Czy powinniśmy nauczać historii.doc

(38 KB) Pobierz

Czy powinniśmy nauczać historii?

 

 

Pytanie to, dręczy mnie już od pewnego czasu. Samo w sobie, oczywiście zdać by się mogło banalne, ale myślę, że zasługuje na większe i szersze rozpatrzenie. Chcę rozpatrzyć je w sensie następującym - Czy powinniśmy nauczać historii, narażając się na  podatność ludzi młodych na jej bądź co bądź fascynujące i niekiedy inspirujące elementy, nauki,  wydarzenia, postacie? Inspirujące do ideologii, wrogich dobru, wolności, wrogich uciskanym?  I tak nastolatek zafascynowany Hitlerem staje się (choć niekoniecznie) nazistą. Fascynacja Pinochetem czy Mussolinim robi z niego faszystę, a zwykłe zainteresowanie Piłsudskim – zagorzałego patriotę, anty-internacjonalistę. Zainteresowanie Kautsky’m – reformistę. Zainteresowanie Jagiełłą – zwolennika monarchii, a Wałęsą – antykomunistę. Nie jest to oczywiście włożone w taki schemat, jaki przedstawiam, ale istnieje spore prawdopodobieństwo takich procesów.    

 

Historia wpływa na umysły – a szczególnie na młode umysły i tylko część z nich zdoła uwolnić się z pod indoktrynacji historycznej, która ma miejsce w szkole, opanowanej przez burżuazyjny plan nauczania. Tylko część z ogółu młodzieży w ogóle zainteresuje się historią. Jest to bowiem dla dużej części młodzieży o wiele nudniejsze od dyskoteki, czy pijackiej libacji na ławce. Rzecz jednak nie o tym, co robi młodzież i co jest dla niej interesujące, bo odbiegam od tematu, (co mi się zdarza często) ale o nauczanie historii w ogóle. 

 

Historia różni się od nauk typu matematyka, czy polski. Nie tyle pod względem tematycznym, chociaż pod tym – rzecz oczywista- także, ale pod względem wyrwania się z tego, co narzucono, co ukazano - jako niezaprzeczalny fakt, który nie ma innej wersji prawdziwej. Jest tylko ta – ukazana nam przez nauczyciela. O ile w matematyce możemy porzucić jeden ze sposobów liczenia i próbować znaleźć nowy, lepszy lub używać innego, znanego już i oba będą prawidłowe, o tyle w historii fakt, jest faktem i nie ma „lepszego” faktu lub nie można operować dwiema tezami, dotyczącymi tej samej rzeczy, uznając, że obydwie są prawdziwe. Można oczywiście odkryć nowe okoliczności, które podważają starą tezę (jak np. to, ze Chrystus urodził się w 6 roku przed Chrystusem, a nie w roku 1), ale wtedy jedna z tez staje się już nieprawdą i jej miejsce na stałe zajmuje teza numer 2, odkryta właśnie, lub potwierdzona nowymi okolicznościami. Przeciwstawnie do matematyki – jeśli odkryjesz nowy sposób liczenia, to stary również pozostanie i będzie prawidłowy. Wyrwanie się więc spod tego, co ukazano nam za najświętszą prawdę jest trudniejsze w historii niż np. w matematyce.

 

Wracając jednak do głównego wątku. Pytanie, które zadajemy sobie w tytule jest w moim mniemaniu dwojakiej aktualności – teraźniejszej i przyszłościowej.

 

 

 

 

Nauczanie historii w partii (organizacji)

 

Historia niewątpliwie odgrywa ważną rolę w kształceniu marksistowskim rewolucjonistów czy chciałoby się rzec ogólnie - wolnościowców. Bierzemy bowiem przykład w poprzedniego zdarzenia i staramy się tym samym, bądź udoskonalonym schematem coś osiągnąć – coś zmienić. Idąc tym tokiem myślenia – komuniści powinni uczyć się tylko historii ruchu robotniczego, demokraci – starożytnej Grecji itd. I to jest właśnie błąd w myśleniu marksistowskim. Historię ruchu robotniczego powinniśmy znać – to nie ulega wątpliwości – gdyż reprezentujemy właśnie ten ruch, tą klasę społeczną, jaką są robotnicy i historię ich znać bądź co bądź musimy, ale bycie marksistami, a wręcz warunek stania się nimi - to znanie całej historii i umiejętność jej analizy pod względem klasowym, tak, jak to zrobił właśnie Karol Marks. Przeanalizowawszy całą historię doszedł do prostego, a zarazem nigdy wcześniej nie odkrytego wniosku – wszelkie procesy, systemy – to historia walk klasowych. Nie zdołamy pojąć tego, nie dojdziemy do podobnego wniosku, póki nie poznamy historii od powstania klas społecznych w prehistorycznych społecznościach, aż do interwencji wojsk amerykańskich w Iraku.

 

Ruch robotniczy bowiem, który musimy znać, wyrósł i ukształtował się na mnóstwie poprzednich wydarzeń, mnóstwie ruchów, ludzi, zdarzeń - tak, jak feudalizm przekształcił się w kapitalizm, jak Marks stworzył marksizm na filozofii Hegla, jak II Wojnę Światową rozpętał Hitler, jak Persja na aspiracjach Kserksesa czy Dariusza, wyrosła na ogromne Imperium i w końcu jak zwykłe metro powstało na skutek rozwoju kolei. Poznanie więc marksizmu obowiązuje nas do poznania wszelkich walk klasowych sprzed Marksa i po nim.

 

Zawsze coś się bierze z poprzedniego elementu, zawsze wydarzenie ma przyczynę, zawsze ma skutek, który może być kolejną przyczyną lub kolejnym wydarzeniem. Zawsze coś się udoskonala, zawsze następuje przemiana ilości w jakość, powodująca nową jakość. Tak jak ilość myśli socjalistycznej stworzyła dajmy na to – SDPRR, tak ilość nastrojów nacjonalistycznych stworzyła NSDAP. Tak jak przyrost produkcji przekształcił feudalizm w kapitalizm. 

 

Tak więc  brak nauczania historii jako całości w partii byłoby zbrodnią na marksistowskim kształceniu kadr i młodzieży, do której ja sam należę. Pomijanie pewnych zdarzeń z obawy na możliwość poddania się antyludowej idei to bezsens. Marksizm bowiem opiera się na naukowo - filozoficznej analizie historii, społeczeństw, systemów całych poprzednich lat, całych dziejów. Historia stanowi obok filozofii – klucz do poznania systemów. Stanowi klucz do poznania kapitalizmu czy monarchii. Znajomość elementów, które ukształtowały kapitalizm pozwala na jego dogłębne poznanie i przez to na dojście do marksistowskich wniosków.

 

I ktoś może powie – a po co nam prehistoria w poznaniu kapitalizmu? Odpowiem – kapitalizm opiera się na wyzysku klasy nie posiadającej przez posiadającą. A klasy ukształtowały się właśnie w społeczeństwach prehistorii, gdzie dajmy na to kapłan miał najwyższą władzę i rozsądzał o podziale łupów wojennych, czy upolowanej zwierzyny.

 

I ktoś być może powie – a po co nam starożytność w poznaniu kapitalizmu? Odpowiem – np. kolonializm starożytnych Greków, jest poprzednikiem kolonializmu kapitalistycznego i poznanie tamtego okresu pozwala nam na rozpatrzenie i analizę elementu kapitalizmu, który czerpie on ze Starożytności.

 

I ktoś może powie – a po co nam średniowiecze w poznaniu kapitalizmu? Odpowiem – poznanie feudalnych stosunków społecznych i wytwórczych pozwala na ujrzenie, dlaczego kapitalizm wyparł feudalizm.

 

Więc, jeśli chcemy, aby ludzie, którzy mają być marksistami, byli nimi rzeczywiście – to beż żadnej cenzury powinniśmy ukazywać im historię i dzieje świata. Oczywiście włącznie z wytłumaczeniem marksistowskim, jeśli sami nie zdołają dojść do takich wniosków.

 

 

Nauczanie historii po rewolucji.

 

Nauczanie historii, kiedy już wprowadzimy socjalizm a potem komunizm powinno przebiegać w sposób komentatorski. Śpieszę z wyjaśnieniem. Wszystkie te rzeczy, które kolidowałyby z obecnym ustrojem i zagrozić mogłyby stabilności ustroju i jego konsekwentnemu budowaniu – byłby opatrzone odpowiednim komentarzem. Kształtowanie odpowiedniej komunistycznej moralności historycznej i postrzegania spraw na sposób marksistowski już od szkoły – stworzy kadry dla partii w przyszłości socjalistycznej i ludzi z dobrymi poglądami w przyszłości komunistycznej. I tak jak dziś dodaje się komentarz przy nauce o komunizmie, najczęściej taki – „zło, zło, zło”, tak w komunizmie doda się komentarz o byłych czasach kapitalistycznych – to było złe z tej i tej przyczyny. Różnica będzie taka, że my powiemy prawdę, a oni nie mówią. Człowiek od małego zakoduje sobie w pewien sposób, że kapitalizm był zły i będzie znał powody dlaczego, co da mu pogląd, że nie warto do niego wracać.

 

Zresztą historię powinniśmy rozpatrywać pod względem historii walk klasowych – i tak uczyć. Będziemy musieli maksymalnie uprościć idee Marksa, żeby zrozumiał je w pewien sposób nawet 9-latek. Możemy zaadoptować teraźniejszy system nauczania historii, gdzie czwartoklasistę uczy się, ze Rzym od tego do tego roku był republiką, a licealistę – zasad działania republiki w Rzymie. Tak samo możemy mówić czwartoklasiście, że Marks żył odtąd dotąd, a licealiście, że Marks sformułował teorię wartości i na czym ona polega.

 

Reasumując więc – w komunizmie będziemy musieli nauczać historii komentatorsko – bo to pozwoli wyrabiać od małego komunistyczną moralność w ludziach. Zasadniczo, to chyba niewiele różni się ten sposób od teraźniejszego nauczania, jeśli pomijać, że dziś historię się zakłamuje. 

 

Aby wszyscy ludzi dobrze współżyli i egzystowali ze sobą w komunizmie, kolektywnie współpracowali na rzecz ogółu i radzili sobie z wybrykami antykomunistycznym – jeśli jeszcze gdzieś się takie uchowają po „inkwizycyjnym ogniu” rewolucji – to muszą wyrobić w sobie nowe spojrzenie na świat i na to, co moralne, a co niemoralne. Śmiem twierdzić, że tego naucza dziś w pewien sposób kościół (aczkolwiek wiemy, jak to z kościołem jest) i właśnie nasza rzeczona historia. Bo to historia uczy co było dobre, a co złe, co sprawiedliwe, a co nie, co grzeczne, a co niegrzeczne. Nie matematyka, nie polski, nie fizyka – tylko właśnie historia. Wyższość tej dziedziny wiedzy objawia się w wielu rzeczach. I to właśnie prawidłowe nauczanie historii wyrobi u ludu moralność komunistyczną i uczucia klasowe. Bowiem lud musi się nauczyć nowego rodzaju moralności – takiej, w myśl której trzeba zabić lub zamknąć tego, który chce więcej i więcej. Lud będzie musiał się nauczyć uskuteczniać samosądy nad reliktami kapitalizmu, które pozostaną w komunizmie. I tu historia nam pomoże, bo kiedy ukażemy, dlaczego WCzK zabijała białych, ukażemy, dlaczego Fidel rozstrzeliwał burżujów po rewolucji – wyrobimy dobre, prawdziwe, zgodne z rzeczywistością zdanie o tych sądach nad wyzyskiwaczami – wtedy lud sam, poprowadzony oddziaływaniem historii, tegoż  samego się nauczy i wprowadzi w życie.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin