MAKABRYZM.doc

(77 KB) Pobierz
Makabryzm

Makabryzm

Śmierć towarzyszy nam przez całe życie. Jest jak cień, nie odstępuje nas nawet na chwilę. Człowiek próbuje, więc oswoić się z nią, pomniejszyć jej tragizm.

Ze szczególną siłą zagadnienie śmierci poruszało umysły ludzi w średniowieczu i w XVII wieku. Barokowa wyobraźnia, ­ bo głównie o tym okresie będzie dalej mowa ­ przedstawiała śmierć w sposób wyrafinowany i odrażający: ekstatyczne agonie, rozkładające się zwłoki, parady trupów, makabryczne tańce Kostuchy. Takie makabryzmy pojawiają się w polskiej literaturze tego okresu (Paweł Simplicjan, Hieronim Morsztyn, Jan Andrzej Morsztyn, Samuel Twardowski, Wacław Potocki, Klemens Bolesławiusz, Dominik Rudnicki), a także w sztuce, głównie kościelnej.

Dlaczego w tym okresie ponownie tak bardzo upodobano sobie temat śmierci? Musimy zdać sobie sprawę z tego, że człowiek żył wówczas w Polsce w skomplikowanej sytuacji historycznej i społecznej, a poddawany był także niekorzystnym uwarunkowaniom biologicznym. Do tych ostatnich należało m.in. zaostrzenie klimatu, pojawienie się wielu niebezpiecznych chorób, fatalne warunki higieniczne, niewłaściwe odżywianie. Nasilenie chorób zakaźnych odnotowano w tym czasie w całej Europie. W Polsce powszechnie nazywano je „zarazami", „powietrzem" lub „morem". Były to przeważnie epidemie dżumy, tyfusu plamistego, czerwonki bakteryjnej, ospy, malarii, błonicy, odry czy grypy.



Zdobienia ścienne w kościele św. Katarzyny w KrakowieZdecydowanie zły wpływ na warunki bytu ówczesnych Polaków miały też liczne wojny, przetaczające się przez terytorium naszego kraju. Trzeba przypomnieć, że jest to okres wojen szwedzkich, które niekorzystnie wpłynęły na wszystkie dziedziny życia. Polska utraciła wówczas około 35% mieszkańców, zniszczone zostały miasta. Jest to także czas wojen kozackich i wojen z Turcją. Niosły one głód, niedostatek, choroby i śmierć, wpływały na migracje ludności. Nieuprzątane zwłoki, zarówno ludzkie, jak i zwierzęce, stawały się szybko wylęgarniami bakterii i ogniskami epidemii. Apogeum tych nieszczęść przypada na połowę XVII wieku.

To wszystko wpływało na psychikę ludzi, którzy z rozmaitych przyczyn lękali się nieznanego, niepojętego niebezpieczeństwa, zagrażającego w każdej chwili i z każdej strony. Oprócz ciągle powracających epidemii i wojen nękały ich także pożary bezlitośnie trawiące całe wsie i miasta wraz z mieszkańcami, dzikie zwierzęta, szczególnie wilki, i wielekroć atakująca nasz kraj szarańcza. Człowiek widział, jak zaraza zbierała krwawe żniwo wśród jego krewnych, sąsiadów, znajomych, biednych, bogatych, królów i ludzi różnych narodowości. To skłaniało do refleksji. Wszyscy bali się tego samego: cierpienia, choroby i śmierci. To ich równało ze sobą.



Koło śmierci. Kopuła w kaplicy Pana Jezusa w kościele parafialnym w Tarłowie (poł. XVII w.)

Przyzwyczajony do okropności, jakie niósł wiek XVII, ówczesny człowiek począł ze szczególnym upodobaniem rozpamiętywać śmierć, rozkład ludzkich zwłok. Początkowo literatura i sztuka tylko nawiązywały do idei marności, stosując elementy niesamowite, lecz nie agresywne. Jednak z biegiem lat pojawiają się coraz bardziej odrażające i makabryczne sceny, obrazy.

Słowo makabra pochodzi od francuskiego słowa macabre. Pojawia się ono już w 1376 roku u francuskiego poety Jeana
le Févre'a. Niedługo potem powstaje określenie danse macabre (taniec śmierci), nawiązujące do maksymy memento mori.

Taniec jest przede wszystkim jednym z najstarszych sposobów okazywania radości. Ale nie tylko człowiek może mieć do niej powód. Ma go także Śmierć, rozpoczynająca w radosnym zapamiętaniu swój taniec, w kręgu, którego złączeni są na przemian zmarli i żywi. W średniowiecznych przedstawieniach wodzirejem jest, pojawiający się w każdej parze, nagi, zgniły, bardzo ruchliwy i najczęściej bezpłciowy trup lub kościotrup, powiewający resztkami ubrania i strzępami zżółkłej skóry. Śmierć ochoczo wyciąga rękę do swej ofiary, którą zamierza porwać; są to mężczyzna lub kobieta ubrani zgodnie ze swoim pochodzeniem.

Śmierć jako temat dotyczący człowieka stała się również nieodłącznym elementem kultury ludycznej (łac. ludus ­ zabawa), która wypowiadała się za pomocą obrzędów i zwyczajów. Człowiek, będący cząstką przyrody, podlegał jej prawom: rodził się, dojrzewał i umierał. Umierał jako jednostka, ale jako gatunek odtwarzał się na nowo w cyklu życia i śmierci, która w tym wypadku nie była rzeczą ostateczną. Kościół przejmował i akceptował obrządki ludowe, niegdyś pogańskie, dając sposobność do przerobienia ich na modłę chrześcijańską; taniec śmierci, więc wykorzystywany był w nich jako środek wychowawczy. Ulegając kościelnym przeróbkom i „tłumaczeniom" na język chrześcijański, pozostał w pamięci ludzi na wiele stuleci. Przykładem takiego obrządku ludowego jest karnawał, a maska to sposób na zniesienie istniejących, na co dzień hierarchii i nierówności między ludźmi.

Popularną maską karnawałową była maska Śmierci, bo właśnie z nią ludzie chcieli się zrównać, choć na krótki okres karnawału. Również kolędnicy są przykładem przejęcia i adaptacji tańca śmierci. Właśnie wśród nich pojawia się postać Kostuchy z kosą, goniącej wszystkich dokoła i dającej się czasami przekupić łakociami. Śmiech ma złagodzić strach i grozę, a komizm zmniejszyć wielkość i władzę prawdziwej śmierci.

W zabawie Śmierć występuje pod postacią kościotrupa, jednak ówcześnie lud wierzył, że może ona przybierać także inne postaci: białej gęsi, księdza, wrony, zakonnicy czy kamiennej figury. Różnie ją też nazywano: Kosta, Jasnokościelna, Baśka, Nocnia. W ludowych wierzeniach dotyczących śmierci występuje także wiara w ostrzeżenia zwierząt, przeczuwających jej nadejście ­ był to przede wszystkim wyjący pies.



Starzec i Śmierć. Stiuki figuralne w kościele parafialnym w Tarłowie (poł. XVII w.)

W XVII wieku ikonografia tańca śmierci i triumfu śmierci wykorzystywała nowe w porównaniu ze średniowieczem środki wyrazu. Przedstawiane postaci, mimo otaczającego je bogactwa, często nadgryzane są od wewnątrz przez robactwo, twarze mają blade, oczy zapadnięte, pozbawione wyrazu. Myśl o przemijaniu, o znikomości i krótkości ludzkiego istnienia, przywoływały najprostsze symbole śmierci: szkielet, czaszka, trup w stanie rozkładu. Tego rodzaju „makabreski" stają się obowiązującą konwencją. Sztuka taka rozwija się szczególnie w kościołach, w kaplicach i w zabudowaniach cmentarnych. Motyw czaszki z piszczelami złożonymi na krzyż pojawia się na trumnach, katafalkach, szatach i chorągwiach żałobnych.

W polskiej sztuce kościelnej nasilenie motywów makabrycznych przypada na lata 1630­1680. W tym czasie polskie malarstwo alegoryczno-symboliczne korzysta jeszcze z form i pojęć średniowiecznych. Powstające obrazy są pełne zarówno powagi, jak i rubaszności, scholastycznej uczoności i wręcz niesmacznych konceptów. Taki charakter ma obraz w kościele Świętej Katarzyny w Krakowie. Ośrodkiem obrazu jest koło triumfującej Śmierci, będące nawiązaniem do wcześniej powstałych kół życia i kół Fortuny. Na jego obręczy znajduje się napis w języku łacińskim: Semel mori, post hoc autem iudicium, statum est omnibus hominibus, co znaczy Raz tylko umrzeć, potem jednak sąd, postanowione dla wszystkich ludzi. Tematem dominującym jest wizerunek Śmierci panującej nad wszystkimi stanami. Efekt taki uzyskał malarz za pomocą umieszczenia pomiędzy szprychami koła czaszek przybranych w tiary, korony, mitry książęce, infuły, kapelusze kardynalskie, piuski, czepce i hełmy rycerskie.

Podobne koło śmierci znajduje się także w kościele parafialnym w Tarłowie, na kopule kaplicy Pana Jezusa. Tu jednak między szprychami koła umieszczone są amorki, dzierżące w dłoniach atrybuty władzy ziemskiej i bogactwa. Ich twarze są niespokojne, a ciała powyginane, jak gdyby właśnie tańczyły. Poniżej (w stiukach figuralnych i na ścianach kaplicy) znajdują się naturalistyczne obrazy rozkładającego się ciała, ukazane z przesadną drobiazgowością i w niezwykłych kolorach. Najczęściej przedstawiają trupa ludzkiego zjadanego przez rozmaite stworzenia, takie jak robaki, węże, żaby, myszy i szczury.

W kulturze barokowej myśli o śmierci towarzyszą zwykle refleksje o czasie i przemijaniu. Pojawiają się, więc personifikacje zarazem Czasu i Śmierci. Przykładem może być wizerunek starca podpierającego się laską i Śmierci trzymającej klepsydrę (symbol czasu i przemijania) na stiukach figuralnych wspomnianej już kaplicy Pana Jezusa w tarłowskim kościele parafialnym. Z górnej części klepsydry wyrastają orle skrzydła, symbolizujące życie i śmierć, a równocześnie potęgę i chwałę, duszę i ciało. Skrzydła to dążenie do przekroczenia ludzkich możliwości, wyzwolenie, zwycięstwo, ucieczka, atrybut Ojca Czasu. Idea ta jest niekiedy nieświadomym nawiązaniem do mitologicznej postaci Saturna. W przeciwieństwie do Wieczności, Czas jest stworzony; ma swój początek i koniec, dlatego cechą charakterystyczną rzeczy istniejących w czasie jest ich zniszczalność i przemijalność. Dotyczy to także człowieka i Ojca Czasu ­ Saturna, który zgodnie z tradycją jest przedstawiany jako starzec z długą, białą brodą.



Taniec śmierci. Obraz z kościoła oo. Bernardynów w Krakowie

Krótkość życia ludzkiego wywołuje w człowieku sprzeciw. Ludzie próbują uciec przed swym przeznaczeniem. Rozpoczynają, więc szaleńczy wyścig ze śmiercią. Jest to równocześnie pogoń śmierci za człowiekiem. Główną rolę w utworach polskich poetów XVII wieku pełni czas. Ucieczka i pościg kojarzą się nieodparcie z motywem ofiary i zwycięzcy. Ucieka ktoś, kto jest winny lub takim się czuje, ucieka ktoś, kto jest bezsilny i nie może stawić czoła niebezpieczeństwu, lub ten, kto chce zapomnieć. Ucieka się przed czymś, z czym nie można się zmierzyć, bo jest to ponad czyjeś siły. Ucieka się wreszcie, by czegoś uniknąć, by się od czegoś oddalić, by pozostawić za sobą na tyle daleko, aby nas nie dotyczyło. Lecz nie przed wszystkim można uciec. Śmierć jest szybsza od człowieka. Stąd obrazy poruszające tę tematykę charakteryzuje niezwykła dynamika. Jednym zaś z ich toposów jest Fortuna ze swym pędzącym, kołem, któremu podlegają wszystkie prawa natury.

Często artyści stawiają obok siebie takie symbole, jak kolebka i grób, które wzmagają odczucie krótkości życia. Co można uczynić, gdy jest tak mało czasu? Niewiele. Słońce zachodzi i dla jednych kończy się ich rola w życiu, a dla drugich zaczyna, lecz nie na długo, bo słońce, które dopiero wzeszło, wkrótce znowu zajdzie. Istota ludzka nie ma, więc wyboru. Urodziliśmy się, bowiem i żyjemy z piętnem śmierci ­ na ciele i w duszy. Śmierć jest szybka niczym dziki, głodny zwierz, który zabija wszelkie stworzenie. Dopada swą ofiarę i momentalnie pożera. Lecz przecież zjadanie jednych stworzeń przez drugie jest odwiecznym prawem natury i stanowi pewien cykl pokarmowy: silniejszy zjada słabszego. Ten, kto stoi u samej góry, umiera i jest konsumowany przez robactwo. W ten sposób cykl się zamyka. Tak zawsze było i jest. To stanowi o całym życiu na ziemi i wpisuje się w odwieczne koło życia i śmierci. Dlatego Paweł Simplicjan powiada: Śmierć prędko ściga to, co jej należy. Wszystko jest zgodne z prawami przyrody i Boga.



Szlachcic i Śmierć. Kaplica Pana Jezusa w kościele parafialnym w Tarłowie (poł. XVII w.)

Makabra, która tak szokuje współczesnych ludzi, dla człowieka żyjącego w XVII wieku miała zupełnie inny wymiar. Była zarówno rozładowaniem strachu przed licznymi potencjalnymi niebezpieczeństwami, jak i realizacją specyficznych upodobań, do których należały niewątpliwie odwieczna potrzeba oglądania scen wzbudzających odrazę i przerażenie, pragnienie przeżywania strachu. Strach zaś stał się siłą napędową ludzkich poczynań. Bo bez względu na to, w jakim momencie historii znalazł się człowiek, śmierć jawiła mu się jako przeszkoda nie do pokonania, a życie jako droga do śmierci. Ludzie po raz kolejny zdali, więc sobie sprawę z tego, że są zbyt mali wobec ogromu kosmosu, nieustającego strumienia czasu i niezbadanych sił natury. Zawsze byli, choć nie zawsze o tym wiedzieli, uzależnieni od tysiąca drobiazgów, które składają się na ich „bycie". Jednym z tych „drobiazgów" była śmierć, a możliwość uporania się z nią siedemnastowieczny człowiek widział jedynie w wykorzystaniu przeciwko niej jej własnej broni: agresji i brutalności.

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin