różne przykłady gatunków lit.doc

(60 KB) Pobierz
Henryk Sienkiewicz

Grupa B

Henryk Sienkiewicz

Z pamiętnika poznańskiego nauczyciela

 

 

          Gdy mu się udało dostać dobry stopień, malec przychodził z klasy rozpromieniony i szczęśliwy. Zdawało mi się, że w takich razach urósł nagle, że się rozkurczał; jego chmurne zwykle oczy śmiały się wówczas tą szczerą, dziecinną wesołością i świeciły jak dwa węgielki. Zrzucał natychmiast ze swoich wąskich pleców tornister przeładowany książkami i mrugając na mnie mówił jeszcze w progu:

- Panie Wawrzynkiewicz, mama będzie kontenta! Dostałem dziś z geografii... niech pan zgadnie ile?

A gdym udawał, że nie zgaduję, przybiegał do mnie z pyszną minką i zarzuciwszy mi ręce na szyję mówił niby do ucha, ale bardzo głośno:

- Piątkę! naprawdę piątkę!

Były to dla nas obydwóch szczęśliwe chwile. Wieczorami w takie dni Michaś rozmarzał się i wyobrażając sobie, co to będzie, jeśli dostanie wszystkie stopnie celujące, gwarzył na wpół do mnie, na wpół do siebie samego:

- Na Boże Narodzenie pojedziemy do Zalesina: śnieg będzie padał - zwyczajnie jak w zimie.

 

Jan Kochanowski

NA LIPĘ

 

 

Gościu, siądź pod mym liściem, a odpocznij sobie!

Nie dojdzie cię tu słońce, przyrzekam ja tobie,

Choć się najwyższej wzbije, a proste promienie

Ściągną pod swoje drzewa rozstrzelane cienie.

Tu zawżdy chłodne wiatry z pola zawiewaja,

Tu słowicy, tu szpacy wdzięcznie narzekają.

Z mego wonnego kwiatu pracowite pszczoły

Biorą miód, który potem szlachci pańskie stoły.

A ja swym cichym szeptem sprawić umiem snadnie,

Że człowiekowi łacno słodki sen przypadnie.

Jabłek wprawdzie nie rodzę, lecz mię pan tak kładzie,

Jako szczep najpłodniejszy w hesperyjskim sadzie.

 

 

                                    

 

 

 

 

 

 

 

Adam Mickiewicz

STEPY AKERMAŃSKIE

 

Wpłynąłem na suchego przestwór oceanu,

Wóz nurza się w zieloność i jak łódka brodzi,

Śród fali łąk szumiących, śród kwiatów powodzi,

Omijam koralowe ostrowy burzanu.

 

Już mrok zapada, nigdzie drogi ni kurhanu;

Patrzę w niebo, gwiazd szukam, przewodniczek łodzi;

Tam z dala błyszczy obok- tam jutrzenka wschodzi;

To błyszczy Dniestr, to weszła lampa Akermanu.

 

Stójmy! – jak cicho! – słyszę ciągnące żurawie,

Których by nie dościgły źrenice sokoła;

Słyszę, kędy się motyl kołysa na trawie,

 

Kędy wąż śliska piersią dotyka się zioła.

W takiej ciszy – tak ucho natężam ciekawie,

Że słyszałbym głos z Litwy. – Jedźmy, nikt nie woła!

 

 

 

 

 

 

 

Eliza Orzeszkowa

NAD NIEMNEM

 

Justyna nie odpowiedziała nic, tylko filuterny uśmiech przemknął jej po ustach i w źrenicach.

- A teraz, dzieci! - ku swojej gromadce zwróciła się Kirłowa - ruszajcie do ogrodu! Nim ja z panem Benedyktem i Justynką rozmówię się, popatrzcie sobie na śliczny korczyński ogród. Tylko cicho, grzecznie, nie hałasować, bo to by pani Benedyktowej przykrość zrobić mogło! Chłopcy ruszyli się zaraz, Rózia małą Bronię za rękę wzięła chcąc i ją uprowadzić. Ale dziecko przerażone oczy ku siostrze zwracając obu już piąstkami spódnicę matczyną pochwyciło.

- Ja tu... ja z mamą! - z koralowych ustek wydobyła się prośba żałosna. Kirłowa ramionami wzruszyła.

- Niech już zostaje... co z tym czarnym rozczochrańcem robić? Zresztą, takie to jeszcze małe i głupie, że wszystko przy nim mówić można. Nic nie zrozumie i nic nie powtórzy najpewniej!

Gromadka z najstarszą Marynią na czele ku ogrodowi ruszyła. Przez salon przechodzili wszyscy na palcach, bo zamknięte drzwi od pokojów pani Emilii sprawiały na nich rodzaj groźnego i uroczystego wrażenia.

 

 

Jan Kochanowski

 

TREN VIII

 

Wielkieś mi uczyniła pustki w domu moim,

Moja droga Orszulo, tym zniknieniem swoim!

Pełno nas, a jakoby nikogo nie było:

Jedną maluczką duszą tak wiele ubyło.

Tyś za wszytki mówiła, za wszytki spiewała,

Wszytkiś w domu kąciki zawżdy pobiegała.

Nie dopuściłaś nigdy matce się frasować

Ani ojcu myśleniem zbytnim głowy psować,

To tego, to owego wdzięcznie obłapiając

I onym swym uciesznym śmiechem zabawiając.

Teraz wszytko umilkło, szczere pustki w domu,

Nie masz zabawki, nie masz rozśmiać się nikomu.

Z każdego kąta żałość człowieka ujmuje,

A serce swej pociechy darmo upatruje.

 

 

 

 

 

.

 

 

Aleksander Fredro

ZEMSTA

 

REJENT

Ja nie jestem pojąć w stanie,

Waszmość prawisz zbyt zawiło.

 

PAPKIN

wstając

Bo to... bo te... wybacz, panie,

Wino trochę mocne było.

A nie jestem zbyt wymowny...

ciszej

Czy tych czterech jeszcze stoi?

 

REJENT

Jednym słowem - mój szanowny,

Dobry sąsiad czego żąda?

 

PAPKIN

Lecz się poseł trochę -

 

REJENT

kończąc

...Boi.

Bądź, serdeńko, bez obawy.

Sofokles

Antygona

 

KREON

Sama tak sądzisz pośród Kadmejczyków.

 

ANTYGONA

I ci tak sądzą, lecz stulają wargi.

 

KREON

Nie wstyd ci, jeśli od tych się wyróżniasz?

 

ANTYGONA

Czcić swe rodzeństwo nie przynosi wstydu.

 

KREON

Nie był ci bratem ten, co poległ drugi?

 

ANTYGONA

Z jednego ojca i matki zrodzonym.

 

KREON

Czemuż więc niesiesz cześć, co jemu wstrętna?

 

ANTYGONA

Zmarły nie rzucił mi skargi tej w oczy.

Stanisław Wyspiański

WESELE

 

DZIENNIKARZ

Aa ! -

 

ZOSIA

Bardzo ciemno:

 

DZIENNIKARZ

Nie widno.

 

ZOSIA

Zmęczonam, wciąż w kółko, w kółko...

 

DZIENNIKARZ

I cóż? chłopy pani nie brzydną?

 

ZOSIA

Nie wiem - nie; - patrzę na ludzi

jak na przeróżnych ludzi.

 

DZIENNIKARZ

A tak się serduszko budzi.

 

 

Kazimiera Iłłakowiczówna

 

Obłok

 

Utonął obłok w potoku –

ten mokry i tamten mokry.

 

Nie szła Hanka aż do źródełka:

Nabrała obłoku do kubła.

 

Nie może uprać sukienki,

tak się obłok wywija z ręki.

 

Bała się narobić szkody:

wlała obłok z powrotem do wody.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Hans Christian Andersen       

 
Dziewczynka z zapałkami

 

         Było bardzo zimno; śnieg padał i zaczynało się już ściem­niać; był to ostatni dzień w roku, wigilia Nowego Roku. W tym chłodzie i w tej ciemności szła ulicami biedna dziew­czynka z gołą głową i boso; miała wprawdzie trzewiki na nogach, kiedy wychodziła z domu, ale co to znaczyło! To były bardzo duże trzewiki, nawet jej matka ostatnio je wkładała, tak były duże, i mała zgubiła je zaraz, przebiega­jąc ulicę, którą pędem przejeżdżały dwa wozy; jednego trze­wika nie mogła wcale znaleźć, a z drugim uciekł jakiś urwis; wołał, że przyda mu się on na kołyskę, kiedy już będzie miał dziecko.

Szła więc dziewczynka boso, stąpała nóżkami,

które po­czerwieniały i zsiniały z zimna; w starym fartuchu niosła zawiniętą całą masę zapałek, a jedną wiązkę trzymała w rę­ku; przez cały dzień nie sprzedała ani jednej; nikt jej nie dał przez cały dzień ani grosika; szła taka głodna i zmarznięta i wyglądała taka smutna, biedactwo! Płatki śniegu padały na jej długie, jasne włosy, które tak pięknie zwijały się na karku, ale ona nie myślała wcale o tej ozdobie. Ze wszystkich okien naokoło połyskiwały światła i tak miło pachniało na ulicy pieczonymi gęśmi.

 

 

Adam Mickiewicz

 

PAN TADEUSZ

 

Litwo! Ojczyzno moja! ty jesteś jak zdrowie

Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie,

Kto cię stracił. Dziś piękność twą w całej ozdobie

Widzę i opisuję, bo tęsknię po tobie.

Panno święta, co Jasnej bronisz Częstochowy

I w Ostrej świecisz Bramie! Ty, co gród zamkowy

Nowogródzki ochraniasz z jego wiernym ludem!

Jak mnie dziecko do zdrowia powróciłaś cudem,

(Gdy od płaczącej matki pod Twoją opiekę

Ofiarowany, martwą podniosłem powiekę

I zaraz mogłem pieszo do Twych świątyń progu

Iść za wrócone życie podziękować Bogu),

Tak nas powrócisz cudem na Ojczyzny łono.

Tymczasem przenoś moją duszę utęsknioną

Do tych pagórków leśnych, do tych łąk zielonych,

 

 

 

 

 

 

Wanda Markowska

Syzyf

(fr.)

Syzyf był władcą pięknego Koryntu. Był to gród potężny i bogaty; w porcie uwijały się statki ze wszystkich, najdalszych nawet krain, dokąd tylko dobiegała wieść o kwitnącej ziemi helleńskiej. Wspaniałe ogrody, tarasy, przestrzenne barwne świątynie bogów zdobiły miasto Syzyfa. Żoną jego była Merope.

              Bogowie lubili bardzo króla Koryntu i nie skąpili mu swych łask. Zapraszali go nawet od czasu do czasu na Olimp, do swojej podniebnej siedziby. Żył król Syzyf długie lata szczęśliwie w zdrowiu i radości, zawsze rześki i młody mimo podeszłego wieku, gdyż ambrozja i nektar- pokarm boki – przydawały mu sił   i chroniły od znużenia starości. I byłby tak żył pod promieniami łaskawości Olimpijczyków jeszcze długo, gdyby nie jego zbytnia gadatliwość i pyszałkowatość. Lubił się on nadmiernie chwalić swoją przyjaźnią i zażyłością z  bogami i często przy ucztach opowiadał przyjaciołom cuda o rozmowach i zamierzeniach Olimpijczyków, plotkował o ich miłostkach i słabostkach. Czasami nawet, by się popisać przed swoimi przyjaciółmi, pozwalał sobie na większe zuchwalstwa.

A Varsovie, 8 III [1668]

Jedyna duszy, serca i wszystkich pociech pani i dobrodziejko, najśliczniejsza i najwdzięczniejsza Marysieńku!

Najpierwsza rzecz tu moja była, skorom  się tylko rozgościł w Warszawie, posławszy po p. Ankiewicza, pytać go, co była za przyczyna, że zapisu tego na trzysta tysięcy, przy p. łowczym zostawionego, nie wpisał w księgi metryki; bo to od owej, którąm poniósł w Jaworowie konfuzji, gdy mi wiary dać nie chciano, tak suszyło serce i zdrowie moje, że tego żaden na świecie człowiek wyrazić by nie mógł. Tę mi tedy dał przyczynę, że niespodziewanie oddana wielka pieczęć teraźniejszemu p. kanclerzowi, który że do dworu nie miał konfidencji, zaraz do siebie metrykę odnieść rozkazał; a że p. łowczego pod ten w Warszawie nie było czas, bojąc się wielkiego na się kłopotu, musiał to miejsce próżne, gdzie było imię moje, zapisać czym inszym. Co się tedy nie stało, teraz to uczyniłem i zapisałem Wci sercu memu w metryce trzysta tysięcy, tak jakom przyrzekł słowo, na wszystkich dobrach moich; czego kopię z pieczęcią posyłam Wci sercu memu, a drugą dla większej pewności do grodu lwowskiego odesłać rozkazałem.

 

Jan Chryzostom Pasek

 

ROKU PAŃSKIEGO 1658

 

król z jednym wojskiem pod Toruniem, drugie wojsko w Ukrainie, nasza zaś dywizyja z panem Czarnieckim; pod Drahimem staliśmy przez miesięcy trzy. In decursu Augusti [pod koniec sierpnia] poszliśmy do Danijej na sukurs królowi duńskiemu, który uczynił aversionem [odwrócenie, oddalenie] wojny szwedzkiej u nas w Polszcze. Nie tak ci to on podobno uczynił ex commiseratione [z współczucia] nad nami, lubo ten naród jest ab antiquo [od dawna] przychylny narodowi polskiemu, jako dawne świadczą pisma, ale przecie mając innatum [wrodzoną] przeciwko Szwedom odium [nienawiśc] i owe zawięte in vicinitate inimicitias, nactus occasionem [waśnie sąsiedzkie, wykorzystał okazję], za którą mógł się krzywd swoich wtenczas, kiedy król szwedzki był zabawny wojną w Polszcze, pomścić, wpadł mu z wojskiem w państwo, bił, ścinał i zab...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin