Amanda Quick - Zjawa.pdf

(1249 KB) Pobierz
91508179 UNPDF
AMANDA QUICK
1
91508179.001.png
Prolog pierwszy
S enny koszmar...
PoŇar siħ rozprzestrzeniaþ. Pþomienie z sykiem przedzieraþy siħ tylnymi schodami w
dþ. Ogieı oĻwietlaþ hol piekielnym blaskiem. Nie byþo czasu do stracenia. Podniosþa klucz,
ktry wypadþ jej z drŇĢcych palcw, i jeszcze raz sprbowaþa wsunĢę go w zamek w drzwiach
sypialni.
Martwy mħŇczyzna, leŇĢcy obok niej w kaþuŇy krwi, rozeĻmiaþ siħ. Znw upuĻciþa
klucz.
2
Drugi prolog
Z emsta...
Artemis Hunt wsunĢþ ostatni z trzech breloczkw od dewizki do trzeciej koperty i
poþoŇyþ jĢ obok dwch leŇĢcych juŇ na biurku. Przez dþuŇszy czas przyglĢdaþ siħ kopertom
opatrzonym adresami trzech mħŇczyzn.
Od dþuŇszego juŇ czasu realizowaþ plan zemsty, ale dopiero teraz przygotowaþ
wszystkie jego elementy. Pierwszym krokiem byþo wysþanie listw do trzech mħŇczyzn,
listw, ktre pozwolĢ im poznaę smak strachu; sprawiĢ, by nocĢ, w ciemnoĻci i mgle, z
lħkiem oglĢdali siħ za siebie. Drugi krok miaþ polegaę na uruchomieniu zmyĻlnej finansowej
operacji, w wyniku ktrej wszyscy trzej znajdĢ siħ na krawħdzi materialnej ruiny.
ProĻciej byþoby ich zabię. ZasþuŇyli na to, a Artemisowi, z jego wyjĢtkowymi
umiejħtnoĻciami, nie sprawiþoby to trudnoĻci. Niczego nie ryzykowaþ. Byþ w koıcu mistrzem.
Chodziþo mu jednak o to, by ci trzej mħŇczyŅni odcierpieli za to, co zrobili. Chciaþ, by
najpierw drħczyþa ich niepewnoĻę, a potem strach. Chciaþ pozbawię ich pewnoĻci siebie i
poczucia bezpieczeıstwa, jakie gwarantowaþa im przynaleŇnoĻę do wyŇszych sfer. Na koniec
pragnĢþ pozbawię ich materialnych Ļrodkw, umoŇliwiajĢcych im lekcewaŇenie tych, ktrzy
zrzĢdzeniem losu urodzili siħ w mniej szczħĻliwych okolicznoĻciach.
Zanim zemsta siħ dokona, muszħ mieę doĻę okazji, by siħ przekonaę, Ňe zostali
caþkowicie skompromitowani w oczach Ļwiata, rozmyĻlaþ. BħdĢ zmuszeni do opuszczenia
Londynu, i to nie tylko po to, by umknĢę przed wierzycielami, ale by uniknĢę bezlitosnych
szyderstw towarzystwa. ZostanĢ wykluczeni z klubw. Nie tylko stracĢ moŇliwoĻę
korzystania z przyjemnoĻci i przywilejw swojej sfery, ale i szansħ uratowania zagroŇonej
pozycji przez korzystne maþŇeıstwo.
Na koniec, byę moŇe, dojdĢ do takiego stanu, Ňe zacznĢ wierzyę w duchy.
Od Ļmierci Catherine minħþo piħę lat. To dostatecznie wiele czasu, by ci trzej
rozpustnicy poczuli siħ caþkowicie bezpieczni. Zapomnieli juŇ zapewne o wydarzeniach
tamtej nocy.
3
Listy zawierajĢce breloczki zachwiejĢ ich pewnoĻciĢ, Ňe przeszþoĻę jest rwnie
martwa jak mþoda kobieta, ktrĢ doprowadzili do zguby.
Postanowiþ daę im kilka miesiħcy na to, by przywykli do nieustannego oglĢdania siħ
za siebie. Potem wykona nastħpny krok. Postara siħ, by osþabþa ich czujnoĻę, a wwczas znw
uderzy.
Artemis wstaþ, podszedþ do stoþu, na ktrym staþa krysztaþowa karafka. Napeþniþ
kieliszek brandy i wznisþ w myĻlach toast dla uczczenia pamiħci Catherine.
- JuŇ niedþugo - obiecaþ nawiedzajĢcej go zjawie. - Zawiodþem ciħ za Ňycia, ale
przysiħgam, Ňe teraz tego nie powtrzħ. Dþugo czekaþaĻ na akt zemsty. Dopeþniħ go. Tylko to
mogħ dla ciebie zrobię. Wierzħ, Ňe kiedy nadejdzie ta chwila, oboje bħdziemy wolni.
Wypiþ brandy i odstawiþ kieliszek. Czekaþ przez chwilħ, ale nic siħ w nim nie
zmieniþo.
Nadal czuþ w sobie chþd i pustkħ, te same uczucia, ktre drħczyþy go przez minione
piħę lat. Od dawna juŇ przestaþ wierzyę, Ňe kiedykolwiek bħdzie szczħĻliwy. Nabraþ nawet
przekonania, Ňe mħŇczyzna o jego usposobieniu nie moŇe osiĢgnĢę tego rodzaju bþogiego
stanu. Nieraz przekonaþ siħ z wþasnego doĻwiadczenia, Ňe szczħĻcie jest iluzjĢ, podobnie jak
wszelkie inne silne uczucia. Miaþ jednak nadziejħ, Ňe zemsta przyniesie mu pewien rodzaj
satysfakcji, a byę moŇe rwnieŇ zapewni spokj.
Na razie nie odczuwaþ niczego poza nieodpartym pragnieniem, by Ļledzię rezultaty
swoich dziaþaı.
ZaczĢþ podejrzewaę, Ňe siħ w tym zatraciþ.
Tak czy inaczej musiaþ zakoıczyę to, co rozpoczĢþ tymi trzema listami. Nie miaþ
wyboru. Wtajemniczeni nazywali go SprzedawcĢ Marzeı. Postanowiþ udowodnię tym trzem
rozpustnikom, ktrzy zamordowali Catherine, Ňe moŇe rwnieŇ sprzedawaę koszmary.
4
1
K rĢŇyþy pogþoski, iŇ zamordowaþa mħŇa tylko dlatego, Ňe jej nie odpowiadaþ.
Mwiono, Ňe podpaliþa dom, by zatrzeę Ļlady swej zbrodni.
Mwiono, Ňe chyba jest obþĢkana.
We wszystkich klubach St. James Street przyjmowano zakþady. Oferowano tysiĢc
funtw mħŇczyŅnie, ktry odwaŇy siħ spħdzię noc z NiebezpiecznĢ WdowĢ i przeŇyje, by
potem wszystko opowiedzieę.
Wiele krĢŇyþo opowieĻci o tej damie. Artemis Hunt znaþ je, gdyŇ zawsze staraþ siħ byę
o wszystkim dobrze poinformowany. W caþym Londynie miaþ swoich informatorw i
szpiegw, ktrzy przekazywali mu plotki i domysþy zawierajĢce okruchy prawdy.
Niektre raporty, spþywajĢce na jego biurko, opieraþy siħ na faktach, niektre
okazywaþy siħ wysoce prawdopodobne, inne byþy caþkiem faþszywe. Precyzyjne ich
przeanalizowanie wymagaþoby wiele czasu i wysiþku, nie weryfikowaþ ich wiħc zbyt
dokþadnie. WiħkszoĻę po prostu ignorowaþ, gdyŇ nie miaþy zwiĢzku z jego osobistymi
sprawami.
Do dzisiejszego wieczoru nie miaþ powodu, by bliŇej interesowaę siħ plotkami
krĢŇĢcymi wokþ Madeline Deveridge. Nie obchodziþo go, czy ta dama wyprawiþa mħŇa na
tamten Ļwiat. Byþ zajħty innymi sprawami.
AŇ do dziĻ nie zajmowaþ siħ niczym, co dotyczyþo Niebezpiecznej Wdowy. Teraz
jednak okazaþo siħ, Ňe to ona zainteresowaþa siħ nim. Niemal kaŇdy uznaþby to za wyjĢtkowo
zþy omen. On jednak wydawaþ siħ ubawiony odkryciem, Ňe ten fakt go zaintrygowaþ. Byþo to
jedno z najbardziej interesujĢcych zdarzeı, jakie spotkaþo go od bardzo dawna. PomyĻlaþ, Ňe
Ļwiadczy to o tym, jak maþo urozmaicone prowadziþ ostatnio Ňycie.
Staþ na ciemnej ulicy i z zainteresowaniem patrzyþ na maþy, majaczĢcy opodal we
mgle, elegancki powozik. Lampy pojazdu tajemniczo lĻniþy w kþħbiĢcej siħ wokþ mgle.
ZaciĢgniħte zasþony skrywaþy jego wnħtrze. Konie staþy spokojnie. Na koŅle siedziaþ potħŇny
woŅnica.
5
91508179.002.png 91508179.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin