Korwin Mikke - Vademecum ojca.pdf

(1158 KB) Pobierz
KORWIN-MIKKE
Vademecum ojca
1
878211609.004.png 878211609.005.png
Projekt okładki Grażyna Lange
Zdjęcia na okładkę Robert Król
Ilustracje Szymon Kobyliński
Redaktor techniczny Elżbieta Kacprzak
Korektor Teresa Twardziak
ISBN 83-225-0345-9
Printed in Poland
© Copyright by Janusz Korwin-Mikke 1991
2
878211609.006.png
Wielkiemu Janowi Gąbin książkę tę poświęcam
3
878211609.007.png
Aby zrobić z tej książki możliwie najlepszy użytek, należy prze-
czytać tekst poniższy.
Droga Kandydatko na Czytelniczkę!
Jeśli wykradła Pani podstępem tę książkę z zamiarem jej przeczytania — to
radzę poniechać tego zamiaru. Nic to Pani nie da, gdyż są to rady dla mężczy-
zny. Co więcej, znajomość tych rad może Pani zaszkodzić w dokładnie taki sam
sposób, w jaki świadomość, że je jajka szarańczy, szkodzi człowiekowi, który
jeszcze przed chwilą oblizywał się po zjedzeniu tego przysmaku.
O pewnych rzeczach lepiej nie wiedzieć. Musi mieć Pani zaufanie do siebie!
Oddała się Pani wybranemu przez Siebie mężczyźnie i na pewno uczyniła Pani
dobry wybór!Musi więc Pani mieć też zaufanie do Niego: On działa dla Pani do-
bra! (Jeśli uważa Pani, że jest inaczej — to nie należy czytać tej książki,
lecz czym prędzej odejść odeń i zwiać na drugą półkulę!).
Jeśli mimo ostrzeżeń, książkę tę Pani przeczyta, to proszę pamiętać, że ja
za skutki nie odpowiadam. Nie uznam też pozwów cywilnych: o stracony czas, o
obrazę itp.; podsłuchujący cudzą rozmowę sam jest sobie winien — a ja rozma-
wiam z Pani mężem.
Mam nadzieję, że powstrzymałem Panią od popełnienia tego głupstwa! Jest
dużo pożytecznych książek o wychowywaniu dzieci pisanych przez panie dla pań
— i gorąco je polecam.
Życzliwy, acz zniechęcający
Autor
4
878211609.001.png
Szanowny Panie!
Spodziewa się Pan zostać ojcem — mężem — kochankiem — narzeczonym i
stwierdził Pan, że na ten temat nie ma odpowiednich podręczników. I bardzo
dobrze, że ich nie ma! Twórczość polega właśnie na samodzielnym rozwiązywaniu
problemów. Gdyby posługiwał się Pan radami z podręcznika, stałby się Pan od-
twórcą i zmniejszyłaby się w społeczeństwie jakże pożądana różnorodność (vide
RÓŻNORODNOŚĆ).
Zaglądanie do podręcznika to specjalność kobieca. Kobiety wolą bezpieczną
przeciętność niż twórcze ryzyko. Pan jednak chce zapewne wychować Swoje dzie-
ci tak, by były one najlepszymi dziećmi — a „najlepsze", to takie, które Pan
uważa za najlepsze. I żaden autor nie będzie tu wtryniał swego nosa. Gdyby ta
książka podawała idealne recepty na wszystko, to należałoby ją zniszczyć, by
nie ujednoliciła urychoteania. Ale może Pan być spokojny: nie podaje. „Obiek-
tywnie najlepsze wychowanie" nie istnieje.
Książkę tę radzę dobrze ukryć przed żoną (może to nie jest żona, lecz ko-
chanka — metresa — konkubina, ale będę używał tego krótkiego określenia).
Ona zresztą nie przeczyta jej do końca, tego co przeczyta, nie zrozumie
właściwie, a co zrozumie, to źle. Kobieta np. powinna traktować swe dziecko
jak pępek świata, i porady, by dziecka tak nie traktowała, mogłyby jej za-
szkodzić. To jest książka dla kogoś, kto rozumuje na zimno i bez uprzedzeń.
Uczucia i emocje może Pan i powinien mieć, ale ich istnienie nie powinno
przeszkadzać w chłodnym rozumowaniu. U kobiet te sfery nie są rozdzielone.
Książka ta nie zawiera — poza kilkoma wyjątkami — bezpośrednich rad prak-
tycznych, np. do jakiej temperatury podgrzewać mleko i gdzie kupić „Bebiko
2R". Od tego są inni specjaliści. Ja pragnę tylko skłonić Pana do nieco od-
miennego spojrzenia na pewne sprawy związane z posiadaniem dziecka. Z szer-
szej perspektywy łatwiej podjąć właściwą decyzję, choć sam proces jej podej-
5
878211609.002.png 878211609.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin