M. Jastrun - Noc Bożego Narodzenia
Bożego Narodzenia noc wśród nocy grobów,Wysoko świeci jasna gwiazda betlejemska,Błyszczy na śniegu, coraz bliższy, bardziej ziemska,Osioł i wół żują sen nocy zimowej u żłobu.Między osłem i wołem wróbli świergotanieWesołe, chwila, gdy opuszczając niebiosyGóry ziemi łagodnie klękają na sianiePrzed tobą, dziecko ludzkie, zrodzone tej nocy.Zniosą ci barwy ziemi, wszystkie świata mowy,Dziecko ludzkie, leżące na sianie stajenki,Gdzie zlatują się ptaki, by jeść z twojej rękiMaleńkiej, i gdzie puszy się gołąb tęczowy.Tak życie, rozjątrzone przez śmierć i przez nędzę,Rozszerza się w swej głębi posępnej milczeniuI aby nic nie stracić, snuje z siebie przędzęI określa rzecz każdą we własnym jej cieniu,Wypruwa z niej kształt mowy i smak wydobywaNieznany, smak anielski oszczędnego chleba,Którego okruszyny jak ptakom niebieskim Rzuca nam w lód okuta, twarda rękawica.Głód wynosi ku niebu te pokarmy ziemskie,Treść ich umrzeć nie daje, ale nie nasyca.W tę noc ma wszystko cichą przejrzystość księżyca,Jak w baśni rzeczy nic nie wiedzą o ciężarze.Ciemność liże nam dłonie jak dobra wilczycaI ciepły blask od ognia pada nam na twarze.Patrz! gołąb śniegu rozleciał. Ma tęczę na szyi.To radość grucha ku nam, nocy zimowej dziecię.Ciężko stąpa wół płowy, którego jeszcze nie zabiliLudzie zbrojni, blask gwiazdy jego garb oświecił.Osioł cień rzuca kłapouchy na śnieg biały,Jak zamorska roślina, jak olbrzymi łopuch,I klon, który od śniegu jak od głodu opuchł,Rusza się, żyje! jakby mu ręce liści zmartwychwstały.
J. A. Gałuszka - Noc Wigilijna
Jakże samotnym zawsze mnie zastajeszo nocy! święta nocy!płonąca rajem czarodziejskich bajek,cudem rozjarzeń i tęczą rozzłoceń —jak śnieg cichutka, biała jak opłatek,którym się dzielisz z całym, z całym światem —O nocy, pod gwiazd milczeniem dalekim,I wśród której Bóg się pobratał z człowiekiem!Podchodzę cichy do cudzego stołuI przełamuję opłatek ze drżeniem:z warg proszą słowa z szarego popiołuw grobów milczenie —Stoję samotny w gwiazd źrenicach wilczychowity w smutek jak w sztandar żałobny —Na zmarzłej ziemi śnieg — Nade mną milcząwieczność i gwiazdy, a pode mną groby.
K. I. Gałczyński - Powrót
A podana jest gdzieś ulica(lecz jak tam dojść? którędy?),ulica zdradzonego dzieciństwa,ulica Wielkiej Kolędy.Na ulicy tej taki znajomyw kurzu z węgla, nie w rajskim ogrodzie,stoi dom jak inne domy,dom, w którym żeś się urodził.Ten sam stróż stoi przy bramie.Przed bramą ten sam kamień.Pyta stróż: „Gdzieś pan był tyle lat?"„Wędrowałem przez głupi świat ".Więc na górę szybko po schodach.Wchodzisz. Matka wciąż taka młoda.Przy niej ojciec z czarnymi wąsami.I dziadkowie. Wszyscy ci sami.I brat, co miał okarynę.Potem umarł na szkarlatynę.Właśnie ojciec kiwa na matkę,Że czas się dzielić opłatkiem,więc wszyscy podchodzą do siebiei serca drżą uroczyściejak na drzewie przy liściach liście.Jest cicho. Choinka płonie.Na szczycie cherubin fruwa.Na oknach pelargonieblask świeczek złotem zasnuwa,a z kąta, z ust brata, płyniekolęda na okarynie:Lulajże, Jezuniu,moja perełko,Lulajże, Jezuniu,me pieścidełko.
B. Ostromęcki - Pozdrowienie gwiazdy
Gwiazdo, gwiazdoczekałem ciebie tysiącami latwołałem cię z północnych mroźnych borówgdy lodowce kry po rzekach ciemnych szłypolarne tęcze paliły wzrok w spienione śniegiem nocelecz oddałbym dyszący młodością groźną świat za światłatwego kroplę.Gwiazdo zakryta drżąca nad wiekamigdy marł cichutko zmarszczkami wiatr pustyniu stóp kolosów czarnychz grobowców śladu twoich dróglecz tylko ziarna nieskończone paliły wąskie oczyi wyciosany moją dłoniąpochmurny milczał Bóg.Tej jedynej nocyktórej nie zapomnę póki na ziemi trwa mój śladgdy wszystko we mnie gasłopowoli łuna srebrna uśmiechu twego wschodziłaponad świat i pozdrowiłem Światło.
Pysia_na_6