Z miłością w sercu.doc

(62 KB) Pobierz
Z miłością w sercu -

Z miłością w sercu -

- Wspomnienie o Janie Pawle II

 

 

Pieśń:              Uwielbiam Imię Twoje, Panie

 

Muzyka z filmu pt. Pan Tadeusz nr 1

 

Pośród niesnasków Pan Bóg uderza

W ogromny dzwon.

Dla słowiańskiego oto Papieża

Otwarty tron.

 

A trzebaż mocy, byśmy ten Pański

Dźwignęli świat:

Więc oto idzie Papież Słowiański -

Ludowy brat.

 

Oto już leje balsamy świata

Do naszych łon.

Hufiec aniołów – kwiatem umiata

Dla niego tron.

                                                                                   (Juliusz Słowacki)

 

              16 października 1978 roku, dokładnie o godz. 18. 18, z komina nad Kaplicą Sykstyńską w Rzymie ukazał się długo oczekiwany biały dym.  O godz. 18. 44 z balkonu nad głównym wejściem do Bazyliki św. Piotra  przemówił kardynał Felici:

 

Abba Pater nr 4 (Początek)

„Zwiastuję wam radość wielką – mamy Papieża,

Najdostojniejszego i Najprzewielebniejszego

Pana Świętego Kościoła Rzymskiego,

Pana Kardynała Karola Wojtyłę,

Który przybrał sobie imię Jan Paweł II”.

 

              Tłum na Placu św. Piotra, a z nim cały świat, zamarł z wrażenia. Papież cudzoziemiec? Ostatni raz zdarzyło się to w 1522 roku, kiedy to na papieskim tronie zasiadł Holender, Adrian Dedel, znany jako papież Hadrian VI. Cudzoziemiec i w dodatku Polak zza żelaznej kurtyny, z komunistycznego kraju?

 

              O godz. 19.20 pojawił się w otoczeniu kardynałów sam Papież i z balkonu Bazyliki usłyszano słowa:

„Nie lękajcie się!”

 

Abba Pater nr 7

              Watykan od wieków uchodził za symbol majestatycznego przepychu, wyrafinowanego ceremoniału i tajemniczej niedostępności. Kiedy jednak za „Spiżową bramą” zaczął rządzić Karol Wojtyła, wiele z dawnych zwyczajów odeszło w przeszłość.

              Polski kardynał postanowił nie być „więźniem Watykanu” i zerwał z samotnością, z którą od wieków zmagali się papieże. Na codzienne Msze, odprawiane przez Jana Pawła II w prywatnej kaplicy, byli zapraszani duchowni i świeccy, a modlitwa z Papieżem stała się głębokim, niezapomnianym przeżyciem.

              W pierwszym roku pontyfikatu była to tak wielka nowość,  że kiedy na Mszę zaproszono telefonicznie siostry jednego ze zgromadzeń w Rzymie, matka przełożona uznała to za żart. Trzeba było wysłać osobistego posłańca, aby potwierdził zaproszenie.

 

              Obliczono, że homilię Papieża podczas Mszy na inauguracji jego pontyfikatu, wierni na Placu Świętego Piotra przerywali oklaskami aż 45 razy. A potem, na audiencji 23 października, Jan Paweł II przyjął głównie Polaków. Większość miała w oczach łzy, aż wzruszony Papież powiedział: „Nie płakać, ale modlić się”. A pod koniec audiencji dodał: „Przyjeżdżajcie! Nie zostawiajcie mnie samego!”

 

Piosenka pt. „Kapłanie prowadź”

 

 

Reprise nr 2

„Ojczyzna – kiedy myślę – wówczas wyrażam siebie i zakorzeniam,

Mówi mi o tym serce, jakby ukryta granica, która ze mnie przebiega ku innym,

Aby wszystkich ogarniać w przeszłość dawniejszą niż każdy z nas:

Z niej się wyłaniam… gdy myślę Ojczyzna – by zamknąć ja w sobie jak skarb.

Pytam wciąż, jak go pomnożyć, jak poszerzyć tę przestrzeń, którą wypełnia”.

                                                                                                     (z poematu „Myśląc Ojczyzna” Karola Wojtyły)

 

              Prymas Wyszyński powiedział o Papieżu – Polaku, że ma słowiańską twarz. Rzeczywiście – całkiem inne to rysy i włosy, niż na przykład u Pawła VI.

Ba… Papież z Polski był wręcz małopolski: mówił na przykład „we wierze”, nie „w wierze”, po krakowski, nie po warszawsku.

              Ale był też mało polski w innym sensie. Zakochany w ziemi ojczystej i stęskniony za nią niemal jak Mickiewicz, był zarazem bardzo daleki od naszej zaściankowości, przekonania, żeśmy wszystkie rozumy pozjadali, zapatrzenia w siebie, niechęci wobec wszystkiego, co nie swojskie. Papiez Wojtyła był zarazem wadowicki i wszechświatowy, polski i europejski… - ekumeniczny.

 

Reprise nr 11

„Gdy dokoła mówią językami,

Dźwięczy wśród nich jeden: nasz własny.

Zagłębia się w myśli pokoleń i ziemię naszą opływa

I staje się dachem domu, w którym jesteśmy razem –

- poza nim dźwięczy rzadko

(w grupach ludzi, którzy mówią wokoło jakby wyspy

Opłynięte oceanem powszechnej ludzkiej mowy nie znajduje własnej fali) –

- nie rozszerzyły się zasoby mej ziemi;

jeśli nawet odpłynęła mowa, to żeby znikać powoli w spychających łożyskach –

- nie podjęły mowy moich ojców języki narodów,

Tłumacząc „za trudna” lub „zbędna” –

- na wielkim zgromadzeniu ludów mówimy nie swoim językiem.

Język własny zamyka nas w sobie: zawiera, a nie otwiera”

                                                                                                                                        („Myśląc Ojczyzna”)

 

Abba Pater nr 1

              Na wielkich zgromadzeniach ludów Jan Paweł II mówił nie swoimi językami. Otwierało go to jednak duchowo, a nie zawierało. I w jakimkolwiek języku mówił, wszyscy mieli wrażenie, jakby Papież zwracał się do nich osobiście, jakby wiedział, że oni tam są, słuchają Go, patrzą na Niego. Papież mówił do każdego z osobna, jego własnym językiem, trafiając prosto do serca. To rzadka umiejętność.

 

              Już po pierwszych  miesiącach pontyfikatu okazało się, że Papieżowi z Polski za ciasno w Watykanie. Rozpoczął pielgrzymowanie po świecie. Gdziekolwiek się pojawiał, pociągał za sobą tłumy, które słuchały, jak Jan Paweł II mówi o wolności i prawdzie, jak im przybliża Boga… Gdziekolwiek się pojawiał, starał się budować mosty i upominał o godność człowieka.

 

Piosenka pt. „Ty wyzwoliłeś nas, Panie”

Maire Brennan nr 6

              Cały świat poznał Jana Pawła II jako pierwszego papieża, który nie zważając na środki bezpieczeństwa wchodził w tłum. „Papież nie powinien lękać się ludzi” – mówił. Ściskał setki rąk podczas wszystkich spotkań, pozwalał się dotykać. Po każdym takim spotkaniu guziki u sutanny bywały oberwane, a białe mankiety brudne i postrzępione od dotyków rąk.

 

Marek Skwarnicki, dziennikarz, opowiada:

Reprise nr 15

„Moja przygoda z podróżami Ojca Świętego zaczęła się ponad dwadzieścia lat temu…

W Ameryce Łacińskiej przywitały Papieża tłumy. Ludzie tańczyli i wiwatowali na dachach, mostach, ulicach. W sanktuarium Matki Bożej w San Domingo przed Ojcem Świętym stanęły dzieci ze slumsów. Jakież było jego wzruszenie, kiedy wygłodniałe maluchy wyśpiewały mu… polskie kolędy i pożegnały znajomym „Sto lat…”.

 

Reprise nr 8

Z czym kojarzy mi się dziś papieska podróż na Filipiny? Ze skakaniem z wyspy na wyspę, słodkim zapachem kwiatów i czającą się w dżungli partyzantką islamską. Ale przede wszystkim z ludźmi, którzy wierzyli, że przyjazd Papieża odmieni ich życie. I tak jak większość z nas, nie rozczarowali się. Dwa lata później, na prośbę filipińskiego Episkopatu, katolicy otoczyli ze świecami czołgi dyktatora i reżim upadł…

 

Jedną z najtrudniejszych papieskich wizyt była Japonia. Na lotnisku czekał na nas minister spraw zagranicznych i dwie panie w kimonach. I nikt więcej! Rzecz niezwykła zważywszy na to, że zazwyczaj Papieża witają tysiące.

W kraju, gdzie katolicy stanowią nieco ponad 1 procent mieszkańców, najważniejsze stało się dla Papieża dotarcie do miejsc naznaczonych cierpieniem. W słoneczny zimowy dzień Ojciec Święty przemawiał w Hiroszimie do ludzi, z których część – być może – pamiętała jedną z największych w dziejach masakrę. Stanąłem na jakiejś ławeczce. Obok mnie przycupnął jakiś biały mężczyzna. W pewnej chwili spojrzał na moją akredytację. „Jesteś z Polski?” – zapytał. Kiwnąłem głową. „A Ty?” „Ja jestem tu we flocie amerykańskiej – odparł – wziąłem przepustkę, żeby posłuchać Papieża. Może właśnie dziś poczuję, iż nasze winy zostały wymazane”. „To Ty jesteś katolik?” – zapytałem. „Nie, luteranin”.

 

Najmocniej brzmiał zawsze głos Papieża w obronie biednych, samotnych, opuszczonych:

„Niech nikt nie czuje się spokojny, dopóki będzie bodaj jedno dziecko

Pozbawione oświaty, jedna rodzina pozbawiona mieszkania,

Jeden starzec lub chory pozbawiony opieki, jeden robotnik bez pracy”.

 

„Trzeba spojrzenia miłości, aby dostrzec obok siebie brata,

Który wraz z utratą pracy, dachu nad głową, możliwości godnego utrzymania rodziny

i kształcenia dzieci doznaje poczucia opuszczenia, zagubienia i beznadziei.

Potrzeba „wyobraźni miłosierdzia”, aby przyjść z pomocą

Dziecku zaniedbanemu duchowo czy materialnie; aby nie odwracać się

Od chłopca czy dziewczynki, którzy zagubili się

w świecie różnorakich uzależnień lub przestępstwa;

aby nieść radę, pocieszenie, duchowe i moralne wsparcie tym,

którzy podejmują wewnętrzną walkę ze złem.

 

8 Błogosławieństw

Ci, którzy najbardziej potrzebują miłości i którzy doświadczają jej ze strony Papieża, odpowiadają na nią z miłością. Zaraz po konklawe uczennica jednej z włoskich szkół podstawowych napisała do Jana Pawła II:

 

„Drogi Papieżu!

Jestem zadowolona z Ciebie. Jesteś naprawdę bardzo fajny.

Wszystkiego najlepszego nowemu Papieżowi Polakowi.

                                                                      Laura

 

Listów takich przychodziło do Watykanu dużo więcej.

 

Reprise nr 5

„Krzepki góral” – powiedział kiedyś z czułością o Karolu Wojtyle kardynał Wyszyński. Nie mylił się ani na jotę: zarówno w ocenie kondycji księdza Wojtyły, jak i jego iście góralskiego umiłowania gór. Ale przecież każdy wierzący, który kocha góry, wie, że z nich najbliżej do Boga. I do ludzi, którzy współtowarzyszą ci w wędrówce, wspinaczce i wpatrywaniu się w szczyty.

 

Aż roi się od anegdot z czasów, gdy kardynał Wojtyła chodził i jeździł na nartach po polskich górach jak najzwyklejszy „cepr”. Według jednej z nich kardynał wstąpił kiedyś do Gazdy na mleko.

„Wyśta skąd?” – zapytał gazda.

„Z Krakowa”.

Ciekawski gazda drążył dalej:

„A coście za jedni?”.

„Kardynał”.

Gazda popatrzył na narty, popatrzył na strój narciarski i jeszcze raz na narty, po czym z pewnością w głosie zawyrokował:

              „Wiśta taki kardynał, jak ja Ojciec Święty.”

 

              Nie przypadkiem i nie na pokaz ukuto w Zakopanem powiedzenie, że Jan Paweł II to „największy baca Bożych owiec”. Nie tylko dlatego, że tak rzeczywiście wyglądał, gdy ruszał w góry. Dla niego samego góry to miejsce mistyczne i symboliczne. Nie sposób inaczej odczytać faktu, iż w roku 1986 apel o pokój i jedność na ziemi wystosował z alpejskiego szczytu Mont Chetif w dwusetną rocznicę zdobycia Mont Blanc.

Błogosławiony trud nr 16: „Cy Bocycie Świnty Ojce”

13 maja 1981 roku o piątej po południu na Placu Świętego Piotra Papież jak zwykle jechał białą toyotą i ściskał wyciągnięte do Niego ze wszystkich stron dłonie pielgrzymów.

Nagle usłyszano pięć strzałów, gołębie wzbiły się w powietrze i zapadła przerażająca cisza. W tej ciszy tłumy zobaczyły jak auto zawraca, a ksiądz Stanisław Dziwisz podtrzymuje bezwładną postać Papieża. Jego twarz była kredowobiała, spokojna, a na ustach wykwitł nikły uśmiech. Na białej sutannie pojawiły się plamy krwi…

 

Abba Pater nr 11 (2 min.)

Wiadomo, że bardzo cierpiał, ale znosił ból bez słowa skargi, a jego pierwszymi słowami po przebudzeniu się z narkozy były wyrazy wdzięczności dla lekarzy i pielęgniarek oraz przeprosiny za sprawiony im kłopot.

Personel szpitalny ze wzruszeniem powtarzał, że Papież był bardzo łatwym pacjentem i niezmiernie prostym w obejściu. Nosił takie samo szpitalne ubranie, jak wszyscy chorzy, nigdy o nic nie prosił. Rano i wieczorem chodził do kaplicy i modlił się z chorymi. Nie opuszczał żadnej z tych modlitw.

 

Abba Pater nr 8 (od 1 min.)

Zamachowiec, Turek Ali Agca, został zaaresztowany na miejscu zbrodni, osadzony w więzieniu Rebbidia i oskarżony: o próbę zamordowania Papieża, zranienie dwóch turystek amerykańskich, nielegalne posiadanie broni, ukrywanie tożsamości oraz posługiwanie się fałszywymi dokumentami.

 

22 lipca 1981 roku rzymski sąd przysięgłych wymierzył Gacy karę najwyższą, czyli dożywocie. Do9mysły i poszlaki na temat powiązań politycznych mordercy i prawdziwych inspiratorów zbrodni nie ustają do dzisiaj. Wątpliwości nie ulega natomiast postawa Jana Pawła II. Zaraz po operacji przebaczył zamachowcowi i nazwał go „bratem”, zaś 27 grudnia 1983 roku udał się do więzienia Rebbidia, gdzie spotkał się z 400 więźniami. 20 minut spędził w celi z Ali Agcą, z którym rozmawiał w cztery oczy. Zaraz po rozmowie Papież powiedział:

 

Abba Pater nr 4

„Ojcze nasz” (od 3.2o)

„Pan dał mi – myślę zresztą, że nie tylko mnie, ale także i jemu – łaskę, byśmy się spotkali jak ludzie i jak bracia, albowiem wszyscy jesteśmy braćmi i wszystkie zdarzenia naszego życia winny potwierdzać to braterstwo, które wypływa z faktu, że Ojcem naszym jest Bóg”.

 

Jan Paweł II był namiestnikiem Jezusa Chrystusa na ziemi, Patriarcha Zachodu, Prymasem Włoch, spadkobiercą Księcia Apostołów, biskupem Rzymu, władcą absolutnym państwa Watykan i najwyższym Kapłanem Kościoła Rzymskokatolickiego. Ale był też, a może przede wszystkim, normalnym księdzem. I nie zapominał o tym mimo nawału obowiązków, zawsze znajdując czas na wykonywanie najzwyklejszych czynności kapłańskich. A kiedy zdarzyło się, że proszono go, aby z części obowiązków zrezygnował, by odpoczął, odpowiedział: „Będziemy mieli wieczność na odpoczynek”.

 

Reprise nr 5

Podstawową czynnością kapłańska Jana Pawła II było odprawianie Mszy świętej we własnej kaplicy w Watykanie. Ale nikogo nie dziwi, że papież znajdował czas także na udzielanie chrztów, pierwszej Komunii świętej, sakramentu małżeństwa. W każdy Wielki Piątek siadał w konfesjonale w Bazylice św. Piotra i spowiadał wiernych.

Swą posługą rozniecał w sercach iskrę Bożej łaski, przekazywał ogień Bożego miłosierdzia.

 

„Trzeba pamiętać, że czas i miejsce należą całkowicie do Boga. Choć każdy czas i cały świat można uważać za Jego świątynię, to jednak są czasy i są miejsca, które Bóg obiera, aby w nich w sposób szczególny ludzie doświadczali Jego obecności i jego łaski”.

 

Módlmy się razem z Ojcem Świętym, Janem Pawłem II, który wstawia się za nami u Boga, o to doświadczenie Bożej obecności, łaski i miłosierdzia dla nas tu zebranych, dla całej naszej parafii…, módlmy się, powierzając cały świat Bożemu Miłosierdziu:

 

Reprise nr 5

„Boże, Ojcze miłosierny,

który objawiłeś swoją miłość w Twoim Synu Jezusie Chrystusie

i wylałeś ją na nas w Duchu Świętym, Pocieszycielu,

Tobie zawierzamy dziś losy świata i każdego człowieka.

Pochyl się nad nami grzesznymi,

ulecz naszą słabość,

przezwycięż wszelkie zło,

pozwól wszystkim mieszkańcom ziemi

doświadczyć Twojego miłosierdzia,

aby w Tobie, Trójjedyny Boże,

zawsze odnajdywali źródło nadziei.

Amen.”

 

Śpiew „Barki”

„Ta pieśń wyprowadził mnie 23 lata temu z Ojczyzny i nie rozstawałem się z nią przez te wszystkie lata. Miałem ją w uszach, kiedy słyszałem wyrok konklawe. I z nią, z tą oazową pieśnią, nie rozstawałem się przez wszystkie te lata. Była jakimś ukrytym tchnieniem Ojczyzny. Była też przewodniczką na różnych drogach Kościoła…

Dziękuje ci, pieśni oazowa!”

 

Wspólny śpiew „Barki”

 

„…A takiemu, który odjeżdża, życzy się – Przyjdą zaś! – i ja też sobie tego życzę! Przyjdą zaś! Myślę, że i wy mi tego życzycie!”

 

„Dziś dziękuję Wam… za modlitwy i za duchowe wsparcie, jakiego nieustannie doznaję. Nadal proszę: nie ustawajcie w tej modlitwie, raz jeszcze powtarzam, za życia mojego i po śmierci”.

 

2 kwietnia 2005 roku… W wieku 85 lat, w 27 roku pontyfikatu zmarł Jan Paweł II, 264 Biskup Rzymu w dziejach, pierwszy papież Słowianin. Odszedł w wigilię Niedzieli Miłosierdzia, święta, które sam ustanowił…

Ale jest z nami… w naszej serdecznej pamięci, we wspomnieniach, w modlitwie…

6

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin