(Jest w
Tradycyjnie przypisywane temu domowi obszary wpływów to praca, zdrowie, służba oraz relacje pracodawca-pracownik. Uważa się, że dom ten pozwala określić zwyczaje człowieka dotyczące pracy, związane z nią sytuacje, jakie z reguły do siebie przyciąga, stosunek do rutyny i służby oraz do własnego ciała, które jest narzędziem tej służby. Dom ten opisuje stan zdrowia i generalnie odzwierciedla wszelkie tendencje do chorób organicznych czy funkcjonalnych. Zazwyczaj uważa się szósty dom za „słaby”, podobnie jak dwunasty, obydwa należą bowiem do grupy domów upadających, a zatem wpływ znajdujących się tam planet rzadko przejawia się w postaci wydarzeń lub aktywności skierowanej na zewnątrz. Z tego powodu wpływ ten często bywa przeoczany lub uznawany za nieistotny. Możliwe, że rozumiemy szósty dom jedynie w bardzo niewielkim stopniu, gdyż niewystarczająco znamy naturę ciała fizycznego i jego więzi z umysłem oraz uczuciami.
Wydaje się, że szósty dom, podobnie jak dwunasty, ma wielkie znaczenie dla wewnętrznego rozwoju człowieka, wiąże się bowiem z wewnętrznymi procesami syntezy, oczyszczania, porządkowania oraz zapłodnienia, poprzedzającymi obiektywną ekspresję w zewnętrznym świecie. Zwykle łączymy sześć pierwszych domów oraz znaków Zodiaku z indywidualnym rozwojem, a sześć kolejnych – z uczestnictwem w życiu grupowym. Jako dom upadający, szósty dom symbolizuje wewnętrzny proces dostrojenia czy też porządkowania, który syntetyzując cechy rozwinięte dzięki wcześniejszym wysiłkom, wykuwa z nich zintegrowaną osobowość, narzędzie ekspresji jaźni. Praca w powiązaniu z szóstym domem staje się nie tylko sposobem materialnego utrzymania czy uzasadnieniem istnienia człowieka, ale także rytuałem, przygotowaniem lub oczyszczeniem. Nabiera symbolicznego znaczenia, podobnie jak pieniądze w drugim domu. Gdy logicznie przedłużymy ten punkt widzenia, symbolicznego znaczenia nabiera również samo ciało i zdrowie fizyczne staje się wskaźnikiem sukcesu lub porażki procesu integracji położonych w tym domu planet.
Wszystko to może się wydawać nadmiernym komplikowaniem treści przyziemnej, ciężko pracującej Panny oraz jej przyziemnego, wypełnionego ciężką pracą domu. Ale odwołując się po raz kolejny do mitologii przekonujemy się, że dla starożytnych bogiń-dziewic dziewictwo nie oznaczało niewinności seksualnej ani naiwności, były one bowiem kurtyzanami władającymi tajemnicą zjednoczenia seksualnego i narodzin. Słowo „dziewica” oznaczało kobietę kompletną, wolną, którą nie zawładnął żaden człowiek i która nie była sługą czy niewolnicą męża ani kochanka. Dziewicza bogini-matka to żeński archetyp; łączyła się z mężczyzną i rodziła dzieci, nie była jednak żoną ani pomocnicą, zawsze bowiem pozostawała w pełni sobą, kobietą niezależną, samowystarczalną, zintegrowaną i od nikogo nie uzależnioną w swym znaczeniu oraz sposobach ekspresji. Dopiero później, w trakcie rozwoju społeczeństwa patriarchalnego, boginie te oddano solarnym bogom, jednym zręcznym posunięciem odbierając im autonomię i seksualność. Być może tu właśnie leży kolejny klucz do znaczenia Panny i szóstego domu: wiążą się one z pełnią, syntezą i integracją przeciwstawnych komponentów psychiki. Na szerszym poziomie będzie to synteza lub integracja jednostki z fizycznym otoczeniem, rezultatem której jest zdolność do przyłączenia się do innych w zbiorowym wysiłku.
Psychologia i medycyna psychosomatyczna nieśmiało zaczynają badać tajemnice władzy umysłu nad ciałem, a niektóre mniej ortodoksyjne szkoły uzdrawiania, takie jak hipnoterapia, jeszcze wyraźniej uświadamiają sobie istnienie subtelnej, lecz bezdyskusyjnej więzi między stanem umysłu człowieka – włączając w to również naturę uczuciową – a zdrowiem fizycznym. Wciąż jednak zbyt słabo rozumiemy te sprawy i choć od czasów starożytnych medycyna poczyniła wielkie postępy, ostatnie badania nad polem energetycznym czy „eterycznym sobowtórem”, który przenika ciało fizyczne i współistnieje z nim, sugerują, że dopiero zaczynamy pojmować pełne znaczenie fizycznego narzędzia, jakim jest ciało. Starożytna wiedza o akupunkturze i ezoteryczna teoria czakramów lub centrów energetycznych nie są tak absurdalne ani niemożliwe do udowodnienia, jak wcześniej sądzono.
Okazuje się, że choroby od wieków uważane za czysto fizyczne mają źródło na zupełnie innym poziomie. Dopiero niedawno zaakceptowaliśmy istnienie nieświadomości. Do czasów narodzin psychologii w naszym stuleciu, przyśpieszonych przez odkrycie Plutona, jedynie średniowieczni alchemicy próbowali odnaleźć sens w ludzkich fantazjach i snach, ale nie byli w stanie tego dokonać, gdyż brakowało im metodologii badań naukowych. Możliwe, że musimy poczekać na odkrycie kolejnej planety, by szósty dom i znak odkryły przed nami swe tajemnice.
Choć Saturn w szóstym domu często działa przez frustrację, rozczarowanie i kłopoty ze zdrowiem, niemniej umożliwia nam zgłębienie tajemnic więzi ciała z umysłem oraz ich świadomą, rozważną syntezę. Nagrodą jest dobre zdrowie oraz nowy sposób pojmowania ciała i fizycznego otoczenia. Niewielu ludzi jednak uświadamia sobie istnienie tych możliwości, gdyż nikt nas nie uczy, że praca i zdrowie mogą mieć jakiś głębszy sens. Szóstodomowy Saturn częściej kojarzy się z chorobą, dyskomfortem, frustracją i ograniczeniami w pracy. W dzieciństwie takiej osoby prawdopodobnie nie została zaspokojona fundamentalna, wewnętrzna potrzeba rytmu i rytuału, zewnętrznego porządku, który powinien, choć rzadko tak się dzieje, odzwierciedlać porządek wewnętrzny. Jest to potrzeba równie istotna i realna, jak potrzeba bezpieczeństwa czy osiągnięć.
Jeśli najpierw zastanowimy się nad ciemniejszą stroną Saturna, to zauważymy, iż brak owego rytmu porządkującego życie zarówno wewnętrzne, jak i zewnętrzne, w późniejszym życiu przejawi się pod postacią poczucia niskiej wartości i lęku. Przy tym położeniu Saturna w dzieciństwie często występował silny nacisk na strukturę, dyscyplinę i rutynę, ale były one pozbawione podstawowego znaczenia, gdyż nie towarzyszył im porządek wewnętrzny. W rezultacie niezintegrowana psychika nieustannie czuje się zagrożona chaosem, co prowadzi do kompulsywnej potrzeby porządkowania otoczenia. Saturn może do tego stopnia wyolbrzymić naturalne zamiłowanie do pracy, rutyny i porządku, że miłość zmienia się w lęk przed wszystkim, co pozostaje poza znajomą, wydeptaną ścieżką. Często występuje tu głęboka wewnętrzna obawa przed dezintegracją fizyczną lub mentalną, dlatego szóstodomowemu Saturnowi mogą towarzyszyć zaburzenia zdrowia fizycznego lub psychicznego.
Saturn dąży tu do utrzymania zewnętrznych form porządku, zamiast do wewnętrznego stopienia umysłu, uczuć i intuicji przez narzędzie ciała; w konsekwencji doświadcza frustracji, gdyż znów próbuje uczynić namacalnym coś, co zasadniczo jest procesem wewnętrznym.
Człowiek z Saturnem w Pannie lub w szóstym domu może eksternalizować swoją sytuację przenosząc frustracje i problemy z przystosowaniem na życie zawodowe, bowiem funkcja osoby użytecznej dla większej grupy odzwierciedla rolę ciała i jego złożonej struktury wobec jaźni. Podobnie jak jeden z narządów fizycznego ciała może pozostawać w dysharmonii z całym organizmem, cały człowiek, jako organ większego środowiska może być źle dostrojony do jego struktury. Zadaniem takiej osoby jest integracja ze światem zewnętrznym oraz z własnym ciałem, gdyż znajduje się ona pomiędzy jednym a drugim. Ciało musi służyć wewnętrznym celom jaźni, tak jak człowiek musi służyć wewnętrznym celom zbiorowości.
U osób względnie nieświadomych Saturn może symbolizować niezadowolenie, a także zniechęcenie, zmusza bowiem człowieka, by dostrzegł, że żyje w utartych koleinach i pozostaje więźniem okoliczności. Może uważać, że stać go na coś lepszego oraz buntować się przeciwko nudnej, nie kończącej się rutynie. Nie rozumie jednak jej sensu, bo nie jest prawdziwie świadomy znaczenia służby. W takim przypadku trudno o wewnętrzny spokój, jaki daje przyłączenie się do zbiorowości i zaoferowanie jej swych usług. Wyraźna jest jedynie monotonia powtarzanego wciąż na nowo wzoru. Przy Saturnie w szóstym domu człowieka może pociągać służba, ale w jego pojęciu polega ona na tym, by wykonywać za innych czarną robotę. Nauki ezoteryczne twierdzą, że służba to nie „dobre uczynki”, lecz wrodzona cecha ludzkiej psychiki, stan świadomości, a nie zaplanowany akt. W tym rozumieniu służba wynika z wewnętrznej integracji; gdy ciało, uczucia i umysł człowieka pozostają w równowadze, wówczas przestaje on się zajmować godzeniem zwaśnionych ze sobą elementów własnej psychiki i może zacząć intuicyjnie postrzegać cele i naturę swej jaźni. Psychika, doprowadzona do stanu harmonii przez rytualne uporządkowanie osobowości, potrafi usłyszeć głos wewnętrznego przewodnictwa i odnaleźć właściwy kierunek. Jest to cel medytacji, jogi oraz niektórych rodzajów magii rytualnej. Wszystkie one są domeną szóstego domu, choć sens tego przyporządkowania nie zawsze jest jasny. Szóstodomowy Saturn wyrażany świadomie może skłonić człowieka do służby wynikającej z wewnętrznej równowagi; często tak bywa w przypadku lekarzy, zwłaszcza chirurgów oraz osób zajmujących się mentalnymi i fizycznymi chorobami innych, jest to bowiem zaspokojenie wewnętrznej potrzeby grupy.
Przeciętny człowiek z Saturnem w szóstym domu często uważa służbę za łatwą drogę, ponieważ nie wymaga ona odwagi, inicjatywy ani hartu ducha, niezbędnych, by zmierzyć się z nieznanym – cech, z których wyrażaniem Saturn w tym położeniu ma kłopoty. Jednak jednostajność oraz anonimowość sytuacji może napawać go niechęcią do roli służebnej. Często spotykanym przykładem takiej sytuacji jest człowiek trzymający się posady, której bardzo nie lubi, ale nie potrafi porzucić. Gorzko narzeka na swą pracę i pracodawców, bywa źle opłacany oraz nadmiernie obciążony obowiązkami, a w każdym razie takie jest jego przekonanie; zawsze jednak znajdzie jakąś wymówkę, by uniknąć konfrontacji lub wysiłku zmierzającego do polepszenia sytuacji, bo choć okoliczności irytują go i frustrują, w każdym razie są bezpieczne i dobrze znane. Jeśli nawet podejmie próbę zmiany sytuacji, zwykle spotka się z odmową, gdyż brakuje mu wiary w siebie albo odpowiednich umiejętności czy kwalifikacji. Często nie czuje potrzeby rozwijania własnych umiejętności, gdyż to wymagałoby wewnętrznej motywacji do nauki, a on nie lubi analizować własnych motywów. Potrafi szczelnie zamknąć się w więzieniu, nie zdając sobie sprawy, że trzyma w ręku klucz.
Saturn w szóstym domu obdarza dużymi umiejętnościami administracyjnymi i organizacyjnymi, a często także uzdrowicielskimi oraz wielką subtelnością w postrzeganiu zawiłości umysłu, lecz by te umiejętności stały się użyteczne, należy je wyciągnąć na światło dzienne i uszlachetnić. Rzadko udaje się z nich korzystać bez żadnego wysiłku. Z reguły człowiek przekonuje się o konieczności konfrontacji z mroczną stroną własnej natury, która usiłuje uniknąć odpowiedzialności wobec większej grupy. Prawdziwa pokora, jedna z najbardziej wzruszających cech Panny, rzadko jest cechą wrodzoną przy tym położeniu Saturna; często zamiast niej wyrażana jest poddańczość, a to nie ta samo. Przy słabo rozwiniętej świadomości człowiek z Saturnem w szóstym domu przypomina ogrodnika, który kocha tylko kwiat, ostateczny produkt wzrostu, nie rozumiejąc, że ma on znaczenie jedynie w kontekście powolnego i uporządkowanego rozwoju całej rośliny. Roślina nie rośnie po to, by wydać dla niego kwiat; ogrodnik jedynie przez przypadek znalazł się w miejscu, gdzie może go podziwiać, kwiat ma bowiem swój wewnętrzny cel istnienia. Radość ogrodnika mija jednak wraz ze śmiercią kwiatu.
Saturna w szóstym domu często łączy się ze zdrowiem, a także z fascynacją prawami nim rządzącymi. Nie ma rozsądnej odpowiedzi na pytanie o choroby dziedziczne czy wrodzone, bo poszukując zasady przyczyny i skutku albo nawet celu, natrafiamy na filozoficzną kwestię natury duszy. W przypadku chorób psychosomatycznych często jednak działają prostsze zasady, które z łatwością możemy zaobserwować przy szóstodomowym Saturnie. Najsmutniejszym wzorcem jest tu pragnienie zwrócenia na siebie uwagi; bardzo wielu ludziom dzięki chorobie udaje się zdominować dom i rodzinę. Powszechne jest także pragnienie uniknięcia tego, co nieprzyjemne: pracy lub uporządkowania życia, czego domaga się psychika, a co wydaje się niewyobrażalnie trudnym zadaniem. Hipochondryk z szóstodomowym Saturnem nie jest rzadkością. Jest to saturnowy sposób na uniknięcie problemu z integracją, gdyż choroba zawsze odzwierciedla brak równowagi, nawet jeśli przypisujemy jej czysto fizyczne przyczyny.
Na przeciwnym biegunie znajdziemy człowieka, który ma obsesję na punkcie zachowania zdrowia. Jest to o wiele bardziej klarowna ilustracja przetworzenia potrzeby porządku w namacalną metodę ekspresji. Jednak niezależnie od zewnętrznego sposobu manifestacji, Saturn w szóstym domu odzwierciedla głęboką potrzebę wewnętrznej integracji. Unikanie jej może prowadzić do choroby, zaś wyrażanie na płaszczyźnie materialnej – wywoływać wewnętrzną frustrację, zmienność nastrojów, podatność na irytację i depresje. Jeśli człowiek wkłada świadomy wysiłek w praktyczne zrozumienie własnej psychiki, jej relacji do ciała, a także więzi tej całości z otoczeniem, którego jest częścią, to Saturn w szóstym domu może zniwelować rozdźwięk między ciałem i duszą i połączyć je w jedno precyzyjnie zrównoważone narzędzie działania jaźni, której ekspresji nie będzie już ograniczać fizyczność. Do takiej syntezy dążyli niegdyś alchemicy, a w dzisiejszych czasach jest ona celem procesu indywiduacji w psychologii analitycznej. O niej właśnie mówi stare prawo alchemiczne: „Nigdy nie odnajdziesz u innych jedności, której szukasz, jeśli najpierw nie uczynisz jednością siebie”.
Semi111