ANIOŁ STRÓŻ.doc

(30 KB) Pobierz
ANIOŁ STRÓŻ

ANIOŁ  STRÓŻ.

 

Bóg kocha ludzi dlatego stworzył aniołów.

 

Anioł dla Tobiasza

Żył kiedyś człowiek dobry, szlachetny i usłużny. Wszystkim czynił dobro: dawał chleb głodnym, odzież tym, którzy nie mieli się w co ubrać. Ale pewnego dnia w wyniku wypadku stracił wzrok. Odtąd opiekowała się nim jego żona Anna i syn Tobiasz, chłopiec odważny i dobry.

Daleko, daleko, na drugim krańcu wielkiego królestwa żył jego daleki krewny, który miał córkę Sarę. Sara była dziewczyną piękną i milą, ale również i ją spotkał okrutny los: siedem razy wychodziła za mąż, ale wszyscy jej mężowie umierali w dniu ślubu, nie przekroczywszy nawet progu małżeńskiej sypialni. Tak więc i Tobiasz, i Sara byli młodymi ludźmi, nieszczęśliwymi z różnych powodów.

Pewnego dnia ojciec Tobiasza zawołał syna. "niedługo umrę - powiedział. - Chciałbym wiedzieć, że jesteś szczęśliwy. Znajdź sobie dzielną żonę i stwórz uczciwą rodzinę, nigdy w twym życiu nie zapominaj o Bogu. Bądź szczodry dla ubogich. Zostawiłem dość znaczną sumę dla ciebie u niejakiego Gabaela, który mieszka w Raga, w Medii. Dam ci znak rozpoznawczy, będziesz mógł u nie-

go odebrać pieniądze. Przydadzą ci się. A teraz idź i poszukaj sobie przewodnika w podróży". Tobiasz zaczął więc szukać kogoś, kto zna drogę do Medii. Przed domem spotkał Rafała, młodzieńca znającego drogę i gotowego towarzyszyć mu. Rafał nie zdradził Tobiaszowi najważniejszej rzeczy, a mianowicie tego, że jest aniołem Bożym, posłanym by pomóc chłopakowi. Rafał powiedział, że nazywa się Azariasz i że należy do rodziny kupców.

 

Wielka ryba

Następnego dnia o świcie Tobiasz i jego pies wyruszyli w drogę. Rafał był małomówny i Tobiasz z przyjemnością biegał ze swym psem. Wieczorem zatrzymali się nad brzegiem wielkiej rzeki o nazwie Tygrys. Tobiasz wszedł do wody, by umyć sobie nogi. Nagle z wody wyskoczyła wielka ryba, która chciała odgryźć mu nogę. Tobiasz zaczął krzyczeć, a pies głośno szczekać. Rafał powiedział: "Złap tę rybę, nie pozwól jej uciec. Przetnij ją na pół. Odszukaj jej żółć, serce i wątrobę i odłóż na bok. Przydadzą ci się". Tobiasz tak uczynił.

Potem dwaj młodzieńcy usmażyli resztę ryby i zjedli ją. Również psu dostało się trochę. Gdy spoglądali na gwiazdy przed snem, Rafał powiedział do Tobiasza: "Mój przyjacielu, jutro będziemy przechodzić koło domu twego dalekiego krewnego, który ma jedyną córkę Sarę. Ty ją poślubisz. Jest to dziewczyna odpowiednia dla ciebie: poważna, odważna i piękna. A jej ojciec jest człowiekiem prawym. Nie zrażaj się, gdy ci powiedzą, że Sara miała już siedmiu mężów. Wszyscy oni umarli w dniu ślubu. Możesz powiedzieć im, że chcesz ją poślubić".

Tobiasz postąpił tak, jak poradził mu Rafał. Rodzice Sary próbowali odwieść go od tego zamiaru. Tobiasz ciągle upierał się, że chce pojąć Sarę za żonę. Sama Sara również chciała zmusić Tobiasza, by zrezygnował ze swojego zamiaru. Tobiasz był jednak posłuszny Rafałowi. Zresztą zakochał się w Sarze i jego serce należało już do niej. W wieczór ślubu Rafał powiedział do Tobiasza: «Gdy wejdziesz do pokoju, weź trochę serca i wątroby ryby, i rzuć je na ogień. Powstanie dym i gdy demon poczuje zapach, ucieknie i nigdy się już nie zbliży. Potem ty i Sara uklękniecie i poprosicie Boga, by z nieba czuwał nad wami i chronił was".

 

Zaczęło się świętowanie

Sara i Tobiasz tak uczynili. Rodzice Sary byli jednak bardzo zaniepokojeni. Ojciec myślał: "Jeśli umrze również Tobiasz, a ludzie się o tym dowiedzą, wezmą nas znów na języki". Wezwał kilku służących i poszedł z nimi wykopać grób w ogrodzie. "Jeśli on umrze, pochowamy go po cichu". Jedna ze służących cichutko uchyliła drzwi do pokoju Sary i Tobiasza. „Są, żywi i śpią spokojnie!", powiedziała zadowolona służąca. Wszyscy kochali Sarę i Tobiasza, i zaczęli świętować. Bawiono się również przez następne dwa dni. Potem Tobiasz przypomniał sobie starego ojca, który czekał na niego w domu, postanowił więc wrócić. Cała karawana ruszyła w drogę. Sara, która otrzymała połowę dóbr swego ojca również jechała z Tobiaszem, Rafałem i psem, który teraz mniej biegał, ponieważ w ostatnich dniach podjadł sobie co niemiara. Po odebraniu pieniędzy od Gabaela w mieście Raga, któregoś ranka Tobiasz zobaczył swoje miasto. Rafał położył mu rękę na ramieniu i powiedział: „Ty idź naprzód. Gdy dotrzesz do ojca, posmaruj

mu oczy żółcią. Znów będzie widział!". Tobiasz nigdy nie dyskutował z Rafałem, popędził na wielbłądzie razem z psem naprzód. Pies szczekał radośnie, czując blisko dom. Możecie sobie wyobrazić radość rodziców, gdy mogli uściskać syna.

Tobiasz nic nie mówiąc posmarował rybią żółcią oczy niewidomego ojca. "Co robisz?"- zawołał starzec. "Odwagi, ojcze!"- powiedział Tobiasz. Kazał to zrobić Azariasz, mój towarzysz podróży. Gdy ojciec otworzył oczy, uściskał syna i rozpłakał się z radości. "Teraz znów widzę, mój synu! Miech będzie Bóg

uwielbiony!". W tym momencie weszła również piękna Sara w towarzystwie Rafała. Radości nie było końca. Jedynie Rafał milczał i trzymał się z dala. Tobiasz i Sara zbliżyli się do niego: "nie wiemy, jak ci podziękować. Tobie zawdzięczamy nasze szczęście! Chcemy ci oddać połowę naszych dóbr. Czym bylibyśmy bez ciebie?". Rafał ujął ich za ręce i spojrzał na nich z czułością, mówiąc: "Muszę wam zdradzić pewną tajemnicę. Jestem Rafałem, jednym z siedmiu aniołów, którzy stoją przed tronem Boga zawsze gotowi spełnić Jego rozkazy". Zalęknieni Sara i Tobiasz upadli na kolana, "nie bójcie się. Wstańcie i podziękujcie Panu. To On posłał mnie, bym was ochraniał. Pamiętajcie dziękować Mu codziennie. Ody wy modliliście się, ja przedstawiałem wasze modlitwy przed tronem Pana. Opowiadajcie wszystkim, co się wam przydarzyło. Kochajcie wasze dzieci, jak was kochają wasi rodzice. Zawsze wierzcie w Boga. Teraz muszę powrócić do Niego". Gdy Sara i Tobiasz podnieśli głowy, Rafała już nie było. Wszyscy zamilkli za wyjątkiem psa, który smutnie zawodził, gdyż stracił przyjaciela. Ale Rafał nadal krąży po świecie. Również dzisiaj pomaga tym, którzy nie znając się poszukują siebie i by zanosić do

Boga modlitwy dobrych ludzi. Jeżeli jakieś trudności was dopadną, wezwijcie go. Z uporem, nie zrażając się. Anioł bowiem zawsze jest bardzo zajęty!

 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin