Kant, człowiek, dezinterpretacja.doc

(25 KB) Pobierz
Kant, człowiek, dezinterpretacja

Kant, człowiek, dezinterpretacja

Szymon Wróbel

Kowalska zarzuca mi, że pod nadmiarem przywołanych faktów szczegółowych dezinterpretuję myśl Kanta i z satysfakcją stwierdza, że autor Krytyk jest po jej stronie. Twierdzi też, że nie odpowiadam na zarzuty Pawła Mecha i przy okazji jej zarzuty (wcześniejsze) o tym, że świat jest zawsze dla subiektywnej jaźni, a wiedza zawsze jest wiedzą podmiotu transcendentalnego, który jest jej warunkiem.

W zasadzie miałem już odpuścić tą uwagę, ale z racji, że uznaję ją, po chwilowej refleksji, za nietrafną, jednak odpowiadam.

Oczywiście należałoby w pierwszym kroku przyjrzeć się, w jaki sposób Foucault interpretuje (lub dezinterpretuje) Kanta w słynnym rozdziale Słów i rzeczy zatytułowanym Człowiek i jego sobowtóry, gdzie obwieszcza śmierć człowieka. Z racji, że nie mam już na to ani czasu, ani siły wybiorę drogę bardziej osobistą i powiem tak. Epistemologia przez całe stulecia była zogniskowana antropologiczne, co oznacza, że wszystkie ważne pytania epistemologiczne (co to jest prawda?, skąd pochodzi wiedza?, jakie są granice poznania?) były odnoszone do człowieka (jaka jest prawda człowieka?, jakie są źródła ludzkiej wiedzy?, jakie są granice ludzkiego poznania?). Wydaje się, że takie antropologiczne zogniskowanie epistemologii wynikało ze zwykłego szowinizmu gatunkowego. Uznaliśmy po prostu, że nasza wiedza jest wiedzą jednie prawomocną. Tak jak uznaliśmy, że jedynym zwycięzcą na tu na ziemi jest człowiek. Przełamuje tę tendencję epistemologia ewolucjonistyczna. Oczywiście Kowalska i Mech mają rację - wiedza jest zawsze czyjąś wiedzą, oczywiście zawsze mówimy o czyichś źródłach i granicach wiedzy, ale dlaczego rozważania ograniczać do człowieka i warunki transcendentalne poznania wiązać z człowiekiem tylko? Pytanie o warunki wiedzy to pytanie o warunki poznania wszelkich istot zdolnych do poznania - a zatem pszczół, hipopotamów, żyraf, żab, mrówek i także człowieka. To znacznie zmienia perspektywę. Pinker wielokrotnie podśmiechiwał się z studentów psychologii, którzy nie mogli wyjść ze zdumienia, że pierwszy miesiąc psychologii poznawczej spędzają na poznawaniu zawiłości architektonicznych układu percepcyjnego pszczoły. Podśmiechiwał się, bo wiedział, że ciągle żyją oni w obrębie antropologicznego snu monopolizującego poznanie do słowa człowiek. Z perspektywy Pinkera psychologia poznawcza nie zawęża swych zainteresowań do jednego gatunku.

Transcendentalne warunki wiedzy to właśnie warunki transcendentalne, nie widzę zatem powodu, aby je ograniczać do człowieka! Narzucone są one w równym stopniu Marsjanom co i mrówkom, człowiekowi i Bogu (o ile wykazuje jakieś zainteresowanie poznaniem). Podobnie miałbym ochotę interpretować Husserla. To, co pozostaje po redukcji transcendentalnej nie miałbym nigdy odwagi nazwać człowiekiem.

Szymon Wróbel

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin