Cartland Barbara - Małżeństwo z rozsądku.pdf

(721 KB) Pobierz
Cartland Barbara
Małżeństwo z rozsądku
790903245.001.png 790903245.002.png
Od Autorki
Książę Albert pozostał Koburgiem przez całe swoje życie.
Nic w nim nie było angielskie, poza dokumentami
naturalizacji. Ubierał się zgodnie z niemiecką modą i z
królową rozmawiał w języku niemieckim.
Jednocześnie nie przepuścił żadnej okazji, by sprowadzić
do Anglii swoich rodaków. Jednym z pierwszych był baron
Stockmar, który pomagał mu organizować dwór królewski.
Zarówno on, jak i królowa wierzyli niemal obsesyjnie, że ślub
może zapobiec wszelkiemu złu. Kiedy książęcy brat Ernest
został zamieszany w mało chwalebny związek z pewną
kobietą, książę poradził mu, by znalazł młodą i niewinną żonę,
która oczyści jego imię w oczach świata.
Ernest skorzystał z tej rady poślubiając Alexandrinę
Baden.
Małżeństwo Ernesta - pisała królowa - jest dla nas
najpiękniejszą rzeczą. Dzięki Bogu, o to właśnie modliłam się
żarliwie.
Rozdział 1
1845
Świece w sali bankietowej pałacu Buckingham dawały
mniej blasku niż brylanty zdobiące tańczące damy.
Diademy, naszyjniki, bransolety i kolczyki lśniły
oślepiająco, gdy panie wirowały w rytmie walca
wiedeńskiego.
Królowa, choć była już matką trojga dzieci, tańczyła
ochoczo, z ożywieniem w oczach emanujących szczęściem.
Odkąd wyszła za mąż, nie mogła już poświęcać się
tańcowi tak często, jak miała to w zwyczaju, zanim książę
Albert zawładnął jej sercem.
Tego wieczoru jednak nawet on wyglądał na
zauroczonego muzyką, chociaż chwilami zagłuszały melodię
głośne rozmowy gości.
Tylko jeden mężczyzna wydawał się raczej znudzony, z
cynicznym wyrazem twarzy. Nawet kiedy tańczył, nie bardzo
pasował do wirujących par. Mimo to oczy kobiet ustawicznie
zwracały się w jego kierunku.
Książę Tynemouthu, Ulrych, bo to o nim mowa, był nie
tylko tak wysoki, że tłum nie przesłaniał jego postaci, ale
także nieprzeciętnie przystojny, co powodowało, że
gdziekolwiek się pojawił, zostawiał wiele złamanych serc.
Udekorowany Orderem Podwiązki i innymi
odznaczeniami - w tym kilkoma bardzo ważnymi - wyglądał
prawie jak król. Poza tym był jednym z panów bawiących
dzisiaj jej królewską wysokość.
Wiedział, że królowa miała słabość do urodziwych
mężczyzn.
Kiedy wstępowała na tron, była rozkochana do szaleństwa
w przystojnym i namiętnym lordzie Melbourne. Pomimo że
darzyła księcia Alberta przykładną miłością małżeńską, lubiła
również towarzystwo księcia Ulrycha.
Tego wieczoru królowa nawet tańczyła z nim, co było
zaszczytem, który nie mógł ujść uwagi zgromadzonych, choć
niektórzy z nich zdawali sobie sprawę, że dla księcia była to
wątpliwa przyjemność. Jego twarz nawet na chwilę nie
zmieniła cynicznego wyrazu.
Nie lubił tańczyć i kobietom, które próbowały z nim
flirtować, rzadko udawało się wyciągnąć go na parkiet.
Zaraz po skończeniu tańca przeszedł w róg sali
bankietowej i rozpoczął rozmowę z jednym z generałów, który
skarżył się na cięcia w budżecie armii. Generał długo i
rozwlekle opisywał detale związane z tymi ograniczeniami.
Książę Tynemouth odetchnął z ulgą, kiedy dostrzegł
zbliżającą się w jego stronę hrabinę Langstone.
Była to jedna z najpiękniejszych kobiet w Anglii, która
prześcignęła samą siebie tego wieczoru wyglądając jeszcze
ładniej niż zwykle.
Suknia z szeroką spódnicą uwydatniała wąską talię,
kolorowy koronkowy kołnierzyk wysadzany był diamentami,
dekolt prawie przesadnie głęboki ukazywał doskonały kształt
ramion i szyi, podkreślany jeszcze przez naszyjnik ze
szmaragdów, który błyszczał niemal tak kusząco jak oczy
hrabiny.
Zatrzymała się przy nim. Książę przypomniał sobie, jak
parę nocy temu powiedział jej, że w ciemności przypomina
tygrysicę. Pomyślał teraz, że to było bardzo trafne
porównanie, wyrażające żar ich intymnych spotkań. Poza tym
prawdą było, uśmiechnął się lekko do tej myśli, ze to hrabina
na niego polowała.
Unikał jej od pewnego czasu, lecz nie dlatego że już jej
nie pragnął. Emanował z niej tak silny magnetyzm, że trudno
by było zachować wobec niej obojętność. Obawiał się jednak
zaangażowania w związek z żoną mężczyzny, którego
regularnie, niemal codziennie, spotykał w pałacu Buckingham.
Mężem hrabiny Langstone był lord Steward. Chociaż
książę uważał go za dość nudnego i prawie tak samo
zasadniczego jak księcia Alberta, nie chciał narażać się na
konflikty z nim.
Hrabina jednak umiała postępować z mężczyznami,
których pragnęła. Trudno było księciu Ulrychowi jej unikać, a
ona była tak uparta, że w końcu uległ pokusie.
Obecnie nie żałował tego, wiedział jednak, że powinni
zachować szczególną ostrożność.
Był świadom, że jego reputacja i jej uroda mogą stać się
wodą na młyn dla sępów szukających plotek.
- Na Boga, Alino - powiedział, gdy się ostatnio widzieli. -
Nie mów nic do mnie, kiedy jesteśmy w towarzystwie, chyba
że z tak daleka jak tylko to możliwe. Doskonale widać, co do
siebie czujemy, zdradzasz się swoim głosem, spojrzeniem. Te
plotkary tylko na to czyhają
- Wiem. One mnie nienawidzą, ale musiałabym być
naprawdę głupia, gdybym pozwoliła, by się domyśliły, ile dla
siebie znaczymy.
- Ja też mogę popełnić jakiś błąd - rzekł książę. - Musimy
bardzo uważać, bo zorientują się i oczywiście zaraz
poinformują o wszystkim królową. Sama wiesz, co ona myśli
o takich rzeczach.
- Wiem o tym aż za dobrze - ostro odparła Alina. - Poza
tym George potrafi być czasami bardzo zazdrosny. Wiem, że
musimy być ostrożni.
Książę kolejny raz pomyślał, że popełnił błąd wiążąc się z
hrabiną. Teraz jednak było już za późno, by cokolwiek
zmienić. To znaczy, może by się jeszcze mógł wycofać, ale
nie bardzo mu się chciało.
Nigdy nie znał kobiety, która byłaby tak niezaspokojona i
jednocześnie pomysłowa - kusząca przy każdej okazji na
tysiące różnych sposobów.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin