00:02:41:SOLARIS (re�. A. Tarkovski)|Cz�� 1 00:02:50:T�umaczenie i synchronizacja: 00:02:55:(C) 2003 by Vallen 00:06:46:Chris! Chod� tu!|Jeste� akurat we w�a�ciwym czasie. 00:06:51:On spaceruje ka�dego poranka|przez co najmniej godzin�. 00:06:56:Pracowa� bardzo ci�ko,|czasami ca�� noc. 00:07:00:Ta ca�a jego nauka Solarystyki! 00:07:03:On mi przypomina ksi�gowego|zajmuj�cego si� swoimi kontami. 00:07:08:Oczekiwali�my ci� wczoraj. 00:07:10:Chcia� uciec,|gdy mnie zobaczy�. 00:07:16:Cze��! 00:07:22:Cze��! 00:07:28:My�l�, �e nie powinienem ci�|dzi� zanudza�. 00:07:35:Ale si� zestarzali�my!|Dopiero teraz zaczynam sobie zdawa� z tego spraw�. 00:07:42:Wszystko b�dzie zale�e� od|jego wst�pnego raportu ze stacji. 00:07:46:Ka�da wiadomo��, kt�r� otrzymujemy|jest niezrozumia�a lub niepe�na. 00:07:50:Je�li on potwierdzi,|�e badania nie powinny by� kontynuowane, 00:07:55:stacja zostanie zabrana|z orbity Solarisa. 00:07:58:Rozumiem. 00:08:00:Obieca�e�, �e z nim porozmawiasz.|Przynios�em film. 00:08:05:Tak, oczywi�cie. 00:08:08:Czy m�g�bys przetrzyma� ch�opca przez kilka dni? 00:08:14:Anna b�dzie szcz�liwa maj�c go przy sobie.|B�dzie teraz mia�a wi�cej wolnego czasu. 00:08:27:Kiedy on odje�dza? 00:08:29:Jutro o tej porze ju� b�dzie w podr�y. 00:08:43:Jest tu bardzo przyjemnie. 00:08:47:Ten dom jest podobny do domu|mojego dziadka. Lubi�em go bardzo. 00:08:52:Dlatego w�a�nie go zbudowali�my. 00:08:57:Zbytnio nie interesuj� mnie nowe rzeczy. 00:10:23:Co�, p�jde ju�.|Mam strasznie du�o do zrobienia. 00:10:32:Nie chcesz tego zobaczy�? 00:10:35:Widzia�em ju� to wiele razy. 00:10:41:Dwadzie�cia jeden dni po starcie|naszej ekspedycji, 00:10:44:radio-biolog Vishnyakov|i fizyk Fechner 00:10:46:udali si� w ekploracyjn� misj�|nad ocean Solarisa w poje�dzie lataj�cym. 00:10:54:Gdy nie wracali,|zarz�dzili�my poszukiwania. 00:10:57:Mg�a by�a zbyt g�sta,|i musieli�my odwo�a� poszukiwania. 00:11:02:Wszystkie pojazdy ratunkowe|wr�ci�y do stacji 00:11:04:opr�cz helikoptera|pilotowanego przez Burtona. 00:11:09:Wr�ci� dopiero,|gdy nasta� zmrok. 00:11:13:Natychmiast poszed� do swej kwatery,|oczywi�cie b�d�c w szoku. 00:11:20:By�o to niezwyk�e|dla cz�owieka 00:11:26:kt�ry lata� ju� od 11 lat. 00:11:27:Wyzdrowia� w ci�gu paru dni,|ale nigdy nie opu�ci� stacji. 00:11:32:I odmawia� nawet podej�cia|do okna, przez kt�re m�g�by zobaczyc ocean. 00:11:36:Podczas opieki medycznej w klinice|dokona� o�wiadczenia 00:11:40:wielkiej wagi, 00:11:43:kt�re mog�o zawa�y�|na ca�ej przysz�o�ci Projektu Solaris. 00:11:46:W porz�dku, pos�uchajmy wi�c jego historii. 00:11:52:Niech Burton przem�wi. 00:12:06:Za pierwszym razem, gdy obni�y�em si�|poni�ej 1000 st�p, 00:12:09:mia�em problemy z utrzymaniem wysoko�ci, 00:12:12:poniewa� wiatr si� wzmaga�. 00:12:17:Wszystkie moje wysi�ki po�wi�ci�em na kontrolowanie pojazdu. 00:12:21:Nie wygl�da�em na zewn�trz. 00:12:25:W rezultacie, przekroczy�em granic� mg�y. 00:12:28:Czy to by�a zwyk�a mg�a? 00:12:30:To by�o co�, czego nigdy|przedtem nie widzia�em. 00:12:33:Wydawa�a sie byc koloidaln� substancj�,|kleist� mas�. 00:12:38:Wszystkie okna by�y ni� zaklejone. 00:12:41:Z powodu opor�w, jaka stwarza�a mg�a,|zacz��em traci� wysoko��. 00:12:48:Tam, gdzie mia�o by� s�o�ce,|mg�a b�yszcza�a jak ogie�. 00:12:55:P� godziny p�niej wynurzy�em si�|w du�ym otwartym obszarze. 00:12:59:By� owalny,|oko�o par�set metr�w �rednicy. 00:13:05:W tym momencie zaobserwowa�em|wielkie zmiany w oceanie. 00:13:10:Woda sta�a si� spokojna,|a powierzchnia zdawa�a si� by� prze�roczyst�. 00:13:17:Pewien rodzaj ��tego �luzu zacz��|zamarza� pod ni�. 00:13:21:Kiedy sie podni�s�,|b�yszcza� jak szk�o. 00:13:27:Nast�pnie zacz�� si� gotowa�,|a pienista skorupa pojawi�a sie na g�rze. 00:13:32:Powierzchnia by�a br�zowa|jak palony syrop z cukru. 00:13:36:Ta substancja przekszta�ci�a si� w|du�e bry�y, 00:13:41:o r�nych kszta�tach. 00:13:46:By�em �ci�gany|do brzegu mg�y, 00:13:49:wi�c musia�em walczy�|z t� si�a co jaki� czas. 00:13:53:Gdy spojrza�em ponownie w d�, 00:13:54:Zobaczy�em ogr�d. 00:13:58:Ogr�d? 00:14:01:Bardzo prosz� o spok�j! 00:14:04:Mog�em zobaczy� ro�linno��, �ywop�oty,|drzewa akacji, w�skie �cie�ki. 00:14:08:Wszystko z tego samego tworzywa. 00:14:11:A te drzewa i rosliny,|czy mia�y one li�cie? 00:14:15:Te krzewy i akacje? 00:14:18:Wygl�da�y jakby by�y zrobione|z plastiku, ale w proporcjach rzeczywistych. 00:14:23:I potem wszystko spad�o. 00:14:28:Wszystko zacz�o szumie� i pieni� si�. 00:14:37:To wszystko, o czym m�wi�, jest nagrane. 00:14:46:Proponuj�, aby�my przerwali rozmow� 00:14:50:i obejrzeli film. 00:14:55:Tak, prosz� pokaza� film.|To bardzo interesuj�ce. 00:16:34:- Czy to wszystko?|- Tak, to jest wszystko. 00:16:41:Ale my wcale tego nie rozumiemy. 00:16:46:Jak to, s� tam tylko chmury? 00:16:49:To musi by� ta mg�a,|o kt�rej m�wi�em. 00:16:55:Jestem ca�kowicie zaskoczony, tak jak pa�stwo r�wnie�. 00:16:59:Ocean Solarisa m�g�by tak mocno oddzia�ywa� 00:17:03:na �wiadomo�� Burtona. 00:17:05:Ocean jest nie tylko olbrzymim m�zgiem, 00:17:10:lecz r�wnie� substancj�, kt�ra umie my�le�. 00:17:11:Ta hipoteza jest w�tpliwa. 00:17:15:Czy by� pan w tym dniu chory? 00:17:19:To mo�na przewin��. 00:17:26:Do tego miejsca. 00:17:28:...zobaczy�em obiekt. 00:17:34:Wydawa�o mi si�, �e jest to skafander kosmiczny Fechnera. 00:17:41:Odwr�ci�em si�, aby go nie zgubi� z pola widzenia. 00:17:45:W pewnym momencie ten kszta�t uni�s� si�, 00:17:50:jakby p�ywa�. 00:17:58:Ten cz�owiek by� bez ubrania i przemieszcza� si�. 00:18:02:Cz�owiek? 00:18:04:Tak jest. 00:18:10:Czy widzia� pan jego twarz? 00:18:12:Tak. 00:18:18:Co to za cz�owiek? 00:18:24:Kto to by�? 00:18:28:To by�o dziecko. 00:18:30:- Czy widzia� go pan wcze�niej?|- Nie, nigdy. 00:18:35:Kiedy si� do niego przybli�y�em, 00:18:40:zauwa�y�em co� niedobrego w nim. 00:18:51:Na pocz�tku sam nie wiedzia�em dok�adnie, 00:18:54:ale potem przysz�o mi do g�owy,|�e to dziecko jest olbrzymie. 00:19:00:mia�o oko�o 4 metr�w wzrostu. 00:19:04:Mia�o niebieskie oczy|i czarne w�osy. 00:19:11:Je�li nie czuje si� pan dobrze, 00:19:15:mo�emy prze�o�y� to spotkanie. 00:19:20:Chc� kontynuowa�. 00:19:29:By�o ca�kiem nagie,|jak nowonarodzone. 00:19:37:I by�o mokre, a raczej �liskie. 00:19:41:Jego sk�ra b�yszcza�a. 00:19:44:Wznosi�o si� i opada�o|z falami, 00:19:47:ale samo porusza�o si� naprz�d. 00:19:48:To by�o obrzydliwe. 00:20:01:Przepraszam bardzo - 00:20:05:jeste�my prawie przy ko�cu. 00:20:07:...obserwacje Burtona|s� niczym innym, 00:20:11:jak szeregiem halucynacji, 00:20:14:kt�re powodowane s�|przez atmosfer� planety. 00:20:16:Symptomy zamieszania|mo�na wyt�umaczy� 00:20:20:pobudzeniem po��czonych stref m�zgu. 00:20:25:Te dane nie odpowiadaj�|prawie wcale rzeczywisto�ci. 00:20:31:Prawie. 00:20:36:Professor Messenger ma specjalny pogl�d na t� spraw�. 00:20:40:On my�li, �e wszystko|o czym Burton informowa� 00:20:43:mog�oby si� naprawd� przydarzy�, 00:20:45:i musi by� to dog��bnie przebadane. 00:20:50:Widzia�em to|moimi w�asnymi oczami! 00:20:56:Nie o�mieli�bym si�|zaryzykowa� innej opinii. 00:21:00:Znajdujemy si� przed wielkim odkryciem, 00:21:03:i to nie mo�e nam przeszkadza�,|aby�my opierali si� 00:21:09:na faktach dostarczonych|przez laika. 00:21:14:Wielu naukowc�w zazdro�ci�oby|temu pilotowi, 00:21:18:jego odwagi|i talentu obserwacji. 00:21:23:Z uwagi na ostatnie informacje, 00:21:27:nie mamy �adnego moralnego prawa,|�eby zrezygnowa� z bada�. 00:21:33:Rozumiem odczucia profesora Messengera, 00:21:38:ale sp�jrzmy,|co ju� osi�gn�li�my. 00:21:42:Solarystyka nie posuwa si�|o �aden krok naprz�d. 00:21:48:Wysi�ki tych lat s� nadaremne. 00:21:54:Nasza wiedza o Solarisie 00:22:00:jest tylko stosem pojedy�czych fakt�w, 00:22:03:na kt�rych nie da si�|zbudowa� �adnej wiarygodnej teorii. 00:22:09:Tak to dzi� wygl�da. 00:22:14:Solarystyka wymiera. 00:22:16:Chodzi o co� wi�cej|ni� tylko o Solarystyk�. 00:22:20:O nasze mo�liwo�c poznania. 00:22:24:Sztuczne tworzone granice podkopuj� ide� 00:22:28:nieograniczono�ci ludzkiej my�li. 00:22:33:I gdy si� hamuje,|to tak naprawd� si� cofa. 00:22:41:Dlaczego moje informacje 00:22:43:nie odpowiadaj� wcale rzeczywisto�ci? 00:22:47:Przecie� widzia�em to na w�asne oczy. 00:22:52:To oznacza,|�e jakie� prawdziwe zdarzenie 00:22:56:mog�oby spowodowa� pana halucynacj�. 00:23:01:W czasie wietrznej pogody|�atwo mo�na zobaczy� poruszaj�ce si� krzaki, 00:23:04:kt�re �atwo pomyli�|z �yj�cym stworzeniem. 00:23:08:Do tego na obcej planecie! 00:23:11:Tu naprawd� nie ma niczego,|o co m�g�by si� pan obrazi�. 00:23:15:Jakie nast�pstwa bedzie mia�o|zdanie prof. Messengera? 00:23:20:Praktycznie �adne. 00:23:23:W tym kierunku nie zostan�|przeprowadzone �adne badania. 00:23:30:Chcia�bym przekaza� o�wiadczenie. 00:23:32:Komisja obrazi�a nie mnie,|lecz ca�� ekspedycj�... 00:23:41:No tak, i tak dalej... 00:23:46:Teraz jest to|nawet w zwyczaju, 00:23:48:�eby �mia� si� ze sprawozdania Burtona. 00:23:53:Dziekuj� Burton. Znamy si� ju� od dawna,|ale ja prawie nic o panu nie wiedzia�am. 00:24:02:By� pan bardzo �adny. 00:24:04:Na pewno nie ma pani tego na my�li,|ale w ka�dym razie dzi�kuj�. 00:24:15:C� Chris, co o tym s�dzisz? 00:24:19:Chcia�bym porozmawia� na osobno�ci|z pana synem. 00:24:27:Nie chcia�bym przed tob�|ju� nigdy wi�cej wyj�� jako g�upiec. 00:24:33:Poczekam na ciebie|przy hu�tawce. 00:24:41:On wygl�da �miesznie,|ten tw�j Burton. 00:24:44:Zostaw to.|To jest r�wnie� dla niego przykre. 00:24:50:On my�li, �e przeszkadza|nam si� po�egna�. 00:24:57:Je�li on tu jest,|to jest to naprawd� wa�ne. 00:25:04:Chcia�bym teraz r�wnie�|nikogo nie ogl�da�. 00:25:08:Niezbyt cz�sto ze sob� rozmawiamy. 00:25:17:Ciesz� si�,|�e to m�wisz. 00:25:21:Nawet ostatniego dnia. 00:25:35:Ostatniego dnia... 00:25:40:Po sztucznie zaaran�owanych po�egnaniach 00:25:43:cz�owiek czuje si� okropnie. 00:25:47:Zobaczymy si� po po�udniu.|Mamy co� do om�wienia. ...
UBUpixel