BAND_OF_BROTHERS_PART_7.txt

(23 KB) Pobierz
00:00:08:Widziałem mierć.
00:00:11:Ginęli moi przyjaciele.
00:00:20:Żeby zmienić człowieka,|wystarczy kilka dni.
00:00:26:Bylismy głodni, brakowało amunicji,| było zimno.
00:00:31:A ognia nie moglismy palić,|bo tamci zaczynali strzelać.
00:00:35:Wszędzie lezały trupy żołnierzy| naszych, niemieckich, cywilów, zwierzšt.
00:00:48:Wszędzie była mierć.
00:00:50:Nie było możliwoci,|kiedy kolego został ranny,| by mu pomóc.
00:01:01:Szczególnie w czasie ataków, przemarszów.
00:01:08:Wtedy trzymałem się.| Po wojnie było gorzej.
00:01:22:Ja ... tamtych wydarzeń nigdy nie zapomnę.
00:03:45:Kompania Braci
00:03:55:Częć siódma|Bracia
00:04:03:2 stycznia 1945|Lasy w Ardenach, Belgia
00:04:10:Po Bastonge kompania E pomagała|wyprzeć niemców z Foy.
00:04:25:Hej, przestań.|Przybije ci jš do łba.
00:04:29:Jest z drewna.
00:04:32:Ruszamy.
00:04:35:Cieszyłem się, że wylazłem z okopu.|Chciałem się rozgrzać.
00:04:50:Kompanii E polecono oczycić,|leżacy w poblizu miasta Foy las.
00:04:55:Potem mielimy uderzyc na Foye.
00:05:06:Odzywała się niemiecka broń maszynowa,|mielismy rannych.
00:05:12:Ale nie napotkalimy silnego oporu.
00:05:24:Hoobler spotkał jadšcego| na koniu niemieckiego oficera.
00:05:38:Stój!
00:05:42:Stój!
00:06:22:Dzięki.
00:06:28:Hoobler od Normandii gadał o lugerze.
00:06:32:Teraz łaził od okopu do okopu i| opowiadał jak go zdobył.
00:06:36:Spadł z konia jak worek kartofli.|Przycelowałem idealnie.
00:06:43:Nie wštpię.|Wiadomo.
00:06:46:Postrzelamy kiedy o forsę. Zgoda?
00:06:51:Kiepsko strzelam, mój ojciec miał oko.|Muszce by skrzydła odstrzelił.
00:06:57:Dokšd ten szwab jechał?| Na zwiad.
00:07:01:Mylał, że nie usłyszymy konia.|Chciał uciec.
00:07:06:Co z koniem?| Biega gdzie mam nadzieję.
00:07:12:Okopiesz się?|Tylko klocka postawię.
00:07:20:Naprawdę dobrze strzelasz.|Dzięki 
00:07:24:Hej, Lipton.|Dzięki za pomoc.|Detal.
00:07:30:Hej, Lipton masz chwilę.|Pomóż mu.
00:07:40:Gdzie Dike?| W pobliżu.
00:07:44:A dokładniej?|Nie wiem.
00:07:48:Zniknšł kiedy weszlismy do lasu.|Nie znał naszych strat.
00:07:54:Dwóch rannych.|Kto?
00:07:56:Braun i Stevenson.
00:07:58:Cholera.|Gdzie znika Dike?
00:08:02:Nie wiem, mógłby zabrac Seamsa.|Cicho.
00:08:07:Tak jest.
00:08:14:Patrol?
00:08:17:Nie, snajper.
00:08:19:To nie karabin.|Co widzisz?
00:08:23:Nikogo.|Na pewno?
00:08:26:Hoob jest ranny.
00:08:28:Snajper?|Nie postrzelił się kretyn.
00:08:33:Sanitariusz!
00:08:39:Co się stało?|Wypalił w kieszeni.
00:08:44:Nie dotknšłem go.
00:08:49:Gdzie dostałe?|W nogę.
00:08:58:Boli jak skurwysyn.|"Doc"!
00:09:05:Okryjcie go.
00:09:11:Sierżańcie. Muszę obejrzeć.
00:09:38:Naprawdę dobrze strzelam?|Znakomicie.
00:09:51:Będzie dobrze.|Co robimy?
00:09:54:Zabierzmy go na punkt opatrunkowy.|Dobra.
00:10:03:"Doc"!
00:10:25:Przez mundur nie widziałem,że bardzo| krwawi nie dowielimy go na punkt opatrunkowy.
00:10:32:Pocisk otworzył tętnicę udowš.
00:10:37:Lip nie moglicie pomóc.|Kula w tętnicę to koniec.
00:10:45:Sprawdzę czy chłopaki się okopali.
00:10:51:Lip. Gdzie Dike?
00:10:55:Ma sie zameldować?|On powinien przekazać tš wiadomoć.
00:11:01:Byłem tam dlatego przyszedłem.
00:11:18:Pytanie:"Gdzie jest Dike?",|słyszałem z tysišc razy.
00:11:26:Czasami sam się zastanawiałem.|Porucznik często znikał.
00:11:32:Bywało, że na długie godziny.|Półbiedy gdyby był żołnierzem.
00:11:37:Ale on teoretycznie dowodził.
00:11:41:Kapitana Winters szanowalismy.
00:11:45:"Moose" Heyliger gdyby nie przypadkowa|rana pewnie byłby dobrym dowódcš.
00:11:52:Po nim przyszedł Dike.
00:11:55:Sztab ma mieć silna osłonę.|Zrozumiano.
00:11:59:Nie chodziło o to, że Dike|podejmuje błędne decyzje.|Ale o to, że ich nie podejmuje.
00:12:06:3 batalion przygotowuje natarcie.|Będę wzywany do sztabu.
00:12:14:Pytania?
00:12:17:Jak mamy nacierać?
00:12:22:Według regulaminu.|Sprecyzuję to w odpowiednim momencie.
00:12:32:Muszę zadzwonić.
00:12:42:Ruszamy.
00:12:49:Dike miał plecy w sztabie dywizji.|W kompani E nabierał dowiadczenia.
00:12:55:Wydawało sie nam, że|jestemy dla niego kłopotem.
00:12:59:Obowišzkowym szczeblem| w drabinie kariery.
00:13:04:Będzie goraco.|Dobrze, Dike nigdy nie ma.
00:13:09:Radzimy sobie nawet bez niego.
00:13:16:Teraz, ale przed nami jest miasto.
00:13:21:W miescie niemcy i niemieckie czołgi.|Wiem.
00:13:26:Miasto trzeba zdobyć.|Wiesz kogo wylš aby zapukał do drzwi?
00:13:32:Nie jestem kretynem.
00:13:37:Mamy atakować miasto pod dowódctwem faceta|który ma w głowie sieczkę, albo trociny.
00:13:45:Hej sierżańcie.
00:13:49:Mac co słychać?|Siedzimy dupy marznš, chwalimy Dike'a.
00:14:00:Porucznika.
00:14:06:Wiecie nie chciałbym być w jego skórze.
00:14:10:Przyszedł do pododdziału w którym|wszyscy znajš się od dwóch lat.
00:14:16:Walczyli w Normandii,|a on ma nimi dowodzic.
00:14:23:Jak?
00:14:26:Jakim cudem ma zdobyć szacunek,|twardzieli, zawodowców, najwiekszych|cwaniaków Armii.
00:14:39:No? | Moze gdyby skoczył do Berlina i |przyniósłby nam wšsik Hitlera.
00:14:52:Nie martwcie sie o Dike'a.
00:14:57:Róbcie swoje, a będzie dobrze.
00:15:05:Na razie.
00:15:09:Nie wiem czy w to wierzyłem,|ale jako szef kompanii musiałem tak mówić.
00:15:14:Nie chodziło o Dike'a,|ale o morale.
00:15:19:Wiesz dlaczego mam kłopot z Dikem,|to bogaty arogancki palant z Yale.
00:15:31:Nie pozwolš mi go zdjšć.
00:15:36:A nawet gdyby kim go zastšpię?
00:15:40:Sheamsem?|Uważa, że darcie mordy to|obowišzek oficera.
00:15:52:Peacockiem?|Stara się ale ludzi|do walki nie poprowadzi.
00:15:59:Nie chcę aby nawet plutonem dowodził.
00:16:03:A Compton?|
00:16:06:Tylko on został.|Umie dowodzić w boju.
00:16:13:Chce mieć jednego doswiadczonego dowódcę plutonu.|A Dike'a się nie pozbędę.
00:16:25:Wiem, że chcesz dowodzić kompaniš.|Ale było mineło.Musisz kogo znaleć.
00:16:42:Gdyby Winters spławił Dike, kompanię powinien objšć Compton.
00:16:50:Chociaż po odniesionej w Holandii|ranie "Buck" zmienił się. Spoważniał.
00:16:56:...miał w kieszeniu luger.|Nie róbcie takich głupstw.
00:17:04:Postaramy się.
00:17:07:Nie żartuję.|A ty "Dziki Billu" spróbuj zajmować się|rzeczami pożytecznymi.
00:17:16:Jeli zaczniesz się wygłupiać to...|To zabijesz mnie.|Nawet martwego.
00:17:24:Zajrzę do innych.
00:17:33:Szalony Joe McCluskey.|Kto?
00:17:37:Łaził po mojej ulicy i gapił się na ludzi.
00:17:41:Wiem kto to jest, czemu o nim mówisz?
00:17:47:"Buck" go mi przypomina.|Co?
00:17:51:Odkšd go ranili...|Zaraz, zaraz oszalał?
00:17:58:McCluskey to wir.
00:18:01:Moze nie oszalał, ale ... |Co?
00:18:07:Nieważne.|Co?|Nieważne. Nic
00:18:11:Przecież widziałe jest strasznie spięty.|Przeżyje.
00:18:20:Nie chodzi o ranę, ale o szpital.
00:18:24:Byłem tam, to koszmar.
00:18:30:Kiedy wstał przeszło mu.
00:18:36:"Buckowi" nic nie jest.
00:18:41:Nie żartuję, żadnych wygłupów.|Jasne.
00:18:49:George?|Żadnych.
00:19:01:Komu to mówi? idiotom,|którzy wyskakujš z samolotu.
00:19:08:Może być większa głupota?|Nie.
00:19:12:Przepłynšłem Niagarę.
00:19:18:Słowo
00:19:25:Nie płynšłem przez wodospady, tylko rzekš.|10 mil nad wodospadami.
00:19:31:Nurt jest wartki.Zniosło mnie|przynajmniej dwie mile w dół.|Ale przepłynšłem.
00:19:38:Nie uważałem tego za głupotę,|ale mama i siostra opieprzyły mnie.
00:19:46:Nic dziwnego.|Fey też.
00:19:50:Słodka Fey Tunner|Przestań.
00:19:54:Cóż jeste idiotš.
00:20:17:Słyszałem o Hooblerze.
00:20:20:Szkoda.|Fakt.
00:20:27:To ten luger?|Tak.|Co z nim zrobicie?
00:20:31:Nie wiem.
00:20:35:Skšd jestecie?|Z Hangtington.
00:20:41:Hangtington. Nie znam.
00:20:47:Gdzie pracowalicie?
00:20:50:Pomagalimy mamie prowadzić pensjonat.
00:20:54:A ojciec?
00:21:01:Zginšł kiedy miałem dziesięć lat.| Pod samochodem.
00:21:07:Smutne.
00:21:13:Czemu zostalicie spadochroniarzem?
00:21:17:Przeczytałem artykuł w "Life".|pisali, że szkolenie jest ciężkie, że
00:21:25:przejdš tylko najlepsi.
00:21:29:Chciałem walczyć z najlepszymi.|Tęsknicie?
00:21:34:Za czym?
00:21:36:Za Hangtington.
00:21:41:Staram się nie wspominać.
00:21:47:A skšd Pan ....?
00:22:09:Kapitanie Nixon.
00:22:13:Czego?
00:22:15:Przepraszam, ze sztabu dywizji.
00:22:27:Dzień dobry.|Nakaz eksmisji?
00:22:31:Rozwišznie problemu dowódcy.
00:22:37:Jeden oficer z każdego pułku obronca Bastonge,|ma pojechać na trzydzieci dni do Stanów.
00:22:46:Będzie reklamował obligacje wojenne.|Wybrali mnie.
00:22:56:Gratuluję.|Dzięki.
00:22:59:W jaki sposób twój wyjazd mi pomoże?|Nie jadę.
00:23:04:Znam Stany, przyjechałem| do Europy zobaczyć wojnę.
00:23:09:Nie chcę wracać, ale który z |oficerów chętnie zobaczy dom.
00:23:17:Gratuluje poruczniku Peacock.|Zasłużyłe 
00:23:23:Dzięki. Fajnie, że jedziesz.
00:23:31:Dzięki chłopaki.| Miło, że tak mówicie.
00:23:56:Jeli przyjdš usmiechajcie się| do kamery to podnosi morale.
00:24:01:Czemu?|Cholera wie.
00:24:06:Co nas czeka w Foy.
00:24:09:Jedna kompania 10 Grenadierów Pancernych|Bateria dział 88 mm.
00:24:17:Czołgi?|Trzy Tygrysy.
00:24:22:To dobrze, że nadciagnšł Patton?
00:24:28:Mówišc szczerze, ten pieprzony Patton|nie był nam potrzebny.
00:24:34:Nagralicie?|Joe. Proszę nam wybaczyć.
00:24:39:Przepraszam.|Za Pattona? Miałe rację.|Co tu robisz?
00:24:46:Chcę wrócić.
00:24:48:Najpierw dojd do siebie.
00:24:51:Wolę być z chłopakami.
00:24:57:Dobrze. Zostań.
00:25:00:Dzięki.
00:25:06:Wszyscy cieszyli się, że Joe Toye wrócił|a nabardziej Bill Guarnere.
00:25:15:Witaj. 
00:25:17:Co tu robisz?|Sprawdzam czy żyjesz.
00:25:21:Co to za życie bez kumpla.
00:25:27:Chłopaki patrzcie.
00:25:29:Hej, Joe. Co słychać?
00:25:34:Zwiałem ze szpitala.|Gdzie cię ranili?
00:25:37:Kto to?|Webb nowy.
00:25:40:Myslałem, że mam sklerozę.
00:25:44:Dostał w ramię od Luftwaffe.
00:25:48:Kto jeszcze był kontuzjowany?
00:25:51:Ranny. Kontuzje sš w sporcie.
00:25:55:Nie martw się...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin