Otwieram drzwi, to jesteś ty Przybiegłaś, widzę jeszcze drżysz Gorące usta, gorące dłonie W półmroku cała lśnisz Powolnym ruchem sięgasz I patrzysz poprzez szkło Falujesz w rytmie zmierzchu Przeciągasz się jak kot Dotykam cię, a wtedy ty Przymykasz czarne oczy Budzisz się, znów cała lśnisz Śni się róża nocy Odchodzisz lecz zostawiasz Na szklance szminki ślad To nic, że ona przyjdzie Zapyta jeszcze raz Who's that lipstick on the glass Who's that lipstick...
Pokazałeś mi drzwi Choć wiedziałeś że tam nie ma nic Prócz chłodnych, bladych dni Nie ma nic, nie ma nic, nie ma nic I popychałeś mnie leciutko Mówiłeś: Idź kochanie Szczęście jest blisko, bardzo blisko Przejdź przez niebieskie otchłanie Poczekaj trochę jeszcze pożyję Bez gór, bez chmur i bez piór Jeszcze zagarnę trochę snów Wtulona w oddech twój Doczekać jeszcze chcę Zapomnianych radości i drgnień Choć coraz ciężej iść Muszę żyć, muszę żyć, muszę żyć Zerwał się wiatr i mocno wieje Przeciera nowy szlak Jest coraz jaśniej, nowe nadzieje Chociaż wszystkiego brak Poczekaj trochę jeszcze pożyję Bez gór, bez chmur i bez piór Jeszcze zagarnę trochę snów Wtulona w oddech twój La, la, la, la, laj... I popychałeś mnie leciutko Mówiłeś: Idź kochanie Szczęście jest blisko, bardzo blisko Przejdź przez niebieskie otchłanie Ta chwila przyjdzie, przyjdzie sama Więc nie namawiaj mnie Polecę do gór, polecę do chmur I zniknę w niebieskiej mgle
To było agresywne lato Chmury z całego zebrały się świata To co się mierzy całkiem innym czasem Dało się poznać za wczoraj i za teraz Ginący na oślep szuka ocalenia Słońce schowało się daleko w gniewie Nie kochamy tego co miłości warte Nie kochamy już nawet nawet siebie Co może małe serce nie może Nawet na chwilę odpocząć Co może twoje serce może Na zawsze moje serce posiąść To było agresywne lato Wody z całego zebrały się świata Deszcze i burze w harmonii bezbożnej Słońce witano jak Boga Boga na niebie
Mam tylko jedno skrzydło To prawie tak jak anioł A Ty masz skrzydło drugie Rośnie u Twoich ramion Gdy staniesz przy mnie blisko I mocno mnie przytulisz Bez trudu popłyniemy Prosto w wysokie chmury Szczęśliwe chwile to motyle Miłość wieczna tęsknota Zatrzymamy się w locie Nad szczytem i urwiskiem I będziemy nad Ziemią Nieziemskim zjawiskiem To będzie nasza pierwsza Komunia bez końca Przytul mnie tylko mocno Lecimy do słońca Szczęśliwe chwile to motyle Miłość wieczna tęsknota
Wiem że czekasz że stoisz Boisz się że nie przyjdę, że to był tylko żart Nie, nie żartuję, bardzo tęsknię i czuję Że bez ciebie umieram, powietrza mi brak Nieuchwytny, ulotny jak cień Przez blask i oczu mgnienie Idę, nie idę, idę, biegnę Kochany biegnę do ciebie Biegnę a serce mi drży Drży jak schwytany ptak Mówisz kocham, kocham cię Kochaj, kochaj, kochaj mnie La la la la la la la Mówisz......
Wszystko przemija ja ty cały świat Ale czy to jest takie złe Miłośc to słowo pułapka A jednak kochać każdy chce Śpiewa dla ciebie serce moje Te o miłości o tobie są Kocham to słowo pułapka A każdy jeden kochać chce Co to jest miłość Nie wiem nie wiem Chcę być kochana Chcę kochać ciebie Przeżyłam to już tyle razy Co to jest miłość doprawdy nie wiem Powtarzam cicho jak skazaniec Chcę być kochana Chcę kochać ciebie Wolność nie umiem z niej skorzystać Bezludna wyspa nie kochanych Gdy mnie dotykasz czuję że jestem Zapadam się w czarny aksamit Co to jest miłość Nie wiem nie wiem Chcę być kochana Chcę kochać ciebie
Jestem jeszcze, jeszcze trochę Na wczoraj na dziś i na jutro Zimno, zimno Pada, pada, pada deszcz Chwila dreszcz, dreszcz, dreszcz I znów wiatr ze słońcem gra Ach uciekaj już nie czekaj Nie patrz wkoło choć wesoło Ach uciekaj, ach uciekaj Biegnij razem ze mną Ubywa ciała, ubywa serca Za wczoraj za dziś i za jutro Tylko, tylko Przymknę, przymknę, przymknę oczy Kto chce jechać to niech wskoczy Mój wehikuł czeka Stoi już od dawna Ach uciekaj już nie czekaj...... Tak się spieszę, tak się spieszę Lecę, pędzę coś mnie gna Gorące dłonie, gorące skronie Z wiatrem, z deszczem, z dreszczem Tak się spieszę, tak się spieszę Za wczoraj, za dziś i za jutro Gorące dłonie, gorące skronie Z wiatrem, z deszczem, z dreszczem Ach uciekaj, już nie czekaj......
Miłość i nienawiść Jak czarne i białe Jak zimno i upał Jak kat i ofiara Jak wierzch i spód dłoni Z prądem pod prąd ryba Jak słowo gdyby I jak słowo chyba Jak ogień i woda Jak nagość i nuda Jak strata i zysk Uda się nie uda Jak słuch i dotyk Radość przygnębienie Jak daleko jak blisko Jak smak jak powonienie Jak ogień i woda Jak nagość i nuda ak zysk i strata Uda się nie uda Jak sześć i dziewięć Zimno i gorąco Jak mokry i suchy Jak zaćmienie słońca
Serdecznie witam panie dziennikarzu Zanim opowiem panu o swych planach Na imię mam Gladys del Carmen La Torullo Gladys Semiramis Chcę jeszcze raz pojechać do Europy Lub jeszcze dalej do Buenos Aires Więcej się można nauczyć podróżując Podróżować, podróżować jest bosko Ciągle pan pyta co sądzę o mężczyznach Ach proszę pana jaki pan jest ciekawski Naturalnie myślę o mężczyznach Ale teraz muszę jechać do Buenos Aires Kiedy wybrali mnie syreną morza Zaprosili mnie do pierwszej klasy Częstowali mnie szampanem Ja uwielbiam szampana w Buenos Aires Buenos Aires /x4 Dalej pan pyta czy wierzę w astrologię Chiromancje i horoskopy Wszystkie inne sprawy czarowników Oraz tego co się tyczy ciał astralnych Więc co się tyczy astrologii Oraz powiedzmy ciał astralnych Planety Jowisz i innych obiektów Oczarowują mnie, lecz przede wszystkim w Buenos Aires Tymczasem żegnam panie dziennikarzu I niech pan nie zapomni przesłać Stu egzemplarzy gazety z wywiadem Podaruję panu zdjęcie z autografem Chcę jeszcze raz pojechać do Europy Lub jeszcze dalej do Buenos Aires Więcej się można nauczyć podróżując Podróżować, podróżować jest bosko Buenos Aires /x4
Zeeya