Przyzwoity przestępca (Ordinary Decent Criminal)(2000).txt

(43 KB) Pobierz
0:01:14:Przyzwoity Przestępca
0:01:25:Dzień dobry.
0:01:31:Ach te banki, zawsze się spóniajš.
0:01:34:Fakt, sš beznadziejne.
0:01:38:Spróbuj innego.
0:01:57:Jezu Chryste! 
0:02:03:Harris będzie bronił podania o kaucję.
0:02:05:Może nawet podejmie się procesu,
0:02:07:ale uparł się na dwa tysišce funtów gotówkš
0:02:12:z góry|zanim wygra.
0:02:14:Rozumiem, nie ufa mi.
0:02:16:Włanie idzie.|Jest tego wart.
0:02:23:Dzień dobry.|Już prawie czas.
0:02:26:Czy mamy fundusze?
0:02:29:A! Kasa?
0:02:30:Włanie wróciłem z banku.
0:02:32:Nie, nie.|Nie tutaj panie Lynch.
0:02:36:I cišgnie pan to z głowy w sali|prawda?
0:02:40:Obawa prokuratora, iż mój klient mógłby|opucić granice kraju podczas zwolnienia za kaucjš
0:02:44:jest kompletnie nie uzasadniona.
0:02:49:Sczególnie, że córka pana Lyncha|będzie obchodzić pierwszš |komunię więtš.
0:02:54:Z pewnociš taka uroczystoć|nie obejdzie się bez obecnoci ojca.
0:03:05:Nazwałbym to niesprawiedliwociš|gdyby podanie tego porzšdnego,
0:03:09:skromnego i nie pijšcego obywatela|zostało odrzucone.
0:03:15:Pan Lynch może pozostać na zwolnieniu za kaucjš| do czasu procesu,
0:03:17:który będzie miał miejsce za dwa tygodnie.
0:03:20:Panie Lynch, jakie to uczucie|być najbardziej rozchwytywanym| człowiekiem w Irlandii?
0:03:22:Czy liczy pan na uczciwy proces?
0:03:24:Czy jest pan odpowiedzialny za te napady?
0:03:26:Lubi pan robić idiotów|z policji prawda?
0:03:28:Chwileczkę! Chłopaki.
0:03:30:Nigdy nie mylcie,|że policja to idioci
0:03:32:To duży błšd.
0:03:34:Policja to czyci idioci.
0:03:37:Czy pan nazywa się|Michael Patrick Lynch?
0:03:41:Przepraszam, aresztujemy pana|pod zarzutem posiadania|niedozwolonych substancji.
0:03:50:Przeszukajcie mnie!
0:03:57:Spójrzcie co robiš z uczciwymi ludmi!
0:04:00:Chcecie złapać mnie z jaja?
0:04:02:Zboczeńcy.
0:04:04:Jakie prochy?!
0:04:06:Nigdy nie miałem z tym nic wspólnego.
0:04:08:Wszyscy o tym wiedzš.
0:04:11:Znajdcie wasze prochy.
0:04:12:cišgnij je!
0:04:16:Znajdcie prochy,|wsadcie tam swojš pieprzonš rękę.|No dalej!
0:04:25:Kutasy!!!
0:04:28:SZEF GANGU UJAWNIA WSZYSTKO| OPRÓCZ TWARZY
0:04:39:Czy to ty w gazecie tato?
0:04:44:Mogę to zjeć tato?
0:04:45:Jasne, nie wolno marnować jedzenia.
0:04:47:Dzięki.
0:04:49:Oddaj mi to.
0:04:53:Wasz ojciec pierwszy!
0:04:55:To on zarabia na chleb.
0:04:57:Starczy dla wszystkich.
0:04:59:Muszš się uczyć.
0:05:00:Szególnie kłać się spać jak ci karzš.
0:05:03:Jasne mamo...
0:05:08:Macie Lyncha chłopaki?
0:05:10:Mamy go na widoku.
0:05:14:Jest słodka.
0:05:20:Przywitajcie się z tatš.
0:05:21:To one?
0:05:23:Dwie siostry?
0:05:25:To one.|Nie musiał wybierać.
0:05:29:Po co wybierać|jak możesz mieć obie.
0:05:31:Słuchać się mam.
0:05:33:Do zobaczenia wieczorem.
0:05:41:Hej Tommy zła.
0:05:43:Wiesz, że nie mogę cię zabrać |bez kasku, to wbrew przepisom.
0:05:47:Pomachajcie tacie.
0:06:05:Jezu, przecież nie uda mu się nas zgubić.
0:06:08:Więc po ca ta jazda?
0:06:22:O kurde, kończy nam się benzyna.
0:06:27:Centrala sprawdcie gdzie jest najbliższa stacja?|Martwimy się o poziom paliwa.
0:06:31:Wychodzi.
0:06:37:Chłopaki, najbliższa stację macie za 10 mil, może więcej.
0:06:47:Zostańcie w kontakcie.
0:06:50:Nie wierzę.
0:06:52:KURWA!
0:06:53:Mówiłem, żeby zatrzymać się i zatankować!
0:07:31:Co bymy zrobili bez opieki społecznej?
0:07:33:Całkowicie zgadzam się z tobš Michael.
0:07:35:Tony Brady.
0:07:36:Czasem to kwestia zjeć czy nie zjeć.
0:07:39:Ty to powiedziałe Tony.|Powodzenia.
0:07:43:Do zobaczenia.
0:07:45:Micheal Lynch.|Jak leci?
0:07:47:Dobrze, dziękuję.
0:07:55:Proszę bardzo.
0:07:56:Jeste prawdziwym dżentelmenem.
0:07:58:Dzięki.
0:07:58:Lubię takich jak ty.
0:08:07:Dorwalimy Lyncha.
0:08:08:Wiedziałem, że nie zapomni |o swoim cennym zasiłku.
0:08:12:Nie straćcie go tym razem.
0:08:14:Nie martwcie się.|Zatankowalimy do pełna.
0:08:19:Ok, zostańcie w kontakcie.
0:08:42:Nie spieprz tego.
0:08:44:Jasne Michael.
0:09:00:Spokojnie! Tylko przechodzimy.
0:09:02:O kurwa.
0:09:05:Drogie panie|przywitajcie się z moim małym przyjacielem.
0:09:33:Centrala co się dzieje?
0:09:34:Mamy zgłoszenie o napadzie w urzędzie zasiłków.
0:09:37:Kurwa, przed chwilš tam bylimy.
0:09:41:Co mamy robić?
0:09:47:Nie obiecywałem wam bajki.
0:09:50:-Obiecywałe.|-Nie.
0:09:52:-Obiecywałe tato.|Co mówiłem wam o kłamaniu?
0:09:54:Żeby kłamać wszystkim oprócz mamy.
0:09:56:I taty.
0:09:58:A, i cioci Lisy.
0:10:00:I całej rodziny.
0:10:07:Opowiesz nam historię o Manchens tato?
0:10:11:W porzšdku.
0:10:13:Zacznij od poczštku.
0:10:15:Ok.
0:10:17:Dawno dawno temu,
0:10:19:Lata zanim wy się urodzilicie.
0:10:21:Wasza mama i tata i ciocia Lisa|byli bardzo młodzi.
0:10:23:Mieszkalimy w miejscu o nazwie: The Manchens.
0:10:26:Mieszkali tam wszyscy dziadkowie i babcie| rodzice, całe rodzeństwo.
0:10:29:To było idealne miejsce, jak duży hotel.
0:10:34:Zbudowany specjalnie dla nas i dla naszych przyjaciół.
0:10:37:Kiedy byłem młody
0:10:40:Mylałem, że Bóg się do nas umiecha z góry.
0:10:43:Obdarza nas szczególnš łaskš,
0:10:45:abymy mogli żyć swoim życiem|bez interwencji innych.
0:10:49:Mylałem, że tak będzie zawsze.
0:10:51:Czy to wtedy przyszli Bailieffs?
0:10:54:Dokładnie.
0:10:57:Wiecie kto to sš Bailieffs?
0:10:58:Sš jak policjanci ale gorsi.
0:11:00:O wiele gorsi.
0:11:04:Więc pewnego dnia
0:11:06:zanim się urodzilicie,
0:11:08:Przyszedłem do domu|po dniu ciężkiej pracy
0:11:11:i zobaczyłem ich.
0:11:14:Niszczyli nasze domy.
0:11:15:Byli wielcy, z nożami i młotami.
0:11:20:Ale nie zdołali mnie powstrzymać.
0:11:21:Walczylimy przez wiele godzin
0:11:24:ale było ich za dużo.
0:11:26:Więc ja, wasza mama i ciocia Lisa
0:11:28:zabarykowalimy się w domu,|nie chcielimy wyjć.
0:11:30:Nigdy nie uda wam się|odebrać naszego domu.
0:11:33:Nie mogli wejć, choć bardzo się starali.
0:11:35:Stękali i prychali ale na nic się to nie zdało.
0:11:40:Dookoła nas, słyszelimy płacze
0:11:42:naszych przyjaciół i sšsiadów,|którym rozdarto domy na strzępy.
0:11:48:Byli jak dzicy.
0:11:52:Próbowali wszystkiego, |ale ja się nie poddawałem.
0:11:55:Nawet kiedy zburzyli resztę domu.
0:11:57:I wtedy przyszedł burmistrz!
0:11:59:Włanie.
0:12:01:Byli tak wkurwieni, że wysłali |do waszego taty samego burmistrza Dublina.
0:12:07:Panie Lynch.
0:12:12:Micheal, tylko mnie posłuchaj.
0:12:22:Zostałem osobicie upoważniony
0:12:25:żeby zaoferować ci te klucze
0:12:27:do dwóch domów!
0:12:29:Jeden dla nas i jeden dla cioci Lisy.
0:12:31:I zmusiłem ich aby przysięgli,
0:12:33:że nikt nigdy ich nam nie odbierze.
0:12:36:A burmistrz powiedział:
0:12:40:"Tak, obiecuję!"
0:12:43:Więc ja łaskawie przyjšłem ofertę.
0:12:46:Wygrałem.
0:12:48:Pobiłem ich wszystkich.
0:12:50:Bailieffs, burmistrza i prawo.
0:12:53:Byłem lojalny, dlatego wygrałem.
0:12:57:Widziecie, prawda jest taka:
0:12:59: Nigdy was nie pokonajš,|jeli będziecie trzymać się razem
0:13:03:i będziecie lojalni.
0:13:17:Czy oni zasnęli?
0:13:22:Czas na pana łaskotkę.
0:13:30:Do zobaczenia jutro.
0:13:51:Czeć Micheal.
0:13:53:Czeć Sean.
0:14:03:Spóżniłe się.
0:14:05:Przepraszam, to przez bajki na dobranoc.
0:14:08:Znowu opowieć o Manchens? Na pewno posnęli .
0:14:21:Christina chciała cię prosić|żeby popilnowała Toma i Seana jutro.
0:14:28:Nie ma sprawy.
0:14:34:Jestes gotowy?
0:14:40:Tęskniłam.
0:14:56:Pieprz ich! Nie otwieraj!
0:15:03:Muszę ić, zobaczę o co chodzi.
0:15:13:Kto był z tobš w banku?
0:15:15:To był Stievie.
0:15:17:Nie, Stievie prowadził.
0:15:20:Prawda?
0:15:22:Tony Brady też był z tobš.
0:15:24:My wiemy co zrobiłe Lynch.
0:15:27:I mamy dowody.
0:15:31:Wszystko co musisz zrobić to powiedzieć.
0:15:33:Tak, włanie tak było.
0:15:39:Przyjechałe na motorze i zamienilicie| się w ostatniej chwili, tak?
0:15:46:Odpowiadaj!!! Skurwielu!
0:15:48:Spokojnie.
0:15:50:Mamy zaczšć od poczštku?
0:15:53:Nie byłe z żadnš z twoich młodych żonek| tyle wiemy.
0:15:57:Micheal, nie mów mi posuwasz trzeciš na boku?
0:16:29:Rozumiem, że nie jest pan |entuzjastš golfa detektywie
0:16:34:ale ja musiałem odwołać bardzo ważne spotkanie.
0:16:38:Może domyla się pan dlaczego?
0:16:41:Takie incydenty zwykle majš| miejsce, kiedy próbujemy...
0:16:44:Skończcie z tš elokwencjš
0:16:47:Muszę co powiedzieć tym |bardzo rozczarowanym golfistom.
0:16:53:To klub rekreacyjny dla emerytowanych oficerów.
0:17:03:Nie mogę pozwolić sobie na opinię osoby,
0:17:10:którš może zastraszyć jaki Micheal Lynch!
0:17:13:Czy pan mnie w ogóle słucha?
0:17:15:Christina się zdenerwowała?
0:17:17:Nie, wszystko w porzšdku.
0:17:20:Widzisz, za każdym razem kiedy|wyjeżdżasz na ulicę
0:17:22:czeka cię niebezpieczeństwo.
0:17:24:Kawałki szkieł, gwodzie...
0:17:26:Musisz uważać...na każdy ruch,
0:17:30:w przeciwnym razie cię dopadnš.
0:17:32:Kto?
0:17:34:Kawałki szkieł.
0:17:36:Wczeniej czy póniej|jeli nie będziesz uważał,
0:17:39:a wtedy złapiesz gumę i| będziesz miał przesrane.
0:17:41:A ty będziesz musiał naprawiać.
0:17:44:Ale z ciebie mšdrala.
0:17:51:Robota jest warta wieczki...
0:17:55:Robota jest warta wieczki| jeli robi się jš dobrze.
0:17:58:To prawda.
0:18:42:Nowy goć, Shay Kirby.
0:18:49:Czy to nie trochę ryzykowne,| dlaczego go przyjšłe?
0:18:52:Jest głównš częciš tej roboty.
0:18:56:Ok, rozumiem, powkręcam trochę kitu| a ty obserwuj jak reaguje.
0:19:00:Tomy, idziemy, pożegnaj się z tatš.
0:19:05:Do zobaczenia, chłopaki.
0:19:09:Okej, siadajcie.
0:19:11:Jeszcze jedno piwko?
0:19:16:Po pierwsze, wszyscy znacie Shaya Kirby.
0:19:19:Jak leci?
0:19:23:Jak wiecie będę trochę zajęty w przyszłym tygodniu.
0:19:27:Wszystko powinno pójć gładko,| ale nigdy nic nie wiadomo.
0:19:29:Pomylałem, że teraz jest wietna okazja
...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin