Corpus Caesarianum - Wojna afrykanska (autorstwo przypisywane).pdf

(530 KB) Pobierz
Microsoft Word - corpus_caesarianum_wojna_afrykanska.doc
CORPUS CÆSARIANUM
WOJNA AFRYKAŃSKA
EDYCJA KOMPUTEROWA: WWW.ZRODLA.HISTORYCZNE.PRV.PL
MAIL: HISTORIAN@Z.PL
MMIV ®
4235308.001.png 4235308.002.png
2
TŁUMACZENIE I OPRACOWANIE:
EUGENIUSZ KONIK I WANDA NOWOSIELSKA
3
Przygotowania w Lilibeum do przeprawy
na ląd afrykański
1 Cezar 1 , nie tracąc ani jednego dnia, dotarł zwykłym marszem dziennym 2 czternastego dnia
przed Kalendami styczniowymi 3 do Lilibeum 4 i natychmiast podał do wiadomości, że jest
gotów wsiąść na okręty, choć miał przy sobie nie więcej niż jeden legion rekrutów i zaledwie
sześciuset jeźdźców. Namiot kazał postawić sobie u samego brzegu, tak że fale morskie niemal weń
uderzały. A zrobił to z tą myślą, aby nikt nie miał złudnej nadziei, że może nastąpi jakaś zwłoka,
i żeby wszyscy każdego dnia i o każdej godzinie byli w pogotowiu. Tak się w tym czasie złożyło, że
nie miał odpowiedniej pogody do żeglugi; mimo to jednak trzymał na okrętach wioślarzy i żołnie-
rzy, aby nie przepuścić żadnej sposobności do ruszenia w drogę, zwłaszcza że mieszkańcy tej
prowincji 5 donosili o siłach przeciwników, o niezliczonej konnicy, czterech legionach królewskich 6 ,
całej masie lekkozbrojnych, dziesięciu legionach Scypiona 7 , stu dwudziestu słoniach 8 i o licznych
flotach; Cezar nie dał się jednak zastraszyć 9 , był pełen spokoju i dobrej myśli. Tymczasem z każ-
dym dniem zwiększała się liczba jego okrętów wojennych, ściągały tu 10 liczne statki transportowe,
nadeszły cztery legiony rekrutów, a wraz z nimi V legion weteranów 11 i około dwu tysięcy jeźdźców.
2 Gdy zebrało się sześć legionów i dwa tysiące jeźdźców, zależnie od tego w jakiej kolejności
każdy legion przybył, ładowano go na okręty wojenne 12 , jeźdźców zaś na statki transportowe.
Następnie kazał większej części floty ruszyć przodem 13 i popłynąć ku wyspie Aponianie 14 , która
leży w odległości dziesięciu tysięcy kroków rzymskich do Lilibeum, sam zaś, spędziwszy w tym
mieście kilka dni, sprzedał na rzecz państwa majątki kilku możnych, a następnie pretorowi Alienu-
sowi 15 , który zarządzał Sycylią, wydał polecenia dotyczące wszelkich spraw, zwłaszcza szybkiego
załadowania na statki reszty wojska. Po wydaniu tych zarządzeń sam wsiadł na okręt szóstego
dnia przed Kalendami styczniowymi 16 i natychmiast ruszył w ślad za resztą okrętów. I tak, dzięki
stałemu wiatrowi i szybkiemu okrętowi, dostał się razem z kilkoma okrętami wojennymi czwar-
tego dnia w pole widzenia Afryki 17 ; pozostałe bowiem statki, przeważnie transportowe, poza
nielicznymi, rozproszone przez burzę błąkały się po morzu i podążały do różnych miejsc na
lądzie. Cezar przepłynął z flotą obok Klupei 18 , a następnie obok Neapolu 19 ; oprócz nich zostawił
za sobą wiele warowni oraz miast nieprzyjacielskich znajdujących się niedaleko morza.
Cezar przybywa do Hadrumetum
3 Gdy Cezar dotarł do Hadrumetum 20 , gdzie stał nieprzyjacielski garnizon 21 , którym dowo-
dził Gajusz Konsydiusz 22 , pojawił się zmierzający od Klupei wzdłuż morskiego wybrzeża do
Hadrumetum Gnejusz Pizon 23 razem z konnicą, składającą się z około trzech tysięcy Maurów 24 .
W związku z tym Cezar zatrzymał się przed portem tak długo, aż dopłynęła reszta okrętów,
i wówczas wysadził na ląd wojsko, które w tym momencie liczyło trzy tysiące pieszych i stu pięć-
dziesięciu konnych. Przed miastem zatoczył obóz i usadowił się w nim nie czyniąc nikomu krzywdy,
gdyż wojsku zakazał grabieży. Tymczasem mieszkańcy obsadzili mury zbrojnymi, a także w znacznej
liczbie ustawili się przed bramą dla obrony; było ich w przybliżeniu około dwu legionów. Cezar
objechał miasto dookoła, zapoznał się z jego położeniem i powrócił do obozu. Wielu zarzucało
mu brak przezorności, gdyż sternikom i dowódcom statków nie wskazał tych miejsc w okolicy
Hadrumetum, do których winni byli podążać i wbrew temu, jak to dawniej było jego zwyczajem,
nie dał im zapieczętowanych rozkazów na piśmie 25 , aby po ich przeczytaniu wszyscy mogli udać
się w oznaczonym czasie do określonego miejsca. Jednakże w tym wypadku Cezar nie popełnił
najmniejszego błędu; spodziewał się bowiem, że żaden z portów na wybrzeżu Afryki, do których
mogłyby się skierować jego okręty, nie zapewniałby całkowicie bezpiecznej ochrony przed nie-
przyjacielem, ale należało wypatrywać przypadkowej sposobności zejścia z okrętu na ląd.
4
4 Tymczasem legat Lucjusz Plankus 26 poprosił Cezara o zezwolenie na przeprowadzenie
rozmów z Konsydiuszem w nadziei, że może uda się jakimś sposobem przywołać go do
rozsądku. Korzystając z nadarzającej się sposobności Cezar napisał list i dał go pewnemu jeńcowi, aby
zaniósł go do miasta Konsydiuszowi. A skoro tylko ów jeniec przybył do Konsydiusza
i chciał mu podać list, ten, zanim go wziął, zapytał: „Od kogo ten list?". Wtedy ów jeniec
powiedział: „Od imperatora Cezara". Wówczas Konsydiusz odrzekł: „W obecnej chwili dla ludu
rzymskiego jedynie Scypion jest imperatorem"; następnie tego jeńca kazał natychmiast zabić
w swojej obecności, a nieprzeczytany list, tak jak był zapieczętowany, dał zaufanemu człowieko-
wi, aby doręczył go Scypionowi.
5 Cezar spędził całą noc i część dnia 27 pod miastem, ale od Konsydiusza nie nadeszła żadna
odpowiedź. Nie dotarła też do niego z pomocą reszta wojska; miał mało konnicy, a do
oblegania miasta nie dość było tego wojska, którym dysponował, w dodatku składało się ono
przeważnie z rekrutów, których nie chciał zaraz po przybyciu wykrwawić, zwłaszcza że umocnie-
nia miasta były znakomite i trudno dostępne w czasie natarcia. Otrzymał również wiadomość,
że z pomocą dla mieszkańców miasta nadciągają wielkie posiłki konne. W tej sytuacji nie widział
sensu zatrzymywania się dłużej pod Hadrumetum i oblegania go, aby podczas oblężenia sam nie
znalazł się w niebezpieczeństwie, okrążony od tyłu przez nieprzyjacielską konnicę.
6 I kiedy wobec tego chciał opuścić obóz 28 , z miasta nagle wypadła hurma nieprzyjaciół,
którym pośpieszyła przypadkiem z pomocą konnica przysłana przez Jubę dla podjęcia żoł-
du 29 i zajęła obóz, z którego właśnie ruszył w drogę Cezar, a następnie zaczęła nastawać na jego
tylną straż. Gdy tylko nasi to spostrzegli, wówczas legioniści natychmiast się zatrzymali, a jeźdź-
cy, choć było ich niewielu, jednak z bardzo wielką odwagą uderzyli na tak znacznie przeważające
siły nieprzyjacielskie. Stało się wtedy coś niewiarygodnego, bo oto mniej niż trzydziestu jeźdź-
ców gallickich przepędziło z pozycji dwa tysiące jeźdźców mauryjskich i zmusiło ich do ucieczki
do miasta. Gdy nieprzyjacielska konnica została odparta i zapędzona w obręb umocnień miej-
skich, Cezar pośpiesznie podjął rozpoczęty marsz. Ponieważ jednak jazda nieprzyjacielska czę-
ściej tak postępowała, że już to naszych ścigała, już to znowu przez naszych była odpędzana do
miasta, Cezar umieścił w straży tylnej kilka kohort weteranów, które miał ze sobą, oraz część
jazdy, a z resztą wojska powoli posuwał się dalej. I tak, im bardziej oddalał się od miasta, tym
bardziej opieszali w ściganiu stawali się Numidowie 30 . Tymczasem w trakcie marszu przybywały
do Cezara poselstwa z miast i twierdz przyobiecując zboże oraz gotowość spełnienia jego pole-
ceń. Tego dnia Cezar zatoczył obóz pod miastem Ruspiną 31 ,
Działania bojowe pod Ruspiną
7 W Kalendy styczniowe 32 Cezar stąd odszedł i przybył do Leptis, miasta niezawisłego
i zwolnionego od podatków 33 . Z miasta wyszli mu naprzeciw posłowie i przyrzekli, że chęt-
nie uczynią wszystko, czego tylko będzie sobie życzył. Postawił przeto u bram miasta centurio-
nów oraz strażników, aby żaden żołnierz nie mógł wejść do miasta i komukolwiek z mieszkańców
wyrządzić krzywdy, a następnie rozłożył się obozem nieopodal miasta nad brzegiem morza 34 . Tutaj
dotarły przypadkowo niektóre ze statków transportowych oraz okrętów wojennych Cezara; po-
zostałe — jak go powiadomiono — ze względu na to, że nie wiedziały, gdzie się znajdują,
podobno podążyły ku Utyce 35 . Tymczasem Cezar, w związku z tym, że jego statki zeszły z kursu,
nie oddalał się od morza i nie zapuszczał w głąb lądu, całą zaś konnicę trzymał na statkach, aby
— jak sądzę — nie pustoszyła pól; wodę kazał dostarczać na statki. W tym czasie jeźdźcy
mauryjscy niespodzianie napadli na wioślarzy, którzy dla zaopatrzenia w wodę zeszli ze stat-
ków, i wielu zaskoczonych cezarian poranili oszczepami, a niektórych zabili. Maurowie bowiem
zazwyczaj ukrywają się konno w zasadzkach wśród wąwozów, aby robić stąd nieoczekiwane
wypady, a nie, aby walczyć wręcz w otwartym polu.
8 Tymczasem Cezar wyprawił na Sardynię 36 i do innych sąsiednich prowincji gońców z pisem-
nymi poleceniami, aby natychmiast po ich przeczytaniu zatroszczono się o wysłanie mu
posiłków, żywności i zboża. Część rozładowanych okrętów wojennych odprawił pod dowódz-
twem Rabiriusza Postumusa 37 z powrotem na Sycylię, aby sprowadził drugi transport 38 . Watyniu-
5
szowi 39 rozkazał popłynąć z dziesięcioma okrętami wojennymi i odszukać resztę statków trans-
portowych, które pobłądziły, i równocześnie strzec morza przed nieprzyjaciółmi. Wydał też
rozkaz pretorowi Gajuszowi Sallustiuszowi Kryspusowi 40 , aby z częścią okrętów popłynął do
znajdującej się w rękach przeciwników wyspy Cercyny 41 , ponieważ doszły go słuchy, że znajdo-
wały się tam wielkie zapasy zboża. Każdemu z wymienionych dowódców wydał rozkazy i polece-
nia tak jasno sformułowane, że istotnie mogły być wykonane i nie stwarzały żadnej sposobności
ani do wymawiania się, ani do odwlekania czy wykrętów. Tymczasem Cezar, kiedy od zbiegów
i miejscowej ludności dowiedział się o stosunkach panujących u Scypiona i u tych, którzy razem
ze Scypionem prowadzili wojnę przeciw niemu, a zwłaszcza o tym, że Scypion kosztem prowincji
utrzymywał królewską konnicę 42 , ubolewał nad wielką głupotą tych ludzi, którzy zamiast razem
z innymi obywatelami żyć bezpiecznie w ojczyźnie we własnych majątkach, woleli stać się usłuż-
nymi podopiecznymi Juby.
9 Czwartego dnia przed Nonami styczniowymi 43 Cezar zwinął obóz; w Leptis pozostawił jako
załogę sześć kohort z Saserną 44 , sam zaś z resztą sił powrócił do Ruspiny, skąd poprzednie-
go dnia przybył. Tam pozostawił bagaże wojska i sam z lekkozbrojnym oddziałem udał się do
okolicznych majątków ziemskich w celu zaopatrzenia się w zboże, a mieszkańcom miasta naka-
zał, aby w ślad za nim podążały wozy ciężarowe i zwierzęta juczne. Kiedy znalazł wielkie zasoby
zboża, powrócił do Ruspiny. Sądzę, że Cezar powrócił do Ruspiny dlatego, aby nie pozostawiać
za sobą nieobsadzonych miast nadmorskich, a nawet, aby po wzmocnieniu ich załogami mogły
się stać bezpiecznymi przystaniami dla jego statków.
10 W Ruspinie Cezar pozostawił Publiusza Hostyliusza Sasernę — jego brata Gajusza zosta-
wił razem z jednym legionem w pobliskim mieście Leptis — i kazał mu zwieźć do miasta
jak najwięcej drewna; sam z siedmioma kohortami, które należały do legionów wysłużonych
żołnierzy i uczestniczyły w morskich działaniach bojowych pod rozkazami Sulpicjusza 45 i Waty-
niusza, wyruszył z miasta Ruspiny i udał się do portu odległego od miasta o dwa tysiące kroków
rzymskich, tam z owym oddziałem wsiadł pod wieczór na okręty. Wszystkich żołnierzy Cezara,
którzy nie znali i nie domyślali się zamierzeń naczelnego wodza, ogarniał wielki strach i przygnę-
bienie. Widzieli bowiem, że wysadzono ich na ląd nie wszystkich, tylko mały oddział, i to rekru-
tów, i że wystawiono ich tu w Afryce przeciw ogromnym masom zbrojnym oraz niezliczonej
konnicy podstępnego ludu. W obecnej sytuacji nie dostrzegali dla siebie ani żadnego pociesze-
nia, ani pomocnej rady u swoich, chyba tylko w wyrazie twarzy samego naczelnego wodza, w jego
energii i w zadziwiająco pogodnym nastroju — przejawiał bowiem wspaniałą i napawającą otuchą
pogodę ducha. Żołnierze uspokajali się tym i wszyscy mieli nadzieję, że dzięki wiedzy i rozwadze
Cezara wszystko potoczy się gładko.
11 Cezar spędził noc na okrętach i gdy o brzasku zamierzał wyruszyć, niespodziewanie skie-
rowała się ku tej przystani część zabłąkanych okrętów, o które tak się niepokoił. Na
wiadomość o tym Cezar kazał wszystkim natychmiast zejść z okrętów i na brzegu oczekiwać pod
bronią reszty przybywających żołnierzy. Gdy te okręty wpłynęły bez zwłoki do portu, a piechota
i konnica 46 zeszły na ląd, Cezar znowu powrócił do miasta Ruspiny, zatoczył tam obóz i następ-
nie na czele trzydziestu lekkozbrojnych kohort 47 wyruszył po zboże 48 . Na podstawie postępowa-
nia Cezara zrozumiano jego zamiar: w tajemnicy przed nieprzyjacielem chciał popłynąć z flotą
na pomoc zabłąkanym statkom transportowym, aby nieświadome nie zetknęły się przypadkiem
z nieprzyjacielską flotą; nie chciał też, aby o tym zamiarze dowiedzieli się ci spośród jego żołnie-
rzy, którzy znajdowali się jako załogi w Ruspinie i Leptis, ażeby wskutek szczupłości swoich sił
w porównaniu z ogromną przewagą liczebną nieprzyjaciół nie postradali ze strachu odwagi.
12 Tymczasem, gdy Cezar oddalił się od swojego obozu na odległość około trzech tysięcy
kroków rzymskich, szperacze i zwiadowcy konni donieśli mu, że w niewielkiej odległości
zobaczyli nieprzyjacielskie wojsko. I rzeczywiście, w tym momencie zaczęto dostrzegać ogromny
tuman kurzu. Cezar, gdy się o tym dowiedział, kazał szybko wezwać z obozu całą konnicę, gdyż
w obecnej chwili miał jej przy sobie niewiele, a także łuczników, których też była z nim mała
liczba; sam z niewielu zbrojnymi wysunął się do przodu, a kohorty miały w szyku bojowym
z wolna za nim postępować. Kiedy już można było z dala dostrzec nieprzyjaciela, kazał żołnie-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin