ANDREW OFFUT CONAN I NAJEMNIK TYTU� ORYGINA�U CONAN THE MERCENARY PRZE�O�Y� CEZARY FR�C Dla Kirby McCauley PROLOG �ysina starego cz�owieka b�yszcza�a w ostrym �wietle, kt�re uwydatnia�o br�zowe plamy znacz�ce g�sto such�, napi�t� sk�r�. �r�d�em tej bezlitosnej jasno�ci by� poczw�rny kaganek oliwny, zawieszony na �a�cuchu pod sufitem. Bezw�osa czaszka nale�a�a do Sabaninusa barona Korveki. Na jego piersiach wisia� ci�ki �a�cuch z medalionem, b�d�cy oznak� w�adzy. We�niana szata w kolorze ciemnego wina mia�a d�ugie r�kawy i zapi�to j� pod sam� szyj�, cho� w komnacie nie by�o zimno. Baron powoli wzni�s� pomarszczon� i poznaczon� ��tymi plamami r�k� i dotkn�� kosmyk�w w kolorze mleka, kt�re zwiesza�y si� za uszami i otacza�y jego �ysin� niczym wystrz�pione fr�dzle. Nawet te �a�osne resztki dawniejszej czupryny po��k�y z wiekiem, tak samo jak paznokcie. Baron Korveki zamruga� i pochyli� si� nad sto�em, by lepiej przyjrze� si� swemu przyby�emu z daleka go�ciowi. Widzia� go bardzo niewyra�nie, lecz roztaczaj�ca si� wok� przybysza aura z�ego geniuszu nie by�a jedynie gr� wyobra�ni. Sabaninus zn�w zmru�y� oczy. Mia� nadziej�, �e nikt nie dostrzega jego �lepoty. Prawda by�a jednak taka, �e ka�dy, kto cho� raz na niego zerkn��, nie m�g� nie zauwa�y�, jak mru�y powieki, jak krzywi si� i nat�a wzrok w pr�bie rozr�nienia szczeg��w czego�, co znajdowa�o si� zaledwie kilka krok�w przed nim. Baron Korveki by� pewien tylko jednej cechy swego go�cia. M�czyzna �w mia� ��t� sk�r�, przypominaj�c� z�oto ogl�dane o zachodzie s�o�ca. Stary szlachcic nigdy wcze�niej nie spotka� nikogo o ��tej sk�rze. Ten cz�owiek z�o�y� mu w�a�nie pewn� propozycj�, w rzeczy samej, najdziwniejsz� i najbardziej kusz�c� pod s�o�cem. Sabaninus rozwa�a� j� w milczeniu. Dwaj m�czy�ni patrzyli na siebie. �aden z nich nie poruszy� si�. Nikt im nie przeszkadza�, gdy� tak rozkaza� baron Sabaninus, kt�ry teraz duma� nad sw� przesz�o�ci� i przysz�o�ci�. By� panem dalekich, p�nocno�zachodnich wy�yn Koth i wdowcem. �adna z �on nie obdarzy�a go synem, kt�ry odziedziczy�by jego w�o�ci dostarczaj�ce wspania�ych zbior�w. Nie posiada� nawet c�rki, kt�ra mog�aby wyj�� za m�� za syna innego szlachetnie urodzonego i zrodzi� potomk�w b�d�cych dziedzicami rodu w�adc�w Korveki. Nawet to by�oby o wiele lepsze ni� sytuacja, w jakiej si� teraz znajdowa�. Baron nie by� szcz�liwym cz�owiekiem. Sabaninus wiedzia�, �e na dworze w Khorshemish od dawna nazywaj� go �Baronem� Wsiowym Prostakiem� i �Panem Gamoniem�. Ostatnio za� wymy�lono przezwisko �Pomarszczony �wi�ski P�cherz znad B��kitnego Jeziora�. Inni panowie nieustannie spiskowali, ale �aden z nich od lat nie odwiedzi� Sabaninusa. Nikt nie szuka� jego poparcia ani rady. Dobra barona Korveki by�y cenne, ale on sam nikomu niepotrzebny. Nie by� ani zausznikiem kr�la, ani te� nigdy nie zosta� pozbawiony �ask. Dlatego �adna z pa�acowych koterii ani razu nie szuka�a w nim sprzymierze�ca. Mieszka�cy innych krain znali Koth z wyrabianej tam doskona�ej broni, natomiast ma�o kto wiedzia� co� o Korvece. Naturalny granitowy mur skutecznie odcina� bogat� w czyste jeziora i g�rskie strumienie krain� barona od reszty kraju. W�o�ci Sabaninusa doskonale nadawa�y si� do hodowli zwierz�t oraz uprawy po�ytecznych ro�lin i nigdy nie robiono tu nic innego. W Hyrkanii, le��cej za morzem Vjlayet, w dalekiej Zambouli na po�udniu, powszechnie znano i ceniono kothyjskie miecze. Ale kt� poza przekupkami w stolicy Koth s�ysza� o sa�acie, kapu�cie czy oliwkach z latyfundi�w barona Korveki? Czy ludzie mieszkaj�cy w miastach i pa�acach naprawd� doceniali tych, kt�rzy ich karmili? Rzadko my�lano o Sabaninusie Korveki, a je�li ju�, to m�wiono o nim jedynie jako o zdziwacza�ym prowincjonalnym szlachcicu z g�r, odci�tym od reszty �wiata starcu, kt�ry przysy�a� doskona�e warzywa do pa�acu i na targi w Khorshemish. �Ach tak, we�na Korveki jest oczywi�cie doskona�a, ale czy s�ysza�e� ju� o tym przystojnym kapitanie stra�y i �onie kuzyna kr�lowej�?� Na mocy dawnego traktatu baron Korveki od dawna nie m�g� handlowa� ze swym s�siadem, ma�ym kr�lestwem Khauranu, kt�re w�skim klinem przytula�o si� do wschodniej granicy Koth. Strome, si�gaj�ce nieba g�ry oddziela�y Korvek� od Korinthii i Zamory na p�nocy. Ziemie barona Korveki, kt�re r�wnie dobrze same mog�yby by� kr�lestwem, pozostawa�y nieomal zapomniane. � Khauran � mrukn�� Sabaninus. � Tak. Khauran Nieszcz�snych Kr�lowych � rzek� mi�kkim g�osem jego go��. Ach, pomy�la� Sabaninus, gdybym tylko m�g� o�eni� si� z obecn� kr�low�. Ten maria� uczyni�by go s�awnym w Khorshemish! W�skoocy, podst�pni kr�lowie Koth od dawna my�leli o zagarni�ciu male�kiego wschodniego s�siada. Gdyby na jego tronie zasiad� Kothyjczyk z rodu w�adc�w Korveki, przymierze �atwo mog�oby przekszta�ci� si� w aneksj� Khauranu, a potem� Sabinamus, syn Sabaninusa, pan Korveki i kr�l Koth! U�miech o�ywi� obwis�e wargi barona. Taka perspektywa, ��cznie z natychmiastowym uznaniem go za bohatera, znaczy�a dla niego wi�cej ni� korona Khauranu na jego w�asnych skroniach. Zale�a�o mu tak�e na wdzi�cznej pami�ci swego ludu. W ci�gu ca�ych czterech dziesi�tk�w lat, od czterdziestego drugiego roku �ycia, kiedy to odziedziczy� po ojcu medalion i tytu� barona, bezustannie usi�owa� zaskarbi� sobie podziw poddanych. Tymczasem z�oty �a�cuch i wysadzany szafirami medalion ci��y�y mu coraz bardziej, a jego panowanie nigdy nie zosta�o docenione. Ach, zosta� zaproszonym do wspania�ego pa�acu w Khorshemish! Przej�� przez szpaler pe�nych podziwu i zazdro�ci szlachetnie urodzonych, po czym zosta� uhonorowanym przez wdzi�cznego kr�la! Ju� nigdy nie by�by gamoniowatym panem z g�r, przedmiotem kpin i docink�w. Och, tak! W takim celu z przyjemno�ci� odby�by d�ug� podr� do stolicy. Go�� u�miechn�� si�. � Masz racj�, baronie Korveki; jako niezale�ny kr�l Khauranu by�by� jedynie ma��onkiem, zawsze �wiadomym obecno�ci Koth i s�usznie obawiaj�cym si� ataku. � Sk�d wiesz, o czym my�l�, cz�owieku z Khitai? � Posiadam liczne umiej�tno�ci, baronie, lecz odczytywanie cudzych my�li do nich nie nale�y. Po prostu nie jestem g�upi, us�ysza�e� moj� propozycj� i zacz��e� si� namy�la�. M�dry cz�ek odgadnie, o czym my�la�e�. � M�odo�� � westchn�� baron. � Ach, nie! � G�adka, b�yszcz�ca z�otem r�ka wznios�a si� w ge�cie przestrogi. � Nie m�odo��, Sabaninusie z Korveki, jedynie poz�r m�odo�ci. To mo�emy dla ciebie osi�gn��. Wewn�trz pozostaniesz tym samym cz�owiekiem i z pewno�ci� nie poczujesz si� ura�ony, gdy nadmieni�, i� �mier� nadal nie spu�ci z ciebie swego p�on�cego oka. Baron spojrza� na� z przej�ciem i charkotliwe westchnienie wyrwa�o si� z jego ust, w kt�rych brakowa�o dw�ch dolnych z�b�w. Jeden z pozosta�ych w�a�nie zaczyna� go bole�. � Moje w�osy� � B�d� g�ste i br�zowe. � Moje� moje usta� � Zn�w czerwone i nie obwis�e. Czy twoje z�by by�y bia�e? Stan� si� bielsze i b�d� wszystkie� Sabaninus podni�s� d�onie i obracaj�c je, przyjrza� si� im uwa�nie. � Moje� � G�adkie i silne. R�ce cz�owieka� � cudzoziemiec zawiesi� g�os. � Mog� uj�� dwa z ka�dych trzech lat twego �ycia, baronie. B�dziesz mia� r�ce, w�osy, z�by i ca�y wygl�d cz�owieka trzydziestoletniego. A to wystarczy, baronie Korveki. Stary szlachcic prze�kn�� �lin�. � Baronie z Mrocznych G�r, baronie Wiejskich Gospodarstw, Panie Owczarzu � gdy wypowiada� szeptem te pogardliwe tytu�y, w jego oczach zaiskrzy�y si� �zy. Na d�ug� chwil� opu�ci� powieki. � Dla mnie� trzydzie�ci lat� to jak wiek dojrzewania dla innych, Khi Zangu. ��tosk�ry m�czyzna siedzia� w milczeniu. Znowu zapad�a cisza. �wiat�o po�yskiwa�o na �ysej g�owie barona i z�otej sk�rze go�cia. � Jeste�� pewien, Khi Zangu, �e mo�na to osi�gn��? � Tak. Chocia� nie ob�dzie si� bez pewnych koszt�w� Baron zachowa� czujne milczenie, przybysz za� z Khitai wykona� lekki, lekcewa��cy gest. � To b�dzie kosztowa�o �ycie. Jedno ludzkie �ycie za Koth! Tobie nic nie grozi, nawet najmniejsze niebezpiecze�stwo. Kiedy przemiana si� dope�ni, musisz tylko pami�ta�, by porusza� si� �wawo, bo cho� b�dziesz wygl�da� na m�odego, nadal pozostaniesz sob�� � Lecz to nie wystarczy. � Oczywi�cie, �e nie. Twoja powierzchowno�� b�dzie zaledwie z�udnym obrazem tego, co by�o. Lecz nie musz� ci przypomina�, �e dla kogo� takiego jak ty, szlachetny baronie, ka�dy okruch rado�ci �ycia jest rzecz� nie do pogardzenia. � Tak. Po o�miu dziesi�tkach i dw�ch latach sam dobrze o tym wiem. Ale wydaje si�, �e mie� naprawd� trzydzie�ci� � Nie, baronie, to si� nie uda. Ale czy� poz�r bycia m�odszym to ma�o? Baron wlepi� oczy w cz�owieka, kt�rego widzia� jak przez g�st� porann� mg�� lub przez kurtyn� wodospadu. � Khitajczyku� Khi Zangu� Ile ty masz lat? Ile ty masz lat? Silne bia�e z�by b�ysn�y w ��tobr�zowej twarzy. � Zastanawia�em si�, kiedy zwr�cisz na to uwag�! A jak my�lisz, ile? � Ja� � Nie musisz przede mn� niczego udawa�, Sabaninusie � powiedzia� Khi Zang, po raz pierwszy o�mielaj�c si� zwr�ci� do gospodarza po imieniu. � Wiem, �e widzisz kiepsko i wyt�asz oczy, by cokolwiek zobaczy�! Sabaninus przez chwil� godzi� si� ze s�owami cudzoziemca i zastanawia�, czy inni tak�e wiedz� o jego prawie ca�kowitej �lepocie. Zapewne. Ok�amywa� tylko samego siebie. A teraz� czy �w m�ody go�� z krainy, kt�ra le�a�a tak daleko, �e przez wielu by�a uwa�ana za legend� k�ama�? Czy to by�a sztuczka? Czy Sabaninus Korveki kolejny raz mia� sta� si� jedynie ofiar� �artu i przedmiotem kpin? Desperacko pragn�� jednak, aby to nie by�o prawd�. Chcia� wierzy� Khi Zangowi z Khitai. � Wygl�dasz� na nieco ponad� trzydzie�ci lat. Khitajczyk rzek� oboj�tnym tonem: � M�j syn jest starszy, baronie, ma prawie pi��dziesi�tk�. Przeby�em tysi�ce mil, by ci� odwiedzi�. Moje lata nie znikn�y, po prostu nie s� widoczne. S� ukryte w mym umy�le. � Pami�tasz wszystko? � Pami�tam. � I odby�e� t� drog�, by ofiarowa...
nazirus2411