WSPÓŁCZESNE PROBLEMY FILOZOFII I ETYKI - Ponowoczesnosc.pdf

(288 KB) Pobierz
3_modul.indd
Ponowoczesność
Wstęp
1. Moralność bez kodeksu
2. Zwierzę nie jest rzeczą
3. Troska o otoczenie
4. Moralność seksualna — seksualność moralna
5. Konsumpcjonizm
6. Etyka a feminizm
Słownik
Bibliografia
Wstęp
Postmodernizmem (ponowoczesnością) nazywa się okres rozwoju kultury rozpo-
czynający się w drugiej połowie XX wieku, następujący po czasach modernizmu
(po epoce nowoczesności). Pojęcia ponowoczesność i postmodernizm pojawiają się
dzisiaj równie często w teoretycznej refleksjinadsztuką, w rozważaniach metafilo-
zoficznych,wsocjologicznychanalizachkulturymasowej,jakiwfelietonachpięt-
nujących upadek obyczajów. Stały się one rodzajem modnych „słów-wytrychów”,
które wprowadzają do teraźniejszości, czyli „postwspółczesności”.
Etymologiczne objaśnienia postmodernizmu jako epoki ponowoczesnej wskazują
na negujący charakter przedrostka post- , który oznacza w takim ujęciu następstwo,
diachronię występujących po sobie okresów, obranie nowego kierunku w stosunku
do poprzedniego. Ostatecznie pojęcie postmodernizmu funkcjonuje jednocześnie
na wielu poziomach różnych zakresów znaczeniowych. Wiążą się z tym swoiście
postmodernistyczne próby uporządkowania czy też różnicowania rozumienia ter-
minu postmodernizm . W językach zachodnioeuropejskich, a także w języku pol-
skim, proponuje się najczęściej trzy różne terminy na określenie postmodernizmu.
Na przykład w przedmowie do polskiego wydania książki Wolfganga Welscha za-
tytułowanej Nasza postmodernistyczna moderna , autorzy przekładu — Roman
Kubicki i Anna Zeidler-Janiszewska — piszą: „Gdy mówimy »postnowoczesność«
(i odpowiednio — »nowoczesność«), myślimy o charakterystyce czasów, w których
żyjemy, w aspekcie przeobrażeń socjokulturowych, gdy zaś mówimy »postmoder-
nizm« (i »modernizm«) — w aspekcie subiektywnego wyrazu tych przeobrażeń
(w filozofii zwłaszcza i w sztuce). »Postmoderna« (i »moderna«) obejmuje z kolei
albo pierwszy typ znaczeń, albo łączy obydwa” 1 .
Oczywiście, jak łatwo się domyślić, wymienione wyżej trzy pary terminów nie-
zwykle rzadko występują w koniecznej logicznej „współzawiłości”. Co więcej —
paradoksalnie to, co jest określane jako post (po), istnieje nadal w teraźniejszości,
współczesności, czyli nowoczesności, którą miałoby rzekomo przekraczać.
Sam postmodernizm, jako pewien stan rzeczywistości, jest oceniany najczęściej
jako coś niepokojącego, a wręcz niebezpiecznego — utożsamia się go z kryzysem,
nihilizmem, relatywizmem — radykalnym pluralizmem, hedonizmem, globaliza-
cją, brakiem kulturowego centrum, brakiem odpowiedzialności za podejmowane
decyzje, prymatem konsumpcji nad produkcją czy też „nocą aksjologiczną”, w któ-
rej nic już nie jest jednoznacznie białe lub czarne. Jak jednak wiadomo — to, co
niebezpieczne, budzi zwykle najżywsze zainteresowanie.
Tak wygląda też sytuacja spektakularnej kariery pojęcia postmodernizm — pojęcia
wieloznacznego, określanego jako wielce nieprecyzyjne, porównywanego do wor-
ka bez dna, w którym można pomieścić wszystko, co wymyka się gotowym sche-
matom poznawczym i prostej klasyfikacji, azdrugiej strony pojęcia jakże chętnie
badanego przez „poważnych naukowców”: socjologów, politologów, psychologów,
kulturoznawców i filozofów.
1 A. Zeidler-Janiszewska,
R. Kubicki, 1997: Upo-
rządkowana moderna.
Wprowadzenie do koncep-
cji Wolfganga Welscha , [w:]
Nasza postmodernistyczna
moderna , s. IX–X.
Poniższy moduł będzie poświęcony problemom etycznym, jakie niosą ze sobą po-
nowoczesne czasy, w których przyszło nam żyć.
2
457293336.001.png
1. Moralność bez kodeksu
Na czym polega swoistość ponowoczesności? Czy możemy powiedzieć, że są to
czasy, w których pojawiają się całkowicie nowe dylematy moralne? Niewątpliwie
ponowoczesność to formacja społeczno-kulturowa czasów najnowszych, która na-
rodziła się w postindustrialnych zachodnich społeczeństwach, wcielających w życie
doktrynę państwa dobrobytu. Jest więc ona w pewnej mierze dzieckiem upadku to-
talitaryzmów i zimnej wojny. Z jednej strony przejawia się to w globalizacji, z dru-
giej — wiąże się z pogłębieniem dystansu między krajami rozwiniętymi a krajami
Trzeciego Świata.
Jedną z ważniejszych diagnoz dotyczących takiego kontekstu jest książka francu-
skiego filozofa Jeana François Lyotarda (1924–1998) zatytułowana Kondycja pono-
woczesna . Rozczarowany wielką marksistowską opowieścią o polityce i człowieku
Lyotard pisze w niej o końcu wielkich metanarracji (całościowych ujęć świata), ta-
kich jak oświeceniowa idea emancypacji człowieka, idealistyczna teleologia ducha,
hermeneutyka sensu czy w końcu marksizm 2 . Oznacza to koniec historyzmu, ko-
niec linearnej wizji historii, czyli koniec koncepcji ludzkich dziejów jako włączo-
nych w jednolity bieg, z przyznanym mu specyficznym sensem. Według Lyotarda
racjonalność została przekreślona przez Auschwitz, podobnie jak rewolucja prole-
tariacka — jako próba odzyskania prawdziwej istoty człowieczeństwa — została
zaprzepaszczona przez Stalina, emancypacyjny charakter demokracji został zane-
gowany przez maj 1968 roku czy też prawomocność ekonomii wolnego rynku jest
negowana przez powracające kryzysy systemu kapitalistycznego 3 .
Tak widziana ponowoczesność polega na odkryciu, że nie istnieje „reguła reguł”,
która pozwalałaby wskazywać jedynie słuszne kryteria oceny w obszarze nauki,
kultury czy życia społecznego. Ponowoczesność jest zatem świadomością załama-
nia się wszelkich modernistycznych ideologii. Przy czym nie jest to, według Lyotar-
da, wizja pesymistyczna czy też wizja polegająca na ostatecznej negacji koncepcji
modernistycznych — takie uwolnienie od „wielkich opowieści” dopuszcza bowiem
swobodę poszukiwań „małych opowieści”, mikronarracji nieroszczących sobie pre-
tensji do powszechnie obowiązującego porządkowania świata. Innymi słowy, ide-
ologią ponowoczesności jest jej antyideologiczność. Oczywiście, moglibyśmy tutaj
zauważyć, iż ostatnią wielką metanarracją wydaje się dla wielu ludzi idea demo-
kracji. Jest ona jednak zarazem pochwałą pluralizmu i wielogłosowości, w których
mieścić się mogą często całkowicie różne mikronarracje.
Dlatego też badacze kultury ponowoczesnej, podejmując refleksję moralną, wolą
mówić o moralności bez etyki, czyli bez sztucznie tworzonych norm postępowania.
Jak zauważa Zygmunt Bauman (ur. 1925): „W kontekście pluralizmu zasad (a nasze
czasy są czasami pluralizmu) wybory moralne (i sumienie moralne, które podąża
ich tropem) jawią się jako zasadniczo i nieusuwalnie ambiwalentne. Nasze czasy są
czasami silnego poczucia moralnej ambiwalencji. Są to czasy, które pozwalają nam
cieszyć się niespotykaną wcześniej wolnością wyboru, ale też rzucają nas w stan
rozdzierającej niepewności o nieznanym dotąd natężeniu. Tęsknimy za radą, któ-
rej moglibyśmy zaufać i na której moglibyśmy wesprzeć się tak, by chociaż trochę
uprzykrzonej odpowiedzialności za wybór spadło z naszych barków. Jednak każdy
autorytet, któremu można zaufać, może zostać zakwestionowany, żaden nie może
dać nam gwarancji, o które nam chodzi. W rezultacie albo nie ufamy w ogóle, albo
ufamy nie w pełni bądź nie na długo: nie możemy pozbyć się podejrzliwości, któ-
2 J. F. Lyotard, 1997: Kon-
dycja ponowoczesna. Ra-
port o stanie wiedzy .
3 G. Vattimo, 1997: Pono-
woczesność i kres historii ,
[w:] Postmodernizm — an-
tologia przekładów , (red.)
R. Nycz, s. 128–144.
3
457293336.002.png
rą budzą w nas wszelkie roszczenia do nieomylności. Jest to najostrzejszy i najbar-
dziej wyraźny aspekt praktyczny tego, co zostało słusznie nazwane »kryzysem mo-
ralnym ponowoczesności«” 4 .
Dlatego też według Baumana moralność powinna powstawać w relacjach między-
ludzkich, poprzez empatyczne wsłuchiwanie się w drugiego człowieka. Ludzie nie
są bowiem z natury ani jednoznacznie dobrzy, ani jednoznacznie źli — są moralnie
wieloznaczni, stąd nie da się do naszej moralności zastosować żadnego niesprzecz-
nego logicznie kodeksu. Zjawiska moralne są w takiej perspektywie całkowicie nie-
racjonalne — innymi słowy, nie można ich tłumaczyć za pomocą etyki wyobraża-
nej sobie na kształt i podobieństwo prawa. Jak pisze: „…żaden kodeks etyczny nie
wyłoni się u kresu naszych rozważań; nie ujdzie cało z tych rozważań nadzieja, że
kodeks taki kiedyś będzie ułożony. Ten rodzaj rozumienia kondycji moralnej, jaki
perspektywa ponowoczesna umożliwia, nie uczyni życia człowieka moralnego ła-
twiejszym. Można co najwyżej marzyć, że uczyni to życie bardziej moralnym” 5 .
W sytuacji, w której zauważamy jednoczesne istnienie wielu różnych ujęć moralno-
ści, nadal możemy starać się jednak poszukiwać elementarnej przyzwoitości i spra-
wiedliwości. Jak twierdzi Bauman: „Na szczęście dla ludzkości (choć nie zawsze
ku spokojowi ducha podmiotów moralnych) i na przekór operacyjnym zabiegom
ekspertów, sumienie moralne — ów bodziec pierwotny wszelkich impulsów mo-
ralnych i korzeń najgłębszej moralnej odpowiedzialności — nie zostało amputowa-
ne; uległo tylko znieczuleniu. Żyje nadal, być może uśpione, a może oszołomione,
a może milczące ze strachu przed wydrwieniem — ale zdolne do tego, by się prze-
budzić i przemówić; by — wyrażając to za pomocą metafory Levinasa — »otrzeź-
wieć« z pijackiegootępienia bytem” 6 .
Oczywiście, moglibyśmy tutaj powiedzieć, iż tego typu wiara w sumienie moral-
ne jest jedynie przejawem idealizmu nieprzystającego do współczesności, w której
przyszło nam żyć. Co więcej, nie sposób nie zauważyć, iż pragnienie posiadania
kodeksu moralnego, niezależnie od kontekstu, jest po prostu wyrazem dążności
do bezpieczeństwa i zarazem ucieczki od decyzji. Jak pisze Leszek Kołakowski (ur.
1927): „Z punktu widzenia postawy moralnej, konserwatyzm, podobnie jak ni-
hilizm, jest samoobroną przeciw przymusowi podejmowania decyzji moralnych.
O ile jednak nihilizm jest zamaskowaną adaptacją do dowolnej rzeczywistości i go-
tów jest zmieniać swoje sposoby adaptacji zależnie od zmian sytuacji, o ile więc ni-
hilizm pozwala się pozbyć odpowiedzialności przez to, że pozwala zakwestionować
skuteczność jakichkolwiek przedsięwzięć, które jakiekolwiek wartości miałyby re-
alizować, o tyle konserwatyzm osiąga podobny cel inaczej: pozwala uchylić się od
odpowiedzialności przez tworzenie sobie trwałych i bezwzględnych hierarchii war-
tości, to znaczy przez tworzenie kodeksów etycznych” 7 .
A zatem za Kołakowskim możemy powiedzieć, że być może ponowoczesność uświa-
damia nam po prostu, iż nikt ani nic nie może nas uwolnić od odpowiedzialności
za podejmowane decyzje…
Z pewnością ponowoczesność to czasy relatywizmu, którego radykalizacja musi
budzić obawy. Z drugiej strony można zaryzykować stwierdzenie, że suma nieto-
lerancji i fanatyzmu jest wprost proporcjonalna do liczby ludzi przeświadczonych
o swojej świętości i nieomylności. Być może więc etyka bez kodeksu i wsłuchiwanie
się w drugiego człowieka to jedyna droga obrony moralności i elementarnej przy-
zwoitości?
4 Z. Bauman, 1996: Etyka
ponowoczesna , s. 31.
5 Tamże, s. 24.
6 Tamże, s. 329.
7 L. Kołakowski, 2000: Kul-
tura i fetysze , s. 148.
4
457293336.003.png
2. Zwierzę nie jest rzeczą
Czy hodowla i ubój zwierząt w celach spożywczych mogą być traktowane jako dzia-
łania niemoralne? Czy dopuszczalne pod względem moralnym jest używanie zwie-
rząt do eksperymentów medycznych? Czy powinno się testować na zwierzętach
kosmetyki, detergenty i inne środki chemiczne? Czy moralnie akceptowalne jest
noszenie futra? Czy polowanie na dziką zwierzynę oraz hodowla i tresura zwierząt
dla celów rozrywkowych zasługują na potępienie? Te pytania jeszcze do niedawna
nie zaprzątały głów roztrząsających problemy etyczne, dzisiaj jest inaczej.
Historia pokazuje, iż ludzie Zachodu nie mieli raczej wielu wątpliwości co do swo-
jej wyższości nad zwierzętami. Starożytni pitagorejczycy wykazywali wprawdzie
pewną troskę o zwierzęta, gdyż wierzyli w wędrówkę dusz — dusze zmarłych mo-
gły według nich wstępować nie tylko w ciała ludzkie, ale również w ciała zwierzę-
ce. Jednak już Arystoteles uważał, że zwierzęta nie posiadają rozumu, przez co są
niższe od ludzi i im podległe. Jak pisał: „Rośliny istnieją dla zwierząt, zwierzęta zaś
dla człowieka, a mianowicie oswojone ze względu na usługi i pożywienie, spośród
dzikich zaś, jeśli nie wszystkie, to przecież największa część, ze względu na poży-
wienie i pewną pomoc, by można z nich mieć i odzież, i inne użyteczne rzeczy. Jeśli
więc natura nic nie stwarza bezcelowo i bezużytecznie, to musiała wszystko stwo-
rzyć dla ludzi” 8 .
Tego typu podejście do zwierząt zostało jeszcze utrwalone w kulturze chrześcijań-
skiej, mimo że w tradycji biblijnej relacja człowieka i zwierzęcia nie jest przedsta-
wiona w sposób całkowicie jednoznaczny. W Księdze Rodzaju Bóg zwraca się do
człowieka, by panował nad rybami morskimi, nad ptactwem powietrznym, nad
bydłem, nad ziemią i nad wszystkimi zwierzętami pełzającymi po ziemi. Ale w tej
samej Księdze Rodzaju Bóg nakazuje człowiekowi uprawiać i strzec ogrodu Ede-
nu. A zatem mamy tutaj do czynienia ze zderzeniem człowieka jako władcy i jako
strażnika przyrody.
Filozofowie chrześcijańscy — tłumacząc naszą wyższość nad zwierzętami — będą
przede wszystkim zwracać uwagę na to, iż zwierzęta nie posiadają duszy. Według
Kartezjusza (1596–1650) zwierzęta nie posiadają duszy i przez to nie są w stanie
doznawać bólu, a zatem można z nimi do woli eksperymentować. Z Kartezjuszem
zgadzał się Immanuel Kant (1724–1804), który twierdził, iż wobec zwierząt nie
mamy żadnych powinności, gdyż nie posiadają one samoświadomości i są jedy-
nie środkami do celu, a celem jest dopiero inny człowiek. Jednocześnie zauważał
jednak, iż człowiek okrutny wobec zwierząt nabiera niebezpiecznej dyspozycji do
okrucieństwa wobec ludzi.
Czy powinniśmy zatem żałować zwierząt, kiedy wokół cierpią ludzie? Czy moż-
na taką troskę uzasadnić nawet wtedy, kiedy nie przynosi ona ludziom żadnej ko-
rzyści? Jak pisze Ija Lazari-Pawłowska (1921–1994): „Zwierzę nie jest rzeczą, nie-
czułym automatem. Zwierzę jest zwierzęciem, jest żywą, doznającą istotą — i ten
właśnie fakt, że jest żywą, doznającą istotą, powinien wyznaczać nasze zachowa-
nie. Powinniśmy starać się o to, aby zwierzętom nie sprawiać cierpień i powinni-
śmy, w miarę możliwości, uszanować ich wolę życia” 9 . Perspektywa, jaką proponu-
je Pawłowska, jest zatem perspektywą troski o wszystkie istoty żywe, które mogą
odczuwać ból.
8 Arystoteles, 1982: Polity-
ka , s. 20–21.
9 I. Lazari-Pawłowska, 1994:
Zwierzę nie jest rzeczą , [w:]
O wartościach, normach
o problemach moralnych ,
(red.) M. Środa, s. 473.
5
457293336.004.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin