rozdział 9.pdf

(229 KB) Pobierz
298307034 UNPDF
Rozdział 9
Jude otworzył drzwi zanim zdążyłam zapukać.
­ Cześć, Luz. ­ Powiedział, rzucając mi długie spojrzenie. ­ Rozumiem, że jesteś gotowa 
porozmawiać.
Świetnie, moje życie właśnie legło z gruzach a jemu zebrało się na sesję terapeutyczną. Ale 
spojrzenie jego bladozielonych oczu nie pozostawiało wątpliwości, więc niechętnie skinęłam 
głową.  
­ Tak, chcę porozmawiać. ­ Poczułam nagły przypływ inspiracji. ­ Ale zrobię to, jeśli obiecasz, że 
mi pomożesz. 
Skinął głową z powagą.
­ Zrobię wszystko, co w mojej mocy, by ci pomóc. 
­ Naprawdę? Dajesz słowo? ­ Wilkołaki i wampiry bardzo poważnie podchodziły do danego słowa i 
za wszelką cenę robiły wszystko, by go nie złamać. Co więcej, byłam pewna, że Jude za nic w 
świecie nie wycofałby się ze złożonej mi obietnicy. 
Spojrzał na mnie.
­ Daj rękę.
­ Nie... nie tak. ­ Cofnęłam się o krok, przerażona, że gdyby poznał moje myśli, odmówiłby mi 
pomocy. ­ Mam dwie małe prośby. Obiecaj, że mi pomożesz i porozmawiamy.
Ku mojej ogromnej uldze Jude westchnął i skinął głową. 
­ Mam dziwne uczucie, że będę tego żałował, ale... zgoda. Daję słowo, że pomogę ci w każdy 
możliwy sposób. Więc jaka to przysługa numer jeden?
Wzięłam głęboki oddech.
­ Potrzebuję bezpiecznego schronienia na jakiś czas. 
Potrząsnął głową.
­ Luz, jak w ogóle mogłaś sądzić, że odmówię? Mój dom stoi dla ciebie otworem tak długo, jak 
tylko będziesz chciała. ­ Odsunął się, robiąc miejsce w drzwiach, przez które wsunęłam się z 
wdzięcznością.
­ Dziękuję, Jude. Naprawdę to doceniam.
Uniósł jedną brew patrząc na mnie.
­ A przysługa numer dwa? 
­ Ja... uh... ­ Wahałam się w niepewności. Przez całą drogę do jego domu przygotowywałam się 
psychicznie do tej rozmowy. Ale teraz, kiedy stał przede mną, tak wysoki i imponujący, po prostu 
nie mogłam go prosić o to, czego potrzebowałam. W każdym razie nie w tej chwili. 
­ Luz. ­ Łagodnie naciskał.
Westchnęłam i przeczesałam dłonią włosy. 
­ Czy miałbyś coś przeciwko gdybym przed dokończeniem tej rozmowy wzięła prysznic? Mam za 
sobą długą noc biegania po lesie i wycia do księżyca, a to odbiera wiele z kobiecości. 
Oczy zabłysły mu z podniecenia.
­ Dałaś radę się zmienić? Naprawdę?
­ Tak, w końcu mi się udało. ­ Próbowałam odwzajemnić uśmiech. Ciągle czułam gdzieś w głębi 
siebie radość z pierwszej, i prawdopodobnie ostatniej, wyprawy z watahą. Ale wystarczyło spojrzeć 
ile ta radość mnie kosztowała. Ujawnienie mojej prawdziwej natury a co za tym idzie 
przyrodzonych praw spowodowało jedynie, że wataha miała ze mną jeszcze większy kłopot niż 
dotychczas. Dodatkowo byłam pewna, że tak naprawdę nadal pozostawałam Niezmienną. Ale nie 
mogłam powiedzieć o tym Jude'owi. Zamiast tego ponownie poprosiłam o prysznic.
Rzucił mi przeszywające spojrzenie, ale tylko pokiwał głową.
­ Tędy. ­ Zaprowadził mnie do pomieszczenia, które wyglądało na pokój dla gości nie będących 
wampirami. Miał okna wychodzące na doskonale zadbany i przystrzyżony trawnik za domem. ­ 
Łazienka jest tam. ­Wskazał dłonią na drzwi po drugiej stronie królewskiego łoża. ­ Mydło i 
ręczniki są w szafce. 
­ Dziękuję. ­ Już kierowałam się w stronę łazienki, gdy zatrzymał mnie głos Jude'a.
­ Czy chcesz coś do ubrania na później? ­ Wpatrywał się w moje niechlujne ubranie, brudne i 
podarte po nocnym przedzieraniu się przez poszycie leśne.
Uniosłam lekko brew.
­ A masz coś w moim rozmiarze? 
Zaśmiał się.
­ Nie sądzę. Ale możesz założyć moją koszulę. Myślę, że będzie wystarczająco długa. 
Patrząc jak był wysoki, byłam tego pewna. W tej chwili miał na sobie czerwoną koszulkę, 
wyglądającą miękko i przytulnie, która prawdopodobnie pachniała jak on, ciepło i pikantnie. 
Pomyślałam, jak kojący był jego zapach. Albo jak dobrze czułam się w objęciach jego ramion, 
zanim uciekłam ostatnim razem. Powrót chociażby wspomnienia tych uczuć byłby wspaniały. 
­ Tak naprawdę... ­ Zaczęłam, ale szybko się powstrzymałam. ­ Nie, już nic. 
­ Co? ­ Zapytał łagodnie Jude.
­ Ja... ­ Spojrzałam w dół na swoje palce. ­ To może zabrzmi dziwnie ale... czy mogłabym dostać tę, 
którą masz na sobie? 
Zdjął ją bez słowa i rzucił w moje ręce. 
­ Dziękuję. ­ Wyszeptałam, przyciskając ciepłą tkaninę do piersi. Jego naga klatka piersiowa była 
fascynująca, ale w tej chwili byłam zbyt przygnębiona, by móc się nią zachwycać. Wydarzenia 
dzisiejszego wieczoru zaczęły mnie doganiać i chciałam zostać sama, kiedy mnie dopadną. 
­ Nie ma za co. ­ Powiedział. ­ Czekam na ciebie w gabinecie, jak skończysz. Znasz drogę? 
Kiwnęłam głową.
­ Dobrze. ­ Z tymi słowami opuścił pokój, zostawiając mnie w towarzystwie własnych lęków i 
obaw. 
Weszłam do łazienki, starając się wypchnąć z głowy myśli o tym, co zamierzałam zrobić. 
Była większa niż mój salon i kosztownie wyposażona. Ściany pokrywały jasne, importowane, 
marmurowe płytki, tak lśniące, że zaczęłam się zastanawiać, czy Jude zatrudnia kogoś do ich 
polerowania. Zostawiłam brudne ubrania na kupce w kącie, weszłam do dużej kabiny prysznicowej 
i odkręciłam gorącą wodę na pełną moc.
Gdy byłam pewna, że płynąca woda zagłusza wszelkie dźwięki wydobywające się z 
łazienki, pozwoliłam sobie na łzy. Płakałam nad swoją nędzną przeszłością i wątpliwą przyszłością. 
Nad tym co się już stało, miało stać, lub mogło, gdybym całkowicie się uwolniła. Ale najbardziej 
płakałam nad tym, że jeśli dzisiejszego wieczora zrealizuję swój plan to już nigdy więcej nie 
zobaczę Jude'a. 
Gdy mój płacz zmienił się w łkanie, zrozumiałam, że czas ucieka. Musiałam się ruszyć, jeśli 
chciałam dokończyć to, co zaczęłam. Wyszłam spod prysznica i wytarłam ciało ręcznikiem z 
egipskiej bawełny, miększym niż koc. Mokre włosy zwinęłam w luźny węzeł na karku i 
wciągnęłam na siebie koszulkę Jude'a. 
Pachniała tak samo, jak jego skóra i miałam nadzieję, że ten zapach przyniesie mi 
pocieszenie. Nie miałam żadnych majtek, bo nie zadałam sobie trudu by przynieść jakieś. Ale to nie 
miało znaczenia, gdyż koszulka sięgała mi do połowy uda. Gdybym miała pasek, mogłabym ją 
nosić jako bardzo krótką sukienkę. 
Ruszyłam w stronę pokoju, w którym Jude siedział na kanapie i wpatrywał się w ogień. Nie 
zadał sobie trudu, by założyć drugą koszulkę więc jego szeroka, marmurowo gładka klatka 
piersiowa i ostre linie twarzy na przemian kąpały się w złoto – czerwonym blasku migoczących 
cieni.
Dość długo stałam i przyglądałam się temu widokowi zanim zmusiłam się by usiąść obok 
niego.   To co w tej chwili czułam i to co zamierzałam powiedzieć zmusiło mnie do zajęcia miejsca 
jak najdalej od niego, po drugiej stronie kanapy. 
Jeśli nawet Jude zastanawiał się nad moim zachowaniem, to nie pokazał tego na zewnątrz. 
Zamiast tego spojrzał na mnie a jego spokojną twarz oświetlały płomienie. 
­ Powiedz mi. ­ powiedział, a ja czułam że powinnam to zrobić, choć będzie to cholernie bolesne. 
W rzeczywistości wyciąganie przeszłości i pakowanie jej w słowa miało być najtrudniejszą rzeczą 
w moim życiu. 
Ale musiałam zacząć.
Wzięłam głęboki oddech.
­ Kiedy miałam trzynaście lat i byłam gotowa do pierwszej przemiany, nasza wataha, Armenia 
Garden Estates, świętowała objęcie władzy przez nowego przywódcę. To zdarza się zaledwie raz na 
piętnaście, dwadzieścia lat, że stary przywódca dobrowolnie ustępuje miejsca. Zwykle pozostaje i 
decyduje się na walkę z każdym kandydatem. Alfa w stadzie to nie jest jedynie figurant, czy postać 
reprezentacyjna. On może zniszczyć pozycję rodziny w watasze, więc wszyscy całują go po tyłku i 
chcą, by by był zadowolony. ­ Dobra zrobiłam wstęp, a teraz do rzeczy. ­ W każdym razie ta 
uroczystość to naprawdę wielka sprawa i częścią jest... ­ chrząknęłam. ­ częścią jest 
rozdziewiczenie, ale warunkiem jest, że musi to być nowa wilczyca w stadzie, taka, która jeszcze 
nie przeszła pierwszej przemiany. ­ Spojrzałam na swoje dłonie. ­ Było kilka odpowiednich 
dziewczyn, ale tylko moi rodzice dobrowolnie oddali swoją córkę, znaczy się mnie. ­ Spojrzałam na 
niego.
Twarz Jude'a przypominała kamień.
­ To barbarzyństwo. 
Próbowałam się zaśmiać, ale w dźwięku nie było radości. 
­ A to dobre, w końcu jesteś wampirem.
Potrząsnął głową.
­ Jest różnica pomiędzy karaniem i zabijaniem wrogów a gwałceniem niewinnych dzieci. Wybacz, 
to co powiedziałem, ale w tej chwili nie pojmuję kultury wilkołaków.
­ W porządku, sama nie jestem nią zachwycona. ­ Spojrzałam na swoje palce, mocno zaciśnięte na 
kolanach. ­ Nikt tak naprawdę mi nie powiedział, co się miało ze mną stać, a jedynie, że 
zaangażowanie w uroczystość to dla mnie wielki zaszczyt i że dla dobra rodziny powinnam robić 
wszystko, co tylko zechce nowy przywódca watahy. ­ Wzruszyłam ramionami. ­ Nie byłam głupia 
ale... ale byłam naiwna. Moi rodzice byli bardzo surowi, wysłali nas do prywatnych szkół, nie 
pozwalali oglądać zbyt wiele telewizji i kontrolowali co czytaliśmy. Z tego powodu nie wiem zbyt 
wiele o seksie. Tak naprawdę, nie wiem nic. Nadeszła pełnia i kilka starszych kobiet w watahy 
przyjechało po mnie. Naszykowały mi kąpiel z dodatkiem specjalnych ziół. Do tej pory pamiętam 
ten zapach, bo gdy skończyły pachniałam jak kwiaciarnia. Ubrały mnie jedynie w długą, białą szatę 
i zabrały do położonego w lesie ołtarza.
Oczy Jude'a rozszerzyły się w niedowierzaniu.
­ Mają ołtarz?
Skinęłam głową.
­ To taki rodzaj rytuału, ofiarowują dziewictwo dziewczyny. Oczywiście prawdziwy stosunek może 
odbyć się dopiero po pierwszej przemianie i polowaniu. Inaczej stado nie uważa takiej dziewczyny 
za dojrzałą płciowo. Ale przed polowaniem jest ona przywiązana do ołtarza w ludzkiej postaci tak, 
żeby przywódca mógł dokładnie ją obejrzeć i okazać swoje pożądanie.
Spojrzałam w ogień, przypominając sobie tę noc i przeżywając ją tak, jak przez wiele lat 
starałam się nie robić. 
­ Luz. ­ Powiedział cicho Jude. ­ Nie musisz kontynuować. 
Spojrzałam na niego.
­ Muszę. Chciałeś wiedzieć, więc dobrze. Powiem ci. Chyba, że nie chcesz słyszeć takiej prawdy?
Rzucił mi poważne spojrzenie.
­ Wysłucham wszystkiego, co chcesz mi powiedzieć. 
­ Dobrze. ­ Spojrzałam w ogień, bo łatwiej mi było mówić kiedy nie widziałam litości w jego 
oczach. ­ Zdjęli ze mnie szatę i przywiązali do ołtarza. ­ Powiedziałam, przypominając sobie 
okrągły księżyc, tak biały i obojęty, że przypominał przelatującego ducha. ­ Potem przyszedł do 
mnie i... i zaczęłam się bać. ­ Zacisnęłam oczy i zaczęły napływać wspomnienia. ­ Nie byłam 
przyzwyczajona do nagości i... i nikt wcześniej mnie nie dotykał. Nie w taki sposób, jak on to robił. 
On.. jego ręce były wszędzie. Na moich ustach, piersiach, między... między nogami. ­ Przełknęłam 
ślinę. ­ On nawet włożył tam palce żeby... żeby zobaczyć jak ciasna jestem. Potem wspiął się na 
ołtarz...
­ Luz... ­ zaczął Jude, ale uniosłam rękę by go powstrzymać. Musiałam wyrzucić to z siebie, teraz 
albo nigdy.
­ Wspiął się na ołtarz... na mnie. ­ Powtórzyłam. ­ I mówił jak to będzie, co mi zrobi, jak... mnie 
weźmie. On... tam było jeszcze kilku innych mężczyzn, inne alfy, i oni śmiali się, kiedy o tym 
mówił, kiedy powiedział jak dużo radości sprawi mu pieprzenie mnie. ­ Czułam pustkę wewnątrz 
siebie, ale nie mogłam przestać. ­ On.. próbował się we mnie wcisnąć. Ale byłam tak ciasna, że 
zaczęłam krzyczeć. Zaśmiał się i powiedział, że mogę krzyczeć aż ochrypnę. Bo..., bo po 
polowaniu miał zamiar dokończyć. 
Coś mokrego i ciepłego spłynęło po moim policzku i kapnęło na splecione palce. Nie 
czułam, że płaczę, ale widocznie tak było. Z atakiem płaczu, czy bez, musiałam dokończyć 
opowieść. 
­ Myślałam, że to jakieś nieporozumienie, że to co zrobił, było złe. Byłam nauczona, by nie 
pozwalać dorosłym na takie zachowania, a jeśli by coś takiego miało miejsce, natychmiast miałam 
zgłosić to rodzicom. Jak tylko mnie uwolnili i pozwolili odejść pobiegłam, by odnaleźć moją 
matkę. Ja.. opowiedziałam jej wszystko bo myślałam, że powie ojcu i on ich powstrzyma. 
­ Tak się nie stało. ­ Wymruczał Jude i to nie było pytanie. 
Potrząsnęłam głową. 
­ Nie. Powiedziała, że nadszedł czas bym dorosła i nauczyła się, że nie wiążą się z tym jedynie 
przyjemności. Powiedziała... powiedziała, że muszę przejść przez to dla rodziny, że to mój 
obowiązek. I naturalnie ojciec ją poparł. 
Straszliwe poczucie zdrady uderzyło we mnie z ogromną mocą. Świadomość, że to co mi się 
zdarzyło poparli ludzie, którzy powinni mnie kochać i chronić a zamiast tego oczekiwali że tam 
wrócę i pozwolę, by to się powtórzyło, tylko jeszcze gorsze. Starałam się to właśnie powiedzieć 
Jude'owi, ale zbyt trudno było ubrać to w słowa. Potrząsnęłam głową decydując się na przejście do 
kolejnej części.
­ Luz... ­ głos Jude'a był chrapliwy a w jego oczach zobaczyłam odbijający się mój własny ból. 
Jakoś zmusiłam się, by mówić dalej. 
­ Nadszedł czas i wszyscy dookoła mnie rozpoczęli przemianę. Ludzie stawali się wilkami i to było 
takie magiczne. Wiedziałam, że powinnam zrobić to samo, czekałam na to całe życie. Ale tylko...
­ Nie mogłaś. ­ Powiedział cicho Jude.
Potrząsnęłam głową.
­ Nie mogłam. Próbowałam, albo tylko tak sobie wmawiałam, nie ważne. Ale potem nie mogłam 
oddychać, dostałam drgawek a mój żołądek zaczął szaleć.
­ Miałaś atak paniki
­ Jak się okazuje, pierwszy z wielu. Ale skoro nie przeszłam przemiany to nie byłam dojrzała 
płciowo. Dlatego Eagle, przywódca watahy, nie mógł mnie mieć. ­ Ponownie wytarłam oczy. ­ 
Oczywiście, to był ogromny skandal. Zrujnowałam uroczystość i zarówno rodzice jak i przywódca 
stada byli wściekli. 
Oczy Juda zabłysły czerwienią.
­ Dzikusy.
­ W ich oczach tacy nie byli. Dla nich to wszystko była moja wina. Wierzyłam w to. ­ Westchnęłam 
głęboko. ­ Po tym nic co zrobiłam, nie było wystarczająco dobre. Miałam złe oceny, przez naciski 
pod którymi żyłam, i przez ataki paniki, które towarzyszyły każdemu testowi. W nocy miałam 
koszmary i nie mogłam nic jeść, bo wszystko wracało. Czułam, że moi rodzice nienawidzili mnie 
prawie tak mocno, jak ja siebie. Myślę... myślę, że gdyby nie mój młodszy brat w końcu 
odebrałabym sobie życie. 
­ Bardzo się nim przejmujesz. ­ Zauważył Jude. 
­ Bardziej, niż całą resztą razem wziętą. ­ Powiedziałam. ­ Był zbyt młody, by zrozumieć co się 
dzieje, zbyt młody by mnie popierać lub potępić, kiedy po tym wszystkim nie mogłam się zmienić. 
Jego obecność pozwoliła mi odzyskać spokój i powoli zapominać o tym co się stało, zmiatać 
wspomnienia pod dywan i udawać, że to się nigdy nie wydarzyło. Dlatego byłam taka dziwna, gdy 
cię poznałam. Przez lata wmawiałam sobie, że nic się nie zdarzyło, że to nie jest warte pamiętania. ­ 
Potrząsnęłam głową. ­ Udawałam, że nie wiem jaka jest przyczyna moich ataków paniki w ważnych 
momentach, że nie wiem, dlaczego nie potrafię się zmienić. I robiłam to tak dobrze, że sama w to 
uwierzyłam. ­ Ścisnęłam wierzch nosa pomiędzy kciukiem a palcem wskazującym. ­ Boże, żałuję, 
że nie da się tak żyć. 
Jude zmarszczył brwi.
­ Co w takim razie złamało ten krąg. Czy dzisiejsza udana przemiana? Czy to co się wydarzyło 
kilka nocy wcześniej pomiędzy nami? 
­ Żadne. Oba. ­ Potrząsnęłam głową. ­ Myślę, że to było we mnie, ta chęć powiedzenia ci prawdy. 
Ale jednocześnie nie chciałam się z tym zmierzyć. A ostatnio... ostatnio musiałam. ­ Westchnęła. ­ 
Przeszłość jest wystarczająco zła, a teraz mam kolejne problemy. 
­ Oh. ­ Uniósł nieznacznie brwi. ­ Co stało się w nocy, Luz? 
Chrząknęłam lekko.
­ Powiem ci, ale musisz mi obiecać, że nie weźmiesz sprawy w swoje ręce. Żadnego zabijania, 
obdzierania ze sóry czy ścinania głów, nie ważne jak będziesz wściekły. Zgoda?
W oczach Jude'a dostrzegłam niebezpieczne błyski.
­ Dlaczego muszę złożyć taką obietnicę? 
Wyjaśniłam mu wszystko na temat Diega i o tym, że Engle obarczył go Świętą Winą. 
­ Więc teraz, jeśli cokolwiek stanie się z przywódcą, będą posądzali Diega. Może zostać wygnany 
ze stada albo nawet zabity, w zależności jak zareaguje alfa. To jest naprawdę poważna sprawa, 
dlatego musisz powściągnąć swój temperament. 
­ Trzymam go na smyczy, jak to się mówi. Kontynuuj. ­ Jude machnął jedną ręką. ­ Czy to Engle 
wystraszył cię dziś w nocy.
Skinęłam żałośnie głową. 
­ On jest ciągle przywódcą stada, więc technicznie rzecz biorąc dopóki nie odejdzie moje 
dziewictwo należy do niego. A on nie zrezygnuje, dopóki go nie dostanie, nie dostanie mnie.
­ Czy nie mówiłem ci, że nikt nie może cię dotknąć, bez twojej zgody? On nigdy nie będzie cię 
miał. ­ Oczy Jude'a płonęły czerwienią i wiedziałam, że były tylko dwa powody takiego 
zachowania. Wściekłość lub pożądanie. I byłam pewna, że nie chodziło o to drugie. 
Przygryzłam dolną wargę.
­ Problemem jest to, że on to planował od dłuższego czasu. Był jednym z tych, którzy wynajęli tych 
opryszków, którzy próbowali mnie porwać. Myślę, że on chce mnie dostać, nie ważne legalnie czy 
nie. Wtedy kiedy mnie napadli, nie mieli do tego prawa, no przynajmniej prawa watahy. Ale teraz, 
gdy mam za sobą pierwszą przemianę nikt nie może zaprzeczyć, że on ma do mnie prawo. Może 
odebrać mi dziewictwo. ­ Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam na Jude'a. ­ Potrzebuję cię, byś 
mnie go pozbawił. 
Zmarszczył brwi.
­ O czym ty do cholery mówisz? 
­ To ma sens, naprawdę. ­ Starałam się nadać wypowiadanym słowom jakąś logikę. ­ To moje 
dziewictwo wabi Engla. Kiedy go nie będzie, nie będzie miał prawa ani powodu, by się mną 
interesować. Ja będę bezpieczna, mój brat będzie i będziemy mogli zacząć życie od nowa. To 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin