Fakty i Mity 25-2005.pdf

(10320 KB) Pobierz
96458681 UNPDF
Zgodnie z wyrokiem sądu – bracia Lech i Jarosław są przestępcami
KACZYŃSCY MUSZĄ ODEJŚĆ!
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 25 (277) 30 CZERWCA 2005 r. Cena 2,80 zł (w tym 7% VAT)
Str. 3
mu klerowi, że każde miejsce na tej ziemi wymaga po-
święcenia. Nawet redakcja „Faktów i Mitów”. Skoro
zatem wszystkie inne miejsca i obiekty: fabryki, szkoły, biura,
urzędy, sklepy, remizy strażackie, komendy policji, izby wytrzeź-
wień itp., itd. zapraszają do swego poświęcenia księży bisku-
pów lub proboszczów, to kogo mieliśmy zaprosić my, antykle-
rykałowie jedni. No, kogo?!
Str. 8, 9, 10
M usieliśmy wreszcie skapitulować i przyznać katolickie-
96458681.029.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 25 (277) 24 – 30 VI 2005 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
UNIA EUROPEJSKA Zjazd przywódców krajów unijnych, któ-
rego celem było ustalenie budżetu na przyszły rok, zakończył się
fiaskiem. Powód? Jak zwykle – każdy chciał wrócić do swojego
kraju z tarczą. Premier Belka gotów był już nawet oddać część
pieniędzy wstępnie Polsce przyznanych, ale na próżno. W konse-
kwencji szef polskiego rządu oskarżył bogate państwa o egoizm.
A kto daje i odbiera, ten się w piekle poniewiera.
Polska krzepi
POLSKA Według sondażu PBS, Lech Kaczyński przegrałby
w drugiej turze wyborów prezydenckich ze Zbigniewem Religą.
Zdaniem socjologów, duża przewaga prof. Religi (6 proc.) wy-
nika z lęku przed nieobliczalnymi poczynaniami Kaczyńskiego.
Notowaniom prezydenta Kaczyńskiego zaszkodziła w ostatnich
dniach m.in. walka z Paradą Równości (por. „FiM” 24/2005).
Problem w tym, że Religa – jeśliby mu dodać fanatyzmu i przyczer-
nić loka – mógłby uchodzić za trzecie dziecko pani Kaczyńskiej.
dosyć gadania i słuchania o lustracji, teczkach, aferach,
a także paradach równości i nierówności. Szanuję, ale nie znaj-
duję upodobania w podniecaniu się szczątkami zmarłych, choć-
by to byli męczennicy, bojownicy czy inne orlęta. Pomimo tych
moich dziwnych upodobań, a częściej ich braku, uważam się
za normalnego i prawdziwego Polaka. I – w odróżnieniu od
niektórych rodaków – nie muszę paradować ze szturmówką
po chodniku, żeby to sobie oraz innym udowadniać.
Na znak protestu przeciwko wałkowaniu i molestowaniu
ludzi wyżej wymienionymi tematami postanawiam solennie
nie poruszać ich w komentarzach przez okres wakacji. No,
chyba że np. IPN wynajdzie w tym czasie dwie bliźniaczo do
siebie podobne teczki... Byłoby to piękne uwieńczenie kam-
panii, jaką „FiM” od miesięcy prowadzą przeciwko dwóm nie-
pospolitym przestępcom. Nie ma bowiem nic bardziej przy-
jemnego od oglądania bandziora, który ginie od własnej bro-
ni. A właściwie jest – dwóch ginących bandziorów. Ale już
basta. Przez lato postaram się pisać trochę do śmichu, a tro-
chę ku pokrzepieniu serc, co też często na jed-
no wychodzi. Zacznijmy się więc krzepić.
W latach 1998–2005 Organizacja
Współpracy Gospodarczej i Rozwoju
(OECD) grupująca 30 najbogatszych
państw świata, w tym Polskę (hm...),
zleciła przeprowadzenie badań opinii pu-
blicznej w 75 państwach (30 członków
OECD, niektóre państwa Europy Środko-
wo-Wschodniej wraz z Rosją i Turcją, Izra-
el, państwa arabskie oraz Azji Południowo-
-Wschodniej wraz z Wietnamem i Chinami).
Respondenci na pytanie, czy chcieliby pra-
cować na swoim – odpowiadali zazwyczaj,
że nie za bardzo. To zaskakujące, bo jedno-
cześnie ogromna większość ludzi przyzna-
ła, że bogaczem może być tylko prywatny
przedsiębiorca, wielki artysta, sportowiec lub
gwiazda show biznesu. O własnej firmie myśla-
ło tylko 45,8 proc. pytanych. Czyżby reszcie marzy-
ła się kariera na scenie? Niekoniecznie. Socjologo-
wie tłumaczą ten wynik spadkiem ambicji oraz za-
chowawczością. No, po prostu ludziska boją się za-
ryzykować, nie chce im się wstawać przed świtem,
zmagać z konkurencją, kaprysami rynku itp. Wolą państwo-
wą posadkę, pewny chlebuś i małe łyżeczki do jedzenia.
A teraz, uwaga... Tylko w Polsce i USA wskaźnik odpowie-
dzi: TAK, chcę prowadzić swój biznes – sięgał odpowiednio:
Polska – 86 proc.; USA – 88 proc. Jesteśmy więc DRUDZY
NA ŚWIECIE! Przynajmniej w dobrych chęciach, a tymi, jak
wiadomo... Nie, nie, Kochani, nie kraczmy, no i bez jaj! Taki
wynik o czymś świadczy. To naprawdę wielki kapitał przed-
siębiorczości, który może zaprocentować wzrostem gospo-
darczym (tłumionym teraz skutecznie przez Balcerowicza i Ra-
dę Polityki Pieniężnej) oraz stać się naszym atutem w roz-
grywkach międzynarodowych.
Przepytywani przez badaczy młodzi przedsiębiorcy
w państwach starej Unii już po 6 miesiącach pracy na swo-
im marzyli o zwykłym etacie (średnio 25 proc.; w RFN – 40
proc., we Francji – 47 proc. – dane z raportu OECD z 2004
r.). Młodzi na Zachodzie przestali się gremialnie fascynować
robieniem kariery finansowej. Najedli się, nachapali? A mo-
że to ta nowa ewangelizacja zapowiadana przez JPII? Tym-
czasem badania Instytutu Spraw Publicznych wskazują, że
ponad 60 proc. studentów warszawskich i krakowskich
szkół wyższych myśli o prowadzeniu własnego interesu. Nie
tylko „myśli”. Od 1998 r. udział małych jednoosobowych
firm wśród świadczących pracę rośnie szybciej niż w UE
– z poziomu 24 proc. w 1998 r. doszedł do poziomu 27 proc.
w latach 2003–2004. Oczywiście część tych procentów to
skalkulowane przejścia pracowników na własne rozliczanie
z dobrodziejstwem kosztów, które pomniejszają podatek. Ale
faktem jest, że wzrost bezrobocia został przyhamowany. Ana-
litycy gospodarki z coraz większą sympatią patrzą na minio-
ne rządy Leszka Millera. Co by powiedzieć (zwłaszcza o zwięk-
szeniu zadłużenia zagranicznego w tym czasie aż o 32 mld
dolarów!), to SLD-owska ekipa naprawdę uratowała kraj przed
syndromem Argentyny. Przyspieszenie gospodarcze w la-
tach 2003–2005 było najwyższe od 5 lat. Już teraz wiado-
mo z całą pewnością, że wejście Polski do Unii Europejskiej
nie było (odpukajmy w niemalowane...) błędem, lecz praw-
dziwym błogosławieństwem, i to zarówno dla naszych im-
porterów, eksporterów, jak i dla producentów. Pisałem nie raz
i powtarzam to dziś – Polakom nie wolno przeszkadzać, a po-
radzą sobie jak nikt inny. Przy takim pędzie do zakładania
firm i sprzyjającej koniunkturze w kraju (w miarę normalny
rząd po wyborach) i za granicą (przyjęcie budżetu Unii, czyli
60 mld euro dla Polski w ciągu 7 lat) możemy spodziewać
się powolnego, ale stałego spadku bezrobocia. A to jest
klucz do ekonomicznej stabilizacji i normalności.
Jednak ostatnie dwa lata to znaczące wyhamowanie tem-
pa powstawania nowych firm i usamodzielniania się pra-
cowników. Z aktywności ekonomicznej Polaków powinni się
cieszyć bankowcy i politycy. Ci jednak robią wszystko, aby
ostudzić zapał rodaków. To wła-
śnie na te dwie grupy skarżyli
się przepytywani przez
prof. Marka Bednar-
skiego i dr. Łukasza
Sienkiewicza z In-
stytutu Pracy
i Spraw Socjal-
nych. Obaj pano-
wie rozmawiali
z 1,5 tys. wła-
ścicieli małych biz-
nesów. Co bloku-
je rozwój? Na
pierwszym
miejscu
przedsiębiorcy stawiają
skomplikowany i zmienny system po-
datkowy. I tutaj kłania się integracja europejska. We-
dług prof. Leszka Surdeja z Krakowskiej Akademii Ekono-
micznej i prof. Mieczysława Kabaja, należy koniecznie zaim-
portować do Polski rozwiązania zastosowane z wielkim po-
wodzeniem w Irlandii czy Słowenii. Tam obniżono podatki
dla firm, uzależniając zastosowanie niskiej stawki od inwe-
stycji w wybrane branże (informatyka, bankowość, teleko-
munikacja, produkcja z wykorzystaniem lokalnych surowców).
Przydałyby się też, i to bardzo, tanie kredyty bankowe, ale te
są u nas najdroższe w Europie. Nikt też na świecie nie sły-
szał o tak licznych i restrykcyjnych zabezpieczeniach kredyto-
wych, jakie są właśnie w Polsce. Podczas gdy pół świata
zbudowano na kredyt, u nas – przy tak wielkim potencjale
przedsiębiorczości – zdobycie pieniędzy na rozruch firmy gra-
niczy z cudem. Taki Czeski Bank Centralny wraz z tamtejszym
Ministerstwem Finansów prowadzą stały monitoring kosztów
usług bankowych i oprocentowania kredytów. Obie instytu-
cje zagroziły bankom, iż w przypadku gdy nie zmniejszą kosz-
tów własnych, czeka je administracyjna kontrola stawek za
przelewy i kredyty. NBP nie prowadzi takich analiz.
Według badań Fundacji Eberta, polskie małe i średnie
biznesy nie są już w stanie rozwijać się z własnych środków.
Co ciekawe, w Polsce działa 500 instytucji wspierających
przedsiębiorczość. O ich działalności słyszało jednak tylko 30
proc. firm. Ale czemu się dziwić, skoro sami wybrańcy na-
rodu – zamiast słuchać swoich przedsiębiorców – przerzuca-
ją się teczkami, zaglądają sobie nawzajem w rozporek i licy-
tują, który postępuje zgodnie z testamentem JPII.
No tak, ale miało być ku pokrzepieniu serc... JONASZ
Po upublicznieniu teczki Marka Belki okazało się, że premier
podpisał przed wyjazdem na stypendium do USA w 1984 r. do-
kument o woli współpracy z tajnymi służbami PRL. Wcześniej
Belka zaprzeczał, jakoby podpisywał takie zobowiązanie.
Gdyby okazało się, że Belka pracował dla CIA, i to za pieniądze,
prawica z pewnością okrzyknęłaby go bohaterem narodowym!
Włodzimierz Cimoszewicz niczym jakaś primadonna od tygodni
pozwala się błagać o łaskawe startowanie w wyborach. Najbar-
dziej jego uporu, obok SLD-owców, żałują politycy prawicy. Mo-
że widzą w Cimoszce swojego człowieka?
Tymczasem my ze swoich źródeł wiemy na 100 proc., że Cimosze-
wicz będzie kandydować, a zdecydował się na to jakieś pół godzi-
ny po tym, jak oficjalnie wycofał się z polityki.
Samoobrona oraz Krajowa Partia Emerytów i Rencistów pod-
pisały porozumienie wyborcze. Kandydaci KPEiR wystartują
z list Samoobrony w zamian za poparcie kandydatury Andrze-
ja Leppera na głowę państwa. Samoobrona prowadzi także roz-
mowy koalicyjne z Demokratyczną Partią Lewicy.
Lewica narodowa – ta od obrony tradycji i Kościoła (polski wyna-
lazek) – skupia się wokół wodza Leppera i jego duchowych prze-
wodników: Jankowskiego, Rydzyka...
Artur Folaron, zausznik Marka Dochnala, zeznał przed sejmo-
wą komisją badającą tzw. aferę Orlenu, że jego były szef utrzy-
mywał bliskie kontakty z Andrzejem Glapińskim i Jarosławem
Kaczyńskim. Dochnal jest podejrzany o molestowanie grubymi
plikami banknotów polityka SLD, Andrzeja Pęczaka.
To nas wcale nie dziwi, bo tam gdzie są wielkie pieniądze, są też
małe Kaczorki. Dziwią nas sondaże z poparciem dla przestępców!
WARSZAWA Wojewoda mazowiecki uchylił zakaz, jaki prezy-
dent Kaczyński wydał organizatorom Parady Równości. Zda-
niem wojewody, decyzja ta była niezgodna z prawem. Organi-
zatorzy Parady Równości złożyli do sądu skargę na Kaczyń-
skiego, zarzucając mu nadużycie władzy.
Idziemy o zakład, że Kaczorowi włos z głowy w sądzie nie spadnie.
W końcu WszechPolska to nie jakaś tam Mołdawia (patrz niżej).
Miłością bliźniego bluznął arcybiskup Józef Michalik, przewod-
niczący Episkopatu RP. Paradę Równości nazwał smutnym spek-
taklem, a homoseksualistom zasugerował leczenie. Nie zająknął
się natomiast o katolikach rzucających w paradę kamieniami.
Parada była „smutna”, bo roześmiana i kolorowa. Michalika
– wychowanego w obłudzie za ciemnymi murami – cieszą bicze,
krzyże, duża ilość czerni i zacięte twarze.
GDAŃSK Straszna kara spotkała głównego oskarżonego w słyn-
nej aferze Stella Maris, księdza Zbigniewa B., najbliższego
współpracownika arcybiskupa Gocłowskiego: biedaczek dostał
tyle, ile sam chciał, czyli 3 lata więzienia w zawieszeniu i...
5 tys. zł grzywny za zdefraudowanie około 160 mln zł!
Dobry Boże, dlaczego my – ateiści i niedowiarki – nie mamy
u Ciebie tyle szczęścia i kasiory?!
POLSKA/UKRAINA Polscy biskupi wraz z ukraińskimi (greko-
katolickimi) wydali list o „pojednaniu między narodami”. To
mógł być cenny gest, tyle że hierarchów nikt nie upoważnił do
wypowiadania się w imieniu narodów, a na Ukrainie wierni Rzy-
mowi grekokatolicy stanowią zaledwie 7 proc. mieszkańców.
Owoców – jak zwykle – nie będzie, ale gest symboliczny jest!
Zaraz, zaraz, kto to mówił, że „po owocach ich poznamy”?
WŁOCHY Na artykuł w „La Repubblica”, krytykujący „polski
dwór” JPII, czyli wpływowych biskupów z Dziwiszem na czele, za-
reagowała ostro ambasador Polski w Watykanie, Hanna Suchoc-
ka. Była polska premier zarzuciła gazecie kłamstwa i brak taktu.
Przepraszamy, ale powyżej zaszła pomyłka, powinno być: „amba-
sador polskich księży w Watykanie”.
HISZPANIA Na wezwanie biskupów tysiące osób przeszło uli-
cami Madrytu, aby zaprotestować przeciwko rządowemu pro-
jektowi zrównania w prawach małżeństw dwu- i jednopłciowych.
Mimo propagandowej wojny wydanej socjalistom przez Waty-
kan projekt cieszy się poparciem prawie 70 proc. Hiszpanów.
Hiszpanie potrafią wziąć byka za rogi, a Polacy... kielichy i różańce.
MOŁDAWIA Sąd w Kiszyniowie uznał za trafną skargę miejsco-
wych gejów i lesbijek, którym prezydent stolicy zabronił w ostat-
niej chwili demonstracji, powołując się na ochronę uczuć ludzi
wierzących (sic!). Teraz obrońca wartości będzie musiał gejom
zapłacić odszkodowanie za poniesione przez nich koszty.
Mołdawia uchodzi za najbardziej zacofany kraj Europy. Niesłusznie!
N ie wiem, jak Wy, moi Drodzy, ale ja mam już serdecznie
96458681.030.png 96458681.031.png 96458681.032.png 96458681.001.png
Nr 25 (277) 24 – 30 VI 2005 r.
GORĄCY TEMAT
3
Bracia Kaczyńscy są przestępcami.
Udowodnił to sąd prawomocnym wyrokiem
i my to udowadniamy w poniższym artykule.
łączyło jeszcze jedno. To mianowicie,
że wraz z arcybiskupem Gocłowskim
kontrolowali Fundację Prasową So-
lidarności – i to ona stawała na rzę-
sach, aby dostać za Bóg zapłać zie-
mię i obiekty. Wszelkie możliwe!
16 stycznia 1991 r. Sławomir
Siwek – zapewne całkiem przypad-
kowo prezes wspomnianej Fundacji
– zażądał od wicewojewody Łypace-
wicza wydzierżawienia omawianych
budynków. Jak to tak sobie mógł
zażądać? Ano tak, iż Kacza funda-
cja wygrała przetarg na zakup
„Expressu Wieczornego”. „Expre-
ssiak” mieścił się właśnie w biurow-
cu przy Alejach Jerozolimskich; w je-
– wymyślił taki manewr: zarządzenie
o przekazaniu wspomnianych nieru-
chomości do wydzierżawienia sporzą-
dził co prawda 30 stycznia 1991 r., ale
w dokumentacji urzędu zostało ono
wpisane pod datą 11 stycznia. Oto
ewidentny przykład antydatowa-
nia dokumentów, czyli fałszerstwa.
Po niecałych trzech tygodniach
(a nie sześciu!) ogłoszenie z tablicy
zostało czym prędzej zdjęte i już 11
marca kierownik Urzędu Rejonowe-
oszustwo i działanie na szkodę Skar-
bu Państwa.
Sąd był jednak mało rychliwy, bo
do sprawy zabrał się dopiero w roku
1994, ale za to już rok później wydał
wyrok, w którym umorzył postępo-
wanie i jednoznacznie stwierdził...
Przeczytajmy owo uzasadnienie sądu,
bo wiele ono mówi o Prawie i Spra-
wiedliwości w naszym kraju:
„Całej sprawy nie można zdaniem
sądu rozpatrywać w oderwaniu od to-
W maju, w artykule „O dwóch ta-
kich...” („FiM” 18/2005) jako pierw-
si w Polsce opisaliśmy, jak to bracia
Kaczyńscy weszli w posiadanie biu-
rowców w centrum Warszawy. Już
wtedy biliśmy na alarm, że przekręt
pachnie prokuratorem, i nie mylili-
śmy się. Nim jednak do końca udo-
wodnimy, że bracia popełnili ordy-
narne przestępstwo, przypomnijmy
pokrótce, o co chodzi.
w okolicy – nie tylko te, na których
obiekty stoją), Kaczory przez cztery
lata zarządzały nieruchomościami na
podstawie nielegalnej umowy ze Skar-
bem Państwa. Dlaczego nielegalnej?
A dlatego, że braciszkowie wymusi-
li na kierowniku Urzędu Rejonowe-
go zawarcie z nimi umowy dzierżaw-
nej. Jak to możliwe? Tak oto:
Właścicielem nieruchomości
był Skarb Państwa (o czym już infor-
Brzydkie Kaczątka
Rzeczone biurowce stoją sobie
w centrum stolicy: jeden znajduje się
przy Alejach Jerozolimskich i liczy
siedem pięter; drugi stoi przy ul.
Srebrnej i ma cztery piętra. Oba na-
leżały do państwa.
29 grudnia 1994 roku Skarb Pań-
stwa (reprezentowany przez Kierow-
nika Urzędu Rejonowego) nieodpłat-
nie przekazał owe budynki i działki,
na których sobie stoją, Fundacji Pra-
sowej Solidarności. Tak napisaliśmy,
lecz jeszcze wówczas w głowie nam
się nie mieściło, jak to jest możliwe.
Co prawda dalej się nam nie mieści,
lecz dziś jesteśmy już mądrzejsi, bo
wiemy, jak to było możliwe i na czym
polegał diabelski spryt Kaczorków.
Żeby przejąć za darmo państwo-
we budynki (i inne jeszcze działki
mowaliśmy), a roszczenia do działek,
na których stoją nieruchomości, zgła-
szali spadkobiercy byłych właścicieli.
W imieniu Państwa domami
i działkami interesującymi Kaczorów
zarządzał Kierownik Urzędu Rejono-
wego, a ten podlegał wojewodzie war-
szawskiemu. W jego imieniu nato-
miast pieczę nad wszystkim sprawował
wicewojewoda Krzysztof Łypacewicz
– wielki sympatyk i oddany człowiek
Porozumienia Centrum.
Zaczęły się więc gry i podcho-
dy. Uczestniczył w nich Jarosław Ka-
czyński – szef Kancelarii Prezydenta
Lecha Wałęsy , Lech Kaczyński – szef
Biura Bezpieczeństwa Narodowego
(też u Wałęsy), oraz Sławomir
Siwek – minister stanu (od Wałęsy
– a jakże!). Wszystkich trzech panów
go dyspozycji był także dom przy
Srebrnej. Zwróć jednak uwagę, Sza-
nowny Czytelniku, na taki drobny
fakt, że Fundacja nabyła (za psie
zresztą pieniądze) sam tytuł gazety.
O siedzibie „Expressu” w umowie nie
było na razie ani słowa.
Tego faktu jakoś nie zauważył
(?) wicewojewoda i natychmiast po-
lecił kierownikowi UR dać Kaczyń-
skim to, czego chcą. Jak pan każe,
sługa musi – 24 godziny po rozkazie
Łypacewicza (cóż za tempo!) kierow-
nik UR Gutler rozpoczął urzędowe
postępowanie. W ciągu następnych
72 godzin pan Gutler przygotował
wszelkie stosowne dokumenty, więc
Kaczyńscy już byli w ogródku, już wi-
tali się z gąską. Aż tu nagle... nie-
przyjemność! Otóż prawo wymaga,
aby umowa o ewentualnej
dzierżawie wisiała na tabli-
cy ogłoszeń Urzędu Rejono-
wego co najmniej przez sześć
tygodni. Przepis logiczny, bo
daje możliwość protestów in-
nym osobom, np. spadko-
biercom, zainteresowanym
odzyskaniem albo dzierżawą
nieruchomości, lub oferen-
tom, którzy skłonni są dać
za nią więcej.
Ale od czego znajo-
mości, a przede wszystkim
naciski na podwładnych! Do
gry włączył się minister Sła-
womir Siwek i zażądał od
kierownika UR, aby ten po-
minął procedury i sprawę za-
łatwił NATYCHMIAST!
Wtórował mu w tym Łypa-
cewicz, który wprost powie-
dział kierownikowi UR, że
to jest kwestia wagi państwo-
wej, czyli wagi obu braci K.
razem wziętych.
Co ja mam zrobić?
– biedził się kierownik Gu-
tler, bo z jednej strony od za-
łatwienia sprawy zależała je-
go kariera i on o tym wiedział,
z drugiej zaś cierpiała jego
dusza urzędnika, bo trzeba
było złamać prawo. W koń-
cu – przyciśnięty do muru
go udał się – uwaga! – do gmachu
Kancelarii Prezydenta RP i tamże
podpisał umowę dzierżawy z Funda-
cją Prasową „S”. Żeby było jeszcze
ciekawiej, to nie Gutler przywiózł ze
sobą konieczne dokumenty, a przede
wszystkim umowę, tylko... dyrektor
administracyjny Fundacji. Tutaj nikt
już bowiem nie dbał o pozory. One
nie były potrzebne, potrzebny był tyl-
ko podpis kierownika UR. Umowę
w imieniu fundacji podpisali... no kto,
jak myślicie? Oczywiście Siwek Sła-
womir i Kaczyński Jarosław. Obaj wie-
dzieli, że popełniają przestępstwo,
i obaj mieli to w dupie.
O przekręcie wartym około 85 mi-
lionów złotych nie dowiedziałby się
pies z kulawą nogą, gdyby nie niesły-
chana już naprawdę bezczelność i pa-
zerność Kaczyńskich. Otóż warszaw-
ska Prokuratura Wojewódzka przy-
padkowo wzięła się za badanie spra-
wy niegospodarności w banku BPH
w Krakowie. Ów bank wynajmował
przypadkowo biura właśnie w obiek-
cie przy Alejach Jerozolimskich. Pro-
kuraturę zdumiało na przykład to,
że BPH (wówczas jeszcze państwo-
wy) zapłacił Fundacji Prasowej Soli-
darności czynsz za... 20 lat z góry. Przy
okazji śledztwa prokuratorzy przeni-
cowali wszelkie dostępne im kwity
i zupa się wylała.
Wylała się do tego stopnia, że
już 27 listopada 1992 roku proku-
ratura skierowała do warszawskiego
Sądu Rejonowego akt oskarżenia
przeciwko kierownikowi Urzędu Re-
jonowego Gutlerowi, zarzucając mu
warzyszących jej okoliczności w posta-
ci zainteresowania osób piastujących
wysokie stanowiska państwowe. Stąd
w niniejszej sprawie szereg działań
pozaprawnych jak wizyta w Kancela-
rii Prezydenta (…) kierownika Urzę-
du Rejonowego mająca zdaniem są-
du z racji miejsca wywrzeć odpowied-
nie wrażenie na gościu, iż wobec oso-
bistego zaangażowania w sprawę mi-
nistra należy wszystko odpowiednio
przyspieszyć (…)”.
Ale to pikuś wobec tego, jak sąd
konkluduje swój wyrok. Otóż pisze:
„W sprawie wydzierżawienia budynku
w Al. Jerozolimskich (...) były naciski
z Kancelarii Prezydenta, głównie od
Jarosława Kaczyńskiego. Oskarżony
miał obowiązek wykonywać polece-
nia czynników nadrzędnych”.
Wobec takiego orzeczenia (pra-
womocnego, dodajmy) sądu proku-
ratura powinna z kolei bezzwłocznie
wziąć za dupę Kaczyńskich jako prze-
stępców wykorzystujących swoje sta-
nowiska do osiągnięcia korzyści ma-
jątkowych (art. 271 kk, art. 272 kk,
art. 273 kk, art. 231 kk). Za to wszyst-
ko groziła (i grozi, sprawa bowiem
nie uległa przedawnieniu) Kaczorom
kara łączna (każdemu z osobna) 8 lat
pierdla. Ale nic im się nie stało. Pro-
kurator bowiem nie był samobójcą,
a mógł przewidywać, że Lech być mo-
że niedługo zostanie ministrem spra-
wiedliwości. I został. Teraz też im
nic nie grozi i mogą spać spokojnie.
Prawie i Sprawiedliwie.
MAREK SZENBORN
ANNA KARWOWSKA
96458681.002.png 96458681.003.png 96458681.004.png 96458681.005.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 25 (277) 24 – 30 VI 2005 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Szatański seks
Prowincjałki
47 nietrzeźwych kierujących zatrzy-
mano na Lubelszczyźnie w poniedzia-
łek 6 czerwca. Wśród nich było 17 bezrobotnych, 4 uczniów, 4 rolników,
2 biznesmenów, 2 kierowców zawodowych oraz kierowca taxi, piekarz,
tokarz, poliglota, rencista, kierowca-mechanik i emeryt. „W pozostałych
przypadkach zawodów nie ustalono” – zagadkowo poinformowała poli-
cja. Na podium znaleźli się 35-letni furman ze Snopkowa (3,36 promila),
47-letni rowerzysta z Rejowca (3,15 promila) oraz 34-letni kierowca żu-
ka, którego zatrzymano w Małochwieju Małym (3,10 promila). KC
Diabeł potrafi z niezwykłą inteli-
gencją i przebiegłością tak za-
aranżować pokusy, aby wzbudzić
w człowieku przekonanie, że seks
jest źródłem rozkoszy, przyjemno-
ści i szczęścia.
Kto jest autorem tych prze-
stróg? Ksiądz Mieczysław Pio-
trowski . Doprawdy nie wiedzia-
łem, że jestem opętany przez sza-
tana, bowiem, nie ukrywam, lubię
dżigi-dżigi bara-bara w łóżeczku.
To lubię, ale naprawdę uwielbiam
zaglądać na internetowe strony ka-
tolickie, bo zawsze się dowiem cze-
goś interesującego o moim życiu
płciowym. Tak jak teraz. W enun-
cjacji o seksie jako źródle grzechu
dowiaduję się, że „diabeł jak lew
ryczący krąży, szukając kogo po-
żreć”, a najlepszym dla niego po-
żywieniem są ci, którzy pieprzą się
na potęgę, choćby w małżeńskim
łożu poświęconym przez probosz-
cza. Szatan szczególnie namawia
nas do seksu, bo przez to tracimy
kontakt z Bogiem...
Po co jest więc małżeństwo?
Otóż związek małżeński „przynosi
siłę do znoszenia trudów i cierpienia,
podejmowania ofiar, jest znakiem, że
Pan Bóg połączył nas silnie i pięk-
nie”. O żesz, Ty Mietek, w mordę,
żyjesz w celibacie i od nas tego sa-
mego wymagasz. Wal się!
Według autora, ks. Mieczysła-
wa Piotrowskiego, seks jest grze-
chem największym, a zaraz po nim
znajdują się: „lekceważenie codzien-
nej modlitwy i sakramentów, abor-
cja, antykoncepcja, pornografia”.
Dlaczego? „Bo zrywają przymierze
człowieka z Bogiem” – twierdzi księ-
żulo, który chyba jest kuzynem Pa-
na Boga i ma najświeższe infor-
macje z nieba.
Powołuje się także na Biblię,
która – według jego autorytatyw-
nych sądów – zabrania tych wszel-
kich niecnych praktyk, a szczegól-
nie pornograficznego „pożądania
zmysłów”. Seks i pornografia są
sprzeczne z naukami Biblii – utrzy-
muje ks. Piotrowski – tak więc czę-
ściej zaglądajmy do Pisma Święte-
go, by ustrzec się przed popełnie-
niem ciężkiego grzechu.
Jestem ateistą, ale często zaglą-
dam do Biblii i myślę, że ktoś robi
nas w konia albo ma początki al-
zheimera. Chyba Mietek zapomniał,
że Stary Testament pełen jest opi-
sów wszelkich praktyk seksualnych
i namiętnej miłości erotycznej, bo-
wiem doktryna judaizmu akcepto-
wała naturalne potrzeby seksual-
ne człowieka, w przeciwieństwie do
katolickiej wersji chrześcijaństwa.
Oskarżani o pornografię wybitni pi-
sarze: Faulkner , Caldwell , Law-
rence przytaczali słowa Boga z kart
Starego Testamentu, utrzymując, że
jest to język równie pornograficz-
ny jak język zastosowany w ich
książkach. I tym właśnie wybroni-
li się przed sądem.
Co nam radzą w katolickim Ne-
cie, aby uniknąć mocy Zła, aby nie
seksować się i zamknąć oczy na wi-
dok gołej panienki? Oczywiście:
modlitwę i post!
Mieeeeetek, bój się Boga!
ANDRZEJ RODAN
Mieszkanka Chełma zaalarmowała
policję o porwaniu perskiej kotki.
Zwierzę zniknęło kilka dni wcześniej. Na nic zdały się rozwieszone
w okolicy plakaty. W końcu kobieta otrzymała wiadomość, że futrzak do
niej wróci, ale po wpłaceniu okupu w wysokości 300 zł. Inaczej – jak
wywodził tajemniczy porywacz – „kotka przejdzie do życia ducha”. Poli-
cja ruszyła do boju i zatrzymała szantażystów. Okazali się nimi dwaj
15-latkowie, którzy kotki wprawdzie nie porwali, ale zwietrzyli niezły in-
teres. Mimo starań władz i wysiłków policji los kotki Mimi nadal nie jest
znany. Jak donosi „Tygodnik Chełmski”, w domu, oprócz właścicielki, cze-
ka na nią pięcioro kociąt.
KC
Dyrekcja Gimnazjum nr 40 w Łodzi
zakupiła alkomat. To nie pierwszy
pomysł znanej z surowych kar szkoły. Za palenie papierosów uczniowie
piją olej (roślinny), za używanie brzydkich słów – jedzą sól. Co w takim
razie spotka ich za picie alkoholu?
AH
W miejscowości Długie na Lubelsz-
czyźnie 7-latek ukradł śpiącemu pi-
jakowi butelkę „nalewki”. Pogotowie odwiozło wstawionego dzieciaka
na odtrucie do szpitala.
KC
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
pleksiona i sfrustrowana, skoro wyszła na
ulice, aby udowodnić, że jest normalna. Ale czy
ktoś jej uwierzy?
Specjalnie zorganizowany antypedalski marsz to
nowość w polskim życiu publicznym (i wydarzenie na
skalę światową!). To twórczy wkład Młodzieży Wszech-
polskiej w życie polityczne: Parada Normalności,
w której wykrzywione nienawiścią katolickie twarze
defilowały, aby pokazać,
jak wygląda normalny
Polak. Doprawdy, jakim
trzeba być frustratem
seksualnym, aby iść
w marszu potępiającym
cudze życie erotyczne!
Chyba tylko wymęczeni „życiem w czystości” adepci
kościelnego wychowania seksualnego mogą wpaść na
podobny pomysł. Czy zauważyliście, że na tym po-
chodzie niewiele było kobiet? Najwyraźniej „normal-
ni Polacy” to faceci, którzy zaspokajają wszelkie po-
trzeby obcowania z drugim człowiekiem we własnym,
zdrowym, jurnym, męskim towarzystwie.
Giertychowi i jego „normalnym” nie wyszła tak-
że scena spontanicznego składania życzeń spotkanej
przypadkiem parze młodej. „Oto wzór prawdziwej
polskiej rodziny – on i ona, mężczyzna i kobieta!”
– wskazał Giertych. Zaskoczeni nowożeńcy wysłu-
chali życzeń, a potem do kamer przekazali serdecz-
ne pozdrowienia dla... gejów i lesbijek! „Nic prze-
ciwko nim nie mamy, wręcz przeciwnie” – powie-
dzieli. Oczywiście tzw. polskie media relacjonujące
ten epizod już tego nie zauważyły. Czy Giertych nie
jest jednak pechowcem?
Polska prawica nie tylko nam w kraju, ale także
całej Europie będzie musiała długo udowadniać, że
jest normalna. Właśnie w Sejmie, głosami m.in.
prawicy, ustrzelono kandydaturę profesora Rze-
pińskiego na stanowisko Rzecznika Praw Obywa-
telskich, którą wystawiła Platforma Obywatelska.
Rzepiński to dziwna postać – prawicowiec, choć dzia-
ła w Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka, zwolen-
nik praw gejów i lesbijek, ale także totalnej lustra-
cji. W każdym razie PiS i LPR nie mogły mu zapo-
mnieć poparcia dla Parady Równości. I tak prawi-
cowiec poległ za wol-
ność gejów i lesbijek.
W tym samym cza-
sie Sejm solidarnymi
głosami całej prawicy
odrzucił ustawę o rów-
nym statusie kobiet
i mężczyzn. Za dużo, jak dla prawiczków, było w niej
o prawach kobiet i mniejszości seksualnych. Trzeba
więc było paskudztwo, z pewnością niezgodne z na-
uczaniem JPII , wyrzucić do kosza. To nic, że Pol-
ska jest jedynym krajem Unii, który nie ma takiej
ustawy i za jej brak spadną na nas najprawdopo-
dobniej kary finansowe oraz potępienie całej Wspól-
noty. Co tam kasa, co tam wstyd i prawa człowie-
ka! Liczą się tylko „nasze wartości”!
Zastanawiam się nieraz, po jakie licho staraliśmy
się o przyjęcie do Unii Europejskiej?! Mogliśmy sta-
rać się o akces do Ligi Państw Arabskich – więcej
nas chyba z nimi łączy niż z Europejczykami. Mam
na myśli nie tylko wspólne zamiłowanie do nosze-
nia wąsów i przywiązanie do wiary ojców, ale także
niechęć do praw kobiet i homoseksualistów. Wszech-
polacy (zapewne zapatrzeni w swych duchowych prze-
wodników) lansują też modę na przebywanie face-
tów w męskim gronie. Polak, Arab – dwa bratanki?
ADAM CIOCH
Wielokrotnie w trakcie kręcenia filmu miałem świadomość, że dzieją
się rzeczy niezwykłe. Pamiętam sceny konsekracji Karola Wojtyły na
biskupa w Katedrze Krakowskiej. Byłem wtedy w jego ornacie, w jego
rękawiczkach. Można powiedzieć, że miałem na sobie relikwie (...).
Nawet wzruszenie statystów było autentyczne. Nikt nikomu nie zakra-
plał łez do oczu. Tak samo autentyczne było wzruszenie aktorów (...)
Nasza ekipa pracowała inaczej niż zwykle. Kręceniu filmu towarzyszą
zwykle pośpiech, agresja. Tutaj było jakoś inaczej. Nawet gdy ktoś za-
klął na planie, to zaraz wszyscy się na niego oglądali i ten ktoś od ra-
zu rozumiał o co chodzi.
(Piotr Adamczyk, odtwórca głównej roli w filmie pt.
„Karol – człowiek, który został Papieżem”)
Ja Paradę Normalności mam każdego dnia. Gdy przychodzę z pracy
do domu, czeka na mnie zmywanie, a kilka razy w tygodniu – pranie.
Gdyby żona usłyszała, że idę na Paradę Normalności, zamiast wziąć
się do roboty, przepędziłaby mnie ścierką. Panu Giertychowi też radzę
zająć się w sobotę rodziną. Na nas – mężów i ojców – czekają obo-
wiązki domowe. To nasza Parada Normalności.
(Tomasz Nałęcz, wicemarszałek Sejmu)
Chcą udowodnić, że są normalni, to niech idą nawet na rękach w Pa-
radzie Normalności. Konstytucja im na to pozwala.
(Kazimierz Kutz, marszałek Senatu)
Nie zatrudniajmy ich ( homoseksualistów – dop. OH) w pracy, prze-
ciwstawiajmy się ich działalności, a osoby, które prezentują się jako
skrajni działacze homoseksualni, powinni być poddawani obyczajo-
wej, towarzyskiej, skrajnej nietolerancji.
RZECZY POSPOLITE
Normalni inaczej
(Wojciech Wierzejski, LPR)
Z zachodu nadchodzi szatańska moc złego ducha! (...) Ale my się nie
damy w wielkiej Polsce katolickiej. Bądźmy normalni, róbmy dzieci. Ja
sama mam szóstkę. Niech Polska będzie z Bogiem.
(posłanka Ewa Sowińska, LPR – złota myśl wygłoszona w czasie
Parady Normalności)
Wybrała OH
LUBELSKIE NA PROMILACH
KTOKOLWIEK WIDZIAŁ...
ALKO-SCHOOL
SOCZEK
P olska prawica musi być już bardzo zakom-
96458681.006.png 96458681.007.png 96458681.008.png 96458681.009.png 96458681.010.png 96458681.011.png 96458681.012.png 96458681.013.png 96458681.014.png 96458681.015.png 96458681.016.png 96458681.017.png 96458681.018.png 96458681.019.png 96458681.020.png 96458681.021.png 96458681.022.png 96458681.023.png
Nr 25 (277) 24 – 30 VI 2005 r.
NA KLĘCZKACH
5
KACZOLANDOWI NIE!
PRAWIE KSIĘŻA
początku czerwca w „Jarocin PRL
festiwal”. Impreza była reaktywa-
cją kultowego rockowego festynu,
który dla młodych Polaków w la-
tach 80. był synonimem wolności
i buntu przeciw ustrojowi. Dzisiaj
okazuje się, że słuszny był bunt tyl-
ko tych, którzy spod skrzydeł pań-
stwa opiekuńczego uciekali do ko-
ścioła, jeździli na oazy i śpiewali
„Barkę”. Natomiast ci, którzy wy-
bierali „Jarka”, zamiast wina mszal-
nego pili browarki i nosili dziura-
we portki, mają przechlapane. Kle-
chy zmówiły się i wysłały do bisku-
pa kaliskiego Stanisława Napie-
rały list, w którym protestują prze-
ciw organizowaniu kolejnych roc-
kowych festiwali w mieście, które
odbili dla Kościoła z rąk niewier-
nych. Powód? Demoralizacja i pro-
mowanie „antywartości”. RB
PiS wiedzie prym w przedwybor-
czych sondażach. Jak się okazuje,
czym innym jest poparcie dla par-
tii, a czym innym zgoda na całko-
wite przejęcie władzy w Polsce przez
Kaczorów. W najnowszej sondzie
przeprowadzonej przez internetowy
portal Wirtualna Polska jej uczest-
nicy odpowiadali na pytanie: „Czy
chciałbyś, aby Lech Kaczyński był
prezydentem, a Jarosław Kaczyń-
ski premierem?”. Odpowiedzi
udzieliło 52 470 internautów. Aż 73
proc. uczestników stwierdziło, iż per-
spektywy Kaczolandu dla Polski nie
chce, a swoją zgodę na taką przy-
szłość wyraziło jedynie 24 proc., czy-
li stały elektorat PiS. Oby się nie
powiększał...
z 20-leciem pontyfikatu. Tadeusz
Żychlewicz z Pleszewa, skarbnik
Zjednoczenia Kurkowych Bractw
Strzeleckich RP, tłumaczy, że w Ra-
wiczu wizerunek Wojtyły umieszczo-
ny był w środku tarczy, zaś przed la-
ty jego facjata widniała z boku. Pan
Tadek nie wspomina jednak o tych,
co pudłowali. Dodał za to, że „ni-
gdy tarczka strzelecka nie powinna
widnieć na postaci człowieka”. Zaś
jego koledzy z bractwa pokazali nam
przestrzelone tarczki z wizerunkiem
pary młodej i gości weselnych z ro-
dziny Żychlewicza. Kurkowi żądają
teraz jego dymisji.
się darowizny z budżetu Łodzi (na-
zywanej już „Piotrową”) na jakiś
słuszny pomnik w Jerozolimie. BS
Na świecie 50 tys. żonatych i dzie-
ciatych facetów udziela katolickich
ślubów, chrzci, odprawia pogrzeby,
głosi kazania itp. W RP oficjalnie nie
ma ani jednego takiego delikwenta.
Ale to się zmieni. Pod Toruniem bę-
dą kształceni pierwsi w Katolandzie
wieczni diakoni. Przy bursie Carita-
su powstał właśnie Ośrodek Forma-
cji Diakonów Stałych. Przy obecnym
bezrobociu i stawkach za kościelne
usługi kandydatów pewnie nie za-
braknie. Muszą mieć oni skończone
35 lat i pięcioletni staż małżeński.
Oczywiście najważniejsze będą refe-
rencje proboszcza, ale te można so-
bie kupić. Nauka na „prawie księży”
rozpocznie się we wrześniu i potrwa
trzy lata. Pierwszych diakonów świec-
kich zobaczymy w akcji w 2008 r. Or-
dynariusz toruński Andrzej Suski ,
który wyskoczył z diakonatem przed
orkiestrę, już został skarcony przez
niektórych kolegów z episkopatu. Dla-
tego szybko odkrył: ,,W Polsce ma-
my tak dużo księży, iż wątpię, aby
diakoni świeccy odprawiali pogrze-
by, udzielali chrztu czy ślubu”... To
się rozumie. Kasa musi zostać przy
prawdziwych duszpasterzach, zaś
z żonatych diakonów porobi się pa-
robków kościelnych.
HEJMO I GENERAŁ
KAL
Po aferze z ojcem Hejmą poznań-
skich dominikanów wizytował gene-
rał tego zakonu, Argentyńczyk Car-
los Aspiros Costa . Tak zwane usłuż-
ne media poinformowano natych-
miast, że gospodarska wizyta Costy
nie ma nic wspólnego z aferą. Praw-
da jest taka, że rozmawiano głównie
o ojcu Hejmie, zastanawiając się,
czy nie wysłać go do dalekich krajów,
aż sprawa ucichnie. Generał zażądał
wszystkich dokumentów w jego spra-
wie i zapoznał się z trybem ujawnie-
nia przez IPN informacji o TW. Przy
okazji Costa przebywał także w Led-
nicy. Tamtejsze jasełka uznał nawet
za interesujące. Stwierdził jednak, że
uczestnicy muszą i na co dzień pa-
miętać o konieczności szukania kon-
taktu z Bogiem. Po tej wypowiedzi
zatkało na dobre ojca Górę , pana na
Lednicy.
A
WRÓĆ, ZYTA, WRÓĆ!
NIE MA ŻARTÓW
OJCIEC ZBYCH
Tego jeszcze nie było – zanosi się
na pierwszy w Polsce proces o szy-
kanowanie religijne w pracy. Wła-
ściciel poznańskiej firmy produkują-
cej sprzęt dla dziecięcych placów za-
baw, Janusz W. , święcił kropidłem
zabawki, ubrany w papieski strój. Wy-
syłał też swoim podwładnym SMS-y,
rzekomo obrażające JPII . Pozew zło-
żyła w sądzie jedna z pracownic. Ja-
nusz W. bagatelizuje te zarzuty, twier-
dząc, że święcenie np. dziecięcego
statku pirackiego było zabawą. Teraz
pewnie tak beknie, że aż się uśmie-
je do łez.
JK
Wybitny polski aktor Zbigniew
Zamachowski promuje w Wielkiej
Brytanii belgijskie piwo. Mało tego,
w telewizyjnym spocie reklamowym
wystąpił w przebraniu katolickiego
księdza piwosza, a za trzy dni spę-
dzone w sutannie zgarnął równowar-
tość 500 tys. zł. W umowie z produ-
centem gwiazdor zaznaczył, że nie
zgadza się na pokazywanie reklamy
w Polsce. Pewnie nie chciał narażać
się rodzimym sukienkowym, którzy
– jak wiadomo – nie piją, nie palą,
a podczas snu rączki trzymają na koł-
derce.
SKROBANKA U JPII
KAL
Ot, i nieprzyjemność. Szpital wo-
jewódzki w Poznaniu marzył o tym,
aby dumnie nosić imię Jana Paw-
ła II . A tu Watykan pokazał mu
gest Kozakiewicza , czyli nie zgo-
dził się. A dlaczego? A dlatego, że
w lecznicy – zdaniem Kurii Rzym-
skiej – mogłoby dojść do zabiegów
aborcyjnych. I profanacja gotowa.
Coś w tym jest. Wyobraźmy so-
bie bowiem taką oto rozmowę
dwóch pań:
– Matko Boska! Krycha, jestem
w ciąży, i to z Murzynem. Stary mnie
zabije!
– Nic się nie przejmuj, idź do
Jana Pawła. U niego skrobią najle-
piej...
HIENY
Fot. Alex Wolf
Obsługa prosektorium w Jaśle
wyłudzała od rodzin zmarłych za róż-
ne fikcyjne usługi nawet do 100 tys.
zł rocznie. Proceder kwitł przez wie-
le lat, choć urzędnicy starostwa, któ-
remu podlega szpital, powinni o nim
od dawna słyszeć. Kilka tygodni
temu jeden z nieuczciwych pracow-
ników prosektorium został zwolnio-
ny. Starosta Marian Gancarz za-
powiedział przyjrzenie się problemo-
wi, nie wierząc doniesieniom prasy
na ten temat. Na szczęście policja
sygnał potraktowała poważniej.
W Łodzi też na początku nikt nie
chciał uwierzyć w uśmiercanie pa-
cjentów pogotowia.
RP
Członkowie Platformy Obywa-
telskiej w Lublinie ochoczo zaciera-
li ręce, gdy z partii wystąpiła Zyta
Gilowska . Nie będzie u nas nepo-
tyzmu! – mówili wówczas, nawiązu-
jąc do planów ulokowania syna Gi-
lowskiej – Pawła – na czele listy kan-
dydatów do Sejmu. Teraz jednak...
tęsknią za Zytą, gdyż władze partii
naciskają, aby na „jedynce” umieścić
Janusza Palikota , szefa rady nad-
zorczej i większościowego udziałow-
ca lubelskiego „Polmosu”. Działa-
cze, choć wódkę bardzo lubią, uwa-
żają, że Palikot nie może reprezen-
tować ich interesów. Biznesmen szan-
se na pozostanie na liście ma jed-
nak niemałe, bo ostatnio wydał książ-
kę szefa Donalda Tuska (na zdję-
ciu), za co ten chce mu się jakoś po
chrześcijańsku odwdzięczyć. KC
RB
KRZYŻ NIE PASUJE!
ADWOKAT DIABŁA?
Krzyża „Solidarności”, przyzna-
wanego najbardziej zasłużonym dzia-
łaczom tej organizacji, nie będzie.
Panna „S” w ostatniej chwili sama
zaproponowała rezygnację z tego po-
mysłu (zgłoszonego do Sejmu) i w
ten sposób zarówno ona, jak i pre-
zydent wszystkich katolików Alek-
sander K. zostali z rączką we wsty-
dliwym naczyniu. Prezydent RP
w swoim czasie sam zgłosił podobny
projekt w sprawie tego odznaczenia.
Szef „S”, Janusz Śniadek , stwier-
dził wprost, że pomysł z krzyżem jest
zły i nie pasuje do dzisiejszych cza-
sów (sic!). Ma rację – dziś milionom
polskich pariasów wykołowanych
przez z „S” i żyjących w biedzie bar-
dziej od kombatanckich honorów po-
trzebne są pieniądze na chleb. PS
MarS
Benedykt XVI zahamował pro-
ces beatyfikacyjny założyciela Zgro-
madzenia Najświętszego Serca Je-
zusowego, o. Jeana Leona Deho-
na . Papież uznał, że należy powo-
łać specjalną komisję w celu zbada-
nia antysemickich wypowiedzi kan-
dydata do świętości, które Episko-
pat Francji oraz środowiska żydow-
skie uznały za niedopuszczalne. Wąt-
pliwości dotyczą 7 tekstów kapłana
– założyciela sercanów – w których
określa Żydów jako „chciwych na
złoto” i „zjednoczonych w nienawi-
ści do Chrystusa”. Jan Paweł II
osiem lat temu ogłosił Dekret o he-
roiczności cnót o. Dehona i plano-
wał jego beatyfikację na 24 kwietnia
2005 roku.
BS
PAPIESKIE
POKOLENIE
BARKA ZAMIAST
ROCKA
Do przeróżnej maści pokoleń do-
łączyło kolejne: Pokolenie JP2. Każ-
dy, kto chce się pochwalić tym, że
do niego należy, może to zrobić,
wydając 19 zł. Jak zwykle przedsię-
biorczy Caritas ruszył właśnie z ak-
cją sprzedaży podkoszulków z napi-
sem „JP II Generation”. Każda sztu-
ka – jak możemy przeczytać w in-
ternetowym sklepie KAI – to „T-shirt
marki JERZEES (model ZT160)
amerykańskiej korporacji Russell Corp.
(najlepszy T-shirt w swojej klasie
w Europie, co potwierdziły targi PSI
w Düsseldorfie w styczniu 2005 ro-
ku)”. Jeśli komuś mało jednej, przy-
gotowano też całe pakiety – po 60
sztuk każdy. Dochód ze sprzedaży
łaszków ma podobno zasilić budżet
przeznaczony na wakacyjne wyjazdy
dzieci. Podobno...
Dziewięciu księży z dekanatu
jarocińskiego powiedziało NIE
punkom, metalom i innym podej-
rzanym typom, uczestniczącym na
RYCERZ KROPA
MW
W PAPIEŻA... OGNIA!
Prezydent Łodzi Jerzy Kropiw-
nicki („Kropa”) przywdział w biało-
stockiej katedrze biały płaszcz Za-
konu Grobu Bożego w Jerozolimie
(również prezydent Białegostoku Ry-
szard Tur z ZChN-u jest Rycerzem
Grobu Bożego). W ten sposób za-
deklarował on wspieranie zarówno
duchowe, jak i finansowe katolików
z Jerozolimy, których z roku na rok
jest coraz mniej. Do oryginalnej służ-
bowej błazeńskiej czapki Kropiwnic-
kiemu przybył teraz płaszcz nawią-
zujący wprost do okresu wypraw krzy-
żowych. Tylko patrzeć, jak posypią
Członkowie Bractwa Kurkowego
z Rawicza, którzy walili z broni pal-
nej do tarcz z wizerunkiem byłego
szefa na Watykanie, przepraszają
wszem wobec za swój czyn. Fakt – do
śp. Jana Pawła II strzelać się nie
powinno. Ale w Pleszewie (woj. wiel-
kopolskie), w rodzinnej parafii byłej
premier Hanny Suchockiej (amba-
sador RP w Stolicy Apostolskiej),
w 1998 r., gdy papież był jeszcze
na chodzie, tamtejsi kurkowi także
do niego strzelali! I to w związku
OH
96458681.024.png 96458681.025.png 96458681.026.png 96458681.027.png 96458681.028.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin