Merrill Christine - Radwells 02 - Niemoralna propozycja (Romans Historyczny 314).pdf

(1239 KB) Pobierz
384402315 UNPDF
384402315.001.png
Merrill Christine
Radwells tom: 2
Niemoralna propozycja
Anglia, XIX wiek
Kapitan St John Radwell chce porzucić hulaszczy tryb życia. Właśnie rozstaje się z kolejną
utrzymanką, gdy niespodziewanie odwiedza go młoda, nieznana mu kobieta. Proponuje, że
zostanie jego kochanką. Gdy spotyka się z odmową, oświadcza, że pójdzie do innego
mężczyzny i zrobi wszystko, byle nie wrócić do ojca. Okazuje się, że zdeterminowana panna
to Esme Canville, mieszkanka sąsiedniej kamienicy. Świadomy, że przebywanie w jego domu
kompromituje Esme, kapitan zawozi ją do posiadłości, w której mieszka książę Marcus
Haughleigh, jego brat, wraz z żoną i dziećmi. Marcus z pewnymi oporami zgadza się udzielić
Esme gościny, natomiast jego żona Miranda postanawia zabawić się w swatkę…
Rozdział pierwszy
- Jeżeli panience zimno, to wezwę służącego, żeby napalił w kominku.
Esme Canville odparła pokusę okrycia ramion szalem.
- Nie, Meg. Jest mi całkiem dobrze. Nie potrzebuję ognia. Ani niczego innego.
Pokojówka nie przestawała krzątać się po pokoju, poprawiając ustawienie różnych
drobiazgów, chociaż stały w idealnym porządku.
- Na pewno, panienko? Mnie się wydaje, że jest dość chłodno.
- Na pewno. Możesz odejść. - Esme miała nadzieję, że jej głos zabrzmiał stanowczo, ale na
tyle zwyczajnie, aby nie zwrócić uwagi służącej. - Chcę poczytać w spokoju.
Zaniepokoiła się, czy przypadkiem pokojówka nie przyglądała się jej z nadmiernym
zainteresowaniem. Trudno jej było rozszyfrować wyraz twarzy Meg, bo dziewczyna służyła
od niedawna. Była wyjątkowo oddana panu domu. Esme nie liczyła, że znajdzie w niej
sojuszniczkę, wolałaby jednak nie mieć w niej
6
Christine Merrill
wroga. Na wypadek gdyby ojciec żądał od Meg doniesień o wszelkich nietypowych
zachowaniach córki, powinna postarać się nie wzbudzać podejrzeń. Podeszła do kanapy i
sięgnęła po książkę.
- Jeżeli panienka jest pewna... - powiedziała Meg po chwili wahania. - Moim zdaniem, jest
zimno.
- Uważam, że niska temperatura dodaje energii -oznajmiła Esme wyniośle. Nie mogła
dopuścić, żeby służąca podejmowała za nią decyzje. - Ojciec z pewnością wolałby, żebym
nie marnowała węgla. Po południu spodziewane jest ocieplenie.
Meg kiwnęła głową. Była gotowa zaaprobować wszystko, co znalazło aprobatę w oczach
pana Canville'a.
- Oczywiście, skoro ojciec panienki tak sobie życzy. W razie czego może panienka
zadzwonić.
- Oczywiście. Możesz odejść, Meg.
Służąca wyniosła się wreszcie z pokoju. Esme odetchnęła z ulgą i podbiegła do kominka.
Wolałaby, żeby jej osobistą pokojówką pozostała Bess. Niestety, zdaniem ojca, Bess była
stanowczo zbyt oddana Esme. Kiedy w trosce o swoją panienkę sprzeciwiła się woli pana
Canvillea, została natychmiast oddalona. Zastąpiła ją znacznie bardziej skłonna do uległości
Meg. Esme rozpostarła szal na podłodze przed paleniskiem i uklękła. Odsunęła szyber i
przycisnęła policzek do cegieł, którymi wyłożona była tylna ściana kominka. Z mieszczą-
cego się piętro wyżej pokoju dobiegały stłumione głosy. Sypialnia Esme i usytuowany nad
nią gabinet jej ojca miały wspólny przewód wentylacyjny. Zamknęła oczy i pró
Niemoralna propozycja
7
bowała wyobrazić sobie rozmawiających w pokoju na górze mężczyzn.
- Z pewnością dojdziemy do porozumienia satysfakcjonującego obie strony - rozległ się głos
pana Canville'a.
- Nawet bez jednego spotkania? Jest pan pewien, że... - Najwyraźniej gość oddalił się od
kominka, bo jego głos ucichł.
Esme syknęła z irytacji. Jak miała ich podsłuchiwać, skoro nie siedzieli na miejscu?!
- Spotkanie nie jest konieczne. - Niemal widziała, jak ojciec lekceważąco machnął ręką. -
Dziewczyna zrobi, co jej każę. Widział pan miniaturę, prawda? Zapewniam, że doskonale
oddaje podobieństwo.
Esme się skrzywiła. Miniatura została namalowana wiele lat temu. Obecnie, w wieku
dwudziestu lat, nie przypominała niewiniątka z portreciku o cielęcym spojrzeniu szeroko
otwartych oczu.
- ...śliczna. - Mężczyzna zbliżył się najwyraźniej do kominka, ponieważ jego głos stał się
znowu lepiej słyszalny. - W moim typie. Wyrazi zgodę? Jest pan pewien?
- A jakie to ma znaczenie? Zrobi, co jej każę, albo będzie musiała ponieść konsekwencje.
Zresztą, kiedy zrozumie, że ma do wyboru pana albo nikogo, to zaraz zmądrzeje. Związek z
panem, milordzie, to dla niej zaszczyt. Byłaby głupia, gdyby marzyła o lepszym.
Głosy mężczyzn znowu ucichły, najwyraźniej podeszli do biurka. Esme zacisnęła usta tak
mocno, że utworzyły wąską linię. Czyż mogła liczyć na coś innego? Nie brała
Zgłoś jeśli naruszono regulamin