West Side Story (1961).txt

(50 KB) Pobierz
00:07:14:Strzelaj!
00:09:50:Hej, tchórzu...
00:09:52:Uważaj no...
00:10:23:Spadać stšd!
00:11:07:Spadajcie!
00:11:18:Latynosy! Latynoskunksy!
00:11:57:Gagatki! Gagatki!
00:12:04:Dorwijmy go, szybko!
00:12:30:Czeć, Gagatki!
00:12:42:Gagatki! To dla was!
00:12:48:Pospieszmy się, Gagatki!
00:13:00:Chodcie, chłopaki!
00:13:15:Rekiny to mierdziele.
00:13:50:Gagatki!
00:13:58:Gagatki!
00:14:24:Doć!
00:14:25:Wystarczy! Przestańcie, łobuzy!
00:14:30:Ile razy mówiłem, taka zabawa odpada.
00:14:33:- Przecież to porucznik Schrank.|- Moje uszanowanie, poruczniku.
00:14:37:- I dzielnicowy Krupke.|- Uszanowanie, panie władzo.
00:14:40:Zaraz was zdzielę przez łeb.
00:14:42:Złazić!
00:14:43:- Tak się ładnie bawimy.|- Taki fajny plac zabaw.
00:14:46:Dzięki niemu trzymamy się z dala|od niebezpiecznych ulic.
00:14:49:- Stul pysk!|- Chociaż ulica nas wychowuje.
00:14:51:- Przylać ci?|- Ja Bobas, chod tu.
00:15:01:Króry z nich cię pokrwawił?
00:15:06:- Wie pan...|- Który to?
00:15:07:Pan wybaczy...
00:15:10:Prawdę mówišc, istnieje podejrzenie,|że to jaki gliniarz.
00:15:15:- Co najmniej dwóch.|- Niemożliwe.
00:15:18:W Ameryce wszystko możliwe.
00:15:21:Dobra, cwaniaki!|Teraz wy mnie posłuchacie.
00:15:27:Te ulice nie sš wasze.|Mam tych rozrób po dziurki w nosie.
00:15:32:Chcecie się pozabijać, proszę bardzo.
00:15:35:Ale nie tu, bo to mój rewir. Sš pytania?
00:15:39:Czy może nam pan|przetłumaczyć na hiszpański?
00:15:44:Zabieraj stšd swoich kumpli, Bernardo.
00:15:48:Jak najdalej stšd...
00:15:55:...proszę.
00:15:57:Rekiny, spadamy.
00:16:12:Nie doć, że okolica wszawa,|to jeszcze oni.
00:16:18:Słuchajcie no, chłopaki.|Bšdcie rozsšdni.
00:16:22:Jak nie zrobię tu porzšdku, to mnie|zdegradujš i pójdę do drogówki.
00:16:27:Nie lubię stać na ulicach.
00:16:30:Od dzisiaj macie więc żyć w zgodzie|z Portorykańczykami.
00:16:35:W zgodzie, jasne?
00:16:38:Bo jak was tu złapię na rozróbie,|to nogi z tyłka powyrywam.
00:16:45:Wsadzę do pierdla i po was.
00:16:53:- Krupke, pożegnaj się z chłopcami.|- Do widzenia, chłopaki.
00:17:01:,,Do widzenia, chłopaki."
00:17:04:- ,,W mamrze."|- ,,Te ulice nie sš wasze, bandziory."
00:17:08:- ,,Bawcie się w parku!"|- ,,Ale nie na trawie!"
00:17:10:- ,,Wynocha z domu!"|- ,,Jazda z ulicy!"
00:17:12:- ,,Precz!"|- ,,Precz z tego wiata!"
00:17:14:Co warta banda, która nie rzšdzi ulicš?!
00:17:16:A włanie, że rzšdzimy!
00:17:18:Teraz narada!
00:17:21:- Ale bez ciebie.|- Riff, we mnie do gangu!
00:17:24:Widziałe, jak ich lałam!|Mogę zabić! Chcę się bić!
00:17:28:Inaczej facet jej nie dotknie.
00:17:30:- Parszywy szczurze!|- Spadaj, smarkata.
00:17:37:Spadaj!
00:17:45:Słuchajcie.
00:17:47:Bilimy się zażarcie o ten teren|i go nie oddamy.
00:17:50:Irlandczycy mieli pretensje i oberwali.
00:17:52:Jastrzębie próbowały i dostali po nosie.
00:17:55:- Ci z Porto Rico, to co innego.|- Pleniš się jak szczury.
00:17:57:Zamykać drzwi!
00:17:59:- Wyżrš wszystko!|- Nie oszczędzš też powietrza!
00:18:02:Słyszelicie, co powiedział Schrank?
00:18:05:Mamy żyć z nimi w zgodzie, albo...
00:18:08:Wlezš tu i zgarnš nam wszystko|sprzed nosa, lub jeszcze gorzej.
00:18:11:- Nie ma mowy!|- Jasne!
00:18:15:To co teraz robimy, kumple?
00:18:17:Powiem wam, co.
00:18:18:Spadniemy na nich jak grom|i dorzucimy tak,
00:18:24:że żaden nosa tu nie pokaże.
00:18:28:Zrobimy to raz, a dobrze.
00:18:32:- Kosmiczna rozróba!|- Spoko, stary.
00:18:35:Oni też nie majš się gdzie podziać.|I nie sš mięczakami.
00:18:40:Może będš chcieli na noże albo spluwy.
00:18:43:- Spluwy...? O rany.|- Nie powiedziałem, że na pewno.
00:18:49:Ale mogš mieć chęć.|I musimy być przygotowani.
00:18:54:Co wy na to?
00:18:56:- Na nich!|- Będzie łomot!
00:18:59:- Dołożyć im!|- Roznieć!
00:19:01:- A jeli na noże lub spluwy?|- To damy spokój.
00:19:06:Co ty na to, Riff?
00:19:08:I tak tu ciasno. To jedyne, co mamy.
00:19:13:I nie chcę tego oddawać.
00:19:18:Chcš na noże, będš noże.|Chcš spluwy, będš spluwy!
00:19:24:Gagatki będš panować nad całš okolicš.
00:19:29:- To nas rozgrzej!|- Będzie łomot!
00:19:33:Dobra, rozróba na całego.
00:19:37:Protokół wymaga narady wojennej|z Rekinami.
00:19:41:Obgadamy sprawę i osobicie|przekażę Bernardo złe wieci.
00:19:44:- We adiutanta.|- Mnie.
00:19:46:- Pójdzie Tony.|- Po co nam on?
00:19:47:Potrzebny. Majš przed nim pietra|w całej okolicy.
00:19:52:- Już do nas nie należy.|- Przestań.
00:19:55:- Założył ze mnš tę bandę.|- I gdzie jest?
00:19:59:- Przy parszywej robocie.|- Kurator go zdeprawował.
00:20:02:- Przejdzie mu.|- Pamiętacie, jak młócił lrlandczyków?
00:20:07:- Nie byłoby mnie, gdyby nie on.|- Teraz też się włšczy.
00:20:09:Zawsze będzie z nami.
00:20:13:Jeli Gagatek,|będziesz już nim
00:20:16:od pierwszego peta|do końca twych dni.
00:20:19:Jeli Gagatek,|nie zrobiš ci nic,
00:20:22:masz braci, co pójdš|za tobšjak w dym.
00:20:25:Nie jeste samotny,|nie czujesz się obcy,
00:20:29:bo jeste w rodzinie|i czujesz się mocny,
00:20:32:gdyby kto chciał ci podskoczyć!
00:20:34:W Gagatkach masz kapitał|przez duże K,
00:20:37:aż do chwili,|gdy w trumnie wyniosš cię.
00:20:40:Będziesz Gagatkiem|do końca swoich dni!
00:20:48:Znam go jak siebie samego.
00:20:50:- Gwarantuję, że się przyłšczy.|- Chodmy się lać.
00:20:52:- Gdzie znajdziesz Bernardo?|- Na imprezie w sali gimnastycznej.
00:20:56:- To strefa neutralna.|- Więc grzecznie rzucę mu wyzwanie.
00:21:01:Ubrać mi się więc dobrze.|Tony i ja czekamy na was o 10:00.
00:21:06:- Głowa do góry!|- Zawsze do góry!
00:21:08:- Jestemy Gagatki!|- Same asy!
00:21:11:Jeli Gagatkiem,|to jużjeste as,
00:21:13:w kieszeni masz medal.:|,,Mistrz wiata Wszechwag".
00:21:17:Jeli Gagatkiem,|to grasz każdš rolę -
00:21:20:chłopakjest mężczyznš,|a biedak królem.
00:21:23:Już odpicowani,|cylindry błyszczš się.
00:21:27:Rekiny wiejš na bok,|bo każdy z Porto Rico
00:21:30:podszyty tchórzemjest.
00:21:32:Idš Gagatki,|jak zjasnego nieba grom,
00:21:34:gdy kto na drodze stanie,|pójdzie na złom.
00:21:38:Idš Gagatki - Iepiej na bok zejdż,
00:21:40:schowaj się pod ziemię|lub do dziury wejdż.
00:21:43:Od tej linii wara,|bo nabiję limo.
00:21:47:Wisi ostrzeżenie,|że tu przejcia nie ma.
00:21:50:Lipy nie wstawiamy.
00:21:52:Idš Gagatki i chcš spucić lanie
00:21:55:każdej wszawej bandzie,|w każdej wszawej bramie.
00:21:58:Wiejcie z tej ulicy,|wszyscy obcy dranie!
00:22:08:- Tony, nawet nie słuchasz.|- Słyszę wyranie.
00:22:10:To powiedz co.
00:22:12:- Nie chcę urazić przyjaciela.|- Od serca?
00:22:18:Do grobowej deski.
00:22:19:To przyjd na imprezę|i postaw się razem ze mnš.
00:22:23:Zgód się wreszcie.
00:22:25:Mylałe kiedy, ile w tej butelce|jest bšbelków gazu?
00:22:31:- To jest ważne.|- Wszystko jest ważne.
00:22:35:Ty. Ja.|Ten facet, u którego pracuję.
00:22:38:Rekiny panoszš się i szurajš, jak ich|nie powstrzymamy, będzie trzeba...
00:22:42:Zrób co pożytecznego.
00:22:46:Od czterech i pół roku|u ciebie mieszkam.
00:22:48:Mylałem, że cię rozgryzłem.
00:22:51:A teraz się zawiodłem.
00:22:55:Po co się męczyć?|Spakuj się i wyprowad.
00:23:00:Twoja mama na mnie leci.
00:23:06:Nie mogę wrócić|do mego cholernego wujka.
00:23:09:- Odwołaj, no?|- To z powodu wuja!
00:23:13:- Baw się ze swojš bandš.|- Jasne. To potęga, no nie?
00:23:20:Już nie.
00:23:24:- Masz co lepszego?|- Jeszcze nie, ale...
00:23:29:- Ale co?|- I tak nie skapujesz.
00:23:34:- Skšd wiesz? Powiedz.|- Dobrze.
00:23:47:Już od miesišca budzę się|co noc i wycišgam rękę.
00:23:53:- Do czego?|- Nie wiem.
00:23:57:Do jakiej laski?
00:24:00:To jest tuż za progiem,|za rogiem ulicy. I nadchodzi.
00:24:04:- Co?|- Nie wiem.
00:24:09:Tak mnie to kręci, jak kiedy banda.
00:24:12:Nareszcie. Stary, bez bandy|jeste jak sierota.
00:24:16:Z nami nie jeste sam.|Bo kumple to potęga.
00:24:18:Kiedy jeste Gagatkiem, umiecha się|do ciebie słońce, nie jeste sam.
00:24:24:Wystarczy.
00:24:30:- Popatrz na mnie. Zrób to.|- Przecież patrzę.
00:24:34:- Czy ze mnie taka fujara?|- Nie.
00:24:38:Nigdy nikogo o nic nie prosiłem.|Ale proszę ciebie. Przyjd dzi wieczorem.
00:24:45:- Obiecałem, że sprzštnę sklep.|- Możesz póniej.
00:24:50:Powiedziałem już chłopakom,|że przyjdziesz.
00:24:53:Dasz plamę, to stracę twarz.
00:24:57:O której?
00:24:58:O dziesištej. Zrób to dla mnie.
00:25:06:- O dziesištej.|- Przyjaciel?
00:25:08:Do grobowej deski. Będę tego żałował.
00:25:10:Kto wie... może to, na co czekasz,|objawi się na balu.
00:25:13:Kto wie?
00:25:20:Kto wie.
00:25:24:A nuż... kto wie?|Wkrótce co wydarzy się.
00:25:32:Gdy się zjawi,|poznam w mgnieniu, co tojest.
00:25:37:Może co spadnie z niebajak grom,
00:25:40:może kto pięknyjak róży kwiat.
00:25:43:Kto wie?
00:25:46:Jeszcze nie wiem, gdzie tojest -|na ulicy, pod drzewem? Nie wiem.
00:25:53:Mam przeczucie, że zdarzy się cud,
00:25:56:zdarzy się mnie,|jeli mam szczęcia łut.
00:26:00:Możliwe? Chyba tak.|Co nadchodzi,
00:26:04:gdybym tylko czekać chciał.
00:26:07:Co nadchodzi,|dla czego warto żyć.
00:26:10:To wspaniałe musi być.
00:26:14:Będzie stuk, będzie huk.|Nagle dzwonek. W drzwi - puk, puk.
00:26:20:Otwórz mu.
00:26:22:Co nadchodzi.|Nie wiem, co i gdzie,
00:26:26:Iecz wkrótce szczęcie złapać chcę.
00:26:29:Może tuż za rogiem.|Nad rzekš... ten gwizd.
00:26:39:No, chodż... Objaw się mi!
00:26:50:Zdarzy się? Pewnie tak.
00:26:52:Jak bez ruchu będę stać,|to spełni się.
00:26:57:Przyjdż więcjuż i objaw się.
00:27:00:Nie bój się, poznamy się,|sišdż obok mnie!
00:27:04:I słyszę wołanie.|Co wielkiego się stanie.
00:27:15:Kto wie?
00:27:18:Na ulicy, na plaży?|Tak mi się marzy.
00:27:22:Może wieczorem... ?|Może dzi...
00:27:28:Może już dzi?
00:27:42:- Anito, jeste mojš przyjaciółkš.|- Przestań, Mario.
00:27:45:Chcę większy dek...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin