Akty niewerbalne.pdf

(119 KB) Pobierz
662965314 UNPDF
Temat:
Podstawowe rodzaje aktów
niewerbalnych – czyli język ciała.
Wyższa Szkoła Komunikacji i Zarządzania
Poznań
„Przebiegłością jest badać słowa tego, z kim się mówi,
przy pomocy oczu, jak podają w swych radach jezuici,
ponieważ jest wielu mądrych ludzi o zakrytych
sercach i odkrytych twarzach”
Francis Bacon
Wstęp
Pewien amerykański profesor psychologii, Birdwhistell, milcząco
przysłuchiwał się rozmowom, naciskając przy tym stoper. W ten sposób odkrył, że
dziennie nie mówimy dłużej niż przez dziesięć, dwadzieścia minut i że przeciętne
zdanie trwa nie więcej niż dwie i pół sekundy. Dla Birdwistella jest to jednoznaczne z
tym, że 65 procent informacji uzyskiwanych w czasie rozmów spotykających się ludzi
nie pochodzi ze słów. Mowa ciała jest prawdziwsza niż ta, która przechodzi nam
przez usta, to co naprawdę ważne „słyszymy” oczami. Tylko siedem procent
wszystkich informacji, które uzyskujemy w rozmowie, czerpiemy ze słów. Odkrył to
antropolog Albert Merabian. Z tonu głosu wnioskujemy 38 procent, a 55 procent – z
mowy ciała. Również inne zmysły biorą udział w postrzeganiu. Nos, na przykład,
również szuka prawdy, a nasz zmysł dotyku jednocześnie gorliwie wraz z nim
współdziała.
Przez „kanał werbalny” przechodzą zaledwie tzw. niezbite fakty. Przez „kanał
niewerbalny” transportowane jest to, co ostatecznie rysuje „obraz w duszy”: półtony,
postawy, nastroje, również prawdziwe uczucia. Znawcy mowy ciała potrafią
odgadnąć z samego brzmienia głosu, jakie posunięcie ktoś wykona za chwilę.
Nasze ręce i nogi są co najmniej tak wiele mówiące jak nasz język. I równie
niejednoznaczne jak słowa mogą być także gesty. Swój sens uzyskują dopiero w
połączeniu z innymi gestami, podobnie jest też ze słowami.
Jednym z najczęstszych błędów popełnianych przy interpretacji mowy ciała
jest opieranie się na pojedynczych gestach. Mowa ciała ma swoją własną gramatykę
i interpunkcję. Każdy gest jest odpowiednikiem pojedynczego słowa. Słowo zaś
wyrwane z kontekstu może mieć najróżniejsze znaczenia. Gesty tylko jako całość
mówią prawdę o tym, co kryje się za słowami. Charles Darwin (1809 – 1882),
angielski przyrodnik, który ród człowieka zbliżył do małpiego, zaczął właściwie od
badań w dziedzinie, którą my nazywamy mową ciała. W obecnych czasach badania
te gwałtownie się rozszerzyły. Amerykańscy uczeni, Friesen i Sorenson, patrzyli na
palce ludziom z pięciu kultur i tyluż kontynentów i doszli do zaskakującego wniosku:
zarówno u aborygenów w Australii, Eskimosów, Indian w Ameryce Południowej jak i
mieszkańców Afryki czy Indii – u wszystkich występują te same podstawowe gesty,
ta sama mimika. Mowa ciała wyrażająca takie uczucia jak radość wściekłość i
smutek, zainteresowanie i zaskoczenie, strach i złość, wstręt, pogardę i wstyd, jest
wszędzie, na całym świecie taka sama. Te znaki są wspólnym dziedzictwem
człowieka.
Porozumiewanie się bez słów
Sygnały niewerbalne niosą wiele ważnych informacji o wzajemnych
ustosunkowaniach rozmówców. Posługujemy się nimi zwykle intuicyjnie, mało
świadomie, słuchając i patrząc na osobę, z którą się kontaktujemy. Małe dzieci
potrafią odczytywać nastawienia emocjonalne dorosłych nawet wtedy, gdy jeszcze
dobrze nie opanowały mowy. Język ciała jest wprawdzie mało precyzyjny, ale
bardzo znaczący, prawdopodobnie dlatego, że w znacznej mierze nie podlega
świadomej kontroli. Przekazami niewerbalnymi świadomie posługują się osoby,
które były specjalnie szkolone, aby wywoływać określone wrażenie u odbiorców,
np. aktorzy, niektórzy politycy.
W dzieciństwie i młodości zwykle poddawani jesteśmy treningowi
ograniczającemu naszą ekspresję ciała. Od rodziców i wychowawców
dowiadywaliśmy się, że nie możemy zbyt głośno krzyczeć i podskakiwać z radości,
płakać z bólu lub smutku, odwracać się tyłem do kogoś, z kim nie chcemy
rozmawiać, uciekać, kiedy czegoś się boimy itp. W kształtowaniu indywidualnych
wzorów niewerbalnego zachowania znaczną rolę odegrało naśladowanie
dopuszczalnej ekspresji ludzi dorosłych. Niemniej nasz aktualny nastrój, stosunek
emocjonalny do rozmówcy lub też tematu rozmowy najczęściej wyrażamy w postaci
minimalnych ruchów mięśni twarzy, rąk, całego ciała, intonacji czy melodii głosu.
Możemy być zarówno obserwatorami drugiego człowieka, jak i rozpoznawać
sygnały płynące z własnego ciała (np. napięcie mięśni, przy spieszony oddech, gdy
przeżywamy napięcie emocjonalne).
Przekazami niewerbalnymi są wszystkie pozasłowne sygnały płynące z ciała
(Pease, 1993). Możemy je obserwować wzrokiem, usłyszeć, wyczuć dotykiem (np.
spocone i wilgotne dłonie osoby doświadczającej napięcia emocjonalnego).
Stosunkowo łatwe do zaobserwowania są takie przejawy mowy ciała, jak: mimika
twarzy, gesty rąk, wygląd sylwetki, ruchy całego ciała, zmiany koloru skóry
(czerwienienie się lub bledniecie) itp. Poza treścią wypowiadanych słów wiele
informacji jest zawartych w tonie głosu, jego melodii, intonacji, głośności, szybkości
mówienia, w czynionych przerwach w wypowiedzi, milczeniu.
W większości sytuacji społecznych mamy stosunkowo mały dostęp do sygnałów,
które możemy odbierać dotykiem. W świecie ludzi dorosłych swobodny dotyk jest
zastrzeżony przede wszystkim dla kontaktów erotycznych. Głównie dotyk dłoni przy
powitaniach i pożegnaniach jest powszechnie dostępnym źródłem informacji o
drugim człowieku. Tak więc możemy korzystać przede wszystkim z takich
informacji, jak siła nacisku podawanej nam dłoni, jej temperatura i wilgotność skóry.
Istnieją co najmniej dwa źródła zróżnicowania wzorów przekazów niewerbalnych
- "przepisy" kulturowe i indywidualne doświadczenia człowieka. W obrębie jednej
określonej kultury istnieją względnie powszechnie przyjęte niewerbalne wzory
ustosunkowań emocjonalnych. Dzięki temu możemy je jednoznacznie odbierać i
trafnie interpretować. Trudności z rozumieniem przekazów niewerbalnych powstają
podczas kontaktów z ludźmi pochodzącymi z innych kultur niż nasza własna.
W kulturach Wschodu ekspresja uczuć jest bardziej spontaniczna. Rytuał
powitania wyraża się w obejmowaniu, uściskach (w krajach arabskich pocałunek w
twarz) - nie tylko w kontaktach z członkami własnej rodziny. W kulturze Zachodu
preferowane jest utrzymywanie pewnego dystansu w kontaktach z innymi. Ludzie
są bardziej powściągliwi w okazywaniu miłości. Społeczne interakcje wyrażane są
w ściśle określonych formach, np. powitanie przez podanie dłoni. Aczkolwiek we
Włoszech, Hiszpanii, a nawet we Francji formy powitania są bardziej różnorodne i
spontaniczne - uścisk, pocałunek, długotrwałe przytrzymywanie dłoni itp.
Zachowywanie dystansu
Każdy człowiek traktuje najbliższą przestrzeń, która go otacza, jako osobistą
strefę dystansu. Można wyróżnić co najmniej dwie strefy istotne z punktu widzenia
nawiązywania kontaktów:
a) strefę intymną sięgającą do około 50 cm od granicy ciała, będącą obszarem,
do którego dopuszczamy wyłącznie najbliższe osoby - rodziców, dzieci, małżonków,
kochanków; zazwyczaj w bliskim dystansie, w granicach strefy intymnej obu osób
okazywane są ciepłe uczucia; przekroczenie tej strefy może prowadzić wyłącznie
do okazywania miłości albo do podjęcia walki, przejawiania agresji;
b) strefę osobistą wynoszącą od 50 do około 120 cm; w takiej odległości ludzie
kontaktują się w sytuacjach towarzyskich, rozmawiają ze sobą przyjaciele i dobrzy
znajomi.
Zatrzymajmy się przez chwilę nad tym, co się dzieje, kiedy ludzie z konieczności
naruszają wzajemnie strefę intymną, np. w windzie, zatłoczonych środkach
komunikacji. Istnieje szereg niepisanych reguł, których przestrzeganie zapewnia
anonimowość, pozwala na psychiczne zdystansowanie. Ludzie starają się nie stać
do siebie twarzą w twarz, łatwiejszy do tolerowania jest kontakt ramieniem lub
stanie tyłem. Unikają kontaktu wzrokowego z innymi (zawieszają wzrok daleko w
przestrzeni - w windzie nad głowami innych, oglądają przesuwające się numery
pięter itp.). Starają się nie wykonywać żadnych ruchów. Zachowują "kamienną"
twarz, która nie powinna wyrażać uczuć. Przestrzeganie wymienionych reguł czyni
sytuację bardziej znośną. Nie jest jednak przypadkiem, że wtargnięcie w naszą
strefę intymną nie znanych nam osób, których nie wybieraliśmy, może wyzwolić
zachowania agresywne, np. doprowadzić do kłótni.
Należy zdawać sobie sprawę z konsekwencji naruszenia intymnej strefy
drugiego człowieka. Nawet wtedy, gdy mamy zamiar wyrazić przyjazne uczucia
wobec mało znanego człowieka (np. gdy podchodzimy do niego blisko,
poklepujemy go po ramieniu, obejmujemy), jest bardzo prawdopodobne, że
zareaguje na takie gesty niechętnie. Może będzie usiłował zachować się wobec nas
uprzejmie, uśmiechać się, ale najprawdopodobniej będzie natychmiast próbował
zwiększyć dystans, choćby nieznacznie.
W bliskich kontaktach rodzinnych strefa intymna zarezerwowana jest przede
wszystkim do wymiany serdecznych uczuć, wzajemnego okazywania miłości,
opieki. Uczucia takie okazujemy gestem, mówimy przyciszonym, miękkim głosem.
Niezadowolenie, krytyczne uwagi wypowiadamy zwykle z większego dystansu,
wychodząc ze strefy intymnej drugiego człowieka. Sprawdźmy w wyobraźni, co
może się dziać, kiedy współmałżonek wyrażałby swoje pretensje podniesionym,
zirytowanym głosem, gestykulując, stojąc jednocześnie w odległości 30-40 cm od
nas. Niezależnie od treści wypowiedzi, sprowokuje to nas do wybuchu agresji. Małe
dzieci mogą zareagować na taką sytuację lękiem. Warto więc nie zmniejszać
nadmiernie dystansu, gdy czujemy złość do partnera, wypowiadamy nieprzyjemne,
trudne do przyjęcia treści, jeżeli nie chcemy doprowadzić do eskalacji agresji.
Ludzie różnią się pod względem wielkości przestrzeni, jaką uznają za strefę
intymną i osobistą. Ponadto ten sam człowiek gotów jest zmieniać dystans wobec
innych w zależności od charakteru sytuacji, stopnia znajomości, poczucia
podobieństwa, a także od doświadczanego nastawienia emocjonalnego do drugiej
osoby. Naiwnością byłoby przypuszczać, że dystans z każdym znanym człowiekiem
ustanawiamy na stałe. Dlatego też należy raczej nastawiać się na świadome
odczytywanie subtelnych sygnałów, jakie można dostrzec, gdy obserwujemy
niewerbalne przejawy chęci zmniejszenia (życzliwy uśmiech, zbliżanie się itp.) lub
zwiększenia dystansu (napięcie pojawiające się na twarzy, odruch odsuwania się
itp.).
Jednym z nieświadomie stosowanych sygnałów zaznaczania własnego
terytorium, a jednocześnie wyznaczania minimalnego dopuszczalnego dystansu,
jest rozkładanie własnych rzeczy na stolikach, biurkach, zwłaszcza wtedy, gdy są
one wspólnie używane. Siadając przy stoliku kawiarnianym, niektóre osoby prawie
natychmiast nieznacznie odsuwają od siebie stojący obok ręki wazonik,
popielniczkę, w innym miejscu kładą własną paczkę papierosów, zapalniczkę itp.
Zwykle nie przesuwają jednak przedmiotów należących do innych, jeżeli one już
leżą w określonym miejscu. Podobnie dzieje się przy stołach konferencyjnych,
zwłaszcza, gdy uczestnicy siedzą blisko siebie.
W sytuacjach towarzyskich stosunkowo łatwo można zaobserwować próby
zwiększenia dystansu, jeżeli dwie osoby stoją. Osoba, która chce zachować
większy dystans, robi niewielki krok do tyłu. Jest w trudniejszej sytuacji, kiedy siedzi
na krześle lub w fotelu. Chcąc zwiększyć odległość między sobą i rozmówcą, może
nieznacznie odchylić się do tyłu lub w bok (zachowując otwartą przestrzeń przed
twarzą), czasem wyciąga nogi przed siebie. Próby zmniejszenia dystansu polegają
natomiast na nieznacznym zbliżaniu się do rozmówcy, wychylaniu się w jego
kierunku.
Jeżeli chcemy nawiązać dobry kontakt z drugim człowiekiem, warto respektować
dystans fizyczny, który jest możliwy do zaakceptowania przez niego. Nawet wtedy,
gdy bardzo zależy nam na nawiązaniu bliskiego, serdecznego związku, próby
szybkiego forsowania dystansu proponowanego przez partnera mogą przynieść
rezultaty odwrotne do zamierzonych. Dlatego też warto być wrażliwym
obserwatorem niewerbalnych sygnałów ustanawiających dystans.
Sygnały poczucia bliskości,
wzajemnej atrakcyjności i porozumienia
Można zadać pytanie, jak ludzie rozpoznają, że są sobą zainteresowani. Rzadko
mówią o tym ich słowa. Znaczący jest natomiast język ciała , niezależnie od tego,
czy posługują się nim świadomie, czy potrafią wskazać racjonalne uzasadnienia.
Ludzie, którzy są w dobrym kontakcie, skracają dystans między sobą w
stosunku do poprzednio ustanowionego. Czasem oznacza to, że są w bliższej
odległości niż z innymi ludźmi w tym samym pomieszczeniu. Często stoją lub
siedzą prawie wprost zwróceni do siebie twarzami lub mają możliwość łatwego
zwrócenia twarzy w kierunku partnera. Sylwetki obu osób nie mają cech napięcia
(m.in. nie są usztywnieni, nie kręcą się nadmiernie). Całe ręce i dłonie są otwarte.
Obserwowanie takiej pary w sytuacji towarzyskiej jest sygnałem dla innych, że
relacja ta jest "zamknięta", tzn. trudno byłoby trzeciej osobie włączyć się do
rozmowy.
Ważne komunikaty niesie kontakt wzrokowy . Partnerzy patrzą na siebie,
chociaż nie oznacza to, że utrzymują ze sobą stały kontakt wzrokowy. Uporczywe
wpatrywanie się może być odebrane jako nadmierna natarczywość. Sprawdzono,
że przy dobrym kontakcie dwie osoby patrzą na siebie co najmniej przez 1/3 czasu
Zgłoś jeśli naruszono regulamin