Ashley Anne - Tajemniczy opiekun.pdf
(
1001 KB
)
Pobierz
Microsoft Word - 181. Ashley Anne - Tajemniczy opiekun1
Anne Ashley
Tajemniczy opiekun
Rozdział pierwszy
Znakomicie dobrane siwki, podziwiane przez wielu dostojnych członków Towarzystwa
Koryntyjczyków, wyłoniły si
ħ
spod jednego z najwspanialszych w Wiltshire el
Ň
bieta
ı
skich
łuków i zatrzymały na dziedzi
ı
cu stajennym.
Marcus Ravenhurst, wła
Ļ
ciciel pary rumaków, której mu powszechnie zazdroszczono, zaczekał,
a
Ň
stajenny wyskoczy z eleganckiej wy
Ļ
cigowej bryczki i przytrzyma za uzdy rzucaj
Ģ
ce łbami
konie, i ze zwinno
Ļ
ci
Ģ
sportowca zeskoczył na ziemi
ħ
.
Kiedy zmierzał w kierunku domu, zimny lutowy wiatr szarpał je
Ņ
dzieck
Ģ
peleryn
Ģ
, owijaj
Ģ
c j
Ģ
wokół pot
ħŇ
nego ciała, i porywał zwi
ħ
dłe li
Ļ
cie, które wirowały nad
Ļ
cie
Ň
k
Ģ
, by w ko
ı
cu opa
Ļę
na gnij
Ģ
ce po bokach stosy.
Marcus niezadowolony, patrzył na wysokie drzewa. Wreszcie dotarł do zapewniaj
Ģ
cego
wzgl
ħ
dn
Ģ
ochron
ħ
przed wichrem kamiennego ganku.
Dłoni
Ģ
w r
ħ
kawiczce uniósł kołatk
ħ
z wypolerowanego mosi
Ģ
dzu i kilkakrotnie ostro zastukał.
Dopiero po minucie lub dwóch ci
ħŇ
kie d
ħ
bowe drzwi stan
ħ
ły otworem. Marcusa powitał starszy
siwy słu
ŇĢ
cy:
- Jak
Ň
e to, panie Marcus! - wykrzykn
Ģ
ł z familiarno
Ļ
ci
Ģ
dopuszczaln
Ģ
u długoletniego lojalnego
sługi. Odsun
Ģ
ł si
ħ
na bok,
Ň
eby nieoczekiwany go
Ļę
mógł wkroczy
ę
do holu. - Ja
Ļ
nie pani nie
wspomniała,
Ň
e pana oczekuje.
- Bo nie oczekuje, Clegg. Jestem w drodze do Somerset i wpadło mi nagle do głowy zło
Ň
y
ę
wizyt
ħ
. Bardzo krótk
Ģ
, zostan
ħ
tylko na jedn
Ģ
noc.
Marcus poło
Ň
ył r
ħ
kawiczki i bobrowy kapelusz z podwini
ħ
tym rondem na stoliku w holu, pozbył
si
ħ
peleryny, odsłaniaj
Ģ
c bł
ħ
kitny surdut o nienagannym kroju,
Ļ
nie
Ň
nobiały szal i opinaj
Ģ
ce
muskularne nogi płowo
Ň
ółte obcisłe spodnie bez jednej zmarszczki. Prostej elegancji
dwurz
ħ
dowej kamizelki nie zakłócały ani kieszonki, ani dewizka. Jedyn
Ģ
ozdob
Ģ
, na której
noszenie pozwalał sobie Marcus, był zwykły złoty sygnet, podkre
Ļ
laj
Ģ
cy sił
ħ
jego kształtnych
dłoni.
Jak zawsze, stary kamerdyner podziwiał wytworn
Ģ
prostot
ħ
stroju go
Ļ
cia. Uznał w duchu,
Ň
e na
całym
Ļ
wiecie nie znalazłoby si
ħ
chyba dziesi
ħ
ciu d
Ň
entelmenów, którzy potrafiliby nosi
ę
si
ħ
tak
dobrze, jak najstarszy wnuk jego chlebodawczyni.
- Ja
Ļ
nie pani jest w swoim prywatnym salonie, prosz
ħ
pana - obwie
Ļ
cił, odbieraj
Ģ
c peleryn
ħ
i
układaj
Ģ
c j
Ģ
z szacunkiem na przedramieniu. - Udam si
ħ
na gór
ħ
i poinformuj
ħ
o pa
ı
skim
przybyciu.
- Oszcz
ħ
d
Ņ
sobie fatygi, Clegg, sam si
ħ
zaanonsuj
ħ
. - Surow
Ģ
twarz Marcusa rozja
Ļ
nił rzadko na
niej goszcz
Ģ
cy u
Ļ
miech. - Nie lubi
ħ
, kiedy stawia si
ħ
m
ħŇ
czyzn
ħ
w niezr
ħ
cznej sytuacji, uchroni
ħ
ci
ħ
wi
ħ
c przed tyradami i pytaniami, dlaczego przez kilka miesi
ħ
cy nie uznałem za stosowne
zło
Ň
y
ę
wizyty.
- Jak pan sobie
Ň
yczy. - Kamerdyner odpowiedział
Ļ
miertelnie powa
Ň
nym tonem, cho
ę
lekkie
wykrzywienie ust zdradziło jego rozbawienie. - Ka
Ňħ
tymczasem przygotowa
ę
dla pana pokój.
- Dzi
ħ
kuj
ħ
, Clegg. Dopilnuj,
Ň
eby mój stajenny dostał wszystko, czego potrzebuje.
Po pokonaniu schodów Marcus ruszył w prawo, w
Ģ
skim przej
Ļ
ciem prowadz
Ģ
cym do
prywatnych pomieszcze
ı
swojej babki. Zapukał i, nie czekaj
Ģ
c na odpowied
Ņ
, natychmiast
wkroczył do pokoju, zastaj
Ģ
c hrabin
ħ
wdow
ħ
usadowion
Ģ
w fotelu przy kominku, z pledem i
otwart
Ģ
ksi
ĢŇ
k
Ģ
na kolanach.
- Czy to jaki
Ļ
go
Ļę
, Clegg? - zapytała, nie odwracaj
Ģ
c si
ħ
nawet, by sprawdzi
ę
, kto si
ħ
pojawił w
drzwiach.
- Nie mog
ħ
wprost wyrazi
ę
swojej satysfakcji z tego,
Ň
e masz nadal wspaniały słuch, babciu.
- Ha! Ravenhurst! - Zmierzyła srogim spojrzeniem ulubionego wnuka, zmierzaj
Ģ
cego
zdecydowanie w jej kierunku. - Moje oczy nie widziały ci
ħ
od dwunastu miesi
ħ
cy. Zacz
ħ
łam ju
Ň
my
Ļ
le
ę
,
Ň
e umarłe
Ļ
- poinformowała obcesowo.
- Ujmuj
Ģ
c rzecz
Ļ
ci
Ļ
lej, od trzech miesi
ħ
cy. - Kiedy z niewinn
Ģ
min
Ģ
całował j
Ģ
na powitanie w
policzek, w jego ciemnych oczach błysn
ħ
ła diabelska iskierka. - Ponadto, co zapewne
stwierdziła
Ļ
ju
Ň
z rado
Ļ
ci
Ģ
, jestem nadal zdrowy na ciele i umy
Ļ
le.
Odpowiedziała z szelmowskim chichotem:
- Ciało na pewno ci
ħ
nie zawiedzie, Ravenhurst. Jeste
Ļ
w tej rodzinie zdecydowanie najlepszym
okazem m
ħ
sko
Ļ
ci. Nie cechuje ci
ħ
wprawdzie uroda, o której warto by cho
ę
by napomkn
Ģę
-
kontynuowała z brutaln
Ģ
szczero
Ļ
ci
Ģ
, osłabiaj
Ģ
c nieco wymow
ħ
wcze
Ļ
niejszego komplementu -
ale si
ħ
nie przejmuj. Nie ka
Ň
da kobieta da si
ħ
zwie
Ļę
urodziw
Ģ
twarz
Ģ
.
Stan
Ģ
ł tyłem do kominka, ogrzewaj
Ģ
c poły surduta; z leniw
Ģ
czuło
Ļ
ci
Ģ
skierował spojrzenie w
dół, na hrabin
ħ
. Poza tym,
Ň
e babka chodz
Ģ
c, korzystała z hebanowej laski i miała siwe włosy
skryte teraz pod uroczym koronkowym czepkiem, nic nie zdradzało,
Ň
e ma ju
Ň
siedemdziesi
Ģ
t
pi
ħę
lat.
Jej skóra zachowała gładko
Ļę
, szare oczy spogl
Ģ
dały z o
Ň
ywieniem, a umysł, ku konsternacji jej
najstarszego syna i dotkliwemu zakłopotaniu jego
Ň
ony, nadal zachował bystro
Ļę
, j
ħ
zyk za
Ļ
zło
Ļ
liwo
Ļę
. Wielu truchlało przed jej otwarto
Ļ
ci
Ģ
i uszczypliwymi uwagami, jednak nie Raven-
hurst. Jego babka zaliczała si
ħ
do nielicznej grupy osób, które podziwiał i wielbił.
- Nigdy nie aspirowałem do miana Adonisa, babciu.
- Bardzo słusznie. To, jak wygl
Ģ
da człowiek bogaty niczym krezus, nie ma wi
ħ
kszego znaczenia
dla szanuj
Ģ
cych si
ħ
dam w wieku sposobnym do zam
ĢŇ
pój
Ļ
cia.
- Nie jestem a
Ň
tak bogaty - zaprotestował.
- Nie próbuj mydli
ę
mi oczu! Jeste
Ļ
jednym z najwi
ħ
kszych bogaczy, st
Ģ
paj
Ģ
cych po tej ziemi -
Uniosła głow
ħ
i wpatrywała si
ħ
w niego w milczeniu, a
Ň
wreszcie rzuciła: - Jak długo zamierzasz
tak stercze
ę
, ogrzewaj
Ģ
c tyłek przy moim kominku, chłopcze? Id
Ņ
, nalej sobie kieliszek madery.
Jest z piwnicy Henry'ego. To jedyny przejaw inteligencji, jaki odkryłam
u swojego najstarszego syna: naprawd
ħ
potrafi wybra
ę
wino.
Skoro ju
Ň
si
ħ
tym zajmujesz, nalej tak
Ň
e dla mnie.
Marcus posłusznie ruszył do stolika, na którym dostrzegł karafk
ħ
.
- Ostatnio kiedy ci
ħ
odwiedziłem, dowiedziałem si
ħ
,
Ň
e doktor Pringle powiedział, i
Ň
wolno ci
wypija
ę
tylko jeden mały kieliszek wina do wieczornego posiłku.
- Niech zaraza wydusi wszystkich lekarzy! - zawołała bezlito
Ļ
nie starsza pani. - Có
Ň
mo
Ň
e
wiedzie
ę
ten głupiec? Je
Ļ
li s
Ģ
dzisz,
Ň
e o tej porze b
ħ
d
ħ
sobie psuła
Ň
oł
Ģ
dek herbat
Ģ
, to si
ħ
grubo
mylisz!
Wiedz
Ģ
c na podstawie wieloletniego do
Ļ
wiadczenia,
Ň
e dalsze protesty i tak nic by nie dały,
Marcus sumiennie napełnił dwa kieliszki i wr
ħ
czył jeden poirytowanej babce, po czym opadł na
fotel po drugiej stronie kominka. Kiedy spróbował wybornej madery i usadowił si
ħ
wygodniej,
zapytał grzecznie, czy hrabia Styne przebywa w rezydencji.
- Nie. - Hrabina wdowa udzieliła odpowiedzi nie bez satysfakcji. - Zabrał t
ħ
swoj
Ģ
Ň
on
ħ
z twarz
Ģ
jak serwatka do Kentu w odwiedziny do jej matki. Nie spodziewaj si
ħ
ich w ci
Ģ
gu tygodnia, a
przy odrobinie szcz
ħĻ
cia dwóch. Czy chciałe
Ļ
si
ħ
z nim zobaczy
ę
?
- Nie mog
ħ
sobie przypomnie
ę
, bym kiedykolwiek wyraził pragnienie ujrzenia mojego
szacownego wuja Henry'ego - odparł beznami
ħ
tnie, wywołuj
Ģ
c tym znaczne rozbawienie babki.
- Uwa
Ň
am jednak,
Ň
e powinien co
Ļ
zrobi
ę
z ro
Ļ
linami wokół domu. Przez te drzewa we wn
ħ
trzu
jest cholernie ponuro, babciu. W ogóle cały teren to ha
ı
ba. Nie ma tu nic ładnego.
- Byłabym ci wdzi
ħ
czna za niew
Ļ
ciubianie nosa w nie swoje sprawy, Marcus! Dopóki ja
mieszkam w Dower House, dopóty
Ň
adne z tych drzew nie zostanie
Ļ
ci
ħ
te. Zapewniaj
Ģ
mi osłon
ħ
przed w
Ļ
cibskimi spojrzeniami z pałacu. A Wilkins wkrótce uporz
Ģ
dkuje ogród, gdy tylko
pozwoli mu na to reumatyzm.
Rodzinne gniazdo hrabiego Styne zajmowało
Ļ
rodek ogromnego parku, około
ę
wier
ę
mili od
Dower House. Kto
Ļ
, kto pragn
Ģ
łby szpiegowa
ę
stamt
Ģ
d hrabin
ħ
wdow
ħ
, musiałby doprawdy
mie
ę
sokoli wzrok. Marcus zdawał sobie jednak spraw
ħ
,
Ň
e tak
Ň
e w tym punkcie spór byłby
strat
Ģ
czasu, zmienił wi
ħ
c temat, wypytuj
Ģ
c grzecznie, acz z wyra
Ņ
nym brakiem zainteresowania,
o zdrowie pozostałych członków rodziny.
Poniewa
Ň
hrabina wdowa uznała za stosowne obdarzy
ę
zmarłego hrabiego a
Ň
sze
Ļ
cioma
dowodami swoich uczu
ę
, upłyn
ħ
ło nieco czasu, zanim sko
ı
czyła narzeka
ę
na pi
Ģ
tk
ħ
pozostałych dzieci i ich liczne potomstwo.
- Agnes była moim pierwszym kurcz
Ģ
tkiem i ukochanym, Ravenhurst, nigdy nie robiłam z tego
sekretu. Twoja matka była zdecydowanie najlepsza z nich wszystkich.
- Mo
Ň
e nie jestem bezstronny, ale te
Ň
tak uwa
Ň
am - odpowiedział z rzadk
Ģ
u niego nut
Ģ
czuło
Ļ
ci
w głosie.
- Nigdy nie s
Ģ
dziłam,
Ň
e prze
Ň
yj
ħ
którekolwiek z moich dzieci. - Smutno pokr
ħ
ciła głow
Ģ
. - I to
wła
Ļ
nie moj
Ģ
mał
Ģ
Agnes! Chyba nigdy nie doszła do siebie po
Ļ
mierci twojego ojca. Stanowili
wyj
Ģ
tkow
Ģ
par
ħ
. Pobrali si
ħ
z miło
Ļ
ci.
Nie odpowiedział.
Po dłu
Ň
szym milczeniu i gł
ħ
bokiej zadumie nad strat
Ģ
, jak
Ģ
poniosła przed sze
Ļ
cioma laty i po
której dot
Ģ
d si
ħ
nie otrz
Ģ
sn
ħ
ła, hrabina uniosła wreszcie głow
ħ
i posłała pytaj
Ģ
ce spojrzenie
jedynemu potomkowi swojego ukochanego dziecka.
Ciekawiło j
Ģ
, co skłoniło Marcusa do zło
Ň
enia jej niespodziewanej wizyty.
- Nie chciałem, by
Ļ
odkryła,
Ň
e przeje
Ň
d
Ň
ałem niemal pod twoimi drzwiami i nie zatrzymałem
si
ħ
- wyja
Ļ
nił. - Udaj
ħ
si
ħ
do Somerset.
- Tak? A przy okazji zamierzasz odwiedzi
ę
t
ħ
swoj
Ģ
podopieczn
Ģ
w Bath? Dziwne, wła
Ļ
nie
niedawno o niej my
Ļ
lałam. Agnes i jej matka bardzo si
ħ
przyja
Ņ
niły.
Kształtna m
ħ
ska dło
ı
, unosz
Ģ
ca kieliszek do ust, znieruchomiała w pół drogi.
- Nie. Nie miałem takiego zamiaru.
Nieznaczna zmiana tonu głosu Marcusa nie uszła uwagi jego babki. Przez dłu
Ň
sz
Ģ
chwil
ħ
wpatrywała si
ħ
badawczo we wnuka, a
Ň
wreszcie zapytała surowo:
- Nigdy nie odwiedzisz tego dziecka, Ravenhurst? Odstawił kieliszek na stolik umieszczony
wygodnie z boku fotela, zerwał si
ħ
na nogi i znowu stan
Ģ
ł tyłem do kominka.
- Ona jest pod dobr
Ģ
opiek
Ģ
- odparł tonem granicz
Ģ
cym z opryskliwo
Ļ
ci
Ģ
. - Umie
Ļ
ciłem j
Ģ
w
seminarium w Bath, a potem zainstalowałem kuzynk
ħ
Harriet w starym domu mamy przy Upper
Camden Place,
Ň
eby zaj
ħ
ła si
ħ
dziewczyn
Ģ
. Co kwartał wypłacam jej pieni
Ģ
dze na
Ň
ycie. Ma
wszystko, czego potrzebuje; mój sekretarz pilnuje tych spraw.
Babka nadal spogl
Ģ
dała z wyrzutem; Marcus czuł,
Ň
e wyja
Ļ
nienia jej nie przekonały.
- Có
Ň
jeszcze miałbym uczyni
ę
? - spytał. - Nic nie wiem o dziewczynach w wieku szkolnym.
- Szkolnym? - powtórzyła. - Czy twój umysł szwankuje, Marcus? Sarah Pennington rzeczywi
Ļ
cie
ucz
ħ
szczała kiedy
Ļ
do szkoły, ale jej matka wpadła pod ten rozp
ħ
dzony powóz niecałe cztery
miesi
Ģ
ce po tym, kiedy twoja droga mama od nas odeszła. Dziewczyna musi mie
ę
teraz co
najmniej dziewi
ħ
tna
Ļ
cie lat.
- Tak? I có
Ň
z tego?
Wpatrywała si
ħ
w niego z widoczn
Ģ
zło
Ļ
ci
Ģ
.
- To córka chrzestna Agnes, Marcus. Nie s
Ģ
dz
ħ
, by oczekiwanie,
Ň
e po
Ļ
wi
ħ
cisz nieco uwagi jej
przyszło
Ļ
ci, stanowiło przesad
ħ
. Dlaczego, na przykład, nie zafundowa
ę
jej wyjazdu do Londynu
w sezonie? Bath jest w porz
Ģ
dku i wiem,
Ň
e droga Agnes wolała je od Londynu, Sarah jednak z
pewno
Ļ
ci
Ģ
byłoby łatwiej znale
Ņę
stosownego kandydata na m
ħŇ
a w stolicy. A je
Ļ
li przypomina
matk
ħ
, spodziewam si
ħ
,
Ň
e jest bardzo ładna. Otrzymuje przynajmniej wystarczaj
Ģ
ce
Ļ
rodki?
- Nie jest dziedziczk
Ģ
, je
Ļ
li to masz na my
Ļ
li, lecz pobiera uposa
Ň
enie całkiem nie do
pogardzenia.
- No to jeste
Ļ
my w domu! Porozmawiam z twoj
Ģ
ciotk
Ģ
Henriett
Ģ
, kiedy wróci z Kentu. Wiosn
Ģ
zabiera do Londynu twoj
Ģ
kuzynk
ħ
Sophi
ħ
, nic nie stoi wi
ħ
c na przeszkodzie, by zaj
ħ
ła si
ħ
równie
Ň
Sarah. Och, mog
ħ
si
ħ
zreszt
Ģ
sama podj
Ģę
funkcji jej przyzwoitki.
- Nie ma potrzeby,
Ň
eby
Ļ
wyje
Ň
d
Ň
ała - odparł niemal oboj
ħ
tnie. - Je
Ļ
li postanowi
ħ
sfinansowa
ę
sezon towarzyski Sarah Pennington, a jeszcze nie podj
Ģ
łem decyzji, Harriet si
ħ
ni
Ģ
zajmie,
przecie
Ň
za to jej płac
ħ
.
- Phi. Ta głupia g
ħĻ
- zadrwiła hrabina. - Je
Ļ
li nie zachowasz ostro
Ň
no
Ļ
ci, Ravenhurst, b
ħ
dziesz
j
Ģ
utrzymywał do ko
ı
ca
Ň
ycia. Wiesz przecie
Ň
,
Ň
e si
ħ
hazardowała i doprowadziła swojego m
ħŇ
a
niemal do ruiny. - Wpatrywała si
ħ
z namysłem w ogie
ı
za plecami wnuka. - S
Ģ
dz
ħ
jednak,
Ň
e nie
miałe
Ļ
wtedy wyboru, poza, rzecz jasna, skorzystaniem z pomocy kuzynki. Ja sama chciałabym
uczyni
ę
co
Ļ
wi
ħ
cej, ale... wkrótce po
Ļ
mierci Agnes... byłabym kiepskim towarzystwem dla
dziecka.
Wyraz czuło
Ļ
ci zast
Ģ
pił w jej oczach rozdra
Ň
nienie.
- Uwierz mi, babciu, wyrzuty sumienia s
Ģ
tu nie na miejscu. Sarah ma si
ħ
wystarczaj
Ģ
co dobrze.
Latami otrzymywałem niezwykle długie i przera
Ņ
liwie nudne listy od kuzynki Harriet. Znam
sytuacj
ħ
i nie mam co do tego najmniejszych w
Ģ
tpliwo
Ļ
ci. A sezon towarzyski? - Przez chwil
ħ
milczał, zamy
Ļ
lony. - Oczywi
Ļ
cie nie sprzeciwiam si
ħ
temu pomysłowi, du
Ň
o jednak zale
Ň
y od
okoliczno
Ļ
ci.
- Och? - Starsza pani spojrzała kpi
Ģ
co na wnuka. - Jakich okoliczno
Ļ
ci?
- Jest bardzo prawdopodobne, co ci
ħ
z pewno
Ļ
ci
Ģ
ucieszy,
Ň
e w nieodległej przyszło
Ļ
ci mnie
samego skr
ħ
puj
Ģ
mał
Ň
e
ı
skie p
ħ
ta - wyznał Marcus.
- Najwy
Ň
szy czas,
Ň
eby
Ļ
urz
Ģ
dził u siebie pokój dziecinny, Ravenhurst! - Tylko błysk w szarych
oczach zdradził,
Ň
e nowina j
Ģ
uradowała. - Któ
Ň
jest szcz
ħĻ
liw
Ģ
wybrank
Ģ
? Czy j
Ģ
znam?
- By
ę
mo
Ň
e. To najstarsza córka Bamforda. Była zar
ħ
czona z moim przyjacielem Charlesem
Templetonem. Je
Ļ
li pami
ħ
tasz, zgin
Ģ
ł par
ħ
lat temu w wypadku je
Ņ
dzieckim, kilka tygodni przed
planowanym
Ļ
lubem. Spadł z konia i skr
ħ
cił sobie kark.
- Tak, pami
ħ
tam wypadek. Nie przypominam sobie jednak tej dziewczyny. Ładna?
- Ładna? - powtórzył Marcus. Ze zmarszczonymi brwiami wpatrywał si
ħ
w wyimaginowany
punkt na
Ļ
cianie, jakby z trudem przywoływał z pami
ħ
ci obraz przyszłej
Ň
ony. - Nie, tak bym jej
nie okre
Ļ
lił. Jest do
Ļę
przystojna, pewna siebie i pow
Ļ
ci
Ģ
gliwa. Nie uwa
Ň
am tego za wad
ħ
. Ma
dwadzie
Ļ
cia sze
Ļę
lat. Nie pierwszej młodo
Ļ
ci, rozumiesz, ale nie odpowiadałaby mi młoda
panienka, oczekuj
Ģ
ca,
Ň
e b
ħ
d
ħ
nieustannie wokół niej ta
ı
czył. Znamy si
ħ
na tyle długo, by mie
ę
pewno
Ļę
,
Ň
e b
ħ
dzie nam razem dobrze. Tak - kontynuował, jakby chciał przekona
ę
samego
siebie - Celia Bamford to idealna kandydatka na
Ň
on
ħ
. Wie, czego si
ħ
od niej oczekuje. A
zreszt
Ģ
, kiedy obdarzy mnie synem lub dwoma, nie b
ħ
dzie powodu,
Ň
eby
Ļ
my mieli si
ħ
cz
ħ
sto
widywa
ę
.
Plik z chomika:
kamcia.20
Inne pliki z tego folderu:
Susan Elizabeth Phillips - Wymyślne zachcianki.pdf
(1645 KB)
Lindsey Johanna - Kocha się tylko raz.pdf
(1133 KB)
Brendan Mary - Hojny opiekun.pdf
(1024 KB)
Zbrodnia i kara - Fiodor Dostojewski.pdf
(2091 KB)
3 Angelika i król - Golon Anne i Serge.pdf
(2423 KB)
Inne foldery tego chomika:
a booki
Anime
Bajki
Bajki dla dorosłych
Dom i wnętrze
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin