Fakty i Mity 01-2004.pdf

(2848 KB) Pobierz
str_01_01.qxd
IIMPERIIUM RYDZYKA PADA
Str. 3
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 1 (200) 8 I 2004 r. Cena 2,40 zł (w tym 7% VAT)
10 000 000 złotych kary dla Radia Maryja
108985417.034.png 108985417.035.png 108985417.036.png 108985417.037.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 1 (200) 2 – 8 I 2004 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Komu bije w dzwon?
N owy Rok to czas magiczny, w którym – siłą naszej
ŚWIAT Według najnowszego raportu Światowej Organizacji Zdro-
wia, stale powiększa się przepaść pomiędzy najbogatszymi i naj-
biedniejszymi krajami świata. Najbardziej spektakularna różnica
dotyczy długości życia: w Japonii żyje się średnio 85 lat, w Pol-
sce 74, a w najuboższym, afrykańskim Sierra Leone – tylko 37...
Po kolejnych reformach służby zdrowia rychło zbliżymy się do
standardów afrykańskich.
POLSKA Okazuje się, że aż czterech ministrów Leszka Millera w czerw-
cu 2002 roku protestowało przeciwko przyjęciu ustawy o grach loso-
wych. Byli to: Krzysztof Janik, Włodzimierz Cimoszewicz, Krystyna
Łybacka i Wiesław Kaczmarek. Dwoje ostatnich wprost powiedziało, że
umożliwi ona pranie brudnych pieniędzy. Premier nie odniósł się do ich
zarzutów i ustawa przeszła w proponowanym wcześniej kształcie.
Miller albo był zmęczony, albo nie dowierzał swoim najlep-
szym ministrom, albo...
woli i noworocznych postanowień – mogą się speł-
niać najskrytsze marzenia. Ludzie na początku kolejnego
„krzyżyka” chcieliby wyjść ze swych skorup narosłych
przez długie lata. Zwłaszcza ci wielcy – zmuszeni do grania
swych publicznych ról – teraz właśnie myślą sobie w głę-
bi duszy: oby ten rok był przełomowy, oby objawiło się
w nim moje prawdziwe JA, oby to był MÓJ ROK i... budzą
się z pięknego snu.
Zacznijmy od góry, czyli od nieba. Papież niewątpliwie
marzy o tym, żeby być Bushem, czyli prezydentem USA,
lub gorejącym „krzakiem” z Biblii – co dla Woj-
tyły na jedno wychodzi. Jego nie zawsze
świetna kondycja to rezultat cią-
głych modlitw, którym się od-
daje, niezmiennie z nadzie-
ją, że jakiś dekret pre-
zydenta USA pomo-
że się spełnić choć-
by jednej z nich. Na
próżno. Widać wola
boska papieża z wo-
lą Amerykanów nie
idzie w parze. Posta-
nowienia Wojtyły na
Nowy Rok: oglądać mniej
horrorów na wideo, kopnąć
w dupę Dziwisza, kiedy znów
zacznie obierać mi jajko przy
ludziach, uzgadniać ape-
le o pokój z Białym Do-
mem i al-Kaidą.
Prezydent Bush, kie-
dy domknie przymrużone od
teksańskiego słońca oczy, przy-
wdziewa na kark zgrzebny chałat
nomada pustyni i turban na gło-
wę. Przeistacza się w jedne-
go z ubogich afgańskich chło-
pów, którzy grzeją w nocy nad
ogniskiem swoje poorane od pra-
cy ręce, pilnując stad wielbłądów. Na-
gle w jednym z pastuchów rozpoznaje... Osa-
mę. Przez sen sięga ręką do nocnej szafki, wybiera
na komórce numery do gubernatora Schwarzeneggera, Syl-
westra Stallone’a oraz szefa CIA i organizuje z nimi telekon-
ferencję. Jeszcze tej nocy z niewidzialnego dla radarów
i niewyczuwalnego dla górskich kóz samolotu wyskakują
na spadochronach Rambo i Conan Barbarzyńca, wpadają
prosto w ognisko, wzniecają tumany kurzu i, korzystając
z zamieszania, uprowadzają bin Ladena. Ulubionym filmem
Busha jest western „Pojedynek w słońcu”. W tym roku
musi dostać rewolwer, identyczny jak ten, z którego Gre-
gory Peck strzelał do Josepha Cottena. Dlaczego ONZ albo
rodzime lobby naftowe nie obdarowały go do tej pory ta-
kim srebrnym koltem w dowód wdzięczności za przejęcie
dla wolnego świata irackiej ropy Saddama? Skandal!
Putin chciałby być Stalinem. Od dziecka wpatrywał się
w portret Batiuszki i mówił rodzicom, że nim zostanie. A te-
raz, kiedy wreszcie dopiął swego, ON – car wszech Rusi
– nie ma nawet połowy władzy JEGO – pierwszego sekre-
tarza szóstej części świata. Po pierwsze – wysiedliłby Cze-
czeńców za koło polarne, aby ostudzić ich gorące charak-
tery. Najlepszych oficerów kontrwywiadu wysłałby do NA-
SA, nie bacząc na zaognienie przyjacielskich stosunków
z USA. Ilekroć bowiem widzi tego śmiesznego kowboja Bu-
sha, skręca go na samo przypomnienie, że amerykańscy im-
perialiści prześcignęli Rosję w historycznym podboju kosmo-
su. No i ta przeklęta Polsza wciąż odgradza jego ojczyznę
od Niemców, narodu żołnierzy, których on, pułkownik KGB,
podziwia najbardziej na świecie. Władimir postanowił na
2004 rok: częściej trenować judo, zaliczyć nową sekretar-
kę, więcej wymagać od innych i nie przejmować się – dru-
ga kadencja i tak w kieszeni.
Kwaśniewskiemu władza i aspiracje Putina latają koło pió-
ra. Obrzydły mu już te stanowiska w demokracji, z którymi
łączą się odpowiedzialność, oceny i rozliczenia z programu
wyborczego. Gdyby miał być na miejscu Millera, dawno by
zrezygnował albo zachlałby się na śmierć. Na swoją prezy-
denturę po prostu rzyga. Fajnie jest jechać gdzieś za grani-
cę, ale rozmowy o gospodarce, wieczne negocjacje – co go
to wszystko obchodzi... Gdyby co drugi dzień nie obalił
z Adasiem Ballantinessa przy kominku, dawno by zwariował.
Nie może się już doczekać, kiedy Jolka przejmie ster i zosta-
wi go samego w pałacu. Połowę jej dwu kadencji on prze-
siedzi na Helu, zmieniając sobie co jakiś czas młode dupecz-
ki i trzeźwiejąc na plaży. Pieniądze, komfort i młode ciałka
– to jest to, co daje mu szczęście. W tym roku postanawia
być szczęśliwym.
Miller zawsze chciał być księdzem, a od kiedy
został premierem – śni mu się co noc, że jest bi-
skupem, ot, takim zwykłym, prowincjonalnym,
choćby w Ełku. Fascynuje go to, że można nic
nie robić i żyć jak pączek w maśle, a do te-
go mieć władzę i uznanie. On wiecznie, od
dziecka, musiał się narażać i nadstawiać za
innych cztery litery, aż w końcu został pre-
mierem. Diabli nadali taką fuchę – cokolwiek
by zrobił, to jest źle. Musi użerać się z takimi
Giertychami, Rokitami; na okrągło wysłuchiwać
kłapania Kaczych dziobów. Za jakie, k...a, grzechy?!
Taki Olek zbija bąki w pałacu, tu się uśmiechnie, tam
zagada po angielsku; młodszy od niego, a wielki
prezydent. A ty, człowieku, haruj, narażaj
życie w starych ruskich helikopterach
i na koniec dadzą ci kopa w ty-
łek albo jeszcze rozliczać
będą, że z puste-
go wszyst-
kim nie nala-
łeś! Co inne-
go biskup al-
bo choćby
prałat Jankow-
ski... Zresztą,
z taką inteligen-
cją, agnostycy-
zmem i zmysłem
organizacyjnym
mógłby Miller
spokojnie być
kardynałem. Po-
stanawia: zagryźć zęby
i dociągnąć ten wózek do końca roku, żeby odłożyć tro-
chę na starość i założyć wnuczce konto w Szwajcarii; prze-
czytać książki: „Komu bije dzwon” i „Byłem księdzem”.
Józef Glemp marzy o tym, by być kardynałem i pry-
masem Polski. Ale takim sprzed 500 lat, kiedy to hierar-
chowie Kościoła faktycznie kierowali tym krajem głup-
ców. Tak, Polacy są głupimi szczekającymi kundelkami, na
czele z tym wrednym Kwaśniewskim i Millerem, którzy
ośmielają się ciągle powtarzać w jego katolickim państwie,
że są agnostykami. Nie rozumieją, kto tu teraz rządzi, kim
ON, prymas, tak naprawdę jest, jak ważne stanowisko
z nadania Watykanu tu zajmuje! Nikt nie docenia potęgi
Kościoła. Głupi są wszyscy. Wierni, bo niektórzy z nich
naprawdę wierzą w Boga, i wszyscy inni, którzy nie wie-
rzą, a kłaniają się w pas i całują po rękach, jakby wierzy-
li. Kraj i Kościół wariatów! Poza tym zimno, za dużo dzia-
dostwa i biedoty, za mało zabytków – nie tak jak w jego
ukochanej Italii. Postanowienia na rok liturgiczny 2004:
nie wchodzić w żadne układy z komuchami, niech sami
tłumaczą się ze swojej Unii; palcem więcej nie kiwnąć,
żeby im dupy chronić, no... chyba że wybudują świątynię.
Poza tym mniej pić, dbać o zdrowie, jeździć po świecie
i odpoczywać w pałacu. W tym roku chamom sprowadzić
papieża – niech płaczą i płacą, jak są głupi!
A malutki Pan Jezus przeciągnął się w swoim żłóbecz-
ku, podgarnął sobie sianka, ziewnął smacznie i pomyślał:
ech, gdybym był papieżem, mógłbym naprawić wszystkie
błędy swoje i swoich uczniów. A tak jestem tylko nieśmier-
telny... jak Elvis.
Według dziennika „Fakt”, w ministerstwach wydaje się rocznie 40
mln złotych na służbowe komórki. Daje to 3,3 tys. zł miesięcznie
na jeden służbowy numer.
Pogadać – rzecz ludzka.
Sejm przytomnie odebrał Kancelarii Prezydenta 22 mln zł z bu-
dżetu na 2004 r. Część tej kwoty miała być skierowana na remont
prezydenckiego ośrodka wypoczynkowego w Wiśle. Środki zosta-
ną skierowane na budowę dróg ekspresowych.
Cóż z tego? Naród i tak kocha swojego marnotrawnego prezy-
denta, a nienawidzi posłów.
Wyszło na jaw, że minister kultury Waldemar Dąbrowski korzysta
w podróżach służbowych z prywatnego samolotu Jana Kulczyka,
najbogatszego Polaka. Ministerstwo uznało sprawę za rzecz nor-
malną i wyjaśniło, że wspólne wycieczki miały miejsce „tylko wów-
czas, gdy wiązało się to z finansowym zaangażowaniem pana Kul-
czyka we wspieranie istotnych dla kultury narodowej wydarzeń”.
I jak takiemu szczodremu obywatelowi nie puścić tanio Tele-
komunikacji czy jakiejś dorodnej działki budowlanej...
Po wejściu do UE biedniutki budżet polski spotka prawdopodob-
nie dotkliwa kara. Po 1.05.2004 r. producenci płyt kompaktowych,
programów komputerowych i filmów na DVD mogą nam wytoczyć
procesy o piractwo. Odszkodowania mogą iść w miliardy złotych.
To ma być wolny rynek, takie dławienie przedsiębiorczości?!
A niech oni sobie naszego Szcześniaka i Majewską też kopiują!
W Zakładach Metalowych Mesko w Skarżysku-Kamiennej będą
produkowane wyrzutnie i pociski przeciwpancerne typu Spike na
licencji izraelskiej. W latach 2004–2013 polska armia ma zakupić
takie rakiety za sumę 1,2 mld złotych.
Na kolejną Bushową wojnę będą jak znalazł.
Typowym dla siebie dowcipem zabłysnął w wigilijnym przemówieniu
prymas Glemp. Zauważył, że papież przemawia „głosem pełnym ener-
gii” i stwierdził, że Polacy bardziej niż pieniędzy potrzebują modlitwy.
Modlitwy w nowo budowanej Świątyni Opatrzności Bożej, ma
się rozumieć.
W niedzielę Świętej Rodziny (28.12.2003 r.) biskupi wystosowali
list do wiernych. Potępili usuwanie kilkudniowych zygot za pomo-
cą środków farmakologicznych („haniebne przestępstwo”), napięt-
nowali także zapłodnienie in vitro, gdyż wiąże się ono z elimina-
cją części niewykorzystanych embrionów. Homoseksualistów po-
lecili traktować „ze współczuciem” i zareklamowali katolickie gru-
py terapeutyczne, które w cudowny sposób zmieniają ponoć orien-
tację seksualną swoich podopiecznych.
Przemienione w nadprzyrodzony sposób okazy można podzi-
wiać wśród kleru, także w samym episkopacie...
OPOLE Za niebezpiecznego ABW uznała Polaka, który w czasie
pobytu w Wielkiej Brytanii przeszedł na islam. Gorliwy neofita
podejrzewany jest o związki z radykalnymi islamistami.
Ciężkie czasy nadeszły. Nawet się już nawrócić nie można...
CZECHY Parlament przygotowuje ustawę o tajnych porodach.
Jej celem jest ograniczenie liczby aborcji i dzieciobójstw, a także
ułatwienie adopcji. Nazwiska matek, które zdecydują się na taki
poród, nie będą widniały w Urzędzie Stanu Cywilnego.
Szkoda, że polscy dewoci nie biorą pod ochronę „życia poczę-
tego” równie serio jak bezbożni Czesi.
IRAK Rzeź w polskiej strefie okupacyjnej – 19 zabitych (w tym
siedmiu żołnierzy międzynarodowej brygady: Bułgarów i Tajów)
i 200 rannych, głównie Irakijczyków. Do polskiej listy ofiar poli-
tyki zagranicznej SLD dopisujemy kolejne dwie ranne osoby i jed-
ną zabitą, ponoć przez przypadek. Zdaniem biskupa Głódzia, udział
naszych żołnierzy w operacji irackiej jest konieczny, „bo tylko dzię-
ki Irakowi Polska istnieje w skali międzynarodowej”.
A myśmy myśleli, że tylko dzięki papieżowi...
IRAN Po silnym trzęsieniu ziemi legło w gruzach stutysięczne mia-
sto Bam. Zginęło prawdopodobnie 30 tys. ludzi. Zniszczeniu
uległ także starożytny fort strzegący niegdyś Jedwabnego Szlaku.
Kiedy silne trzęsienie ziemi nawiedziło przed dekadą chrześci-
jańską Armenię, islamscy fanatycy z sąsiednich krajów uzna-
li to za karę boską na wiernych. Co powiedzą teraz?
PAKISTAN Po sześcioletniej batalii prawnej Sąd Najwyższy
podjął rewolucyjną decyzję – kobiety będą mogły same zdecydo-
wać o tym, kogo poślubią. Do tej pory decyzję o zamążpójściu
podejmowali ich ojcowie i starsi bracia. W pakistańskich więzie-
niach przebywają setki kobiet skazanych za nieposłuszeństwo wo-
bec krewnych, wiele innych za to samo zapłaciło śmiercią.
Sędziom rewolucjonistom już współczujemy – klątwa pewna.
BURUNDI W zasadzce zginął abp Michael Courtney – nuncjusz
papieski w tym kraju. Nie wiadomo, czy padł z ręki partyzantów Hu-
tu, czy armii rządowej. W Afryce Środkowej, a szczególnie w Rwan-
dzie i Burundi, od dziesięcioleci trwa krwawa wojna między plemio-
nami Tutsi i Hutu. Wśród zbrodniarzy są duchowni rzymskokatolic-
cy, ukrywani najczęściej w klasztorach i parafiach na całym świecie.
Czyżby przedstawiciela Watykanu dosięgła ręka plemiennej spra-
wiedliwości?
JONASZ
108985417.001.png 108985417.002.png 108985417.003.png 108985417.004.png 108985417.005.png
Nr 1 (200) 2 – 8 I 2004 r.
GORĄCE TEMATY
3
Jeśli Polska jest faktycznie państwem prawa,
to ojciec Rydzyk będzie musiał wkrótce zapłacić
10 mln zł kary. W trzynastym roku funkcjonowania
Radio Maryja staje na krawędzi bankructwa.
Od rana do wieczora słuchacze
Radia Maryja nakłaniani są do ku-
powania. A to filmów sprzedawanych
przez należącą do Rydzyka fundację,
a to „jedynie słusznej” i wartej czyta-
nia gazety czy wreszcie usług eduka-
cyjnych w pewnej szkole (prowadzo-
nej oczywiście przez o. Tadeusza). Nie
mają też końca rozpaczliwe zachęty
w rodzaju: „Kupujcie zestawy do od-
bioru telewizji TRWAM”, bo już wia-
domo, że – niestety – szlag trafił spo-
dziewane wielomilionowe zyski.
Wychodzi 6,85 mln zł z małym
hakiem. Ponieważ mają być podję-
te „decyzje nakazane prawem”, do-
dajemy jeszcze 3,2 mln zł ustawo-
wych odsetek (obliczonych na ko-
niec 2003 r.) i oto efekt: 10 mln
złotych. Przyznajmy, że niebagatel-
ne nawet dla Rydzyka.
związanych z rozgłośnią. Jest to nie-
zgodne zarówno z koncesją, jak i sta-
tusem nadawcy społecznego. Mam na-
dzieję, że zapowiedziana przez Ojca
Prowincjała »analiza sposobu powo-
ływania się w naszych audycjach ra-
diowych na publikacje prasowe« obej-
mie wszystkie obecne na antenie for-
my reklamy i zlikwiduje problem” .
Z pisma wynika bezspornie, że
niemal od 4 miesięcy Rada musiała
dostawać drgawek ze strachu przed
wykonaniem swojego ustawowego
obowiązku. Skądinąd wiadomo nam,
że wyniki monitoringu programu Ra-
dia Maryja i wnioski nt. uprawianej
przez Rydzyka kryptoreklamy były
przedmiotem posiedzeń KRRiT już
w dniach 17 czerwca i 9 lipca 2003 r.
Wyrażone
w liście do prowin-
cjała nadzieje pani
przewodniczącej
spełzły na niczym
i – jak się dowiadu-
jemy – sytuacja sta-
ła się na tyle niezno-
śna, że jest szansa na
stanowczość w dzia-
łaniach KRRiT. No
cóż, lepiej późno niż
wcale!
Będziemy zapo-
wiedziane działania
uważnie „monitoro-
wać”, bo okazja do
wystawienia Rydzy-
kowi rachunku na
10 mln zł dodaje
nam skrzydeł ni-
czym pewien napój (którego nazwy
ze zrozumiałych względów nie wy-
mieniamy) – Małyszowi. Kto wie, mo-
że się uda – wszak to trzynasty rok
funkcjonowania rozgłośni...
ANNA TARCZYŃSKA
Fot. archiwum
Krajowa Rada Radiofonii i Tele-
wizji przez całe lata udawała, że nie
dostrzega w działalności Radia Ma-
ryja systematycznego łamania ustawy
regulującej zasady funkcjonowania
mediów elektronicznych. Owszem, po-
jawiały się czasem zarzuty i protesty
przeciwko antysemityzmowi, ale ni-
gdy tak na serio KRRiT nie dobrała
się do tyłka o. Tadeusza Rydzyka .
Wygląda jednak na to, że w nowym
roku czekają go poważne kłopoty.
Istota sprawy leży w tym, że na
wniosek Warszawskiej Prowincji o.o.
Redemptorystów, KRRiT przyznała
Rydzykowi status tzw. nadawcy spo-
łecznego. W konsekwencji, zgodnie
z ustawą o radiofonii i telewizji, zwol-
niony został od wszelkich opłat, gdy
w 2001 r. odnawiano koncesję dla
RM (aktualna, oznaczona symbolem
003/P/2001-R, ważna jest do 22 czerw-
ca 2008 r.) oraz uzupełniano ją o pra-
wo do satelitarnego rozpowszechnia-
nia programów.
Ojciec dyrektor zaoszczędził ład-
nych kilka milionów, bo w tym sa-
mym okresie na przykład Radio RMF
FM zapłaciło za koncesję 8 022 800
zł, a Radio Zet – 7 640 000 zł.
jakichkolwiek audycji sponsorowa-
nych, reklam, jak również stosowa-
nia kryptoreklamy. Innymi słowy: nie
wolno mu powiedzieć na antenie, że
nosi sutannę wyprodukowaną w fir-
mie X i ona jest najlepsza, bo nie
uwiera w kroku. Jeśli to uczyni raz
A czy zapłaci?
Dotarliśmy do listu, jaki Danu-
ta Waniek skierowała 15 września
Parszywa trzynastka
czy drugi, powinna go spotkać kara
pieniężna. Jeśli stanie się to prakty-
ką, ustawa jest nieubłagana: „W przy-
padku naruszenia przez nadawcę spo-
łecznego wymogów określonych w art.
4 pkt 1a, organ koncesyjny wydaje de-
cyzję o uchyleniu decyzji o uznaniu za
nadawcę społecznego. Stwierdza w niej
obowiązek uiszczenia opłat (konce-
syjnych – dop. A.T.) wraz z ustawo-
wymi odsetkami liczonymi od dnia
udzielenia lub zmiany koncesji” .
Czyż ktokolwiek rozumny mógł
oczekiwać, że Rydzyk będzie prze-
strzegał ustaw wymyślonych przez
bandę żydokomuchomasonów? Cóż
z tego, że tę o radiofonii i telewizji
uchwalono akurat za czasów solidar-
nościowych (1992 r.), skoro w ówcze-
snym sejmie aż roiło się – jak słyszy-
my z anteny – od osobników o na-
der podejrzanej proweniencji? No
więc... nie przestrzega!
Stanisław Celmer , dyrektor
Departamentu Reklamy KRRiT,
nie ma wątpliwości: tego rodza-
ju komunikaty i ogłoszenia są
działalnością reklamową. Zastrze-
ga jednak, że oficjalne stwierdze-
nie wymaga przeprowadzenia mo-
nitoringu programu Radia Mary-
ja „w tym kierunku”. Co więcej
„z pewnością to zrobimy, bo in-
formacje, które do nas dociera-
ją, są niepokojące”.
Ba, nawet sama Danuta
Waniek , przewodnicząca Rady,
zapowiada, że wobec rozgłośni
podjęte zostaną „decyzje naka-
zane prawem”.
Skoro tak znaczące osobisto-
ści zapewniają, no to policzmy, ile
Rydzyk powinien karnie zapłacić.
Stosowany przez KRRiT wzór
jest prosty: opłata koncesyjna
= liczba dziesiątków tysięcy miesz-
kańców pozostająca w zasięgu pro-
gramu Radia Maryja (w dniu udzie-
lenia koncesji 30 419 000 osób)
x 2200 zł + 160 tys. zł.
Nie wszystko za darmo
Nie pękaj biskup mogą mi naskoczyć...
Status nadawcy społecznego,
przepisem art. 4 pkt 1a ustawy o ra-
diofonii i telewizji, kategorycznie
zakazuje Rydzykowi nadawania
2003 roku do o. Zdzisława Klafki ,
prowincjała o.o. redemptorystów.
Czytamy: „Działalność reklamowa
Radia Maryja jest od pewnego czasu
przedmiotem zainteresowania KRRiT.
Działalność ta ma formę reklamy
ukrytej i dotyczy najczęściej instytucji
gają się z płaceniem na po-
mnik Glempa. No to w sukurs
watykańczykom idą banki – da-
ją forsę za reklamę podczas mszy.
Ujawniliśmy niedawno astro-
nomiczne zadłużenie fundacji, któ-
ra buduje w Warszawie Świątynię
Opatrzności Bożej. Nasza progno-
prace posuwają się do przodu.
Świątynia rośnie, widać ją z dale-
ka, patrzy, kto z ofiarą jeszcze zwle-
ka – żartował.
Stwierdził, że ciągle aktualne
jest jego powiedzenie: „1 zł od każ-
dego Polaka”.
Z aprobatą powitał jednak gło-
sy inicjujące szturm na publiczną
skupa Paetza, a Francuzi
dostali „na gwiazdkę” trzeciego
rangą hierarchę archidiecezji
Chambéry, który od przeszło 40
lat gwałcił dzieci.
Francuscy katolicy myśleli dotych-
czas, że wszędzie, tylko nie u nich.
Tuż przed świętami Bożego Narodze-
nia osłupieli: pod zarzutem pedofi-
lii aresztowany został numéro trois
w hierarchii archidiecezji Chambéry,
wikariusz arcybiskupi na obszar Sa-
int-Jean de Maurienne, a jednocze-
śnie archidiecezjalny ceremoniarz,
68-letni ksiądz Pierre Dufour . Osa-
dzono go w więzieniu d’Aiton (de-
partament Savoie).
– Nad tą sprawą pracowało sze-
ściu specjalnie oddelegowanych żan-
darmów. Wykonali tytaniczną pracę.
Nie mamy cienia wątpliwości co do
winy księdza Dufour, bowiem aresz-
towanie poprzedziło bardzo skrupu-
latne śledztwo, w trakcie którego wy-
konano między innymi ekspertyzy
psychologiczne osób pokrzywdzo-
nych, badania DNA oraz prowadzo-
no inwigilację sprawcy – mówi puł-
kownik Thierry Cailloz .
Prokurator Henri Perret z Al-
bertville dodaje, że pedofil grasował
już od 1960 roku. Wyjeżdżał z pa-
rafii do miejscowości na tyle odle-
głych, by pozostać anonimowym.
Ofiary upijał, a częstokroć odurzał
Made in FRANCA
Cel uświęca bank
narkotykami. Nagie dzieci fotografo-
wał. Gwałcił zarówno dziewczyn-
ki, jak i chłopców . Szczególnie
upodobał sobie kurort Aiguebelle,
gdzie przez kilka lat wynajmował nie-
wielki apartament pełniący w week-
endy rolę domu schadzek.
Laurent Ulrich , abp Chambéry,
wydał zawoalowane wątkami religij-
nymi i „przepojone głębokim bólem”
oświadczenie, w którym nawet raz
nie napiętnował podwładnego. Ksiądz
Benoît Buisson wspomina zboczeń-
ca jako człowieka „ogromnej ambi-
cji i wspaniałego organizatora”.
Analiza rozmaitych deklaracji
składanych (dla wyciszenia skanda-
lu) przez dygnitarzy francuskiego kat.
Kościoła pozwala zauważyć, że księ-
dza Dufoura już dawno podejrzewa-
no o dewiacje seksualne. Okazało
się mianowicie, że Claude Feidt
– poprzedni (do 1999 r.) arcybiskup
Chambéry, dziś kierujący archidie-
cezją Aix En Provence – kilkakrot-
nie otrzymywał sygnały o dziwnych
zachowaniach kapłana. Nie zareago-
wał! Jak wiemy, obowiązywała wów-
czas tajna instrukcja Watykanu, któ-
ra nakazywała hierarchom tuszowa-
nie przypadków dewiacji seksualnych
wśród duchowieństwa („Milczenie
pasterzy” – „FiM” 34/2003).
Jest w tej sprawie również wątek
polski . Jak się nieoficjalnie dowie-
dzieliśmy, na plebanii w Saint-Jean
de Maurienne odnaleziono kilka li-
stów z Warszawy i Poznania. Rewir
łowiecki pedofila to znane miejsco-
wości turystyczne – bazy wypadowe
wycieczek z Polski, więc niewyklu-
czone, że wśród jego ofiar były rów-
nież dzieci z naszego kraju. Sędzia
Hélene Lastera z Albertville apelu-
je, by wszelkie sygnały o ewentual-
nym molestowaniu seksualnym dzie-
ci bądź atakach na nie przez niezi-
dentyfikowanego zboczeńca (Saint-
-Jean de Maurienne w latach
1961–1978 oraz 1995–2003, Aiguebel-
le w latach 1978–1995) przekazywać
do centrum operacyjnego żandarme-
rii w Chambéry tel. 0479718264 lub
korespondencyjnie (Centre Opéra-
tionnel de Gendarmerie, 28 rue de
Sonnaz, B.P. 1142, 73011 Chambéry
Cedex, France), podając na koper-
cie sygnaturę sprawy: 103/2003.
Pozostaje pytanie, jak ten zbo-
czeniec uchował się bezkarnie przez
tyle lat... Czyżby Francuzi nie mieli
swoich „Faktów i Mitów”? A.T.
za brzmiała tak: „Nie ma wyjścia,
przecież biedny Glemp z jeszcze bied-
niejszymi biskupami nie wyłożą
z własnych kieszeni. Będą musieli
sięgnąć do pieniędzy budżetowych”
(„Na krechę” – „FiM” 49/2003).
No i wykrakaliśmy...
Podczas sympozjum „Opatrz-
ność Boża w myśli filozoficznej i teo-
logicznej a wyzwania przyszłości”,
które odbyło się kilka dni temu
w Warszawie, Teresa Nitkiewicz
– jedna z liderek fundacji – przy-
znała: – Zalegamy ze spłatami na
7 mln zł, a w styczniu upłynie ter-
min zapłaty kolejnych 2 mln zł. Li-
czyliśmy na większy odzew sponso-
rów. Tymczasem na tysiąc firm za-
proszonych do współpracy, na pro-
pozycję odpowiedziało zaledwie 30.
Kard. Józef Glemp starał się
wszystkich pocieszać: – Wprawdzie
długi fundacji mogą przyhamować
budowę, jednak jej nie przerwą.
Ofiary ciągle napływają na konto,
kasę: – Gdzie są władze państwa,
gdzie są władze Warszawy? Ksiądz
prymas, episkopat i garstka osób
zaangażowanych w budowę nie mo-
gą zostać sami z realizacją wotum
narodu! – wołał jeden z uczestni-
ków spotkania.
Wśród licznych pomysłów na
wykombinowanie większej gotów-
ki dla Fundacji, zwłaszcza jeden
wart jest odnotowania. Otóż bank
PBK-BPH w Piasecznie przystał na
preferencyjne traktowanie klien-
tów, deklarujących przekazywa-
nie części odsetek z lokat pie-
niężnych na rzecz budowy Świą-
tyni . Umowa księży z bankiem (spi-
sana?) przewiduje barter: podczas
mszy w kościołach w Piasecznie
wierni wzywani są do zakładania
kont w tymże banku.
Powstaje wszak pytanie, czy no-
wy w praktyce bankowej zwyczaj
nie oznacza dzielenia klientów we-
dle wyznania...
D.N.
G rzeszni wierni bardzo ocią-
W Polsce mieliśmy arcybi-
108985417.006.png 108985417.007.png 108985417.008.png 108985417.009.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 1 (200) 2 – 8 I 2004 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
nie dostaje, weksla in blanco rów-
nież. Czeka trzy miesiące, a potem
wysyła list do prezesa Sosnowskie-
go, informując go, że rezygnuje
z członkostwa w kasie Stefczyka i pro-
si o ostateczne rozliczenie. Jak było
do przewidzenia, prezes olewa jego
epistołę, forsy nie przesyła, weksla
(przypomnijmy: in blanco ) również.
Jakież jest więc zdziwienie klien-
ta, kiedy po dłuższym czasie otrzy-
muje list prezesa. I cóż tam stoi?
Pismo zaczyna się od słów: „Wycho-
dząc naprzeciw potrzebom naszych
członków (...), przekazujemy do użyt-
kowania indywidualną Identyfika-
cyjną Kartę Magnetyczną” . I rzeczy-
wiście – do pisma przyklejona jest owa
cudna plastikowa karta. Pikanterii
tej taktycznej zagrywce SKOK-u
dodaje fakt, że w ostatnich słowach
listu prezes uprzejmie in-
formuje: „(...) mie-
sięczne składki ubez-
pieczeniowe będą
potrącane z rachun-
ku klienta” . I do-
piero teraz
klient zaczy-
na kapować,
do czego
może posłużyć
jego weksel gwa-
rancyjny.
Był jeszcze bar-
dziej wnerwiony,
kiedy dowiedział się
o finansowych prze-
krętach w elbląskiej
SKOK. Tam to bo-
wiem sześćdziesięciu cwanych pra-
cowników prezesa Sosnowskiego fał-
szowało zaświadczenia o zatrudnie-
niu i brało na podstawione osoby,
tzw. słupy, po 20 tysięcy złotych kre-
dytu. W ten oto sposób „zaginęło”
z kasy ponad 600 tysięcy zł. Czymś
to trzeba było uzupełniać...
Powiecie: a cóż nas obchodzi ja-
kiś jeden niedołęga, który dał się zro-
bić w konia? Niestety, takich naiw-
niaków jest dużo więcej, bowiem
SKOK z dumą informuje, że ma po-
nad... 856 tysięcy członków! Wszyst-
kim członkom SKOK-u – wszystkie-
go najlepszego w Nowym Roku!
ANDRZEJ RODAN
Prowincjałki
SKOK na kasę
Andrzej Baczewski (44 l.)
z Wieliczki oddał w ręce policji
pijaną załogę miejscowej karetki. Lekarka miała 1,79 promila we krwi, sa-
nitariusz 1,88. Nazajutrz Baczewski przyszedł do pogotowia, aby zgłosić to
zdarzenie kierownikowi stacji. Nie pogadał sobie z nim, bo lekarz dyżurny,
Radosław Czosnowski , stwierdził, że zachowuje się zbyt głośno i przeszka-
dza mu w robocie. Baczewski cierpliwie czekał na zakończenie śledztwa
w sprawie pijanej obsługi karetki. Tymczasem dostał karę... 300 zł grzyw-
ny, którą wlepił mu Sąd Rejonowy w Wieliczce za głośną rozmowę w po-
gotowiu. Śledztwo w sprawie pijanych medyków zostało zawieszone.
Wśród ofert kredytowych wielu
banków pojawiają się także anonse
prasowe, internetowe i radiowe prze-
różnych firm udzielających pożyczek.
Z reguły reklamują się, podając waż-
ny dla ludzi argument: pożyczka na-
tychmiast, bez zbędnych formalno-
ści i – co najważniejsze – bez porę-
czycieli. Zajmijmy się najważniejszym
polskim „bankiem” tego typu. Jest
to SKOK, czyli Spółdzielcza Kasa
Oszczędnościowo -Kredytowa im.
Franciszka Stefczyka . Chłopaki ze
SKOK-u są szybsi od wiatru: pożycz-
ka w 24 godziny, 144 oddziały w Pol-
sce, ponad stówa
Klient trochę się dziwi, bo przecież
podpisał umowę na 3 tysiące złoci-
szów. Zupełnie mu szczena opada,
kiedy po tygodniu otrzymuje plan
wpłat, w którym stoi jak byk, że po-
życzył... 3150 zł. Tak więc różnica
między kwotą rat do spłacenia a kwo-
tą faktycznie otrzymaną wynosi 1258
zł. Okazuje się, że SKOK zarabia na
naiwniaku aż 66,50 proc.
Jerzemu K., nasze-
mu poczciwinie, wy-
daje się ten SKOK-
-owy urobek ciut za
duży, podejrzewa
Lokomotywa sosnowieckiej kopalni
piasku „Maczki-Bór” wykoleiła się na
szlaku kolejowym Chorzów Stary–Brzeziny Śląskie, bo nagle skończyły się... tory.
Jak się okazało, w nocy złodzieje ukradli 75 m szyn. Żelazo nieźle się sprzedaje
w punktach skupu. Można by robić tory z drewna, ale wtedy ukradną na opał.
Mirosław Ch. jest szczecińskim tak-
sówkarzem. Wiózł trzech mężczyzn,
gdy doszło do szamotaniny. Mirosław zdążył powiadomić policję, zanim pijani pa-
sażerowie wyciągnęli go z auta i zaczęli bić. Taksówkarz dźgnął jednego z nich
śrubokrętem. Policja ujęła dwóch sprawców napadu oraz... kierowcę. Za usiło-
wanie zabójstwa grozi mu do 10 lat więzienia. Mirosław Ch. pokazał, że taksów-
karza nie wolno bezkarnie napadać i dlatego siedzi w kiciu. Gdyby bandyci go
zabili, byłby spokój i kolejny czarny marsz.
licencjonowanych
agencji, korzystne opro-
centowania, minimum formal-
ności, szybka procedura, kredyt rów-
nież przez Internet. Tyle reklama, no
a życie – jak zawsze – swoje.
Franciszek Stefczyk (1861–1924)
chyba się w grobie przewraca, kiedy
widzi, jakie fiku-miku potrafi robić
SKOK (reaktywowano ją w 1993 r.,
sprytnie podszywając się pod nazwi-
sko Stefczyka i korzystając ze wspar-
cia... Związku Zawodowego „Soli-
darność”). Tam, gdzie pojawia się
„Solidarność”, zawsze następuje
skok na kasę – w tym przypadku
na klienta frajera. Chyba nie to miał
na myśli ten wybitny działacz spół-
dzielczy, kiedy tworzył ową spół-
dzielnię oszczędnościowo-pożyczko-
wą dla rolników.
Aby nie być gołosłownym: Jerzy
K. zawiera umowę z firmą SKOK
na pożyczkę w wysokości 3 tys. zł
oraz składa weksel in blanco (?!)
jako zabezpieczenie. Po kilkunastu
dniach SKOK przesyła mu 1892 zł.
Na niekiepski pomysł wpadli dwaj młodzi,
bezrobotni mieszkańcy Wrocławia. Z książ-
ki telefonicznej wybierali imiona, które wskazywały na starszy wiek kobiet (np.
Józefa, Pelagia, Petronela itp.) i dzwonili, udając wnuka, siostrzeńca czy bratan-
ka. Prosili starsze damy o pożyczenie pieniędzy. Kiedy rozmówczyni wyrażała
zgodę, powiadamiali ją, że po gotówkę przyjdzie kolega, którego nie zna. W ten
sposób oszukali kilkadziesiąt „krewnych”, wyłudzając od każdej niebagatelne su-
my: od tysiąca do 20 tys. zł. Chłopców zwinęła policja, a szmal się rozpłynął.
jakąś pomyłkę, więc smaży list prote-
stacyjny do prezesa zarządu SKOK-u,
Andrzeja Sosnowskiego . W odpo-
wiedzi otrzymuje zgrabną odpowiedź
od Moniki Stasiewicz , specjalisty
ds. reklamacji. Niewiele z tego, co
Monika napisała, nasza fujara kapu-
je, ale z trudem kuma jedno: gdy K.
spłaci pożyczkę i zrezygnuje z dal-
szego członkostwa w SKOK-u, otrzy-
ma zwrot pieniędzy z tytułu udzia-
łów, wkładu członkowskiego i cze-
goś tam jeszcze.
Klient zapożycza się u rodziny,
płaci regularnie i wreszcie nadcho-
dzi ta radosna chwila ostatecznej spła-
ty pożyczki. Niestety, zwrotu forsy
W Zakopanem wypoczywał wraz z rodziną
Dariusz Urbański (39 l.), warszawski przed-
siębiorca. Ale nie wypoczął. Kiedy wraz z żoną, siostrą i trójką dzieci przechodził
na pasach, najechał na nich rozpędzony samochód. Z matiza wyskoczył spienio-
ny kierowca i przyłożył Urbańskiemu. Równie krewka była pasażerka auta. Za-
atakowała siostrę Dariusza, Bożenę Kusy (40 l.). Zrobiła to na tyle sprawnie, że
przesunęła pani Bożenie dwa kręgi szyjne, co – niejako przy okazji – wystarczy-
ło do uzyskania miesiąca zwolnienia lekarskiego. Kierowca nie miał prawa jazdy.
Przechodnie mówią, że prawdopodobnie był pod wpływem narkotyków. Poszko-
dowany złożył zażalenie do miejscowej prokuratury, ale ta olała skargę i wyto-
czyła mu sprawę o... uszkodzenie matiza.
Opracował A.R.
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE, UROJONE
Dechrystianizacja pozbawia Europę nadziei i spycha jej społeczeństwa na
drogę relatywizmu, dlatego konieczna jest nowa ewangelizacja, która ponow-
nie zaślubi nasz kontynent z chrześcijaństwem.
J edna z najsłynniejszych komedii
Nikt nie jest doskonały
(„Nasz Dziennik” 295/2003)
w reżyserii Billy’ego Wildera ,
„Pół żartem, pół serio” ( Some Like
it Hot ), należy do filmowej klasyki.
I to nie tylko ze względu na udział
takich gwiazd jak Marilyn Monroe ,
Jack Lemmon , Tony Curtis czy
George Raft , ale również ze wzglę-
du na kultową, nonsensowną kwestię
finałową, która przeszła do historii
kinematografii. Jack Lemmon prze-
brany za kobietę płynie łodzią ra-
zem z zakochanym w „niej” milione-
rem. Kiedy Lemmon przyznaje, że
jest mężczyzną, milioner spokojnie
odpowiada: „Nikt nie jest doskona-
ły!” ( nobody’s perfect! ).
Ta kwestia przypomniała mi się,
kiedy Charles Sanderson , socjolog
z Nowego Jorku, opublikował arcy-
ciekawe wyniki swoich podchwytli-
wych sondaży. Otóż Sanderson, po-
dając się za kobietę, umieścił nastę-
pujące ogłoszenie na internetowych
stronach randkowych: „Jestem brzyd-
ka, stara, niechlujna, zaniedbana,
Nie było na świecie po Narodzeniu Chrystusa tak wielkiego zwycięstwa do-
bra nad złem, jak zwycięstwo „Solidarności”.
(Stanisław Krupka, przewodniczący NSZZ „Solidarność”
Huty Stalowa Wola, „Nasz Dziennik” 297/2003)
Producent pigułki RU-486 jest kontynuatorem producenta cyklonu B, gazu,
którym dokonywano ludobójstwa w obozach koncentracyjnych III Rzeszy.
(„Głos” 51–52/2003)
kłótliwa, głupia, łysa, chuda, mała,
agresywna, nieufna. Chcę ponownie
wyjść za mąż. Janet” .
I na ten anons Sandersona prze-
obrażonego w kobietę wpłynęło ok.
50 tysięcy pozytywnych odpowiedzi
od panów z całej Ameryki, a także
Kanady, Australii, Meksyku, Brazy-
lii, Argentyny itd. Wszyscy pragnęli
jednego: zostać mężem Janet. Zapy-
tacie, dlaczego taki – najdelikatniej
mówiąc – potwór miał tak szalone
powodzenie? Otóż Sanderson dopi-
sał również (w imieniu fikcyjnej Ja-
net) dwa zdania: „Jestem multimilio-
nerką. Po mojej śmierci cały mój ma-
jątek otrzyma mąż” .
Charles Sanderson, wraz ze swo-
imi uczniami, dokładnie analizował
wszystkie odpowiedzi na ofertę „Ja-
net” i doszedł do jedynego słusznego
wniosku: jeśli kobieta nie ma wyglą-
du i jest zołzą – powinna mieć pie-
niądze; jeśli ma długi nos, jedną no-
gę krótszą, garb na plecach, fermę
brodawek na twarzy, charakter i „uro-
dę” Janet – może to wszystko ukryć
za pękatą książeczką czekową.
No cóż, ci, którzy odpowiedzieli
na ogłoszenie „Janet”, wiedzieli do-
brze, że świat nie jest dobrym miej-
scem dla biedaków. A przecież i u
nas, w Polsce, ludowe przysłowie mó-
wi, że każda potwora znajdzie swego
amatora. W filmie „Pół żartem, pół
serio” milioner zakochał się w męż-
czyźnie przebranym za kobietę, po-
dobnie jak kilkadziesiąt tysięcy napa-
lonych amorantów w „Janet”, która
– jak się okazuje – też była chłopem.
Ba, nikt nie jest doskonały!
ZOSIA WITKOWSKA
Oskarżenia o ksenofobię czy rasizm to skowyt socjalizmu, który dąży do
zniszczenia państw narodowych poprzez wymieszanie i zhomogenizowa-
nie różnych nacji w celu odebrania im tożsamości.
(„Nasz Dziennik” 295/2003)
Pani poseł (Iwona Śledzińska-Katarasińska – dop. O.H.) jest sentymen-
talna za nasze, liczone w miliardach złotych, pieniądze, panowie Hau-
sner, Miller i Raczko też są sentymentalni naszym kosztem. Mamy więc
rządy sentymentalne.
(„Głos” 51–52/2003)
Jeśli uznamy, że Polska odnosi lub odniesie korzyści polityczne z faktu wy-
słania swoich żołnierzy do Iraku, to śmierć Hieronima Kupczyka nie jest wca-
le bezsensowną ofiarą (...).
(„Nowa Myśl Polska” 50/2003)
Wybrała O.H.
„POGROMCA” PIJANYCH MEDYKÓW
LEŻY NA STACJI LOKOMOTYWA
CZARNEGO MARSZU NIE BĘDZIE
BABCIU, POŻYCZ
ZA KOPANE
108985417.010.png 108985417.011.png 108985417.012.png 108985417.013.png 108985417.014.png 108985417.015.png 108985417.016.png 108985417.017.png 108985417.018.png 108985417.019.png 108985417.020.png 108985417.021.png 108985417.022.png 108985417.023.png 108985417.024.png 108985417.025.png 108985417.026.png
Nr 1 (200) 2 – 8 I 2004 r.
NA KLĘCZKACH
5
WIĘZIENIE
DLA KSIĘDZA
ZA POTRZEBĄ
chwili poznaje około pół miliona
ludzi w tygodniku „FiM”, piątym (co
do sprzedaży) w Polsce. Ty, Grze-
siu, na nas kamieniem, my w ciebie
wysokim nakładem. Polemizować nie
będziemy, ale pozdrawiamy Redak-
cję i wszystkie 50 egzemplarzy
„U Świętego Józefa”.
Lokalny obrońca życia poczęte-
go i polityki prorodzinnej, gdański
radny LPR Grzegorz Sielatycki , żą-
da od rady miejskiej, aby wypłacała
nagrody za... urodzenie dziecka.
Radny chce nagradzać matki
kwotą 500 zł za jedno dziecko i 800
zł za ciążę mnogą. Co ciekawe, do-
maga się, aby gratyfikacje były wy-
płacane wszystkim matkom. Nieważ-
ne, czy pochodzą one z rodzin ubo-
gich, czy dobrze sytuowanych. Sie-
latycki głosi, że jego ugrupowanie
w ten sposób chce walczyć z niżem
demograficznym. Kwoty wypłacane
z samorządowego budżetu pomniej-
szą wydatki na cele socjalne. Gmi-
na zaś, jak argumentuje elpeerowiec,
ma obowiązek zaspokajania zbio-
rowych potrzeb wspólnoty mieszkań-
ców. Z tego rozumowania wynika,
że – według Sielatyckiego – jedną
z największych potrzeb lokalnej spo-
łeczności jest prokreacja.
W samym tylko Gdańsku rocz-
nie rodzi się około 6 tys. dzieci. Gdy-
by samorząd zdecydował się nagra-
dzać każdą rodzącą kobietę, to mu-
siałby wydać ze swego budżetu oko-
ło 3 mln złotych.
Na 3 lata pozbawienia wolności,
zakaz prowadzenia pojazdów i wy-
płatę 5 tys. zł odszkodowania dla ro-
dziny 11-letniej Ani Betlei skazał
Sąd Rejonowy w Strzyżowie księdza
Tadeusza N. z Nowej Wsi k. Czud-
ca za spowodowanie wypadku dro-
gowego, ucieczkę z miejsca tragedii
i nieudzielenie pomocy żyjącemu
jeszcze dziecku („FiM” 20/2002).
Kilka lat temu taki wyrok byłby nie
do pomyślenia w skatoliczałej Pol-
sce! Do wypadku doszło wieczorem,
7 maja 2002 r. w Połomii. Kierują-
cy seatem ks. Tadeusz N. najechał
na leżącą na jezdni Anię, która praw-
dopodobnie wcześniej została potrą-
cona przez inny pojazd. Ksiądz nie
zatrzymał się i nie udzielił pomocy
ofierze, a na policję zgłosił się do-
piero następnego dnia, gdyż – jak
wyjaśnił – był w szoku. Tłumaczył,
że dziewczynka wypadła spod kół ja-
dącej tuż przed nim ciężarówki. Sąd
nie dał jednak wiary tym wyjaśnie-
niom. Zdaniem prokuratury, gdyby
podczas jazdy zachował należytą
szybkość i ostrożność, uniknąłby na-
jechania dziecka.
„Dom nie jest naszą inicjatywą, tylko
prywatnej firmy (Dom Pomocy Ro-
dzinie – przyp. J.). My jej tylko wy-
najmujemy pomieszczenia klasztor-
ne” – zwierzył się „Dziennikowi Łódz-
kiemu” brat Jerzy . Na razie chęt-
nych na drogie leczenie prawie nie
ma, więc interes jeszcze nie ruszył.
„Bosi” już jednak kasują za wyna-
jem. Na buty zimowe składają? J.
o przeniesieniu II LO do Gimna-
zjum nr 29, na sali pojawili się pro-
testujący licealiści i ich rodzice. Dys-
kusja nie trwała jednak długo – ko-
ło południa zainteresowanych bez-
ceremonialnie wyproszono. – Musi-
cie opuścić salę, bo przyjdzie biskup
na opłatkowe spotkanie – ponaglał
jeden z urzędników. Opłatkowe spo-
tkanie przeciągnęło się i obrady
wznowiono dopiero w godzinach po-
południowych. Na szczęście dla lice-
alistów, radni odesłali projekt uchwa-
ły w sprawie przenosin do ponowne-
go rozpatrzenia przez prezydenta
miasta. Może podczas kolejnej sesji
żadna „święta” osoba nie przeszko-
dzi już rajcom w obradach.
JP
WYPRZEDAŻ
W Czechach Kościół rozpoczął
wielką akcję sprzedaży zbędnych ple-
banii. W niektórych rejonach kraju
jeden ksiądz obsługuje 5 parafii
i ze zrozumiałych względów nie jest
w stanie mieszkać w pięciu miejscach
naraz. W samej tylko diecezji Hra-
dec Kralove planowana jest sprze-
daż 150 z 450 plebanii.
A my wierzymy, że skoro kato-
licyzm przyszedł z Czech do Polski,
to i dekatolicyzacja przyjdzie tą sa-
mą drogą.
APAGE...
RP
A.C.
OŚWIECONA
MŁODZIEŻ
BEZ CZADORÓW,
JARMUŁEK I KRZYŻY
Czego Jaś się nauczy... Pamięta-
jąc o tym przysłowiu, nauczyciele SP
nr 8 w Toruniu nakazali uczniom,
by podczas zajęć technicznych wy-
konali szopki wyposażone w insta-
lacje elektryczne. Chłopaki spisali
się na medal. Zapewne w przyszło-
ści oświeceni młodzi torunianie
oświetlać będą niejedną szopkę,
o co głównie chodzi spryciarzom
od katoliczenia szkół.
Fot. Alex Wolf
We Francji – po ostatnim spo-
rze dotyczącym noszenia przez arab-
skie uczennice i nauczycielki islam-
skich chust – komisja ekspertów opu-
blikowała raport na temat stosunków
państwo–Kościół. Zalecono w nim
rządowi, by wprowadził zakaz nosze-
nia w publicznych placówkach oświa-
towych czadorów, jarmułek i widocz-
nych krzyżyków. Eksperci uznali, że
takie obnoszenie się ze swą religijno-
ścią jest sprzeczne z konstytucyjną
zasadą świeckości Francji.
RP
Mieliśmy Rok Reymonta (2002),
skończył się właśnie Rok Gałczyń-
skiego (2003), teraz przyszła kolej na
świętych patronów. I tak w archi-
diecezji przemyskiej rok 2004 został
ogłoszony Rokiem Pelczarowskim.
Obchody rozpoczęły się w przemy-
skiej katedrze już 20 grudnia anno
2003 mszą pod przewodnictwem kar-
dynała Józefa Glempa (na zdjęciu).
W związku z rokiem świętego bisku-
pa w parafiach archidiecezji każdy
miesiąc będzie poświęcony reflek-
sjom i modlitwie w intencji ludzko-
ści. A Józef Sebastian Pelczar ma
ułatwiać parafianom życie na ziemi
i doprowadzić ich do Boga, jak to
zwykł czynić w czasach, gdy piasto-
wał funkcję biskupa Przemyśla.
Abp Michalik , inicjator akcji,
ufa, że święty biskup, zapewne w po-
dzięce za okazany zaszczyt, pomo-
że przemyślanom i w ogóle wszyst-
kim Polakom odegnać szatana, któ-
ry „zawsze szuka współpracowników,
aby przekreślić chwałę Boga” . A my
z niecierpliwością czekamy na skut-
ki...
J.K.
AKADEMIA DŁUGÓW
CHLEBOWY
ŁAŃCUSZEK
Częstochowska Akademia Polo-
nijna – prywatna wyższa uczelnia do-
wodzona przez słynnego hochsztaple-
ra w koloratce, księdza Andrzeja
Kryńskiego („FiM” 11/2002) – to-
nie w długach. Nie wypłaciła firmie
budowlanej „Okap” 3 mln złotych
za rozbudowę i remont budynków.
Sam remont łazienki Kryńskiego
(ubogiego zakonnika od braci szkol-
nych) kosztował 70 tys. zł (sic!).
Kryński ani myśli płacić przedsta-
wionych przez firmę rachunków;
twierdzi, że są zawyżone. „Okap”
skierował sprawę do sądu. A.C.
RP
Po Polsce krąży przepis na „chleb
watykański” mający przynosić szczę-
ście i zdrowie. Sąsiedzi, rodzina prze-
kazują sobie zaczyn ciasta jak na droż-
dżowe. Po 10 dniach trzeba upiec
chleb, ale tylko z jednej części, gdyż
trzy z czterech równych porcji rozda-
je się znajomym. Razem z zaczynem
przekazywany jest też przepis, jak
troszczyć się o ciasto, żeby nie stra-
ciło swych cudownych właściwości.
W odróżnieniu od skutków sławne-
go „łańcuszka św. Antoniego” – ktoś,
kto przerwie obieg, ma podobno szan-
sę przeżyć. Ale kto się u nas nie boi
klątwy z Watykanu?
PROCES
O HOMOSEKSUALIZM
PaS
28 stycznia przed elbląskim są-
dem ma się rozpocząć proces, jaki
wytoczono działaczce Rodziny Pol-
skiej, Dorocie Ekes , za nazwanie
homoseksualizmu chorobą. Nie do-
szło bowiem do ugody między po-
zwaną a organizacją „Kampania
przeciw Homofobii”, która pozew
złożyła. Na łamach „Naszego Dzien-
nika” Dorota Ekes określiła homo-
seksualizm zagrożeniem dla zdrowej
rodziny i wyraziła pogląd, że ludzie
o takiej orientacji nie powinni wy-
konywać pewnych zawodów, np. na-
uczyciela. Stowarzyszenie uznało to
za przejaw dyskryminacji. Jeśli sąd
podzieli racje powoda, to prawico-
wej działaczce będzie grozić do
dwóch lat paki.
ZWIĄZKOWCY
W SUTANNACH
Duchowni w Anglii mają własny
związek zawodowy o wdzięcznej na-
zwie Amicus. Zrzesza on tysiąc ka-
płanów – nie tylko anglikańskich.
Związkowcy w sutannach twierdzą,
że są wykorzystywani przez swych
pracodawców (Kościoły), którzy nie
postępują z nimi uczciwie. Związ-
kowcy domagają się więc od pań-
stwa gwarancji praw pracowniczych
księży. Rząd brytyjski pozytywnie
odnosi się do tych postulatów. My
też!
SIEDMIU
WSPANIAŁYCH
J.
ŚWIĘTY JÓZEF
ATAKUJE
Redakcja „Tygodnika Solidar-
ność” wybrała „siedmiu wspaniałych,
dzięki którym trudny rok 2003 oka-
zał się łatwiejszy do zniesienia” . Wśród
nich znalazł się prezydent Łodzi
Jerzy Kropiwnicki . Otóż – jak śpie-
szy donieść portal łódzkiego magi-
stratu – Kropa otrzymał wyróżnie-
nie m.in. za sprawność rządów, wal-
kę z korupcją, podejmowanie trud-
nych decyzji, jednoczenie samorzą-
dowców w obronie interesów gmin.
„Tygodnik Solidarność” jest przeko-
nany, że „od roku władza w Łodzi
ma znów ludzką twarz” . Zgadza się
– dla kolesiów Kropy.
Mistrz kościelnego pióra, „dzien-
nikarz” Grzegorz Włodyka z gazet-
ki parafialnej pod wdzięcznym tytu-
łem „U Świętego Józefa” (4/2003)
wnerwił się okrutnie za atak red.
Szenborna i mój na proboszcza
z Wysokiej Strzyżowskiej. Ale my za-
wsze piszemy prawdę, nawet o „świę-
tych” plebanowskich osobach. Mi-
mo wszystko mamy dla Włodyki do-
brą wiadomość. Otóż jego nazwisko,
nikomu dotychczas nieznane, w tej
A.K.
OH
JEZUS
NA CENTRALNYM
PaS
ŻYD POD CHOINKĘ
Narodowa Fundacja Żydowska
w Izraelu postanowiła ufundować
chrześcijanom choinki. Chrześcijań-
skim instytucjom i kościołom roz-
dano 2 tys. cyprysów. Kilkaset drze-
wek ofiarowano osobom prywatnym
w Jerozolimie.
KSIĄDZ DOBRODZIEJ
PKP Intercity zafundowało swo-
im pasażerom niespodziankę w po-
staci... szopki bożonarodzeniowej na
Dworcu Centralnym w Warszawie.
Spektakl w wykonaniu Teatru Mon-
townia nosił nazwę „Historia o na-
rodzeniu Pana Jezusa na dworcu”.
Impreza odbyła się w hali głównej
dworca w drugi dzień świąt o godz.
17 i 19.30. Jak rozumiemy, szopki
i kolędowanie to nowa strategia mar-
ketingowa PKP... A może rozrywka
dla podróżnych czekających na opóź-
nione pociągi?
Ksiądz Ireneusz Bruski z pa-
rafii bł. Arnolda Jansena w Olszty-
nie wyszedł z niecodzienną inicjaty-
wą. Dla wiernych, którzy z powodu
bardzo złej sytuacji materialnej nie
są w stanie złożyć żadnej ofiary, po-
stanowił odprawiać msze... całko-
wicie za darmo, w myśl ewangelicz-
nej zasady: „Darmo otrzymaliście,
darmo dawajcie” (sic!). Gratisowe
msze u ks. Ireneusza można zama-
wiać przez Internet z dowolnego
miejsca w Polsce i na świecie. A my
się boimy, co będzie z idealistą
w sutannie. Bo Kościół toleruje
w swoich szeregach zboczeńców, ale
takim, co go obdzierają z kasy, nie
daruje. No i czy Bóg przychyli się
do darmowej intencji...?
A.C.
PaS
BOSI KASUJĄ
80 chorych w podeszłym wieku
oraz niepełnosprawnych znajdzie tro-
skliwą opiekę w klasztorze Karme-
litów Bosych w Łodzi, przy ul. Li-
ściastej. Pensjonariusze, dla których
przygotowano pokoje dwu- i trzyoso-
bowe, będą mogli liczyć na całodo-
bowe usługi lekarskie, pielęgniarskie
oraz duchowe. Czy to żart? Czyżby
zakonnicy zaczęli pomagać ludziom?!
AS
BISKUP WAŻNIEJSZY
Gdy podczas grudniowej sesji
Rady Miasta Torunia zanosiło się
na podjęcie przez rajców decyzji
A.K.
108985417.027.png 108985417.028.png 108985417.029.png 108985417.030.png 108985417.031.png 108985417.032.png 108985417.033.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin