00:02:16:"Gdy umrze cz�owiek, izali �y� b�dzie?� |Ksi�ga Hioba 14:14 00:02:30:-Charles Ward uciek�! 00:02:31:-Jak si� wydosta�? |-Wygl�da na to, �e uciek� przez okno. 00:02:34:-Jak to, przeciez by� w kaftanie! 00:02:37:-Nie wiem doktorze... 00:02:40:-Mamy tam cholerny ba�agan doktorze. 00:02:44:-Ja tam nie wejd�. 00:02:46:�adna si�a mnie nie zmusi, �ebym tam wszed�. 00:02:52:-Co si� sta�o ze �wiat�em? 00:02:55:-Ju� w��czam. 00:03:00:-Co tu si�, do diab�a, sta�o? 00:03:14:-Co tam masz? 00:03:16:-To walizka Warda! 00:03:52:Pr�ba... 00:03:58:"Pr�ba..." 00:04:01:To zamyka spraw� Charlesa Dextera Warda 00:04:09:M�wi� o tym teraz, 00:04:11:kiedy wszystkie szczeg�y s� jeszcze �wie�e w moim umy�le. 00:04:15:Nie oczekuj�, �e kto� w to uwierzy. 00:04:18:Nawet nie wiem, czy ja sam w to wierz�... 00:04:23:Nie mog� ju� ufa� swoim oczom. 00:04:25:Nawet kiedy �pi�. 00:04:30:Nie spa�em od wielu dni. 00:04:34:A kiedy zasn�... 00:04:37:nienawidz� tego, co wtedy widz�. 00:04:42:3 tygodnie temu Providence by�o w miar� bezpiecznym miejscem. 00:04:46:Ma�e miasteczko, z ma�ymi zau�kami w ma�ych osiedlach. 00:04:50:Jego mieszka�cy ciesz� si� wschodnia morsk� bryz�. Za wyj�tkiem lata w pe�ni, kiedy rzeka zaczyna �mierdzie�. 00:04:55:Ale ten zapach nie jest intensywny, a unosi si� od czas�w polowa� na czarownice. 00:04:59:Ca�e to miejsce tr�ci histori�. 00:05:02:Jednak�e historia mo�e nagle powr�ci� i ugry��. 00:05:05:Ten kawa�ek historii zacz�� si� do�� prosto. 00:05:12:-Dzie� dobry, jestem... 00:05:14:jestem John March. 00:05:15:-Claire Ward. 00:05:17:-Prosz� wej��, 00:05:18:...Pani Ward. 00:05:20:Prosz� usi���. 00:05:26:-Wezm� to. 00:05:27:-Dzi�kuj�. 00:05:33:- Czy poda� kaw� albo herbat�? 00:05:34:-Nie, dzi�kuj�. 00:05:36:-Dla mnie te� nie. Albo, w�a�ciwie... 00:05:38:herbat�, prosz�. 00:05:47:-Zosta� mi Pan polecony, Panie March, przez moj� przyjaci�k�, Elane James. 00:05:52:By�a �on� Arthura Jamesa. 00:05:55:-A tak, tak, prosz� pozdrowi� pani� James ode mnie. 00:05:59:-Elane powiedzia�a, �e jest Pan bardzo zdolny... 00:06:02:Powiedzia�a te�, �e mog� zaufa� Pana dyskrecji. 00:06:06:-Dziekuj�. 00:06:11:-M�j m�� wyprowadzi� si� z domu. 00:06:15:-Policja przysz�a do naszego domu wczoraj w nocy. 00:06:18:Zadawali mi pytania. 00:06:20:-O co? 00:06:24:-O kontraband�, kt�ra znale�li w posiadaniu Charlesa. 00:06:27:-Jakiego rodzaju kontraband�? 00:06:32:-Najwyra�niej... 00:06:34:szcz�tki z cmentarza. 00:06:36:-Ma Pani na my�li ludzkie szcz�tki? 00:06:39:-Aha. 00:06:41:A jak Pani m�� to wyja�ni�? 00:06:43:-Nie wiem. 00:06:45:Nie rozmawia�am z nim od ponad dw�ch tygodni. 00:06:50:Pr�bowa�am si� z nim skontaktowa�, ale wydaje si� mnie unika�. 00:06:54:Zbli�a si� nasza rocznica i... 00:07:00:-Nie ma pani nic przeciwko? 00:07:02:To tylko narz�dzie pracy. 00:07:09:-Dlaczego Charles si� wyprowadzi�? 00:07:14:-Eee... W�a�ciwie to ja go wyrzuci�am. 00:07:18:-To by�o wieczorem 1. pa�dziernika, 00:07:20:byli�my gospodarzami zbi�rki funduszy na kampani� reelekcyjn� senatora Nillsa. 00:07:25:W po�owie wieczoru Charles oznajmi�, �e ma co� do zrobienia, co nie mog�o d�uzej czeka� i 00:07:29:po prostu wyszed�. 00:07:31:-Czekaj! St�j! 00:07:33:Co si� dzieje? 00:07:34:-Mam prac� do wykonania i nie mog� czeka�. 00:07:36:-Teraz?! |-Tak. Teraz. 00:07:37:-W �rodku przyj�cia, na kt�rym jest tyle go�ci? |Nie mo�esz po prostu teraz wyj��! 00:07:40:-Przykro mi. 00:07:41:Przepro� ich, powiedz im, �e mi przykro. Musz� i��, ok? 00:07:45:Zostawi� tam tych wszystkich ludzi i wyszed� do altany. 00:07:50:Zbudowa� tam sobie laboratorium. 00:07:52:-Laboratorium? 00:07:53:-M�j m�� jest kierownikiem chemik�w w Bellmore Cosmetics. 00:07:58:-D�ugo po tym, jak wszyscy wyszli, on wci�z kontynuowa�. 00:08:04:-Co to znaczy "kontynuowa�"? 00:08:06:-Nie wiem, co tam robi�. 00:08:09:Dochodzi� stamt�d okropny smr�d. 00:08:13:Du�o ha�as�w. 00:08:15:G�o�ne krzyki. 00:08:17:-Krzyki? 00:08:19:-Wiem tylko, �e chcia�am, �eby przesta�. 00:08:25:Chyba przegra�am. 00:08:26:Wykrzycza�am, �eby znalaz� sobie inne miejsce na to, co robi. 00:08:31:-B�dziesz musia� znal�� sobie inne miejsce na to, cokolwiek tam robisz! 00:08:42:-Nastepnego ranka zobaczy�am jak pakuje sw�j sprz�t do samochodu. 00:08:48:I wtedy zobaczy�am, �e by� z tym m�czyzn�,... 00:08:51:tym... doktorem Ashem. 00:08:53:-Kto to jest dr Ash? 00:08:55:-Nie wiem. Kim�, kogo Charles pozna�. 00:09:01:-Znalaz�em lepsze miejsce do pracy. 00:09:03:Przepraszam, �e to tak d�ugo trwa�o. 00:09:07:Przepraszam za wczoraj. 00:09:10:By�a� taka cierpliwa. 00:09:14:-Charles, o co chodzi? Nad czym pracujesz? 00:09:19:-Obiecuj�... 00:09:21:obiecuj�, �e powiem Ci wszystko w swoim czasie. 00:09:28:Ufasz mi? 00:09:32:-Ufa mu Pani? 00:09:35:-Jest moim m�em. 00:09:39:I kocham go. 00:09:42:I wierz�, �e jest niewinny. 00:09:48:-Jak zosta�a w to zaanga�owana policja? 00:09:51:-Pewien m�czyzna ich wezwa�. 00:09:54:To starszy Pan na emeryturze, kt�ry mieszka dok�adnie po drugiej stronie River Road... 00:09:58:...gdzie Charles teraz mieszka. 00:10:00:Pan Fenner narzeka�, �e Charles pracuje ca�� noc, przez co on nie mo�e spa�. 00:10:04:�e otrzymuje dostawy nawet w nocy. 00:10:08:Ale najwyra�niej Charles zignorowa� jego skargi. 00:10:12:A� w ko�cu Pan Fennor nie wytrzyma�. 00:10:20:-I wezwa� policj�? 00:10:22:-Tak. A oni pojawili sie akurat w chwili, gdy Charles odbiera� kolejn� dostaw�... 00:10:27:tych d�ugich skrzy�. 00:10:35:Chc� wiedzie�, co on robi. 00:10:39:-Pani Ward, nie ma Pani przypadkiem ze sob� numeru ubezpieczenia swojego m�a? 00:10:45:-Co Pan zamierza zrobi�, pobi� go? 00:10:47:-Nie, nie. Tak si� pracuje w dzisiejszych czasach. 00:10:50:Dzi�ki temu jednemu numerowi poznam ca�e jego �ycie. 00:10:53:O ile Pani go ma. 00:10:56:-Mog� go dla Pana zdoby�. 00:10:58:Czy to znaczy, �e przyjmie Pan ta spraw�? 00:11:05:-Powiem tak. 00:11:08:Dowiem si�, do czego zmierza Charles. 00:11:12:Albo oka�e si�, �e jest uczciwy... 00:11:16:...albo przedyskutujemy czy wezm� spraw�. 00:11:19:Co Pani na to? 00:11:20:-Jestem wdzi�czna, Panie March. 00:11:22:-Ca�a przyjemno�� po mojej stronie. 00:11:28:-Dzi�kuj�. 00:11:35:-Prosz� nie zapomnie� o numerze ubezpieczenia Pani m�a. 00:11:37:-Nie zapomn�. 00:11:43:-Nie taka z�a, szefie. 00:11:44:-Daj spok�j, Lonnie. 00:11:46:-No i? Co chcia�a Panna Arystokratka? 00:11:48:-Zwyk�a historia. M�� para si� obrabianiem grob�w. 00:11:52:-Co?! 00:11:53:-Nie wiem. Dlatego jestem detektywem - �eby si� dowiedzie� wszystkiego, czego nie wiem. 00:11:58:-I co? We�miesz t� spraw�? 00:12:02:-Spokojnie, spokojnie, ok? 00:12:05:-Lonnie. 00:12:07:Zadzwo� do swojego cz�owieka w policji. 00:12:10:Dowiedz si�, co si� na prawd� sta�o u Warda. 00:12:13:Na Pawtuxet Valley... 00:12:15:-Pawtuxet Valley. 00:12:16:-W niedziel�. 00:12:18:Ok? 00:12:19:-Za�atwione, szefie. |-Dzi�ki. 00:12:21:-Jezu, ale ona by�a �adna. 00:12:23:-Holly, ona JEST klientem. 00:12:30:Sp�dzi�em wi�ksz� cz�� mojego �ycia w Providence, 00:12:33:ale nigdy nie odwiedzi�em Pawtuxet Valley. 00:12:36:Zawsze, kiedy spotyka si� kogo� z Valley, ma si� to dziwne uczucie,jakby... 00:12:40:jakby ci ludzie mieli co� do ukrycia. 00:13:15:-Halo! 00:13:26:-Czy kto� tu jest?! 00:13:35:-Stoi pan w krwi psa. 00:13:39:-Pieprzone kundle! 00:13:40:Wbiegaj� pod ci�ar�wki i rozpryskuj� si� dooko�a. 00:13:45:-Aaah... 00:13:47:Przez ostatnie tygodnie mamy tu du�o k�opot�w z dzikimi psami. 00:13:52:Wbiegaj� pod ci�ar�wki, owijaj� si� wok� osi... 00:13:57:Co za ba�agan. 00:13:59:-Hej, czy mogliby�my si� st�d wynie��? |-�aden problem. Chod�. 00:14:05:-Szukam posiad�o�ci Warda, na River Road. 00:14:09:Nie mog�em znale�� tego miejsca na mapie. 00:14:10:Wska�e mi pan w�a�ciwy kierunek? 00:14:17:-Warda, tak? 00:14:31:-M�g�by pan by� troche bardziej precyzyjny? |Je�d�� ju� prawie 2 godziny. 00:14:36:-Wystarczy mie� opuszczone okno. |Zapach zaprowadzi ci� prosto na podjazd. 00:14:41:-Zapach? 00:14:42:Jaki zapach? 00:14:44:-Jak tego psa. 00:14:46:Zapach trupa. 00:14:50:-Dzi�ki. 00:14:54:Brak skrzynki pocztowej, brak adresu. 00:14:57:1,6 mili na po�udniowy-wsch�d od stacji benzynowej. 00:15:00:Zaraz za cmentarzem. 00:15:04:Zacz�o �mierdzie� p� mili wcze�niej. 00:15:07:Trzeba by mi zap�aci� 5-cyfrow� sumk�, �ebym pojecha� tam po zmroku. 00:15:38:"Wy�wi�cony duchowny" 00:15:42:"Ochrona przed po�arami. Rhode Island" 00:16:44:-Hack O'Hara. Biuro Inspekcji Przeciwpo�arowej. 00:16:46:-Dostalismy zg�oszenie, �e s� tu sk�adowane materia�y �atwopalne. 00:16:50:Musz� sprawdzi� teren. 00:16:52:Czy mam przyjemno�� z panem...z panem Wardem? 00:16:55:-Rozumiem. 00:16:57:Czy mo�e pan zawo�a� pana Warda do drzwi? 00:17:04:-Raymond! 00:17:09:-Jestem Charles Ward, w czym mog� pom�c? 00:17:12:-Biuro Inspekcji Przeciwpo�arowej. 00:17:14:-Dostali�my telefon z policji o pojemnikach z chemikaliami sk�adowanych tu bez zezwolenia. 00:17:17:-To ju� zosta�o wczoraj za�atwione. 00:17:19:-Rozumiem...Mog� sie troch� rozejrze�? 00:17:22:-Nie.Jestem bardzo zaj�ty. Ma pan nakaz? 00:17:25:-W�a�ciwie to chcia�bym wiedzie� jakie badania pan tu przeprowadza, jakich substancji chemicznych pan u�ywa? 00:17:30:Zauwa�y�em bardzo osobliwy zapach. 00:17:35:-Zapach pochodzi od szcz�tk�w zwierz�t laboratoryjnych, kt�rych jeszcze nie skremowa�em. 00:17:40:Zapewniam, �e zostanie to zrobione z zachowaniem wszelkiej ostro�no�ci w specjalnym piecu. 00:17:49:-Jeszcze jedna sprawa... prosz� pana. 00:17:52:Czy m�g�by mi pan powiedzie� co by�o w tych d�ugich skrzyniach, kt�re pan otrzyma�? 00:17:56:-Obawiam si�, �e to nie pa�ska sprawa. 00:18:00:Do widzenia. 00:18:10:Wi�c... 00:18:11:Charles Ward zwi�ksza ryzyko, przeprowadzaj�c si� na przedmie�cia. 00:18:16:Tylko dlaczego? Mo�e po prostu potrzebuje czasu dla siebie. 00:18:20:Mo�e Claire doprowadza go do sza�u. 00:18:24:-Co pan chce do hot-doga? |-Prosz�...eee... 00:18:32:-Dzi�ki... 00:18:50:"Wand...
Home2o11