Smith Martin Cruz - Skrzydła nocy.pdf
(
751 KB
)
Pobierz
(Microsoft Word - Smith Martin Cruz - Skrzyd\263a nocy)
M
ARTIN
C
RUZ
S
MITH
S
KRZYDŁA NOCY
(P
RZEŁO
ņ
YŁ
J
AN
G
RABOWSKI
)
Rozdział pierwszy
Tablica reklamowa tytoniu Czerwonoskóry, przedstawiaj
Ģ
ca Indianina ze
skorodowanym okiem, zwrócona była na zachód. Dwie półci
ħŇ
arówki rdzewiały w k
ħ
pie
Ň
ółtych krzaków kaktusowych. Z otworu po reflektorze wysuwał si
ħ
błyskawic
Ģ
cienki j
ħ
zyk
jaszczurki.
Było południe. Na Malowanej Pustyni temperatura si
ħ
gn
ħ
ła trzydziestu o
Ļ
miu stopni.
ĺ
ciany szopy Abnera Tasupi składały si
ħ
z tablicy reklamowej tytoniu i z
postawionych na sztorc i pospawanych masek samochodów. Kwadratowy kawał stalowej
płyty zast
ħ
pował dach. Abner czasem naprawiał samochody, a czasem sprzedawał benzyn
ħ
Enco wprost z beczek. Beczki były zazwyczaj puste, wi
ħ
c Abner całymi dniami słuchał radia
tranzystorowego. W rozgło
Ļ
ni w Gallup pracowało kilku dyskd
Ň
okejów z plemienia
Nawahów. Co prawda, Abner nie cierpiał Nawahów, ale dyskd
Ň
okejów z plemienia Hopi nie
było. Na Czarnej Mesie Hopi było wielu, jednak
Ň
aden z nich nie odwa
Ň
ył si
ħ
go odwiedzi
ę
.
No, mo
Ň
e z jednym wyj
Ģ
tkiem.
Youngman Duran siedział w szopie, pomi
ħ
dzy spr
ħŇ
ynami stercz
Ģ
cymi z fotela
samochodowego. Mi
ħ
dzy nogami trzymał na wpół wypit
Ģ
flaszk
ħ
wina Galio.
- Przykro mi, ale musz
Ģ
zgin
Ģę
- Abner przeprosił swego jedynego przyjaciela.
- Kto
Ļ
, kogo znam?
Abner, rozebrany do majtek i skórzanej przepaski, siedział w kucki na klepisku miel
Ģ
c
ziarna kukurydzy. Miał ponad dziewi
ħę
dziesi
Ģ
t lat i jego br
Ģ
zowe ciało było twarde jak
pancerz owada. Siwe włosy, przyci
ħ
te tu
Ň
na oczami, spływały wzdłu
Ň
płaskiej twarzy o
szerokich ko
Ļ
ciach policzkowych i grubych, sp
ħ
kanych wargach.
- No, Abner, mo
Ň
esz mi powiedzie
ę
. Przecie
Ň
nie jestem zast
ħ
pc
Ģ
szeryfa dla zabawy.
Youngman był mniej wi
ħ
cej trzy razy młodszy od Abnera. Włosy miał krótsze,
kruczoczarne i podwini
ħ
te pod brudny kapelusz. Na kapeluszu odbiło si
ħ
kółko potu, a plamy
spod pach i z pleców zlały si
ħ
razem, zmieniaj
Ģ
c koszul
ħ
khaki w ciemn
Ģ
g
Ģ
bk
ħ
. Poprawił si
ħ
na siedzeniu, usiłuj
Ģ
c omin
Ģę
wystaj
Ģ
ce spr
ħŇ
yny. Youngman nie znosił ci
ħŇ
kiego wina, ale o
prawdziwy alkohol w rezerwacie było trudno. Poza tym lubił Abnera.
Abner wzi
Ģ
ł w r
ħ
ce zmielone ziarno kukurydziane, zacz
Ģ
ł rozsypywa
ę
je pod progiem,
a potem - cofaj
Ģ
c si
ħ
- w rogach pokoju.
Youngman wyci
Ģ
gn
Ģ
ł paczk
ħ
przepoconych papierosów.
- Znasz ich wszystkich.
- To dobry pocz
Ģ
tek, Abner, to ju
Ň
jest co
Ļ
.
Youngmanowi szopa Abnera przypominała granic
ħ
powodzi, która wyrzuca na brzeg
ró
Ň
norakie
Ļ
miecie. Pudło
Ļ
wiec samochodowych i bezpieczników. Podno
Ļ
niki i ły
Ň
ki do
Ļ
ci
Ģ
gania opon. Puszki po zupie i fasolce ustawione na beczce, zamienionej na piecyk.
Koszule powtykane w dziury w
Ļ
cianach, z których zwisały warkocze bł
ħ
kitnej kukurydzy.
Na półce, sporz
Ģ
dzonej ze skrzynki na pomara
ı
cze, stały lalki Kachina, z których ka
Ň
da
mierzyła ponad trzydzie
Ļ
ci centymetrów. Jedn
Ģ
zdobiły drewniane promienie sło
ı
ca, inn
Ģ
-
orle pióra, a wszystkie były topornie wyrze
Ņ
bione w drewnie i liczyły sobie z pi
ħę
dziesi
Ģ
t
albo i sto lat.
- Za takie lalki w Phoenix mo
Ň
na wzi
Ģę
do tysi
Ģ
ca dolarów. Sprzedaj, zanim kto
Ļ
ci je
ukradnie - powiedział Youngman.
- Nie martw si
ħ
, Pchło - odparł Abner, sko
ı
czywszy sypa
ę
kukurydz
ħ
. - Tu nikt nie
przychodzi.
- Có
Ň
, pewnie si
ħ
boj
Ģ
,
Ň
e rzucisz na nich kl
Ģ
tw
ħ
.
Na kotle stały gliniane naczynia z pejotlem, bieluniem i marihuan
Ģ
. Youngman
opanował wzbieraj
Ģ
c
Ģ
pokus
ħ
. Zdarzało mu si
ħ
Ň
y
ę
na haju. Trwało to siedem lat, ale to było
w wojsku, a teraz tylko podpalał troch
ħ
trawki i pił wino. Nie wzlatywał ju
Ň
wysoko, ale te
Ň
nie spadał na samo dno. Abner był inny; był kapłanem. I miał racj
ħ
: ludzie go Unikali.
- Co to, do cholery, ma znaczy
ę
,
Ň
e wszyscy zgin
Ģ
? Masz szcz
ħĻ
cie,
Ň
e mówisz ze
mn
Ģ
. Inni pomy
Ļ
leliby,
Ň
e mówisz powa
Ň
nie - zauwa
Ň
ył Youngman.
Na naczyniu z bieluniem nie było pokrywki. Kocioł oblepiały naklejki z napisami
„Tijuana", „Prawda lub Konsekwencje", „Nagrobek". Równie dobrze mógłby by
ę
tam i napis
„Mars". Abner znalazł kocioł w lombardzie; nigdy nie ruszył si
ħ
dalej ni
Ň
do Tuba City.
- Dzi
Ļ
upał, a bracia Galio nie
Ņ
le si
ħ
natrudzili. Golnij sobie, Abner - zaproponował.
Staruszek potrz
Ģ
sn
Ģ
ł głow
Ģ
. Pewnie skosztował bielunia, pomy
Ļ
lał Youngman.
Szczodra dawka nasion to pewna trucizna. Mała dawka suszonych korzeni mogła unie
Ļę
mózg jak samochód na podno
Ļ
niku. W rezerwacie mo
Ň
na było umrze
ę
na wiele sposobów.
Alkohol, bielu
ı
lub wilczomlecz. Odpoczynek w nocy na
Ļ
rodku drogi. Po prostu pozwoli
ę
na
to, aby czas sobie płyn
Ģ
ł i sekundy gromadziły si
ħ
jak piasek w otwartym grobie.
Abner otworzył kufer.
- Do diabła. Obiecałe
Ļ
,
Ň
e nie b
ħ
dziesz przyrz
Ģ
dzał leków w mojej obecno
Ļ
ci -
przypomniał Youngman.
- Przecie
Ň
nie wierzysz w to wszystko. - Abner u
Ļ
miechn
Ģ
ł si
ħ
w odpowiedzi.
- Nie wierz
ħ
, ale nie lubi
ħ
. Chc
ħ
po prostu sobie usi
ĢĻę
i pogada
ę
. Tak jak zwykle.
- Wiem, na co masz ochot
ħ
. - Starzec nadal si
ħ
u
Ļ
miechał. - Ale na to jest ju
Ň
za
pó
Ņ
no.
- Chod
Ņ
, pojedziemy na przeja
Ň
d
Ň
k
ħ
. Mo
Ň
e ustrzelimy królika... - zaproponował
Youngman.
Abner wyci
Ģ
gn
Ģ
ł koc ze skrzyni po pomara
ı
czach. Pod kocem stała klatka z
królikiem, którego nos wci
Ļ
ni
ħ
ty był mi
ħ
dzy kratki. Youngman nie wiedział,
Ň
e Abner
pozwalał sobie na takie zbytki jak
Ļ
wie
Ň
e mi
ħ
so. Z reguły starzec od
Ň
ywiał si
ħ
podpłomykami, chili, kukurydz
Ģ
, niekiedy suszonymi brzoskwiniami.
W kufrze znajdowały si
ħ
rzeczy, które Abner z reguły okre
Ļ
lał jako swoje „tajemne
dobra". Korzenie paho, pióra, słoiki z suszon
Ģ
kukurydz
Ģ
:
Ň
ółt
Ģ
, czerwon
Ģ
i niebiesk
Ģ
. Abner
usypał małe kopczyki ziaren kukurydzy przed ka
Ň
d
Ģ
z lalek.
- Nie chc
ħ
,
Ň
eby ci
ħ
dopadli - powiedział Youngman - bo przy
Ļ
l
Ģ
mnie,
Ň
ebym zrobił z
tob
Ģ
porz
Ģ
dek. To s
Ģ
durnie, którzy wierz
Ģ
w twoje czary.
Z innego miejsca w kufrze Abner wyci
Ģ
gn
Ģ
ł torebk
ħ
, z której dobył czarno-białe pióra
z ogona dzierzby. Potem wetkn
Ģ
ł po piórku w ka
Ň
dy z kukurydzianych kopczyków, a
Ň
powstał ołtarz. Cofn
Ģ
ł si
ħ
o krok,
Ň
eby podziwia
ę
swoje dzieło, i powiedział:
- Chc
ħ
zostawi
ę
miejsce w
Ļ
rodku na tabliczk
ħ
Pahana. Ładne, prawda?
- Co to jest tabliczka Pahana?
- Nie wiesz?
- Nie.
- To nie wiesz zbyt wiele. - Abner zatarł r
ħ
ce.
- Wiem,
Ň
e si
ħ
na
ę
pałe
Ļ
magicznego proszku i jeste
Ļ
na haju. Ile wzi
Ģ
łe
Ļ
tego
bielunia? No, powiedz.
- Niewiele. - Odwrócony tyłem Abner wzruszył szczupłymi ramionami. - Tobie,
Pchło, b
ħ
dzie potrzeba o wiele wi
ħ
cej.
Youngman poczuł zawód. „Robienie leków" było najlepszym przykładem
bezsensownej pracy.
ņ
adna ilo
Ļę
leków nie potrafiła zmieni
ę
biednego, ciemnego Indianina w
bogatego, zadbanego białego. Przynajmniej nie w Arizonie. Je
Ň
eli chodzi o lalki Kachina, to
wszyscy doskonale wiedzieli,
Ň
e były to po prostu zabawki.
Rz
Ģ
d lalek ze zło
Ļ
liwymi minami spogl
Ģ
dał na
ı
drewnianym wzrokiem.
- Tak - powiedział Youngman. - Ja bym potrzebował z gar
Ļę
Ļ
rodków pobudzaj
Ģ
cych,
troch
ħ
amfy, w
Ģ
chni
ħ
cie koki, troch
ħ
kwasu i puszk
ħ
coors,
Ň
eby poczu
ę
blisko
Ļę
Wielkiego
Ducha.
- Pomimo to - upierał si
ħ
Abner - dobry z ciebie chłopak.
Youngman podrapał si
ħ
po czole. Bywały chwile, kiedy zdawało mu si
ħ
,
Ň
e
porozumiewa si
ħ
z Abnerem za po
Ļ
rednictwem nieudolnego tłumacza, cho
ę
obaj mówili w
j
ħ
zyku hopi, z tymi samymi zapo
Ň
yczeniami od białych. Rozzło
Ļ
cił si
ħ
na samego siebie. Nie
powinien był zatrzyma
ę
si
ħ
w obskórnej szopie Abnera, tylko jecha
ę
dalej, na ranczo Momoa,
tak jak to miał w planie.
Abner przyniósł butelk
ħ
po wodzie mineralnej, zatkan
Ģ
foli
Ģ
aluminiow
Ģ
. Zdj
Ģ
ł foli
ħ
i
wysypał na dło
ı
jaki
Ļ
czarny piasek, którego Youngman nigdy wcze
Ļ
niej nie widział. Piasek
był drobny, l
Ļ
ni
Ģ
cy i błyszcz
Ģ
cy. Kiedy napełnił ju
Ň
dło
ı
, przykucn
Ģ
ł i - sypi
Ģ
c piasek cienk
Ģ
stru
Ň
k
Ģ
mi
ħ
dzy palcami i kciukiem - wyrysował nim na podłodze swastyk
ħ
. Linie były proste,
niczym przy linijce, a k
Ģ
ty mogły by
ę
wyrysowane przy ekierce. Na pustej dłoni pozostały
oleiste plamy.
Do diabła, pomy
Ļ
lał Youngman. Nie miał najmniejszej ochoty aresztowa
ę
starca.
- Abner - powiedział - włóczyłe
Ļ
si
ħ
wokół kopalni Peabody? To nie jest piasek.
- Naprawd
ħ
dobry z ciebie chłopak i niegłupi. - Abner ponownie napełnił dło
ı
i zacz
Ģ
ł
rysowa
ę
kolejn
Ģ
swastyk
ħ
. - Nie, to nie z Peabody.
Miesi
Ģ
c wcze
Ļ
niej Abnera schwytano, kiedy wrzucał pudła z grzechotnikami do
kopalni odkrywkowej na Czarnej Mesie. Gdyby nie to,
Ň
e Youngman przybył na czas i zd
ĢŇ
ył
go sam aresztowa
ę
, stra
Ň
nicy byliby go zastrzelili. Zaraz potem go zwolnił.
-Wujku, chciałbym móc si
ħ
o ciebie nie martwi
ę
.
- Nie martw si
ħ
. - Abner skupił si
ħ
na rysunku. - Tak b
ħ
dzie dobrze. To nie pochodzi z
Ň
adnej kopalni białych, ale od martwych ludzi.
Czarny piasek prawie przelewał si
ħ
w r
ħ
kach, jak ciecz. Youngman popił wina. Abner
wyrysował dalsze dwie swastyki, układaj
Ģ
c je w idealny kwadrat. Co do tego Youngman nie
miał w
Ģ
tpliwo
Ļ
ci.
- Co znów knujesz, Abner? - zapytał.
Abner podszedł znów do kufra i wzi
Ģ
ł nar
ħ
cze butelek z czarnym proszkiem, po czym
skierował si
ħ
do
Ļ
rodka kwadratu swastyk. Przykucn
Ģ
ł, otworzył jedn
Ģ
z butelek, nasypał
sobie na r
ħ
k
ħ
i zacz
Ģ
ł dalej rysowa
ę
. Zabawne, kapłani -nawet ci najstarsi i najsłabsi - kiedy
wzi
ħ
li si
ħ
za robienie leków, to wrastali w ziemi
ħ
, jakby ich przytrzymywał jaki
Ļ
magnes.
Dwóch ludzi z trudno
Ļ
ci
Ģ
potrafiło ich podnie
Ļę
do góry. Ale to, oczywi
Ļ
cie, było zwi
Ģ
zane z
wywa
Ň
eniem ciała. Nowy wzór narysowany przez Abnera przypominał zwój, a potem rozrósł
si
ħ
w spiral
ħ
.
- Nie zło
Ļę
si
ħ
na mnie, Pchło. - Abner dosypał sobie na r
ħ
k
ħ
. - Ale długo si
ħ
nad tym
zastanawiałem i postanowiłem,
Ň
e co
Ļ
z tym
Ļ
wiatem trzeba zrobi
ę
. Przede wszystkim ci
Plik z chomika:
AGAPE_AGAPE
Inne pliki z tego folderu:
White Stephen - Alan Gregory 02 - Prywatna praktyka.pdf
(1839 KB)
Smith Martin Cruz - Skrzydła nocy.pdf
(751 KB)
Solomon Annie - Fotograf śmierci.pdf
(920 KB)
Tiendriakow Włodzimierz - Sąd.pdf
(857 KB)
Vittachi Varindra - Reporter w Subudzie.doc
(608 KB)
Inne foldery tego chomika:
! # Wrzucone - sprawdzone i pełne Ebooki #
! # Wrzucone - sprawdzone i pełne Ebooki #(1)
! # Wrzucone - sprawdzone i pełne Ebooki #(10)
! # Wrzucone - sprawdzone i pełne Ebooki #(2)
! # Wrzucone - sprawdzone i pełne Ebooki #(3)
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin