Domowa czekolada z bakaliami.doc

(76 KB) Pobierz

Domowa czekolada z bakaliami… lub bez;)

Domowa czekolada z bakaliami… lub bez;)

Domowa czekolada z bakaliami… lub bez;)

czas przygotowania: do 15 minut + kilka godzin w lodówce na zastygnięcie

/z poniższych proporcji wychodzi taka ilość, jak mniej więcej 2 klasyczne, duże sklepowe tabliczki czekolady/

·         100 g mleka w proszku (ok. 1 szklanka o poj. 200 ml)

·         50 g masła (1/4 kostki)

·         120 g cukru (3/4 szklanki)

·         3 łyżki wody (ważne! nie mleko)

·         2 łyżki kakao

·         opcjonalnie:
- bakalie: rodzynki, orzechy, kandyzowane owoce, wiórki kokosowe
- aromat np. rumowy, waniliowy
- alkohol (np. likier, rum, koniak, whisky) w wersji dla dorosłych:)

Przygotowuję naczynie, w którym czekolada będzie tężeć. Trzeba to zrobić na początku, bo potem rzecz dzieje się tak szybko, że czekolada po prostu zastygnie, zanim forma będzie gotowa;) Zatem biorę duży talerz lub małą foremkę do pieczenia i wykładam ją folią spożywczą. W ten sposób łatwiej będzie gotową czekoladę odkleić od podłoża, na którym spoczywała:)

Kakao i mleko w proszku wsypuję do miski i dokładnie mieszam.

W zwilżonym wodą rondelku rozpuszczam masło, cukier i wodę i zagotowuję. Gotuję przez kilka minut, po czym wyłączam grzanie i odstawiam na kilka minut.

Jeśli chcę dodać bakalie, to teraz je przygotowuję. A można do woli –rodzynki, orzechy, owoce kandyzowane, wiórki kokosowe… Ja często bakalie siekam, ale oczywiście można dodać takie w całości, szczególnie fajnie to wygląda w przypadku całych orzechów laskowych:)

Bakalie mieszam z gorącą mieszanką maślano-mleczną, dodaję wybrany aromat (taki do ciast) i dopiero teraz dosypuję kakao z mlekiem w proszku. Szybko mieszam, ale naprawdę szybko, bo… zastyga:)

Wylewam na wyłożony folią spożywczą duży talerz / foremkę. Czekam, aż przestygnie, po czym wstawiam do lodówki na kilka godzin, a najlepiej na noc. Po tym czasie powinna być już twarda, ale uwaga, bo jej konsystencja i tekstura nie będą takie jak w czekoladzie sklepowej.
Moja po nocy w lodówce była całkiem twarda, a tę jej charakterystyczną miękkość było czuć tylko po rozgryzieniu:)

Kroję w dowolne kawałki, wykładam na talerz i podaję.

Przechowuję w lodówce i myślę, że spokojnie można ją tam trzymać nawet do tygodnia… gdyby tak długo wytrzymała:)

Smacznego:)

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin