Spojrzenia barwy czekolady - Yadire.doc

(38 KB) Pobierz
Yadire - Spojrzenia barwy czekolady

 

Yadire - Spojrzenia barwy czekolady

 

 


- Robiłaś to już kiedyś?
Hermiona zarumieniła się uroczo i poprawiła przed lustrem włosy.
- Pytam się o coś!
Hermiona odwróciła się w stronę łóżka i spojrzała wprost w czekoladowe oczy siedzącej na nim dziewczyny.
- Tylko sama – powiedziała cicho.
W pokoju rozległ się perlisty śmiech. Uroczy. Niewinny. A jednak przesycony czymś… zmysłowym?
Hermiona nadal siedziała na wygodnym krześle i patrzyła przed siebie niewidzącym wzrokiem. Jej twarz znów zalał rumieniec.
- Ładnie wyglądasz, wiesz?
Dziewczyna o brązowych oczach wstała i podeszła do Hermiony. Stanęła za nią i dotknęła jej włosów.
- Takie miękkie i puszyste… - mruknęła, siadając jej na kolanach.
Hermiona podświadomie ścisnęła nogi.
- Spokojnie – wyszeptał do jej ucha przyjemny głos.
Dziewczyna położyła jej głowę na ramieniu i wdychała zapach jej włosów.
- Jaśminowy. Mój ulubiony.
Długie, szczupłe palce bawiły się brązowym loczkiem. Hermiona też czuła miły zapach. I była pewna, że to nie jej włosy tak pachniały.
Czekoladowe oczy patrzyły na nią. Uważnie przyglądały się każdemu szczegółowi jej twarzy. Jakby starały się zapamiętać każdy pieg, każdy rys i każdy kolor.
Zaczerpnęła powietrza. Głośnym, przerywanym oddechem. Tamta uśmiechnęła się i przysunęła się bliżej. Hermiona czuła na brzuchu przyjemne ciepło jej ciała. Odruchowo objęła ją w pasie. Zamarła.
Nie puściła, zachęcona wyrazem czekoladowych oczu.
To przyszło nagle. Poczuła jej usta na swoich w chwili, gdy najmniej się tego spodziewała. Zamknęła oczy i całkowicie poddała się pocałunkowi właścicielki czekoladowych ocząt.
Skończyło się tak szybko, jak się zaczęło. Nie zdążyła nawet rozsmakować się w tej pieszczocie.
Siedziała na krześle. Ona siedziała na łóżku, tuż przy poduszce. Nic nie mówiła, tylko się uśmiechała. Hermiona spuściła głowę i wstała. Wolnym krokiem podeszła do łóżka, usiadła na krawędzi. Czekała.
Nie czekała długo. Szczupłe dłonie wolno zdejmowały z niej ręcznik. Owinęła się nim, kiedy wyszła spod prysznica i do tej pory zupełnie o tym zapomniała. Wilgotne kosmyki opadły na rozgrzaną skórę, wywołując w niej dreszcz.
Zza pleców dobiegł ją pisk radości.
- Wiedziałam, że ci się spodoba – usłyszała w uchu gorący szept.
Poczuła, że na twarz znów wypełza jej rumieniec. Zamknęła oczy i spróbowała go opanować. Na próżno.
Ktoś pociągnął ją do tyłu. Opadła na łóżko, przypominając sobie, że jest zupełnie naga.
- Mogłabyś… - wyjąkała speszona. – Mogłabyś… zgasić…
Świece pogasły, płomień tlił się jeszcze tylko na tej stojącej na nocnym stoliku.
- Pokaż, jak to robiłaś.
Odwróciła głowę, topiąc pytające spojrzenie w czekoladowych oczach. Przypomniała sobie rozmowę sprzed kilkunastu minut. Zaczerwieniła się i ucieszyła na myśl, że teraz przynajmniej nie widać jej twarzy.
Niepewnie dotknęła ręką swojej piersi. Ujęła ją w dłoń i zaczęła delikatnie masować. Po chwili poczuła dłoń na drugiej okrągłości. Otworzyła oczy. Jej wzrok utonął w spojrzeniu o barwie czekolady.
Na jej ciele pojawiła się gęsia skórka. Tamta drugą dłonią dotknęła jej brzucha.
Niespodziewanie dla siebie samej chwyciła jej dłoń i skierowała niżej.
- Jeszcze nie – szepnęła dziewczyna, obdarzając jej sutek pocałunkiem.
Wciągnęła głośno powietrze i przymknęła oczy. Dziewczyna zdjęła jej dłoń z drugiej piersi.
Pocałunek przeniósł się z piersi na usta. Hermiona objęła dziewczynę za szyję. Usiadły. Scaliły usta w gorącym pocałunku, pozwalając językom namiętnie tańczyć.
Bawiła się jej włosami, zatapiając w nich palce. Zakręciło jej się w głowie od zapachu jaśminu.

Siedziały naprzeciwko siebie, patrząc sobie w oczy. Hermiona ujęła jej dłoń. Poprowadziła ją ku swemu najintymniejszemu miejscu. Czekoladowe oczy przyjrzały się jej badawczo. Skinęła głową.
Położyła się. Raz jeszcze poczuła jej usta. Tym razem jednak w miejscu o wiele wrażliwszym, niż usta.
Zacisnęła dłonie i zesztywniała. Po chwili rozluźniła się, oddając się pieszczocie. Język zagłębiający się w najczulsze zakamarki jej ciała wywoływał w niej falę przyjemnych dreszczy.
Nagle wszystko ustało. Otworzyła oczy i zobaczyła jej twarz nad sobą. Uśmiechnęła się i otoczyła ją ramionami, przyciągając ku sobie. Obdarzyła ją gorącym pocałunkiem. Dłonie zanurzyła w jej włosach.
Tamta dotknęła jej piersi. Hermiona jęknęła cicho.
Atmosferę panującą w pokoju podkreślał jeszcze zapach, który właśnie zaczął się roznosić. Woń gorzkiej czekolady i migdałów. Znów zakręciło jej się w głowie. Sama już nie wiedziała, czy wywoływała to mieszanka zapachów, czy niewysłowiona przyjemność, jaką odczuwała. Możliwe, że zarówno jedno, jak i drugie.
Miła wilgoć wypełniła ją wewnątrz. Uśmiechnęła się błogo, czując dłonie dziewczyny na swoim ciele. Oddychała coraz trudniej, czuła w piersiach trudną do opisania ciężkość. Przyjemną ciężkość.
Nagle wstrzymała oddech. Długie, smukłe palce pieściły bardzo powoli jej najwrażliwsze miejsce, zmuszając jej ciało do gwałtownych ruchów.
Zagryzła wargi. Zamknęła oczy. Oddała się całkowicie jej władzy.

Ich oddechy powoli wracały do normy. Owinięte prześcieradłem leżały przytulone do siebie, splatając dłonie. Świeczka na nocnym stoliku wypaliła się i pokój pogrążył się w ciemnościach. Widziały swoje oczy błyszczące w mroku.
Hermiona pocałowała ją w policzek. Odsunęła z jej czoła niesforny loczek.
- Cholera!
Hermiona wsparła się na łokciach, kiedy tamta wyskoczyła z łóżka.
- Harry mnie zabije! Trening!
Ciemny cień w pośpiechu poruszał się po pokoju w poszukiwaniu poszczególnych części garderoby.
- Ale oni już raczej zeszli…
- Jasne! Jak znam Harry’ego, to będą latać do świtu. Pojutrze finał.
Ciemny cień zbliżył się do drzwi. Hermiona usiadła na łóżku i podkurczyła nogi.
- Ale nic im nie powiesz, prawda?
Ciszę przerwał śmiech.
- Spokojnie! Ani Harry, ani mój brat o niczym się nie dowiedzą. Sama mam w tym interes – mówiła, ubierając się szybko.
Hermiona nie odetchnęła z ulgą. Spodziewała się takiej odpowiedzi.
Drzwi otworzyły się. Do pomieszczenia wdarło się chłodne powietrze.
- Jeszcze ci się odwdzięczę, Ginny.
Znów ten śmiech. Dziecinny, a jednak kobiecy.
- Na to liczę.
Trzasnęła drzwiami. Hermiona słyszała, jak zbiega po schodach. Wstała, owinęła się szczelniej prześcieradłem i poszła do łazienki.
A w pokoju nadal unosił się zapach jaśminu, migdałów i gorzkiej czekolady.

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin