Jan Kowalski - Dziury w mózgu - Geneza polskiej biedy.pdf

(403 KB) Pobierz
20040621135546_dziury_w_mózgu
Jan Kowalski
DZIURY W MÓZGU
Geneza polskiej biedy
WST P
Miałem kiedy przyjaciela. Walczyli my z komunizmem rami w rami . Poznałem jego
rodzin . Bardzo katolicka, na co dzie utrzymywała przyjazne stosunki z proboszczem;
młodszy brat słu ył do mszy. Kiedy szli my przez pola, było lato, dojrzewały truskawki. Nie
my l c długo zerwałem par . Jego oburzenie nie było udawane. Nie mógł zrozumie jak ja,
katolik i konserwatysta, mówi cy o poszanowaniu i wi to ci własno ci prywatnej, mogłem
zdoby si na taki krok. Zdarzyło si to w połowie lat osiemdziesi tych.
W mi dzyczasie upadł komunizm.
W roku 1990 ukradł mi 2.000 dolarów ameryka skich i nawet tego „nie zauwa ył”.
Je eli chcieliby cie zrozumie jak do tego doszło, zapraszam do lektury. B dzie to
jednocze nie próba odpowiedzi na pytanie: co wydarzyło si w Polsce mi dzy rokiem 1989 a
rokiem 1994?
CZ PIERWSZA : KTO, KOGO, ZA ILE ?
I. OKR GŁY STÓŁ.
Zacznijmy od roku 1988. Trwa wła nie rozdanie kart w grze pod nazw Okr gły
Stół. Rozdaj komuni ci. Nie tylko rozdaj . Wcze niej maj przywilej doboru uczestników
gry. I dobrze wiedz kogo dopu ci do gry, eby zasady były przestrzegane. Pierwsza zasada
brzmi: wygra jak najwi cej. Druga: przekona przeciwnika i widzów, e to on wygrał.
Okr gły Stół jest dla komunistów niezb dny. Stanowi ostatni szans przetrwania
materialnego, a zatem i duchowego. Gospodarka kraju le y w ruinie i cho rzecznik
komunistycznego rz du twierdzi, e rz d si wy ywi, to jednak zdecydowana wi kszo
komunistów znajduje si poza rz dem. Dochodzi do tego, e ju nie tylko robotnik z Huty
Katowice, ale młody aparatczyk partyjny, milicjant i wojskowy, nie od razu dostaje klucze do
mieszkania. Dla młodych ludzi zatem doł czenie do komunistów jest na tyle nieatrakcyjne, e
przed „parti ” zaczyna majaczy widmo mierci naturalnej. A przecie przesłanie duchowe
bolszewików stanowi, e istnienie Partii jest warunkiem koniecznym do budowy ustroju
powszechnej szcz liwo ci – komunizmu. Dlatego w momencie zagro enia bytu Partii
prawdziwy komunista chwilowo rezygnuje z doktryny.
Cofnijmy si teraz do faktycznego pocz tku gry w okr gły stół, do roku 1983. Miała
wtedy miejsce tzw. reforma Rakowskiego zezwalaj ca na rozwój sektora prywatnego w
gospodarce komunistycznej. Od tego momentu datuje si w Polsce rozwój prywatnej
przedsi biorczo ci w oparciu o pa stwow baz . Jest to pocz tek zjawiska nazwanego
niej uwłaszczaniem si komunistycznej nomenklatury. Rok 1983 nie oznaczał równych
szans dla całej, jak si wtedy mówiło, prywatnej inicjatywy. Mo liwo ci były równiejsze
swojej, komunistycznej inicjatywy. Dla pozostałej, gdy pomimo obostrze prawnych zbyt si
rozbuchała, pozostawał podatek od zbyt wielkich dochodów, tzw. domiar. Domiar pozwalał
zniszczy ka dego niewygodnego przedsi biorc .
Trzy lata pó niej, 11 wrze nia 1986 roku, re im komunistyczny ogłosił amnesti i
wypu cił na wolno kilkaset osób. Wrzawa propagandowa, jaka temu towarzyszyła, była
zaplanowana równie dokładnie jak wcze niejsze zgromadzenie odpowiedniej ilo ci wi niów.
Zwolnionych przechrzczono jednocze nie na wi niów sumienia, dla podkre lenia w ich
przypadku braku ambicji politycznych. Od tej pory miała kierowa nimi nie dza władzy, a
pragnienie „by prawo znaczyło prawo, a sprawiedliwo – sprawiedliwo ”. W tłumaczeniu
na polski oznaczało to współprac z komunistami dla wspólnego [komunistów i
opozycjonistów] dobra, nie za walk z nimi.
Wraz z faktycznym uznaniem opozycji politycznej gotowej do współpracy z re imem
istotne zmiany nast piły równie w gospodarce. Komuni ci uznali istnienie wolnego rynku
dewizowego. Przestali prze ladowa cinkciarzy. Jednocze nie wprowadzili skup dolarów od
ludno ci przez PKO po cenie czarnorynkowej. Umo liwili te otwieranie kont dewizowych bez
konieczno ci udokumentowania pochodzenia dewiz. Od tej pory pa stwo komunistyczne
zacz ło dyktowa czarnorynkowy kurs dolara stale go winduj c. I od czasu do czasu próbuj c
gry na zni k . Na pocz tku roku 1988 kurs dolara z 3.300 złotych spadł nagle na 2.800, by po
miesi cu osi gn pułap 3.500 złotych za jednego dolara. Zacz ła si zabawa w ustalanie
kursu dolara i najwi ksze oszustwo finansowe w dziejach Polski. [Pisz „kurs dolara” a nie
„kurs złotego”, bo to dolar a nie złoty był jedynym miernikiem polskiej gospodarki.] Pa stwo
komunistyczne weszło w rol spekulanta totalnego. Do jednej kieszeni chowało prawdziwe
pieni dze – dolary, płac c za nie fałszywymi – złotymi z drugiej. Narodowy Bank Polski,
który wła ciwie nie był ani narodowy, ani polski, nie mówi c ju o tym, e nie był bankiem,
spełniał rol Głównego Urz du Kontroli Kursu. NBP mimo, e oficjalnie rozpocz ł skup i
sprzeda dewiz po cenie czarnorynkowej, to jednak w bezpo redni handel dewizami si nie
wikłał ustalaj c ceny skupu i sprzeda y na poziomie na tyle nieatrakcyjnym dla klientów, by
ci raczej zainteresowali si ofert prywatnych kantorów. Maj c dzi ki temu niezwi zane r ce
mogli komuni ci dowolnie manipulowa kursem i zarabia ogromne pieni dze. W wypadku
gdy kurs czarnorynkowy dolara w prywatnych kantorach przewy szał chwilowo kurs
bankowy i przed okienkami w banku ustawiały si kolejki drobnych ciułaczy, wtedy Bank
najpierw ograniczał a potem wstrzymywał sprzeda . Nast pnego dnia wszystko wracało do
normy.
Maj c do dyspozycji własn sie ł czno ci terenowe oddziały NBP stosowały w
jednym czasie ró ne kursy, pomimo jego centralnego ustalania. Dziwnym trafem wszystko
wyrównywało si po upływie na przykład 30 minut. Innym sposobem jaki stosowały banki
było celowe opó nianie wypłat nale nych klientom w okresie zwy ki kursu. Wystarczyło 10
milionów złotych klienta po yczy wujence stryjecznego brata [notabene komunisty], bez
procentu rzecz jasna. Ta kupowała dolary płac c 2.500 złotych za jednego, co stanowiło kwot
4.000 dolarów, czekała a dolar podskoczy na 3.000 [wiedziała kiedy to nast pi] i zamieniała
dolary z powrotem na złotówki. 10 milionów, których warto spadła do 3.333 dolarów,
mo na było wypłaci klientowi. 666 dolarów stanowiło „czysty” zysk. Jedyn afer tego typu,
ujawnion przez pras , było wstrzymanie wypłat rent i emerytur przez poczt w Rzeszowie
[oklaski].
W takiej oto scenerii gospodarczej do Okr głego Stołu podano. Poniewa wi kszo
postanowie pozostaje po dzi dzie tajna, nie odbierajmy chleba przyszłym historykom.
Zajmijmy si nast pstwami. W grze tej komuni ci wygrali: maj tek pa stwowy, wojsko,
policj , banki, administracj a co najwa niejsze, prawne zabezpieczenie nowego porz dku
dzi ki zaklepanej wygranej w „wyborach” roku 1989. Opozycja wygrała posady. 35% Sejmu,
cały Senat, troch stanowisk ministerialnych i mo liwo tworzenia nowych posad
urz dniczych dla znajomych i pociotków. W okresie rz dów Mazowieckiego biurokracja
zwi kszyła si o 20%. Wi cej wygra nie było mo na poniewa komuni ci zaprosili do stołu
tylko konstruktywn opozycj , która nie odrzucała dotychczasowego systemu ale chciała go
jedynie w duchu socjalizmu reformowa . Opozycja ta poza mo liwo ci siłow zmiany
systemu wyrzekła si równie mo liwo ci prawnej, godz c si na mniejszo w parlamencie.
Przyj ła natomiast nale ne jej od dawna posady [prosz panie premierze, ale prosz panie
ministrze] i odtr biła zwyci stwo Polski i Polaków z wielk pomp , dzi ki teraz ju „naszym”
mass mediom. Wszyscy bowiem, którzy dotychczas byli „ich”, teraz jak za dotkni ciem
czarodziejskiej ró d ki zmienili si w „naszych”. A na dodatek nie mo na było ich usun , bo
byli fachowcami. Tu anegdota. Rozmawiaj Kiszczak i Michnik.
Kiszczak: - Panie Adamie, jak nazwałby pan kogo , kto 40 lat przepracował w jednym
fachu?
Michnik my li, my li: - Ju mam, faa..., faa... –j ka si – fachowiec. I tak pozostało.
Byli wreszcie przy okr głym stole ludzie z podwójnymi zaproszeniami. Raz jako uznani
opozycjoni ci, dwa jako komunistyczni agenci. Ci do wiadczyli rado ci podwójnej.
Po podpisaniu porozumie Okr głego Stołu 4 czerwca 1989 roku odbyła si komedia
pod nazw wolne wybory. Dzie 4 czerwca odsłonił jeszcze jedn istotn kwesti rzutuj c na
histori najbli szych kilku lat. Okazało si , e opozycja niepodległo ciowa, nie zaproszona do
stołu, nie do e była słaba i rozproszona, to na dodatek była głupia i nie miała adnego
programu. Dowodem na to był jej udział w komedii, a nast pnie poparcie programu reform
rz du Mazowieckiego, ale o tym w nast pnym rozdziale.
II. NASZ RZ D
Ten dziwny „nasz” rz d, bo popierany przez 65% wi kszo komunistyczn w
Sejmie, podj ł si uzdrowienia finansów pa stwa, koncentruj c si na poprawieniu bud etu i
likwidacji hiperinflacji. Istniał pomi dzy tymi zjawiskami cisły zwi zek, poniewa inflacja to
coraz wi cej pieni dzy nie maj cych pokrycia w towarze. Jedynym za sposobem na niedobór
pieni dzy w kasie socjalistycznego pa stwa, po przejedzeniu gierkowskich po yczek, było ich
dodrukowywanie. To z kolei powodowało wzrost cen i spadek rzeczywistych dochodów. Tylko
ludzie, którzy najwcze niej dostawali pieni dze byli w korzystnej sytuacji, poniewa za
wi ksz kwot mogli kupi dobra po starych cenach. W tej grupie znalazły si komunistyczne
pociotki. Grupa, która najpó niej otrzymywała pieni dze była w najgorszym poło eniu.
Najbardziej wyrazistym tego przykładem byli chłopi, których produkcja skupowana była
przez pa stwowy handel na podstawie tzw. kontraktów. Kilkutygodniowe, nieraz
kilkumiesi czne opó nianie wypłat za dostarczony towar było reguł . Na przykład za buraki
cukrowe odstawione do cukrowni pod koniec wrze nia, otrzymywali chłopi pieni dze niekiedy
dopiero po wi tach Bo ego Narodzenia. Oczywi cie wypłaty te nie były oprocentowane.
Natomiast za rodki potrzebne do nowej produkcji trzeba było zapłaci ju po nowych
cenach. Przy długim cyklu produkcyjnym charakteryzuj cym rolnictwo, cały zysk z
ubiegłorocznej produkcji z erała inflacja. Polityka inflacji a potem hiperinflacji rozp tana
przez Rakowskiego, potem twórczo rozwini ta przez kolejne solidarno ciowe rz dy,
doprowadziła gospodarstwa chłopskie do ruiny.
Pod koniec komunistycznego panowania u ywano cz sto poj cia „nawis inflacyjny”
na opisanie rzekomo zbyt wielkich zasobów pieni nych Polaków. Teraz rz d Mazowieckiego
przej ł bez refleksyjnie problem poprzedników: jak zlikwidowa nawis inflacyjny? Co w
tłumaczeniu na polski znaczyło: jak odebra ludziom pieni dze. ” ci gni cie nawisu
inflacyjnego”, on to rzekomo nap dzał inflacj , miało zlikwidowa „luk bud etow ”.
Nast pnie wystarczyło „zdusi ” inflacj i pierwsza cz planu Balcerowicza zako czyłaby si
sukcesem. Po uzdrowieniu finansów miano zaj si gospodark . Czym pr dzej zatem
przyst piono do działania przy pot nym wsparciu propagandowym teraz ju „naszych”
mass mediów.
W odró nieniu od „nawisu inflacyjnego” okre lenie „wróg publiczny” nie pojawiło
si , a szkoda, bo wła nie to słowo najlepiej oddaje klimat tamtych gor cych dni. Wrogiem
publicznym został okrzykni ty dolar, a zjawiskiem przekl tym stała si dolaryzacja Polski.
Wydawa by si mogło, e podło e tej walki tkwi w sferze psychicznej, e nowi władcy ze
wzgl dów patriotycznych pragn sko czy z dolarem, bo silny złoty = silne pa stwo. Jednak
nic podobnego. Walka z dolarem została przeprowadzona w sposób wiadomy, logiczny i nie
wiele miała wspólnego z patriotyzmem.
Dla lepszego zrozumienia przyczyny i przebiegu tej walki, spróbuj wytłumaczy co
to takiego był dolar w Polsce Ludowej. Oprócz spełniania podstawowych funkcji pieni dza
[ rodek płatniczy w kontaktach poza oficjalnych, oszcz dzanie] był jednocze nie dolar
sposobem ucieczki przed inflacj . Takim jak w Wolnym wiecie inwestowanie w ziemi ,
domy, dzieła sztuki, akcje, papiery warto ciowe. Działo si tak, poniewa obywatel
komunistycznego pa stwa nie mógł kupowa działek, nie mógł mie kilku mieszka czy
kamienic. Nie mógł w ogóle pokaza , e ma pieni dze, nie mówi c ju o obracaniu nimi.
Posiadanie pieni dzy, nie mówi tu o pieni dzach na chleb i masło, było zakazane doktryn
komunistyczn . Pochodzi zatem mogły jedynie z działalno ci niezgodnej z komunistycznym
prawem. Pisz te oczywisto ci, i b dzie ju tak do ko ca, poniewa grozi nam epidemia
całkowitej utraty pami ci.
Oszcz dzanie jest naturalna czynno ci człowieka. Polacy zorientowawszy si , e
gromadz c złotówki trac , bo wymiana pieni dzy albo inflacja z era im oszcz dno ci,
przestawili si na odkładanie dolarów. Cho sam fakt posiadania dolarów był równie
nielegalny jak dwóch mieszka , to jednak dolary łatwiej było ukry . Posiadały poza tym
swoj warto niezale n od komunistycznego molocha. Mimo ogranicze naród polski był
przecie powi zany ze społeczno ci wiatow . Powa na jego cz yła na emigracji zwi zana
z Polsk wi zami krwi. Polak w Kraju mógł zdoby dolary poprzez spadek, prac na
Zachodzie, kupno na czarnym rynku. Złoty polski był za granica tylko kolorowym
papierkiem, dlatego równie komuni ci potrzebowali dolarów na swoje zagraniczne interesy.
W pocz tkach trwania „władzy ludowej” skupowali dolary od ludno ci przez podstawionych
agentów. Płacili za nie kolorowymi papierkami. Podobne papierki były w u yciu w
manufakturach feudalnej Rosji. Mo na za nie było kupi towary jedynie w sklepie wła ciciela
manufaktury. Po nawi zaniu kontaktów gospodarczych z Zachodem, dolary pojawiły si w
wi kszej ilo ci. Po udost pnieniu ludziom wysokooprocentowanych dewizowych kont
bankowych i stworzeniu iluzji beztroskiego ycia z procentów, dostały si komunistom dolary
prywatne. Koniec ko ców, jak mawiaj Rosjanie, dolary z kont prywatnych cudownie si
ulotniły. Było ich 6 miliardów. Jednak w r kach prywatnych ludzi mniej ufnych w szczere
intencje komunistów, w „skarpetach” pozostawało według szacunkowych danych od 6 do 8
miliardów dolarów. Mo e nie było tego za wiele. Nale y jednak pami ta , e przez cały okres
komunizmu rednia płaca miesi czna nie przekroczyła równowarto ci 25 dolarów. [Pisz o
dolarze w pewnym uproszczeniu jako o zjawisku ogólnopolskim, chocia np. na l sku
nale ałoby mówi raczej o marce zachodnioniemieckiej.]
Odpowied na pytanie: co chciałby robi ? brzmiała: pracowa na Zachodzie, y w
Polsce. I yli my. W roku 1987 schabowy w prywatnym barze kosztował 35 centów, za
pozostałe 65 centów mo na było kupi pół litra w Peweksie. Dolar przez cały czas miał
okre lon sił nabywcz , niezale nie czy jego kurs czarnorynkowy wynosił 60, 120 czy 650
złotych. Oczywi cie nie była to warto stała. Słabła wraz ze wzrostem jego poda y,
spowodowanym rozlu nieniem elaznej kurtyny i coraz liczniejszymi wyjazdami
zarobkowymi Polaków. I chocia w roku 1986 za 2.000 dolarów nie mo na ju było
wybudowa domu jak w roku 1970, to jednak wci mo na było kupi kawalerk w du ym
mie cie. Dzisiaj, w roku 1994, za tak sam trzeba zapłaci 9 – 10.000 dolarów. Po roku 1983
dolary inwestowane były w prywatny biznes, rzemiosło lub handel. W wi kszo ci czekały
jednak na lepsze czasy.
W roku 1989 wydawało si Polakom, e czasy te wreszcie nadeszły. Mieli my przecie
nasz rz d. Jednak mianowany naszym przez speców od socjotechniki, był w istocie rz dem
koalicji komunistyczno – socjalistycznej z socjalistycznym premierem. I bardzo dziwne
okazały si pocz tkowe działania gospodarcze tego rz du. Nie tylko nie zrezygnował on z roli
Wielkiego Spekulanta, to jeszcze dodatkowo wzmocnił j wykorzystuj c eufori zwyci stwa.
Komunistyczna mafia bankowa pozostała nie zmieniona, a stanowisko prezesa NBP nadal
sprawował komunista, a teraz fachowiec Władysław Baka. Przy najwy szym kursie, gdy za
jednego dolara płacono 12.000 złotych, z najwa niejszymi prywatnymi wła cicielami
kantorów w Polsce spotkał si sam premier Mazowiecki. I cho wydawało si , e kantory nie
b d zainteresowane obni k kursu czyli strat , to z dnia na dzie cena dolara zacz ła
spada . Stało si to mo liwe dzi ki zagwarantowaniu kantorom zwolnie podatkowych.
Jednocze nie uruchomiona została machina propagandowa pa stwa. W radiu, prasie,
telewizji pojawiły si wypowiedzi osób szczebla ministerialnego zapowiadaj ce drastyczn
obni k kursu dolara. Od 1 stycznia 1990 roku jednolity kurs, dotychczas były dwa
czarnorynkowy i pa stwowy, miał wynie 5.000 złotych za 1 USD, a niewykluczone, e
jaszcze mniej. Po spektakularnej obni ce kursu z 12.000 na 10.000, a pó niej na 8.000
osi gni tej dzi ki pomocy NBP, które prowadziło wtedy limitowan sprzeda dla prywatnych
odbiorców po ni szym ni kantorowy kursie, zacz ła si wyprzeda dolarów przez drobnych
ciułaczy. Fakty mówiły same za siebie – kto miał dolary , ten tracił. Najdłu sze kolejki do
sprzeda y dolarów odnotowałem w chwili najni szego kursu – 4.300 złotych. Po czym z dnia
na dzie cena wzrosła do 6.500, potem na 8.000, by pod koniec roku osi gn pułap 9.500
złotych za jednego dolara. Taki wła nie kurs został ogłoszony jako obowi zuj cy i broniony
przez pa stwo od dnia 1 stycznia 1990 roku. Przez cały ten czas kurs chwiał si a ró nice
dzienne dochodziły do 15%.
„Deficyt w roku 1989 wyniósł 3,6 bln zł, co stanowiło około 3% produktu krajowego
brutto. Gdyby nie działania rz du podj te w IV kwartale 1989 r., to powy szy niedobór byłby
znacznie gł bszy – mo na szacowa , e przekraczałby on 10% produktu krajowego brutto”.
Powy sze słowa zawarte s w „Raporcie o stanie pa stwa rz du Jana Krzysztofa
Bieleckiego”. „Gdyby nie działania rz du” deficyt wyniósłby nie 3% czyli 3,6 bln złotych, ale
10% - ponad 12 bilionów złotych. Wskutek tych e „działa ” na pocz tku nast pnego roku
pojawiła si nawet nadwy ka bud etowa około 10 bln, która do ko ca 1990 roku zmniejszyła
Zgłoś jeśli naruszono regulamin