MATEUSZ J�ZEFOWICZ Power flower REKRUTEM JESTE� MIMO WOLI Zacz�o si� na Matce Ziemi, ca�kiem dawno, gdy Apenx by� �wie�ym �o�nierzem. Kt�rego� dnia sta� na warcie i zastanawia� si� nad sensem �ycia. By�o ciep�o, lecz nie ospale, wi�c sz�o mu to ca�kiem sprawnie. Gdy ju� sens �ycia odnalaz�, zacz�� my�le�, czego docieka� w nast�pnej kolejno�ci. Podni�s� opuszczon� wcze�niej w zadumie g�ow� i jego wzrok pad� na miasto widoczne pomi�dzy pe�gaj�cymi snopami si�owego ogrodzenia. Zobaczy� wszystkie krapacze, dezdygramy, trawany i inne przedmioty wype�niaj�ce codzienne �ycie. Potem spojrza� na siebie, na sw�j kompozytowy pancerz, impulsowy rozpylacz, zezowa� �api�c cie� hauby infohe�mu, zogniskowa� wzrok na stoj�cym w wylocie hangaru bezp�acie, po czym zaduma� si�. Duma� tak i duma� i nic wyduma� nie zdo�a�. Wreszcie gdy nadesz�a zmiana warty i m�g� opu�ci� posterunek, postanowi� uda� si� do kompanijnego psychologa i podzieli� si� z nim w�tpliwo�ciami. - Dlaczego - spyta� - bi� si� mamy i gin�� za ca�y otaczaj�cy nas �wiat, ze wszystkimi jego dezdygramami, trofoflitami i Bogoid wie, czym jeszcze? Wszak do ko�ca dni naszych nie poznamy nawet jednej trzeciej tego, co nas otacza. Im wi�cej za� czasu up�ywa, tym wi�kszy dzieli� nas b�dzie od tego dystans. Podobnie jest z tymi lud�mi za ogrodzeniem. Przecie� dziewi��dziesi�t procent z nich nie zna nawet terminu "�o�nierz"! Nie zdo�ali go wy�owi� z nat�oku informacji. C� wi�c mamy z nimi wsp�lnego? Dlaczego mamy po�wi�ca� si� dla nich? - To nie tak - odpar� kompanijny psycholog. - Zaraz wam wyt�umacz�. Nikt nie ka�e wam przecie� walczy�, po�wi�ca� si� i gin��. Jednak we�my cho�by wspomniane przez was trofoflity i dezdygramy. Czy wiecie, jak dzia�aj�? Jak ich u�ywa�? Czy przynajmniej wiecie, do czego s�u��? Te� nie! Gdzie� mo�e wpad�y wam w ucho ich nazwy, a i to tylko dlatego, �e znajdowa�y si� przedmioty owe najbli�ej ogrodzenia. A to tylko wierzcho�ek plastg�ry lodowej. Innych rzeczy nawet sobie nie wyobra�amy... Nad��acie za mn�? Apenx kiwn�� g�ow�, w kt�rej k��bi�y si� sprzeczne my�li. Psycholog kontynuowa�: - A teraz sp�jrzcie na ten oto impulsowy rozpylacz. Wiecie, do czego s�u�y? - Rozpylacz impulsowy, typ Rp 20 Ryper, s�u�y do roz... - Dobrze, dobrze - przerwa� psycholog. - W tym rzecz. Wiecie te�, jak pilotuje si� bezp�at, jak zak�ada si� i konfiguruje infohe�m. Wiecie te� wiele innych rzeczy tego rodzaju. W�a�ciwie wiecie niemal wy��cznie rzeczy tego rodzaju. Wi�c teraz proponuj� wam rzuci� to wszystko, wyst�pi� z armii i naj�� si� jako krowodnik! Oczywi�cie Apenx nie zrobi� tego, a wkr�tce zosta� awansowany na sier�anta. �wiat wyda� mu si� od razu bardziej uporz�dkowany i sp�jny. POWER FLOWER - Jestem Yan Apenx. - Mi�o mi. Czym si� zajmujesz? - Jestem �o�nierzem. - �o�nierz? A co to takiego? - Widzisz, �o�nierze to ci, z kt�rymi macie ma�o kontaktu, bo najcz�ciej dzia�aj� poza zasiedlonymi obszarami. I ca�e wasze szcz�cie. Jednak w�a�nie �o�nierze broni� was, nie�wiadomych niebezpiecze�stwa. M�czyzna u�miechn�� si� z niedowierzaniem, nie chcia� by� jednak nieuprzejmy. W ko�cu nie wytrzyma� i zapyta�: - Bronicie nas? W jaki spos�b? - Tak, bronimy - odpar� Apenx, stawiaj�c na barze opr�niony piwopoj. - A jak? No c�, najcz�ciej rozwalaj�c co� w drobne kawa�ki. Wiadomo, i� s� ludzie, kt�rzy nie znaj� terminu "rozwali�". Stanowi� przewa�aj�c� wi�kszo�� spo�ecze�stwa. Z ca�� pewno�ci� nie nale�a� do nich nikt z podopiecznych Apenxa. Zebra� wszystkich w sali odpraw i spojrza� na nich gro�nie. - S�uchajcie, cyberpsiajuchy! Zanim wyl�dujemy na tym kawa�ku ska�y, musicie wiedzie�, co i jak obr�ci� na nim w fafu�! I co ewentualnie oszcz�dzi�! Zaraz przem�wi do was porucznix May! - Ba-aczno��! - doda� na koniec, bo w�a�nie sykn�y cicho rozsuwane drzwi i dziarskim krokiem wmaszerowa�a przez nie pani oficer. - Spo-ocznij! - krzykn�� Apenx i �o�nierze spocz�li. W tym czasie May zd��y�a w��czy� holo, a w jej r�ku pojawi� si� �wietlny wska�nik. - Naszym celem - rozpocz�a opowie�� - jest ksi�yc ABL- 17. Prowadzone s� tu nielegalne badania w oparciu o tajne, wojskowe technologie. Zadanie: zaj�� stacj� badawcz� i zabezpieczy� dokumentacj�. Zadania dodatkowe: uj�� personel naukowy i zabezpieczy� stacj� i sprz�t. W przypadku niepowodzenia zniszczy� obiekt z orbity. Spodziewamy si� ma�ego oporu. Dzia�amy z zaskoczenia, a ochrona sk�ada si� tylko z oko�o dwudziestu os�b, plus automaty bojowe. L�dujemy w trzech grupach. Pierwsz� prowadz� ja, drug� Apenx, trzeci� Groed. Wchodzimy pierwsza i trzecia tu, druga tu, od strony l�dowiska - wska�nik b��dzi� chwil� po kolorowych nitkach holograficznej projekcji. - Przewidziany czas rozpocz�cia akcji 0512. Szczeg�owe dane s� ju� przes�ane do infohe�m�w. Pytania? Nie? No to marsz do prom�w! I pognali. Usiedli w kokonach, przypi�li si� pasami, �cisn�li rozpylacze i granamioty. Na infohe�my nasun�li polaryzuj�ce os�ony. Zatrz�li si� cali i zawibrowali, gdy piloci w��czyli silniki. Potem trzy ogniste ptaki spada�y w kierunku powierzchni ksi�yca. Pikowa�y przez grube warstwy zielonych chmur, a� znalaz�y si� nad skalnym miastem pe�nym w�woz�w, bulgoc�cych krater�w i stercz�cych kamiennych iglic. Anio�y zemsty. Dopad�y drzemi�c� w ocienionej kotlince ofiar�. Obsiad�y j� z trzech stron i wyplu�y sw�j �mierciono�ny �adunek. �o�nierze wybiegli na p�yty l�dowisk, zaj�li pozycje, wysadzili, co trzeba i wdarli si� do �rodka. Apenx bieg� korytarzem, w kt�rym b�yska�y alarmowe �wiat�a. Infohe�m sygnalizowa� obecno�� przeciwnika. Wskazywa� drog�, skanuj�c najbli�sze otoczenie. W s�uchawkach k��bi�y si� g�osy walcz�cych. Gdzie� w p�nocnym skrzydle obro�cy stawiali zaciek�y op�r. Byli zabici. Tutaj nie. Panowa� wzgl�dny spok�j. Bez przeszk�d przeszli przez stref� magazyn�w i wchodzili w�a�nie do bloku energetycznego. Dopadli samotnego, zdesperowanego stra�nika. Ranny, zupe�nie nie spodziewa� si� zagro�enia z tej strony. Gdy ich us�ysza�, by�o ju� za p�no. - U�pi�! - krzykn�� Apenx i pobieg� dalej. Jeden z jego podw�adnych wstrzeli� tamtemu kapsu�k�. - Apenx! - rozleg� si� w s�uchawkach g�os porucznix May - odetnijcie wreszcie to zasilanie! - Robi si�! - odpowiedzia� Yan. - Dochodzimy do dyspozytorni. Wbiegli do wielkiego, pustego pomieszczenia kontroli. Podeszli do mrugaj�cych zapraszaj�co konsolet sterowania. - Kto� tu by� jeszcze przed chwil� - odezwa� si� �o�nierz Vijck. Pochyla� si� nad terminalem, a jego palce wystukiwa�y skomplikowane rytmy na klawiap�ycie. Holo b�yska�o rz�dami wyrzucanych danych. - Nie doko�czy� kasowania kod�w. Musia� nas us�ysze�. Rozejrzeli si� wok�. Infohe�my przeskanowa�y otoczenie, ale blisko�� reaktora niemal ca�kowicie je o�lepi�a. - Cholerny, �le ekranowany reaktor! To karygodne zaniedbanie - mrukn�� zafrasowany Apenx. Po chwili odezwa� si� do Vijcka: - Umiesz to wy��czy�? Bez kod�w? - Wzrok Apenxa b��dzi� po ciemnych zakamarkach hali. W �lad za nim b��dzi�a lufa rozpylacza. - Podrzuc� mu wirusa - odpar� Vijck. - Chwil� to potrwa. Musz� dostroi� swojego holopada do tego systemu. - No to do roboty, klonku! - Apenx klepn�� �o�nierza w plecy i skin�wszy na dw�ch najbli�szych, ruszy� powoli w drugi koniec sali. - Jest tam! - wykrzykn�� nagle kt�ry� z �o�nierzy, wskazuj�c do g�ry. - Dw�ch! Unie�li wzrok akurat, by zobaczy� plecy biegn�cego, zanim skry�y si� za zakr�tem wysokiej galeryjki. Pad�y dwa strza�y. Niecelne. - Nie strzela�! - wrzasn�� Apenx. - Za nimi! Vijck, Maic i Lesko, zostajecie tutaj. Pobiegli w o�mioro. Dopadli schod�w prowadz�cych na galeryjk�. Kratownice stopni z�owrog� symfoni� zadudni�y pod ci�kimi buciorami. Za za�omem, za kt�rym znikn�� nieprzyjaciel, okaza�o si�, �e do przebycia maj� trzydzie�ci metr�w zawieszonego nad pustk� pomostu. Na jego ko�cu, w ma�ej wn�ce znajdowa�y si� ci�kie, zatrza�ni�te drzwi. Gdyby kto� chcia� si� tam zaczai�, mieliby powa�ne k�opoty. Zawahali si�. - Naprz�d! - rykn�� Apenx i pierwszy ruszy� w stron� gro�nie milcz�cego wej�cia. A chocia� gna� na z�amanie karku, cel zdawa� si� zbli�a� bardzo, bardzo powoli. Drzwi nie drgn�y do momentu, w kt�rym sami je otworzyli. Co za nimi? Wed�ug tabliczki informacyjnej - "strefa laboratoryjna". A w rzeczywisto�ci - jatka. Po przej�ciu kilku korytarzy wpadli do wielkiej, jasno o�wietlonej hali przeznaczonej na eksperymentalne uprawy. Zag��bili si� w g�szcz dziwnych ro�lin si�gaj�cych do wysoko�ci bark�w. Szli schyleni, bowiem obudzone, cho� nie ca�kiem jeszcze przytomne, infohe�my sygnalizowa�y zagro�enie. Wtedy zaatakowa�y bojowe automaty. Kilka z nich zaczai�o si� na wysokim gzymsie i stamt�d od razu zastrzeli�o dw�ch ludzi. Reszta ruszy�a tyralier�, niczym cyberpsy tropi�ce zwierzyn�. Apenx i jego �o�nierze zrozumieli, �e wpadli w pu�apk�. Ci, kt�rzy jeszcze przed chwil� uciekali, teraz czaili si� w pobli�u wydaj�c polecenia z�owrogim maszynom. A te reagowa�y na ruch. Rozpocz�y si� �miertelne podchody trwaj�ce wiele nieko�cz�cych si� minut. Najstraszniejszych minut w �yciu Apenxa. J�ki. Cisza. Krzyk, b�ysk, kr�tka seria i znowu cisza. Pr�bowa� powoli przesuwa� si� w stron� kt�rego� w trzech wyj��. Nie chcia� pokonywa� jednorazowo zbyt du�ego dystansu, aby nie da� si� namierzy�. Automaty skutecznie zak��ca�y skan-wi�zk� infohe�mu, wi�c nie zna� ich pozycji. Po drodze min�� zw�glone cia�o jednego z towarzyszy. Obok rozbity automat. Wiedzia�, �e jest jeszcze kilka wrak�w, a miejsca ich spoczynku znaczy�y unosz�ce si� w g�r� smu�ki dymu. Nie mia� jednak odwagi, by podnie�� g�ow� ponad powierzchni� pola. Nawo�ywania przez radio. Znowu strza�y, j�ki. W ko�cu jego infohe�m zlokalizowa� czterech pozosta�ych p...
GAMER-X-2015