NAD NIEMNEM - streszczenie + opracowanie BN.doc

(124 KB) Pobierz
NAD NIEMNEM – STRESZCZENIE

NAD NIEMNEM – STRESZCZENIE

 

Bohaterowie:

Zamiarem Orzeszkowej było opisanie wszystkich warstw szlacheckich wsi nadniemeńskiej, podobnie jak zrobił to Mickiewicz w Panu Tadeuszu.


1. Arystokracja - Jest warstwą najbogatszą. Są to ludzie, którzy dziedziczą ogromny majątek, żyją w zbytkach i nie muszą pracować. Należą do nich:

Teofil Różyc – właściciel ziem na Wołoszczyźnie, człowiek światowy, wątłej postury. Za granicą uzależnił się od morfiny. Człowiek próżny i elegant, trochę erotoman. Oświadcza się Justynie głównie dlatego, że zafascynowała go swoją urodą, charakterem i sposobem zachowania. Mimo swoich wad stać go na bycie dobrym – utrzymuje kontakt ze swoją niebogatą kuzynką, Marią Kirłową, pomaga jej, funduje naukę jej dzieciom.

Andrzejowa Korczyńska – właścicielka Osowiec, wdowa po Andrzeju Korczyńskim. Tak bardzo kocha swojego zmarłego męża, że nie używa w ogóle swojego imienia (nie jest ono podane w powieści), cały czas chodzi w żałobie i – mimo młodego owdowienia – nie myśli o ponownym zamążpójściu. Kobieta dumna, piękna i ascetyczna, niepotrafiąca przełamać niechęci do zwyczajów chłopów, mająca jednak do nich ogromny szacunek. Bardzo podziwia i szanuje swojego męża, za jego życia pomagała mu jak mogła, jest także wielką patriotką. Wszystkie uczucia przelała na jedynego syna Zygmunta, którego rozpieściła, trzymając pod kloszem, kształcąc u prywatnych nauczycieli, a potem za granicą. Potem ze zgrozą odkrywa, że jej syn nie jest przywiązany do narodowych pamiątek, że nie szanuje ojca i jego ofiary złożonej w powstaniu.

Zygmunt Korczyński – lowelas, marzyciel, malarz o niewątpliwym talencie, ale nie tak genialny, aby wybić się ponad innych. Ubiera się bardzo elegancko, według mody francuskiej (“jak francuski piesek”, jak czytamy w powieści). Uważa szacunek dla przeszłości i martyrologii za głupstwo, jest człowiekiem bardzo postępowym, który w przyszłości i cywilizacji zachodniej widzi nadzieję. Nie przywiązany do ziemi ojczystej, kosmopolita. Egoista, niekochający nikogo – ani swojej matki, ani żony Klotyldy, ani Justyny, z którą chce nawiązać ponowny romans, ciągle tylko pragnie nowych wrażeń, zarówno poetyckich, jak i miłosnych.
 

2. Średnia szlachta - Ludzie posiadający pewien majątek, ale ciągle muszący o niego dbać, aby się utrzymać. Część z nich to ludzie pracy, dobrzy gospodarze, część – osoby leniwe, żyjące z pracy innych. Należą do nich:

Benedykt Korczyński – właściciel dworu w Korczynie, który troszczy się o swój majątek. Dobry gospodarz, ale człowiek o bardzo wybuchowym charakterze, łatwo się kłóci i trudno mu wybaczyć dawne przewinienia. Procesuje się z Bohatyrowiczami o ziemię i za nic nie chce ustąpić. Zapomniał już o ideałach, które jego pokolenie poprowadziły do powstania. Jego syn, Witold – pozytywista, organicznik, chcący wprowadzać na wsi nadniemeńskiej innowacje technologiczne – przypomina mu o tych ideałach. Początkowo ojciec i syn nie mogą się porozumieć, bardzo się kłócą, na koniec znajdują wspólny język i dochodzą do porozumienia.

Marta Korczyńska – krewna Benedykta, od lat prowadząca mu gospodarstwo. W młodości zgrabna dziewczyna, teraz wyniszczona i zgorzkniała. Kochała się z wzajemnością w Anzelmie Bohatyrowiczu, odrzuciła jednak jego oświadczyny, ponieważ lękała się ciężkiej pracy w chacie przyszłego męża oraz plotek znajomych.

Emilia Korczyńska – kobieta bardzo delikatna, czytająca romanse, marząca o romantycznej miłości, wiecznie chora, pieszcząca swoje choroby (Marta twierdzi, że “gdyby pchły pieścić tak, jak pani Emilia swoje choroby pieści, to by na woły powyrastały”). Praktycznie nie wychodzi ze swojego pokoju, bo uważa, że świeże powietrze szkodzi jej na zdrowie. Zejście ze schodów do ogrodu to dla niej nie lada wyczyn. W ogóle nie pracuje, nie zajmuje się domem, czas spędza na chorowaniu, przyrządzaniu mikstur leczniczych, czytaniu romansów, podejmowaniu gości i flirtowaniu z Kirłą. W ogóle nie rozumie postępowania swego męża, Benedykta. Uważa, że kilka lat po ślubie bardzo się zmienił, przestał być poetyczny i romansowy. Emilia i Benedykt żyją z dala od siebie – on zajęty gospodarstwem, ona zamknięta w swoim gabinecie.

Bolesław Kirło – leń i flirciarz, nie interesuje się w ogóle tym, co się dzieje u niego w domu, bardzo rzadko w nim bywa. Człowiek mało poważny, stroi sobie żarty z osób, które się mu poddają – Teresy, Orzelskiego.

Maria Kirłowa – kobieta poczciwa i pracowita, na niej spoczywa cała odpowiedzialność za losy Olszówki. Bardzo zatroskana o los swoich dzieci, kochająca męża, nie dostrzega jego wad.

Justyna Orzelska – kobieta dwudziestoczteroletnia, “dumna jak księżniczka” i “zła jak osa”. W młodości przeżyła romans z Zygmuntem Korczyńskim, zwabiona jego słowami o romantycznym zakochaniu. Gdy potem, mimo zapowiedzi o małżeństwie, Zygmunt zostawił ją i ożenił się z Klotyldą, stała się rozżalona i dumna. Czuła się upokorzona i chciała zachować choć trochę godności. Ubierała się skromnie, nie nosiła rękawiczek ani kapelusza, nie interesowała ją moda i flirtowanie z mężczyznami. Po rozstaniu z Zygmuntem i związanym z tym upokorzeniem była bardzo nieszczęśliwa. Jej życie odmieniła znajomość z Jankiem Bohatyrowiczem, poznanie zaścianka i ludzi tam mieszkających. Odkryła, że powodem jej nieszczęścia był brak pracy i użalanie się nad sobą. W Bohatyrowiczach znalazła swoich przyjaciół, w Janku – troskliwego, kochającego mężczyznę, który mimo różnicy pochodzenia dobrze ją zrozumiał.

 

3. Szlachta zaściankowa - Ludzie posiadający ziemię, ale borykający się z licznymi kłopotami finansowymi. Mają tytuł szlachecki, ale żyją jak chłopi – mówią po chłopsku, mają chłopskie zwyczaje, żyją w chłopskich chatach. Należą do nich:

Anzelm Bohatyrowicz – brat Jerzego, stryj Janka. W młodości zakochany w Marcie Korczyńskiej, po odtrąceniu przez nią i po klęsce powstania zamknął się w sobie i zaczął popadać w depresję.

Janek Bohatyrowicz – trzydziestoletni młodzian, uosobienie witalności i siły. Szarmancki i uprzejmy, mający szacunek dla dziedzictwa przodków. Rozumny, rozsądny, odpowiedzialny – postać właściwie idealna.

Fabian Bohatyrowicz – zawzięty i awanturniczy, ale dobry człowiek. Procesuje się z Benedyktem Korczyńskim o ziemię i nie chce ustąpić. Ostatecznie jednak wyciąga rękę na zgodę do Benedykta.

Jadwiga Domuntówna – zakochana w Janku najbogatsza dziewczyna we wsi (“aktorka” – czyli dziedziczka znacznego majątku), zazdrosna o Justynę. W końcu godzi się z tym, że nie będzie mieć Janka dla siebie.

 

STRESZCZENIE

 

Tom I

 

Rozdział I

Z kościoła wracają dwie kobiety: Justyna Orzelska, dwudziestokilkuletnia, skromnie ubrana lecz piękna krewna Korczyńskich oraz Marta Korczyńska – czterdziestoośmioletnia, brzydka, wyniszczona ciągłą pracą w Korczynie. Justyna trzyma w rękach bukiet kwiatów. Kobiety mija powóz, w którym jedzie Bolesław Kirło z Teofilem Różycem, krewnym swojej żony. Mężczyźni żartują sobie z obu pań. Kobiety rozmawiają o sytuacji Justyny, mieszkającej w dworku Korczyńskich. Marta zarzuca młodszej krewnej bycie “melancholiczką” i “dumną księżniczką”, radzi jej stroić się i “mizdrzyć do kawalerów”. Justyna nie chce jednak takiego życia, chce żyć po swojemu.

Marta zwraca jej uwagę na to, że zmieniła się po historii z Zygmuntem Korczyńskim. Justyna twierdzi, że już nic do owego mężczyzny nie czuje. Kobiety mija kolejny wóz – tym razem prosty, drabiniasty. Prowadzi go przystojny, trzydziestoletni Janek Bohatyrowicz, odwożący z kościoła kilkanaście wiejskich kobiet. Marta serdecznie pozdrawia jadących i przypomina sobie zamierzchłe czasy, kiedy to między dworem Korczyńskich i zaściankiem Bohatyrowiczów panowały zażyłe stosunki. Wtedy Bohatyrowiczowie – ojciec Janka, Jerzy i stryj jego, Anzelm, bywali we dworze i razem z Korczyńskimi zasiadali do stołu. Marta szczególnie ciepło wspomina Anzelma, z którym śpiewała w duecie. Janek jadąc na wozie zaczyna śpiewać pieśń zaczynającą się od słów Ty pójdziesz górą, ty pójdziesz górą, a ja doliną, jakiś kobiecy głos mu wtóruje. Tylko Marta zna ostatnią zwrotkę.

 

Rozdział II

Rozdział rozpoczyna się opisem korczyńskiego dworu. W jednym z pokoi, bardzo elegancko urządzonych, rozmawiają cztery osoby – żona gospodarza domu, Benedykta, Emilia Korczyńska, jej przyjaciółka Teresa Plińska oraz Bolesław Kirło i Teofil Różyc. Mężczyźni rozmawiają o spotkaniu w drodze z kościoła Marty i Justyny, są wyraźnie zainteresowani urodą tej drugiej. Kirło zachowuje się dość swobodnie, flirtuje dla żarty z onieśmielona Teresą. Emilia – jak zwykle – narzeka na swoje zdrowie, czuje zbliżającego się globusa i migrenę.

W pewnym momencie do gabinetu Emilii wchodzi Benedykt, zaniepokojony tym, że dzieci, pobierające nauki poza domem, jeszcze nie przyjechały do Korczyna na wakacyjny odpoczynek. Benedykt zwraca uwagę żonie, że w gabinecie jest duszno i że powinno się otworzyć okno, Emilia twierdzi jednak, że świeże powietrze szkodzi jej na zdrowie. Benedykt przypuszcza, że właśnie jest odwrotnie, zawstydził żonę swym „rubasznym” zachowaniem wobec niej. Benedykt rozmawia z Różycem, posiadającym duży majątek, o sposobie prowadzenia gospodarstwa. Kirło ubolewa nad złym stanem zdrowia Emilii, trzyma ją za rękę spoglądając na Benedykta zajętego rozmową z Różycem, obiecuje jakoś ją dzisiaj jeszcze rozweselić.

Do zebranych w gabinecie z wnętrza domu zaczęły dochodzić odgłosy skrzypiec. Kriło coś sobie przypomniał i wyleciał. Marta wróciła już i krząta się przy obiedzie, wyczekuje też dzieci – Widzia i Leonii. Teresa pyta po co tyle nakryć, Marta na początku śmieje się, że dla jej przyszłych narzeczonych. W końcu mówi o dzieciach, martwi się, że jeszcze ich nie ma, obawia się o koleje. Okazało się, że w swoim pokoju na piętrze gra na skrzypcach Orzelski, ojciec Justyny. Kirło dla zabawy ściąga siłą na dół do salonu ubranego jedynie w szlafrok starca i na oczach wszystkich stroi sobie z niego żarty, przedstawia go Różycowi, jako znakomitego artystę, który nie jest ubrany, bo przecież artyści zwykle są nie ubrani i niedomyci. W jednej chwili Justyna wybawia ojca z opresji, chcąc wpuścić do pokoju Marsa – psa myśliwskiego i odprowadza na górę do swojego pokoju. Różyc jest zachwycony postępkiem Justyny, jej sposobem zachowania i aparycją. Rozmawia z Emilią na temat chorób i uśmierzania bólu i twierdzi, że jedynym lekarstwem, dającym ukojenie jest morfina. Emilia odpowiada, że według niej najlepszym lekarstwem jest zaspokajanie potrzeb wyższych, duchowych, ale jej nikt nie jest w stanie uszczęśliwić. Nagle w salonie pojawia się Marta i obwieszcza, że dzieci Korczyńskich (dwudziestoletni Witold i czternastoletnia Leonia) przyjechały. Wszyscy witają ich serdecznie.

Różyc i Kirło rozmawiają o Justynie – jest ona biedna, bez wielkiego posagu. Zdaniem Kirły miała kiedyś ogromny temperament,, ale przez Zygmunta jej się wyczerpał, teraz już tylko jest “dumna jak księżniczka i zła jak szerszeń”.

Justyna w swoim pokoju usiłuje przekonać swojego ojca, aby nie dawał się upokarzać Kirle. Orzelski jest jednak osobą bezradną, łatwo ustępującą i podporządkowującą się innym. Justyna patrzy w okno i widzi w oddali Janka Bohatyrowicza, śpiewającego jakąś pieśń, odpowiadał mu kobiecy głos.

 

Rozdział III

W tym rozdziale narrator wyjaśnia kilka kwestii związanych z przeszłością bohaterów powieści. Stanisław Korczyński miał czworo dzieci: Andrzeja, Dominika, Benedykta i Jadwigę. Stary Korczyński miał spory majątek, a mimo to kładł duży nacisk na edukację swoich dzieci – wszyscy jego trzej synowie kształcili się w akademii wileńskiej. Korczyński przeznaczył majątek najmłodszemu synowi – Benedyktowi, a najstarszego Andrzeja osadził na nabytym przez siebie folwarku. Tym dwóm polecił utrzymywanie siostry oraz Dominika, który w dalekim mieście studiował prawo. Jadwiga wyszła za mąż za hrabiego Darzeckiego, Benedykt osiadł w Korczynie wraz z Dominikiem, który zakończył już studia, Andrzej gospodarował na folwarku. Dodatkowo Benedykt sprowadził do siebie Martę Korczyńską, od dzieciństwa sierotę wychowywaną przez jego rodziców.

Młoda wtedy i piękna Marta ogromnie ożywiała Korczyn swoją ochoczą pracą i radością. Trzej bracia żyli ze sobą w zgodzie, a połączył ich udział w powstaniu styczniowym 1863 roku. Dodatkowo wówczas zaprzyjaźnili się z Bohatyrewiczami. Miłość Marty i Anzelma: str23. Andrzej Korczyński oraz jego przyjaciel, Jerzy Bohatyrowicz zginęli w powstaniu, osierocając swoich synów – Zygmunta Korczyńskiego oraz Janka Bohatyrowicza.

Życie Benedykta skupiało się wokół prac gospodarskich. Nie mogła tego zrozumieć jego żona Emilia. Brakowało jej w małżeństwie romantycznych uniesień, twierdziła, że Benedykt zmienił się znacznie od dnia ich ślubu. Podczas pewnej rozmowy małżonkowie umówili się, że Benedykt będzie się zajmował gospodarstwem, a Emilia będzie otrzymywać od niego odpowiednią kwotę z posagu, jaki wniosła w to małżeństwo, aby móc urządzić sobie pokój tak jak chce i kupować to, na co będzie mieć ochotę. Emilia i Benedykt nie rozumieli się wcale. Ich rozmowa w altance o miłości str27. Dominik, przebywający na stałe w Rosji, namawiał Benedykta, aby zostawił Korczyn i przeniósł się do niego. Benedykt jednak, przywiązany ogromnie do polskiej ziemi, nie zgodził się na to.

 

Rozdział IV

Najważniejszym wydarzeniem towarzyskim korczyńskiego dworku były imieniny pani Emilii, przypadające w ostatnim dniu czerwca. Zjeżdżało się wtedy do Korczyna sporo gości, tak też stało się w tym roku. Na imieniny przybyli: wdowa po Andrzeju Korczyńskim wraz z synem Zygmuntem i jego młodziutką żoną-Francuzką Klotyldą, Jadwiga Darzecka z mężem i córkami, Kirło, Orzelski z Justyną oraz Różyc. Zygmunt i Różyc rozmawiają o nudzie związanej z mieszkaniem na takim odludziu. Do ich rozmowy włącza się Witold, młody entuzjasta wprowadzania innowacji w gospodarowaniu, pragnący dowiedzieć się od Różyca czegoś na temat sposobu prowadzenia przez niego gospodarstwa. Różyc zbywa jednak młodzieńca półsłówkami. Kobiety rozprawiają o złym wychowaniu Zygmunta, nie miał ojca, w dodatku matka pieściła go i wychowywała za granicą. Jedne mówią, że dobrze jej tak, ponieważ pani Andrzejowa jest strasznie wyniosła i dumna. Kirło zabawiał ludzi częstując kolorowymi likierami. Częstuje Orzelskiego, znowu zaczyna robić sobie z niego żarty, mówi mu, żeby poszedł to Teresy, z niego przecież taki bałamut:D Szybko jednak zaczął żartować sobie z kogoś innego. Benedykt zaś opowiada gościom o swoim koszmarnym śnie, kiedy to obce wojska miały najechać na Korczyn, oraz o procesie o ziemię z Bohatyrowiczami. Niespodziewanie na przyjęciu pojawia się Kirłowa z dziećmi, od dziesięciu lat nie bywająca często na spotkaniach towarzyskich, tak zajęta domem. Robi trochę zamieszania swoim zachowaniem, zupełnie sprościała. Witold jest szczególnie zainteresowany córką Kirłów, Marynią, rozmawia z nią bardzo serdecznie. Marysia zaprasza go do Olszynki. Różyc próbuje namówić Kirłową, aby zaprosiła go kiedyś do siebie i zupełnie “przypadkowo” zaprosiła wtedy także Justynę. Kirłowa jest oburzona. Emilia, zmęczona rozmowami, prosi Justynę i jej ojca o mały koncert. Orzelski gra pełen namiętności, tymczasem Justyna ozięble. Po występie podchodzi do niej Zygmunt i pyta, czy nie lubi muzyki już jak dawniej. Pragnie on odnowić dawną znajomość, chcący widzieć w Justynie “siostrę i przyjaciółkę”. Justyna zdecydowanie odmawia. Z zaniepokojeniem przygląda się tym dwojgu młodziutka żona Zygmunta, Klotylda, bardzo w nim zakochana i zazdrosna o Justynę. Kirło przypomina Klotyldzie o romansie. Dodatkowo jeszcze Różyc mizdrzy się do Justyny. Justyna bardzo wzburzona śmiałymi propozycjami Zygmunta oraz zachowaniem Różyca opuszcza salon i szuka pocieszenia u Marty, ale ta zdenerwowana rozbiciem przez służącą karafki tylko się na dziewczynę denerwuje.

 

Rozdział V

Justyna wybiegła z domu i skierowała się w kierunku pola. Szła dróżką wśród zbóż, nie myśląc o tym, gdzie ją ta dróżka zaprowadzi. Czuła się upokorzona sytuacją zaistniałą podczas imienin pani Emilii oraz wspominała swoje dotychczasowe życie. Kiedy była kilkunastoletnią panną, a jej matka była umierająca, jej ojciec nawiązał romans z jej nauczycielką francuskiego. Po śmierci matki zamieszkała z ojcem w Korczynie, otoczona troskliwą opieka Benedykta i Andrzejowej. Zakochał się w niej Zygmunt, przeżyła z nim wiele romantycznych chwil. Gdy Zygmunt oświadczył matce, że chce ożenić się z Justyną, ta nie zgodziła się ze względu na złe wykształcenie i pozycję społeczną wybranki syna. Zygmunt zaś sam nie był pewien, czy chce ożenić się z Justyną, postanowił wyjechać do Monachium i wrócił stamtąd po dwóch latach z żoną Klotyldą. Całe to zajście było dla Justyny na początku ciosem, który wtrącił ją w rozpacz, a potem policzkiem, pod którym uczuła, że jest dumna i nie da tak sobą sponiewierać. Zapomniała już o Zygmuncie, jednak gdy zaczął z nią rozmowę w salonie, dawne wspomnienia powróciły. Czuła się nikim. Najbardziej zabolały ją słowa mówiące o tym, że tacy ludzie jak Zygmunt nie żenią się z takimi pannami jak ona. Wspomniała też Różyca – czego od niej chciał, skoro tacy ludzie…?

Rozmyślając tak Justyna cały czas szła przez pole i nagle natrafiła na Janka Bohatyrowicza, śpiewającego i pracującego przy pługu. Między młodymi zawiązała się rozmowa – wspominali w niej Martę, stryja Janka, Anzelma. Justyna zwierzyła się Jankowi z tego, że smutno jej było we dworze na balu. Okazało się, że Janek zna Justynę z widzenia i uważa ją za nieszczęśliwą. W pewnym momencie na polu pojawiła się Jadwiga Domuntówna, z wyraźnym zainteresowaniem w oczach patrząca na Janka. Po jej odejściu chłopak wyjaśnił, ze Jadwiga żyje na gospodarstwie sama z dziadkiem Jakubem, który po odejściu od niego żony trochę zwariował. Jest też ona najbogatszą dziedziczką. Po drodze napotkali jeszcze synów Fabiana Bohatyrowicza: Adasia i Julka. Mają jeszcze siostrę Elżunię. Julek poza Niemen świata nie widzi, jest zapalonym rybakiem.

Janek zaprowadził Justynę do zagrody Bohatyrowiczów. Tam dziewczyna poznała Anzelma oraz Fabiana. Fabian to zagorzały przeciwnik Benedykta w walce o ziemię, sądzi się z nim już od lat i nie myśli ustąpić. Justyna rozmawia z Anzelmem o Marcie – o tym, że teraz bardzo dużo pracuje w Korczynie. Anzelm wzdycha nad tym i z rezygnacją mówi: “A lękała się pracy…”. Zaciekawieni ludzie patrzą co się dzieje w sadzie sąsiada. Justyna poznaje Antolkę, przyrodnią siostrę Jana z Jaśmontów, Elżunię, córkę Fabiana, w końcu jego samego. Bardzo narzekał na Benedykta. Justyna bardzo nie chce wracać do Korczyna na bal i na wieść, że Anzelm i Janek wybierają się na mogiłę Jana i Cecylii, postanawia iść tam razem z nimi.

 

Rozdział VI

Anzelm, Janek i Justyna wyszli do wsi. Przechodzili obok chaty Jakuba Domunta, któremu wydawało się, że po jego żonę przybywa Pacenko, aby ją uprowadzić. Jego wnuczka, Jadwiga przekonuje go, że Pacenko dawno umarł i babcia też dawno umarła. Dopiero po zapewnieniu Anzelma, że tak jest w istocie, dziadunio uspokaja się. Trójka towarzyszy skierowała się w stronę mogiły Jana i Cecylii. Weszli na stromy pagórek, gdzie znajdowała się mogiła. Na krzyżu widniał napis: JAN I CECYLIA ROK 1549. Memento mori (łac. Pamiętaj o śmierci). Anzelm zaczął opowiadać historię pary.

Przybyli oni na te tereny z Polski około stu lat po przyjęciu przez Litwę chrześcijaństwa, pragnąc schronić się w puszczy z wiadomego tylko sobie powodu (Jan był niższego stanu, zaś Cecylia wyższego). Puszczę tę wykarczowali, posiali zboże, zbudowali dom. Ludzie z okolicznych chat lgnęli do nich, uczyli się od nich wszelkiego rzemiosła i zostawali już z nimi. Ponadto Jan i Cecylia mieli 6 córek i 6 synów. Synowi przypr...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin