Tyler Paige - Alaskan Werewolf 02 - Animal Instinct.pdf

(989 KB) Pobierz
Animal Instinct – Paige Tyler
Tłumaczenie- aga.xx
1
808426023.001.png
Rozdział 1
Czy każda poślubiona osoba miała tendencję do swatania każdego wolnego faceta
jakiego znała? Z komórką przy uchu, Luke McCall opadł na oparcie krzesła, na którym
siedział i oparł stopy na krawędzi blatu biurka. Przypuszczał, że jego brat i nowa bratowa,
Eliza po prostu chcieli mu pomóc. Chociaż bardziej prawdopodobne było to, że Hunter
myślał, że dokładnie wie, czego Luke potrzebuje. Hunter urodził się tylko dwie minuty przed
nim, ale to nie powstrzymywało go od grania roli starszego brata, kiedy tylko chciał. Jak
właśnie teraz, gdy próbował umówić go z jedną przyjaciółek Elizy. Co sprawiło, że
Hunterowi wydawało się, że chciał się z kimś związać właśnie teraz?
Prawdopodobnie Luke nie powinien być tak szorstki dla swojego brata. Teraz w życiu
Huntera, Eliza odgrywała najważniejszą rolę i miało sens, że jego bliźniak chciał, żeby i on
odnalazł szczęście ze swoją partnerką. Ale poczucie szczęścia w jego przypadku było zbyt
odległe. Do diabła, zwykłe umówienie się z kobietą w jego sytuacji było wystarczająco
skomplikowane. I jeżeli ktokolwiek mógłby coś o tym wiedzieć, to tylko jego brat.
Spotykanie się z kobietami jest trudne dla każdego faceta, ale kiedy dodatkowo ten facet jest
wilkołakiem jak on, słowo „skomplikowany” nabiera nowego znaczenia. Ciężko jest zbliżyć
się do kogoś, kiedy ma się tak wielki sekret. Większość kobiet intuicyjnie wiedziały, że coś
ukrywa i szybko kończyły ich związek.
Oczywiście, od czasu kiedy Eliza również stała się wilkołakiem, Hunter nie miał tego
problemu. Chociaż Luke cieszył się razem z bratem, trudno było mu nie być odrobinę
zazdrosnym, w tym samym czasie. Hunterowi z Elizą dosłownie udało się, jak wygrać
szczęśliwy los na loterii. Nie tylko była piękna, seksowna i podobało jej się mieszkanie na
Alasce, ale również nie wariowała kiedy dowiedziała się, że jego brat jest wilkołakiem. I
najważniejsze, zupełnie nie przejęła się tym, że sama została ugryziona. Niełatwo było
spotkać kobietę taką jak ona. Zdecydowanie była jedyna w swoim rodzaju. Co oznaczało, że
nie prędko uda mu się odnaleźć taką dla siebie.
- Więc, mogę powiedzieć Elizie, że przyjedziesz w ten weekend?- spytał go Hunter,
przeszkadzając mu w rozmyślaniu. Cholera, ależ jego brat był uparty.
- A co powiesz na to, że przemyślę to i oddzwonię do ciebie później?
- Jej przyjaciółka będzie załamana jeżeli nie przyjedziesz. Naprawdę chce cię poznać. Eliza
dużo jej o tobie opowiadała- Luke skrzywił się.
- No cóż, przynajmniej będzie wiedziała jak wyglądam. Jak powiedziałem zadzwonię do
ciebie jeszcze w tym tygodniu.
2
- Trzymam cię za słowo.
Luke potrząsnął głową, zamknął klapkę telefonu i wsunął go do kieszeni swoich
jeansów. Nawet jeżeli nie chciałby uniknąć randki w ciemno, jak jakiejś plagi, to i tak nie był
pewien czy powinien lecieć na weekend do Fairbanks. Przeprowadził się do Anchorage
zaledwie kilka tygodni temu i ciągle starał się zrobić dobre wrażenie na swoim nowym szefie.
Co oznaczało pracę w weekend nad jakimś dodatkowym zadaniem.
Wstając z krzesła, Luke podniósł z podłogi swój plecak, złapał laptop, zabrał leżące na
biurku podręczne radio i ruszył w kierunku drzwi.
- Jadę do Chugach- powiedział do siwowłosej sekretarki siedzącej przy biurku, które mijał.
Madge podniosła głowę znad papierów które czytała i przytaknęła uśmiechając się do niego.
Prawdopodobnie słyszała całą jego rozmowę przez telefon i planowała jakby to umówić go z
jedną z jej niezamężnych córek, miała to po prostu wypisane na twarzy.
Pośpiesznie wyszedł z pokoju zanim zdążyłaby cokolwiek powiedzieć. Na zewnątrz,
skierował się do miejsca gdzie zaparkował swojego Mercury Marinera. 1 Zbudowane na
przybrzeżnych nizinach pasach Gór Chugach, Anchorage było jednym z najpiękniejszych
miast jakiekolwiek widział. Oczywiście, ponieważ dorastał tutaj, mógł być odrobinę
stronniczy. Ale to nie znaczyło, że nie była to prawda. Pomimo tego, że Anchorage było
bardziej zaludnione od innych części Alaski, tutaj było tak wiele parków i dzikich
dziewiczych terenów, że wydawało się, że było mniej zurbanizowane. W pewnym sensie z
powodu wpływów lokalnej kultury i nowoczesnymi sklepami przypominało mu Seattle.
Pomimo tego, że przez ostatnie cztery lata podobało mu się mieszkanie na Północnym
Zachodzie Pacyfiku, zdecydowanie tęsknił za Alaską, więc nie było dla niego zaskoczeniem
kiedy ponownie zakochał się w tym miejscu gdy przyjechał na ślub brata. Kilka dni po
powrocie, złożył podanie o pracę w Alaskańskim Departamencie ds. ochrony dzikich
zwierząt. 2 Szczęśliwie dla niego, szukali biologa więc bezzwłocznie go zatrudnili.
Obecnie większość czasu poświęcał prowadzeniu badań populacji szarego wilka na
terenie Stanowego Parku Chuga i Rezerwatu Kenai. Nigdy nie spędzał za biurkiem całego
dnia, co bardzo mu odpowiadało. Każda praca, która wymagała od niego wyjazdów w teren
była dla niego odpowiednia.
Mniej niż godzinę później, Luke wjechał na parking przed szlakiem Crow Creek.
Złapał plecak leżący na siedzeniu obok i przerzucił go sobie przez ramię. Chociaż powietrze
było jeszcze dość ciepłe, mógł wyczuć że chłód czaił się tuż za rogiem. Temperatury zaczną
1
http://en.wikipedia.org/wiki/File:08_Mercury_Mariner_Hybrid.jpg
2
A dokładnie Alaskan Department of Fish and Game- dosłownie chodziłoby o ryby i dzikie zwierzęta,
3
zdecydowanie spadać w ciągu kilku kolejnych tygodni, a skrócona jesień zmieni się w
prawdziwą alaskańską zimę. Już nie mógł się doczekać. Kiedy było ciepło, Alaska była
piękna ale gdy tylko zaczynał padać śnieg stawała się naprawdę spektakularna.
Luke poprawił szelki plecaka i wszedł na szlak prowadzący przez las do Przełęczy
Kruka. Planował poszukać tropów wilków wzdłuż jednego z głównych strumieni w pobliżu
szlaku, mając nadzieję, uzyskać jakieś informację o liczbie osobników zamieszkujących ten
teren. W momencie gdy minął pierwszy ogromny alpejski świerk, wziął głęboki oddech.
Boże, kochał zapach lasu. W rzeczywistości kochał wszystko co było z nim związane- szum
wiatru w liściach drzew, odgłosy zwierząt biegających w zaroślach, samotność. Las Chuga
zajmujący powierzchnię ponad pięciu milionów akrów, w całości był dziką puszczą. Mógłby
chodzić po niej cały dzień i nie spotkać żadnej innej osoby. Ten rodzaj wolności skłaniał go
do jak najszybszego wykonania swoich obowiązków, żeby później mógł ukryć swój plecak,
zmienić się w wilka i pobiegać po lesie.
****
Heidi Gibson nic nie mogła poradzić na uśmiech który pojawił się na jej twarzy gdy
musiała zwolnić a następnie zatrzymać samochód i cierpliwie poczekać aż trzy owce
Dalliego 3 przejdą przez szosę Seward. Zatrzymały się pośrodku drogi, żeby przez moment
zaszczycić ją znudzonym wyrazem pysków, zanim ponownie ruszyły do przodu. Kontakt z
dziką przyrodą na autostradach prowadzących do jej domu w Denver nie był konieczny, więc
Heidi poczuła się wytrącona z równowagi widząc łosie, niedźwiedzie i owce które tutaj na
Alasce często dzieliły drogi z samochodami. Ale po dwóch miesiącach pobytu w Anchorage,
zdążyła przyzwyczaić się do takich widoków.
Westchnęła i pojechała dalej. Trudno było uwierzyć, że była na Alasce już tak długo.
Przyjechała do Anchorage, żeby odnaleźć nowe inspiracje do swoich obrazów i na początku
zamierzała zostać tutaj tylko kilka tygodni, ale tylko jedno spojrzenie na te cudowne góry
oraz arktyczny krajobraz i po prostu zakochała się w tym miejscu. Było idealne dla artystów
takich jak ona którzy szukali inspiracji. A ona na pewno została zainspirowana. Nie tylko
ukończyła już pracę nad tuzinami obrazów, ale zrobiła też setki zdjęć, które pomogą jej w
malowaniu gdy wróci już do domu. W rzeczywistości, właśnie wybierała się do Parku
3
http://pl.wikipedia.org/wiki/Owca_Dalla takie dzikie owieczki
4
Stanowego Chuga żeby zrobić ich jeszcze kilka. Była zdeterminowana, żeby mieć ich jak
najwięcej, ile tylko będzie mogła zanim wyjedzie w przyszłym tygodniu.
Po drodze do parku, Heidi zrobiła krótki postój przy Posterunku Straży Leśnej w
Girdwood. Chociaż zawsze miała przy sobie przenośne radio, lubiła porozmawiać ze
strażnikami czy widzieli coś nowego o czym powinna wiedzieć. Jako kobieta wybierająca się
na samotną wędrówkę, zawsze lubiła znać najświeższe informacje albo możliwe zagrożenia,
zarówno ze strony przyrody jaki i rodzaju ludzkiego. Również czuła się bardziej spokojna
kiedy strażnicy wiedzieli gdzie idzie i kiedy powinna wrócić. W ten sposób, jeżeli coś by się
stało, ktoś wiedziałby że zaginęła.
Wysiadła z samochodu i ruszyła w kierunku małego budynku, minęła kilku strażników
którzy kręcili się po parkingu. Znała prawie wszystkich mężczyzn pracujących na terenie
parku. Ale gdy otworzyła drzwi, miała nadzieję, że Ryan Akerman, jeden ze strażników,
dzisiaj będzie na patrolu.
Ryan był pierwszą osobą, która poznała po przyjeździe do Anchorage. Miły, w pewien
sposób nieśmiały, podzielił się z nią informacjami gdzie znajdzie najpiękniejsze widoki oraz
poradził jej których miejsc powinna unikać. Była mu wdzięczna za pomoc i nawet kiedyś
przyjechała pokazać mu jeden ze swoich obrazów. Więc, kiedy kilka tygodni temu zaprosił ją
na lunch, bez zastanowienia zgodziła się. Pomyślała, że miło spędzi czas, jednak szybko zdała
sobie sprawę, że Ryan był zainteresowanym czymś więcej niż tylko jedzeniem wspólnego
obiadu. A ona nie była. Poza tym, że była tutaj tylko tymczasowo i nie chciała się z nikim
wiązać, to pomiędzy nią i Ryanem nie było żadnej chemii. Po prostu nie był w jej typie.
Najwyraźniej, źle odczytał wysyłane przez nią sygnały, ponieważ od tego czasu
jeszcze kilka krotnie zapraszał ją na kolację. Nigdy nie był nachalny czy coś podobnego, ale
Heidi wiedziała, że jeżeliby się zgodziła, źle zrozumiałby jej intencję, dlatego postanowiła
grzecznie mu odmawiać.
Kiedy weszła do środka, zobaczyła strażniczkę stojącą przed ladą, już myślała, że
szczęśliwe uda się jej uniknąć spotkania z Ryanem, ale właśnie w tym samym momencie
wyszedł z zaplecza. Przeglądał jakiś przewodnik i nie zauważył jej od razu, ale uniósł głowę
gdy tylko podeszła bliżej.
- Heidi!- powiedział szeroko uśmiechając się do niej- Właśnie o tobie myślałem- super,
również przykleiła uśmiech do swojej twarzy.
- Naprawdę?- odłożył książkę na blat.
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin