wych do miłości.doc

(74 KB) Pobierz
WYCHOWANIE DO MIŁOŚCI

Materiał został pobrany z witryny internetowej Gracjana Lipińskiego:http://gracjan.wmsd.edu.pl

Jest to przedruk z miesięcznika „KATECHETA” 12/2001

na co redakcja wyraziła imienną zgodę

WYCHOWANIE DO MIŁOŚCI

 

 

I. SPOŁECZEŃSTWO BEZ RODZINY?

 

Wychowanie seksualne młodego poko­lenia jest ściśle powiązane z aktualną sy­tuacją społeczną. Uwarunkowania ze­wnętrzne mogą ułatwiać lub utrudniać ro­dzicom, katechetom i innym wychowaw­com formowanie dojrzałej postawy wobec seksualności u dzieci i młodzieży. Nieste­ty, współczesny kontekst społeczny jest bardzo niekorzystny w tym względzie. Wy­nika to przede wszystkim z niechętnych małżeństwu i rodzinie nacisków politycz­nych, ekonomicznych i kulturowych.

Sądzę, że decydujące są w tym wzglę­dzie naciski polityczne. W większości państw Europy dominującą rolę odgrywa­ją obecnie partie lewicowe. Także w tych krajach, w których nie sprawują one wła­dzy, wywierają zwykle największy wpływ na środki społecznego przekazu, a przez to na formowanie opinii publicznej i stan­dardów „poprawności politycznej". Partie lewicowe, które z definicji dążą do sytu­acji, w której państwo decyduje o niemal wszystkich sferach ludzkiego życia i działania, zdają sobie sprawę, ze istnieją dwa podstawowe fundamenty niezależności obywateli od państwa i od polityków: ro­dzina oraz własność prywatna. Z tego wła­śnie względu Lenin i jego następcy wal­czyli zarówno z rodziną, jak i z własnością prywatną. Współczesne partie lewicowe nie sprzeciwiają się już własności prywatnej, gdyż one same dysponują obecnie ogromnymi majątkami. W tej sytuacji tym bardziej koncentrują się na walce z rodzi­ną, gdyż nierozerwalne małżeństwo i silna rodzina jest przez nich postrzegana jako poważna przeszkoda w osiągnięciu przy­jętych celów politycznych. Walka z rodzi­ną przybiera rożne formy. Przejawia się m. in. w nadproporcjonalnym ukazywaniu ro­dzin zaburzonych i patologicznych oraz przemocy domowej, na promowaniu tzw. „wolnych związków", czyli związków nie­trwałych i niepłodnych, na legalizowaniu związków homoseksualnych, na wspiera­niu ruchów feministycznych, które forsują ideał kobiety wrogi małżeństwu i rodzinie.

Drugim - obok powodów politycznych - powodem walki z rodzina są względy ekonomiczne. Na szczęśliwej i trwałej ro­dzinie nie można wiele zarobić. W takiej rodzinie nie nadużywa się alkoholu, nie kupuje się narkotyków, pornografii czy środków antykoncepcyjnych. Szczęśliwe i trwale rodziny nie poddają się naciskom mody i reklamy, która próbuje wzbudzić sztuczne potrzeby w każdej dziedzinie ży­cia, np. w odniesieniu do sposobów ubie­rania się, wyposażenia domu, spędzania wolnego czasu czy wakacji. Wiele można natomiast zarobić na rodzinach, które przeżywają kryzys lub na ludziach, którzy próbują żyć poza rodziną. Na takich oso­bach i środowiskach zarabiają psycholo­dzy i psychiatrzy, lekarze i adwokaci, prze­mysł alkoholowy, antykoncepcyjny, abor­cyjny, pornograficzny, itd. Polityczne i eko­nomiczne naciski antyrodzinne wzmacnia­ją się wzajemnie. Dzieje się tak dlatego, że we współczesnych demokracjach, opar­tych na dyktaturze pieniądza, znaczenie polityków zależy w bardzo dużym stopniu od środków materialnych, jakimi dysponu­ją. Z drugiej strony środowiska ekono­miczne potrzebują wsparcia polityków (zwłaszcza w postaci określonych regula­cji prawnych), aby zarabiać coraz większe pieniądze.

Trzecim frontem walki z rodziną są uwa­runkowania kulturowe. Chodzi tu zwłaszcza o promowanie przez większość środków społecznego przekazu – ale także­ przez wielu pedagogów, psychologów, socjologów i wychowawców - zawężonej i naiwnej wizji człowieka. Dominujące obecnie zawężenie antropologiczne pole­ga na eksponowaniu w człowieku głównie jego cielesności, emocjonalności oraz su­biektywnych przekonań, a zatem tych sfer, w których człowiek nie jest w stanie zrozu­mieć samego siebie ani zająć dojrzalej po­stawy wobec siebie i innych ludzi. Z kolei naiwność w promowanej współcześnie wi­zji człowieka polega na sugerowaniu, że człowiek rozwija się spontanicznie i że może być szczęśliwy także wtedy, gdy in­teresuje go wyłącznie osiągnięcie doraź­nej przyjemności czy koncentrowanie się na samym sobie; zwłaszcza na swoich cielesnych oraz emocjonalnych dozna­niach i potrzebach. Promowanie tego typu wizji człowieka ze zrozumiałych względów prowadzi do walki z małżeństwem i rodzi­ną, gdyż obie te formy życia oparte są na miłości i odpowiedzialności.

Istotnym elementem aktualnego kon­tekstu kulturowego, który prowadzi do walki z małżeństwem i rodziną, jest aktyw­ność skrajnego, agresywnego feminizmu. Wbrew swej nazwie, dominujący nurt fe­minizmu nie broni kobiety, lecz jedynie własnej ideologii. Wbrew pozorom jest to ideologia antykobieca, gdyż nie prowadzi do tego, by chronić kobiety w ich kobieco­ści lecz zakłada, że kobiety w swoim za­chowaniu i funkcjach społecznych powin­ny naśladować mężczyzn. Ponadto współczesny feminizm jest ruchem rasistow­skim i bardzo nietolerancyjnym, gdyż fa­woryzuje wyłącznie promowany przez sie­bie model kobiety. Chodzi tu oczywiście o model kobiety „wyzwolonej" od więzi małżeńskich i rodzicielskich. W swoich wystąpieniach feministki ignorują, a cza­sem wręcz poniżają te kobiety, które są szczęśliwymi żonami i matkami, które bro­nią rodziny i które nie chcą redukować swojej kobiecości do naśladowania po­staw i zachowań typowych dla mężczyzn. Ponadto charakterystyczną cechą femini­stek jest to, że okazują one zdumiewająca na najbardziej nawet ewidentne i bolesne formy poniżania kobiecości, np. w postaci komercjalizacji ko­biety (prostytucja) czy komercjalizacji ko­biecego ciała (pornografia). W ten sposób potwierdzają, że ich celem nie jest troska o kobietę, lecz posłuszne wypełnianie roli, jaką określone środowiska polityczne i ekonomiczne wyznaczyły ruchom femini­stycznym w ramach programu budowania społeczeństwa bez małżeństwa i rodziny.

Zdecydowanie negatywnym dla małżeństwa i rodziny czynnikiem kulturowym jest ponadto ateizm oraz związana z nim laicyzacja życia społecznego. Współczesny ateizm jest doskonale zorganizowany politycznie i dzięki temu nieliczni niewie­rzący potrafią skutecznie blokować prawa i przekonania większości ludzi wierzą­cych. Tymczasem monogamiczne małżeństwo oraz nierozerwalna miłość mał­żeńska, to nie wymysł człowieka, lecz zamysł Boga, który wskazuje człowiekowi optymalną więź miedzy kobietą a mężczy­zną i który swoim błogosławieństwem po­maga małżonkom i rodzicom w wiernej re­alizacji tego zamysłu. Ludziom niewierzą­cym lub tym, którzy żyją w zlaicyzowanym środowisku, trudno jest dorastać do miłości `nierozerwalnej, wiernej i płodnej. W konsekwencji szukają takich form więzi między kobietą a mężczyzną, które sta­wiają mniejsze wymagania.

 

II. EDUKACJA SEKSUALNA JAKO NA­RZĘDZIE WALKI Z MAŁŻEŃSTWEM I RODZINĄ

 

Ci, którzy walczą z rodziną (określone partie polityczne, lobby finansowe, ruchy feministyczne, mass media) dysponują wieloma narzędziami do realizacji swoich celów. Jednym z uprzywilejowanych spo­sobów walki z małżeństwem i rodziną jest edukacja seksualna. Promowanie określo­nych sposobów rozumienia ludzkiej seksualności oraz określonych postaw w tej dziedzinie zostało przez wyżej wymienio­ne środowiska całkowicie podporządko­wane przyjętej przez siebie ideologii, kosztem dobra wychowanków oraz kosz­tem obiektywnej prawdy. W konsekwencji środowiska zwalczające rodzinę promują taki rodzaj myślenia o ludzkiej seksualno­ści, który odrywa ją od miłości małżeńskiej i rodzicielskiej. Zupełnie paradoksal­nym faktem jest to, że ci, którzy ze wzglę­dów ideologicznych walczą z małżeń­stwem i rodziną oraz konsekwentnie dążą do tego, by dostosować edukację seksu­alną do przyjętych założeń ideologicz­nych, często zarzucają... ideologiczne po­dejście do wychowania seksualnego Kościołowi katolickiemu oraz wszystkim śro­dowiskom, które z realizmem i odpowiedzialnością odnoszą się do tej sfery ludz­kiego życia! Podobnie jak w wielu innych dziedzinach życia środowiska lewicowe i laickie stosują ulubioną przez siebie stra­tegię „ucieczki do przodu”.

Jednak prawda broni się siłą samej prawdy. Środowiska, które ze względów ideologicznych manipulują edukacją sek­sualną, skazują samych siebie na ko­nieczność uciekania od najbardziej nawet podstawowych prawd, dotyczących ludz­kiej seksualności. Wymieńmy choćby nie­które z tych oczywistych prawd i faktów empirycznych, które środowiska zwalcza­jące rodzinę starają się konsekwentnie ignorować oraz świadomie ukrywać przed wychowankami:

·           człowiek - w przeciwieństwie do zwie­rząt - nie podlega w sferze seksualnej dyktaturze popędów. Jest w stanie kiero­wać swoją seksualnością mocą własnej świadomości i wolności. Nie musi zatem „kierować" swoja seksualnością i płodnością za pomocą środków antykoncep­cyjnych tak, jak nie musi „kierować" swoimi emocjami za pomocą alkoholu czy narkotyków;

·           seksualność może stać się dla człowieka źródłem szczęścia lub nieszczęścia. Może być miejscem wyrażania miłości i przekazywania życia, ale też może stać się miejscem wyrażania przemocy (np. gwałt, seksualne wykorzystywanie nieletnich) oraz przekazywania śmierci (np. choroba AIDS, aborcja). Z tego względu konieczne jest pomaganie wychowankom, by zrozumieli sens ludzkiej seksu­alności oraz by uczuli się dyscypliny i odpowiedzialności w tej dziedzinie;

·          sposób przeżywania i wyrażania seksu­alności nie jest prywatną sprawą dane­go człowieka. Niedojrzale przeżywana i wyrażana seksualność może bowiem powodować aż tak bardzo drastyczne krzywdy, że wiele zachowań seksual­nych jest zakazanych kodeksem kar­nym, a nie tylko normami moralnymi czy religijnymi;

·          twierdzenie, że sensem seksualności jest doraźna przyjemność, prowadzi do uzależnień i przestępstw w sferze sek­sualnej. Prowadzi także do zaburzo­nych postaw winnych dziedzinach ży­cia. Ponad 100 lat temu Freud zauważył, że kierowanie się zasadą przyjem­ności jest charakterystyczne dla dzieci i ludzi niedojrzałych psychicznie. Lu­dzie dojrzali psychicznie kierują się za­sadą realizmu. Dotyczy to również sfery seksualnej;

·          stosowanie antykoncepcji (także w for­mie prezerwatywy) nigdy nie gwaran­tuje „bezpiecznego" seksu. Zawsze natomiast powoduje rosnąca liczbę niedojrzałych zachowań seksualnych oraz lekceważenie ludzkiego życia. Nic poza miłością i odpowiedzialno­ścią nie może gwarantować człowiekowi dojrzałości i bezpieczeństwa w sfe­rze seksualnej;

·          jedynie wzajemna wierność małżonków stanowi w pełni skuteczne zabezpie­czenie przed wirusem HIV i chorobą AIDS w kontekście współżycia seksual­nego;

·          antykoncepcja jest nieodpowiedzialną metodą dążenia do odpowiedzialnego rodzicielstwa, gdyż w większości przy­padków szkodzi zdrowiu, oznacza rezy­gnację z kierowania seksualnością wła­sną mocą oraz oszukuje, gdyż sugeru­je, że współżycie seksualne może mieć niepożądane konsekwencje jedynie w sferze cielesnej. Tymczasem żadna forma antykoncepcji nie chroni przed bolesnymi konsekwencjami psychicz­nymi, moralnymi i społecznymi niedojrzałych zachowań seksualnych (nie chroni zatem, np. przed zranieniami i lekami emocjonalnymi, przed poczu­ciem winy czy krzywdy, przed zerwany­mi więziami z samym sobą, z drugim człowiekiem i z Bogiem);

·          aborcja nie jest wyrazem troski o kobie­ty, gdyż to właśnie kobiety - obok nie­mowląt zabitych w fazie prenatalnej ­są największymi ofiarami aborcji. Pono­szą drastyczne konsekwencje fizyczne, psychiczne i moralne, udokumentowa­ne licznymi badaniami naukowymi;

·          aborcja nie ma nic wspólnego z pra­wem kobiet do decydowania o tym, czy chcą być matkami, gdyż dotyczy ona wyłącznie tych kobiet, które już są matkami i które stoją w obliczu zupełnie innej alternatywy: być matką dziecka żywego czy też matką dziecka zabitego;

Wymienione prawdy o ludzkiej seksu­alności, to tylko przykłady tych faktów i aspektów, które starają się ignorować i ukrywać środowiska posługujące się edukacją seksualną dla osiągnięcia swo­ich celów ideologicznych. W czasie mo­ich częstych spotkań z młodzieżą roż­nych szkół osobiście przekonuję się, jak wiele mitów przyjmują młodzi za prawdę oraz jak wiele niewygodnych dla współczesnej propagandy aspektów ludzkiej seksualności jest dla nich tematem tabu albo sferą zupełnej ignorancji (np. cy­kliczność płodności pary ludzkiej i natu­ralne metody regulacji poczęć). Z drugiej strony przekonuję się, że młodzi stosun­kowo łatwo potrafią zdystansować się od promowanych mitów, jeśli tylko pomoże­my im myśleć w sposób krytyczny, precy­zyjny i konkretny. Jeśli np. otrzymają in­formację, że u dziewcząt 18 - letnich i młodszych aborcja powoduje wzrost ilo­ści raka piersi o 300% (por. wyniki badań na Wydziale Medycyny Uniwersytetu w Seatlle w latach 1991-1995), to wyzwa­lają się oni z naiwnego przekonania, że dobrze przeprowadzona aborcja nie po­woduje szkód -zdrowotnych. Odpowie­dzialni wychowawcy wcale nie stoją za­tem na straconych pozycjach. Musza być jednak o wiele bardziej kompetentni i precyzyjni od tych, którzy próbują mani­pulować młodzieżą i ukazywać zawężoną i wypaczoną wizję ludzkiej seksualności.

 

III. NIEZASTĄPIONA ROLA RODZINY W WYCHOWANIU SEKSUALNYM

Dominujące obecnie trendy społeczno­ - polityczne i kulturowe walczą z trwałym małżeństwem i silną rodziną. Ci, którzy próbują podporządkować edukację sek­sualną przyjętej przez siebie ideologii, wy­korzystują niedojrzałość i naiwność mło­dzieży. Zyskują jej sympatię i zaufanie po­przez to, że nie stawiają młodym żadnych wymagań i że odwołują się do mile brzmiących sloganów o wolności i tole­rancji. Ponadto okazują się mistrzami w manipulowaniu językiem i argumentami w odniesieniu do ludzkiej seksualności. Zdają sobie sprawę, że aby zmienić społeczeństwo według przyjętych przez siebie kryteriów, trzeba najpierw zmienić znacze­nie podstawowych pojęć i manipulować ludzką świadomością. W tej sytuacji chrześcijańscy rodzice stoją przed nie­zwykle trudnym zadaniem w odniesieniu do wychowania seksualnego swoich dzie­ci. Z drugiej strony żadna instytucja nie ma prawa ani też nie jest w stanie zastąpić rodziny w tym względzie. W konsekwencji ewentualne zaniedbania ze strony rodzi­ców ich obowiązków wychowawczych w dziedzinie wychowania seksualnego prowadzą do wyjątkowo bolesnych i czę­sto nieodwracalnych konsekwencji. Co zatem mają czynić rodzice, by pomóc swoim dzieciom w zrozumieniu sensu ludzkiej seksualności oraz w zajęciu doj­rzalej postawy w tej ważnej dziedzinie ży­cia?

Niewątpliwie podstawowym zadaniem rodziców jest troska o zbudowanie trwałych więzi rodzinnych oraz dojrzałych rela­cji między poszczególnymi członkami ro­dziny. Pragnę przedstawić kilka szczegółowych wskazań, które wydają mi się istot­ne w tym względzie. Po pierwsze, rodzice powinni tak się do siebie nawzajem odno­sić, by dzieci widzimy w nich nie tylko ma­mę i tatę, ale także kobietę i mężczyznę. Oznacza to, że rodzice powinni – także w obecności córek i synów - okazywać sobie czułość, radość z fizycznej blisko­ści, z wzajemnego dotyku, z daru płciowo­ści. Powinni ponadto dbać o sytuacje i miejsca sprzyjające wzajemnej intymno­ści. Zadaniem małżonków jest również dbanie o wygląd zewnętrzny i o to wszyst­ko, co sprzyja ich erotycznej i seksualnej atrakcyjności. W przeciwnym przypadku dzieci i młodzież mogą sądzić, że erotyzm i seksualność są atrakcyjne jedynie przed i poza małżeństwem, ale nie w ramach małżeństwa.

Po drugie, rodzice powinni zdawać so­bie sprawę z tego, że pojawienie się dzie­ci nie oznacza, iż odtąd przestają być małżonkami, albo że są w mniejszym stopniu małżonkami. Zwłaszcza matkom grozi błędna mentalność „poświecenia się” dzieciom w taki sposób, że prowadzi to do zaniechania troski o własną kobiecość oraz o więzi z mężem jako mężczyzną. Matki powinny zatem pamiętać, że naj­pierw są żonami, że maja potrzebę i pra­wo, by być przez męża dostrzegane w swej kobiecości, obdarzane czułością i zainteresowaniem seksualnym. W prze­ciwnym przypadku ich zachowanie staje się negatywnym modelem zarówno dla córek, jak i dla synów. Córki bowiem mo­gą dojść do przekonania, że wychodząc za mąż trącą coś ważnego ze swojej ko­biecości oraz z seksualnej atrakcyjności. Z kolei synowie mogą mniej czy bardziej nieświadomie uważać, że czułość okazuje się kobiecie głównie albo nawet jedynie przed zawarciem małżeństwa.

Kolejnym zadaniem rodziców jest two­rzenie klimatu bezpieczeństwa, zaufania i radości. A to wszystko jest owocem doj­rzałej miłości. Rodzice powinni pamiętać, że pierwszym sposobem wyrażania miłości wobec dzieci, jest wzajemna miłość małżonków. Dopiero w kontekście miłości małżeńskiej dzieci mają szansę upewniać się, że są kochane przez rodziców i że mogą być spokojne o swoją przyszłość. Gdy córki i synowie widzą, że rodzice ob­darzają miłością nie tylko swoje dzieci, ale także siebie nawzajem, wtedy oceniają małżeństwo i życie rodzinne jako wielki skarb, lako coś najważniejszego w życiu. Jako coś znacznie ważniejszego niż, np. doraźne zaspokojenie popędu seksualnego.­ Mają zatem silną i pozytywną motywa­cję, by dobrze przygotować się do założeni­a własnej rodziny oraz by w okresie do­stania czuwać nad własną seksualno­ścią.

Harmonijne życie małżeńskie i rodzin­ne, oparte na wiernej miłości, na wzajem­nym zaufaniu oraz na poczuciu bezpie­czeństwa jest wielką pomocą w wychowa­niu seksualnym także dlatego, że w kontekście szczęśliwej rodziny wychowankowie nie przeżywają takich napięć, lęków y niepokojów, z którymi nie potrafiliby sobie poradzić. W konsekwencji nie mają wtedy potrzeby somatyzacji, czyli wyraża­nia za pomocą ciała - w tym także za pomocą seksualności - swoich problemów psychicznych, moralnych czy duchowych. Rodzice powinni zdawać sobie sprawę, że czka seksualność posiada również funk­cje pozaseksualne, czyli może stać się płaszczyzną somatyzowania napięć i pro­blemów. Innymi słowy rodzice powinni być świadomi, że dla tych dzieci i nastolatkó­w, którzy z jakiejkolwiek przyczyny przeżywają silne lęki i konflikty, seksual­ność staje się patologicznie atrakcyjna, gdyż wydaje się prostym sposobem na reagowanie bieżących napięć oraz łatwą drogą do osiągnięcia szczęścia, za którym ktoś bardzo tęskni, gdyż tu i teraz czuje się kimś nieszczęśliwym.

Kolejne zadanie rodziców polega na uczeniu swoich dzieci dyscypliny i odpo­wiedzialności we wszystkich dziedzinach życia. Jeśli bowiem ktoś z wychowanków stawia sobie wymagań i nie czuwa nad swoim zachowaniem, np. w odniesieniu do lenistwa, odżywiania, systematycznej nauki czy rozsądnego korzystania z telewizji, ten będzie miał tym większe trudno­ść z czuwaniem nad własną seksualno­ścią, która dysponuje potężną silą biolo­giczną (popęd) i emocjonalną (zwłaszcza okresie zakochania).

Dopiero wtedy, gdy rodzicom uda się w dużym stopniu zrealizować powyższe wskazania, mogą okazać się skuteczne i owocne bezpośrednie rozmowy na temat ludzkiej seksualności oraz na temat kryte­riów dojrzałości w tej dziedzinie. Najlepiej jest podejmować takie rozmowy wtedy, gdy w sposób spontaniczny i naturalny pojawia się ku temu bodziec czy okazja, np. wtedy, gdy ktoś z córek czy synów sta­wia konkretne...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin