DOBRZY DLA RODZICÓW.doc

(29 KB) Pobierz
DOBRZY DLA RODZICÓW

DOBRZY  DLA   RODZICÓW.

 

Dzieci muszą być stopniowo wprowadzane w konkretne sprawy życia chrześcijańskiego. Muszą odkryć, że posłuszeństwo nowemu przykazaniu Jezusa, zapraszającego do miłowania Boga i braci w każdych okolicznościach, oznacza konieczność rozpoczynania od osób najbliższych. Dzieci uczą się kochać w rodzinie, a tę miłość mierzy się konkretnymi gestami życia codziennego. To tutaj dzieci muszą zwracać uwagę na innych i uczyć się wspaniałomyślności. To tutaj mają możliwość praktycznego ćwiczenia się w syntezie wiary i życia.

Rodzice i członkowie rodziny są pierwszymi bliźnimi, których Jezus nakazuje kochać. Bowiem słowo «bliźni» oznacza kogoś bliskiego. A kto dla dziecka jest bliższy od rodziców?

 

Skóra Łukasza

Mamusia i tatuś czekali na Łukasza z wielką miłością. Zjawił się jak wszystkie dzieci tego świata: śliczny, pyzaty, różowy, od czasu do czasu popłakujący.

Pierwszy okres był pełen szczęścia, pocałunków i pieszczot. Pierwszy uśmiech, pierwszy ząbek, pierwsze słowo wywoływały okrzyki entuzjazmu i wzruszenia. Ale potem...

 

Małpka!

Ciemny i kudłaty puszek zaczął pokazywać się na całym ciele Łukasza. Razem z nim zaczął się zmieniać charakter dziecka. Zamiast jeść - wypluwał papkę na ściany i na matkę, zamiast śmiać się - grymasił i stroił miny. Pewnego wieczoru

odpowiedział głośnym "głupi" na rozkaz ojca. Zaczął biegać i wspinać się na szafy.

Zabawiał się robieniem wszystkiego nie tak, jak mu nakazywano. Wywracał, brudził, tłukł, robił na przekór, uważał, że ma monopol na telewizor, nastawiał go na cały regulator, by zrobić na złość sąsiadom. "On stał się małpką...", zawołała pewnego dnia matka. Również ojciec musiał przyznać, że to była prawda. Dzień

po dniu Łukasz coraz bardziej stawał się małpą. W Supermarkecie tak bardzo nabroił, że dyrektor poprosił matkę, by go nigdy więcej nie przyprowadzała, bo dwa razy przewrócił stoisko ze słodyczami i rozrzucił pomarańcze, które

turlały się po podłodze. Wszystkie próby mamusi i tatusia, by ujarzmić Łukasza,

który zachowywał się coraz bardziej jak małpka, spełzły na niczym. Jak zmusić go do mycia uszu, a co gorsza - nóg? Nawet dziadkowie nie chcieli mieć go u siebie w domu od dnia, gdy z ich balkonu obrzucał przechodniów ziemią z doniczek z pelargoniami.

 

Pierwszy dzień szkoły

Nadszedł fatalny dzień. Łukasz miał rozpocząć naukę w szkole. Matka i ojciec drżeli na myśl o tym, co się stanie. Przestrzegali, prosili, grozili, błagali. Dziecko-małpka wzruszało ramionami, przewracało oczyma ze znudzoną miną, patrzało w sufit, prychało. Fatalnego dnia matka ubrała małego buntownika w czerwony dres i w berecik, który zakrywał rozczochrane włosy. Ale i tak Łukasz przypominał małpkę. Ma ulicy zaczął kopać kamienie i drażnić psy. Matka zaprowadziła go aż do bramy szkoły, a potem uciekła do domu.

 

Przy telefonie

Cały dzień czuwała przy telefonie. Przypuszczała, że wezwą ją i powiedzą: "Proszę przyjść odebrać małpkę", albo może, że policjanci przyprowadzą Łukasza do domu. Tymczasem nic się nie wydarzyło. Łukasz wrócił do domu w towarzystwie tatusia. Rzucił książki i zeszyty pod tapczan, wdrapał się na szafę, bawił się piłką w korytarzu i rozbił tam lustro. Mamusia i tatuś byli zdesperowani. Czy warto karać małpkę? Następnego dnia wszystko miało podobny przebieg. Również w następne dni było podobnie. Wreszcie nadszedł dzień, w którym nauczyciele mieli spotkać się z rodzicami uczniów.

 

Tajemnica Łukasza

Matka i ojciec Łukasza przybyli do szkoły z bijącym sercem. Trzymali się za ręce, gotowi stawić czoła burzy. Tymczasem nauczycielka przyjęła ich z uśmiechem. Spojrzała do dziennika i powiedziała: "Łukasz Bramanti... jest dość uważny, zachowuje się dobrze, choć mógłby zachowywać się jeszcze lepiej...". Podobnie odezwała się do prawie wszystkich rodziców. Matka i ojciec spojrzeli na siebie zdumieni. Mię wiedzieli, czy mają śmiać się, czy płakać. Okazało się, że Łukasz-małpka, straszny, kapryśny, nieporządny, źle wychowany, którego oni znali, wobec nauczycielki zachowywał się inaczej. To była prawdziwa tajemnica! "Musimy odkryć, co się dzieje", powiedział tatuś. "Jaki jest prawdziwy Łukasz?".

"Musimy go śledzić", stwierdziła mamusia, która chętnie czytała powieści kryminalne. następnego dnia tatuś i mamusia dyskretnie śledzili chłopca. Doprowadzili syna do drzwi szkoły, a potem ukryli się w cieniu. Łukasz nie wszedł od razu do klasy. Pobiegł na podwórze i zatrzymał się przy dużym platanie. Jakby nigdy nic, zdjął z siebie futerko małpki, zwinął je i ukrył w dziupli drzewa.

Matka westchnęła. Bez tej strasznej małpiej skóry, Łukasz miał wygląd normalnego, ładnego dziecka. "Widzisz?"- zawołał ojciec. "On jest małpką jedynie w domu, wobec nas!". "Co zrobić?", spytała matka. Ojciec zastanowił się i potem zadecydował: "Musimy skryć skórę małpki!". I tak zrobili. Potem czekali na powrót Łukasza. Chłopiec wrócił do domu z zagubioną miną. Usiadł cicho i spokojnie. Szukał czegoś oczyma. Tatuś podsunął mu przed oczy

futerko, które trzymał w ręce. "Tego szukasz?"- Łukasz skinął głową.

"Czy wydaje ci się to słuszne?", spytała mama. Łukasz skinął głową, a potem ze łzami w oczach uściskał rodziców, następnego dnia skóra małpki została spalona

w ogrodzie. Mamusia, tatuś i Łukasz trzymali się za ręce i spoglądali na szary dym, który szybko rozwiał wiatr.

 

 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin