Patrząc na twój krzyż, uświadamiamy sobie, jak w każdej kropli krwi spływały nasze grzechy. Grzechy, które wziąłeś na swoje barki z MIŁOŚCI DO NAS.
Dlatego Pragniemy czuwać dziś przy Tobie Jezu, dziękując za Twoją nieskończoną MIŁOŚĆ. Dziękując modlitwą, myślą, rozmową, śpiewem, obecnością i pamięcią.
Pieśń
Siedząc tu teraz przy tobie Jezu, czuję się jak uczniowie w Ogrójcu. Oni tak jak teraz my pragnęli być blisko Ciebie i byli.
Ich serca rwały się do Ciebie i chciały za Tobą podążać, jednak brakowało im sił fizycznych. Brakowało im sił i zasnęli.
A Jezus oczekiwał od nich, tak jak od nas wszystkich modlitwy.
Chciał, aby G wspierali swoją modlitwą, umacniając nią także samych siebie. Gdyż modlitwa, którą kierujemy do Boga za innych ludzi, pomaga także nam samym. Wspominając słowa modlitwy Jezusa w Ogrójcu:
„Ojcze, jeśli możliwe oddal ode mnie ten kielich…”, odnajduje przesłanie Jezusa o sile modlitwy.
Ty Jezu, będąc zarówno Bogiem i człowiekiem, tak jak my odczuwałeś strach. Bałeś się śmierci, tak jak boimy się tego, co przyniesie nadchodzący dzień.
Ale pomimo strachu, pokazałeś nam jak sobie z nim radzić. W jaki sposób możemy mniej obawiać się o nadchodzący dzień. Jak radzić sobie niesprawiedliwymi wyrokami ludzi, ich osądami, wyśmiewaniem, obelgami.
Pokazałeś nam byśmy w takich chwilach – chwilach ciężkich, zwrócili się w rozmowie do Boga Ojca. Zawierzyli Mu nasz strach, obawy, emocje, a On pomoże nam sobie z nimi poradzić.
Pokaże nam, że gdy będziemy kroczyć w naszym życiu z Nim ramię w ramię, nie odczujemy strachu.
„Lecz nie moja a twoja wola niech się stanie”.
Jezus uspokojony modlitwą, rozmową ze swoim Ojcem poszedł wypełnić Jego wolę.
Przyjął na Swoje braki krzyż naszych grzechów, abyśmy mogli po śmierci spotkać się z naszym Kochającym Ojcem.
Przyjął nasze grzechy samemu nigdy się grzechu nie dopuszczając. Będąc niewinny zmarł za nasze grzechy.
Jezus wiedział, jakie grzechy popełnimy, znał każdy z nich.
Wiedział, że popełniamy je często, rzadko za nie szczerze żałując. A jednak przez Swoją nieskończoną miłość, przebaczył je nam a umierając zmazał je i odkupił wszystkie.
Módlmy się abyśmy zawsze potrafili dziękować Mu za Jego śmierć. Byśmy go wielbili i zaufali Mu w naszym codziennym życiu. W życiu pełnym problemów, pamiętali o jego MIŁOŚCI i dziękowali za nią.
Tak rzadko dziękuję mojemu Bogu. Zazwyczaj cały czas tylko proszę. A proszę wtedy, gdy nie radzę sobie z moim życiem, gdy sprawia mi ono problemy. Wtedy, często widząc gdzieś jakiś obrazek świętego, lub dostrzegając w jakimś miejscu krzyż, przypominam sobie o Bogu.
Wciąż szukając i dążąc do szczęścia doczesnego na ziemi, zapominam o szczęściu, które daje Bóg. Szczęście, które ofiarował mi Jezus Chrystus przez Swój krzyż. Krzyż, który stał się dla nas synonimem MIŁOŚĆI. Miłości, której drogę, Jezus oznaczył swoja krwią, na drodze krzyżowej, niosąc krzyż naszych grzechów.
Ścieżką jego miłości, która teraz na nas czeka. Czeka abyśmy odwzajemniając Jego Miłość, ukochali nasze krzyże. Krzyże naszych codzienności: krzyż złamanego serca, krzyż niesprawiedliwych rodziców, krzyż niezrozumienia ludzi, krzyż utraty bliskich- KRZYŻ CODZEINNOSCI ŻYCIA.
Chrystus pragnie byśmy jak On, ukochali nasze krzyże, które dzięki temu, że je dźwigamy, że nie poddajemy się i łączymy z Bogiem, ratują nasze życie w Niebie.
Spójrzmy jeszcze raz na krzyż Chrystusa. Spójrzmy jak rozpięte są jego ramiona.
Ramiona rozpięte siłą przez oprawców, lecz także ramiona, które dzięki temu ogarniają cały świat.
Chrystus wisząc na krzyżu, przemawia do każdego z nas: „Podejdź do mnie i wtul się w moje ramiona, a Ja uleczę Twoje serce”.
Wystarczy, że wyciągniesz do mnie swoją rękę, a Ja ją pochwycę.
Gdy zawierzamy mu siebie, patrząc na krzyż nie zobaczymy już grymasu bólu, lecz przyjazny uśmiech, Kochającego nas Boga.
Jezus Kocha nas i pragnie byśmy zwracali się do Niego, w chwilach smutnych jak i radosnych.
Bo w Bogu mamy najpełniejszy, najprawdziwszy i niedościgniony obraz Miłości. Bóg przez miłość, stworzył nas z prochu ziemi, a Jego syn umiłowany dzięki Miłości potrafił oddać za nas życie.
Oddając je na wzgórzu Golgoty, pohańbiony, znieważany, umarł za nas wszystkich z miłości. I choć obumarło Jego święte ciało, to przez tą śmierć, Boża Miłość rozesłana została na cała ziemie i wszystkich ludzi.
Miłość, która nigdy nie ustanie, która dodaje sił i wiary. Miłość, która codziennie czeka. Czeka abyśmy zwrócili do Niej nasze serca. Czeka aż otworzą się nam oczy, aż zobaczymy Miłość Bożą i będziemy codziennie z nią żyć. Bo Miłość Boża to najpiękniejsze uczucie, którego możemy doświadczyć na ziemi. Które wyrażą chęć przebywania z osobą ukochaną, podążania wraz z nią tą samą ścieżką. Otwórzmy wiec swe oczy i pójdźmy Kochać Boga.
Jezus przez miłość, umarł za nas na krzyżu i za nas wylana została Jego święta krew. Krew niewinnego, bez grzechu - Boga.
I przez tą krew zostaliśmy oczyszczeni. Otworzyły się bramy niebios i wybaczone zostały grzechy.
Dzięki świętej krwi Chrystusa, wszyscy możemy ubrać lśniące, białe, czyste szaty – na znak braku grzechu w naszym życiu i zastąpieniu go miłością.
Dzięki krwi Chrystusa otrzymaliśmy zbawienie. Jednak to od nas zależy czy go przyjmiemy. Musimy znaleźć siły by odpowiedzieć na Miłość Bożą, naszą Miłością.
Musimy znaleźć siły by być z Bogiem nie tylko w chwilach trwogi, ale także w każdej naszej radości.
Cieszmy się Jego obecnością, a on doda nam sił i ubierze w białe szaty.
Przez krzyż i mękę twoją wybawiłeś nas Panie. Wybawiłeś od groźby śmierci, która zakończy wszelkie życie.
Dzięki Twojej śmierci wybawiłeś nas od złego i dałeś nadzieje na przebywanie w niebie, po naszej śmierci.
Otworzyłeś na nowo bramy niebios, byśmy nie obawiali się śmierci, lecz z nadzieją patrzyli na przyszłe życie w niebie.
W wielkim bólu i cierpieniu dźwigałeś krzyż, który otworzył na zawsze bramy niebios. Dźwigając krzyż cały czas pamiętałeś o człowieku.
Zatroszczyłeś się o swoją matkę, aby po Twojej śmierci nie zaznała samotności i opuszczenia. Jednocześnie dałeś nam przykład, opieki nad naszymi najbliższymi i troski o ich życie. Umierając za nas odkupiłeś nasze grzechy, dając nam obietnicę życia wiecznego.
Samemu umierając nauczyłeś nie bać się śmierci.
Jezus dał nam siły, aby żyć na tym świecie, poprzez zbawienie, które czeka na nas w niebie. Wiem, że jeśli Bóg jest ze mną, nie muzę się niczego bać, bo w trudnych chwilach on podaje mi swą pewną dłoń.
Dziękuje Ci Jezu za Twoją ZAWSZE wyciągniętą, otwartą dłoń.
Dziękuje Ci z całego serca za ukazanie drogi do zbawienia. Za ukazanie Miłości bliźniego.
Dziękuje za to ze Swoja świętą krwią, zmyłeś moje grzechy i przygarniasz mnie do swego serca w konfesjonale.
Dziękuje, że pozostawiłeś nam Siebie w Komunii Świętej i dajesz nam codzienną możliwość przyjęcia Cię do naszych serc.
Dziękuje za pokój, który zesłałeś do Mojego serca, dzięki któremu potrafię wybaczyć i widzieć Ciebie w drugim człowieku.
Dziękuje Ci Jezu za zbawienie, które dokonało się (dziś) na krzyżu i za siłę do wyznawania wiary w Ciebie.
Podziękujmy w ciszy Bogu za wszelkie dobro, które nas spotkało.
Miłosierdzie Pańskie na wieki wysławiać będę.
Bo Chrystus będąc Bogiem stał się człowiekiem i za nas, za nasze grzechy i dla naszego zbawienia umarł na krzyżu. Dlatego zebraliśmy się tutaj, dzisiaj, aby adorować go przy Jego grobie.
Jesteśmy tu, aby powiedzieć Bogu – PAMIĘTAMY o Twojej Miłości.
Potrafimy poświecić swój czas, aby czuwać nad Tobą.
Chcemy Ci podziękować za zbawienie, którego doświadczyliśmy przez twoja śmierć. Ciągle przy tym uczymy się od Ciebie. Jak poradzić Sobie z trudnościami w rodzinie, jak wybaczać ludziom i KOCHAĆ ICH. Jak w Tobie odnajdywać siły do życia.
Ty w swoim miłosierdziu, umarłeś za nasze grzechy, wybaczyłeś przewinienia i podałeś pomocną z życiu codziennym dłoń.
A wszystko to z Miłości.
4
eschatologia.pl