Duch i ogień - Orygenes.txt

(847 KB) Pobierz
Orygenes
Duch i Ogie�
Wyb�r tekst�w i wprowadzenie Hans Urs von Balthasar
Przek�ad na j�zyk polski i redakcja Stanis�aw Kalinkowski
wydawnictwo liii
Krak�w
&
Wydawnictwo Si�str Loretanek Warszawa

Tytu� orygina�u: Geist und Feuer
Przek�ad z j�zyka niemieckiego: ks. Wincenty Myszor
Przek�ad z j�zyka greckiego i �aci�skiego: Stanis�aw Kalinkowski
Przek�ad fragment�w z Filokalii
i z Komentarza do Ewangelii �w. Mateusza (z j�zyka greckiego):
Katarzyna Augustyniak
Redakcja:
Stanis�aw Kalinkowski
Redakcja techniczna: Beata Warzani
Korekta: Ma�gorzata Chojnacka
Projekt ok�adki: Pracownia M
Zdj�cie na ok�adce:
Fragment ikony �Zwiastowanie" � Nowogr�d XIV wiek
� Copyright by Johannes Ver�ag Einsiedeln, Freiburg 1991 � Copyright for the Polish Edition
Wydawnictwo  liii, Krak�w 1995
Imprimatur:
Kuria Metropolitalna w Krakowie
t Kazimierz Nycz, Via Gen.
Ks. Kazimierz Moskala, Not.
Ks. doc. dr hab. Edward Staniek, Cenzor
L. 3193/94 Krak�w, 06.12.1994 r.
ISBN 83-86106-85-9
WytilaWniCtWO	TU           Wydawnictwo Si�str Loretanek
Plac Na Stawach 3	ul. �eligowskiego 16/20
30-107 Krak�w	04-476 Warszawa-Rembert�w
tel. 22 15 83, 21 50 92
Druk i oprawa
Drukarnia Loreta�ska, Warszawa-Rembert�w

  Co do mnie, to pragn� by� cz�onkiem Ko�cio�a i nazw� swoj� wywodzi� nie od jakiego� herezjarchy, lecz od Chrystusa, oraz nosi� imi� b�ogos�awione na ziemi; ja przez uczynki swoje i my�li pragn� by� i nazywa� si� chrze�cijaninem.
  Je�li ja, kt�ry, jak si� wydaje, jestem dla ciebie praw� r�k�, kt�ry nazywam si� prezbiterem i g�osz� S�owo Bo�e, uczyni� cokolwiek przeciw nauce Ko�cio�a i przeciw zasadom Ewangelii, tak i� Tobie, Ko�cio�owi, dam pow�d zgorszenia, niechaj Ko�ci� jednomy�ln� decyzj� ode tnie mnie, swoj� prawic�, i precz odrzuci od siebie!
ORYGENES



WST�P
  Nie da si� w �aden spos�b przeceni� Orygenesa i jego znaczenia dla historii chrze�cija�skiej my�li. Dopiero postawi� go obok Augustyna i Tomasza oznacza przyzna� mu miejsce nale�ne w tej historii. Ka�demu, kto zajmowa� si� d�u�ej badaniem Ojc�w objawia si� on jakby temu, kto wspina si� w g�rach; powoli, ale stale ton� szczyty wok� niego, te, kt�re zdawa�y mu si� zagra�a�, a spoza nich wznosi si� w g�r� dot�d ukryty ale zajmuj�cy �rodek kr�lewski masyw. Nikt w�r�d wielkich, od Kapadocyj-czyk�w do Augustyna, do Dionizego, Maksyma, Szkota Eriugeny i Eck-hartha nie m�g� si� uwolni� od tej prawie magicznej si�y promieniowania, tego �cz�owieka ze stali", bo tak go nazywano. Niekt�rzy zatracili si� w nim ca�kowicie; wystarczy od��czy� od Euzebiusza blask Orygenesowy a zostanie jaki� w�tpliwy p�aria�ski teolog i pracowity historyk. Hieronim odpisuje z niego g�adko, gdy komentuje Pismo �wi�te, nawet wtedy gdy ju� ostentacyjnie, twardo i z gniewem zerwa� �a�cuch i wypar� si� wi�z�w, kt�re ��czy�y go z mistrzem. Bazyli i Grzegorz z Nazjanzu w romantycznym podziwie zbieraj� najbardziej poci�gaj�ce cytaty z niezliczonych dzie� tego, do kt�rego wracaj� przez ca�e �ycie, gdy tylko codzienna walka pozwala im w jakiej� chwili korzysta� z wytchnienia. Grzegorz z Nyssy uleg� mu jeszcze bardziej. Pi�miennictwo kapadockie przekazuje go prawie bez uszczerbku Ambro�emu, kt�ry zreszt� zna go tak�e z pierwszej r�ki i odpisuje z niego; niekt�re jego czytania w brewiarzu (oczywi�cie tak�e czytania Hieronima czy Bedy) to prawie niezmienione teksty Orygenesa. I tak rozla�o si� na wiele stron jednocze�nie to dziedzictwo Orygeneso-we, ju� to jako bezimienne, ju� to jako og�lne dobro Ko�cio�a a� po Augustyna, a przez Augustyna wp�yn�o dalej a� po �redniowiecze. Na Wschodzie zachwyt wzbudza jednak ca�y czas, fala po fali, a nurt orygenizmu staje si� oczywi�cie coraz szerszy, a co za tym idzie coraz bardziej powierzchowny. Przechodzi do r�k ciemnych ugrupowa� mnich�w, kt�rzy broni� �litery" mistrza z zaci�to�ci� i bez wyrzut�w. Ale im bardziej duch mistrza zwietrza� a pozostawa� ja�owy osad �systemu", to tym bardziej krzywo rysowa� si� przed s�dziowskimi obwarowaniami
  
8

WST�P

ko�cielnej nauki. To, co dwuznaczne i podejrzane, rzucone ju� dawno na Zachodzie w bolesnym sporze Hieronima i Rufina na temat imienia Aleksandryjczyka, uderzy�o w to imi� p�niej, ale dok�adniej na Wschodzie; wraz z wyrokami cesarza Justyniana si�a oficjalnego orygenizmu zosta�a zasadniczo z�amana.
  Ale czy pomog�o ten ju� na wp� wyschni�ty system uczyni� ca�kowicie nieszkodliwym od tez, czy pozwoli�o wi�c wyst�powa� przeciw preegzysten-cji dusz, angelologjcznemu wcieleniu Logosu, obdarowaniu cia� niebieskich dusz�, przeciw nauce o kulistym ciele cia� zmartwychwsta�ych (kt�rej Orygenes nigdy nie podziela�!) i w ko�cu przeciw ostatecznemu zlikwidowaniu piek�a, je�li z tych n�dznych resztek genialnej ca�o�ci - przychodzi pokusa, aby je por�wna� do rumowiska str�conego samolotu -duch, polot i to, co porywa, ju� dawno zosta�y usuni�te? Ale sta�o si� przy tym to, co ju� w spos�b nieuchwytny dokonywa�o si� od dawna: gdy flakon zosta� rozbity w tysi�ce od�amk�w, a imi� mistrza ukamienowano i pogrzebano, wo� olejku ulotni�a si� i �wype�ni�a ca�y dom". Nie ma w Ko�ciele innego my�liciela, kt�ry tak niewidzialnie - wsz�dzie pozosta� jak Orygenes. A sam nawet nie pisa�, tylko m�wi�, prawie dzie� i noc, niezmordowanie m�wi� do stale nowych, zmieniaj�cych si� skryb�w. I to s� ju� jego dzie�a - sze�� tysi�cy ksi�g, jak wspomina Epifaniusz s� wprawdzie legend�, ale Euzebiusz i Hieronim znaj� jednak co� oko�o dwu tysi�cy - nic tylko brzmienie jednego g�osu, jednego g�osu, kt�ry przenika wszystko na wskro�, stale naprz�d, bez wytchnienia, bez zm�czenia, tak, nawet bez spodziewanego wkr�tce celu, z zapami�taniem prawie na granicy szale�stwa, a przecie� z nigdy ju� nie ogl�dan� ch�odn�, niedost�pn� duchowo pow�ci�gliwo�ci�. Nie jest to g�os retora (takich ma patrystyka do��, a r�nice wobec nich natychmiast si� ujawnia), owszem jest to glos, kt�ry nie chce przekona�, nie jest to tak�e g�os porywaj�cy, g�os poety (chocia� pe�no obraz�w i por�wna� wzlatuje wsz�dzie), na to jest zbyt przejrzysty, zbyt suchy i bez ornament�w, prawie ubogi. Dlatego nie jest to tak�e g�os jakiego� sztukmistrza, nie ma tu niczego z czaruj�cych, �wiat�ocienistych, barokowych b�yskotek Areopagity, niczego z magicznej geometrii s��w Nazjanczyka. Tu wszystko jest powiedziane bez specjalnego celu, bez przymusu, a zawsze ze zdumiewaj�c� skromno�ci�, z kr�tkimi wypowiedziami usprawiedliwienia, jakby na �co� zbyt ryzykownego si� o�mieli�", albo z pewnym u�miechem powierza� s�uchaczowi - �zauwa�, czy mo�e" -jak�� korekt�. Ani �ladu augustynowego patosu, kt�ry bez pytania wywarza drzwi serc i przywyk�y jest, jak lekarz, ogl�da� je bez os�onek i stawia�
  
WST�P	9
przed Bogiem. Ale nie mniej daleko pozostaje tu m�dra i w najlepszym znaczeniu ludzka r�wnowaga arcypasterza Bazylego, kt�ry mia� wrodzony talent kierowania innymi i umiar wobec innej natury. G�os Aleksandryjczyka podobny jest raczej do tych pal�cych i bezdeszczo-wych wichr�w pustyni, kt�re wia�y w tamtych czasach ponad delt� Nilu z ca�kiem nieromantyczn� nami�tno�ci�: czyste, p�omienne tchnienie. Dwa imiona nasuwaj� si� tu do por�wnania: Heraklit i Nietzsche. I tu bowiem dzie�o na zewn�trz jest popio�em i sprzeczno�ci�, a warto�� ma tylko przez dusz� ognia, kt�ry wymusza jedno�� z niesp�jnej materii i w jakim� niezwyczajnym u�yciu materia�u parnego pozostawia za sob�, w poprzek ziemi szlak �aru. Tylko nami�tno�� dla jednego i drugiego znaczy co� w dionizyjskiej tajemnicy �wiata; tu jednak si�ga i li�e p�omieniem w g�r�, ku tajemnicy ponad�wiatowego Logosu-S�OWA, tajemnicy, kt�ra wype�nia okr�g ziemi tylko dlatego, aby go samego w swym ogniu ochrzci�, zanurzy� i zamieni� w ducha. A� do swej zewn�trznej formy my�lenie orygenesowe jest wsp�dokonaniem swego jedynego przedmiotu: Boga, g�osu, mowy, s�owa i niczym innym, ale g�osu, kt�ry jak ognisty miecz uderza w serca; mowy, kt�ra z nadziemsk� delikatno�ci�, szeptem, wprowadza w �wiat tajemnicy mi�o�ci wok� tajemnicy mi�o�ci, S�owa, kt�re ju� jest rozb�yskiem i odblaskiem ukrytej pi�kno�ci Ojca. W anonimowo�� tego S�owa zostaje wci�gni�ty tak�e g�os Orygenesa i w tej postaci pozostawi� swoj� wszechobecno�� w chrze�cija�skiej my�li, o czym ju� m�wili�my.
  Orygenes zosta� jednak po d�ugim i rozpaczliwym zwalczaniu przez chrze�cija�sk� teologi� odrzucony i pot�piony. A wyrok ten, nawet gdy tylko -jak powiedzieli�my - uderzy� w wyschni�ty ju� szkielet jego my�li, to jednak Orygenes pozosta� w ten spos�b napi�tnowany. Trzyma si� na szkielecie ko�ci, ale za�amuje si� nie maj�c si�y, je�li tylko jedn� ko�� si� usunie. W �adnym wielkim systemie nie da si� zreszt� rozdzieli� formy i tre�ci, tak�e wtedy gdy nie ca�kowicie odpowiadaj� sobie, jak na przyk�ad u Hegla. Jest oczywi�cie zawsze mo�liwe, �e niekt�re zdania my�licieli s� prawdziwsze od innych, a wi�c jedne mo�na sobie przyswoi� a inne odrzuci�. Ale w miar� jak wyb�r taki mo�na uczyni� bogatszym tak coraz mniej poszczeg�lne cz�ci mog� znie�� jakie� ubytki; im bardziej zestaw pierwotny by� tylko �materialnym" tym mniejsz� posiada w sobie narzuca-
  
10	WST�P
j�c� si� i konieczn� jedno��, sw�j styl. Mo�na z trudem by� heglist� w logice nie b�d�c nim w filozofii historii czy filozofii spo�ecznej. Nie mo�na przyjmowa� krytyki czystego rozumu odrzucaj�c krytyk� praktycznego rozumu. Tak, nie mo�na jednocze�nie uzna� pierwszych takt�w DC Symfonii i opu�ci� ostatnie. Prawda bowiem wszystkich wielkich dzie� opiera si� raczej na tym, co w nich jest, ni� na tym, jak to istnieje. Duch ca�o�ci nadaje ca�o�ci sens i jedno��. W prawdzie tej niepodzielnej idei bior� udzia� wszystkie poszczeg�lne cz�ci. Ta uwaga stawia nas w �rodku nad wyraz problematycznej sprawy naszego przedsi�wzi�cia. Niekt�rzy przed nami usi�owali w spos�b mechaniczny �schrystianizowa�" Orygene-sa w jego wypowiedziach. Wyklucza si� wi�c preegzystencj� i powr�t wszystkiego, �agodzi si� tu i �wdzie jeszcze inne ekstrawaganckie pogl�dy i otrzymuje si� jak na d�oni sztywny i pozbawiony wyrazu tw�r, wy...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin