Chmielewska_Joanna_-_Wielki_diament_t.2_(SCAN-dal_893).pdf

(777 KB) Pobierz
SCAN-dal.prv.pl
Joanna Chmielewska
Wielki Diament
t. II
36567844.002.png
Wszystko zaczęło się akurat w chwili, kiedy moja siostra zakochała się idiotycznie w
homeopaciefanatyku, w dodatku sama ją z tym fanatykiem poznałam, nie przewidziawszy
skutków,szlagcięŜkibytotrafił.Diabliwiedzązresztą,moŜeonbyłpoprostuprzyrodnikiem.Z
powołania.Ratunku.
Znaczniepóźniejdopierookazałosię,Ŝeniemategozłego,cobynadobreniewyszło,
chociaŜzatodobreteŜbymgłowyniedała...
ByłyśmybliźniaczkamijednojajowymiipodobnowłasnamatkaniemogłanasrozróŜnić.
DopókiŜyła,anietrwałotodługo.Przywstrząsającympodobieństwiezewnętrznym,całąresztę
miałyśmy juŜ w kratkę, rozbiegały nam się trochę upodobania, charaktery, zdolności i
predyspozycje. Nienawidziłyśmy się śmiertelnie przez całe lata, co nie przeszkadzało nam w
dostrzeganiupłynącychzpodobieństwakorzyści.
Nienawiśćwylęgłasięwmomencie,kiedywwiekulatczterechrazemspojrzałyśmyw
lustro. Oczywiście ubierane byłyśmy jednakowo, co nie miało Ŝadnego sensu, bo przy
identycznościwyglądunaleŜałonaszróŜnicowaćbodajstrojem,alewidocznienacisktradycjibył
silniejszyniŜzdrowyrozsądek.Spojrzałyśmyidokonałyśmyodkrycia.
Toja!powiedziałaKrystynaznaciskiem,pełnymoburzenia.Dlaczegowyglądasztak
jakja?
Atoja!odparłam,pokazującktórąśznaspalcem.Totywyglądaszjakja!Niechcę!
Niechcę!zawtórowałamienergicznie.
Przestańwyglądać!
Totyprzestań!Jajestemjedna!Atydruga!
Tyjesteśdruga,ajajedna!Zróbsięinna!
Samasięzrób!
Odsłowadosłowa,oderwanonasodsiebie,zanimzdąŜyłyśmypozbawićsięwzajemnie
włosów na głowach. Ona ugryzła mnie w ucho, a ja jej podrapałam nos. Dławiąc się urazą,
rzucałyśmy na siebie wściekłe i dzikie spojrzenia i nie chciałyśmy ze sobą rozmawiać aŜ do
chwilipójściadoszkoły.Nawettragicznaśmierćipogrzebrodzicówniemiaływpływunanaszą
nienawiść.
Szkołanaswpewnymsensiepogodziła.Jabyłamodstópdogłówhumanistką,aona
miała talent matematyczny oraz namiętność do fizyki i chemii. Odrabiała za mnie zadania z
matematykiiodpowiadałanafizyce,jazaśpisałamjejwypracowaniazpolskiegoireferatyz
historii. Nikt nigdy w szkole nie wiedział, która z nas jest która, poniewaŜ przytomnie na
odpowiednichlekcjachzamieniałyśmysięmiejscamiijedynerozumnesłowanatentematpadły
36567844.003.png
zustwychowawczyni.
MoŜecierobić,cochcecierzekładonas.Uczyćsięwyłącznietychprzedmiotów,
które się wam podobają i odpowiadać za siebie wzajemnie. Ale przypominam wam, Ŝe na
maturzeegzaminbędzieciezdawałypojedynczo,topopierwsze,apodrugie,Ŝywięnadzieję,Ŝe
obiemaciedośćrozumu,Ŝebytychnieprzyjemnychrzeczynauczyćsiębodajminimalnie.Przed
wamiŜycieiniewiadomo,jakiekomplikacjemogąsięwamprzytrafić.Weźcietopoduwagęi
róbcie,jakuwaŜacie.Obiejesteścieinteligentne.
Odwołanie się do naszego rozumu spodobało się nam jednakowo, aczkolwiek w
odniesieniu do inteligencji kaŜda z nas zapragnęła odróŜnić się od tej drugiej choćby tępotą.
PragnieniebyłonikłeiwrezultaciejaznałamtabliczkęmnoŜenia,aonapamiętaładatębitwy
podGrunwaldemiumiałapisaćortograficznie.
Jedyny wspólny nam talent to były zdolności językowe, podobno odziedziczone po
mieszanych przodkach. Tu wyjątkowo nie stosowałyśmy Ŝadnej wymiany, przeciwnie, raczej
rywalizację,naszarodzinamiałaniecoolejuwgłowieiwidzączapał,stworzyłanammoŜliwości.
Dziękitemujednakowoznałyśmyfrancuski,angielskiiniemieckiidopierodalejnasrozdzieliło.
Jasięuparłamprzywłoskim,aonaprzyhiszpańskim,potemonauczepiłasięszwedzkiego,aja
greki.Poliglotki,moŜnapowiedzieć.
Z biegiem lat nasza wzajemna nienawiść nieco przyschła iw chwilizdawania matury
byłyśmy juŜ zaprzyjaźnione, przy czym w wykorzystywaniu podobieństwa miałyśmy wprawę
olbrzymią.Pierwotnejbezproduktywnejucieszedałyśmyspokój,przedkładającnadniąkorzyści
praktyczne.
Odśmiercirodziców,któranastąpiłatuŜprzedukończeniemprzeznaspiątegorokuŜycia,
wychowywalinasdziadkowieorazliczniwujowieiciotki.Warunkimiałyśmyznakomite,wielka
willa w ogrodzie na skraju miasta, wielkopłytowy Ursynów nas nie sięgnął i Ŝaden
wysokościowiecniezaglądałnamwzęby,azatomiałyśmyświeŜepowietrzeiwodęzwłasnego
ujęcia.Wdziesięciupokojachwillidoskonalemieściłysiętrzyrodziny,babkazdziadkiem,wujz
ciotkąijednymdzieckiem,Jureczkiem,młodszymodnasosześćlat,myobieiAndziazwnucz
ką. Andzia dobiegała osiemdziesiątki, czego nikt by po niej nie poznał, trzymała się
fenomenalnie i była tak zwaną starą sługą rodziny z czasów jeszcze przedwojennych.
Opiekowałasięnasząbabkąwjejokupacyjnymdzieciństwie,wnuczkęzaśsprowadziłazza
przyjaźnionejwsi,jakoswojąnastępczynię.
Nie zostanie panna Ludwika bez nijakiej pomocy rzekła kiedyś stanowczo. Ja
przysięgę składałam. Kazia po mnie nastanie, ona tyŜ ma nieślubne, niech odchowa, a Ŝyć z
jakim,jakbyco,moŜenawiarę.Niechsobiemadochodzącego.
36567844.004.png
Interesowało nas nawet przez jakiś czas, czy Kazia ma dochodzącego, ale stało się to
nieistotne,toznaczyowszem,bardzowaŜne,bodochodzącyKaziokazałsiętakzwanązłotą
rączką i załatwiał nam wszystkie naprawy, od czyszczenia rynny poczynając, a na telewizji
kablowejiprzenośnychtelefonachkończąc.PrzytelefonachzresztąpilnowałagoKrystyna,dos
konale zorientowana w temacie, patrzyła mu na ręce i robiła uwagi, podobno z sensem.
DochodzącyKazioceniałjąwysoko.DochodzeniedoKaziwobliczutychwszystkichusługnie
miałoŜadnegoznaczenia.
PomaturzeodrobinęrozdzieliłonasŜycie.Krystynazajęłasięelektroniką,ajahistorią
sztuki.RychłopostudiachstałamsięprawieekspertemwdziedziniestarejbiŜuteriiimeblarstwa,
onazaśwdałasięwjakieśdyrdymałykomputerowe.TeŜjącenionowysoko.
Byłyśmy bardzo ładne. MoŜe nawet piękne. Nie ośmieliłabym się uwaŜać siebie za
piękną,gdybynieKrystyna.Patrzyłamnaniąiwyraźniewidziałam,Ŝejestpiękna,awkońcu
wyglądałamidentycznie,zatemrównieŜmusiałambyćpiękna.Kształtgłowy,twarz,oczy,rany
boskie,jakieonamiałaoczy...!Aprawda,jateŜ...Tęczówkizmiennegokoloruodjasnozielonego
doprawieczarnego,gęste,długie,czarnerzęsy,jaksztuczne,ślicznynos,śliczneusta,piękną
figuręipięknedługienogi.Miaławdzięk,nieodróŜnianojejodemnie,zatemjachybateŜ...?
BardziejwierzyłamwewłasnąurodępatrzącnaniąniŜwidzącsiebiewlustrze.Rychłoprzyznała
mi się, Ŝe ma podobne doznania. Innymi słowy stanowiłyśmy dla siebie wzajemnie wielką
pociechęitonaspogodziłoostatecznie.
OpiniachłopakówniemiaławtejkwestiiŜadnegoznaczenia,boimpodobałysiętakŜe
rozmaitemazepy.Moglileciećnanas,choćbyśmybyłyobrzydliwe,takjaklecielinateróŜne
inne.WłasnypoglądbyłwaŜniejszy.
Obie wyszłyśmy za mąŜ bardzo wcześnie.Jeszcze na pierwszym roku studiów, i obie
dokonałyśmykretyńskiegowyboru.śadenznaszychmęŜówniebyłpewien,zktórąznasmado
czynienia,alesamepilnowałyśmyuczciwiewłasnejtoŜsamości,janiesypiałamzjejmęŜem,a
ona z moim, zresztą oni nam się nie podobali. To znaczy jej mąŜ mnie, a mój mąŜ jej.
Rozwiodłyśmy się bardzo szybko i równocześnie, nawet o tym nie wiedząc, tu juŜ chyba
zadziałał przypadek. Jej mąŜ okazał się znerwicowanym impotentem, a mój podstępnym
narkomanem,obajmałoprzydatnidoŜyciainiedałosiętegowytrzymać.
JuŜodślubówmieszkałyśmyoddzielnie,bobabciazaresztkirodzinnejfortunykupiła
nam dwupokojowe mieszkania, na wszelki wypadek w pobliŜu, na Ursynowie. W prezencie
ślubnym.Mieszkanianamzostały,Ŝadenztychniewydarzonych głupkówniezdołałnamich
wyrwać,bonawetporządnehochsztaplerstwonieleŜałowichmocy.GdybyleŜało,wobliczu
prezentowanegoprzeznichniedołęstwa,moŜeuznałybyśmyjezajakąśzaletę.
36567844.005.png
IŜyłonamsięmniejwięcejnormalnieaŜdoowegowstrząsającegowieczoru...
***
Joaśka,słuchajrzekłaKrystyna,przyszedłszydomnie.Mamzgryzotęitakmyślę,Ŝe
misięprzydasz.
No? spytałam z zainteresowaniem, otwierając butelkę białego wina. A, właśnie!
UpodobaniagarmaŜeryjneteŜmiałyśmyjednakoweipozostałynam,chociaŜpróbowałyśmyje
zmienić.Przestańdłubaćwnosie,bomisięwydaje,Ŝejatamsiedzęidłubię.
PowinnaśbyłasięjuŜprzyzwyczaić,Ŝetoja,aniety.Skomplikowanasprawa.
No?powtórzyłaminalałamdokieliszków.
Jedentaki...zaczęłaizreflektowałasię.Jakiznowutaki,znaszgo,twójkumpel,
Andrzej.Jakbycitupowiedzieć,Ŝebyniezełgaćiniezauroczyć...
A...!Rozumiem.SpałaśznimjuŜczyjeszczenie?
Spać,spałam,aleniewtymdzieło...
Awczym?Wyduśzsiebienareszcie!
Nodobrze.NiesamymłóŜkiemczłowiekŜyje.Zakochałamsięwnimporządnie.
JezusMariopowiedziałamzezgrozą.
Przerwałamiodrazu.
Wiem, wiem. Maniak, szaleniec, nie do Ŝycia, zapatrzony w swojego szmergla,
pieniędzyzarobićnieumie,podejściedokobietmaniewłaściwe.Noicoztego?
Wypiłamtrochęwinaipokroiłamcamemberta. Mignęłamiwgłowiewątpliwość,czy
Andrzejwie,Ŝesypiaznią,aniezemną.Zarazemucieszyłamsię,Ŝeniepadłonamnie.
OnchybawtobieteŜpoinformowałamją.Wczymproblemzatem?
Skądwiesz?
Aco,tyniewiesz?
Wiem,aleciekawajestem,skądtywiesz?
Miewamznimdoczynienia.Starypokostmibadałostatnio.Odjakiegośczasupatrzy
namniedziwnymwzrokiem,takjakoś,jakbychciwie,nierozumiałamdlaczego,bonigdyna
mnienieleciał,aleterazjuŜrozumiem.Widocznieprzypominammuciebie.
Camembertbyłprzejrzałyitrochęsięrozlewał.Kryśkawzięłakawałekiumazałasięnim.
CiekawarzeczzauwaŜyławzadumie,oblizującpalce.Jakonitorobią?Namnieleci,
anaciebienie.Awyglądamyjednakowo.
Wnętrze mamy róŜne. Musiał wywęszyć. Zwracam ci uwagę, Ŝe kaŜdy pies teŜ nas
rozróŜni.Ico?Bofakt,Ŝeznimsypiasz,toŜadnazgryzota,rozwiedzionyjest.
36567844.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin