Kubuś Puchatek:
- Takich dwóch jak nas trzech to nie ma ani jednego - Jestem Misiem o Bardzo Małym Rozumku i długie słowa sprawiają mi wielką trudność.- Z pszczołami nigdy nic nie wiadomo.- Wszystko to przez to, że zanadto lubię miodek. Ratunku!- Miałbym pewien pomysł, ale nie myślcie, żeby był bardzo dobry.- Myślę i myślę, i teraz już wiem, że to jest bardzo zły gatunek pszczół.- Byłem gapą, strasznie głupim gapą. Jestem po prostu Miś o Bardzo Małym Rozumku.- No, mniej więcej o tej porze idę do domu. Mam wtedy jedną lub dwie Sprawy do Załatwienia. - Jagulary zawsze tak robią, wołają: Pomocy! Pomocy!, a kiedy patrzy się w górę, zlatują na dół na tego, kto patrzy. - Bo układanie Wierszy i Piosenek to nie są rzeczy, które się łapie w powietrzu. To one cię łapią i wszystko, co można zrobić, to pójść tam, gdzie one mogłyby cię znaleźć. - Wyszło to trochę inaczej, niż myślałem, ale zawsze wyszło.- Jeśli butelka potrafi pływać, to i garnek potrafi pływać, i jeśli będzie to bardzo duży garnek, będę mógł na nim usiąść.- Czasami jest to Statek, ale częściej Katastrofa. To wszystko zależy. - Możemy popłynąć na twoim parasolu rzekł Puchatek. - Mam w spiżarni dwanaście garnczków, które wołają mnie już od godziny.- No, dobrze, a gdybym ja posadził plaster miodu przed moim domem, czy wyrośnie z niego ul?- Jeśli wiem cokolwiek o czymkolwiek, to ta nora oznacza Duże Towarzystwo, a Duże Towarzystwo oznacza Królika, a Królik oznacza łasowanie. - Lubię rozmawiać z Królikiem, bo Królik mówi wyraźnie o rzeczach wyraźnych, jak na przykład: Już pora na śniadanie lub Misiu, zjedz co.... - Puchatek wiedział, co ma na myśli, ale ponieważ był Misiem o Bardzo Małym Rozumku, więc nie potrafił tego wyrazić słowami.- I żeby to był Mruczankowy Dzień, i żeby ptaszki śpiewały.- Są tacy, co potrafią, a są tacy, co nie potrafią. W tym cała rzecz.- Bo ja piszę dobrze, tylko Koślawo. To jest dobra pisownia, tylko Koślawa, to znaczy, że litery trafiają nie tam, gdzie trzeba.- Bo nigdy nie wiadomo, na co w domu może się przydać kawałek sznurka.- Puchatek spojrzał na obydwie łapki. Wiedział, że jedna z nich jest prawa, i wiedział jeszcze, że kiedy już się ustaliło, która z nich jest prawa, to druga była lewą, ale nigdy nie wiedział, jak zacząć.- Puchatek we własnej osobie powiedział coś tak mądrego, że Krzyś mógł tylko patrzeć na niego z otwartą buzią.- Miś o Miłym Obejściu, lecz o Wybitnie Zadziwiającym Braku Rozumu.- Masz ci los! - rzekł Puchatek, gdy wsadził nos do garnka. - jakiś Słoń tu się raczył. Potem pomyślał przez chwilkę i powiedział: - Ach, nie, to przecież ja sam. Zapomniałem. - Gdy noc zbierała się do odejścia, Puchatek obudził się nagle z uczuciem dziwnego przygnębienia. To uczucie dziwnego przygnębienia miewał już nieraz i wiedział, co ono oznacza. Był głodny.- Słońce grzało tak rozkosznie, a kamień na którym siedział od dłuższego czasu, był tak przyjemnie ciepły, że Puchatek już sobie postanowił, że przez całą resztę poranka będzie siedział pośrodku strumyka i cieszył się z tego, że jest Puchatkiem.
Tygrysek:
- Dzień dobry! rzekł Tygrys. Znalazłem kogoś zupełnie takiego samego jak ja. A myślałem, że więcej takich nie ma. (lustro) - Czy Tygrysy lubią miód? Tygrysy wszystko lubią odpowiedział Tygrys radośnie. - Tygrysy nie lubią miodu. - Ach rzekł Puchatek i starał się, aby to brzmiało Smutno i Żałośnie. - Chciałem coś znaleźć w Lesie rzekł Tygrys z ważną miną. Znalazłem jednego puchatka, jednego prosiaczka i jednego kłapoucha, ale do jedzenia nic nie znalazłem. - Tygrys był Bardzo Rozbrykanym Zwierzęciem i w ten sposób mówił jak-się-masz!, że miało się zawsze pełne uszy piasku. - Bo choć można go bardzo lubić, jednak trudno zaprzeczyć, że jest on Wyjątkowo Rozbrykany. - A Tygrys przez cały czas brykał i skakał przed nimi, oglądając się co chwila i dopytując się, czy to jeszcze daleko. - A Tygrys chował się za drzewa i wskakiwał na cień Puchatka, gdy ten cień patrzył w inną stronę. - No, dobrze powiedziało Maleństwo a czy one potrafią skakać tak daleko jak Kangury? - Owszem odparł Tygrys jeśli mają ochotę. - A czy one łażą po drzewach lepiej od Puchatka? - O, łażenie po drzewach to jest coś, co Tygrysy najlepiej potrafią. - A czy one potrafią fruwać? spytało Maleństwo. - O, tak rzekł Tygrys to są bardzo dobrzy fruwacze. - Z początku Puchatek, Prosiaczek i Królik szli razem, a Tygrys biegał naokoło nich, zataczając kręgi...a potem, gdy dróżka stawała się coraz węższa, Królik, Prosiaczek i Puchatek szli gęsiego, a Tygrys biegał dookoła nich podługowato.- ...gdy myślało się, że już go nie ma, wyskakiwał nagle z mroku i mówił: Więc chodźmy, i nim można było cokolwiek odpowiedzieć, już go nie było. - Dziwne są te Tygrysy szepnął Tygrys Maleństwu ale one nigdy nie błądzą. - Więc poszli do Sześciu Sosen i tak długo zaczęli obrzucać się szyszkami, aż zapomnieli, po co przyszli.
Prosiaczek:
- Niełatwo jest być odważnym odparł Prosiaczek, lekko pociągając noskiem kiedy jest się tylko Bardzo Małym Zwierzątkiem. - Ojej! Ojej! rzekł Prosiaczek do siebie i już chciał uciec.- Prosiaczek wzdrygnął się lekko na myśl o tym ho-ho i zaczęły mu dygotać uszka. - Pomocy! Pomocy! krzyczał Prosiaczek. Słoń, straszliwy Słoń! - A co robią Jagulary? spytał Prosiaczek z iskierką nadziei, że nic. - Byłoby nam raźniej we dwóch.- A może jakieś drzewo wywali się na nas, kiedy będziemy akurat pod nim przechodzić? - Puchatku, co ty mówisz, jak się budzisz z samego rana? - Mówię: Co też dziś będzie na śniadanie. - Ja mówię: Ciekaw jestem, co się dzisiaj wydarzy ciekawego. - To na jedno wychodzi. - Prosiaczek ze Zdumienia i Strachu poderwał się na pół łokcia w górę. - Myślę... zaczął Prosiaczek nerwowo. - Nie myśl rzekł Kłapouchy. - Czy to jedno z tych dzikich zwierząt? zapytał, patrząc w przeciwną stronę. - ... i pobiegł do domu, jak tylko mógł najprędzej, bardzo rad, że jest już poza wszelkim niebezpieczeństwem. - Czy mogłabyś z Prosiaczkiem na grzbiecie frunąć w górę do skrzynki do listów? zapytał. - Nie rzekł szybko Prosiaczek. Sowa nie może. - POMOCY! PROSIACEK (JA) TO JA, PROSIACEK. POMOCY, POMOCY! - Później, po wielu latach, lubił sobie wspominać, jak to znajdował się w Bardzo Wielkim Niebezpieczeństwie podczas Straszliwej Powodzi. - Prosiaczek wspiął się na paluszkach i szepnął: - Puchatku! - Co, Prosiaczku? - Nic rzekł Prosiaczek, biorąc Puchatka za łapkę chciałem się tylko upewnić, czy jesteś. - Prosiaczek dyszał w wilgotnych paprociach tak cichutko, jak tylko mógł, i czuł się bardzo dzielny i przejęty. - Wiem, że to się wydaje łatwe, ale nie każdy to potrafi. - Wiatr wiał im teraz w oczy i uszy Prosiaczka trzepotały za nim jak chorągiewki, gdy tak szedł i torował sobie drogę. - Prosiaczek złapał Puchatka za ramię, na wypadek, gdyby Puchatek się przeląkł. - Tyś bardzo zbladł, ale tylko w sobie, w środku powiedział Puchatek i to jest najwięcej, co może zrobić Bardzo Małe Zwierzątko, żeby nie zblednąć naprawdę. - Prosiaczek był tak przejęty myślą o tym, że może się przydać, że zapomniał się bać. - Prosiaczek westchnął i zaczął rozmyślać o sobie. Więc był DZIELNY...
Kłapouchy:
- Kłapouchy stał sobie samotnie w zaroślach ostu na skraju Lasu, z łbem zwieszonym ku ziemi, i rozmyślał o sprawach tego świata. - ... a niekiedy sam nie wiedział, o czym właściwie rozmyślał. - Będzie już siedemnaście dni w przyszły piątek, odkąd nie zamieniłem z nikim ani słowa. - Co komu do tego, skoro i tak mniejsza o to? - Ale mniejsza o to. Co komu do tego. Imponujące, i basta. - Kiedy spytają cię, jak się masz, odpowiedz po prostu, że wcale. - Gdy już pomyślisz sobie, że nawet w dniu urodzin zostałeś zapomniany i opuszczony przez wszystkich, dwaj przyjaciele przyniosą ci w prezencie baryłeczkę po miodzie i pęknięty balonik. - Nie tłumacz się z dobrego kawału, bo był do przewidzenia. - Ha-ha powiedział Kłapouchy gorzko. Dobry kawał. - Przyłącz się do poszukiwania zaginionego krewnego-lub-znajomego, ale nie zdziw się, jeśli nikt nie pofatyguje się powiedzieć ci, że odnalazł się przed dwoma dniami, które ty spędziłeś na poszukiwaniach. - Jest jedna rzecz gorsza od bycia Szarym Końcem Przyprawy: bycie Szarym Końcem Przyprawy, za którym ciągnie się półtora tuzina krewnych-i-znajomych, których trzeba uprzątnąć za każdym razem, kiedy zechce się usiąść, żeby trochę wypocząć. W takim przypadku to nie jest żadna Przyprawa, tylko wielki Bałagan. - Bądź ostrożny, kiedy pochłonięty swoimi sprawami stoisz nad brzegiem rzeki. Możesz zostać wbryknięty do wody. - Strzeż się pomysłów tych, którzy chcą wyciągnąć cię z rzeki - szczególnie jeśli wspominają coś o upuszczaniu ciężkich kamieni. - Jeżeli bryknięto cię do rzeki, daj szybko nura i przypłyń do brzegu, zanim ktoś spróbuje cię wychlapać, upuszczając spory kamień na twoją klatkę piersiową. - Nawet na dnie rzeki nie przestawaj mówić do siebie samego: "Czy to Niecny Wybryk, czy też Najzwyklejszy Wypadek ?" Potem wypłyń na powierzchnie wody i powiedz sobie: "To jest mokre". - Dla kogoś, kto leży na dnie rzeki, kasłanie czy brykanie - to wszystko jedno. - Jeśli twoja chatka zupełnie zniknęła z powierzchni, nie narzekaj. Masz jeszcze spory zapas śniegu, z którym możesz zrobić, co chcesz. - Bo Wypadek to dziwna rzecz. Nigdy go nie ma, dopóki się nie wydarzy. - Żadnej z nikim Styczności. Żadnej Wymiany Myśli... Taka rozmowa do niczego nie prowadzi, zwłaszcza jeśli w drugiej części rozmowy ukazuje się ogon tej osoby. - Jeśli nie pamiętasz już czasów, kiedyś jakoś się miał, spójrz za siebie. Może zapodział ci się ogon. - I nie zapominaj, że choć odzyskanie zapodzianego ogona sprawi ci ogromna radość, natychmiast zostaniesz na nowo przybity - do ogona właśnie. - Prawdziwy z Puchatka przyjaciel... Nie to, co Inni. - Jeśli wskutek nadmiernego jedzenia utkniesz w drzwiach frontowych czyjegoś domku, będziesz zmuszony pozwolić swemu gospodarzowi używać twoich tylnych łapek zamiast wieszaka na ręczniki. Cóż, tak to bywa. - Przecież nie ma tam nic niezwykłego w tym moim biednym kąciku. Oczywiście, dla kogoś, kto lubi zimne, wilgotne i ponure miejsca, jest to cos naprawdę ponętnego. - Zdarzają się tacy, którzy życzą ci dobrego dnia. Jeśli ten dzień godzi się nazywać dobrym, co jest wątpliwe. - Jest dostatecznie smutno, jeżeli samemu jest się nieszczęśliwym, ale jest jeszcze smutniej, kiedy wszyscy inni twierdzą, że też są nieszczęśliwi. - Z pszczołami nigdy nic nie wiadomo. Ani z misiami, prosiaczkami, królikami, sowami... - Śpiewać... Cieszyć się majem... Niektórzy to mogą... - Nie wszyscy mogą i któryś z nas też nie może. I w tym cała rzecz. - Chyba nie chcesz być zawsze nieszczęśliwy w dniu moich urodzin, co ? - Zbudowanie sobie chatki jest bardzo dobrym pomysłem. Nie bądź jednak zaskoczony, jeśli wiatr przewieje ją na druga stronę lasu. - Oset nie ma żadnego pożytku z tego, kiedy się na nim siedzi. To odbiera mu życie. - Pręgowane zwierzęta brykające trzymaj z dala od ulubionych kępek ostu. W końcu nikt nie lubi, kiedy mu skaczą po śniadaniu. - Przychodząc na ratunek tonącemu, najlepiej zwiesić ogon do wody, żeby nieszczęśnik mógł się czegoś złapać. Oczywiście pozbawi to ogon Wszelkiego Czucia. - Zawsze to miło dowiedzieć się o przyjęciu - nawet jeśli znowu będą chcieli posadzić cię miedzy te małe kawałeczki, które pętają się za biesiadnikami. - Zdrętwiały ogon można przywrócić do życia poprzez wytrwałe rozcieranie - dopóki znów nie zacznie Należeć. - Jeżeli sądzisz, że wytarzany w błocie wyglądasz jak mała ciemna chmurka, mylisz się. Wyglądasz tak jak ty, tylko brudniejszy. - Żadna szanująca się pszczoła nie dałaby się zrobić w balona balonikowi z ubłoconym misiem pod spodem, który udaje małą ciemną chmurkę - choćby nawet w tym czasie ktoś przechadzał się tam i z powrotem z parasolem i mówił: "Aj-aj-aj, zanosi się na deszcz". - Nikt mi o niczym nie mówił... Nikt mnie nigdy o niczym nie zawiadamia. Będzie już siedemnaście dni w przyszły piątek, odkąd nie zamieniłem z nikim ani słowa. - Biorąc udział w ściąganiu przyjaciół z drzewa, upewnij się, czy aby to zrobić, wszyscy nie mieliby czasem stanąć na twoim grzbiecie. - Zaraz będzie deszcz... Jeśli już nie pada. - Tyle ich jest w tym Lesie, że po prostu nie ma się gdzie obrócić. Nigdy w życiu nie widziałem podobnie hałaśliwej gromady. - Można szukać Bieguna Północnego albo bawić się w "lata ptaszek po ulicy", albo łapać ptaszki w sidła - to zupełnie obojętne. - Jeżeli posiliłeś już swego gościa, a on wciąż spogląda tęsknie w stronę spiżarni, prawdopodobnie chce ci powiedzieć, że mógłby się posilić jeszcze bardziej. Objaśnij mu, że to nieprawda. - Nie popędzaj mnie. Nie dalejwięcuj mnie. - Gdy do Lasu przyjdzie Bardzo Rozbrykane Zwierze i ktoś ci w ogóle powie, że przyszło, powinieneś zapytać, kiedy sobie pójdzie. - Lepszy niewielki aplauz niż żaden, choćby był z lekka pozbawiony zapału. - Jeśli chodzi o mnie, to nie znoszę tego całego mycia. Nowoczesna bzdura, i tyle. - Sowa przyleciała tu wczoraj czy przedwczoraj i zauważyła mnie. Właściwie nawet nie odezwała się do mnie, ale w każdym razie poznała mnie. To bardzo uprzejmie z jej strony. - Tylko się nie dziw, jeśli twój dom nadal stoi na miejscu, choć wydawałoby się, że ktoś powinien był przyjść i go wywrócić. Być może liczą, że zrobi to wiatr. - Wspinanie się na drzewa po miód to zły pomysł. Kończy się upadkiem. W krzaki jałowca. - Nie dziw się jeżeli jutro spadnie porządny grad, rozszaleje się zamieć i licho wie co. To, że dziś jest ładnie, jeszcze nic nie znaczy. To jest zaledwie jakiś ślad pogody. - Wciąż pada śnieg. I mróz bierze. Jednakże nie mieliśmy ostatnio trzęsienia ziemi. - Więcej się ruszaj. Więcej bywaj. Wpadaj do innych. A jeśli ktokolwiek powie od progu: "Do licha!", zawsze możesz wypaść z powrotem. - Misie-patysie to wcale nie taka dobra zabawa, jak się wydaje. Zwłaszcza jeżeli zostaje się patysiem. - Ogon to dla nich nie ogon, tylko Mały Dodatkowy Kawałeczek przyczepiony z tyłu. - Kiedy zawołasz do króliczej norki: "Hej, jest tam kto?", a glos z wnętrza odpowie: "Nie!", to znaczy chyba, że nie jesteś mile widziany. - Czasami, kiedy ktoś już skończył rozbierać czyjś dom, zostawia jakieś dwa lub trzy patyczki, których nie warto zabierać i jest raczej zadowolony, że ktoś je sobie weźmie, jeśli wiesz, o co mi chodzi. - Gdy zdarzy się, że zapodzieje się twój ogon, będą próbowali cię przekonać, żeś go gdzieś zostawił. Lecz ty będziesz wiedział dobrze, że ktoś musiał ci go zabrać. - Ale zresztą... czym są urodziny ? Dziś są, jutro ich nie ma. - Gdy Królik przychodzi do ciebie z ważną miną i mówi: "A, Kłapouchy", możesz być pewien, że za dwie minuty powie: "Do widzenia". - Ten śnieg i to i owo na mojej łączce, nie mówiąc już o soplach lodu, wszystko to nie sprawia, aby o trzeciej nad ranem było tam tak Ciepło, jak to się niektórym zdaje. Słowem, niech-to-zostanie-miedzy-nami-i-nie-mów-o-tym-nikomu: tam jest Zimno. - Trochę Względów, trochę Troski o Innych. W tym cała rzecz. Tak przynajmniej mówią. - Jeżeli zaproszono cię na przyjęcie, to z pewnością przez nieporozumienie. Tylko żeby nie mieli do ciebie żalu, jeżeli będzie padał deszcz. - Ktoś kto nie może urosnąć, wie jak podejść coś, co nie może urosnąć. - No i wychodzi słońce to znaczy, że niebo zaraz zacznie spadać. - Nie jest to dobry dzień na ucieczkę z domu. Jeśli w ogóle jest taki dzień. - Tak, tak rzekł Kłapouchy. Śpiew. Radość. Jumpa jumpa jumpa-pa. Oto idziemy, zbierając orzeszki i ciesząc się majem... - Kłapouchy zbliżył się do Puchatka i rzekł głośnym szeptem: - Czy nie mógłbyś poprosić twego przyjaciela, żeby gimnastykował się gdzie indziej ? Za chwile będę jadł śniadanie i nie chce, żeby mi ktokolwiek skakał po nim. To taki drobiazg, po prostu mój kaprys, ale każdy z nas ma swoje małe przyzwyczajenia. - To jest zupełnie jasne powiedział Kłapouchy nie mam co do tego żadnych złudzeń.
lusbel