Kolumna a rektyfikacja. Kompendium wiedzy w pigułce.rtf

(13587 KB) Pobierz

Top of Form 1

Bottom of Form 1

·     

Kolumna a rektyfikacja. Kompendium wiedzy w pigułce.

przez lesgo58 » Sobota, 7 Wrz 2013, 19:56

Obserwując poczynania wielu osób próbujących destylować/rektyfikować na swoich nowych kolumnach i ich trudności z opanowaniem materii postanowiłem napisać mały zbiór wiadomości na temat prawidłowego przygotowania sprzętu i prawidłowo przeprowadzonej rektyfikacji.
Jak wiecie rektyfikację można przeprowadzić praktycznie na każdym sprzęcie. Kwestia cierpliwości i samozaparcia popartego doświadczeniem.
Ale tym razem skupię się tylko i wyłącznie na kolumnach, których to ostatnio jest w użytku coraz więcej. A że wiedza potrzebna do prawidłowej obsługi tychże kolumn jest rozsypana po całym forum postanowiłem zebrać to wszystko do kupy, aby ułatwić nowicjuszom start, a starszym posiadaczom kolumn weryfikację, i być może okazję do twórczej dyskusji nad samodoskonaleniem.
Chciałbym zaznaczyć, że wszystko o czym piszę poniżej jest oparte na wiedzy "forumowej" i moim osobistym doświadczeniu. Ma w zasadzie pomóc nowicjuszom w ogarnięciu podstawowej wiedzy destylerskiej na poziomie pracy na kolumnie rektyfikacyjnej. I nie powinno być traktowane jako prawda objawiona czy tez kanon, gdyż technika destylacyjna jest w ciągłej ewolucji. Praktycznie ile "maszynek" i operatorów tyle sposobów prowadzenia procesów destylacyjnych. Jednak w tej całej zabawie najważniejszy jest produkt końcowy i to czy nam smakuje.


SPRZĘT.
Składa się z trzech podstawowych członów:

Zbiornik – podstawowym wyposażeniem powinien być termometr ( elektroniczny minimum o dokładności 0,1C a ideałem byłoby 0,01*C). Pomijam tutaj jego szczegółową budowę, bo jest nieistotne dla sposobu przeprowadzenia rektyfikacji. Jednak ważnym elementem jest jego dokładne ocieplenie. Ponieważ przy destylacji trwającej kilka godzin nieocieplony zbiornik generuje duże straty energii.
Następnym elementem poprawiającym jakość korzystania ze zbiornika jest tzw. płaszcz wodny. Dzięki tej modyfikacji możliwe jest gotowanie nawet gęstych nastawów i zacierów. A co się z tym wiąże to nie muszę nikogo chyba uświadamiać.

Kolumna – może być jednoczęściowa, bądź składająca się z kilku części. Najczęściej dwóch. Krótszej wypełnionej miedzią do reakcji ze związkami chemicznymi odpowiedzialnymi za niemiłe zapachy. I właściwej – dłuższej wypełnionej rożnymi materiałami. Od zmywaków po tzw. sprężynki. Zmywaki wymagają większej uwagi przy ich ułożeniu w kolumnie. Najlepiej aby były pocięte i równomiernie ułożone/ ubite. Przyjmuje się, że ich ilość powinna być w granicach 280-320g / na litr wypełnienia. Te rozbieżności wynikają z tego iż zmywak zmywakowi nie jest równy. I może się zdazyc, że grubość „włosa” może być różna.
Sprężynki są wdzięczniejszym materiałem na wypełnienie. Trudno się pomylić przy ich ułożeniu. Jedynie w początkowym okresie ich używania np. co kilkanaście destylacji powinno się je delikatnie wyjąć oczyszczając kolumnę z nagromadzonych opiłków ( będących pozostałością z produkcji sprężynek), które gromadzą się zazwyczaj w dole kolumny. Pozostawienie ich tam przez dłuższy czas może skutkować pogorszeniem się pracy kolumny, a tym samym pogorszeniem jakości otrzymanego destylatu. W ekstremalnych warunkach może doprowadzić do częściowego zapchania się kolumny, a co za tym idzie niekorzystnym zwiększeniem ciśnienia w kolumnie. Można to zaobserwować nietypowym zachowaniem termometrów. Doświadczony operator będzie wiedział jak się w takim momencie zachować, niedoświadczony może nawet nie zwrócić na to uwagi. I później czyta się na forum alarmistyczne posty o lichej jakości destylatów. Mimo iż pracowało się na dobrym sprzęcie.
Z czasem sprężynki osiągają swój najbardziej optymalny stan. I od tego czasu praktycznie pracują na tym samym poziomie.
Ważnym elementem kolumny są termometry. Tak samo powinny być elektroniczne i z dokładnością minimum 0,1*C. A najlepiej 0,01*C.
W wyniku doświadczeń i eksperymentów prowadzonych przez różne osoby zostało ustalone, że najbardziej efektywnym miejscem w kolumnie jest umieszczenie termometrów w okolicy 10 półki teoretycznej i na wysokości obniżonego bocznego ujścia destylatu.
Wartość dziesiątej półki jest wartością trudną do wyliczenia dla niedoświadczonego operatora dlatego przyjmuje się ją dla zmywaków w okolicach 50 cm od dołu wypełnienia i dla sprężynek w okolicach 25-35cm od dołu wypełnienia. Gdy weźmiemy pod uwagę też wypełnienie miedziane, które zazwyczaj jest umieszczone w dole kolumny trzeba wartości podane wyżej pomniejszyć o ilość półek teoretycznych jakie generuje wypełnienie miedziane.
Przykład:
Gdy posiadamy 40cm wypełnienia miedzianego to możemy przyjąć, że wypełnienie to generuje nam ok. 5 półek. Więc mając za wypełnienie KO sprężynki o wymiarach np. 3,5mmx3,5mm i przyjmując, że sprężynki te generują półkę o wysokości teoretycznej 2cm potrzebujemy zaledwie ok. 10cm. Tak więc termometr możemy umieścić na wysokości 50cm od kega.
Ważnym elementem kolumny jest ocieplenie. Izolacja powinna być założona starannie. Można do tego użyć otulin do rur hydraulicznych. I najlepiej dwie warstwy. Chciałbym tez zwrócić uwagę na ważny szczegół. Mocowanie termometrów. Termometry powinny być tak umieszczone w kolumnie, aby sięgały minimum do połowy średnicy. Powinny być odizolowane od ścianek kolumny. I jeszcze jedna ważna sprawa - powinny mieć zaizolowane wszystkie części metalowe wystające z kolumny. Można to zrobić dokładając jeszcze jedna warstwę otuliny. Wystarczy, że przyłożymy tylko kawałek tej otuliny zakrywając tylko termometr. W ten sposób zabezpieczamy się przed przypadkowym efektem przeciągów i tym podobnych historii.

Głowica. - Następny ważny element naszego sprzętu. Od tego jak została wykonana zależy komfort naszej pracy jak i jakość destylatu. Istnieje wiele rodzai głowic. Na naszym terenie najbardziej popularne są trzy. Głowica Aabratek'a, Puszkowa, i Bokakob. Ich rola i działanie jest podobne. Różnią się tylko wykonaniem. Ważnym elementem głowicy jest skraplacz. To od niego zależy czy dobrze skroplimy wszystkie opary i ile zużyjemy na to wody.
W każdej z nich tworzy się tzw. jeziorko, które stanowi bufor pomiędzy oparami a skroplonym destylatem kierowanym na z powrotem na wypełnienie. W początkowym okresie gromadzą się tam przedgony, które sukcesywnie odbieramy ujściem w systemie zwanym potocznie LM ( Liquid Menegament) czyli zarządzaniem płynem. Jeszcze do niedawna umieszczano w głowicy drugie ujście w systemie tzw. VM ( Vapour Menegament) czyli Zarządzanie Parami. Wielu jeszcze używa tego ujścia. Jednak w ostatnim czasie w świetle eksperymentów rezygnuje się z umieszczania ujścia VM w głowicy na rzecz obniżonego odbioru bocznego w wypełnieniu na wysokości ok. 20 cm poniżej głowicy. W ten sposób uzyskuje się większy komfort pracy jak i rzecz najważniejsza – możliwość szybszego przejścia od przedgonów do serca. Tym samym uzyskując więcej czystszego destylatu.
Ważnym elementem głowicy jest dobrze odizolowany od otoczenia termometr. A najlepiej jakby sama głowica była tez dobrze ocieplona. Ale tylko część pod skraplaczem.

Istotnym elementem jest też tzw. „wziernik”. Jest to gadżet który pozwala nam obserwować moment zalania kolumny. Istnieje kilka jego rodzai – od najprostszego zrobionego z rurki silikonowej umiejscowionej równolegle do głowicy, bądź w najwyższej części kolumny. Poprzez okienko zrobione z trójnika też umiejscowionego bezpośrednio pod głowicą aż do prawdziwego rarytasu to jest tzw „latarki”. Czyli kawałka szklanej rury o średnicy równej średnicy kolumny też umiejscowionej pod głowicą.
 

 

REKTYFIKACJA
Przytoczę tutaj kilka definicji dla zrozumienia tego co się dzieje w naszych maszynkach od momentu rozgrzania nastawu/zacieru do momentu gdy do naczynia kapie ten upragniony i wyczekiwany napój.
„...Destylacja jest operacją jednostkową, której celem jest rozdzielenie mieszaniny cieczy na jej składniki. Polega ona na odparowaniu cieczy, odebraniu i skropleniu powstałych par. Ciecz skroplona bogatsza w składnik lotniejszy nazywana jest destylatem, natomiast pozostałość nieodparowana nazywa się cieczą wyczerpaną (pogonem). Podstawę rozdziału stanowi tutaj różnica w lotności składników. Efektywność rozdzielania na drodze destylacji jest w wielu przypadkach niewystarczająca. Aby otrzymać czyste składniki konieczne jest wtedy wielokrotne odparowanie cieczy i skroplenie par. Czyli rektyfikacja...”
Teoretycznie rektyfikację można przeprowadzić nawet na zwykłym garnku z chłodnicą.Tylko wymagałoby to co najmniej 100 - krotnego gotowania aby zbliżyć się do jakości produktu otrzymywanego po jednokrotnym gotowaniu na kolumnie opisanej we wcześniejszym poście.
Tak więc jak widzicie kolumna jest urządzeniem – mimo względnej prostoty w budowie - bardzo efektywnym. Jednak aby tę efektywność uzyskać trzeba spełnić kilka podstawowych warunków.
- odpowiednio przygotowany nastaw/zacier,
- odpowiednio wyposażona i przygotowana kolumna,
- dużo czasu i cierpliwości.
Ogólne wiadomości o przygotowaniu nastawu pozostawię do następnych postów. Tym razem zajmę się tylko samym procesem rektyfikacyjnym. Posiadam kolumnę, która w ogólnym zarysie jest taka jak opisana w poprzednim poście. Cały mój cykl produkcyjny składa się z dwukrotnego gotowania i trzykrotnego odbioru przedgonów. Skrótowo można określić ten proces jako 2,5. Bo to tak jakby ktoś gotował tylko 2,5 raza.

1 GOTOWANIE tzw. ODPĘD.

Można go przeprowadzic na wiele sposobów. Jedno moge zagwarantować – po wielokrotnych próbach otrzymania czystego spirytusu tylko podczas jednokrotnej destylacji – że praktycznie niemożliwym jest otrzymanie tegoż spirytusu skupiając się tylko na jednym gotowaniu. Obojętnie jak dokładnie byśmy to robili. Chciałbym jednoczesnie wyjaśnić, że w moim opisie skupiam się tylko i wyłącznie na możliwości otrzymania czystego spirytusu o klasie jakości LUX.
Jest wiadomym, że wiele osób poprzestaje na jednokrotnej rektyfikacji. Otrzymując niezły spirytus. I jeśli komuś taka jakość odpowiada to jest to OK. Bo najwazniejszym wyznacznikiem jakości produktu, kórego wyrabiamy jest nasza subiektywna akceptacja. Czyli po prostu w pierwszej kolejności trunek musi nam smakować. A dopiero w drugiej kolejności powinniśmy poddać go weryfikacji osób postronnych.
Wracając do głównego wątku – mamy więc przygotowany nastaw, który wlaliśmy do zbiornika. Gdy już mamy załączone grzałki, bądż inne źródło mocy możemy skupić się na przygotowaniu kolumny. Oczywiście najlepiej zrobic to poprzedniego dnia. Do pierwszego gotowania dodatkowo obowiązkowo używam częściowego wypełnienia w postaci miedzianych spręzynek. Wypełnienie miedziane może być jakiegokolwiek kształtu. Ważne aby było z miedzi. U mnie jest to kawałek rury długości 30cm i średnicy równej średnicy kolumny wypełnionej sprężynkami, bądż zamiennie pierścionkami zrobionymi z rurki miedzianej śr, 6mm. Ten kawałek rury przykręcam do kolumny tuż pod głowicą. Dlaczego tam? Skoro ogólnie wiadomym miejscem umieszczenia miedzi jest dół kolumny? Ano z wygody. Gdybym przykręcał z dołu to do odkręcenia musiałbym rozmontowywac całą kolumnę, która jak wiadomo z racji swojej długości ( u mnie 2,5m) jest bardzo niewygodna w manewrowaniu.
Dlaczego jednak bawię się w wykręcanie – skoro to takie upierdliwe? Ano po prostu dla oszczędności miedzi, która jak wiadomo podczas kazdego procesu pokrywa się nalotem, a więc podlega po kilku przebiegach myciu i trawieniu. Czynność ta jest mozolna i niezbyt wygodna. Przed drugim gotowaniem odłączam ten kawałek rury, ponieważ miedź spełniła już swoje zadanie podczas pierwszego gotowania. Robiąc tak - za jednym zamachem oszczędzam na częstotliwości konserwacji miedzi jak i długości jej „żywota”.
Nastepnie sprawdzam funkcjonowanie termometrów i podłączenie wody do skraplacza i chłodnicy Liebiga.
Termometry mam umiejscowione w 5 punktach. W zbiorniku ( jest to kawałek rurki wspawanej do zbiornika w taki sposób, że mierzy mi zawsze temp. wsadu – bez względu na jej ilość w zbiorniku.), w dole kolumny ( u mnie 37cm od zbiornika), w górnej części kolumny ( na wysokości obniżonego ujścia bocznego odbioru VM- u mnie 40cm pod głowicą), w głowicy i na ujściu wody ze skraplacza.
Oczywiście nie jest to niezbędna ilość termometrów. Wystarczają – nawet dla poczatkującego tylko 3. W zbiorniku, w dole kolumny i w głowicy.
Przepływ wody - dla oszczędności na zasileniu mam podłączony zawór precyzyjny i regulator ciśnienia. Przez to mam względnie stałe ciśnienie wody co związane jest z możliwością dokładnego kontrolowania jej przepływem. U mnie wystarczy przepływ 40 litrów wody na godzinę aby kolumna pracowała stabilnie.
Na ujściu LM w głowicy obowiązkowo mam podłączony zaworek preyzyjny.
Tak więc po sprawdzeniu wszystkiego można przystapić do właściwej pracy. Jak wspomniałem wyżej pierwszy odpęd można uzyskać za pomoca różnych sposobów. Najpopularniejszym jest tzw. Stripping, który jest niczym innym jak tylko szybkim odpędem całego etanolu jaki jest w nastawie, bez oglądania się na poszczególne frakcje i jego jakość. Jest sposobem skutecznym i oszczędzającym sporo czasu. Zwłaszcza dla tych, którzy nie mają go w nadmiarze. Puryści jednak przeprowadzają klasycznę rektyfikację zgodnie z regułami sztuki.
W taki sposób robię i ja.
Tak więc nastaw nam się w międzyczasie zagotował osiągając zamierzona temperaturę. Opary ruszyły w górę. Co łatwo można zaobserwować po gwałtownym wzroście temperatury na dolnym termometrze. Jest to ostatni sygnał aby odkręcić wodę na zasileniu skraplacza. Obserwując wszystkie termometry możemy bardzo dobrze zauważyć z jaką szybkością opary wedrują do głowicy. U mnie trwa to około 2 minuty. Jeśli proces ten odbywa się płynie to oznacza, że wszystko jest OK. Grzeje więc w dalszym ciągu pełną mocą – a to dlatego, że pragnę zalać kolumnę. Est to korzystne zjawisko poprawiające rozdzielczośc i efektywnośc kolumny. Proces ten może trwać nawet kilkadziesiąt minut w zależności od wielkości kolumny i mocy jaka dysponujemy. Przy kolumnie o srednicy 60mm i mocy grzania 3850W trwa to ok. 10-15 minut. Do obserwacji momentu całkowitego zalania służy nam tzw. wziernik, w kórym w pewnym momencie powinien pojawić się płyn. Jeśli we wzierniku kończy się wypełnienie to będzie można zaobserwować efekt bulgotania. Jest to oznaka, że kolumna uległa zalaniu. Ja mam wziernik całkowicie zsypany spręzynkami ( dla dodatkowych półek) więc widzę tylko linię płynu unosząca się do góry. W tym momencie powinniśmy na moment odłączyć zasilanie i pozwolić aby płyn widoczny we wzierniku zaczał spływać. Po czym przełączmy taką moc jaka jest nam potrzebna do prawidłowej i stabilnej pracy kolumny. U mnie jest to 1960W mimo iż mógłbym pracowac tuz pod progiem zalania czyli mocą 2200W. Jest to jednak niezbyt komfortowa moc, gdyż w wyniku częstych skoków napięcia kolumna bez przerwy ulegałaby destabilizacj w sposób niebezpieczny dla jakości destylatu. Dlatego wskazane jest pracowac na dużo niższej mocy. Jest nawet sprawdzone, że praca na połowie mocy roboczej jest bardzo korzystna dla jakości, jednak wymaga sporo czasu na przeprowadzenie całego procesu. Dlatego idąc na kompromis można obnizyc moc o ok.15% od dopuszczalnej i wszystko będzie OK.
Gdy kolumna jest już zalana i moc pracy ustawiona na właściwym poziomie następuje tzw. stabilizacja kolumny. Ma ona na celu przygotowanie kolumny do właściwej pracy i oddzielenie frakcji lekkich (przedgonów) od własciwego produktu. Nie będę zanudzał opisem jak to się dzieje. Ważne jest aby dla przeprowadzenia prawidłowej stabilizacji robic to jak najdłużej się da. Godzina wcale nie jest ekstremalnym wynikiem. Ja zaobserwowałem, że u mnie kolumna wchodzi w pełną stabilizację po 40 minutach. Dla skrupulatności stbilizuję jeszcze przez 20 minut.
Po czy poznaje, że kolumna jest już ustabilizowana? Ano po wskazaniach termometru umieszczonego w głowicy. W związku z tym iż posiadam termometr o rozdzielczości 0,01*C mogę ten proces obserwować bardzo dokładnie. U kogoś kto ma termometr o rozdzielczości 0,1*c trudno jest zaobserwować ten właściwy moment.
Jak już kolumna jest ustabilizowana przeprowadzam dodatkowo kontrolę temperatury w górnej części kolumny ( u mnie 40cm pod głowicą). Dlaczego to robię? Ano termometr ten pokazuje mi właściwą temp. wrzenia etanolu na dany dzień. Czyli tzw. temp. Stabilizacji kolumny. Temperatura ta każdego dnia może być inna, gdyż ściśle zależna jest od ciśnienia atmosferycznego. Dlatego ważne jest nie upierać się przy temperaturze 78,3*C w trakcie stabilizacji, gdyż jest to tylko temp. Wzorzec zmierzona dla temperatury wrzenia etanolu w idealnych warunkach przy normalnym cisnieniu atmosferycznym. Najważniejsze dla nas jest to aby danego dnia była stała bez względu na to co będzie pokazywać.
Porównując tę temperaturę z temperaturą w głowicy widzimy czy w kolumnie mamy przedgony i ile ich jest. Na dobrze skalibrowanych termometrach róznica ta może wynosić od 0,3*C dla zwykłych cukrówek, aż do ponad jeden stopień w skali Celsjusza dla owocówek.

ODBIÓR PRZEDGONÓW.
Po wielokrotnych eksperymentach próbując znaleźć złoty środek między szybkością odbioru a efektywnością doszedłem do wniosku, że najbardziej optymalną prędkością jest prędkość 3kropli/sek. Co przekłada się na prędkość rzędu 200-220ml/ godz. Wydaje się to wolno, ale zwróćcie uwagę, ze w tym czasie odbieramy praktycznie samą „esencję” przedgonów a jednocześnie pozwalamy dodatkowo kolumnie lepiej się ustabilizować. Pierwszym sygnałem konca odbioru przedgonów będzie porównanie wskazań termometrów. Drugim próby organoleptyczne.
Osoby mające obniżony boczny odbiór mogą bezpośrednio przejść do odbioru serca bez ryzyka zanieczyszczenia pierwszych mililitrów resztkami przedgonów spływających ze skraplacza. Przechodząc do odbioru serca resztki nieodebranego przedgonu w tym samym czasie zbierają się na samej górze. możemy je odbierać równolegle do odbioru serca. Ja to robię jeszcze przez jakiś czas dosłownie po kropelce. Potrafi ukapać jeszcze z 50ml syfu. W gorszej sytuacji są osoby nie mające możliwości przejścia do obniżonego odbioru. Aby zaradzić zanieczyszczeniu pierwszych kropel serca resztkami pogonów powinno odebrać się jeszcze dodatkowo z 200-300ml płynu ( pisze o używaniu tylko ujścia LM w głowicy). Sprawdzając w sposób ciągły metoda węchowo - smakową jakość tego co kapie w pewnym momencie podejmujemy decyzję o przejściu do odbioru serca.
Juz na tym przykładzie widać wyraźnie zalety obniżonego odbioru bocznego. Oszczędzamy na sercu a jednocześnie na czasie samej destylacji.
W końcu zaczynamu odbiór serca. Możemy to zrobić na dwa sposoby. Pierwszy to odbiór destylatu bezpośrednio z głowicy ( ujściem LM bądź VM), drugi to z obniżonego odbioru bocznego też za pomocą ujścia pracującego w systemie VM bądź LM.
 

 

ODBIÓR GONU

Gon główny – jak już wspomniałem – można odebrać na dwa sposoby.
Bezpośrednio z głowicy systemem LM bądź VM. Albo z obniżonego bocznego ujścia – też przy pomocy jednego z systemów LM bądź VM. Jest to uzależnione od wyposażenia kolumny.
Podstawą do prawidłowego przebiegu rektyfikacji jest bezwzględna znajomość możliwości kolumny. Musimy poznać jej wydajność przy:
- użyciu różnych mocy grzania,
- różnych mocy wsadu,
Musimy także poznać optymalną roboczą moc grzania.
Wiedza ta jest potrzebna do wyliczenia odpowiedniego RR ( Reflux Ratio) a także odpowiedniej prędkości odbioru.
Aby obliczyć wydajność kolumny należy po stabilizacji i odbiorze przedgonu odkręcić maksymalnie zawór odbioru i mierzyć ilość wypływającego destylatu w okresie jednej minuty. Np. przy kolumnie o śr. 60mm i mocy grzania 2000W oraz wsadzie o mocy ok. 12% przez minutę leci ok. 105ml. Co oznacza, że przy RR 1:4 możemy bezpiecznie dla stabilnej pracy kolumny i jakości destylatu odbierać 20ml – reszta wraca na wypełnienie.
Oczywiście wraz z ubywaniem etanolu w zbiorniku musimy bezwzględnie korygować prędkość odbioru. Wystarczy jednak, że w trakcie całego procesu wprowadzi się w odpowiednim czasie 2-3 korekty i rektyfikacja powinna przebiegać bez zakłóceń i w sposób płynny.
Osoby, które mają możliwość odbioru gonu tylko z ujścia LM bądź VM umieszczonego w głowicy muszą polegać na dobrym węch lub smaku aby ocenić kiedy wypływający destylat można zaliczyć do gonu. Dlatego aby się nie pomylić dla pewności z początku odbierają destylat do kilku osobnych buteleczek celem późniejszego porównania stopnia czystości. Z własnego doświadczenia wiem, że delikatnie zanieczyszczony destylat potrafi jeszcze lecieć nawet przez pół procesu. I to jest właśnie jednym z minusów odbioru umiejscowionego w głowicy. I nie ma znaczenia czy odbieramy ujściem VM czy LM. Dlatego po analizie procesów zachodzących w kolumnie wymyślono inny sposób odbioru destylatu. Polega on na tym iż obniżono wylot o kilkadziesiąt cm umiejscawiając go w kolumnie ok. 20cm poniżej głowicy. Ważne aby nad ujściem aż do głowicy było wypełnienie. Wypełnienie to stanowi tzw. bufor bezpieczeństwa dla destylatu odbieranego poniżej. Nie dopuszczając do mieszania się resztek przedgonów z sercem. Przedgony zostają zatrzymane w głowicy i sukcesywnie odbierane ujściem LM w głowicy równolegle z sercem ( oczywiście do osobnego naczynia). Wystarczy odbiór dosłownie po kropelce.
Przy umiejętnie prowadzonym procesie jesteśmy w stanie odbierać destylat o niezmienionej mocy aż do całkowitego odparowania etanolu ze zbiornika czyli do 100*C. Oczywiście pod koniec rektyfikacji prędkość drastycznie spada. Dlatego większość przerywa destylacje gdy w zbiorniku potrafi być jeszcze ponad litr spirytusu 96%. Przy przeciętnych nastawach 30 litrowych bywa, że jest to 1/4 całego spirytusu jaki możemy wycisnąć.
Aby mieć pod całkowitą kontrolą proces rektyfikacyjny pomocne w tym celu są wskazania termometrów w dole kolumny i w zbiorniku. Ten w dole kolumny prowadzi nam destylację. Powinien wskazywać zawsze tę samą wartość temperatury. Jakiekolwiek odchyłki powinny być sygnałem do wprowadzenia korekty, a w ekstremalnych warunkach do zatrzymania odbioru i ponownej stabilizacji kolumny.
Oczywiście można go podpiąć do systemu E-arc – jeśli ktoś takowy używa do destylacji. Ja posiadam też elektrozawór, ale u mnie spełnia on rolę tylko bezpiecznika. Praktycznie jeszcze nigdy się nie uruchomił. W/g mnie użycie systemu E-arc psuje nam destylat. Gdyż dosyć często przerywa nam destylację (oczywiście w chwalebnym celu) ale tym samym jest dowodem na częstą destabilizację kolumny. A proces powinien odbywać się praktycznie przez cały czas w sposób ciągły i nie zakłócony .
Natomiast termometr w zbiorniku informuje nas o ilości etanolu we wsadzie i momencie początku odbioru pogonów.
Przy pierwszym gotowaniu praktycznie odbieram wszystko aż do końca nie oglądając się na pogony. Przecież będę te surówkę rektyfikował jeszcze raz.
 

Mamy surówkę. Zazwyczaj jest to spirytus o mocy powyżej 96%. Posłuży on nam jako materiał wyjściowy do drugiej rektyfikacji.
Drugą rektyfikację przeprowadzam w specyficzny sposób. Jest ona wynikiem przemyśleń po lekturze na forum, oraz wielu dyskusjach i wymianach doświadczeń z różnymi kolegami z tego jak i Białego Forum. Punktem wyjścia to takiej a nie innej konfiguracji procesu rektyfikacyjnego jest tabela u dołu postu jako Załącznik Nr 1. Nie będę się rozwodził nad jej tłumaczeniem, gdyż zajęłoby mi to trochę czasu – a nie o tym ma być w tym poście.

 

2 GOTOWANIE 2,5

Wsadem będzie surówka z pierwszego odpędu rozcieńczona do mocy 55%. Obierając taką moc dla wsadu miałem na uwadze chęć pozbycia się Alkoholu Amylowego, który to jest odpowiedzialny za niezbyt korzystny aromat o smaku nie wspomnę. A w dodatku jest frakcją trudna do odseparowania. Tak więc po rozgrzaniu zawartości zbiornika powtarzam cała procedurę z zalaniem kolumny, stabilizacją i odbiorem przedgonów jak przy pierwszym gotowaniu. W końcu proces rektyfikacyjny jest procesem powtarzalnym i praktycznie nic się nie zmienia. Rożnica jest tylko w mocy wsadu. To właśnie dzięki użyciu wsadów o różnej mocy jesteśmy w stanie pozbyć się wszelkich niepożądanych dla jakości spirytusu frakcji lekkich jak i ciężkich.
Tak więc po ok. 20 minutach odebrałem cały przedgon. W tym momencie zamiast przejść do odbioru serca wyłączam całkowicie grzanie. Po odczekaniu 30 minut dolewam do zbiornika gorącej wody w celu dodatkowego rozcieńczenia do ok. 20% wsadu. Po zamknięciu wlewu włączam ponownie grzanie powtarzając całą procedurę z rozgrzewaniem, zalaniem, stabilizacją i odbiorem przedgonów. Tak !!! Ponownie przedgonów. I to jest całe piękno pracy ze sprzętem. Ciągle zaskakuje. Chociaż nie powinno tak być. Wystarczy dobrze zinterpretować tabele jako załącznik Nr 1 i wszystko staje się jasne. W różnych stężeniach uwalniają się różne frakcje. Niektóre uwalniają się podwójnie. Raz jako przedgon innym razem jako pogoń. I właśnie tę charakterystykę wykorzystuję do przeprowadzenia tej specyficznej rektyfikacji.
Po następnych 15 minutach termometr wskazuje mi, ze pozbyłem się prawie całego przedgonu. Nadszedł więc czas na odbiór gonu. Przechodzę więc do odbioru serca z obniżonego bocznego ujścia VM. Jak wspomniałem u mnie jest on umiejscowiony ok 40 cm poniżej głowicy. Jednocześnie z głowicy w dalszym ciągu odbieram ostatnie opary przedgonów, które w międzyczasie się jeszcze uwalniają.
Całą procedurę można przeanalizować oglądając tabelę w załączniku Nr 2.
Dodam jeszcze, że serce odbierałem do 97*C w zbiorniku. To taki mój wybór. Tu nie ma kanonu. Ale myślę, że mógłbym serce odbierać jeszcze przez chwilę aż do 98*C. Dużo zależy od kolumny. Ja mam długą (2,5m) i wypełniona dobrymi sprężynkami. Dlatego pracując na pełnej długości co można zaobserwować analizując tabelę, udaje mi się zatrzymać pogony w dole kolumny.
Po takich dwóch rektyfikacjach otrzymuje bardzo czysty ( wręcz sterylny) spirytus o mocy ok. 97% i smaku i zapachu właściwym dla spirytusu. W/g norm mieszczę się w tabeli określającej Spirytus Lux. Badanie tegoż spirytusu można przeanalizować w załączniku Nr 3. Nie potrzebowałem do tego ani filtrów węglowych ani jakiejkolwiek chemii. Wystarczyło trochę cierpliwości , analizy postów napisanych przez kolegów a także umiejętność wyciągania wniosków z błędów jakie popełniałem.
Ot cała tajemnica. Mam nadzieję, że te kilka informacji które zebrałem w tym kompendium przydadzą się kolegom, którzy dopiero zaczynają w zrozumieniu tego co się dzieje z kolumną po włączeniu grzania pod zbiornikiem.
Jeśli ktokolwiek zauważy błędy w moim opisie, prosiłbym o zwrócenie uwagi. Mam jeszcze czas na wprowadzenie poprawek. Jestem tylko skromnym hobbystą - typowym praktykiem, który wiedzę opisaną powyżej nabył w ostatnich dwóch latach w wyniku czytania, słuchania i niezliczonych ilości doświadczeń i eksperymentów. I nie uzurpuję sobie prawa na nieomylność.

====================================================================================
P.S. Ponieważ otrzymałem kilka wiadomości na PW z prośbą o wyjaśnienie jak wykonuje pompowanie o którym jest w tabeli w załączniku Nr 2.- należy się małe wyjaśnienie i sprostowanie.
Już pompowania nie wykonuję Gdyż po wielu próbach doszedłem do wniosku, że nie przyspiesza to destylacji, a ma jeden minus - zanieczyszcza pogonami dosyć mocno destylat. Lepiej skorygować odbiór i mimo że leci wolniej , ale leci czyściejszy spirytus.
Wyjaśnię tez jak przeprowadzałem pompowanie. Po osiagnięciu 97*C w kegu odkręcałem zaworek odbioru na maksa, aż do momentu gdy na termometrze w w górnej części kolumny nie pokaże się określona temp. - w głowicy temp. jest ciągle prawie bez zmian ( nie licząc setnych części stopnia C) Po czyn następuje stabilizacja kolumny. Po stabilizacji powtarzam całą procedurę. I tak aż do końca.

 

 

Destylacja na kolumnie metodą Pot-Still'ową.
Zauważyłem, ze wielu kolegów ma trudności z ogarnięciem jak to możliwe, że zwykłą destylację można przeprowadzić przy użyciu kolumny z głowicą. Dziwią się, że po pierwszych próbach nie wychodzi im to co zamierzali. Wcale im się nie dziwię gdyż sam do niedawna przeżywałem podobne problemy. Przyczyną takiego stanu rzeczy jest prawdopodobnie ogrom informacji – tylko że porozrzucanej po całym forum. Nie wszystkim chce się szukać, innym czytać a jeszcze inni mają po prostu problemy z ogarnięciem tego wszystkiego. Temat jest bardzo obszerny i wielowarstwowy.
Dlatego postanowiłem zebrać kilka podstawowych informacji do kupy i mimo iz nie jestem ekspertem tego typu destylacji opisać kilka najpopularniejszych sposobów destylacji, od których można zacząć przygodę np. ze śliwowicą. Sam je wszystkie uskuteczniałem z niezłymi wynikami. Są to sposoby będące wypadkową wertowania forum, internetu i doświadczeń oraz eksperymentów. Duża w tym zasługa wielu życzliwych kolegów.
Posiadam typową kolumnę rektyfikacyjną z głowicą puszkową. Wypełnioną w części miedzią a w przeważającej części sprężynkami KO. I aby nie popadać w dodatkowe koszty budowanie sprzętu dedykowanego do destylacji prostych muszę – tak jak wielu innych kolegów – jakoś sobie radzić.
Jest wiele szkół. Praktycznie co sprzęt to sposób destylacji. Co operator to sposób destylacji. Tak że możliwości jest nieskończenie wiele. Pisząc to nie przesadzam, bo wyznacznikiem tego co chcemy otrzymać i jakości trunków są nasze gusta. Jak już gdzieś wspomniałem „...dobry trunek jest wtedy dobry, kiedy nam smakuje...”
Najprostszą i najłatwiejszą metodą na otrzymanie destylatu prostego jest wykorzystanie naszej kolumny jako zwykłego deflegmatora. Po prostu po zagotowaniu puszczamy wszystko jak leci, bez oglądania się na temperatury i szybkość odbioru. Jedyna rzeczą jaka możemy zrobić to odebrać przedgon w tradycyjny sposób jak w metodzie garnkowej i regulować prędkość odbioru mocą grzania. Pomocne acz niekoniecznie mogą być pomiary temp w zbiorniku. Pomoże nam oprócz prób organoleptycznych ocenić początek pogonów. Problemem (ale i dobrodziejstwem przy umiejętnym użyciu) w tej metodzie jest wypełnienie, które w nadmiarze może okazać się „zabójczym” dla jakości destylatu.
I w tym momencie jest pole do popisu dla każdego z nas. Są osoby które nic nie robią w tym względzie i puszczają wszystko nie ruszając wypełnienia. Są też tacy, którzy pozostawiają tylko część wypełnienia np. na długości 50cm. Nie do przecenienia są wypełnienia miedziane, które poza zbawiennym skutkiem dla naszego destylatu dodatkowo go oczyszcza z siarczków ( aromat zgniłych jaj). Sa też tacy, którzy mają wypełnienie ze zmywaków i pozostawiają w rurze tylko kilka zmywaków np. jeden na dole, inny pośrodku i jeszcze jeden u góry. Tworząc w tym momencie prosty deflegmator ułatwiający dobrą destylację.
Powyższe sugestie dotyczą osób mających kolumnę nie dzieloną. I nie korzystających z głowicy jako źródła refluksu.
Ułatwieniem w odpowiedniej konfiguracji kolumny jest jej podział na dwie części. Jeden odcinek np. 50 cm i resztę. Co nam to daje? Ano daje nam możliwość używania tylko tego krótkiego odcinka do celów, o których w tym temacie. Ten krótki odcinek wypełniamy najlepiej miedzią, ale może też być inne – wszystko w ramach możliwości każdego z nas.
Chciałbym w tym miejscu zaznaczyć jedną sprawę. Wypełnienie nie jest obligatoryjne. Można spokojnie destylować na pustej rurze. Ale wtedy musimy się liczyć, że efekty takiego zabiegu mogą być nie zadowalające. Otrzymamy produkt w sporej części zanieczyszczony w takim stopniu, ze wymagać może dodatkowych zabiegów, aby stał się pijalny. Nie bez znaczenia jest też doświadczenie operatora w wyborze momentu podziału destylatu na przedgony, serce i pogony. Pomijam ilość destylacji potrzebnych do jego oczyszczenia ( to już wg upodobań każdego z nas) ale najważniejszym może okazać się czas ( długi czas) i miejsce leżakowania. I to jest jedyny minus korzystania z ekstremalnie uproszczonych destylatorów.
Innym sposobem destylacji prostej na naszych kolumnach jest wykorzystanie do naszych celów głowicy i możliwości włączenia częściowego refluksu. W tym miejscu jest chyba największe pole do popisu. Pomijam opis długości kolumny i jej wypełnienia bo jest taki sam jak w opisie wyżej.
W tym sposobie pędzenia bardzo przydatne są dwa termometry w zbiorniku i w głowicy. dzięki kontroli temperatur będziemy w stanie ocenić ( oczywiście ciągle oprócz prób organoleptycznych) w jakim momencie destylacji się znajdujemy i co nam kapie.
Skupię się teraz na sposobie wykorzystania głowicy.
Ogólnie wiadomo, że moc produktu jest uzależniona od jej temperatury wrzenia. Na przykład, gdy termometr w głowicy pokazuje nam 78,3*C to w tym momen...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin