Zastępy piekielne maszerują.doc

(4472 KB) Pobierz
Rich Joyner

Rick Joyner

 

Jest Amerykaninem, mieszkającym w Charlotte w Północnej Karolinie. Jest uznanym mówcą konferencyjnym w Stanach Zjednoczonych jak i Europie, a także autorem licznych książek - jedna z nich pt. "Były dwa drzewa w ogrodzie..." ukazała się w języku polskim staraniem Instytutu Wydawniczego "Rhema" z Kielc.

 

Szereg jego artykułów publikowanych było w Magazynie Chrześcijan "Absolutnie Fantastyczne", łącznie z wydanym całym numerem z niepublikowanymi dotąd w języku polskim proroctwami i poselstwami proroczymi - informację o tym znajdziesz w innym miejscu tej publikacji.

 

Rick Joyner jest także założycielem i dyrektorem "Morning Star Publications and Ministries" oraz wydawcą kwartalnika "The Morning Star Journal", którego polska edycja ukazuje się od końca 1997 roku (zamówienia należy kierować na adres: Instytut Wydawniczy "Rhema", ul. Piotrkowska 12 p. 812, 25-510 Kielce, e-mail:rhema@complex.com.pl). W tym czasopiśmie można odnaleźć również sporo jego artykułów.

 

Seria artykułów "Zastępy piekielne maszerują", które w końcu ukazały się jako książka (pod tytułem: "The Finał duest") szybko stała się najpoczytniejszą pozycją w dorobku autora. Niniejsza publikacja zawiera całość tej wizji. Jest to już drugie wydanie tego poselstwa przez nasze Wydawnictwo. Różni się tym, w porównaniu do poprzedniego, że zawiera wszystkie części, uzupełnione o dodatkowe uwagi autora. Jest także poprawione.

 

Poniżej publikujemy kilka opinii osób, które czytały to poselstwo:

 

"Nigdy nie sądziłem, że napomnienie pochodzące z Bożego serca może mieć tak słodki i pełen miłości smak. Potem, gdy już ochłonąłem z oczarowania głębią i wspaniałością tego objawienia, mogłem powiedzieć Panu tylko jedno: "Błagam,zmień moje serce"!

Być może lektura wizji Ricka Joynera wywoła sporo teologicznych pytań i argu-mentów. Najważniejsze jest jednak to, że każdy, dla którego głód Boga stał siętreścią życia, znajdzie w lekturze tej książki Boże serce i drogę do przemiany życia".

 

Marek Kamiński, pastor Kościoła Zielonoświątkowego, zbór 'Betel' w Koszalinie"

 

Jedna z osób z naszego zboru po przeczytaniu wizji "Zastępy piekielne masze-rują" powiedziała: "Dobrze, że czytam to na siedząco, bo jej treść powaliłabymnie z nóg, gdybym stał". Myślę, że to stwierdzenie w pełni oddaje treść wizji,którą otrzymał Rick Joyner. Jej przekaz obnaża, objawia, zachęca, a przede wszyst-kim przybliża nas do Boga. Po przeczytaniu tej wizji ciśnie się na usta refleksja,która brzmi: Jest to zbyt głębokie i mądre, by człowiek mógł wymyślić to sam.Warto przy okazji wspomnieć o samym autorze. Rick Joyner należy do grupyuznawanych i sprawdzonych autorytetów w dziedzinie posługi proroczej i na-uczycielskiej. Miałem ten przywilej zapoznać się z kilkoma publikacji tegoż autorai dwie rzeczy rzucają się od razu w oczy, jeśli chodzi o jego poselstwo po pierw-sze: jest ono od początku do końca chrystocentryczne, po drugie: Jest onowyrazem głębokiej i opartej na miłości społeczności z Bogiem. Dlatego to, coprzeczytałem w tej wizji jest dla mnie absolutnie wiarygodne i godne poleceniakażdemu człowiekowi, który świadomy jest czasów, w których żyjemy".

 

Bogdan Olechnowicz, pastor Kościoła Zielonoświątkowego, zbór "Hosanna"w Gorzowie WIkp.

 

"Podróżując po Polsce przez ostatnie 19 lat miałam sporo możliwości, by pozna-wać wewnętrzne problemy wielu zborów jak i wspólnot katolickich. Większośćtych problemów wiązała się z grzechami języka takimi jak: oskarżenia, oszczer-stwo, którym towarzyszyło zamieszanie i zranienia. Wizja "Zastępy piekielne ma-szerują" Ricka Joynera bardzo obrazowo odtwarza świat duchowy i pokazujeklarownie, jaka jest sytuacja chrześcijan walczących ze sobą, a nie ze wspólnymwrogiem, jakim jest szatan, oskarżyciel braci. Tak właśnie nazywa go Pismo Świę-te. Wiele razy chrześcijanie niewinnie wyrażając swoje zdanie i opinie nieświado-mie przyczyniają się do tego, że siły demoniczne opanowują albo blokują sku-teczność kościołów i wspólnot w walce duchowej z wrogiem. Wrogiem, z całąpewnością nie jest mój brat czy siostra w Jezusie niezależnie, w jakim zgroma-dzeniu się znajduje. Bardzo dziś potrzebujemy zobaczyć, że za każdą naszą nega-tywnie wyrażoną opinią albo wypowiedzianą z niewłaściwej postawy serca możestanąć siła demoniczna. W naszych ustach musi znaleźć się miecz, który będzienarzędziem niszczącym szatana, a nie miecz, który godzi w chrześcijan. WizjaJoynera daje jasną odpowiedź jak możemy to czynić skutecznie".

 

Irena Stankiewicz, pastor Wspólnoty Chrześcijańskiej "Wieczernik" w Kielcach

 

 

 

 

WSTĘP

 

 

 

 

 

Na początku 1995 roku otrzymałem od Panasen, który był pierwszym z serii kilku powiąza-nych ze sobą doświadczeń proroczych.W skróconej wersji opublikowałem ten senw biuletynie "Morning Star" i "Morning Star Jo-urnal" pod wspólnym tytułem "Zastępy piekiel-ne maszerują". Kiedy w modlitwie pytałem Panao tę potężną duchową walkę, którą widziałemwe śnie otrzymałem od niego serię wizji i do-świadczeń proroczych, które odnosiły się dotego snu. Opisałem je znów w skróconej for-mie w "Morning Star Journal" pod tytułem "Za-stępy piekielne maszerują", część II i III.

 

Wszystkie trzy opublikowane przez nas częścistały się od razu naszymi bestsellerami. Zosta-liśmy zasypani prośbami o opublikowaniewszystkich trzech części w formie książkowej.Postanowiłem tak uczynić uzupełniając teksto te fragmenty, które zostały pominięte w wer-sji skróconej. Kiedy byłem już gotowy, aby od-dać cały tekst do druku, otrzymałem kolejnewidzenie, które oczywiście powiązane byłoz otrzymanymi wcześniej wizjami. To, co otrzy-małem tym razem wydawało mi się najbardziejistotne. Widzenie to zawarte jest w części IV i Vtej książki. Pierwsze trzy części są również uzu-pełnione o fragmenty pominięte podczas po-przedniej publikacji.Jak otrzymałem te wizje?Jedno z najczęściej zadawanych mi pytań do-tyczy tego, w jaki sposób te wizje otrzymałem.Uważam, że jest to istotne pytanie, i dlategozamierzam na nie krótko odpowiedzieć. Popierwsze muszę wyjaśnić, co rozumiem podpojęciem "wizja" lub "doświadczenie prorocze".

 

"Prorocze doświadczenia" jak zwykłem je okre-ślać mogą być różnorodne i jest ich wiele. Skła-dają się na nie te wszystkie sposoby przez któ-re Pan przemawiał do swojego ludu, a co zapi-sane jest w Jego Słowie. Ponieważ Pan się niezmienił i jest taki sam dzisiaj, jaki był i wczoraj,w związku z tym nie zmienił się też sposób w jaki odnosi się On do swojego ludu. Takiesame doświadczenia były też udziałem Kościo-ła na przestrzeni wieków. Tak jak wyjaśnił toApostoł Piotr w swoim kazaniu, które zapisanejest w 2 rozdziale Dziejów Apostolskich, sny,wizje i proroctwa są szczególnie charaktery-styczne w dniach ostatecznych, jak równieżw okresach wylania Duch Świętego. Zbliżającsię z całą pewnością do końca wieków te spo-soby Bożego komunikowania się ze swoim lu-dem stają się coraz częstsze.

 

Powodem, dla którego znaki te występują co-raz częściej jest to, iż będziemy ich potrzebo-wali do wypełnienia zadań, które są przed nami.Prawdą jest też, iż szatan, który zna Boże Sło-wo lepiej niż niejeden chrześcijanin, rozumie-jąc rolę jaką odgrywa prorockie objawieniew relacji Boga i jego ludu, wylewa swoje pod-robione dary, obdarzając nimi swoje sługi. Jed-nakże nie byłoby falsyfikatu czy podróbki, gdy-by nie istniał oryginał, tak samo jak nie istniejepodrobiony banknot trzydolarowy, bo nie ist-nieje też prawdziwy.

 

Wkrótce po tym jak zostałem chrześcijaninem w 1972 roku czytając fragment z Dz. Ap.2 roz-działu zrozumiałem, jak ważnym w naszych cza-sach jest to, byśmy pojęli w jaki sposób Panchce do nas mówić. Nie pamiętam abym nasamym początku modlił się o tego typu do-świadczenia, ale to nie zmieniło faktu, że kilkatakich doświadczeń otrzymałem, co jeszcze bar-dziej zmobilizowało mnie, aby więcej na ten te-mat się dowiadywać. Od tamtego czasu prze-chodziłem przez okresy, gdzie tego typu pro-rocze przeżycia były bardzo częste. Potem przy-chodziły z kolei długie okresy "posuchy" w tejsferze. Kiedy znów powracały, to za każdym ra-zem ich intensywność jak i częstotliwość znacz-nie wzrastały. W ostatnim okresie są i częste,i intensywne. Przez te wszystkie doświadcze-nia nauczyłem się bardzo dużo na temat proro-czego obdarowania i wszystkiego, co jest z tymzwiązane, a co obszerniej opisuję w książce,która niedługo się ukaże (ukazała się w 1997roku -przyp. tłumacza).

 

Istnieje wiele poziomów proroczego objawie-nia. Najbardziej podstawowy poziom dotyczyczegoś, co określam jako "wrażenie"(impresja).Mogą to być prawdziwe objawienia zawierają-ce niezwykłe i konkretne informacje. Muszą byćjednak zinterpretowane przez doświadczoneosoby. Warto przy tym dodać, że na tym pozio-mie "objawienia", które otrzymujemy mogą byćprzemieszane z naszymi własnymi odczuciami,uprzedzeniami jak i teologicznymi poglądami.Dlatego rzeczą niewłaściwą jest, by na tym po-ziomie prorokowania używać sformułowania"Tak mówi Pan". Na tym samym poziomie mo-żemy również otrzymywać wizje. Są one sub-telne i muszą być spostrzegane "oczami nasze-go serca". Wizje te również mogą zawieraćszczegółowe i trafne informacje, szczególniezaś wtedy, kiedy otrzymywane są i interpreto-wane przez osoby mające doświadczenie w tejdziedzinie. Im bardziej "oczy naszego serca sąotwarte" jak modlił się o to Apostoł Pawełw Efezjan 1,18, tym bardziej pożyteczne mogąokazać się te objawienia.

 

Następny poziom objawienia wiąże się z głę-boką świadomością obecności Pana, która przy-nosi namaszczenie Ducha Świętego oświeca-jące w szczególny sposób nasz umysł. Częstodoświadczam tego pisząc lub przemawiając,i w tym samym czasie przychodzi do mnie prze-konanie o wadze i precyzyjności tego, o czymmówię. Wierzę, że może to być zbliżone do do-świadczenia apostołów, którzy pisali nowote-stamentowe listy. Tego typu doświadczeniawydają się być pewne, ale w dalszym ciąguistnieje na tym poziomie możliwość, że rzeczy-wiste objawienie zostanie zniekształcone po-przez nasze własne uprzedzenia, teologię itp.Dlatego też uważam, że Paweł w pewnych spra-wach - jak sam zaznaczał - wyrażał swoją opi-nię, ufając, iż czyniąc to, ma na to Boże przy-zwolenie. Generalnie rzecz ujmując, w całej tejsferze potrzebujemy więcej prawdziwej pokoryniż sztywnego dogmatyzmu.

 

Tzw. "wizje otwarte" pojawiają się na wyższympoziomie niż zwykłe wrażenia lub impresje.Wydaje się, iż objawienia odbierane na tympoziomie są czytelniejsze i bardziej jasne niż te,o których wspomnieliśmy do tej pory. Wizjeotwarte są "zewnętrzne" i można je oglądać jakobraz na rzeczywistym ekranie. Ponieważ niemożna tymi obrazami sterować, dlatego teżwierzę, że jest znacznie mniejsza możliwośćzniekształcenia tego objawienia przez nas .sa-mych.

 

Następny poziom proroczego doświadczeniajest stanem zachwycenia. W taki stan zachwy-cenia popadł Piotr, który udał się później dodomu Korneliusza zwiastować po raz pierwszyewangelię poganom. Podobne doświadczeniemiał również Paweł, który przebywając w świą-tyni popadł w stan zachwycenia w trakcie mo-dlitwy. Opisane jest to w 22 rozdziale DziejówApostolskich. Stan zachwycenia jest jakbysnem w momencie, w którym pozostajemyw pozycji czuwania. Zamiast oglądania "filmuna ekranie" jak ma to miejsce podczas otwar-tych wizji czujesz się jakbyś występował w fil-mie, ale w taki dziwny sposób. Stany zachwy-cenia mogą przebiegać łagodnie tak, że nie tracisię kontaktu z otaczającą nas rzeczywistością,a nawet można na nią w tym samym czasiewpływać, aż do stanu, w którym czujemy sięjakbyśmy tam naprawdę fizycznie przebywali.Było to jak się wydaje częstym doświadcze-niem proroka Ezechiela jak również ApostołaJana, który najprawdopodobniej w taki spo-sób otrzymał większość swoich wizji opisa-nych w Apokalipsie.

 

Wszystkie wizje zawarte w tej książce rozpo-częły się od snu. Część z tego, co tu opisujęotrzymałem na poziomie silnego odczuwaniaBożego namaszczenia, niemniej jednak prze-ważającą część tego czym się dzielę otrzyma-łem w trakcie zachwycenia. Objawienie to przy-jąłem na poziomie, który pozwalał mi na świa-domy kontakt z otaczającą mnie rzeczywisto-ścią do tego stopnia, że byłem nawet w stanieodbierać dzwoniący telefon. Po tym mogłempowrócić do miejsca, z którego wyszedłem.Pewnego razu intensywność proroczego do-świadczenia była tak silna, że musiałem prze-rwać i opuściłem górę modlitewną, na którejnajczęściej szukam Pana i udałem się do domu.Po tygodniu, kiedy powróciłem z powrotem,byłem w stanie powrócić w duchu do tego sa-mego miejsca, które zostawiłem tydzień wcze-śniej. Z doświadczenia wiem, że tego typu do-świadczeń nie da się "wywołać”, ale z pewno-ścią zawsze miałem wolność by decyzją wła-snej woli je powstrzymać.

 

Dwukrotnie duże części prezentowanej tutajwizji otrzymałem w czasie, który wydawał siędla mnie niezbyt korzystny z tego powodu, iżmając pewne zadania do wykonania, ściganybyłem terminami. Między innymi z tego też po-wodu dwie edycje naszego magazynu "Mor-ning Star Journal" jak również jedna z moichksiążek ukazały się z opóźnieniem. Wydaje się,że Pan nie jest związany naszymi planami i ter-minami ich realizacji.

 

W trakcie snów i stanów zachwycenia zauwa-żyłem szczególne wzmożenie daru słowa po-znania. Czasami, kiedy modlę się o jakąś osobęlub o Kościół czy czyjąś służbę zaczynam wi-dzieć i wiedzieć rzeczy, co do których nie mia-łem żadnego naturalnego poznania. W trakcieopisywanych tu przeze mnie doświadczeń pro-roczych dar słowa poznania manifestował sięna poziomie, którego nie doświadczałem w "tejrzeczywistości". Dlatego też w tej wizji patrzącna podział zastępów piekielnych byłem w sta-nie poznać ich strategię i możliwości. Nie po-trafię do końca wyjaśnić głębi tego poznania,wiem tylko, że dotyczyło ono szczegółów.W niektórych przypadkach, kiedy patrzyłem nakogoś lub na coś byłem w stanie znać ich prze-szłość, teraźniejszość i przyszłość. Aby zaosz-czędzić trochę miejsca w tej książce, pozna-nie, które stało się moim udziałem ująłem jakozbiór faktów bez próby wyjaśniania, w jaki spo-sób to otrzymałem.

 

Korzystanie z proroczych objawień

 

Muszę z naciskiem tutaj podkreślić, że żadenrodzaj proroczego objawienia nie jest dawanyw celu ustanawiania jakichkolwiek doktryn. Odustanawiania doktryn jest Pismo Święte. Sferaprorocza ma dwa zasadnicze zadania. Po pierw-sze ma ona na celu objawienie strategicznejwoli Bożej dotyczącej teraźniejszości lub przy-szłości w pewnych kwestiach. Zauważamy tow przypadku Pawła, który we śnie otrzymał po-lecenie, aby udać się do Macedonii, a późniejpozostając w stanie zachwycenia był pouczo-ny by natychmiast udać się do Jerozolimy. Tegotypu przykłady widzimy również w życiu Aga-busa. Jedno z tych proroctw dotyczyło głodu,który miał przyjść na świat, drugie związanebyło z podróżą Pawła do Jerozolimy. Widać teżw Bożym Słowie, choć nie jest to może tak wy-raźne, że dawane objawienie pomagało zrozu-mieć jakąś prawdę ze Słowa Bożego. Widzimyto w sytuacji, w której Piotr otrzymuje objawie-nie będąc w stanie zachwycenia, które zarów-no służyło objawieniu woli Bożej w danej sytu-acji, jak również rozjaśniało nauczanie biblijnena temat tego, iż ewangelia była również dlapogan, a czego nie rozumiał jeszcze Kościół.A więc prawda o tym, iż ewangelia miała teżbyć zwiastowana dla pogan była w Słowie, aleprzez objawienie Piotra Kościół mógł ją w ogó-le dostrzec.

 

Wizje zawarte w "Zastępach ..." zawierają stra-tegiczne objawienia, ale także rzucają światłona pewne biblijne prawdy w taki sposób, jakie-go nie widziałem do tej pory. Większość z tych"rozjaśnionych" przez objawienie prawd biblij-nych znałem i nauczałem przez długie lata, alewiem, że nie żyłem nimi w pełni. Wiele razymyślałem o ostrzeżeniach jakie Paweł kierowałdo Tymoteusza, by ten przykładał większą uwa-gę do tego co sam naucza. Wiele z tych słów,które w trakcie wizji były skierowane do mnie,ja sam osobiście w przeszłości nauczałem.Wiem o tym, że w życiu zaniedbywałem wypeł-nianie tego czego sam nauczałem, w związkuz tym objawienie to przyjąłem jako formę oso-bistego napomnienia.Niektórzy zachęcali mnie, aby spisać tę wizjęw formie alegorycznej w trzeciej osobie podob-nie jak uczynione jest to w "Wędrówce Piel-grzyma", Nie zdecydowałem się na to z kilkupowodów. Po pierwsze czuję, że niektórzy uzna-liby to za rezultat moich własnych zdolnościtwórczych, i oczywiście byłoby to złe. Życzył-bym sobie być tak twórczy, ale niestety nie je-stem. Poza tym pomyślałem, że jeśli przekażęto w taki sposób w jaki to otrzymałem (stara-łem się to uczynić najlepiej jak potrafię) będzieto bardziej precyzyjne i dokładne. Chociaż mojapamięć dotycząca szczegółów jest jedną z mo-ich najsłabszych stron i w pewnych momen-tach sam kwestionowałem pewne szczegółyz tej wizji, to tym samym myślę, że wszyscyktórzy tę wizję czytają muszą czuć też wolnośćby postąpić podobnie. Wierzę, że jest to wła-ściwe jeśli chodzi o tego typu przesłania. TylkoPismo Święte zasługuje sobie na miano nie-omylnego. Kiedy będziesz czytał tę wizję, módlsię by Duch Święty prowadził cię do prawdyoddzielając ziarno od plew.

Rick Joyner             

 

Zastępy piekielne

maszerują

 

                                                                         Część I

 

 

             Armia złego była wielka. Rozciągała się takdaleko, jak sięgał mój wzrok. Była podzielona na dy-wizje, z których każda niosła inną chorągiew. Na przódwysunięte były dywizje o nazwach: Duma, Własna Spra-wiedliwość, Powszechne Poważanie, Egoistyczne Am-bicje, Niesprawiedliwy Osąd i Zazdrość. Poza moimpolem widzenia było wiele innych diabelskich dywizji,ale te, które stanowiły straż przednią piekielnej armiiwyglądały najpotężniej. Jej dowódcą był sam Oskar-życiel Braci.

 

Broń niesiona przez hordy także miała swoje nazwy -miecze nazywały się Zastraszenie; oszczepy - Zdrada,a strzały - Oskarżenie, Plotka, Obmowa i Krytycyzm.Zwiadowcy i mniejsze oddziały demonów o nazwach:Odrzucenie, Zgorzkniałość, Niecierpliwość, Nieprze-baczenie i Pożądanie Fizyczne były wysłane z przoduarmii, aby przygotować wszystko przed głównym ata-kiem.

 

Te mniejsze oddziały były mniej liczne lecz nie mniejpotężne od nadchodzących większych dywizji. Byłyone mniejsze ze strategicznych powodów. Tak jak JanChrzciciel był pojedynczym człowiekiem i zostałobdarzony nadzwyczajnym namaszczeniem do tego,by chrzcić masy i przygotowywać je na przyjście Pana,tak te małe oddziały demoniczne zostały wyposażonew niezwykłą siłę zła do tego by "chrzcić masy". Poje-dynczy demon Zgorzknienia był w stanie zasiać swątruciznę do całych tłumów ludzi, a nawet całych raslub kultur. Demon Pożądania zasiadał na jednym ar-tyście, filmowcu lub producencie reklam i wysyłałcoś, co przypominało pioruny elektrycznego śluzu,który uderzał i otępiał ogromne tłumy. Wszystko tomiało przygotować miejsce potężnej hordzie nadcho-dzących demonów.

 

Głównym celem armii było wywoływanie rozłamów.Została ona wysłana, aby atakować każdy poziom re-lacji to znaczy: relacje kościołów ze sobą nawzajem,zgromadzeń z ich pastorami, mężów z żonami, dzieciz rodzicami, a nawet dzieci ze sobą nawzajem. Zwia-dowcyzostali wysłani, aby zlokalizować wyłomyw kościołach, rodzinach czy poszczególnych osobach,wówczas Odrzucenie, Pożądanie mogły je wykorzy-stać i stworzyć większy wyłom dla nadciągających dy-wizji.Najbardziej szokującą częściąwizji był fakt, że jeźdźcyw tym zastępie poruszali się nie na koniach, ale nachrześcijanach! Większość z tych chrześcijan była do-brze ubrana, wzbudzała szacunek i wyglądała na dys-tyngowanych oraz wykształconych. Ludzie ci znali do-skonale chrześcijańskie doktryny i to uspokajało ichsumienia, lecz żyli życiem wypełnionym ciemnością.Im więcej pozwalali ciemności przepełniać ich, tymbardziej demony przejmowały kontrolę nad ich po-czynaniami.

 

Wielu z tych wierzących było żywicielami więcej niżjednego demona choć oczywiście jeden był zawszeprzywódcą. Natura przywódcy miała wpływ na rodzajoddziału, w którym maszerował. Mimo, iż wszystkieoddziały szły razem robiło to wrażenie jakby cała ar-mia była na skraju chaosu. Na przykład: demony nie-nawiści nienawidziły inne demony tak mocno jak chrze-ścijan; demony zazdrości zazdrościły sobie nawza-jem. Jedynym sposobem w jaki dowódcy tej hordypowstrzymywali demony przed walką z innymi demo-nami było kierowanie ich nienawiści, zazdrości itd. naludzi, których ujeżdżały. Także pośród ludzi często wy-buchały walki.

Wiedziałem, że w taki sam sposób skończyły niektórearmie, które nastawały na Izrael w Słowie Bożym, nisz-cząc same siebie. Kiedy ich zamiary przeciw Izraelowizostały udaremnione, wybuchały niekontrolowanymgniewem i po prostu zaczynały walczyć ze sobą.Zauważyłem, że demony jeździły na chrześcijanach,ale nie były wewnątrz nich, jak to miało miejscew przypadku nie-chrześcijan. Na przykład: gdy chrze-ścijanin ujeżdżany przez demona zazdrości tylko za-czynał kwestionować tę zazdrość, demon natychmiaststawał się słabszy. Wtedy ten słabnący demon rozpo-czynał głośno krzyczeć, a przywódca tej dywizji wysy-łał wszystkie demony, by okrążyły owego chrześcijani-na i atakowały go, aż rozgoryczenie znowu rozpaliłosię w nim. Jeśli to nie działało, demony cytowały Bi-blię w tak przewrotny sposób, że usprawiedliwiało tojego gorycz, oskarżenia itp.

 

Było oczywistym, że moc demonów wyrastała całko-wicie z mocy zwiedzenia chrześcijan, l udawało się imdo tego stopnia, że chrześcijanie będąc używanymiprzez demony, cały czas myśleli, iż to Bóg się nimiposługuje. Działo się tak dlatego, że chrześcijaniecl nieśli wysoko sztandary samousprawiedliwienia zasłaniając prawdziwe.

Spojrzałem na tyły tej armii i ujrzałem towarzystwosamego Oskarżyciela. Zacząłem wówczas rozumieć jegostrategię i byłem zaskoczony jej prostotą. Diabeł wie-dział, że dom który jest podzielony nie może się ostać,a jego armia właśnie próbowała dokonać podziałuKościoła w taki sposób, aby całkowicie odpadłod łaski. Jedynym sposobem w jaki mogło się to udać- było użycie chrześcijan do walki z własnymi braćmi.Dlatego prawie wszystkie przednie oddziały składałysię z chrześcijan lub przynajmniej z nominalnych wie-rzących. Każdy krok, który uczynili wierzący będącposłuszni Oskarżycielowi, dawał mu większą moc nadnimi. Zwiększało to pewność jego i jego przywódców.Było jasne, że siła tej armii uzależniona jest od zgodychrześcijan na zło.

 

Więźniowie

 

Za tymi pierwszymi dywizjami ciągnęło wielu innychchrześcijan, którzy również byli więźniami tej armii.Wszyscy oni byli poranieni, a pilnowały ich małe de-mony Strachu. Wydawało się, że było więcej więźniówniż demonów w tej armii. Zadziwiające było to, że ciwięźniowie wciąż mieli swoje miecze i tarcze, ale ichnie używali. Szokujący był fakt, że tak liczna grupamogła być więziona przez tak niewiele demonów Stra-chy. Mogły one z łatwością być zniszczone czy odpar-te, jeżeli więźniowie po prostu użyliby swojej broni.

 

Niebo nad nimi było ciemne od sępów o nazwie De-presja. Lądowały one na ramionach więźnia i wymio-towały na niego. To, co zwymiotowały było potępie-niem. Kiedy dosięgło to więźnia, wstawał on i przezchwilę maszerował trochę prościej przed siebie, a po-tem przewracał się, będąc słabszym niż wcześniej. Po-nownie dziwiłem się, dlaczego więźniowie nie zabijająsępów swoimi mieczami. Mogli to z łatwością uczy-nić.

 

Czasami słabszy z nich potykał się i upadał. Jak tylkoznalazł się na ziemi, pozostali więźniowie zaczynalidźgać go swoimi mieczami, szydząc przy tym z niego.Następnie przywoływali sępy aby pożarły tego, któryupadł, jeszcze zanim umarł.

 

Gdy tak to obserwowałem, zdałem sobie sprawę, żewięźniowie sądzili, iżwymiociny potępienia były praw-dą od Boga. Następnie zrozumiałem, że tak naprawdębyli oni przeświadczeni, że maszerują w armii Boga!Dlatego też nie zabijali małych demonów Strachu anisępów - sądzili bowiem, że byli to wysłannicy Boga.Ciemność pochodząca z chmury sępów bardzo utrud-niała widzenie i dlatego więźniowie naiwnie akcepto-wali wszystko jako pochodzące od Boga.

 

Jedynym dostarczanym im pożywieniem były wymio-ciny sępów. Ci, którzy odmawiali jedzenia ich, po pro-stu słabli i upadali. Ci, którzy jedli, umacniali się, alemocą pochodzącą od Złego. Więźniowie ci z koleizaczynali wymiotować na pozostałych. Gdy któryś za-czynał to czynić, demon, który tylko na to czekał, do-stawał go do jeżdżenia, W ten sposób awansował ondo przednich dywizji.

 

Gorszym nawet od tego, co zwymiotowały sępy, bytobrzydliwy szlam, którym demony zanieczyszczałychrześcijan, na których jechały. Tym szlamem była:Pycha, Egoistyczne Ambicje itp. w zależności od na-zwy dywizji, do której przynależeli. Jednakże szlam tensprawiał, że chrześcijanie czuli się o tyle lepiej niż pooskarżeniach, że z łatwością wierzyli, iż demony byływysłannikami Boga i rzeczywiście myśleli, że szlamten był pomazaniem Ducha Świętego.

 

Następnie doszedł mnie głos Pana mówiący: "Tojest początek armii wroga dni ostatecznych. To jestostatnie zwiedzenie Szatana, a jego końcowa siła znisz-czenia jest uwalniana, gdy używa chrześcijan, aby ata-kowali innych chrześcijan. Przez wieki używał tej ar-mii, ale nigdy nie byt w stanie uwięzić tak wielu dlaswych demonicznych celów. Nie bój się, Ja też mamarmię. Musicie teraz powstać do walki i walczyć, dlate-go że dłużej nigdzie nie będzie można się ukryć przedtą wojną. Musicie walczyć o moje Królestwo, prawdęi tych, którzy zostali zwiedzeńi".

 

Byłem tak napełniony gniewem i wstrętem z powoduarmii Złego, że chciałem raczej umrzeć niż żyć w takimświecie. Słowo od Pana było na tyle zachęcające, żeod razu zacząłem wołać do chrześcijan, którzy byliwięźniami. Krzyczałem, że zostali zwiedzeni, myśląc,że będą mnie słuchać. Kiedy to uczyniłem, cała armiaobróciła się, aby na mnie popatrzeć, a ja wciąż nawo-ływałem. Myślałem, że chrześcijanie przebudzą sięi zrozumieją, co się z nimi dzieje, ale zamiast tegowielu z nich zaczęło sięgać po swe strzały, aby do mniestrzelać. Pozostali po prostu wahali się, jak gdyby niewiedzieli, co o mnie sądzić. Zrozumiałem wtedy, żewołałem przedwcześnie i że było to pomyłką.

 

Bitwa się zaczyna

 

Następnie obróciłem się i zobaczyłem stojącą za mnąarmię Pana. Uformowana była z tysięcy żołnierzy, alei tak przeciwnik znacznie przewyższał nas liczebnie.Tylko niewielu było ubranych w całą zbroję. Więk-szość była tylko częściowo osłonięta. Duża liczba chrze-ścijan była poraniona. Ponadto większość z tych, któ-rzy mieli przywdzianą całą zbroję, posiadała bardzomałe tarcze. Wiedziałem, że nie osłonią ich one przedrzezią, która miała nadejść. Większość owych żołnie-rzy stanowiły kobiety i dzieci.

 

Za armią wlókł się tłum podobny do więźniów podą-żających za armią Złego, ale o zupełnie innym charak-terze. Wydawali się oni być bardzo szczęśliwi, gdyżbawili się i śpiewali pieśni, świętując i przenosząc sięz jednego małego obozu do innego. Wszystko to przy-pominało mi atmosferę w Woodstock.

 

Próbowałem podnieść głos, aby ostrzec ich, że niejest to czas na zabawy, że bitwa ma się rozpocząć, aletylko kilku mnie usłyszało. Ci, którzy usłyszeli, poka-zali mi "znak pokoju" i powiedzieli, że nie wierząw wojnę i że Pan nie pozwoli aby przydarzyło im sięcokolwiek złego. Próbowałem wytłumaczyć im, że Pandał nam zbroję w określonym celu, ale odparli, żeosiągnęli już stan pokoju i radości, że już nic im niegrozi. Zacząłem gorąco się modlić, aby Pan przydałwiary (tarcz) tym w zbrojach, aby pomógł mi chronićtych, którzy nie byli gotowi do bitwy.

 

Podszedł do mnie posłaniec, wręczył mi trąbę i kazał,abym w nią szybko zadął. Gdy uczyniłem to, ci którzymieli na sobie przynajmniej część zbroi, natychmiastzareagowali natężając słuch. Przyniesiono im więcejelementów zbroi, które szybko nałożyli. Zauważyłem,że ci, którzy byli poranieni wcale nie włożyli zbroi naswe rany, ale zanim udało mi się coś powiedzieć, za-częły spadać na nich strzały nieprzyjaciela. Każdy, ktonie miał na sobie całej zbroi, został ugodzony. Ci,którzy nie przykryli swoich ran, ponownie zostali zra-nieni w te same miejsca.

 

Ci, którzy byli trafieni strzałą obmowy, natychmiastzaczynali obmawiać tych, którzy nie byli zranieni. Tra-fieni przez plotkę - zaczynali plotkować i wkrótce po-wstał duży podział w naszym obozie. W następstwietego sępy rzuciły się, aby porwać poranionych doobozu więźniów. Poranieni wciąż mieli miecze i mogliz łatwością ich użyć, ale nie robili tego. Tak naprawdębyli zadowoleni z taktu, że są przenoszeni przez sępy,gdyż byli aż tak rozgniewani na pozostałych.

 

Widok tego, co działo się z tyłu naszego obozu przed-stawiał się jeszcze gorzej. Panował tam całkowity cha-os. Tysiące poranionych i jęczących leżało na ziemi.Wielu z tych, którzy nie byli poranieni po prostu sie-działo w osłupieniu nie mogąc uwierzyć w to, co sięstało. Poranieni i siedzący w niedowierzaniu byli szyb-ko porywani przez sępy. Niektórzy próbowali pomócporanionym odganiając od nich sępy, ale poranienibyli tak rozzłoszczeni, że odgrażali się i odpychali tych,którzy próbowali im pomóc.

 

Wielu z tych, którzy nie byli poranieni, po prostu ucie-kało z pola bitwy tak szybko, jak tylko mogli. To pierw-sze spotkanie z wrogiem było tak niszczące, że byłemsam kuszony, aby dołączyć do innych w ucieczce.Potem niektórzy z nich zaczęli na nowo pojawiać sięw pełniejszej zbroi i z dużymi tarczami. Uprzedniawesołość gromady zmieniła się w budzące szacunekzdecydowanie. Zaczęli zajmować miejsca tych, którzyupadli, a nawet zaczęli formować nowe szyki, by chro-nić tyły i boki. Ci właśnie wnieśli ze sobą wielką odwa-gę i każ...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin