Ole.rtf

(236 KB) Pobierz

OLE NYDAHL

KOLO ZYCIA

DOWNLOAD <ole_kolo_zycia.zip>

Drukuj Stronê <javascript:printWindow()>

Kiedy ciagle wedrujemy z jednego polozenia w drugie, nie ma zadnego takiego wsród tych przemijajacych stanów, który chociaz w czesci bylby tak dobry albo tak pelen radosci jak oswiecenie, które wszyscy nosimy w sobie, które nigdy nie znika i które mozemy odnalezc jesli tylko nasz duch zostanie oczyszczony z zaslon. I aby wzbudzic w sobie pragnienie wyjscia z tych pomieszanych uczuc zostalo nam ukazane Kolo Zycia i dobrze jest nad nim troche pomedytowac. Najpierw powinnismy wiedziec, ze nie sa to jakies miejsca, ale ze sa to rózne sny które mamy. Ale sama wiedza o tym za bardzo nam nie pomaga. Pomaga o tyle, ze sie o tym wie, ale nie pomaga jesli sie o tym tylko mówi, poniewaz stan w którym teraz jestesmy jest jednym z tych snów, do którego wciaz wracamy poniewaz mamy nasze cialo. Prawdziwa natura naszego ducha jest poza pojeciem czasu i miejsca, nigdy sie nie narodzila i nigdy nie moze umrzec.

Ta sama jasnosc, nieograniczonosc i pustka jest natura kazdego z nas. Ale poniewaz w naszym duchu znajduje sie pojecie "ja" i przywiazanie do ciala w danym miejscu, dlatego rzeczy które nas otaczaja przezywamy jako rzeczywiste. I zaleznie od tego co sie dzieje w duchu przezywamy szczescie lub cierpienie.

Jest szesc stanów, które moga powstac w naszym duchu. Kazdy z nich jest zabarwiony jakas szczególna postawa, która jest w nas. Mamy szesc róznych przeszkadzajacych uczuc. Wyjasnie krótko jak powstaja. Najpierw powstaje iluzja wlasnego "ja". Duch który w swej prawdziwej naturze jest nieograniczony, przywiazuje sie do jakiejs malej czastki calosci, jest leniwy i mówi "ja". Kiedy istnieje to "ja", samo z siebie powstaje uczucie, ze istnieje cos poza tym "ja". A wiec powstaje "ty".

A jesli istnieja "ja" i "ty", przychodza trudnosci. Poniewaz jesli "ja" cos chce, powstaje zadza a jesli "ja" czegos nie chce powstaje nienawisc. Te uczucia rozwijaja sie potem dalej. Z zadzy powstaje przywiazanie, poniewaz to czego pragniemy, chcemy zatrzymac. Z nienawisci powstaje zazdrosc, poniewaz jesli kogos nie lubimy, to nie moze mu sie dobrze powodzic. Z glupoty powstaje duma, poniewaz sadzimy, ze jestesmy jakims "ja". Te stany, w których jestesmy stale sie zmieniaja i w kazdym wszystko moze sie wydarzyc. Najbogatszy moze byc najbiedniejszym, najzdrowszy moze stac sie chorym. Widzimy, ze wszystko jest przemijajace. To jest pierwsze, co sie dzieje. Z tych szesciu przeszkadzajacych uczuc powstaja w naszym umysle bardzo silne sny. I tam gdzie ktos uwaza, ze sa rzeczywiste tam staja sie one jego wlasnym zyciem. To go prowadzi do szesciu stanów róznych egzystencji. Wszystkie te stany znamy troche z tego zycia. Te przeszkadzajace uczucia nie sa dla nas nowe. Musimy zobaczyc, ze wszyscy je mamy. Ale kiedy nie jestesmy juz w tym ciele i nasze zmysly nie odbieraja juz zadnych konkretnych wrazen, wtedy duch moze bardzo dlugo "wisiec" w swoich wlasnych przezyciach. I kiedy tak rózne podswiadome rzeczy dojrzewaja w nim, swiaty te sa zabarwione tymi róznymi stanami uczuc. W ten sposób w okresie kiedy nie mamy ciala, przechodzimy przez dlugo trwajace, zmieniajace sie stany az znowu powrócimy do swiata ludzi, gdzie mamy mozliwosc zobaczyc te nasza gre, a takze odnalezc nature naszego ducha, przezyc z tego powodu wielka radosc i przejawic aktywne wspólczucie.

Widzimy tutaj szesc stanów. Ten stan to jest stan bogów. We wszystkich kulturach mówi sie o bogach. Nie dlatego, ze zostala wynaleziona mitologia i zostala nam przekazana, przenoszona z ust do ust, ale dzieje sie tak dlatego, ze wszedzie szczególnie uzdolnieni ludzie maja zdolnosc wchodzenia w kontakt z tym stanem. I potem wyjasniaja co widzieli. Wiele z tego jest oczywiscie tylko taka sobie historia. Troche sie widzialo i troche sie opowiada, ale ze takie obszary duchowe istnieja to jest oczywiste. To jest jasne. Jesli zapytamy, jak sie przezywa te stany i jak sie tam dostaje to Budda mówi, ze jest to rezultatem bardzo dobrej karmy. Jesli czynimy bardzo duzo dobrych rzeczy, ale wciaz myslimy "ja to czynie", to nie jest wyzwalajace. Prowadzi to do bardzo dlugich, pieknych stanów gdzie przezywamy sen, ze wszystkie zyczenia sie spelniaja. Ale bez wspólczucia i bez otwarcia sie na nauki wszystkich rzeczy, nie prowadzi to do oswiecenia. I zostajemy zawieszeni w jednym z trzech obszarów. Tu jest pierwszy z nich, to sa tzw. "Zadni Bogowie". Moga byc oni na szesciu róznych stopniach. To co przezywaja jest bardzo piekne. Maja piekne ciala, siedza na wspanialych tronach, a zycie uplywa im wylacznie na przyjemnosciach. Wszystko jest tam cudowne, tylko jednej rzeczy nie moga zniesc. Kiedy slysza dzwiek takiego bebenka, który stale powtarza "przemijanie, przemijanie..." Oni nie moga tego sluchac i zatykaja uszy. Kiedy umieraja ich ciala zaczynaja smierdziec i pocic sie, wience kwiatów zaczynaja spadac im z glów. Wtedy inni bogowie mówia: "umierasz, wróc do nas szybko". I oddalaja sie. Wielu z bogów posiada niezwykle moce, które pozwalaja im zobaczyc miejsce przyszlych narodzin. Na siedem dni przed smiercia (wedlug miary tamtego czasu) widza to wyraznie i bardzo cierpia.

W tych róznych boskich swiatach sa miejsca, gdzie mozna zetknac sie z naukami Buddy, gdzie mozna sie rozwinac. Sa to nieba Tuszita i Gendyn, gdzie zatrzymuja sie Buddowie zanim beda sie reinkarnowac na ziemi. Jest jeszcze inne niebo "trzydziestu trzech", gdzie równiez podawana jest nauka. Ale w wiekszosci innych nieb nie ma mozliwosci praktykowania nauki, gdyz nie ma tam cierpienia. Zycie bogów uplywa na poszukiwaniu przezyc pelnych radosci. Kiedy umieraja, okazuje sie ze niczego sie nie nauczyli, oprócz wchlaniania w siebie pieknych wrazen. I potem spadaja w zle stany. Wielu hinduskich bogów przyjelo schronienie u Buddy i wielu innych równiez to uczynilo. Nie jestem pewien, czy Chrystus byl w tym czasie, ale wielu bogów przyszlo do Buddy i przyjelo schronienie, kiedy on doszedl do pelnego oswiecenia. Niektórzy o tym potem zapomnieli, ale oni wszyscy przyszli i nawet modlili sie do niego, aby przekazal dalej nauke dla dobra wszystkich istot. Oni tez czesto pomagali mu w drodze do oswiecenia. Miedzy innymi byli to bogowie, którzy ukazywali mu sie jako chorzy i martwi ludzie, zeby prowadzic go w medytacji i tak do oswiecenia.

Mozemy liczyc na bogów jako na naszych przyjaciól, jesli pracujemy dla dobra wszystkich istot. Nawet najbardziej szkodzace wplywy moga byc uzyteczne jesli myslimy, ze pracujemy dla dobra wszystkich istot. Nawet najbardziej nieprzyjemny demon musi nam pomóc, jesli mamy w sobie to postanowienie. To jest bardzo wazne.

Po swiatach bogów sa swiaty pólbogów. Przezywamy te stany jesli najsilniejsza sklonnoscia jest zazdrosc. Kiedy zazdrosc jest najsilniejsza, a mimo to mamy troche dobrej karmy, przezywamy, ze widzimy bardzo duzo dobrych rzeczy, których nie mozemy dobrze zakosztowac, bo naleza do innych. Dlatego mamy pociag do walki, zeby zdobyc te rzeczy. Prowadzi to do snów o których slyszelismy w calej historii swiata. Wszystkie one maja te sama istote. Istnieja bardzo silne istoty, który próbuja zdobyc to, co maja bogowie. Tego rodzaju historie spotykamy we wszystkich kulturach. Jest tak nie dlatego, ze ktos np. w Azji centralnej, czy gdzie indziej, je wymyslil i przekazal dalej, ale dlatego ze te stany umyslu byly zawsze w nas byly i w pewnych stanach otwarcia wszystkie istoty je przezywaja. Nie wiem zbyt wiele o pólbogach. Wiem, ze istnieja, ze maja piekne duze ciala, ze znajduja sie w pieknym otoczeniu, ale poniewaz sa zazdrosni to maja trudnosci w zakosztowaniu tych rzeczy których pragna. Wpadaja latwo w gniew i walcza. A przede wszystkim sa zawsze niespokojni, bo wiedza, ze owoce drzewa, które wszystko spelnia, sa u bogów. Dlatego zawsze walcza z bogami, a jesli tego nie czynia to walcza ze soba. Kiedy sa zabijani, a zdarza sie to czesto, to ich uczucia sa tak negatywne, ze prawie zawsze spadaja w zle stany piekielne.

Swiat pólbogów nalezy do trzech wyzszych swiatów. Wiele rzeczy przezywa sie tu w sposób przyjemny. Jest tu wiele piekna i sily, ale wszystko jest zabarwione cierpieniem. Wszedzie wokól nas pojawiaja sie energie. Rinpocze mówi, ze boga i pólboga mamy zawsze na prawym i lewym ramieniu. Patrza oni, czy robimy dobrze czy zle. Jesli czynimy dobrze to wysylamy w góre dobre energie i wtedy bogom powodzi sie w walce. Jesli czynimy zle to wzmacniamy pólbogów i wtedy oni zwyciezaja w walce. Mozna powiedziec, ze nasze wewnetrzne procesy sa polaczone z procesami calego wszechswiata. Jesli czynimy i myslimy dobrze, to jest to z pozytkiem dla wszystkich istot, we wszystkich swiatach.

Tu jest swiat ludzi. Jest to swiat, w którym teraz jestesmy, co sie tutaj dzieje. Czlowiek rodzi sie, potem rosnie, duzo robi, potem starzeje sie, choruje i umiera. Jesli jest sie czlowiekiem, to chce sie posiasc rzeczy, których sie pragnie, chce sie ominac rzeczy, których sie nie chce i chce sie wiazac z tym co sie podoba. Budda mówi nam, ze radosc tego swiata w porównaniu z radoscia bogów nie jest tak silna, ale mówi nam, ze ten ludzki swiat moze byc bardzo pozyteczny. Mówi ze nasze cialo jest zwiazane z duchem przez piec elementów (stale, plynne, wydzielajace cieplo, powietrze i przestrzen) i kiedy ono umiera to wtedy wszystkie wrazenia które... Tych kilku lat ludzkiego zycia, moze prowadzic do bardzo dlugich stanów cierpienia lub nieszczescia po tym zyciu, albo oswiecenia, jesli nauczymy sie ostatecznej prawdy Buddy. Tu ukazane jest codzienne zycie kiedy sie razem siedzi razem je, tutaj rodzi sie dziecko, tam ktos umiera. Tutaj kilku ludzi medytuje. Tutaj ktos jest w podrózy. Jesli mamy narodzic sie w swiecie bogów, to wtedy w "bardo" stanie posrednim przezywamy wrazenie wspanialego palacu i bardzo pieknych, wysokich oltarzy. Zobaczymy tam wspaniale loze i polozymy sie na nim. Kiedy sie obudzimy, przezyjemy swiat bogów. Jesli mamy narodzic sie w swiecie pólbogów, to po smierci sen jest coraz mocniejszy. Widzimy, ze wszedzie sa rzeczy, których pragniemy i wszedzie widzimy bron, przy pomocy której moglibysmy walczyc, zeby te rzeczy zdobyc. I budzimy sie w swiecie pólbogów. Jesli mamy narodzic sie w swiecie ludzkim...

Bedziemy miec glebokie pragnienie, zeby miec znowu trwale cialo, zeby duch nie byl rozrywany tak bardzo przez mysli. Bo w tym stanie "bardo" jest sie w wielkim pomieszaniu. Jesli mysli sie o Indiach, to sie tam jest. Jesli mysli sie o Krakowie, to równiez sie tam jest. Widzi sie kochajaca sie pare, istoty z którymi w poprzednim zyciu mialo sie dobry lub zly zwiazek. Czuje sie pociag do ojca lub do matki i wchodzi sie miedzy nich. Wtedy zaczepia sie w czasie stosunku rodziców i zawiesza sie w lonie matki, laczy sie z dojrzewajacym jajem i przez pierwszych siedem tygodni jest sie nieprzytomnym. Potem zaczynaja sie pojawiac wszystkie stare przyzwyczajenia i mysli. Stopniowo zaczyna sie przezywac, gdzie sie jest i co sie dzieje. A po dziewieciu miesiacach robi sie wszystko, zeby wyjsc. I czlowiek rodzi sie. Kiedy narodzimy sie, przychodza do nas rózne rzeczy, teraz mamy i które sa zwiazane z zyciem czlowieka. To sa trzy wyzsze swiaty. Sa w nich momenty radosci, ale w porównaniu z radoscia oswiecenia to jest nic. One wszystkie sa uwarunkowane przemijaniem. W kazdym momencie zmieniaja sie i staja sie czyms innym. Nawet najwieksze szczescie, które jest uwarunkowane, nie moze zagwarantowac nam, ze bedzie trwalo, poniewaz zmieni sie i zniknie. W calym uwarunkowanym swiecie sa trzy typy cierpienia. Jedno z nich, to bardzo silne cierpienie, kiedy zaczynaja nakladac sie na siebie rózne cierpienia i jest to doswiadczane szczególnie w trzech swiatach, gdzie ogólnie cierpienie przemijania nie jest odczuwane jako cierpienie. Widzimy tylko ze rzeczy przychodza i odchodza. Jest jeszcze cierpienie niewiedzy, na które w tym czasie w ogóle nie zwracamy uwagi, poniewaz tak mocno walczymy z róznymi innymi cierpieniami. Jest to cierpienie polegajace na tym, ze jest sie zwiazanym z ograniczonym cialem ze duch nie moze spoczac w swojej prawdziwej naturze.

Trzy wyzsze swiaty o których dotad powiedzialem sa wzglednie przyjemnymi swiatami. Sa jeszcze trzy nizsze swiaty, które sa nieprzyjemne. Pierwszy z nich to swiat zwierzat. Kiedy obserwujemy zycie zwierzat widzimy, ze nie ma w nim wiele szczescia. Niektórzy z nas maja w swych domach psy lub koty, którym w pewnym stopniu jest dobrze. Moze sie nam wydawac, ze sa one bardzo szczesliwe. Kiedy jednak przyjrzymy sie, jak duze jest to ich szczescie, zobaczymy, ze nie moga one prosic o pozywienie, ze sa zupelnie zalezne od naszej przyjazni, ze nie sa w stanie kierowac swoim umyslem i na przyklad powiedziec: "to chce przezyc a tego nie", ze przez ich umysl przeplywa nieustanny strumien róznych wrazen, którym sa poddane, ze nie maja wolnosci, aby wybrac to o czym chca myslec, a o czym nie. Czesto myslimy, ze sa glupie i szczesliwe, ale tak nie jest. Sa glupie ale zyja w wielkim pomieszaniu. Sa momenty kiedy zachowuja sie dobrze, kiedy wzajemnie czynia cos dobrego. To daje im dobra karme. Ale w calosci ich stan nie jest dobry. Wiekszosc zwierzat zyje pod ziemia i pod woda. Wzajemnie sie pozeraja, poluja na siebie, sledza sie, gonia, i to jest ich zycie, ciagly lek, ciagla ucieczka. Nie maja wiele radosci. Jest wiele róznych zwierzat i pozostaja one ze soba w róznych stosunkach. Z pieciu poza ludzkich swiatów jest to ten, który mozemy sobie najlepiej wyobrazic, poniewaz karma zwierzat jest bardzo podobna do naszej.

Jesli czlowiek rodzi sie jako zwierze, znaczy to, ze w swoim zyciu nie rozwinal jasnej natury ducha. Budda nam to wszystko wyjasnia. Mówi o cierpieniu szesciu uwarunkowanych swiatów abysmy usuneli ostatnie pragnienie naszego ducha, narodzenia sie w któryms z nich. Nie mówi on nam tego, aby prowadzic nas do jakiegos zlego stanu, ale po to bysmy umierajac byli pewni, ze nie chcemy sie tam urodzic i abysmy poszli prosta droga do wyzwalajacego swiata Buddy. To jest przyczyna nauki, która on nam daje.

Kiedy umrzemy wraz z iluzja "ja" pojawi sie uczucie, ze istnieje cos poza tym "ja" i powstana rózne pomieszane uczucia. Prowadzi to do tego, ze kiedy duch widzi swoje projekcje odczuwa lek i pomieszanie z tego powodu. On nigdy nie wiedzial, ze rzeczy sa tak proste albo jasne. Totez kiedy pojawia sie w tym czasie jasne mysli i przyjma jakas forme, to rozwina sie w nim pomieszanie i strach i bedzie sie chcial skryc. Kiedy bedzie sie chcial ukryc pobiegnie w trawe lub pomiedzy skaly i przezyje silna iluzje, ze jest zwierzeciem, a potem dozna silnych stanów cierpienia zwierzat.

Tutaj jest swiat glodnych duchów. O ile swiat zwierzat powstal z niewiedzy i pomieszania o tyle bardzo silne przywiazanie prowadzi do swiata glodnych duchów. Jezeli widzi sie jak po smierci sa nam odbierane nasze rzeczy do których jestesmy przywiazani i uzywane sa przez innych próbuje sie mówic "co ty robisz". Ale nikt nas nie bedzie sluchac /slyszec/. Wtedy moze powstac w nas bardzo silne pozadanie i przywiazanie. Dlatego najlepiej jest juz przed smiercia rozdac rózne swoje rzeczy. Jezeli ktos umrze to przez siedem tygodni przebywa w stanie posrednim. Wtedy jest dobrze nie rozdawac jego rzeczy. Lepiej pozostawic je w domu, postawic podobizny Buddów, zeby on je widzial i od czasu do czasu mówic dla niego mantre OM MANI DEWA HRI. To nie jest trudne zeby tak czekac dwa miesiace a jest bardzo pozyteczne.

W sferze naszego ducha jest bardzo duzo przezyc i snów. Sa one róznego rodzaju pozadaniem. Jezeli teraz odczuwamy pozadanie poniewaz jestesmy zwiazani z rzeczami, to nie jestesmy wolni. Podobnie kiedy umrzemy, przychodza do nas ciezkie chwile. Tak jak obecnie, nie mamy radosci lecz zyjemy w coraz wiekszym pomieszaniu a z tego co posiadamy nie czerpiemy radosci ani spokoju, tak wówczas kiedy umrzemy nie bedziemy ich mieli. Niektóre z duchów przezywaja to samo co pólbogowie. Rzeczy sa bardzo piekne i promieniujace, ale jezeli choc troche sie do nich zblizymy, to co wydawalo sie np. ze zlota okazuje sie byc z plastiku, dobrze wyglada ale nie jest prawdziwe. Jest to jeden ze stanów ducha. Sa równiez stany pelne cierpienia. Ma sie wrazenie, ze zoladek jest tak duzy jak Kraków a usta sa tak malenkie jak uszko igly a szyja cienka jak sznurek. Próbujemy jesc ale nie mozemy tego zrobic. Ma sie tez wrazenie, ze widzi sie wszystko, czego by sie pragnelo ale wokól tych rzeczy stoja uzbrojone istoty. Czuje sie lek i nie ma sie radosci. Ma sie wrazenie, ze przez dwanascie lat nie pije sie ani kropli wody. Wszystko co sie spozywa jest nieprzyjemne. W zlych stanach matki wydaja na swiat naraz 500 dzieci a dzieci próbuja zjesc matke a matka pozera dzieci. Sa miejsca, gdzie czuje sie ze ma sie bardzo cienkie nogi i rece i nie mozna sie poruszac. To sa bardzo silne sny, które mozna miec, jesli nagromadzilismy w duchu bardzo duzo pozadania. A przeciez duch nie ma zadnego koloru, wielkosci, ciezaru, nie ma w nim zadnych przeszkód i wszystko moze sie zdarzyc. Tak wiec bardzo latwo moga sie zdarzyc takie przezycia i sny. Ten sen nie bedzie przezywany jako zwykly sen nocny, ale tak samo jak obecnie przezywamy te rzeczywistosc. W tych stanach mozemy byc 500 lat. Tutaj widzimy obrazki. Jest taki, który chce sie napic ale w momencie kiedy usiluje to czynic woda przemienia sie w ogien. Sa tu istoty, które nawet w swietle slonca trzesa sie z zimna a w lecie parzy ich nawet swiatlo ksiezyca. Taki jest to stan.

Potem przychodza najgorsze stany, najgorsze sny jakie moga powstac w duchu. Sa to stany piekielne. I znowu nie jest to jakies miejsce ale psychiczny stan, który sie przezywa. Tak jak teraz moglibysmy pójsc do szpitala psychiatrycznego i zobaczyc ludzi, którzy przezywaja swiat piekielny, chociaz jestesmy w swiecie ludzi, tak samo kiedy umrzemy, a obudza sie w naszym duchu szkodliwe rzeczy, pojawia sie podswiadome wrazenia, gdyz nie bedzie juz wrazen zmyslowych, przezyjemy bardzo duzo cierpienia. Jesli w naszym duchu jest wiele szkodliwych rzeczy, duzo nienawisci i gniewu. Jesli czynilismy wiele zlego, zabijalismy, mówilismy wiele szkodliwych slów, szkodzilismy innym, to nie oznacza jeszcze, ze te rzeczy nie moga zostac oczyszczone. Nasza praktyka jest wlasnie najszybszym srodkiem do tego. Lecz jesli nie ma oczyszczenia, jezeli nasze nasiona cierpienia nie zostana usuniete z naszego ducha, wówczas przychodzi cierpienie, przychodza paranoidalne sny pelne cierpienia, poniewaz w pustce ducha moga powstac najrózniejsze przezycia i moga trwac bardzo dlugo. Tutaj widzimy niektóre z nich. Uczucie zimnej lub goracej nienawisci jest przyczyna piekla. Uczucia te krystalizuja sie w rózne paranoidalne przezycia, które widzimy na przyklad w szpitalach psychiatrycznych. Najsilniejsze z tych przezyc to uczucia zimna lub goraca. Jesli ktos mial duzo nienawisci to ma uczucie ze trzesie sie z zimna i jego cialo peka z tego powodu. Nie jest to dobry stan. Albo przezywa sie, ze rózne istoty które sie zabijalo wychodza teraz aby nas zabic. Np. kot przezyje teraz, ze przychodzi do niego ogromna mysz, zeby go zjesc. Czlowiek, który zabil wiele zwierzat, przezywa teraz, ze glowy tych zwierzat razem sie zwieraja i zgniataja go. A kiedy te glowy sie rozchodza, to on znowu sie budzi i jeszcze raz te glowy przychodza i zgniataja go. I tak w kolo. Co tylko duch moze sobie wyobrazic moze sie wydarzyc, poniewaz duch jest nieograniczony. Sa tam równiez stany uczucia goraca. A tutaj na dole jest szczególnie zle miejsce. Nazywa sie Pieklo Wadzry. To jest pieklo dla istot, które szczególnie wiele zlego uczynily dla nauki Buddy. Stany te moga trwac bardzo dlugo. To co powinnismy wiedziec my, ludzie zachodu, to to, ze zaden z tych stanów nie jest trwaly, ani tez stan boski ani stan piekielny nie jest wieczny. Powstaja one z uwarunkowan naszego ducha jako jego przyjemne lub nieprzyjemne stany i sa tak dlugo przezywane dopóki sie nie wyczerpia. Kiedy sie zuzyja jeden sen znika ale pojawia sie nowy az znów powrócimy kiedys w swiat ludzki, gdzie istnieje mozliwosc zasadzania bardzo silnych wrazen, poniewaz mamy tu trwale cialo z którym duch jest polaczony.

W ten sposób przechodzilismy z jednej egzystencji do drugiej. Od tego zycia bedzie z tym koniec. Po tym zyciu bedzie juz koniec. Budda powiedzial, ze ten kto praktykuje mantry i ma na to pozwolenie, kto przyjmie schronienie i pracuje dla dobra wszystkich istot, on albo ona, po tym zyciu bedzie przyjmowal rózne aspekty Buddy, na których sie teraz koncentrowal. Te rzeczy znowu zobaczymy, rozpoznamy je i polaczymy sie z nimi, poniewaz w tym czasie nie bedziemy miec trwalego ciala, które mogloby nam przeszkadzac i potem przezyjemy stan naszego ducha. To nie znaczy, ze bedziemy oswieceni, ale to znaczy, ze dojdziemy do poziomu, gdzie bedziemy mogli usunac 10 róznych zaslon i potem bedziemy w stanie pomóc innym. Nie bedziemy zwiazani ze swymi iluzjami i bedziemy zdolni coraz wiecej robic dla innych. W ciagu trzech do siedmiu a co najwyzej szesnastu ponownych odrodzen ten kto otrzymal mantre i blogoslawienstwo bedzie oswiecony. Zostalo równiez powiedziane, ze kiedy Karmapa odrodzi sie jako Budda, jako wielki Sangdzie Senge, Simhanananda, Iwi Budda, który przyjdzie po Maitrei, to wszyscy bedziemy wokól niego i razem osiagniemy pelne oswiecenie. Pola tej sily, te wszystkie wiezi jakie tutaj mamy, beda bardzo pomocne i beda zawsze aktywne.

Kiedy Buddowie wyjasniaja nam te szesc swiatów róznych, czynia to po to abysmy w naszym wnetrzu byli zdecydowani nie chciec narodzic sie w któryms z tych stanów, zebysmy nie pragneli tego. To jest dla nas najwieksza pomoc kiedy umrzemy, abysmy sie tak otworzyli, zeby Buddowie mogli nam pomóc. Otwieramy sie teraz, poniewaz rozwija sie w nas bardzo duzo zaufania i wspólczucia. Bedziemy miec wspólczucie dla innych istot i pragnienie aby praktykowac i dojsc tak daleko, abysmy mogli im pomóc. Jest szczescie na tym swiecie, jest bardzo wiele pieknych rzeczy. Ale w porównaniu ze szczesciem oswiecenia jest ono krótkotrwale bardzo. Nie znaczy to, ze mamy byc fanatykami i myslec, ze ten swiat jest zly. Mamy widziec ten swiat jako piekny i doskonaly, kobiety jako madrosc a mezczyzn jako energie, wszystko wokól nas jest promieniujace i piekne ale nie powinnismy sie tutaj przywiazywac. Musimy wiedziec, ze po drugiej stronie, poza tymi stanami ducha, jest cos nieskonczenie pieknego i pelnego znaczenia. I powinnismy byc bardzo wdzieczni Karmapie, za to ze obiecuje nam pomóc na tej drodze i obejmuje nas swoja sila. On nas nie potrzebuje ale my potrzebujemy jego. I to ze on jest, to jest cudowne.

I jeszcze o kilku innych rzeczach, które sa zwiazane z szescioma swiatami, chcialem krótko powiedziec. Od czasu do czasu w tym swiecie pojawiaja sie istoty, które czynia cos bardzo zlego. Sa ludzie, którzy posiadaja olbrzymia wladze ale wykorzystuja ja w zly sposób. Sa to czesto istoty, które przychodza tutaj z dwóch szczególnych piekiel. Jedno pieklo, to takie, w którym jest sie od czasu do czasu. A drugie jest w sasiedztwie. Jesli mamy zla karme to te istoty przychodza do nas, gdyz my przyciagamy je. Wlasciwie cala Europa ma zla karme. Ale jesli trzymamy sie schronienia, to oni nie moga nam zaszkodzic. Równiez w oknach i drzwiach sa rózne istoty, które przezywaja ze tam sa. Nie mozemy ich zobaczyc ani uslyszec ale odczuwamy, ze sa. Jesli trzaskamy drzwiami i oknami wtedy one odczuwaja lek i bardzo cierpia. Dlatego drzwi i okna dobrze jest zamykac w delikatny sposób.

To bylo troszke o szesciu swiatach. Teraz juz wiemy dokad nie chcemy pójsc. Te trzy zwierzeta w srodku symbolizuja trzy trucizny umyslu, które prowadza do tego, ze w ogóle moga powstac takie sny w naszym duchu o ile bedziemy do nich przywiazani. Kogut symbolizuje zadze, waz nienawisc a swinia glupote. One ciagle scigaja sie w takim kole. Jezeli sa takie odczucia, mamy silne poczucie bycia oddzielonym od innych. Jezeli jest zadza powstaje przywiazanie, a jezeli jest nienawisc, powstaje zazdrosc. Jezeli jest glupota, powstaje duma. Kiedy sa obecne te przeszkadzajace uczucia wówczas przezywamy te szesc swiatów. Wszystko jest rezultatem poczucia dualizmu. Jezeli uwazamy, ze istnieje "ja" to myslimy, ze istnieje "ty". I z tego powstaje cierpienie. To co widzimy po lewej na jasnym polu to sa istoty, które czynily dobrze, które praktykowaly. One ida do góry i beda wyzwolone. Tutaj sa istoty, które czynily zle, które szkodzily innym i one spadaja w dól w stany cierpienia.

Tutaj wokól kola widzimy dwanascie uwarunkowanych swiatów. Stan narodzin, stan starosci, chorób i smierci. Tutaj na górze jest stan niewiedzy. Z tej niewiedzy rodzimy sie po smierci, powstaja wyobrazenia i idee. To jest porównanie do garncarza, który lepi garnki. Potem powstaja rózne zmysly, które podobne sa do malpy. Z tego powstaje potem dazenie do czegos a nastepnie przywiazanie i poszukiwanie tego, co jest przyjemne. Potem kontakt z róznymi rzeczami, kontakt pomiedzy zmyslami i zewnetrznym swiatem. Nie przypominam sobie wszystkiego. Potem ludzie sie kochaja, ktos sie rodzi, potem przychodzi choroba, starosc i smierc. I wszystko zaczyna sie od nowa.

 

 

 

 

OLE NYDAHL

MEDYTACJA W CODZIENNYM ZYCIU


DOWNLOAD <ole_medytacja_w_zyciu.zip>

Drukuj Stronê <javascript:printWindow()>

Jedynym sensem kazdej buddyjskiej praktyki jest uczynienie umyslu swiezym i pozbawionym wysilku. Naturalnie zjednoczony ze wszystkim jest sam w sobie pelen madrosci, radosci i wspólczucia. Chodzi jeszcze o to, by z pomoca metod Buddy rozpoznac jego prawdziwa nature. Mozemy to osiagnac dzieki trzem filarom Nauki: (1)wystarczajaco sprawdzonym wskazówkom, (2)wlasciwym metodom pozwalajacym doswiadczyc tego, co zostalo zrozumiane i przyjete jako prawdziwe, oraz (3)slubowaniom pozwalajacym umocnic to, co zostalo osiagniete.
Srodkowy filar wchloniecia lub tez medytacji mozemy umocnic w codziennym zyciu lub na odosobnieniu. W buddyzmie chodzi o doswiadczenie, a nie o wiare. Poniewaz Nauka, jesli ja stosujemy, sprawia iz stajemy sie po prostu lepszymi, szczesliwszymi ludzmi, temu srodkowemu filarowi przypisuje sie tak duze znaczenie. Dlatego chcialbym powiedziec tu cos wiecej o medytacji w codziennym zyciu i na odosobnieniu.
Na zewnetrznym poziomie róznice sa wyrazne: albo praktykuje sie w dawaniu i braniu codziennego zycia, albo tez wycofuje sie do wlasnego, pozbawionego podniet swiata. Równiez przebieg praktyki i posrednie cele sa w obu przypadkach rozne. Dzien medytujacego na odosobnieniu uplywa zgodnie z ustalonym, szczególowym planem - swiadomie wzmacnia on przez caly czas okreslone wlasciwosci ciala, mowy i umyslu. Tak osiagniete ,,czyste krainy'" lub tez ,,bezforemne" wglady w nature wszystkich rzeczy wzrosly jednak na sztucznym podlozu i pózniej nie mozna ich czesto utrzymac w zyciu. Dowodza tego setki kobiet i mezczyzn, równiez pochodzacych z Zachodu, którzy przeszli, w grupach skladajacych sie tylko z reprezentantów wlasnej plci, trzyletnie wyksztalcenie lamów - spali przez ten caly czas siedzac i utrzymywali calkowita wstrzemiezliwosc w zupelnym odizolowaniu od zewnetrznego swiata. Mimo ze to czego sie w ten sposób nauczyli, jest niezbedne dla kontynuacji wszystkich metod linii przekazu, wydaje sie, iz praktykujacy w ten sposób wzmacniaja raczej niz doskonala cechy charakteru, z którymi rozpoczynaja odosobnienie.
Ktos kto medytuje w codziennym zyciu nie porzuca ani pracy, ani kregu przyjaciól i nie opuszcza swych naturalnych torów rozwoju. Stara sie przede wszystkim stosowac i rozwijac czysty poglad Diamentowej Drogi, przekazany przez nauczyciela. Jesli ktos widzi siebie i innych jako Buddów, a swiat jako promieniujacy znaczeniem to wystarczy jezeli bedzie robil tylko to, co pojawia sie akurat przed jego nosem.
W rzeczywistosci najlepsza jest mieszanka obu tych rzeczy: z jednej strony nie bawimy sie w chowanego z wlasnymi trudnosciami, z drugiej zas pozwalamy oddzialywac na siebie medytacyjnemu wchlonieciu i oczyszczeniu, które umozliwia nam dotarcie do otwartej przestrzeni wolnej od przyzwyczajen. Oznacza to: krótkie ukierunkowane odosobnienia odbywane w pojedynke lub w towarzystwie, pozwalajace rozwinac w umysle pozyteczne i pozadane wlasciwosci, i wykorzenic przeszkadzajace wrazenia, stojace nam na drodze.
W codziennym zyciu powinnismy utrzymywac uzyskany w ten sposób poglad i praktycznie go wykorzystywac. Zdobyte w ten sposób doswiadczenia wzmocnia nastepnie wchloniecie medytacyjne. Gdy zewnetrzna i wewnetrzna prawda wzbogacaja i uzupelniaja sie nawzajem, wszystko w zyciu staje sie nauka i krokiem na sciezce. Na odosobnieniu chodzi wiec o pelne wykorzystanie czasu zaplanowanego na medytacje i wlasciwe zastosowanie metod. W przeciwienstwie do tego glówna praktyka w codziennym zyciu jest ciagle wzmacnianie czystego pogladu. Pozytecznie spedzony dzien, nie tylko dla tego zycia, lecz takze dla smierci i nastepnych odrodzen, móglby wówczas wygladac tak, zeby zaczac od czegos pieknego - ten kto lubi sie kochac rano powinien przypomniec sobie otrzymane wczesniej inicjacje i widziec siebie samego i partnera jako meskich i zenskich Buddów w zjednoczeniu. Równiez na bezforemnej drodze Mahamudry nierozdzielnosc przestrzeni i radosci jest tutaj droga - nieustannym promieniowaniem pozaosobistej mnogosci w przestrzeni. Potem - a w zimnych krajach jeszcze przed wstaniem - rozpoznaje sie swoje wlasne bogactwo: mozliwosc stosowania wyzwalajacych metod Buddy przez caly kolejny dzien i przyjmuje sie schronienie. Wszyscy powinni przyjmowac je w celu, w drodze i w przyjaciolach podazajacych nia równiez. Jednak ten kto pragnie szybko sie rozwijac przyjmuje je dodatkowo w lamie, z którym na koncu stapia sie lub nie zaleznie od zyczenia.

Nawet ktos, kto ma juz za soba sto jedenascie tysiecy poklonów nyndro, moze z duzym pozytkiem robic ich troche kazdego dnia rano. Nie ma lepszego zródla sily na caly dzien!
W czasie wstawania i pod prysznicem mozna ofiarowac w umysle oswieceniu wszystkie zdolnosci swego ciala lub tez - jesli jest sie silnym - zaproponowac Buddom siebie jako opiekuna wszystkich istot. W czasie jedzenia kontynuujemy gromadzenie wszystkich dobrych wrazen. Jesli widzimy swoje cialo jako cialo lamy lub jidama, wówczas cale dobro, którym je obdarzamy jest wyzwalajacym, prowadzacym do oswiecenia dzialaniem. W drodze do pracy mozemy doswiadczyc wielu rodzajów energii. Caly ruch samochodów i autobusów jest sam w sobie czyms wspanialym, cala owa energia tak wielu ludzi. Mozemy ofiarowac to wszystko Buddom i wszystkim istotom. Kiedy dotrzemy juz na miejsce poswiecamy, troche czasu na to, by kazdemu ze wspólpracowników posadzic Budde na glowie i utrzymywac go tam przez kilka nastepnych godzin.

Do praktyki w codziennym zyciu nalezy równiez wiedza o tym jak rozwija sie swiat, jakim zagrozeniem sa dla niego przeludnienie i islam. Jesli nie sledzi sie biezacych wydarzen nie mozna byc swiadomym czlowiekiem. Sam mam na tym polu zaufanie przede wszystkim do "International Herald Tribune", jednak jakas rozsadna polska gazeta obserwujaca to co sie dookola dzieje bez politycznego bielma na oczach moze byc równiez dobrym zródlem informacji - dotyczy to takze wiadomosci telewizyjnych. Prócz tego. iz dzieki owej wiedzy bedziemy w przyszlosci w stanie oddac swój glos w wyborach z pozytkiem dla wszystkich, znajomosc biezacych wydarzen daje nam równiez material do rozwijania wspólczucia i madrosci doswiadczenia - obie te rzeczy jako jedyne moga na dluzsza mete pomoc swiatu.
Jesli w domu czeka na nas rodzina powinnismy czynic dla niej wszystko co jestesmy w stanie. Musimy przynosic jej pozytek wlasnym wgladem i wlaczac ja do swego rozwoju. Nasi najblizsi sa takze czesto papierkiem lakmusowym poziomu naszej cierpliwosci. Niezaleznie od tego co wydarzylo sie w ciagu dnia mantra Diamentowego Umyslu wieczorem oczysci wszystko co przeszkadzajace. Potem przychodzi znowu czas na pelna szczescia milosc; przed zasnieciem zas dobrze jest, jesli to mozliwe, zrobic medytacje Przejrzystego Swiatla.
Na koncu jeszcze kilka wskazówek dla przyjaciól majacych zamiar pójsc na odosobnienie w Roedby, Schwarzenbergu. Karma Gon, Kaitai, Kucharach czy w jakimkolwiek innym naszym osrodku na calym swiecie. Niezaleznie od tego, czy bedziecie chcieli poswiecic ten czas na nyndro, szine lub jidama i zapragniecie kierowac swoja medytacja przede wszystkim uzywajac swych wlasnych sil i zrozumienia: szczególnym osiagnieciem, które uzyskacie dzieki odosobnieniu bedzie wolnosc postrzegania swiata z wiekszego dystansu - jako gry warunków i jako snu. To wlasnie pojawiajaca sie w czasie ich trwania radosc sprawia, iz odosobnienia staja sie dla nas pewnego rodzaju ,,twórczym nalogiem". Mozemy sie po prostu poczuc tak dobrze w owym wybranym swiecie, ze tylko z rzadka bedzie sie w nas pojawialo pragnienie wkraczania do swiata innych.
Medytacja jest w swej esencji wlasciwym dzialaniem. Jak mówi Karmapa w Modlitwie Mahamudry: Jesli spoczywamy w pelni swiadomi w tym, co wydarza sie w zyciu, jezeli nie opuszczamy poziomu najwyzszego pogladu, nie ma zadnego momentu, który nie prowadzilby nas dalej. Poznanie umyslu jest jedynym celem.


 

 

 

... NASZ UMYSL JEST SWOBODNY JAK OCEAN ...

Ole Nydahl

Nauki wygloszone w KIBI w lutym 1994 roku.



DOWNLOAD <ole_kibi94.zip>

Drukuj Stronê <javascript:printWindow()>

Przede wszystkim chcialbym wam powiedziec, ze mamy wiele powodów do radosci. Pierwszy z nich to fakt, ze na calym swiecie funkcjonuje 260 naszych osrodków. Wszystkie dzialaja na tych samych zasadach - sa zorientowane na praktyke, ludzie robia w nich nyndro i doskonale ze soba wspólpracuja. Nastepnym jest to, ze spelniamy zyczenie Buddy, naprawde wprowadzamy w zycie to, czego pragnal. Jednoczesnie zdarza sie, ze czesto utykamy gdzies na obrzezach buddyzmu. Jesli praktykujemy droge sutr, dajemy sie zlapac slowom, a jesli droge tantr, przywiazujemy sie do symboli i mantr. Korzystajac z metod Wielkiej Pieczeci lub Wielkiej Doskonalosci czesto dajemy sie zlapac w pulapke jakiegos pogladu, który musimy utrzymywac. Bardzo latwo zapominamy, ze Budda pragnal po prostu, bysmy byli spontaniczni i wolni od wysilku, bysmy odkryli, ze nasz umysl jest przejrzystym swiatlem, ze nigdy sie nie narodzil i nigdy nie umrze. Powiedzial tez, ze kiedy to zrozumiemy, wszystkie wlasciwosci, które sa juz w nas obecne, a których nie jestesmy teraz jeszcze swiadomi, zamanifestuja sie naturalnie i latwo. Mamy silna sklonnosc do patrzenia na palec wskazujacy ksiezyc, a nie na sam ksiezyc. Wpadamy w pulapke symbolu, idei lub pogladu i zapominamy o bezposrednim doswiadczeniu otwarcia sie, bycia spontanicznym, wolnym od wysilku, rozluznionym i po prostu szczesliwym tu i teraz.

Ciesze sie bardzo, ze moge byc teraz tutaj i przekonac sie, ze udalo wam sie polaczyc ze soba te wszystkie rzeczy. Wiem, ze wielu z was praktykuje nyndro i tworzy osrodki silnie zorientowane na praktyke - jednoczesnie potraficie równiez zachowac wlasciwy poglad.

Za kazdym razem, gdy mówie wam o czyms, mówie to z punktu widzenia mahamudry - jest to chyba jedyna nauka, która naprawde rozumiem. W rzeczywistosci Wielka Pieczec jest prosta - polega na robieniu tego, co mamy przed nosem oraz na braku obaw i oczekiwan. Inne informacje sa dla mnie zbyt skomplikowane - zauwazylem, ze uczycie sie tutaj wielu rzeczy, których nie wiem. Zdobywacie szczególowa wiedze, która jest bardzo wazna i która trzeba zachowac.

Jesli chodzi o poglad, udalo wam sie utrzymac szczera przyjazn i dzialac razem. Sprawiacie wrazenie grupy skutecznych ludzi, pragnacych nadac swojemu zyciu sens, nie zas bandy plotkarzy. Powiedzialbym, ze w bardzo dobry sposób laczycie wszystko, co robimy na calym swiecie. Mysle, ze ma to naprawde glebokie znaczenie i jestem pewien, ze po powrocie na Zachód bedziecie w stanie wniesc wiele do zycia osrodków i byc naprawde uzyteczni. Polaczyc ze soba tak wiele, mogliscie tylko dzieki przyjazni i wspólnej pracy. Ciesze sie, ze nie wracacie do domu z wielka glowa i bez serca, ale z pewna caloscia, której podstawe stanowi przyjazn. Na pewno tez nieraz sie zakochiwaliscie, moze wchodziliscie tez w nowe zwiazki albo dzieliliscie sie partnerami i takze w ten sposób zdobywaliscie prawdziwe zyciowe doswiadczenie.

To wszystko oznacza, ze rozwijaliscie sie jako ludzie. Nie tylko staliscie sie bardziej dojrzali intelektualnie i emocjonalnie - czas spedzony tutaj odslonil wiele innych wlasciwosci waszego umyslu. Zblizyliscie sie bardziej do stanu, w którym nie trzeba juz niczego udowadniac, obawiac sie, oczekiwac, szukac lub odpychac od siebie - do poziomu, na którym spoczywajac w swym wlasnym centrum, robimy po prostu to, co pojawia sie przede naszym nosem. Dzieki temu urzeczywistnieniu nie przypominamy malego psa, który co chwila musi szczekac, zeby zwrócic na siebie uwage, lecz duzego, który nie musi tego robic, poniewaz wszyscy widzieli juz, do czego jest zdolny. Wszystko to oznacza, ze bedziecie teraz potrafili lepiej niz przedtem wyrazac wasze wewnetrzne wlasciwosci i moce. Naprawde bedziecie w stanie dac wiecej innym, zrobic cos dla swiata. Bardzo sie z tego ciesze.

Dzisiaj odpowiedzialem na list pewnej Polki, która miala na swój temat mnóstwo koncepcji. Napisalem jej: "To wspaniale, ze masz te wszystkie idee, ale kiedy nastepnym razem bedziesz wysylac do mnie list, napisz komu sie to przydarza". W rzeczywistosci, zeby pozbyc sie wszystkich swoich problemów, potrzebujemy jedynie odpowiedzi na to pytanie. Wystarczy jesli sprawdzimy, czy jestesmy w stanie odnalezc tego, kto opisuje caly dramat. Jesli poszukamy go w swoim - miejmy nadzieje ladnym - ciele, to okaze sie ze nie jest ono czyms trwalym i przez caly czas sie zmienia. Wraz z uplywem czasu, zmienia sie jego wyglad, waga, ilosc zebów, wlosów itd. - nie ma sposobu, by odnalezc jakiekolwiek "ja" w ciele. Pózniej mozemy spróbowac zidentyfikowac sie ze swoimi uczuciami i myslami, ale wtedy takze zobaczymy, iz tych dobrych nie jestesmy w stanie utrzymac, a nieprzyjemne staja sie tym silniejsze, z im wieksza zapamietaloscia z nimi walczymy. Kiedy przytomnie przyjrzymy sie temu wszystkiemu przez chwile i odkryjemy, ze odnalezienie gdziekolwiek jakiegos "siebie" jest po prostu niemozliwe, iz nie ma zadnej rzeczy, która produkowalaby mysli, zniknie caly strach, nerwowosc i napiecie.

Tym, co powstrzymuje nas od pelnego zrozumienia siebie nawzajem i bycia calkowicie swiadomym tu i teraz, jest fakt, ze zazwyczaj rozumiemy przestrzen jako oddzielenie. Ten sposób myslenia jest jednoczesnie bardzo naturalny, bo przez miliony lat ewolucji nasze przetrwanie zalezalo od ustalenia, w jakiej odleglosci znajdowal sie tygrys. Dzieki temu wiedzielismy, ze nalezy np. wdrapac sie na drzewo, znalezc jakis kamien albo zawolac przyjaciól. We wszystkich podobnych sytuacjach ów sposób postrzegania byl bardzo korzystny z punktu widzenia przetrwania gatunku. Jednakze dla medytacji i rozwiniecia prawdziwego wgladu powinnismy byc w stanie sobie wyobrazic, ze mamy oczy z tylu glowy. Jezeli nam sie to uda, dostrzezemy, ze przestrzeni za nami jest wiecej niz pomiedzy nami i ze nie jest tak tylko w przypadku odleglosci, która trzeba zachowac, zeby przezyc. Równiez w przestrzeni medytacyjnej mozemy odkryc, ze zawsze jest wiecej miejsca za nami, niz pomiedzy nami i w tym wlasnie momencie otwartosc przestaje byc oddzieleniem, a zaczyna byc pojemnikiem - czyms, w czym wszyscy jestesmy zawarci. To uczucie bycia wewnatrz i dzielenia tej samej przestrzeni uwalnia ogromna ilosc intuicji. W rzeczywistosci przejawienie sie jej blokuja wlasnie nasze sztywne poglady "ja tu" i "ty tam" - cale owo niepotrzebne poczucie oddzielenia. Kiedy wiec rozpusci sie ono, kiedy rozpoznamy przestrzen jako pojemnik, intuicja pojawi sie w naturalny sposób, stanie sie czyms naprawde wspanialym, swiezym, pelnym nieograniczonych mozliwosci i nada naszemu zyciu gleboki sens. Jest ona pierwsza wlasciwoscia, która pojawia sie w nas dzieki doswiadczeniu podstawowej jednosci wszystkich i wszystkiego.

Druga jest nieustraszonosc. Niedawno odbyl sie kurs w Kanderstag w Szwajcarii. Samo miejsce bylo przepiekne, otoczone pokrytymi sniegiem Alpami. Nasi tamtejsi gospodarze byli tak mili, ze zorganizowali mi lot na paralotni. Instruktora nikt z nas nie znal, ale jeszcze tego samego wieczoru przyszedl on na sesje i przyjal Schronienie, poniewaz poruszy...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin