Tajna_Wladza_Swiata.rtf

(881 KB) Pobierz
Tajna Wladza - TEXE MARRS

 

 

TEXE MARRS

 

TAJNA WŁADZA ŚWIATA

 

TAJNE BRACTWO I MAGIA TYSIĄCA PUNKTÓW ŚWIETLNYCH

 

 

PRZEDMOWA

 

Czy za kulisami działają iluminaci, tajna klika bogatych ludzi, knująca rozległy spisek, by rządzić światem?  Czy ci potężni i wpływowi ludzie kryją się za szaleńczą kampnią na rzecz światowego Rządu i Nowego Międzynarodowego Porządku Ekonomicznego?  Jeżeli taka ukryta, elitarna, okultystyczna grupa istnieje, czy powiedzie się jej pieczołowicie przemyślany plan?

              Chociaż wydaje się to nieprawdopodobne, zaskakująca odpowiedź na to pytanie brzmi TAK, istnieje tajna organizacja oświeconych ludzi.  Jest nią Potęga Pieniądza Ameryki, Europy, i Azji.  Ludzie stojący na jej czele nazywam TAJNYM BRACTWEM.  Członkowie tej utajonej grupy uważają siebie za ludzi wyższej rasy i lepszej krwi.  Przekonani są, że ich przeznaczeniem jest być panami.  My zaś mamy stać się ich ekonomicznymi niewolnikami-sługami.

              Przez wieki ci diaboliczni ludzie, agenci magicznego podziemia, znanego jedynie niewielu, organizowali się w tajne stowarzyszenia i gromadzili niewyobrażalne bogactwa i skarby.  Ale ponieważ chciwość jest nienasycona, ich niezaspokojona żądza bogacenia się oraz zdobywania coraz większej, absolutnej i niezachwianej władzy rośnie wobec tego z dnia na dzień.

              Szczerze mówiąc, przez mniej więcej 42 lata mojego życia nie wierzyłem, że taka grupa ludzi istnieje.  Uważałem „spiskową teorię” za nieco zabawną, jeżeli nie absurdalną.  Kiedy spotykałem ludzi, skądinąd inteligentnych, którzy wydawali się pochłonięci ideą tajnego spisku międzynarodowych bankierów zdecydowanych rządzić światem, zwykle klasyfikowałem ich jako dziwacznych ekscentryków, prawdopodobnych szaleńców lub zbyt inteligentnych wariatów.  „Z pewnością” – myślałem – „ich badania i odkrycia są mętne, a wnioski błędne.  Świat nie może być tak zorganizowany”!

 

Wstrząsające Odkrycie.

Sześć lat temu dokonałem wstrząsającego odkrycia.  Badając przedziwny, ale i niekiedy fascynujący, ogólnoświatowy ruch społeczny i duchowy nazwany „NEW AGE”, natrafiłem na coś dziwnego, na coś gigantycznego, a nawet groźnego.

              Na początku nie mogłem w to uwierzyć.  Nie chciałem w to uwierzyć.  Ale były dowody, niepodważalny materiał dowodowy.  Po jakimś czasie moje mechanizmy obronne poddały się – poznałem prawdę.

              Nigdy nie zapomnę dnia, w którym odkryłem okropną prawdę o TAJNYM BRACTWIE.  Ten dzień zmienił mnie w jakiś niepojęty, zagadkowy sposób.  Teraz wiem, i dlatego już nigdy nie będę tą samą osobą.

              Winston Churchill kiedyś wnikliwie zauważył, że „Większość ludzi, w jakimś momencie życia, potyka się o prawdę.  Wielu szybko sie podnosi, otrzepuje i zajmuje swoimi sprawami, jakby nic się nie stało.”

              To właśnie przytrafiło się mnie tego rozstrzygającego, niezapomnianego dnia, kiedy potknąłem się o prawdę.  Ja też z początku byłem zaszokowany, prawie zdezorientowany.  Ale nie mogłem po prostu wstać, otrzepać się i zająć własnymi sprawami, udając że nic nie wiem.  WIEDZIAŁEM.

              W bibijnej Księdze Przysłów (25:2) znajduje się ciekawy fragment:

„Chwałą Bożą – rzecz taić, chwałą królów- rzecz badać”.

Człowiek honoru, jak mówi Pismo, jest osobą majestatyczną – królewską.  Osoba taka docieka rzeczywistej prawdy.  Prawda, nawet jeśli jest starannie ukryta, będzie też nagrodą dla uczciwego i zaangażowanego badacza.  Zasłony fałszu spadną z jego oczu i płomienie prawdy przenikną ze skrzącą jasnością.

              Czy jesteś królewską osobą?  Czy potrafisz znieść Prawdę?  Czy masz odwagę zerwać maskę oszustwa z twarzy ludzi Tajnego Bractwa?  Czy jesteś gotowy na zapłacenie ceny pogardliwego miana ekscentryka, podżegacza…w najlepszym wypadku?

              Jeżeli twoja odpowiedź brzmi „Tak”, to książka Mroczny Majestat okaże się pożyteczna.  Umożliwi ci rozpoznanie i odkrycie prawdy oraz odrzucenie kłamstwa.  Oczywiście mówię o prawdzie, która dla wielu – w zasadzie dla większości ludzi – okazuje się zbyt bolesna, zbyt okropna, by o niej nawet pomyśleć: prawda, że istnieje światowy Spisek.  Co więcej, że na czele tej światowej Konspiracji stoją niezwykle wpływowi ludzie, którzy złożyli uroczystą przysięgę, że będą bez skrupułów nieuczciwi wobec wszystkich spoza ich grona i tylko siebie będą popierać.

              Wyrachowani i przebiegli ludzie Tajnego Bractwa są przekonani, że wiedzą, co jest najlepsze dla ludzkości.  Wierzą również, że ich przyrodzona wyższość na nami daje im prawo do ukrywania i maskowania ich prawdziwych celów.

 

Prawda może być niepokojąca…i przerażająca

Dlaczego tak wielu z nas zamiast zbadać fakty i odkryć prawdę samemu woli słuchać ludzi, którzy wielokrotnie przysięgali oszukiwać nas? Niestety odpowiedź jest taka, że prawdopodobieństwo monstrualnego, światowego spisku bardzo niepokoi przeciętnych ludzi, niszczy ich dobre samopoczucie.  Taka myśl nie mieści się w głowie i nie przystaje do tego, co jest społecznie „poprawne”.  Zagraża poczuciu bezpieczeństwa w istniejącym systemie i wystawia na próbę dobre samopoczucie.                    

              Ludzie nie chcą poznać prawdy, ponieważ byłoby to zbyt niewygodne i zbyt niepokojące.  Gdyby mieli przyznać, że ich wyobraźnia o własnym rządzie i jego przywódcach, o ekonomii i kierunku rozwoju społeczeństwa to jedynie wyszukane mity, ukrywające i izolujące tajną elitę przed sprzeciwem i ujawnieniem, byliby wówczas postawieni wobec okropnego dylematu: co mogą z tym zrobić?  A co bardziej przerażające, byliby zmuszeni zastanowić się nad pytaniem, co się z nimi stanie, jeżeli spróbują działać.  Nasza skłonność do samooszukiwania się, zamykania oczu na prawdę i udawanie, że „wszystko jest w porządku”, choć dowody świadczą, że jest przeciwnie, to najlepsza broń z ogromnego arsenału broni, jakim dysponuje Tajne Bractwo.  Prawda, która szarpie czyjeś nerwy i zakłóca wewnętrzne poczucie bezpieczeństwa musi być odrzucona.  Po prostu musi, bowiem wielu ludzi sądzi, że gdyby ją poznali, załamaliby się nerwowo, albo mogliby oszaleć.

         Po przeczytaniu tej książki będziecie pewni, jeśli jeszcze nie jesteście, że istnieje światowy Spisek utajonej elity.  Po prostu będziecie wiedzieli.  Nie będzie wątpliwości.  Istnieją niezaprzeczalne dowody – wiele dowodów.  Żaden inny wniosek nie jest więc możliwy.  Działa światowy Spisek, który głęboko i boleśnie wpływa na ciebie i na mnie.  To fakt.  Taka myśl niszczy i przeraża.  Jest ponadto niebezpieczna i dlatego rozpaczliwie chcemy ją stłamsić, zlekceważyć.  Ale to się nam nie uda.   Paraliżująca i niepokojąca rzeczywistość daje o sobie znać, nęka nas i stopniowo wtłacza się w nasze myśli.  W końcu musimy albo ją całkowicie odrzucić i odmówić słuchania prawdy, albo jesteśmy zmuszeni uznać ją wraz z okropnymi komplikacjami i konsekwencjami, jakie jej towarzyszą.

 

Zapraszam Wszystkich.

              Zapraszam was do przeczytania tej książki z otwartą głową, i do samodzielnego poznania prawdy, tej samej prawdy, którą i ja w końcu poznałem w wyniku walki o dostęp do wiedzy.  Moje poszukiwania rozpocząłem z obiektywnym i krytycznym nastawieniem, szczerze pragnąc poznać fakty, jakiekolwiek by one nie były.  Wierzę, że zrobicie to samo.  To, co odkryłem w poważnych badaniach  i poszukiwaniach najpierw mnie zdziwiło, potem przestraszyło, a następnie rozgniewało.  W końcu zdałem sobie sprawę, jakim byłem głupcem, jak bardzo przez całe życie byłem oszukiwany.  To bolało do głębi.  Ale całe szczęście, szybko uporałem się ze swoim bólem i frustracją.  Pozostały złość i oburzenie.  Słuszne oburzenie.

Ludzie Tajnego Bractwa nie mają prawa robić tego, co robią – żadnego prawa.  A ja nie będę udawał, że tego nie widzę.  Właśnie teraz, kiedy odkryłem prawdę.  Właśnie teraz, kiedy zdałem sobie sprawę, że można wszystko naprawić, można walczyć, można wygrać. 

Przyznaję, że możemy nie zdążyć powstrzymać ludzi Tajnego Bractwa.  Ale nie mam zamiaru ogłosić porażki.  Wiem jedno: nie jest za późno, by ostrzec jak najwięcej ludzi o nędznym losie, jaki planuje dla nos utajona elita.  Nie jest za późno, by uchronić jak najwięcej ludzi przed barbarzyńską przyszłością, jaka nas w przeciwnym razie czeka.

Bezwględni i pozbawieni i pozbawieni uczuć członkowie Tajnego Bractwa przeprowadzają swoje plany, kiedy się im bez sprzeciwu pozwala na kamuflowanie swojej działalności, na ukrywanie się i unikanie światła prawdy.  Wobec tego, nie dajmy im możliwości manewru.  Zamiarem książki „Mroczny Majestat” jest rzucenie światła na dobrze zamaskowaną, odrażającą działalność Tajnego Bractwa.  Wierzcie mi, efekt będzie taki, że ci skądinąd pewni siebie, a nawet aroganccy i podli ludzie uciekną w popłochu, szukając ukrycia.  To właśnie powinno stać sie ich udziałem. 

              Jak na razie uważają siebie za niezywciężonych, nie do wykrycia i zbyt silnych, by się z nimi skutecznie zmierzyć.  Wierzę, że są w błędzie.  Wierzę, że dziesiątki tysięcy dobrych, uczciwych ludzi, którzy z łaski Boga dostaną tę książkę i przeczytają ja, udowoenią im jak bardzo się mylą.

 

“Jedno słowo prawdy, przeważa szale świata”

              Aleksander Sołżenicyn, odważny dysydencki pisarz rosyjski, skazany na wygnanie przez komunistycznych tyranów za sprzeciwianie się ich tchórzliwym przestępstwom, napisał:  „Prostym krokiem odważnej jednostki jest nie branie udziału w kłamstwie. Jedno słowo prawdy, przeważa szale świata.”

              Czyż wolni ludzie nie powinni zastanowić się nad tym pobudzającym do myślenia stwierdzenia?!  Kiedy po raz pierwszy dowiadujecie się strasznej prawdy o monstrualnych ludziach, którzy zamierzają być naszymi panami, reagujecie zdziwieniem i niepokojem.  To zrozumiałe.  Zrozumiałe jest też uczucie niepewności i doświadczenie chwili depresji, a nawet lodowatego strachu.

              Ale gdy minie pierwszy szok, musimy podjąć decyzję i zrobić odważny, prosty krok – musimy powiedzieć:  „NIE, MY NIE WEŹMIEMY UDZIAŁU W KŁAMSTWIE” – po podjęciu tej decyzji nasze życie już nigdy nie będzie takie samo.  Jednak zawsze znajdziemy ukojenie w zapewnieniu Sołżenicyna, że jedno słowo prawdy przeważa szale świata.

                                                        Texe Marrs

                                                        Austin, Texas.

 

*1) Aleksander Sołżenicyn, przemówienie podczas wręczenia Nagrody Nobla drukowane w MRA For a Change, 6 Marzec 1992.

*2) New Age – ruch panteistyczny i neo-okultystyczny.  Spopularyzowany przez Shirley MacLaine, autorkę książki “Out on a Limb”.

 

Rozdział Pierwszy

 

ILUMINACI – TAJNE BRACTWO LOSU

 

              Był trzeci czwartek maja 1947 roku.  Sierp księżyca przysłonięty był oparami mgły i zagadkowymi chmurami, które płynąc, wydawały się całkiem wypełniać ciemne niebo.  Wysoka, chuda i posępna postać przecięła pospiesznie krajobraz starego, prestiżowego uniwersytetu Yale.  Młodemu, szczupłemu człowiekowi towarzyszyli z dwóch stron koledzy, wysłani po to by go sprowadzić.

              Kiedy zegar kaplicy wybił ósmą, wychudzona postać i jej dwaj pomocnicy wyszli zza zakrętu High Street.  Błyskawicznie pokonali krótki odcinek dzielący ich od miejsca, do którego zmierzali – Grobowca.

              Przywitano ich przed wejściem do taj masywnej i okazałej budowli.  Podali wymagane hasło i dwóch pomocników popchnęło nowicjusza stęchłym korytarzem do przyciemnionego, bocznego pokoju. Polecenie, by się całkowicie rozebrał, młody człowiek wykonał bez słowa.  Uczucie podniecenia, ale i strachu, owładnęło nim całkowicie.  Serce biłu mu szybko z przejęcia i lęku.  Nieuchwytne, bezimienne przeczucia powoli przenikały jego umysł.

              Czekał w milczeniu w ciemnościach.  Mijały minuty.  Zaczęła go ogarniać rozpacz.  Poczuł się jak ktoś złapany w pułapkę, ale te uczucia przeplatały się z nadzieją i oczekiwaniem.  Nie ma mowy, żeby się teraz wycofał, myślał. Nie ma mowy.

              Nagle pokój napełnił się ruchem.  Drzwi otworzyły się szeroko i banda wtargnęła do środka.  Chwycili go brutalnie i zdecydowanie za ramiona, zawiązali mu oczy i poprowadzili przez niezliczone korytarze, schody i półpiętra.

              Podczas tej drogi słyszał okropne głosy – jęki, krzyki i zawodzenia.  Jedne przytłumione, inne wykrzykiwane w przerażeniu.  Gdyby to wszystko nie działo sie tak strasznie szybko, byłby zapewne przerażony.  Ale miał zbyt mało czasu na myślenie, a cóż dopiero na ocenę tych niewytłumaczalnych zdarzeń.

              Następnie, kiedy wszedł do dużego, wyścielonego czerwonym aksamitem pokoju, poczuł,  że czyjeś ręce i ramiona popychają, szarpią i wciskają jego ciało w coś, co wydawało mu się pudłem lub pojemnikiem.  (Później nowicjusz miał odkryć, że ten pojemnik był w rzeczywistości nie wykończoną trumną).

              Nowy adept usłyszał szorski głos anonsujący jego przybycie a następnie rozpoczął się rytuał wtajemniczenia.  Zgromadzeni wokół niego członkowie ubrani byli w czarne, zakapturzone szaty i trzymali palące się świece.  Jedni śpiewali, inni mamrotali nieznane i dziwaczne zaklęcia, a jeszcze inni – może bardziej odurzeni – ochrypłym głosem rzucali wyzwiska i przekleństwa.  W powietrzu unosił się zapach alkoholu połączony z duszną, nieznaną wonią.

              „Dzisiejszej nocy” – monotonnym głosem powiedział przywódca – „on umrze dla świata i narodzi się na nowo dla Zakonu.  Tak będzie od dzisiaj nas nazywał.  Zakon jest światam samym w sobie, w którym nadane mu będzie nowe imię i czternastu nowych braci krwi, również o nowych imionach”.

              Na rozkaz wszyscy w pokoju natychmiast ściszyli głosy.  Przyszedł czas na kolejną część rytuału.  Kandydatowi kazano rozpocząć spowiedź.  Leżąc w trumnie opowiadał o swoich seksualnych marzeniach i doświadczeniach małżeńskich rozkoszy.  Kiedy odsłaniał swoje najgłębiej ukryte pożądania i namiętności, rozległa się wokół niego wrzawa.  Oskarżano go o „maskowanie się”, kłamanie i naginanie prawdy, omijanie najważniejszych faktów.  Ostrzeżono go, że jeżeli nie powie wszysztkiego szczerze i do końca, jeżeli nie podzieli się najdrobniejszymi intymnościami z przyszłymi „braćmi”, uznany będzie za niezdatnego do służby jako prawy i szanowany Rycerz Zakonu.

              Nic nie pomogło zapewnienie o szczerości.  Wycie, pogóżki i obelgi wzmagały się.  Nowicjusz czuł się okropnie. Przytłoczyła go konieczność zadośćuczynienia żądaniom oraz chęć przypodobania i dostosowania się.  Ulegając naciskom i koncentrując się intensywnie, przeszukiwał najgłębsze zakamarki mózgu i wkrótce był w stanie przypomnieć sobie dodatkowe okruchy zdarzeń.             

              Krótka przerwa nagrodziła jego występ, który spodobał się zgromadzonym członkom.  Nowicjusza wyjęto z trumny i zdjęto mu z oczu przepaskę.  Kiedy przetarł oczy i rozejrzał sie po pokoju, doznał szoku.  Bowiem zobaczył przed sobą ludzi ubranych w kombinezony szkieletów, czerwone garnitury, w okrwawione, podarte, ukradzione komuś ubrania i w upiorne kostiumy. Niektórzy mieli na sobie uniwersyteckie stroje, ale głowy nakryli czarnymi kapturami.  Zauważył również kilka osób w szarych, krótkich szatach na których były wymalowane lub wyszyte nieznane symbole.

              Pierwszy stopień wtajemniczenia kandydat miał za sobą i zdał go śpiewająco.  Ale czekały go kolejne próby.  Jedną z nich były zapasy na golasa.  Wśród wtórujących im szyderstw, okrzyków, wiwatów i wrzasków kibiców zanurzył się i tarzał wraz z innymi 14 kandydatami w błocie.

              Następnie pobiegł gorliwie w dół i w górę schodów, od sanktuarium do wewnętrznego sanktuarium, raz zastraszany i poszturchiwany, kiedy indziej zachęcany.

              Potem, w pokoju na wieży, przyprowadzono go przed tajemniczą, zakapturzoną i ukoronowaną osobę, która siedziała majestatycznie na tronie.  „Ukłoń się Mistrzowi” – rozkaz ten dobiegł od świty.  Choć czuł się zażenowany wobec tak bezwzględnego rozkazu okazania swojej służebności, ale rozpaczliwie pragnąc nikogo nie obrazić i nie rozgniewać, nowicjusz pokornie i bez zwłoki go wykonał.

              W końcu nastąpił główny obrzęd „piszczeli” – chwila, w której on i inni kandydaci otrzymali, jako „nagrodę”, nowe, ezoteryczne imiona.

              „To jest nasz nowy brat ‘Mak” – poinformował przywódca.  „Jest Rycerzem.  Niech na zawsze zapamięta, że jest piszczelowcem i członkiem Zakonu i niech nigdy nie zapomni, że wszystkie stworzenia poza Zakonem to barbarzyńcy, wandale i goje”.

              Tak wyglądało to owej nocy, prawie czterdzieści lat temu, kiedy George Walker Bush – „Mak” dla jego braci krwi – został wtajemniczony w uprzywilejowanie, wielbione szranki haniebnego, ale potężnego Stowarzyszenia Czaszki & Piszczeli.

 

Wielki Światowy Spisek

              Czaszka & Piszczele to tylko jedna z wielu ważnych grup i tajnych stowarzyszeń z jakimi zapoznamy się w tej książce.  Ludzie, których zdekonspirujemy, są trzonem wielkiej, światowej konspiracji.  Działają za wieloma podejrzanymi parawanami i fasadami.  Wśród nich jest watykański Niezależny Zakon Żołnierzy Maltańskich, Klasztor Syjonu, Wielka Loża Wschodu, templariusze, Królewski Zakon Podwiązki i różnokrzyżowcy.

              Utworzyli również kilka specjalnych i bardzo wpływowych organizacji, z których wiele ma utajone cele i zadania.  Do tej kategorii zaliczają się Bilderbergers, Klub Rzymski, Instytut Aspen, Komisja Trójstronna, Rada Stosunków z Zagranicą, Bohemian Grove, Lucis Trust i Światowy Goodwill.

              Zarówno te grupy, jaki wiele innych, które zdemaskujemy, są częścią jednej olbrzymiej, zjednoczonej, ogólnoświatowej sieci znanej jako Tajne Bractwo.  W przeszłości nazywano ich także Iluminatami.  Na jej szyczycie, na samym wierzchołku tej siatki działa ukryte konsorcjum: mała klika, albo komitet, spiskowców.  Obecnie zasada w nim dziewięciu oświeconych.  Kiedyś dołączy do nich dziesiąty, ale na razie jego krzesło jest puste.

              Tych dziewięciu ludzi posiada największą władzę na przestrzeni dziejów. Spotykają się regularnie w różnych miejscach na całym świecie  i knują spisek o przyszłości świata i ludzkości.

              Gdy już podejmą decyzję, lub ustalą taktykę działania, cały aparat Tajnego Bractwa skwapliwie wprowadza ją w życie, działając jak skomplikowana, wyrafinowana i dobrze naoliwiona maszyna.

 

Trzy cele Nowego Porządku Świata

(The New World Order)

             

              Dziewięciu mężczyzn, którzy obecnie w ukryciu władają światem, nie życzy sobie na razie, by ich istnienie było znane szerokim kręgom.  Przyczyna ich utajnienia i niechęci staje się bardziej zrozumiała, kiedy weźmiemy pod uwagę trzy najpoważniejsze cele i kolejny etapy wprowadzenia Nowego Porządku Świata:

 

-          światowa EKONOMIA

-          światowy RZĄD

-          światowa RELIGIA

Te trzy cele są zastraszająco bliskie spełnienia.  Setki lat pracy i poświęcenia doprowadziły Tajne Bractwo do tego decydującego momentu.  Prawie wszystkie przeszkody, nie pozwalające kiedyś na stworzenie zjednoczonej światowej ekonomii, światowego rządu i religii, zostały dzisiaj pokonane.

              Ujawniony na stronach tego expose niesamowity spisek już wkrótce eksploduje z taką siłą i takimi konsekwencjami, że każdy mężczyzna, kobieta i dziecko na naszej planecie osobiście odczuje wstrząsy i następstwa tej eksplozji. Większość będzie zaskoczona i zdezorientowana. Ale czytelnicy „Mrocznego Majestatu” będą ostrzeżeni zawczasu.  Zdobyta wiedza i zrozumienie mogą być kluczem do przetrwania ciężkiego okresu zdrady i zniszczenia jaki nas czeka.

             

Spisek jest FAKTEM!!!

              Nie sądzę, żeby mój opis niebezpieczeństwa zagrażającego nam obecnie ze strony działającego w ukryciu Tajnego Bractwa, był wyolbrzymiony.  Wręcz przeciwnie.  Moja ocena jest realistyczna, oparta na wnikliwej analizie, a także na szczegółowych badaniach i dokumentacji.  Światowy Spisek jest FAKTEM!.  Tak jak faktem jest tajne stowarzyszenie, znane jako Zakon Czaski & Piszczeli i to, że George Bush, prezydent Stanów Zjednoczonych, jest członkiem tej zdegenerowanej grupy.

              Ponadto wierzę, że przedstawiona tu przeze mnie scena, choć wydaje się nieprawdopodobna, oddaje w dużym przybliżeniu to, co się wydarzyło owej burzliwej nocy w 1947 roku, kiedy kandydat George Bush został wtajemniczony to Towarzystwa Czaszki & Piszczeli w Yale.  Szczegóły, jakie opisałem, zadziwiająco pokrywają się z rzeczywistością nocy wtajemniczenia za zamkniętymi drzwiami Grobowca-mauzoleum Czaszki & Piszczeli.

              Co prawda nie dysponując faktami z życia seksualnego George’a Busha przed jego pobytem w Yale i dlatego nie mogę poświadczyć tej części procesu wtajemniczenia.  Nie mam też zamiaru wnikać w tę dziedzinę ludzkiego życia.  Nie to jest celem mojej książki.  Interesuje mnie raczej jak niecne i okryte hańbą tajne stowarzyszenie ukształtowało całe dorosłe życie prezydenta Stanów Zjednoczonych oraz jakim sposobem chwyciło w swój śmiertelny uścisk polityczną, ekonomiczną i duchową rzeczywistość całego świata.

              Tak czy inaczej, programowy rytuał małżeńskiej rozkoszy jest z całą pewnością typowy dla nowego piszczelowca i tej nocy, w maju 1947 roku, George Bush...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin