NATALIA.doc

(32 KB) Pobierz
NATALIA

NATALIA

 

"Dzień jak co dzień" pomyślała Natalia otwierając drzwi swojego domu. Cykl jej życia ostatnio wyznaczała praca, dom czasem znajomi.
Właśnie nadchodził weekend. Natalia wstała rano z uśmiechem na twarzy i w sercu. Z myślą, że dziś ostatni dzień tak zwanego "biegu życia". Od jutra wolne! Będzie mogła umówić się wreszcie ze znajomymi, poświęcić im i sobie trochę czasu. Choć na chwilę zapomni o obowiązkach i pracy, a tej ostatniej poświęca coraz więcej czasu. Szef staje się coraz bardziej wymagający i życie Natalii kręci się teraz tylko wokół gazety.
Młoda, ambitna reporterka - cały czas w rozjazdach, w poszukiwaniu nowych tematów na coraz to bardziej wyszukane reportaże. Historie o nowych supermarketach czy trendach mody nie fascynują już czytelników. Gazeta potrzebuje czegoś innego, czegoś co przyciąga jak magnez. I to jest zadaniem Natalii: znaleźć temat i stworzyć cykl nowych reportaży, świeżych jak poranne bułeczki. I wszystko byłoby w porządku gdyby nie fakt, że każdą wolną chwilę musi spędzać nad kolejnymi historiami.
Pomyślała, że dziś będzie inaczej - w końcu na biurku szefa zostawiła tyle materiałów, że powstałyby dwie gazety - i dziś nareszcie będzie miała ten swój zasłużony odpoczynek od pracy, czas wolności. Stało się jednak inaczej. W redakcji okazało się, że faktycznie wywiązała się ze swoich obowiązków i nawet urlop by się jej należał, ale…
no właśnie zawsze jest jakieś "ale"… ale jej redakcyjna koleżanka nie podołała zadaniu, jakie jej powierzono i to Natalia ma je przejąć. Redaktor naczelny zadecydował, że talent Natalii jest tak wielki, że tylko ona zdąży przez weekend stworzyć cykl opowiadań i relacji na temat intymnego życia mieszkańców tego miasta.
Jakaż była jej złość - kolejne dni wypełnione pracą! Ale trudno, takie są wymogi dnia dzisiejszego, nie mogła odmówić chcąc zachować posadę. Zacisnęła zęby i z uśmiechem na twarzy oznajmiła, że w poniedziałek cykl ujrzy światło dzienne.
Otworzyła drzwi mieszkania…torbę z zakupami położyła na podłodze… nastawiła ekspres aby zaparzyć świeżą kawę (czekała ją długa, pracowita noc) i skierowała się w stronę łazienki. Poczęła w drodze zrzucać z siebie kolejne warstwy ubrania… popatrzała w lustro (jej nagość była zdumiewająca!)… odkręciła wodę i oddała się strumieniowi rwącej, ożywczej kąpieli…wdziała szlafrok… porwała dzbanek świeżej kawy… zapaliła lampkę przy biurku… kilka świec dookoła… otworzyła okno (by poczuć powiew świeżego, letniego wiatru, jakże twórczego i zmysłowego…) i poczęła pracę nad reportażem - opowiadaniem.
Noc oplatała ją swymi ramionami…zmęczenie z całego tygodnia dawało coraz bardziej znać o sobie, ale Natalia nie poddawała mu się tak bez walki. Zrobiła kolejny łuk kawy i poczęła coś skrzętnie notować. Jej wzrok sam szukał już coraz to nowych miejsc, samoczynnie uciekając znad kartki, skoncentrowanie uwagi na pracy stawało się też już coraz bardziej niemożliwe. Zmęczenie wygrało.
Pomyślała, że faktycznie trzeba odpocząć, skoro organizm się już tego tak domaga. Jej wzrok przyciągnęło to, co działo się na zewnątrz. Księżyc w poświacie zapraszający gwiazdy do zmysłowego, godowego tańca…przyroda kołysząca się w rytm swych pragnień i ludzie…tacy zwyczajni, szarzy, którzy pod osłoną nocy stają się wyrafinowanymi kochankami, obdarowując się nawzajem tyloma rozkoszami…dziwne - pomyślała, to ci sami ludzie, którzy podczas dnia nie dostrzegają innych, a teraz potrafią zaspakajać potrzeby nie tylko swoje, ale tych właśnie, których mijają w gonitwie dnia codziennego. Czyż to nie piękne? Czyż noc nie jest zdumiewająca? Ileż to rzeczy tych wspaniałych dzieje się właśnie pod jej płaszczem? Płaszczem tajemnicy… zmysłowości… kobiecości… romantyczności…
Na chwilę się rozmarzyła… pomyślała o tym czego w tej chwili jej brakuje najbardziej - o tym jedynym mężczyźnie, do którego tak tęskni i którego tak wypatruje w swym życiu.
Patrząc tak przed siebie jej uwagę przyciągnął lekki poblask świec…to w mieszkaniu naprzeciwko jej okien "tańczyło" światło. Romantycznie - pomyślała. Jej wyobraźnia namalowała sobie zaraz obraz tego, czemu towarzyszy owy poblask…Ciekawość wzięła górę nad przyzwoitością i Natalia poczęła obserwować owe mieszkanie.
Nie tylko płomień świec tańczył zmysłowo… dwa ciała połączyły się w jedno… Natalia poczuła nieodpartą chęć przyłączenia się do owego tańca. Obserwując kochającą się parę, poczęła w niej gromadzić się żądza kontaktu cielesnego, jej pragnienia i fantazje zaczęły się budzić i szukać ujścia… Nieświadoma tego zaczęła bawić się sama ze sobą. Wzrok jej wędrował po owym obserwowanym mieszkaniu, a jej dłonie wędrowały po niej. Szukały coraz to nowego miejsca do pieszczot. Była na tyle podniecona, ze sprawiało jej niesamowitą przyjemność dotykanie samej siebie. Para naprzeciwko była tak zafrasowana sobą, że nie zauważyła ciekawskiego wzroku Natalii. Taniec namiętności, który ich połączył był ważniejszy od otaczającej rzeczywistości. Z tego co zauważyła Natalia On był doskonałym kochankiem. Z taką delikatnością prowadził swoją partnerkę, że ta mogła bezwiednie mu się oddać, nie lękając się niczego. Wyobraźnia Natalii zaczęła działać na tyle, że On stanął koło niej i poprosił ją do owego tańca…zgodziła się…
Miała rację, był naprawdę wyjątkowy… czule i delikatnie począł ją całować…ściągnął z niej szlafrok i posadził na swych kolanach…jego pieszczoty oplatały całe jej ciało. Na zmianę czuła powiew letniego wiatru i jego oddech na swym rozpalonym ciele. On - czule i delikatnie pokazywał jej kolejne takty tego ich tańca…namiętność i erotyzm jaki panował teraz w jej mieszkaniu dodawał niezwykłego uroku całej tej sytuacji. Poczęli wirować po całym mieszkaniu, złączeni cały czas w miłosnym uniesieniu. Zaczęli pieścić się nawzajem w tak szalonym rytmie, że ich ciała domagały się jeszcze…obydwoje zasypywali się pocałunkami…dotykali się nawzajem…wędrowali językami szukając nowych sfer…stawali się odkrywcami. Odkrywcami a zarazem zdobywcami. Obydwoje chcieli, aby ten taniec trwał wiecznie. Było im tak dobrze… tak przyjemnie… tak rozkosznie…
Jej kobiecość i jego męskość znalazły się i zawirowały, potęgując ich doznania i unosząc ich ku zenitowi. Rozkosz jakiej doznawali nie znała granic. Fascynacja sobą nawzajem nie malała a wręcz przeciwnie rosła z każdą minutą razem z namiętnością…Cóż to był za zmysłowy taniec - samba? walc? A może tango?
Jaka szkoda, że Natalia nigdy się tego nie dowie… obudziła się za wcześnie…
Jednak w poniedziałek na biurko szefa trafił najlepszy, jak do tej pory, cykl napisany przez Natalię - cykl opisujący w znacznej mierze jej życie intymne i pragnienia erotyczne, które czasem biorą górę nad rozsądkiem…

Zgłoś jeśli naruszono regulamin