Rzazewski K.-Oswajanie paradoksow.pdf

(65 KB) Pobierz
Oswajanie paradoksów
RECENZJE I KOMENTARZE
Oswajanie paradoksw
towa nie pozwala przewidzie, kiedy
nastpi taki przeskok. Przewiduje tyl-
ko statystyczne w¸asnoæci, ktre moýna
sprawdza, obserwujc bardzo wiele ta-
kich przeskokw. Oczywiæcie doæwiad-
czenie doskonale potwierdza te przewi-
dywania. Daje teý wgld w nieprze-
widywalne. Zaraz potem Wolfgang Paul
oraz Hans Dehmelt otrzymali Nagrod«
Nobla za wspomniane tu oraz liczne in-
ne osigni«cia.
Ale to nie koniec. Od 4 lat potrafimy
wytwarza czyste stany kwantowe wiel-
kiego zespo¸u atomw. Taki zesp¸ mo-
ýe si« sk¸ada z kilku milionw
atomw. Mowa tu o kondensa-
cie BosegoÐEinsteina. To juý me-
zoskopowy obiekt kwantowy,
z ktrym umiemy przeprowa-
dza subtelne doæwiadczenia.
Pretekstem do tych rozwaýaÄ
jest wydana przez Zysk i S-ka
Wydawnictwo s.c. ksiýka Johna
Gribbina Kotki Schrdingera czyli
poszukiwanie rzeczywistoæci . Au-
tor, angielski astrofizyk i popu-
laryzator nauki, postanowi¸ w
przyst«pnej formie przedstawi
czytelnikowi zadziwiajce cechy
mechaniki kwantowej. Zrobi¸ to
doæ udatnie.
K¸opot ze zrozumieniem me-
chaniki kwantowej pokaý« tu
krtko na dwch szczeg¸owo
omwionych w ksiýce Gribbina
doæwiadczeniach, ktre rzeczy-
wiæcie moýna przeprowadzi, co
wielokrotnie zrobiono.
Pierwsze to odpowiednik s¸yn-
nego interferencyjnego doæwiad-
czenia Younga, przeprowadza-
nego z rzadkim strumieniem
czstek nawet tak duýych jak
atomy. Otý dostatecznie mono-
energetyczny strumieÄ atomw
po przejæciu przez dwie szczeli-
ny w przegrodzie wytwarza na
ekranie obraz interferencyjny, ta-
ki jak znane ze swojej falowej na-
tury æwiat¸o. Jeæli jednak spraw-
dzamy, przez ktry otwr przedosta¸y
si« poszczeglne atomy, to okazuje si«,
ýe (co czytelnikowi wyda si« pewnie
oczywiste) kaýdy atom przechodzi¸ tyl-
ko przez jeden otwr, ale (co zaskaku-
jce) obraz interferencyjny znika i za-
st«puj go dwie plamki naprzeciw
poszczeglnych szczelin. Czyli wynik
otwarcia dwch szczelin bez sprawdza-
nia drogi nie jest sum tego, co odpo-
wiada przejæciu przez kaýd z osobna.
KOTKI SCHRDINGERA CZYLI POSZUKIWANIE RZECZYWISTOåCI.
John Gribbin. Prze¸oýy¸ Jacek BieroÄ, Zysk i S-ka Wydawnictwo s.c., PoznaÄ 1999.
je, moim zdaniem, najwspa-
nialsz teori fizyczn. Zara-
zem najbardziej zadziwiajc, bo pe¸n
niezwyk¸ych zagadek interpretacyjnych.
W czasach mojej m¸odoæci kaýdy wy-
k¸ad seminaryjny poæwi«cony zagad-
nieniom teorii kwantowego pomiaru
przekszta¸ca¸ si« w pe¸en emocji spr
pomi«dzy prelegentem a s¸u-
chaczami. Potem sami s¸ucha-
cze spierali si« mi«dzy sob.
Cz«sto prelegenta w ogle nie
dopuszczano juý do g¸osu. Czy-
telnikw spoza ærodowiska
zdziwi¸by pewnie temperament
statecznych panw profesorw.
Czasy si« zmieniaj. Dziæ
wyk¸adowcy ¸atwiej przedsta-
wi przygotowany materia¸. Co
si« zmieni¸o?
Post«pu dokonano w teorii,
ale przede wszystkim niezmier-
nie udoskonalono eksperymen-
ty. Z ca¸ moc naleýy podkre-
æli, ýe mechanika kwantowa
nie pozby¸a si« niepokojcych
paradoksw. Jednak wsp¸-
czesne doæwiadczenia pozwa-
laj je tak oæwietli, ýe oswa-
jamy si« z nimi. A to przecieý
w pewnym sensie oznacza
zrozumienie.
Przyk¸ad: zagadnienie przy-
czynowoæci. Zgodnie z mecha-
nik kwantow w wi«kszoæci
sytuacji nie jesteæmy w stanie
dok¸adnie przewidzie mierzo-
nej w¸asnoæci obiektu kwanto-
wego, takiego jak elektron czy
atom. Mechanika kwantowa
pozwala tylko wyznaczy zmia-
ny w czasie rozk¸adw praw-
dopodobieÄstwa mierzonych
wielkoæci fizycznych.
To ograniczenie naszej zdolnoæci
przewidywania przysz¸oæci bardzo
mnie niepokoi¸o, gdy studiowa¸em me-
chanik« kwantow. W latach szeædzie-
sitych wyk¸adowcy kwitowali te wt-
pliwoæci nast«pujco: nie ma sposobu
przeprowadzenia doæwiadczenia z po-
jedynczym elektronem czy atomem. Do-
æwiadczenia robimy zawsze z wielk
liczb obiektw kwantowych. Opis sta-
tystyczny jest w takiej sytuacji rwnie
naturalny jak w przypadku gazu. Jeæli
wi«c przyczynowoæ w mechanice
kwantowej dotyczy rozk¸adu prawdo-
podobieÄstwa, a nie w¸asnoæci pojedyn-
czych atomw, to jest to wyraz zdumie-
wajcej oszcz«dnoæci teorii. Trudno
zajmowa si« szczeg¸ami, ktrych i tak
nie da si« zaobserwowa. üadne, ale nie-
prawdziwe.
W koÄcu lat siedemdziesitych nie-
mieckiemu fizykowi Peterowi Tosch-
kowi uda¸o si« po raz pierwszy zaob-
serwowa pojedynczy jon w pu¸apce
elektromagnetycznej, zwanej pu¸apk
Paula. W po¸owie lat osiemdziesitych
pracujcy w USA inny wybitny fizyk
niemiecki Hans Dehmelt zaobserowa¸
skomplikowan ewolucj« pojedyncze-
go jonu w pu¸apce wykonujcego tzw.
przeskoki kwantowe. Mechanika kwan-
90 å WIAT N AUKI SierpieÄ 1999
M echanika kwantowa pozosta-
15444987.001.png 15444987.002.png
Czy gdy tego nie sprawdzamy, kaýdy
atom przechodzi przez obie szczeliny?
Wielki Feynman twierdzi¸, ýe tak! Nie-
z¸y paradoks dla kogoæ przekonanego,
ýe kaýdy atom, jak pi¸ka tenisowa,
w kaýdej chwili ma okreælone (by mo-
ýe nie znane nam) po¸oýenie.
Do opisania drugiego paradoksu do-
tyczcego modnych dziæ tzw. sple-
cionych stanw dwch obiektw kwan-
towych pos¸uý« si« wielkim uproszcze-
niem. Wyobramy sobie, ýe w pudle
znajduj si« dwie kule: bia¸a i czarna.
Dwie osoby losuj te kule i bez spraw-
dzenia koloru zabieraj je ze sob w da-
lek podrý, kaýda w swoj stron«.
W pewnej chwili jedna z osb spraw-
dza, jak kul« zabra¸a. W tym momen-
cie dowiaduje si« takýe oczywiæcie, ja-
k kul« ma w kieszeni druga osoba,
znajdujca si« nawet bardzo daleko. Mo-
ýe na innym kontynencie. Nie ma w tej
historii nic niepokojcego, bo to wszyst-
ko podlega logice wypracowanej przez
tysiclecia, a opartej na obserwacji obiek-
tw klasycznych. Tymczasem kule Ð
czstki mikroæwiata, takie jak fotony czy
elektrony Ð moýna przygotowa w taki
sposb, ýe w opisanym tu doæwiadcze-
niu, zabierajc jeden element tego prze-
dziwnie splecionego uk¸adu dwch kul
kwantowych, odbieramy potencjalnie
szans« na posiadanie kaýdej z nich. Gdy
w odleg¸ym punkcie globu sprawdzi-
my ãkolorÓ zabranej kwantowej kuli
(dokonamy kwantowego pomiaru), b«-
dzie to konkretny kolor. W dodatku
w tym momencie zostanie okreælony
ãkolorÓ kuli w kieszeni drugiej osoby.
Jest tu tajemnicze natychmiastowe dzia-
¸anie na odleg¸oæ.
Na istnienie tego paradoksu zwrcili
uwag« Einstein, Rosen i Podolsky i by¸ to
w ich poj«ciu argument przeciw mecha-
nice kwantowej. Przez kilka dziesitkw
lat dyskusja na temat tego paradoksu
mia¸a charakter akademicki i cz«sto pro-
wadzi¸a do sporw. Jednak dzi«ki teo-
retycznym pracom Johna Bella i do-
æwiadczalnym Alana Aspecta wiemy
dziæ, ýe mikroczstki zachowuj si«
w¸aænie w tak paradoksalny sposb.
Sprawa nie przestaje niepokoi naszych
klasycznych umys¸w, ale nie sposb
kwestionowa mechaniki kwantowej tyl-
ko dlatego, ýe zawiera paradoks.
Gribbin wprowadza czytelnika w
problematyk« podstaw mechaniki
kwantowej, kreælc przy okazji histori«
sporw o natur« æwiat¸a. Przez wieki
konkurowa¸y bowiem mi«dzy sob wy-
obraýenia o æwietle jako zbiorze czstek
oraz jako fali. Tymczasem æwiat¸o jest
i tym, i tym. Dziæ wiemy, ýe dualizm fa-
lowo-korpuskularny jest powszechny
w mikroæwiecie i zrozumienie go sta-
nowi klucz do pierwszej z opisanych
zagadek kwantowego æwiata.
I tak dochodzimy do sedna omawianej
ksiýki. Fizycy usi¸uj pogodzi si« z pa-
radoksami mechaniki kwantowej od
chwili jej powstania. Jakoæ je zrozumie.
Zinterpretowa fizyk« mikroæwiata. K¸o-
pot w tym, ýe w cigu 75 lat obowizy-
wania mechaniki kwantowej pojawi¸o
si« kilka rýnych schematw interpreta-
cyjnych: interpretacja kopenhaska z wy-
rýnion rol æwiadomego obserwatora;
interpretacja Bohma, w ktrej zamiast
z dualizmem falowo-korpuskularnym
mamy do czynienia z dwoma rýnymi
sk¸adnikami rzeczywistoæci Ð czstkami
oraz falami Ð i w ktrej przedziwne za-
chowanie ma¸ych czstek jest wynikiem
tajemniczej si¸y kwantowej; interpreta-
cja Feynmana, w ktrej nie obserwowa-
na czstka podýa od punktu do punk-
tu wszystkimi dopuszczalnymi drogami
jednoczeænie; interpretacja wielu æwia-
tw Everetta, zgodnie z ktr pomiar
kwantowy z rýnych moýliwych konfi-
guracji kul co prawda wybiera jedn, ale
jednoczeænie rozdwaja Wszechæwiat,
i w tym drugim egzemplarzu realizuje
si« przeciwny wynik doæwiadczenia
z kwantowymi kulami.
Gribbin obszernie i krytycznie opisu-
je wszystkie te pomys¸y. Sam prezentu-
je si« jednak jako zwolennik innej jesz-
cze interpretacji, zwanej transakcyjn.
Jest ona stosunkowo nowa i wciý ma-
¸o znana. Nie b«d« jej tu dok¸adniej
przedstawia¸. Ksiýka Gribbina æwietnie
naæladuje powieæ sensacyjn i gdybym
zdradzi¸, na czym polega interpretacja
transakcyjna, to by¸oby to rwnoznacz-
ne ze zdradzeniem puenty.
Moýe zdumiewa mnogoæ wsp¸ist-
niejcych interpretacji mechaniki kwan-
towej. Juý widz« uæmiechni«tego post-
modernist«, ktry upatruje w tym przy-
k¸ad kryzysu prawdy. Nic z tego. Ma-
my bardzo ostre kryterium dopuszczal-
noæci interpretacji mechaniki kwanto-
wej. Jest nim zgodnoæ ze wszystkimi
dotyczcymi mikroæwiata doæwiadcze-
niami. Dowolnoæ interpretacji podle-
ga wi«c dramatycznemu ograniczeniu.
Co ¸czy wszystkie dotychczasowe
interpretacje? Wszystkie s z klasycz-
nego punktu widzenia ãabsurdalneÓ.
Sk¸anianie si« ku jednej z nich jest spra-
w smaku. Ja lubi« interpretacj« Feyn-
mana. Moýe to wp¸yw fascynacji auto-
rem? A moýe fakt, ýe ze swojej inter-
pretacji Feynman potrafi¸ wywieæ coæ
istotnie nowego: regu¸y budowania tzw.
diagramw Feynmana, zasadnicze w
elektrodynamice kwantowej.
Studiowanie mechaniki kwantowej,
w zaleýnoæci od temperamentu, uczy
jednych pokory Ð æwiata do koÄca zro-
zumie nie sposb; a innych napawa du-
m Ð cz¸owiek by¸ w stanie zbudowa
i z poýytkiem wykorzystuje teori« tak
wspania¸, ýe nie moýe jej w pe¸ni zro-
zumie. Jest nad czym rozmyæla, kiedy
si« czyta ksiýk« Gribbina.
Post«p jest szybki. Gribbin wspomina
o pomyæle Benneta Ð ãteleportacjiÓ sta-
nu kwantowego. Zastanawia si«, czy
i kiedy da si« go zrealizowa. Otý juý
po napisaniu ksiýki, w ostatnich dwch
latach, uda¸o si« to trzem grupom eks-
perymentatorw. W Austrii, W¸oszech
i USA. Szkoda, ýe przy okazji posprze-
czali si« o to, ktre doæwiadczenie jest
najlepsze.
Czas czepia si« drobiazgw. A zatem
najpierw autor. Gribbin s¸abo rozumie
ca¸kowanie po drogach Feynmana.
S¸usznie wytyka mu to w przypisie
uwaýny t¸umacz ksiýki. Inny, bardziej
subtelny b¸d pojawia si« przy okazji
dyskusji na temat kwantowego zjawi-
ska Zenona. Nie jest ono tak uniwersal-
ne, jak twierdzi autor. Takýe jego pierw-
sze potwierdzenie doæwiadczalne nie
by¸o tak czyste, jak to sugeruje.
A t¸umacz? Wykona¸ swoj prac« bar-
dzo dobrze. Pretensji mam niewiele. Nie
popieram jednak stosowania w j«zyku
polskim s¸owa ãkolapsÓ, ktre nie zna-
jcemu angielskiego czytelnikowi koja-
rzy si« raczej z klopsem. Skd niech«
do s¸owa ãdoæwiadczenieÓ i zamiast
niego ãeksperymentÓ? Bardzo rzadko
angielskie ãratherÓ naleýy t¸umaczy na
ãraczejÓ. Cz«æciej na ãdosyÓ. I jeszcze
jedno: wspominany kilkakrotnie Daniel
Wallies to wybitny, zmar¸y przed kilku
tygodniami fizyk nowozelandzki Dan
Walls.
Kazimierz Rzýewski
SPROSTOWANIE
W åwiecie Nauki 7/99, w artykule ãAda i pierwszy komputerÓ, w ramce opisujcej program oblicza-
nia liczb Bernoulliego z przyczyn technicznych znak mnoýenia podczas druku zmieni¸ si« w cyfr« 3.
Win za zamian« niektrych zer z jedynkami w åwiecie Nauki 6/99 nie da si« juý jednak obarczy chochli-
ka drukarskiego. W artykule o zapomnianych pomys¸ach Alana Turinga dwukrotnie b¸«dnie podaliæmy
definicj« pierwszego uk¸adu scalonego Ð s¸ynnej bramki NAND. Zdanie w pierwszej szpalcie u do¸u stro-
ny 74 powinno brzmie: ãKaýdy taki neuron wykonuje t« sam operacj«: zaprzeczenie iloczynu logiczne-
go stanu wejæ (tzw. bramka NAND) Ð na wyjæciu pojawia si« 0 tylko wtedy, gdy oba wejæcia s w stanie 1;
we wszystkich innych przypadkach otrzymuje si« na wyjæciu 1.Ó Podobnie w tymýe artykule, w ramce pt.
ãKonekcjonizm TuringaÓ powinno by: ãZauwaýmy, ýe kaýdy neuron ma (tylko) dwa wejæcia, a na wyjæciu
pojawia si« zaprzeczony iloczyn logiczny wejæ (tzw. bramka NAND): na wyjæciu jest 0 tylko wtedy, gdy oba
wejæcia s rwne 1; we wszystkich innych przypadkach otrzymujemy 1.Ó Przepraszamy. Redakcja
å WIAT N AUKI SierpieÄ 1999 91
15444987.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin