Greene Jennifer - Osaczony.pdf

(581 KB) Pobierz
6586721 UNPDF
JENNIFER GREENE
Osaczony
Harlequin
Toronto • Nowy Jork • Londyn
Amsterdam • Ateny • Budapeszt • Hamburg • Istambuł
Madryt • Mediolan • Paryż • Praga • Sofia • Sydney
Sztokholm • Tajpej • Tokio • Warszawa
6586721.001.png
PROLOG
Jock uniósł końcem szpady zasłonę i wyjrzał przez
okno z drugiego piętra. Na podwórze właśnie wjeżdżała
półciężarówka. Przyglądał się z zainteresowaniem wysia­
dającemu mężczyźnie. Wiedział, że nazywa się Seth
Connor. Mógł mieć około trzydziestu lat i wyglądał
imponująco - długie nogi, szeroka pierś i ramiona, które
ledwie mieściły się w drzwiach.
Jock aż zatarł ręce, nie mogąc się doczekać, kiedy
zacznie. Z tym chłopakiem pójdzie łatwo. Pomaganie
pierwszemu z braci było delikatnym i trudnym zadaniem,
gdyż Zachary Connor bronił się zębami i pazurami. Ale
widać było, że Seth jest zupełnie inny - męski, silny
i zdecydowany. Jock mógłby założyć się o wszystkie
swoje złote dublony, że ten chłopak podoba się dziew­
czynom. Bóg jeden wie, dlaczego ci mężczyźni w dwu­
dziestym stuleciu tak upodobali sobie krótkie włosy, ale
Seth przynajmniej miał czuprynę gęstą i kędzierzawą,
w kolorze kasztanowym. Kobiety lubią, kiedy włosy
trochę się kręcą, podobają im się też takie drobniutkie
zmarszczki wokół oczu, świadczące o poczuciu humoru.
Do tego Seth był pięknie opalony i miał duże, silne dłonie.
Łatwo można sobie wyobrazić te dłonie dotykające
ciała kobiety. A przy niewielkiej dozie szczęścia szybko
dojdzie do wprowadzenia tej wizji w życie. Jock nawet
wybrał już odpowiednią kandydatkę. Ta panienka od
tygodnia zaglądała tutaj, stukała do drzwi i zerkała
przez okna, najwyraźniej usiłując skontaktować się
z właścicielem domu, Jock zaś marzył o jak najbar­
dziej cielesnym kontakcie między nią i Sethem, obie­
cując sobie, że będzie śledził każdy moment tego, co
nastąpi. Laleczka o słodkich, niewinnych oczach, poru­
sza się łagodnymi, kobiecymi ruchami i ma takie cia­
ło, które potrafi pobudzić nawet ducha. Ten chłopak
musiałby być ślepy, żeby tego nie zauważyć. Oczywiś­
cie, gdyby potrzebował jego pomocy, to Jock przez
cały czas będzie do dyspozycji, ale trudno uwierzyć,
żeby Seth potrzebował instruktora akurat w tej dziedzi­
nie. Z jego twarzy można było wywnioskować, że jest
doświadczonym mężczyzną. Z tą małą poradzi sobie
bez trudu.
Nagle zmarszczył brwi, patrząc na to, co robi Seth.
Mężczyzna obszedł samochód i otworzył drzwiczki
z drugiej strony. Wyskoczyła stamtąd jakaś czarna
bestia, no, może nie wielkości niedźwiedzia, ale z pew­
nością cielaka. Jock nigdy jeszcze nie widział takiego
zwierzęcia. A to dopiero! Nie przypuszczał, że będzie
miał do czynienia z psem. Ale nic nie szkodzi, poradzi
sobie. Jedyny problem, to spiknąć jakoś tego chłopaka
z przychodzącą tu dziewczyną, a już do grzechu nie
trzeba ich będzie namawiać. Szybciej niż w oka­
mgnieniu znajdą się w łóżku, pomyślał.
Znowu zatarł radośnie ręce. Na pewno będzie dużo
zabawy. Za życia popełnił wiele zbrodni, wiele grzechów,
ale nic mu nie można zarzucić, jeśli chodzi o miłość.
Byłoby może trochę kłopotu, gdyby kobieta i mężczyzna
nie mieli na siebie ochoty, jednak tym razem coś takiego
nie wchodzi w grę. Każdy widzi, że są stworzeni dla
siebie. Nie trzeba się męczyć, wysilać, niepotrzebne są
moce nadprzyrodzone. Wystarczy patrzeć i rozkoszowc
się podniecającym widokiem.
Z chwilą kiedy Seth Connor przekroczył próg, należał
już do Jocka.
ROZDZIAŁ PIERWSZY
Co za miejsce! Dom tuż nad brzegiem oceanu.
Schowana w zatoczce latarnia morska aż się prosi, żeby ją
zwiedzić. Promienie słońca odbijają się od poszarpanej,
skalistej linii brzegu. Rząd wysokich sosen osłania tylne
granice posiadłości. I ani jednej kobiety w zasięgu
wzroku. Tak Seth Connor wyobrażał sobie raj.
Przeciągnął się, rozprostowując ramiona. Jazda pół-
ciężarówką z Atlanty do Maine w towarzystwie śliniące­
go się, prawie siedemdziesięciokilowego nowofundlan-
da, na pewno nie była odpoczynkiem. Ale wreszcie są na
miejscu. Wciągnął do płuc przesycone solą powietrze.
W Georgii już w kwietniu panował upał, tutaj jednak
lekki wiatr znad Atlantyku był świeży, rześki, dodający
animuszu. Z tyłu szalał kłąb czarnego futra - Jezebel aż
rozsadzała energia, tak jak zresztą i jego.
Jeszcze raz spojrzał na dom, szukając klucza w tylnej
kieszeni spodni. Młodszy brat, Zach, był tu wcześniej
i opisał jego wygląd, więc z góry wiedział, co zastanie.
Jednak Zach nie oddał staruszkowi sprawiedliwości.
Wysoki, dwupiętrowy, miał białe okna z ciemnozielony­
mi okiennicami, a wokół najwyższej kondygnacji biegła
galeryjka. Seth uwielbiał stare rzeczy, a ten dom
wzniesiono w osiemnastym wieku, kiedy ludzie - tak
przynajmniej uważał - budowali solidnie. Brat nie
potrafił opisać piękna tego miejsca, może dlatego,
Zgłoś jeśli naruszono regulamin