Jak odnaleźć się na rynku pracy.pdf

(732 KB) Pobierz
untitled
*AKODNALE|ÃSIÇNARYNKUPRACY
0RZYKADYMODELOWYCHDZIAAÎ
NARZECZGRUPDEFAWORYZOWANYCH
0ROGRAMDLAORGANIZACJIPOZARZDOWYCH
yWIADCZCYCHUSUGIRYNKUPRACY
0ROGRAM
0OLSKO!MERYKAÎSKIEJ
&UNDACJI7OLNOyCI
WWWPAFWPL
2EALIZATORPROGRAMU
&UNDACJA)NICJATYW
3POECZNO%KONOMICZNYCH
WWWFISEORGPL
453991140.010.png
&UNDACJA)NICJATYW3POECZNO%KONOMICZNYCH
7ARSZAWAGRUDZIEÎ
)3".
.AKADEGZEMPLARZY
0ROJEKTGRAFICZNY&RYCZ\7ICHA
3KADGRAFICZNY-IROSAW0IEKUTOWSKI
:ESPÐREDAKCYJNYWSKADZIE)LONA'OSK-AGDALENA(USZCZA
-AGDALENA+LAUS
7SZYSTKIEPRAWAZASTRZEONE
0RZEDRUKIREPRODUKCJAWJAKIEJKOLWIEKPOSTACICAOyCILUBCZÇyCI
PUBLIKACJIBEZPISEMNEJZGODY&UNDACJI)NICJATYW3POECZNO
%KONOMICZNYCHSZABRONIONE
453991140.011.png 453991140.012.png
Jak odnaleźć się na rynku pracy?
Przykłady modelowych działań
na rzecz grup defaworyzowanych
453991140.013.png 453991140.001.png
Publikacja, którą państwo trzymacie w rękach, jest następstwem wniosków płynących z dotychczasowych doświadczeń
zebranych przy okazji realizacji koordynowanego od dwóch lat przez Fundację Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych (FISE)
programu „Bezrobocie – co robić?”. Najważniejszym celem tego programu było zdiagnozowanie roli trzeciego sektora
w przeciwdziałaniu skutkom bezrobocia oraz jego potencjału na rynku usług pracy, zwłaszcza w odniesieniu do grup defa-
woryzowanych. Przedstawiona w ubiegłym roku diagnoza napawa optymizmem – z usług 1 300 pozarządowych organizacji
korzysta aż 200-300 tys. bezrobotnych, głównie zagrożonych wykluczeniem społecznym, którym nie są w stanie pomóc
publiczne służby zatrudnienia. Przeprowadzone badania wykazały jednocześnie, iż trzeci sektor jest dużo lepiej od nich
do tej trudnej roli przygotowany. Dysponuje również znacznie większym doświadczeniem i bardziej kompetentnym zapleczem
eksperckim, przez co jest w stanie zająć się bezrobotnym w sposób kompleksowy, odnosząc się do jego różnych, indywidu-
alnych, problemów i potrzeb – również psychologicznych i socjalno-bytowych. Te same badania ujawniły jednak słabości
instytucji trzeciego sektora, co sprawia, że tkwiący w nim potencjał nie jest w stopniu zadowalającym wykorzystywany. Nie
miejsce tu, by się nad tymi problemami rozwodzić, ale o najważniejszych wypada przynajmniej wspomnieć: organizacje
pozarządowe, zamiast się wspierać i dzielić zdobytymi doświadczeniami, często między sobą rywalizują. Zazwyczaj dzieje
się to wtedy, gdy ubiegają się o dofinansowanie z tego samego źródła lub gdy zabiegają o te same zlecenia z urzędu pracy
(kursy i szkolenia). W takich warunkach jakość, a i sens udzielanej pomocy, nierzadko schodzą na plan dalszy.
Autorzy programu „Bezrobocie – co robić?” chcą przeciwdziałać tej złej tendencji – stąd między innymi ten podręcznik,
adresowany do działaczy organizacji pozarządowych, który ma im pokazać, jak pracować „modelowo” z grupami defawo-
ryzowanymi, wyrzuconymi poza nawias rynku pracy. Główna wartość programu polega na tym, że powstał na podstawie
relacji praktyków, ludzi, którzy udowodnili swoją skuteczność w pomocy długotrwale bezrobotnym kobietom, ludziom cho-
rującym psychicznie czy dyskryminowanym Romom. Jest to zbiór „dobrych praktyk”, które mogą być wykorzystane z powo-
dzeniem w pracy z ludźmi z innych środowisk ulegających wykluczeniu. Opisane tu praktyki w większości mają szczególnie
ważną wspólną cechę – ich celem nie jest tworzenie kolejnych przywilejów, enklaw, gett, obszarów trwale wyłączonych spod
reguł wolnego rynku (co, jak wiadomo, prowadzi do nadużyć i stygmatyzacji beneficjentów, dowodem są tu np. patologie
związane z działalnością Zakładów Pracy Chronionej), lecz wprowadzenie osób objętych programem na otwarty rynek pra-
cy, a więc do normalnego życia w społeczeństwie.
Książka ta ukazuje się w szczególnym momencie. Po latach, dzięki emigracji zarobkowej i nadzwyczajnej koniunkturze
gospodarczej, polskie bezrobocie wreszcie ujawniło swoje prawdziwe oblicze. Między rzeczywistym a statystycznym bezrobo-
ciem zieje gigantyczna przepaść, którą dziś widać gołym okiem. W kraju, gdzie oficjalnie 2,3 mln ludzi jest bez pracy, firmy
daremnie szukają pracowników! Ponad połowa bezrobotnych żyje z transferów budżetowych (wcześniejsze emerytury, zasiłki
socjalne) i dorabia pracując na czarno. Ludzie ci nie są zainteresowani podjęciem legalnej pracy. Pozostali zaś – co trzeba
ze smutkiem powiedzieć – nie spełniają wysokich oczekiwań pracodawców – są to na ogół osoby bez wykształcenia, z roz-
maitymi problemami, ludzie, którzy nie wierzą w siebie i są życiowo niezaradni. Często również niepełnosprawni. To do nich
właśnie powinna być adresowana specjalistyczna pomoc służb zatrudnienia.
Jeśli ktoś spodziewa się znaleźć w tej książce uniwersalną receptę na strukturalne bezrobocie, to srodze się zawiedzie. Takiej
recepty nie ma i nigdy nie będzie. Efekty może dać, i to w dłuższej perspektywie, ciężka, indywidualna (z każdym z osobna
według jego potrzeb) praca „u podstaw”. Jej skuteczność zależy nie tylko od aktywności i efektywności trzeciego sektora, ale
również od polityki społecznej rządu. Ta, która jest realizowana obecnie, nie sprzyja zatrudnieniu. Nad rynkiem pracy ciąży
2
453991140.002.png 453991140.003.png 453991140.004.png 453991140.005.png 453991140.006.png
syndrom wyuczonej bezradności. Dominują postawy roszczeniowe, wzniecane przez populistycznych polityków. Niezwykle
trudno jest skłonić do samodzielności osoby ze środowisk wykluczonych w sytuacji, gdy konkurencją dla wynagrodzenia
pozostaje zasiłek. Bardzo trudno będzie to zmienić, zwłaszcza że przyszło nam żyć w kraju, gdzie samo zatrudnienie nie
chroni jeszcze przed ubóstwem.
W latach 2007-2013 Polska ma otrzymać aż 9,6 mld euro z Europejskiego Funduszu Społecznego na walkę z bezrobociem,
z czego do organizacji pozarządowych ma trafić 182 mln euro. Najwyższy czas, by pomyśleć jak sensownie zagospodaro-
wać te pieniądze. Sądzę, że po zakończeniu obecnego etapu programu „Bezrobocie – co robić?” przyjdzie czas na kolejny.
Podręcznik tu oczywiście nie wystarczy. Kluczowe znacznie ma rozpowszechnienie opisanych w nim metod. Powinny być one
stosowane wszędzie tam, gdzie występuje największy deficyt w kwestii wsparcia grup wykluczonych, a więc głównie w mniej-
szych społecznościach lokalnych. Metod tych nie da się zatem realizować z Warszawy, Gdańska czy Wrocławia, gdzie orga-
nizacji pozarządowych jest najwięcej i gdzie są najsilniejsze. Być może warto tu sięgnąć po jedno z rozwiązań biznesowych.
Mam na myśli franchising, czyli sposób na własny biznes oparty na cudzym, sprawdzonym pomyśle. Franczyzobiorcy, zamiast
uczyć się na własnych błędach, korzystają z doświadczeń franczyzodawcy. Otrzymują od niego „know-how” – wraz z syste-
mem wsparcia i szkoleń. Dzięki temu franchising uchodzi za jedną z najbezpieczniejszych form prowadzenia działalności
gospodarczej. Jest szansa, że sprawdzi się w działalności społecznej.
Paweł Wrabec
Tygodnik „Polityka”
3
453991140.007.png 453991140.008.png 453991140.009.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin