A. C. Doyle - Zabóstwo przy moście.docx

(272 KB) Pobierz

 

 

 

 

 

 

 

Arthur Conan Doyle

 

Zabójstwo przy moście

 

 

Tłumaczyli

Jerzy Działek,

Tadeusz Evert,

Jan Meysztowicz


































 

 

 

 

 

 

 

Zabójstwo przy moście

The Problem of Thor Bridge

 

 

Gdzieś w piwnicach banku Cox & Co na ulicy Charing Cross stoi noszące ślady

licznych podróży płaskie blaszane pudło, jakiego się zazwyczaj używa do przewożenia

poczty wojskowej, z moim nazwiskiem wymalowanym na wieku:

 

 

John H. Watson, dr medycyny,

emerytowany oficer armii indyjskiej

 

 

Pełno w nim notatek, a prawie wszystkie dotyczą zagadkowych spraw, z którymi

w różnych okresach Sherlock Holmes miał do czynienia. Niektóre, nawet bardzo

ciekawe, zakończyły się kompletnym fiaskiem. Nie warto więc o nich mówić, nie

doczekały się bowiem rozwiązania. Nie rozstrzygnięty problem może interesować

naukowca, ale znudzi zwykłego czytelnika. Do tych nie zakończonych opowiadań należy

sprawa niejakiego Jamesa Phillimorea, który wrócił do domu po zapomniany parasol, po

czym nikt go już więcej na tym świecie nie oglądał. Równie niezwykła jest zagadka kutra

Alicja. Pewnego wiosennego poranka wszedł w niewielki kłąb mgły i już z niej nie

wypłynął. Od tej chwili statek wraz z całą załogą zniknął bez najmniejszego śladu.

Trzecią godną uwagi tajemnicą jest los Isadora Persano, znanego dziennikarza i bohatera

kilku głośnych pojedynków, którego znaleziono w stanie kompletnego obłędu,

z pudełkiem od zapałek przed sobą, zawierającym nie znanego nauce robaka. Oprócz

spraw, które pozostały nie wyjaśnione, moje notatki zawierają nieco innych, tak ściśle

związanych z tajemnicami rodzinnymi, że sama możliwość ich opublikowania

wywołałaby nie lada konsternację w arystokratycznych sferach różnych krajów. Nie

może być oczywiście mowy o podobnym nadużyciu zaufania, i teraz, gdy mój przyjaciel

ma dość czasu, aby się tym zająć, wspomniane relacje zostaną wyłączone i zniszczone.

Pozostanie jednak sporo spraw mniej lub bardziej interesujących, które już dawniej

mogłem ogłosić drukiem, lecz nie uczyniłem tego w obawie, że ich nadmiar mógłby

obniżyć w oczach czytelników reputację człowieka, którego poważam nad wszystkich.

W niektórych uczestniczyłem osobiście i mogę o nich mówić jako naoczny świadek, inne

znam tylko ze słyszenia lub odegrałem w nich tak marginesową rolę, że mogę przystąpić

do ich opisywania tylko w trzeciej osobie. To, co nastąpi, zaczerpnięte jest z moich

własnych przeżyć.

Pogoda tego październikowego poranka należała do najmniej zachęcających.

Ubierając się patrzyłem, jak wiatr porywa ostatnie liście z samotnego plątana,


 

 

 

 

 

 

 

upiększającego podwórze za naszym domem. Schodząc na śniadanie, myślałem, że

zastanę Holmesa w ponurym nastroju, jak każdy bowiem wielki artysta miał naturę

niesłychanie wrażliwą na wpływ otoczenia. Myliłem się jednak. Skończył właśnie

śniadanie i był w wyjątkowo dobrym humorze. Jego wesołość, jak zawsze, gdy widział

życie w jaśniejszych barwach, przepojona była pogodną ironią.

Masz jakąś nową sprawę? zapytałem.

Zdolność dedukcji jest najwidoczniej zaraźliwa odpowiedział. Pozwoliła ci

przejrzeć mój sekret. Tak, mam nową sprawę. Po całomiesięcznym zastoju i babraniu się

w błahostkach nareszcie trafia mi si...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin