Chmielewska Joanna - Duża polka.txt

(468 KB) Pobierz
   Joanna Chmielewska
   
   Du�a polka
   
   1995
   
   Na dmuchanym materacu, plecami do g�ry, le�a�o wielkie i grube cielsko. Przysz�o i po�o�y�o si� kr�tko po obiedzie, po czym chyba zasn�o, bo nie poruszy�o si�, nie zmieni�o pozycji, nawet nie drgn�o. Ludzie zacz�li schodzi� z pla�y, zbli�a�a si� pora kolacji, na �pi�ce cielsko nikt nie zwraca� uwagi.
   Widzia�am je z daleka od momentu, kiedy pad�o na ten materac. Nadmucha�o go przedtem. Zauwa�y�am scen� tylko dzi�ki temu, �e wypatrywa�am mojego g�upkowatego kuzyna w celu ukrycia si� przed nim, je�li przyjdzie na pla��, gapi�am si� zatem w tamtym kierunku. Kuzyn nie by� podobny, prezentowa� si� raczej chudo, wr�cz tyczkowato, ale to cielsko by�o takie wielkie i zwaliste, �e a� mnie zaciekawi�o. Pomy�la�am nawet z zawi�ci�, �e problem noszenia ci�kich walizek dla takiego pot�nego byka nie istnieje, wobec czego wszystkie ma pewnie na k�kach. I by� to m�j jedyny wniosek, nic wi�cej nie przysz�o mi do g�owy. Musia�am mie� za�mienie wzroku i umys�u. Poprzygl�da�am mu si� z du�ej odleg�o�ci, a� nadmucha� i pad�, zamieraj�c w bezruchu, po czym wr�ci�am do kuzyna.
   P�niej, zapewne ju� po kwadransie, przenios�am si� bli�ej z dw�ch powod�w. Kuzyn wylaz� z lasku na wydmach i ruszy� w moim kierunku. Dostrzeg�szy go, schowa�am si� za cudzym parawanem. Przeszed� obok i uda� si� dalej, nie widz�c mnie na szcz�cie, jednak�e miejsce pla�owe znalaz� sobie niezbyt odleg�e i ba�am si�, �e w ko�cu mnie dojrzy. Szczeg�lnie �e �w cudzy parawan nale�a� do rodziny z trojgiem dzieci, upiornie ha�a�liwych i ruchliwych, nasypa�y mi piasku na g�ow�, za pomoc� mokrej pi�ki wyrwa�y z r�ki ksi��k�, przejecha�y po nogach jakim� cholernym wiatraczkiem na k�kach, dar�y si� przy tym przera�liwie tu� nad uchem i nawet bez kuzyna te� bym przy nich nie wytrzyma�a. Ponadto dzieci przyci�ga�y uwag�, ka�dy na nie spogl�da�, kuzyn �lepy nie by�, wreszcie by mnie wy�owi�.
   W ten spos�b znalaz�am si� zaledwie o par� metr�w od cielska i na w�asne oczy widzia�am, �e przez ca�y czas le�a�o samotnie i nieruchomo. Mog�o sobie le�e�, nie moje kwiaty, by�o ju� troch� opalone, wi�c pora�enie mu nie grozi�o, a s�o�ce na ba�tyckiej pla�y nie jest znowu takie dobijaj�ce.
   Kicha�am na wczesn� kolacj�, nie zale�a�o mi, postanowi�am opu�ci� pla�� ostatnia, pilnuj�c tylko, kt�r�dy p�jdzie kuzyn, kt�ry na og� stosowa� si� do godzin posi�k�w. Te antyrodzinne podchody india�skie musia�am kultywowa�, bo inaczej dosta�abym ob��du.
   M�j kuzyn, Zygmu�, nie po raz pierwszy zatruwa� mi �ycie. Zacz�� do�� dawno, kiedy mia�am pi�tna�cie lat, on za� dziewi�tna�cie. Zakocha� si� we mnie, czysta rozpacz, przysi�gam na kolanach, �e bez cienia wzajemno�ci. Nie podoba� mi si� zupe�nie wyj�tkowo, niby normalny facet, �adnych odra�aj�cych szczeg��w nie posiada�, ani zeza, ani zaj�czej wargi, ani nawet przesadnych pryszczy, a jednak! Prawie patrze� na niego nie mog�am, on za� uparcie pr�bowa� chwyta� mnie w obj�cia i nosi� na r�kach, nie kryj�c zamiar�w matrymonialnych. Nie byli�my spokrewnieni, tylko spowinowaceni przez ma��e�stwa starszego pokolenia, wi�c m�g� si� ze mn� �eni� ile chc�c, bez dyspensy, ale taka perspektywa ju� wtedy budzi�a we mnie my�li na zmian�, to samob�jcze, to mordercze. Sama si� dziwi�am, sk�d ten gwa�towny wstr�t. P�niej wysz�o szyd�o z worka, nerwowiec, megaloman i w og�le p�g��wek, wi�d� mnie zapewne zdrowy instynkt.
   Sk�onno�� ku mnie wcale mu z wiekiem nie przesz�a, a powi�zania rodzinne stwarza�y okazje kontakt�w. W chwili bie��cej by� na etapie wiary w siebie. Geniusz si� w nim objawi�, szala� w rozmaitych dziedzinach, a wszystko co robi� nosi�o znamiona bosko�ci. Musia� mi oczywi�cie prezentowa� dowody talentu, kt�re w��czy� ze sob� wsz�dzie, nawet na pla��, i koniecznie mia�am czyta� pisma urz�dowe i r�kopisy w�asne r�nej tre�ci, w tym poezje. Ratunku. I nagminnie �apa� mnie za �okie� albo za kolano, albo przyciska� do m�skiej piersi. Z�o�liwy przypadek sprawi�, �e sp�dza� urlop akurat tutaj, gdzie z istotnych powod�w znalaz�am sobie �wietne lokum i nie mia�am ani ochoty, ani mo�liwo�ci odje�d�a� gdzie indziej.
   Z Zygmusiem przy boku musia�abym chyba ca�e popo�udnie przesiedzie� w wodzie. Ba�tyk to nie Polinezja, poza tym Zygmu� wlaz�by za mn� i w morskich falach recytowa� swoje utwory, co drugie zdanie chwytaj�c mnie za nogi i ci�gn�c w to�, uwa�aj�c to w dodatku za dowcip wysokiej klasy i przejaw b�yskotliwego poczucia humoru. Nie mia�am potrzeby snu� �adnych przypuszcze�, robi� to, dysponowa�am do�wiadczeniem.
   Ludzie opuszczali pla��, jedna z ostatnich schodzi�a rodzina z trojgiem �ywych dzieci. Zygmu� szcz�liwie wyby� wcze�niej. Cielsko wci�� le�a�o bez zmian i prawie o nim zapomnia�am.
   Odkrycia dokona� ten �redni, czteroletni ch�opczyk. Usi�owa�am przyr�wna� go do czego�, ale nic r�wnie ruchliwego nie istnieje w przyrodzie. Mnie przypadkiem omin��, potkn�� si� kawa�ek dalej i zwali� na cielsko. Poderwa� si� z wrzaskiem.
   - Mama, zimne! Ten pan jest zimny! Ten pan jest lody! Ja chc� lody!
   Rodzice zlekcewa�yli okrzyk, ale zimnym panem zainteresowa�a si� rok starsza siostrzyczka, w pe�ni godna braciszka. Symuluj�c potkni�cie, run�a na cielsko przy akompaniamencie piskliwego chichotu.
   No i teraz ju� nie by�o si�y. Piskliwy chichot w mgnieniu oka przeistoczy� si� w autentyczny wrzask trwogi.
   - Tatusiu!!! Ten pan jest sztuczny!!! Ten pan jest mro�ony kamie�!!!
   Nie tyle mo�e mro�ony kamie�, ile kompletny brak reakcji na dwoje kolejnych dzieci, zaintrygowa�y zar�wno rodzic�w, jak i dwie przechodz�ce obok osoby, faceta i dziewczyn�. Tak�e mnie.
   - Czy nie dosta� udaru? - powiedzia� facet, zatrzymuj�c si�. - Przepraszam pa�stwa, jestem lekarzem.
   - Niekt�rzy to maj� szcz�cie - odezwa�a si� zawistnie jaka� baba tu� za mn�. - Byle co, a ju� doktor pod r�k�.
   - Bo�e drogi, on jest rzeczywi�cie lodowato zimny! - wykrzykn�a r�wnocze�nie mamusia ruchliwych dzieci, macaj�c plecy nieruchomej figury. - Ma�gosiu, Grzesiu, odejd�cie!
   Ma�gosia i Grze�, gdyby mogli, rozszarpaliby mro�onego pana na drobne kawa�ki w�asnymi r�czkami i z�bkami. Najm�odszy braciszek rwa� si� do pomocy z r�k mamusi.
   - Prosz� mi pom�c - zwr�ci� si� energicznie lekarz do tatusia dzieci. - Trzeba go odwr�ci�!
   Dusza powiadomi�a mnie o stanie faktycznym, zanim jeszcze doktor wyg�osi� swoj� opini�. Przelotnie zaciekawi�am si�, jaki te� jest teraz pogl�d na szcz�cie owej zawistnej baby za mn�. W niewielkiej odleg�o�ci r�s� ju� kr�g ludzi, kt�rych, zdawa�oby si�, prawie wcale na pla�y nie by�o.
   By� natomiast prawdziwy trup, le��cy par� metr�w ode mnie. Mog�am wsta�, wypu�ci� powietrze z materaca i p�j�� sobie, taki du�y i gruby trup to �aden widok. Nie uczyni�am tego z grzeczno�ci. Osoba, kt�ra sp�dzi�a par� godzin w blisko�ci zw�ok, z natury rzeczy musi by� jednostk� podejrzan� lub te� cennym �wiadkiem, gliny musia�yby mnie szuka�, niepotrzebnie marnuj�c czas, niech ju� mnie maj� pod r�k�. On m�g� umrze� na serce, ale okoliczno�ci wymagaj� dochodzenia.
   - Nieprzyjemna sprawa - powiedzia� lekarz, marszcz�c brwi. - Trzeba wezwa� policj�. Stwierdzam, �e nie �yje, a w og�le jestem na urlopie.
   Karetka do przewo�enia zw�ok i gliny nadjecha�y r�wnocze�nie. Ca�e te trzy kwadranse sp�dzi�am nie ruszaj�c si� z miejsca, tyle �e w�o�y�am kieck� i z materaca zrobi�am fotel. Doktor odes�a� swoj� dziewczyn� i zaczeka� przy nieboszczyku.
   Policja zachowa�a si� w�a�ciwie, przyjecha�a z fotografem, pstrykn�li zdj�cia. Zauwa�yli mnie od razu. Komendant podszed� zaraz po kr�tkiej konferencji z doktorem.
   - To formalno��, prosz� pani, znam pani�, ale mo�e ma pani dow�d? I mo�e zna pani denata? Chocia�by z widzenia?
   Dow�d i prawo jazdy mia�am przy sobie, podnios�am si�, dla formalno�ci podesz�am i spojrza�am, bez �adnych z�ych przeczu�. Dozna�am szoku i omal r�wnie� trupem nie pad�am.
   Jezus kochany, Gawe�...!!!
   
   * * *
   
   - Pani sama dobrze wie, �e ojciec wytrzymywa� tropikalne upa�y bez mrugni�cia okiem - powiedzia� do mnie dziko zdenerwowany syn Gaw�a, Jacek. - Jakby go mia� szlag trafi� od s�o�ca, to nie tu, tylko na takiej Florydzie. Albo w Casablance. W Brazylii, do cholery! Nic mu nie by�o, dba� o siebie, ci�nienie w normie, serce jak dzwon! Co tu si� sta�o, od czego, do diab�a, cz�owiek mo�e umrze� nagle bez �adnej katastrofy?!
   - Od morderstwa - odpar�am ponuro. - Nie chc� ci wmawia�, ale nie widz� innego powodu. Samob�jstwo mu nie le�a�o w charakterze.
   - A oni tu co...?
   - A oni zrobi� sekcj�, bo w takich wypadkach zawsze robi�. Nie tu, w Nowym Dworze. Przyznam ci si�, �e zna�am twojego ojca i te� si� dziwi�.
   - Ze�ar� co�...?
   - Mo�liwe. Lubi� ryby.
   - To ja tam lec�. Sekcj� mo�na zrobi� r�nie, porz�dnie i na odpierdol. Przypilnuj�...
   Polecia�. Zosta�am sama, nie�le wytr�cona z r�wnowagi i przede wszystkim zastanowi�am si�, dok�d by tu p�j��, �eby mnie Zygmu� nie dopad�. Koniecznie chcia�am troch� pomy�le�.
   Nie podoba�o mi si� to zej�cie Gaw�a na pla�y o par� metr�w ode mnie. Zna�am go od przesz�o trzydziestu lat i ca�y czas lubi�am, chocia� w ostatnim okresie widywa�am rzadko. Niegdy� wy�wiadczyli�my sobie wzajemnie du�e przys�ugi i na zawsze pozostali�my w zwyczajnej przyja�ni.
   Nie rozpozna�am go z daleka, bo nie by� moim gachem i nigdy w �yciu nie ogl�da�am go bez odzie�y, w samych k�piel�wkach, a do tego w czapeczce z daszkiem. G�owa bez czapeczki, by� mo�e, wpad�aby mi w oko. Potem, kiedy ju� znalaz�am si� bli�ej, le�a� plecami do g�ry, a jego plec�w te� osobi�cie nie zna�am, pomijaj�c ju� to, �e wielu rzeczy mog�am si� spodziewa�, ale nie Gaw�a w Krynicy Morskiej. Urlopy sp�dza� w kurortach egzotycznych i nie zdziwi�by mnie jego widok w Rio de Janeiro, w Miami, w Biarritz, w Palermo... Nie tu!
   Dziwnie jako� umar�...
   W dodatku powody, dla kt�rych sama przebywa�am w tak swojsko sielankowym miejscu jak Krynica Morska, wcale nie by�y r�wnie sielankowe. G��wn� przyczyn� mojej lokalizacji by�a...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin