[I.] No proszę bardzo jedziesz ze mnš dalej, jestem łatwym celem Nie wiem, warto jeszcze szaleć? Widziałem tak niewiele Ale poznałem jednostki, co mierdzš gównem na mile ...I tylko tyle, debile czekajš na chwilę Żeby obrobić tyłek, to może sam popatrz do lustra Pustak, wiem, że to niemiłe, kiedy w końcu zamkniesz usta? Ma monopol na prawdę i licencję na ocenę To nie jest zabawne, że stanę się Twoim cieniem Wkurwienie, smutek już się poszedł jebać Tego nie przewidziałe, wariatów rozgryć się nie da Smak powszedniego chleba to żółć co jš trzymam w słowach Jak się nie ma co się lubi to się trzeba dostosować Zobacz, że te pociski tylko dajš mi powera Albo kto jest bardzo bliski, albo kurwš się podcieram Gówno warte zera mogš szczekać ile wlezie Mimo to wiem, że wstaniemy i ruszymy przed siebie Rozpierdolić cyników wyżartych ze współczucia Nie stosuję uników, mogę w mordę Ci nawrzucać Ja znam swoje wady, ci co ze mnš sš wiadomi Gdy zaczniemy szukać zwady, kim by nie był wróg - już po nim Zajebane kurwa pyski, z marszałkowskš laskš Markowe El Dorado, słuchaj, to może sprawd to Media zawsze służš radš, tyle szans mi państwo daje Nie wiedziałem, że tak ciasno ma w ryju jebany frajer Jeli będziesz strzelał w gardło, to wjeb sobie korki w uszy Chyba, że wolisz dusić, popatrz znowu nieg prószy I kolejne więta, a dzieci topiš się w prezentach Mali bylimy, pamiętasz? Pierwsza gwiazdka taka piękna Przed przebranym Mikołajem schowałem się do szafy Teraz się ukrywam dalej, bo mnie goniš paragrafy Każdy popełnia gafy, najbardziej wkurwiona kasta Na ulice jazda, rozjebać w chuj te miasta! Na ulice jazda, rozjebać w chuj te miasta! [II.] Jestem jak ten kundel co kšsa rękę swego pana Ale gdy widzę ten burdel to już od samego rana Z mordy cieknie mi piana, i najgorsze obelgi Orzeł to kawał chama i nigdy nie był wielki Chyba, że jebany cwel powiesi sobie go na szyi Sšdy, urzędy, sejm, kurwa, masa debili Nie tego mnie uczyli, miałem używać metafor Tylko po co kiedy cierwo myli jak obsrany bachor? Jak kłamliwy znachor, chyba przyszłoć wróży z fusów Chcesz na to jaki dowód, wypij rano garstkę newsów Nie dostrzegam pozytywów, zżera mnie frustracja Wiesz, nie jestem jaki przygłup, ale gracja mi już obca Nie będę udawał ułożonego chłopca Jak się pizdo na czym nie znasz, no to może sprawę zostaw? Jeden chuj się rozkurwił jak leciał do Wolski z Polski A do odjebania w bandzie durni czeka Komorowski Politycznie zaangażowany? Ja nie znam tematu Chciałbym tylko zjeć posiłek, nie pozbawiony smaku Nie patrzeć na cenę, być cztery złote do przodu Już rozumiesz wkurwienie, dowód? To dobry powód? Że znowu to samo, że cišgle co się nie podoba Moglimy się polubić tymczasem nienawidzę, szkoda Kolejny tani browar, coraz bardziej ciężka głowa Jak się komu co obieca to się dotrzymuje słowa No zobacz w sumie kurwa to ja robię tak samo Nie strugaj ze mnie durnia, nie jestem żaden gamoń Ale jak się patrzy, wiesz, z zupełnie, innej perspektywy Widzi się tylko gniew, a gdzie znikajš motywy Powiedz też masz tego doć, że traktujš Cię szmatę? Nazywajš degeneratem, ja mam na to patent I wielkš wole, by się pozbyć tego smrodu Rozpierdolę się w tłumie i cierwa zagnam do grobów! Rozpierdolę się w tłumie i cierwa zagnam do grobów!
Chrystianp1